|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 29
|
Historia mojego związku: oceńcie.
Cześć, mam na imię Paulina, mam 22 lata i jestem tu nowa. Chciałam opisać wam historię mojego 3 letniego już związku, bo potrzebuje obiektywnego spojrzenia na to wszystko. W celu ułatwienia czytania i sprawienia, żeby tekst był bardziej przejrzysty, podzielę go wam na punkty.
1. Ponad 3 lata temu poznałam K. Wcześniej miałam już jakiegoś chłopaka, spotykałam się z kimś tam, całowałam, ale nigdy nie podchodziłam do tego aż tak poważnie. Owszem, podobali mi się, byłam nawet zauroczona, wiązałam z nimi jakieś tam plany, jednak to było coś innego. Skłamię, jeśli powiem, że kiedy poznałam K. zderzyły się planety i świat stanął w miejscu, w sumie moment poznania był ważny (pierwsze spojrzenie, chemia, pierwsze rozmowy itd.), ale nie najważniejszy. Chodzi mi bardziej o to, że K. wydawał się być zupełnie innym facetem, niż tamci poprzedni. Od razu mu zaufałam, uwierzyłam, szybko się zaprzyjaźniliśmy. Zaczęliśmy się spotykać, najpierw widziałam go jako przyjaciela (bałam się zaangażować, chociaż ciągnęło mnie bardzo do niego), jednak w końcu zdecydowałam się być z nim razem. Jak już pisałam, to nie był mój pierwszy chłopak, natomiast ja byłam jego pierwszą dziewczyną (poza krótkim i nieudanym epizodem uczuciowym z jedną laską nigdy nikogo nie miał). 2. Pierwsze 1,5 roku było cudowne i wspaniałe. Dużo rozmów, dużo miłości, dużo bliskości i ciepła z jego i mojej strony. Można powiedzieć, że żyliśmy jak w bajce i mam straszny sentyment do tamtego okresu. Wtedy byliśmy przekonani, że to miłość na zawsze i do końca życia. Spędziliśmy cudowne wakacje w górach, powiedział mi, że jestem "kobietą jego życia", bardzo mu na mnie zależało, kiedy był choć na chwilę daleko ode mnie, tęsknił. Problem w tym, że wykluczyliśmy z naszego świata większość innych ludzi. Owszem, chodziliśmy na imprezy ze znajomymi, spędzaliśmy z nimi czas, jednak lwia jego część zdecydowanie przypadała na nasze intensywne, częste, praktycznie codzienne spotkania. 3. Po intensywnym i uroczym 1,5 roku nadeszły ciężkie czasy dla nas, naszego związku. Dotknęły nas pierwsze problemy, bardziej proza życia, wyszła na jaw nasza niedojrzałość, nasze problemy z komunikacją, różnica charakterów itd. Zaczęło się od głupich kłótni o drobnostki. To przeszkadza, tamto przeszkadza. Przyznam ze wstydem, że najczęściej przeszkadzało mnie. Kiedyś nasze sprzeczki były krótkie, nieinwazyjne, to K. zawsze przepraszał... No i któregoś razu miarka się przebrała, pokłóciliśmy się poważnie. Potem się pogodziliśmy, ustaliliśmy, że więcej takich kłótni nie będzie. Nie było (i może nie byłoby przez długi czas?), gdyby nie pewne zdarzenie... 4. Jak wspominałam, K. miał kiedyś nieudaną sytuację uczuciową z pewną dziewczyną, próbowali coś razem, on jej się podobał, ona jemu, ale jednak coś jej na koniec nie pasowało i ona zdecydowała się skończyć znajomość. Problem w tym, że po prawie 2 latach milczenia postanowiła ją odnowić... Zeszło się to w fatalnym czasie z innymi problemami, m.in z pierwszą poważniejszą kłótnią w naszym związku, która nieco zważyła atmosferę. No i z tym, że K. właśnie niedawno stracił dwie bardzo bliskie mu osoby, którym mógł się zawsze i na wszystko wyżalić. W tym właśnie czasie ona napisała mu smsa tak znikąd (okazało się, że miała problemy w swoim związku, czuła się odrzucona przez chłopaka i jakoś jej się o K. przypomniało). Nie spodobało mi się to, zawsze