Praca w korpo vs w małych przedsiębiorstwach

[niezmienna91]

Cześć

Zastanawia mnie jakie są Wasze opinie o pracy w korporacjach, i w mniejszych firmach.

O korpo dużo się nasłuchałam - 'białe kołnierzyki', wyścig szczurów, zostawanie w pracy do nocy. Ale również większe płace, prywatna opieka zdrowotna, multisport, łatwiejsze awansowanie, wyjazdy integracyjne, itp.

Kiedyś pracowałam w 3 osobowej, małej firmie. Miałam 10 zł/h, po 2 miesiącach chciałam wracać na studia ale zaproponowano mi umowę o pracę i opłacenie połowy czesnego za studia. W sumie nie pracowało się źle, ale nie dogadywałam się ze współpracownikami, to nie była praca dla mnie.

Teraz, pracuję w korporacji- co praca umowa zlecenie, ale stawka wyższa, świetne biuro w centrum Warszawy [to też plus ], wiem, że inni mają kartę multisport i opiekę w prywatnej przychodni. Jestem tam 3 miesiące, wczoraj rozmawiałam z szefem o 'przyszłości', powiedział że za 6 miesięcy mogę liczyć na umowę o pracę, że może awansuję ze stażystki wyżej, itp. itd. Pracuję 8 godzin dziennie, ale widzę, że niektórzy siedzą w pracy od 7 rano do 21.

Poza tym słucham opowieści znajomych o innych korporacjach - wprowadzają zasady, że mają 40 stanowisk pracy, pracowników jest 50, więc kto pierwszy przyjdzie do pracy ten ma gdzie siedzieć, a płacone jest oczywiście za dzień pracy [i to jest fakt, nie bd mówić jaka to firma].
Że trzeba siedzieć od rana do wieczora, a za nadgodziny nie płacą, ale możesz je wykorzystać jako płatny urlop [ale nie da się wziąć np. 3 tygodni wolnego pod rząd, tylko 2-3 dni...].

Z perspektywy mojej 3-miesięcznej 'kariery' niedużo mogę powiedzieć, ale jak jest u Was?

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Chyba nie zrozumiałam. W przykładzie, który podałaś 10 pracowników nie ma warunków do pracy i co wtedy robi?? Idzie do domu czy jak??

[niezmienna91]

[1=a79790139dd0658ebd8b23c e8e3846ca00e1de31_65bd820 1a8975;44674941]Chyba nie zrozumiałam. W przykładzie, który podałaś 10 pracowników nie ma warunków do pracy i co wtedy robi?? Idzie do domu czy jak?? [/QUOTE]

Tak. Każdy ma swoją szafkę na osobiste rzeczy w recepcji, ale biurek jest tylko 40. Więc 10 ostatnich osób, które przyjdą najpóźniej do pracy nie mają gdzie pracować i idą do domu=nie dostają kasy.

W ten sposób firma pośrednio nakazuje przychodzić do pracy jak najwcześniej....

I tak jest moim zdaniem to jest chore :|

[Tutli]

Napisane przez niezmienna91

Tak. Każdy ma swoją szafkę na osobiste rzeczy w recepcji, ale biurek jest tylko 40. Więc 10 ostatnich osób, które przyjdą najpóźniej do pracy nie mają gdzie pracować i idą do domu=nie dostają kasy.

W ten sposób firma pośrednio nakazuje przychodzić do pracy jak najwcześniej....

I tak jest moim zdaniem to jest chore :|

To jest raczej urban legend. Zastanów się: pracodawca mając podpisane umowy z 50 pracownikami, musi za nich płacić, jaki ma z tego profit, jeśli 10 pracowników nie pracuje? Przecież to bezsens, już nie mówię o tym, że jeśli miałaby to być korporacja, to jedna skarga pracownika mogłaby zrujnować tę firmę. I kolejny aspekt: kto niby by pracował w takiej korporacji? Ja rozumiem, że pisałabyś o fabryce w Zadupiu z 30% bezrobociem, ale korporacje są usytuowane w dużych miastach i pracują tam osoby z wyższym wykształceniem, więc jaki człowiek mając inne możliwości, by tam pracował?