byłam bardzo zazdrosna. On oczywiście odpisał, zaczęli wymieniać smsy. Powiedziałam, że chciałabym, aby skończył tę znajomość bo nic dobrego z tego nie wyniknie, szczególnie, że to jego ex. On powiedział, że nic do niej nie czuje, ma mnie, że mu na mnie zależy, a z nią popisał, bo napisała. I że nie chce niszczyć naszego związku dla niej. Przysiągł mi to. A jednak, mimo to, ja oszalałam. Zaczęłam histeryzowac, robić awantury, kłócic się o nią.. Słowem - byłam nie do zniesienia. Kiedy zdecydował się z nią spotkać po tych 2 latach, cały dzień siedziałam i ryczałam, wymyślając różne dziwne scenariusze. No ale, to był dopiero początek.. 5. Ponieważ ja byłam problematyczna, K. zaczął rozmawiać z tamtą jak z "przyjaciółką" o problemach w związku, a ona dawała mu "dobre rady". Szczególnie, że sama problemy miała i szukała pocieszenia. Z początku tłumaczył mi, że mnie kocha, nie tamtą i chce tylko kumpelstwa, bo teraz nie ma przyjaciół (stracił niedawno), a znią się dobrze dogaduje. Do mnie nie trafiało. K. nawet kiedyś płakał przez moje fochy, pretensje, kłotnie, ale z drugiej strony prosiłam go, żeby przestał z nią rozmawiac, mogł to przecież zrobić... (ja bym dla niego przestała). W efekcie, mieliśmy ciężki kryzys. Nie chciało nam się spotykac, gadac, pisac na facebook'u. Przeczytałam kiedys przypadkiem jego wiadomosci z nią, nie było tam jakos duzo flirtu, czasem jakis dwuznaczny tekst, ale w granicach normy. Pisał tam jednak, ze ze mną się juz nie dogaduje, ze nie wie, co się stało i ze w obecnej sytuacji czuje się tak, jakby cały swiat (poza tamtą) był przeciwko niemu. 6. W efekcie, cała ta sytuacja doprowadziła do zerwania. K. powiedział, ze ma dosc mnie , moich kłótni, moich fochów. Ja powiedziałam, ze mam dosc jego. Minęło kilka dni, kiedy do mnie przyjechał. Gadalismy wtedy bardzo powaznie o nas, naszej sytuacji. Powiedział, ze chciał zerwac, zebym się ogarnęła i przestała stroic fochy, nie chciał mnie tracic ani odchodzić na poważnie. Mówił, że kiedy byłam denerwująca, tamta zaczęła mu się trochę podobac, myślał nawet o pocałunku z nią, jednak powiedział, że to dlatego, że nie umiał znaleźć ze mną wspólnego języka, czuł się odrzucony, bolało go, że mu nie potrafiłam zaufac, mimo, że nigdy nie dał mi powodów do braku zaufania. 7. Postaraliśmy się odbudowywac nasz związek, jednak ja cały czas miałam wizję tamtej przed oczami, tego, co się zdarzyło, tego, co przezyłam. Nękały mnie mysli, ze może wolałby byc z nią, ją całowac, ją przytulac, uprawiać z nią seks. To sprawiło, że byłam chłodna, czasem odpychająca, jakby zablokowana. Z czasem trochę przeszło... Od tych wydarzeń minęło już 1,5 roku. Bywa raz lepiej, raz gorzej. Na pewno nie jest tak, jak kiedys, dużo się zmieniło. Stałam się dużo bardziej nieufna, dużo bardziej kłótliwa, dużo bardziej zablokowana i niepewna nas, bojąca się przyszłości... Przez to mieliśmy kilka innych sytuacji kryzysowych, kilka innych poważnych rozmow. Kiedyś doszło do tego, że powiedziałam mu, że czuję się cały czas, jak "ta druga, zastępstwo tamtej, że ona była prawdziwą miłością, a ja pocieszeniem". On na to, że "nigdy tamtej nie kochał, że ja jestem jego jedyną do tej pory miłością i jeżeli myślę, że można się pocieszać 3 lata, to jestem głupia". Uwierzyłam, ale cały czas jest we mnie jakiś lęk, jakaś blokada, że to się powtórzy. Czasami jest cudownie, jestem szczęśliwa, ale wiem (i czuję to), że często sama tworzę problemowe sytuacje, bo on coś powiedział, a ja to odebrałam jako atak na moja osobę/odrzucenie/niechęć. I to faktycznie generuje niechęć u drugiej strony. Poza tym, on też się zmienił. Powiedział mi kiedys, ze po tej sytuacji zobaczył moje wady, kiedys widział głownie zalety. Przez to wszystko traktuje mnie inaczej, juz nie jest tak, ze swiata poza mna nie widzi. Moj przyjaciel nazywa ten stan "normalnością w dłuższym związku". Co wy myślicie o tym wszystkim? Czy przesadzam, czy mam podstawy, żeby cały czas czuć się niepewnie? Nie jest już tak idealnie jak przed tamtą sytuacją, są gorsze i lepsze dni, ale w ogólnym rozrachunku ludzie mówią mi, że zależy mu na mnie, bo (podobno) nie ma ze mną łatwego życia... Edytowane przez Polyvinyl_chloride Czas edycji: 2014-01-24 o 01:19 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 | |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Cytat:
Zamiast iść na kompromis to po prostu kazał ci to zaakceptować i basta. Żenujące. Nie wiem mnie tacy ludzie nie odpowiadają. Widzi, że się wali, sypie, że szalejesz, że ci przykro, że wyobrażasz sobie bóg wie co, że jesteś zazdrosna, że to nie minie... i nic. Tak po prostu. Był w stanie nawet zerwać byle tylko pokazać ci gdzie jest twoje miejsce. I to wszystko dla jednej w sumie dawnej znajomości, która nagle odżyła... To się nazywa kochający facet? ![]() Edytowane przez chwast Czas edycji: 2014-01-24 o 01:30 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 29
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Cytat:
1. w tym czasie potrzebował kogoś, z kim mógłby pogadać od serca (poza mną), bo stracił wszystkich. 2. skoro dobrze się z nią dogadywał, dlaczego miałby nie kontynuować tej znajomości, skoro była na stopie koleżeńskiej. 3. kiedyś już go pozbawiłam kilku koleżanek (to prawda, zrezygnował z nich) i żałuje, bo były fajne i chciał z nimi się kumplować. 4. powinnam mu ufać, bo nigdy mnie nie zdradził, nigdy nie chciał mnie zdradzić i (ponoć) o tamtej nie myślał nawet w kontekście romantycznym, póki nie zaczęłam mu ciągle wmawiać, że się w niej zaraz zakocha. 5. on by mi pozwolił spotykać się z kim chcę, bo wie, że nie może mi niczego zabronić - zrobię, co zechcę, jeżeli go zdradzę to on nie będzie miał na to żadnego wpływu, a zakazami mnie od ewentualnej zdrady nie powstrzyma. Czyli powinnam była zerwać już wtedy, na zawsze, bo on ani mnie kocha, ani szanuje, tak? Problem w tym, że za każdym razem, kiedy było źle, kiedy mnie tracił albo czuł, że zaraz straci strasznie się załamywał, mówił mi, że mu zależy i mnie potrzebuje. Edytowane przez Polyvinyl_chloride Czas edycji: 2014-01-24 o 01:43 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 113
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Ludzie mówią, że zależy Mu na Tobie i że nie ma z Tobą łatwego życia? Wybacz, ale jeśli zaczniesz w to wierzyć to wpędzisz się w poczucie winy, które chyba tak czy siak już zaczyna się pojawiać. Sądzę, że w prawdziwej miłości nie chodzi o to, aby żyć w przeświadczeniu o własnej ułomności, niedoskonałościach itp. Mam wrażenie, że to On wyszedł z całej tej sytuacji jak gdyby nigdy nic. Owszem, dotarło do Niego, że nie akceptuje Twoich wad, ale Jego stosunek pozostaje chyba nadal zbyt roszczeniowy. Jeśli definitywnie zerwał kontakt z tą dziewczyną to warto starać się o naprawienie Waszej relacji. Wiem jedno - Ty nie możesz czuć się winna, nie możesz czuć się drugą. W miłości kobieta i mężczyzna stają się dla siebie najważniejsi - pomimo wad, akceptują