[niezmienna91]

Napisane przez Tutli

To jest raczej urban legend. Zastanów się: pracodawca mając podpisane umowy z 50 pracownikami, musi za nich płacić, jaki ma z tego profit, jeśli 10 pracowników nie pracuje? Przecież to bezsens, już nie mówię o tym, że jeśli miałaby to być korporacja, to jedna skarga pracownika mogłaby zrujnować tę firmę. I kolejny aspekt: to niby by pracował w takiej korporacji? Ja rozumiem, że pisałabyś o fabryce w Zadupiu z 30% bezrobociem, ale korporacje są usytuowane w dużych miastach i pracują tam osoby z wyższym wykształceniem, więc jaki człowiek mając inne możliwości, by tam pracował?

Wiem, też się nad tym zastanawiałam, trochę to brzmi nierealnie. Ale rozmawiali o tym koledzy z działu, i nie wyglądali jakby żartowali :p

[Tutli]

A co do pytania tytułowego: korporacja korporacji nie równa. Wszystkie korporacje wsadzają do jednego worka osoby, które nigdy w żadnej nie pracowały albo ci, którzy projektują swoje złe doświadczenia na inne firmy. Po pierwsze, styl pracy zależy od branży i tego, czy Twoja praca wychodzi na zewnątrz (praca dla klienta), czy nie. Wiadomo, że jeśli pracujesz np. w consultingu, to kupę czasu zabierają duperele związane z obsługą klienta, deadline'y są rzeczą świętą, mnóstwo czasu pochłania polityka. W pracy dla własnej firmy jest inaczej, te rzeczy w znacznej mierze odpadają. Pracowałam do tej pory w dwóch korporacjach i nie da się tego porównać: w pierwszej pracy (na studiach) miałam na dzień dobry niezłą pensję, umowę o pracę, totalny socjal, praca po godzinach była dla chętnych i płatna, ogólnie pracowało się na serio tylko w czasie sezonu, który był dość krótki, wiele tygodni wyglądało tak, że wszyscy spędzali 8 h. siedząc na kawach, na fejsie etc., bo zwyczajnie nie było nic do roboty. Co do samej pracy: była nieskomplikowana, dla mnie nudna, powtarzalna, w zasadzie niczego się tam nie nauczyłam i po pół roku byłam szczęśliwa, że kończę. Pewnie podobnie wygląda praca w budżetówce...
Do drugiej pracy poszłam od razu po studiach na program stażowy, zależało mi na dostaniu się, bo była to praca stricte w moim zawodzie, dlatego obniżyłam wymagania płacowe i zaczęłam od kiepskiej płacy. Ciężka praca, zarówno u siebie, jak i u klienta, wymagająca intelektualnie, są dni, kiedy nie mam czasu nawet sprawdzić prywatnej poczty a także kiedy cały zespół wyrabia kupę nadgodzin, bo klient musi dostać projekt do końca miesiąca; różnorodność projektów, mnóstwo nauki, świetna atmosfera. Po okresie stażu dostałam umowę o pracę i przyzwoitą pensję, mimo dosyć krótkiego stażu mam dużą odpowiedzialność, koordynuję część międzynarodowych projektów, w 2 lata nauczyłam się tyle, ile w innych firmach ludzie uczą się przez 5.

I naprawdę nie da się wrzucić korpo do jednego worka.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Napisane przez niezmienna91

Poza tym słucham opowieści znajomych o innych korporacjach - wprowadzają zasady, że mają 40 stanowisk pracy, pracowników jest 50, więc kto pierwszy przyjdzie do pracy ten ma gdzie siedzieć, a płacone jest oczywiście za dzień pracy [i to jest fakt, nie bd mówić jaka to firma].

Że co? W d... nosie bym miała taką firmę. Wszystko rozumiem, ale ludzie, trzeba się szanować choć w minimalnym zakresie.

[Apelly]

Napisane przez Tutli

To jest raczej urban legend.

Też mi się tak wydaje.

Napisane przez niezmienna91

O korpo dużo się nasłuchałam - 'białe kołnierzyki', wyścig szczurów, zostawanie w pracy do nocy. Ale również większe płace, prywatna opieka zdrowotna, multisport, łatwiejsze awansowanie, wyjazdy integracyjne, itp.

Szczerze mówiąc jakoś ciężko mi w to uwierzyć, że ludzie naprawdę tak zostają do nocy w pracy, aby działać w jak najlepszym wyniku firmy. Oczywiście czytałam nieraz takie artykuły, nawet koleżanka mi opowiadała, tak pracuje, ale w dalszym ciągu jakoś trudno mi w to uwierzyć. Bo ja bym tak po prostu nie mogła.