siebie, doceniają, wspierają. Długotrwałe pretensje, domysły, żale chyba nie są dla nikogo do zaakceptowania. Wiesz... czasami mam podobne odczucia jak Ty - np., że jestem zbyt irytująca, zbyt uciążliwa, nerwowa itp. Ale nie chodzi o to aby się zadręczać, lecz by zrobić konkretny rachunek sumienia i zdać sobie sprawę z własnych niedoskonałości. Skoro uświadamiam sobie swoje błędy, osobiście staram się je naprawić. Fakt, że takie zmiany w charakterze nie przychodzą łatwo, trzeba czasu, cierpliwości. W życiu wiele spraw będzie Was irytować czy poróżniać - najważniejsze aby znaleźć kompromis, chcieć na niego pójść nie mając jednocześnie poczucia poświęcenia się. W miłości nie chodzi o poświęcanie się, lecz raczej o dobrowolne oddanie się drugiej osobie, nie zapominając o własnej tożsamości. Właśnie - w związku należy także pamiętać o sobie. Aby dać szczęście trzeba najpierw samemu być szczęśliwym. To podstawowa zasada. Nikt Ci nie powie co masz zrobić - sama rozważ czy masz jeszcze szansę poczuć się w pełni szczęśliwa przy swoim mężczyźnie - nie dla kogoś, nie dla niego lecz dla samej siebie.
__________________
http://eweliska.blogspot.com/ Blog o życiu, kosmetykach, korepetycjach z angielskiego, prawie, mojej chorobie, filmach, muzyce. Oto mój eweliśkowy świat! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
zuy mod
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
A ja się z przedmówczyniami nie zgodzę.
Nie obraź się, ale z opisu wydajesz się być toksyczną osobą. Awantury bo dziewczyna się odezwała? Wymaganie zerwania kontaktu (i widzę - nie pierwszy raz) - to cholernie toksyczne! Cóż, ja na początku mojego obecnego związku powiedziałam, że mam kolegów i przyjaciół i nie pozwolę na zerwanie kontaktów na jego życzenie. I tego się trzymam. I nawet jeśli odzywa się ktoś z kim coś mnie łączyło - trudno, albo TŻ mi ufa albo nie. Jak nie - droga wolna. Tak, działa to w dwie strony. Moim zdaniem jeśli spróbujesz uspokoić siebie (może jakaś terapia?), nabierzesz pewności siebie - Wasz związek tylko na tym zyska. Bo Twój lęk o to, że jesteś tylko pocieszeniem nie wynika z faktu jak zachowuje się Twój facet, ale z Twojej zaniżonej samooceny. PS. Fajny nick ![]()
__________________
![]() L'amore scalda il cuore. Do. Or do not. There is no try. 23.05.2011
22.05.2017 02.12.2017 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 819
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Moim zdaniem Twoja wina w tej całej sytuacji jest dużo mniejsza niż jego.
Gdyby nie jego znajomość z tą dziewczyną, to pewnie byłoby teraz dobrze. Ja rozumiem, stopa koleżeńska i tak dalej, ale jeśli mój facet nie życzyłby sobie żebym kontaktowała się z jakimś chłopakiem z którym mnie kiedyś coś łączyło, to bym kontakt zerwała. On nie dość że tego nie zrobił, to jeszcze zaczął się z nią spotykać. I jeszcze te teksty że jak się nie układało z Tobą to tamta zaczęła mu się podobać. A dlaczego się nie układało? Dlatego że ona się pojawiła. Poza tym to nie jest tak że jak masz kryzys ze swoją ukochaną osobą, to myślisz o całowankach z inną. Jak na mój gust, to było trochę inaczej niż on to przedstawia. Był z Tobą, ale zauroczył się w tamtej. Miał mały dylemacik, chciał się z nią spotykać żeby zobaczyć jak będzie. W końcu wybrał Ciebie. Nie wierzę że nic między nimi nie było. Ja na Twoim miejscu nie byłabym z nim. Miałabym takie same myśli jak Ty, i nie mogłabym się pogodzić z tym że będąc ze mną, mój TŻ myślał o innej.