[Serdelekk]

Napisane przez niezmienna91

Tak. Każdy ma swoją szafkę na osobiste rzeczy w recepcji, ale biurek jest tylko 40. Więc 10 ostatnich osób, które przyjdą najpóźniej do pracy nie mają gdzie pracować i idą do domu=nie dostają kasy.

W ten sposób firma pośrednio nakazuje przychodzić do pracy jak najwcześniej....

I tak jest moim zdaniem to jest chore :|

Paranoja w głowie mi się nie mieści taka głupota. Sama zwolniłabym się z takiej firmy. Nie rozumiem dlaczego ludzie się na to godzą.

Bardzo fajny temat postu swoją drogą. Właśnie jestem na etapie szukania pracy w Polsce i chętnie poczytam sobie Wasze opinie na ten temat

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez Apelly

Szczerze mówiąc jakoś ciężko mi w to uwierzyć, że ludzie naprawdę tak zostają do nocy w pracy, aby działać w jak najlepszym wyniku firmy. Oczywiście czytałam nieraz takie artykuły, nawet koleżanka mi opowiadała, tak pracuje, ale w dalszym ciągu jakoś trudno mi w to uwierzyć. Bo ja bym tak po prostu nie mogła.

Chyba też zależy jaka branża. Mój TŻ jak pracował w korporacji też musiał zostawać do nocy, za co oczywiście nie płacono. Na szczęście szybko stamtąd uciekł.

[Tutli]

Napisane przez Apelly

Też mi się tak wydaje.


Szczerze mówiąc jakoś ciężko mi w to uwierzyć, że ludzie naprawdę tak zostają do nocy w pracy, aby działać w jak najlepszym wyniku firmy. Oczywiście czytałam nieraz takie artykuły, nawet koleżanka mi opowiadała, tak pracuje, ale w dalszym ciągu jakoś trudno mi w to uwierzyć. Bo ja bym tak po prostu nie mogła.

Ludzie, którzy nie mają życia poza pracą żyją firmą, myślą, że firma odpłaci im się za stracone lata a to jest zwykle g**** prawda, bo firma, jak widzi, że złapała frajera chętnego do takich poświęceń po prostu go bezlitośnie eksploatuje. Są ludzie, którzy mają takie skłonności, myślą, że jak będą z całych sił wspierać system, to coś dostaną a tymczasem dostają... coraz więcej pracy, bo nie potrafią powiedzieć stop. Mam w dziale menedżera, który jest totalnie pochłonięty kilkoma projektami na raz, od ok. roku pracuje min. 12 h. dziennie + dom i praca w weekendy, ostatnio chyba stwierdził, że 9 rano to za późno dla niego i przychodzi do pracy na 6 (nie, nie wychodzi wcześniej :P). Biorąc pod uwagę, ze dojazd do pracy zajmuje mu ok. 1,5 h., nie mam pojęcia, kiedy ma czas na cokolwiek innego, niż praca. Co prawda robi to na własne życzenie i nikt go do tego nie zmusza, pozostali pracownicy uważają go za świra.

[Serdelekk]

Napisane przez Tutli

Ludzie, którzy nie mają życia poza pracą żyją firmą, myślą, że firma odpłaci im się za stracone lata a to jest zwykle g**** prawda, bo firma, jak widzi, że złapała frajera chętnego do takich poświęceń po prostu go bezlitośnie eksploatuje. Są ludzie, którzy mają takie skłonności, myślą, że jak będą z całych sił wspierać system, to coś dostaną a tymczasem dostają... coraz więcej pracy, bo nie potrafią powiedzieć stop. Mam w dziale menedżera, który jest totalnie pochłonięty kilkoma projektami na raz, od ok. roku pracuje min. 12 h. dziennie + dom i praca w weekendy, ostatnio chyba stwierdził, że 9 rano to za późno dla niego i przychodzi do pracy na 6 (nie, nie wychodzi wcześniej :P). Biorąc pod uwagę, ze dojazd do pracy zajmuje mu ok. 1,5 h., nie mam pojęcia, kiedy ma czas na cokolwiek innego, niż praca. Co prawda robi to na własne życzenie i nikt go do tego nie zmusza, pozostali pracownicy uważają go za świra.

Rany brzmi fatalnie..może pracoholik? może rodzina mu się rozpada i odwraca uwagę praca ponad siły? W każdym razie szaleństwo Mam nadzieję, że nigdy nie dopuszczę się do takiego stanu, żeby praca była dla mnie ważniejsza niż bliskie osoby.

Mam wrażenie, że już nie chciałabym pracować w korporacji. Prawie pięć lat w takiej firmie doprowadziło mnie do stanu takiego, że marzy mi się praca w małym środowisku, gdzie ludzie są wobec siebie uczciwi i mogą na sobie tak normalnie po ludzku polegać. Ale czy taka pracę znajdę? Jak mi się uda, to dam Wam znać czy było warto

[Tutli]

Jeszcze nie ma rodziny i wątpię, by ją w najbliższym czasie założył,
jak nie ma czasu na sen, to jak może mieć czas na poznanie kobiety?

[niezmienna91]

Napisane przez Tutli

Ludzie, którzy nie mają życia poza pracą żyją firmą, myślą, że firma odpłaci im się za stracone lata a to jest zwykle g**** prawda, bo firma, jak widzi, że złapała frajera chętnego do takich poświęceń po prostu go bezlitośnie eksploatuje. Są ludzie, którzy mają takie skłonności, myślą, że jak będą z całych sił wspierać system, to coś dostaną a tymczasem dostają... coraz więcej pracy, bo nie potrafią powiedzieć stop. Mam w dziale menedżera, który jest totalnie pochłonięty kilkoma projektami na raz, od ok. roku pracuje min. 12 h. dziennie + dom i praca w weekendy, ostatnio chyba stwierdził, że 9 rano to za późno dla niego i przychodzi do pracy na 6 (nie, nie wychodzi wcześniej :P). Biorąc pod uwagę, ze dojazd do pracy zajmuje mu ok. 1,5 h., nie mam pojęcia, kiedy ma czas na cokolwiek innego, niż praca. Co prawda robi to na własne życzenie i nikt go do tego nie zmusza, pozostali pracownicy uważają go za świra.

znam takie osoby... w poprzedniej [tej małej, 3 osobowej!] firmie był taki pracoholik... prócz bycia głównym projektantem miał swoją własną firmę i grał w zespole... ciągle chodził na energetykach...

w obecnej firmie kolega opowiada o swojej żonie, księgowej z korporacji. Są dni, gdy musi siedzieć od 9 do 22... np. 5 dni pod rząd. jakiś projekt zamykają.

Ja osobiście nie rozumiem takich ludzi. Żadne pieniądze nie wynagrodzą im ŻYCIA, ich pasji, znajomych, rodziny, czasu z dziećmi....

---------- Dopisano o 23:19 ---------- Poprzedni post napisano o 23:16 ----------

Napisane przez Serdelekk

Rany brzmi fatalnie..może pracoholik? może rodzina mu się rozpada i odwraca uwagę praca ponad siły? W każdym razie szaleństwo Mam nadzieję, że nigdy nie dopuszczę się do takiego stanu, żeby praca była dla mnie ważniejsza niż bliskie osoby.

Mam wrażenie, że już nie chciałabym pracować w korporacji. Prawie pięć lat w takiej firmie doprowadziło mnie do stanu takiego, że marzy mi się praca w małym środowisku, gdzie ludzie są wobec siebie uczciwi i mogą na sobie tak normalnie po ludzku polegać. Ale czy taka pracę znajdę? Jak mi się uda, to dam Wam znać czy było warto

w mojej firmie [70 osób to już korpo? :p] wydaje się, że jest przyjazna atmosfera. Na razie nie spotkałam się z chamskością w moją stronę, raczej wszyscy mi pomagają wdrożyć się w temat

[suszarka]

Napisane przez niezmienna91

Poza tym słucham opowieści znajomych o innych korporacjach - wprowadzają zasady, że mają 40 stanowisk pracy, pracowników jest 50, więc kto pierwszy przyjdzie do pracy ten ma gdzie siedzieć, a płacone jest oczywiście za dzień pracy [i to jest fakt, nie bd mówić jaka to firma].
Że trzeba siedzieć od rana do wieczora, a za nadgodziny nie płacą, ale możesz je wykorzystać jako płatny urlop [ale nie da się wziąć np. 3 tygodni wolnego pod rząd, tylko 2-3 dni...].

bzdura.

ja cenie sobie korporacje za możliwość rozwoju, międzynarodowe środowisko pracy plus oczywiście cały socjal.

zresztą tak jak napisała koleżanka wcześniej - korporacja korporacji nierówna.