__________________
Wymiana |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Raczkowanie
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
A moim zdaniem zazdrość w związku to nic złego. Jest wynikiem silnych uczuć, które ludzie do siebie żywią.
Jeśli zaś zaczyna męczyć, obu stronom powinno zależeć na tym, aby wyeliminować jej źródła - w tym wypadku, urwać kontakt z dziewczyną, która jest przyczyną Twojej emocjonalnej męki. Nie rozumiem też uporu niektórych osób, że dla swojego Partnera nie zerwą żadnych kontaktów i że Partner nie ma prawa tego wymagać. Rozumiem, że nie wolno zamykać Ukochanej Osoby w złotej klatce i wyrywać jej na siłę ze społeczeństwa... jednak skoro naprawdę Kocham, to Ta Osoba jest najważniejsza i z każdej innej zrezygnuję bez mrugnięcia okiem. Dodam jeszcze, że oboje z Partnerem nie stawiamy znaku równości pomiędzy zazdrością a brakiem zaufania. Edytowane przez Dziwactwo Czas edycji: 2014-01-24 o 16:28 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#8 | |
zuy mod
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Cytat:
Kochajaca osoba nigdy nie postawi Cie przed tego typu ultimatum. PS: troche razi pisanie 'partner' itp wielka litera ![]() wysłano z mojej Xperii SP
__________________
![]() L'amore scalda il cuore. Do. Or do not. There is no try. 23.05.2011
22.05.2017 02.12.2017 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 | |
Raczkowanie
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Cytat:
Tutaj jednak przykład dotyczył byłej, która pojawiła się po dwóch latach znikąd i stała się tak ważna, że dla niej związek został postawiony na ostrzu noża. To po prostu nie jest uczciwe. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 528
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Autorko, pozwól, że się skupię na tym fragmencie:
Cytat:
1. Twój partner bez Twojego przyzwolenia opowiada(ł) o Waszym prywatnym życiu osobie, co do której miał pewność, że Ci się to nie podoba. Nie żadnemu przyjacielowi ani przyjaciółce, tylko swojej byłej. Ja bym sobie absolutnie tego nie życzyła, żeby moje prywatne życie i problemy w związku były wywlekane przy jakichś ewentualnych "byłych" mojego partnera i jeśli facet nie potrafiłby tego uszanować, to znaczy, że nie jest warty mojego zaufania, jakie w nim pokładam. 2. Nie ma czegoś takiego, jak zrywanie dla dobra związku, ani na poważnie, ani na niepoważnie. Nie ma. Z moich doświadczeń wynika, że jest to najgorsze, co można zrobić, poważnie. To zniszczenie poczucia bezpieczeństwa drugiej osoby, niepoważne jej traktowanie, jej uczuć. 3. Nie wierz w jego zapewnienia, ze ona to zaczęła mu się podobać, bo Wasz związek był w kryzysie. Te dwie rzeczy są zupełnie niezależne. Czemu nie zaczęła mu się podobać jakakolwiek inna kobieta? Koleżanka z pracy/studiów, itp. Odpowiedź jest prosta - musiała mu się podobać i bez tego. To, co Ci powiedział, to zwykłe mydlenie oczu. A co najważniejsze, co to za partner, który gdy trwa kryzys w jego związku, ogląda się za inną i to z nią omawia problemy tego związku dotyczące? Autorko, czy nie obawiasz się, że jak przyjdą inne kryzysy w związku, to też za inną nie poleci? Szczerze mówiąc, to nie potrafiłabym poważnie traktować mężczyzny, który mnie nie traktuje poważnie ani naszego związku. To on powinien żałować i zauważyć, jak bardzo mógł zawieść Twoje zaufanie i zniszczyć poczucie bezpieczeństwa, a nie twierdzić, że wskutek tego on już poza Tobą świata nie widzi. I nie, nie jest to normalność w dłuższym związku. Zresztą, 3 lata to wcale nie jest tak długo. Oczywiście, temat Twojej wcześniej jego izolacji od przyjaciół to zupełnie inny temat, na pewno nie było to godne pochwały. Ale tutaj mówimy o byłej, a nie każdy akceptuje to, że jego problemy w związku są szeroko omawiane przy byłych. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-12
Wiadomości: 3 392
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
zgadzam się z Mojwą - opisujesz jakieś toksyczne przeloty i ciosanie kołków na głowie Bożence ducha winnego faceta.
To jest bardzo proste - jeśli dla dobra związku trzeba zerwać z kimś kontakty - to to jest zły związek. Masz problemy z samooceną, z zazdrością, z komunikacją - na to receptą nie jest zamknięcie gościa w złotej klatce, ino terapia. Problemem jest to, co siedzi w Twojej głowie, a nie to, co znajduje się na zewnątrz. Twój partner jest autonomicznym bytem - co oznacza także to, że ma prawo utrzymywać koleżeńskie lub przyjacielskie relacje z osobami, które sam wybierze. Tu niby ciskasz się o to, że to "była" - a te koleżanki, z którymi przestał się kumplować i żałuje, to też były "byłe", czy po prostu odcinasz go od znajomych płci żeńskiej? I to ciskasz w stopniu dla partnera nieznośnym - skoro sama piszesz o awanturach i histerii, to można domniemywać, że nieznośność była tu zaawansowana. Nie masz prawa go tak traktować - i zapewne ci znajomi mają rację, kiedy Ci mówią, że on nie ma z Tobą lekko, więc widać mu zależy. W końcu przestanie. Zazdrość jest toksyczna i najwyraźniej ten kolega już ma jakieś przebłyski, że coś tu jest mocno niehalo. Widzisz, ja mam taką zasadę, że jak ktoś mnie stawia przed wyborem - ja albo on/ona, to wybieram tego drugiego/tą drugą. Niezależnie od bliskości, zażyłości relacji i jej charakteru. Bo dobierać znajomych to mi mogli rodzice, we wczesnej podstawówce. W relacji partnerskiej na takie pomysły nie ma miejsca, z tego prozaicznego względu, że to relacja dorosłych ludzi, dwóch odrębnych, autonomicznych jednostek. Jest oczywiście też bardziej podstawowa przyczyna - że takie nakazy zrywania kontaktów są rodzajem leczenia objawowego. Problem jest w Twojej głowie, dopóki się z nim nie uporasz, nawet zamknięcie go w złotej klatce nie sprawi, że cokolwiek się polepszy. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 |
Wizażowy Kot Igor
Zarejestrowany: 2012-08
Lokalizacja: po drugiej stronie lustra
Wiadomości: 17 524
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Ja sądzę, że wina tu leży jak zawsze- po środku.
1. Ty nie powinnaś zabraniać mu kontaktów z koleżankami. Jak Ty byś się czuła, gdyby on zabronił Ci spotykać się z Bogu ducha winnymi kolegami? Tu przesadziłaś, każdy ma kolegów i koleżanki. Nie wyobrażam sobie, by komuś zabraniać się spotykać ze znajomymi i robić o to jazdy. 2. On nie powinien spotykać się z eks na gruncie "przyjaźni". Przyjaźń czasem zamienia się w coś poważniejszego, ale nie odwrotnie. Nie fair było też z jego strony opowiadanie eks o Waszych sprawach. Tez poczułabym się w tej sytuacji dotknięta.