[lazada]

Wydaje mi się, że teraz wiele osób nadużywa słowa korporacja. Odnosząc się np. do pierwszego posta: w korpo umowa zlecenie? Nigdy się z tym nie spotkałam, no chyba, że na praktykach wakacyjnych. Więc może należałoby na początku określić co znaczy dla nas korporacja bo mam wrażenie, że niektórzy to widzą inaczej niż jest w rzeczywistości...

[Tutli]

Napisane przez lazada

Wydaje mi się, że teraz wiele osób nadużywa słowa korporacja. Odnosząc się np. do pierwszego posta: w korpo umowa zlecenie? Nigdy się z tym nie spotkałam, no chyba, że na praktykach wakacyjnych. Więc może należałoby na początku określić co znaczy dla nas korporacja bo mam wrażenie, że niektórzy to widzą inaczej niż jest w rzeczywistości...

No niestety, w wielu korporacjach zatrudnia się na umowy zlecenie.
Dlaczego? Dlatego, że liczba zatrudnionych jest jedynym z czynników wpływających na oficjalne wyniki finansowe firmy, wiadomo, że lepiej, jak zysk rozkłada się na mniej osób I etaty są zamrażane. Właśnie: etaty, bo tylko umowy o pracę wlicza się do tego wskaźnika, zaś umowy zlecenia lecą jedno po drugim. Chory świat, ale takie są realia, kiedy o biurze w Warszawie decyduje "siła wyższa" z NY, która nie ma zielonego pojęcia o tym, co dzieje się tutaj.

[Wercalena]

W korpo traktuje sięczlowieka jak maszynę, która ma konkretny cel i musi go spełnić. Wiadomo, jest dżo zalet, jak chocby czesto ajny socjal, karty multisport itp. Ale ogolnie wydaje mi sie, ze lepsza jest zwykla, mala firma w ktorej mozna sie spokojnie rozwijac bez zbednych ciśnień.

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez lazada

Wydaje mi się, że teraz wiele osób nadużywa słowa korporacja. Odnosząc się np. do pierwszego posta: w korpo umowa zlecenie? Nigdy się z tym nie spotkałam, no chyba, że na praktykach wakacyjnych. Więc może należałoby na początku określić co znaczy dla nas korporacja bo mam wrażenie, że niektórzy to widzą inaczej niż jest w rzeczywistości...

Niekoniecznie, też miałam umowę zlecenie, a nie były to praktyki wakacyjne. Znajoma w innej korporacji też miała zlecenie, aż się nią pan z pipu na kontroli zainteresował, dlaczego ma tak długo umowę zlecenie. W efekcie została zwolniona.

[niezmienna91]

[1=a79790139dd0658ebd8b23c e8e3846ca00e1de31_65bd820 1a8975;44685873]Niekoniecznie, też miałam umowę zlecenie, a nie były to praktyki wakacyjne. Znajoma w innej korporacji też miała zlecenie, aż się nią pan z pipu na kontroli zainteresował, dlaczego ma tak długo umowę zlecenie. W efekcie została zwolniona.[/QUOTE]

a ile czasu pracowała na umowę zlecenie?

ja osobiście myślałam, że to normalne mieć na początku umowę śmieciową. wg tego co mówi mój szef, miałabym ją przez 9 miesięcy [minimum]. chociaż dużo osób przychodzi do nas z konkurencyjnych firm i od razu mają umowe o pracę :p

---------- Dopisano o 13:51 ---------- Poprzedni post napisano o 13:49 ----------

Napisane przez Wercalena

W korpo traktuje sięczlowieka jak maszynę, która ma konkretny cel i musi go spełnić. Wiadomo, jest dżo zalet, jak chocby czesto ajny socjal, karty multisport itp. Ale ogolnie wydaje mi sie, ze lepsza jest zwykla, mala firma w ktorej mozna sie spokojnie rozwijac bez zbednych ciśnień.

ten tydzień wszyscy wypełniali jakieś 'noworoczne postanowienia' tzn. jakie mają cele [np. podpisać jak najwięcej umów], i jak mają zamiar to spełnić... i każdy musiał napisać cele dla swojego stanowiska, co da z siebie dla działu, i co da z siebie dla całej firmy, i inne :p i tak powstaje ciśnienie na efekty...

wszyscy mi zazdrościli, że jako ta z umową śmieciową nie muszę tego wypełniać

[a79790139dd0658ebd8b23ce8e3846ca00e1de31_65bd8201a8975]

Napisane przez niezmienna91

a ile czasu pracowała na umowę zlecenie?

Niecały rok.

[suszarka]

Napisane przez Tutli

No niestety, w wielu korporacjach zatrudnia się na umowy zlecenie.
Dlaczego? Dlatego, że liczba zatrudnionych jest jedynym z czynników wpływających na oficjalne wyniki finansowe firmy, wiadomo, że lepiej, jak zysk rozkłada się na mniej osób I etaty są zamrażane. Właśnie: etaty, bo tylko umowy o pracę wlicza się do tego wskaźnika, zaś umowy zlecenia lecą jedno po drugim. Chory świat, ale takie są realia, kiedy o biurze w Warszawie decyduje "siła wyższa" z NY, która nie ma zielonego pojęcia o tym, co dzieje się tutaj.

dokładnie.

[Serdelekk]

Myślę, że w małych firmach często jest inna kultura organizacji. Jest bardziej przyjazna, ludzie są mocniej zżyci nie tylko na polu organizacji. Korporacje bardziej nastawione są na wyścig szczurów, gdzie często istnieje duzy dystans do władzy, czuje się duży dysonans między pracownikami najnizszego szczebla a dyrekcją. W mniejszych firmach relacje są bardziej bezpośrednie. Mówię tu o moim doświadczeniu, co nie znaczy, że w każdej firmie tak to wygląda.

[Marbella85]

Napisane przez Serdelekk

Myślę, że w małych firmach często jest inna kultura organizacji. Jest bardziej przyjazna, ludzie są mocniej zżyci nie tylko na polu organizacji. Korporacje bardziej nastawione są na wyścig szczurów, gdzie często istnieje duzy dystans do władzy, czuje się duży dysonans między pracownikami najnizszego szczebla a dyrekcją. W mniejszych firmach relacje są bardziej bezpośrednie. Mówię tu o moim doświadczeniu, co nie znaczy, że w każdej firmie tak to wygląda.

Wszystko zależy od ludzi. Ja z doświadczenia mogę powiedzieć, że najgorszym miejsce pracy była dla mnie średniej wielkości kancelaria prawna: intrygi i obgadywania na porządku dziennym. Sama nie wiem jak dałam tam radę przez rok. Później mała firma na 20 osób, tzw. klika, w którą nie spósb wejść, bo oni pracowali już tam min. 5 lat (każdy). Teraz pracuję w bardzo dużym telekomie i jest super. Relacje z szefem - super, wszyscy są ze sobą na ty, żadnego dress codu (nawet na spotkania z klientem), luz, nikt nie robi problemu, że człowiek się spotka z kolegą na tarasie na plotki czy na kawę do starbucksa. Mój szef na początku codziennie do mnie przychodził i pytał jak się czuję, jak mi się pracuje, wysyłał mnie na spotkania, etc. Wierzył we mnie. Liczy się efekt pracy, a nie to ile siedzisz za biurkiem. Męczące mogą być wszystkie procedury, ale da się przeżyć. Trudne jest po prostu przestawienie się na fakt, że wszystko podlega procedurze, nawet zamówienie głupich nożyczek, no ale tak jest, controlling musi widzieć wszystko No dla mnie mega. Jestem za korpo.

---------- Dopisano o 21:17 ---------- Poprzedni post napisano o 20:36 ----------

Napisane przez lazada

Wydaje mi się, że teraz wiele osób nadużywa słowa korporacja. Odnosząc się np. do pierwszego posta: w korpo umowa zlecenie? Nigdy się z tym nie spotkałam, no chyba, że na praktykach wakacyjnych. Więc może należałoby na początku określić co znaczy dla nas korporacja bo mam wrażenie, że niektórzy to widzą inaczej niż jest w rzeczywistości...

U mnie w korporacji umowy zlecenia jak najbardziej albo zatrudnienie przez firmę zewnętrzną.

[jolka8383]

Wiele zależy co robimy, jakie mamy umiejętności stanowisko. Przy pewnych naszych predyspozycjach lepsza będzie korporacja, przy innych mała firm lub nawet własna firma.

Jak zostało to podane powyżej korporacja korporacji nie równa i mała firma firmie nie równa.

Napewno w korporacji możemy liczyć na normalną umowę. niestety w wielu małych firmach to zatrudnianie jest bez umowy.

[suszarka]

Napisane przez jolka8383

Wiele zależy co robimy, jakie mamy umiejętności stanowisko. Przy pewnych naszych predyspozycjach lepsza będzie korporacja, przy innych mała firm lub nawet własna firma.

Jak zostało to podane powyżej korporacja korporacji nie równa i mała firma firmie nie równa.

Napewno w korporacji możemy liczyć na normalną umowę. niestety w wielu małych firmach to zatrudnianie jest bez umowy.

nie zawsze i było już tłumaczone dlaczego.

[kaledonia]

Może i korporacje są różne,ale ja trafiłam do takiej, która zatrudniała przez ostatnie kilka lat na umowę zlecenie i przez agencję pracy tymczasowej.
Ja miałam jeszcze umowę o pracę,ale moje koleżanki już nie.

Żadnych multisportów (o czymś takim się z wizażu dowiedziałam), pakietów zdrowotnych,paczek na święta...tzn paczki tylko dla dzieci,ale kto te dzieci miał skoro zatrudniano w dużej mierze studentów? Kierownik i jeszcze 2 czy 3 osoby w dziale.

Nadgodziny niepłatne,bo pracowało się na tzw premie uznaniowa. Siedziałeś i robiłeś na premie,która nie zawsze wypłacono,bo była ona uznaniowa i jak chcieli to dali te extra max 300zl,a jak nie to nie.

Ktoś napisze,że można się było kłócić,a można było,bo przekaz od kierownictwa był jasny,że nie ma obowiązku pracy

[Serdelekk]

Napisane przez kaledonia

Może i korporacje są różne,ale ja trafiłam do takiej, która zatrudniała przez ostatnie kilka lat na umowę zlecenie i przez agencję pracy tymczasowej.
Ja miałam jeszcze umowę o pracę,ale moje koleżanki już nie.

Żadnych multisportów (o czymś takim się z wizażu dowiedziałam), pakietów zdrowotnych,paczek na święta...tzn paczki tylko dla dzieci,ale kto te dzieci miał skoro zatrudniano w dużej mierze studentów? Kierownik i jeszcze 2 czy 3 osoby w dziale.

Nadgodziny niepłatne,bo pracowało się na tzw premie uznaniowa. Siedziałeś i robiłeś na premie,która nie zawsze wypłacono,bo była ona uznaniowa i jak chcieli to dali te extra max 300zl,a jak nie to nie.

Ktoś napisze,że można się było kłócić,a można było,bo przekaz od kierownictwa był jasny,że nie ma obowiązku pracy

O rany brzmi fatalnie takie warunki podłę to czysty wyzysk siły roboczej. Tak to się dzieje na rynku pracodawcy. Dużo zależy od kultury organizacji i strategii zarządzania. |Nie chciałabym pracować w takim miejscu. Na szczęście nigdy mi nie było dane i mam nadzieję, że nigdy nie będę do tego zmuszona

[luna24]

Jeśli nie lubi się pracy w korporacji, czy w małej firmie, zawsze można próbować założyć coś swojego lub nawet stać się freelancerem, ale to już wymaga mocnych nerwów, bo praca raz jest raz nie ma. A z prowadzeniem własnej firmy to wiadomo - od rana do wieczora

[kaledonia]

Napisane przez Serdelekk

O rany brzmi fatalnie takie warunki podłę to czysty wyzysk siły roboczej. Tak to się dzieje na rynku pracodawcy. Dużo zależy od kultury organizacji i strategii zarządzania. |Nie chciałabym pracować w takim miejscu. Na szczęście nigdy mi nie było dane i mam nadzieję, że nigdy nie będę do tego zmuszona

Mają dobrą opinię jako pracodawca. Płacą w terminie,co w niektórych regionach nie jest dziś normą niestety.
Jednak ludzie z firmy szybko uciekają (dużo już po roku),a szefostwo dziwi się dlaczego