__________________
I don't have time for that! I'm a cat. We are rather busy you know? Zanim założysz wątek, zajrzyj tu: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1269209 Warto wsłuchać się w Słowo: https://www.youtube.com/channel/UC5n...oyrF8xorb-IqVw No pasaran! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 854
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Facet który się zwierza swojej koleżance (zresztą takiej do której czuł miętę kiedyś) z problemów związkowych jednoznacznie kojarzy mi się z facetem przygotowującym grunt pod zdradę. Na zasadzie ach, jestem taki biedny, kobieta mnie nie rozumie, potrzebuję pocieszenia.
Do tego wywlekał wasze sprawy poza związek, co dla mnie jest obrzydliwe. Gdzie wyczytałyście że ona już wcześniej "zakazywała" mu kontaktów z innymi kobitami? Nie mogę znaleźć. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
zuy mod
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Widzę, że jestem osobą, która przygotowuje grunt pod zdradę bo zdarza mi się zwierzać z problemów związków przyjacielowi... bo facet lepiej to zrozumie.
![]()
__________________
![]() L'amore scalda il cuore. Do. Or do not. There is no try. 23.05.2011
22.05.2017 02.12.2017 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 854
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Cytat:
Tyle że wspomniana panienka to żadna przyjaciółka tylko dziewczyna z którą chciał kiedyś być. I nagle odnowili kontakt. |
|
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#16 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 724
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Cytat:
Tu przypadek jest o tyle dziwny, że ta laska pojawiła się ni stąd ni zowąd, na dodatek była kiedyś ważna dla chłopaka Autorki. A chłopak kurczowo trzyma się tej znajomości, doskonale wiedząc, że to przez ten kontakt jego związek się rozpada. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 | |||
zuy mod
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Cytat:
Cytat:
Nie rozumiem co w tym jest dziwnego. Skoro dziewczyna jest dla niego ważna (a to wcale nie równa się chęci zdrady), to dlaczego ma zrywać z nią kontakt, skoro to nie jest jednorazowa sytuacja, a ciągle musi zrywać kontakty: Cytat:
__________________
![]() L'amore scalda il cuore. Do. Or do not. There is no try. 23.05.2011
22.05.2017 02.12.2017 |
|||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 2 854
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Jak widać koleżanki nie były na tyle fajne by mieć z nimi kontakt. No i dla mnie takie koleżanki to żadna przyjaźń a ledwo znajomość. Nic w tym bliskiego, jakieś esemesy czy telefony i gadanie o "życiu" to dla mnie pierdzenie w stołek i zapełnianie sobie wolnego czasu, a nie wymierna relacja. Zwłaszcza że przyjaźń się buduje latami, to nie jest sprawa kilku miesięcy.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 4 827
|
Dot.: Historia mojego związku: oceńcie.
Myślę, że oboje jesteście winni. Ty nie powinnaś kłócić się, fochać, robić awantur (chociaż rozumiem, ze nie jest łatwo gdy chłopak spotyka się z dawną ex). Powinnaś wtedy zastosować inną taktykę ale na pewno nie złość.
On natomiast - powinien zakończyć tamtą znajomość. Naprawdę obecność ex w związkach to nic dobrego. Zawsze pojawiają się wspomnienia wspólnych chwil. A gdy miał myśli aby ją pocałować- nie brzmi to za dobrze. Dla mnie zdrada to też ta emocjonalna, która rodzi się w naszych myślach. Czy teraz utrzymuje kontakt z tą dzieewczyną ? Wątpię czy odzyskasz już do niego pełne zaufanie. Na pewno już nie będzie tak jak dawniej, bo oboje zobaczyliście swoje złe cechy. Dobra rada dla Ciebie to zdystansować się, nie traktować faceta jak cały świat. Zająć się sobą, poznać nowych ludzi. Musisz trochę odpocząć od tych wydarzeń, wyluzować. Facet też musi zobaczyć, że związał się z równoważoną kobietą. Uwierz - jak chce to zdradzi. Nie upilnujesz. Zrobi to na uczelni, w pracy, ''wracając do domu''. Pocieszenie jest takie, że kłamstwo zawsze wychodzi na jaw, prędzej czy później. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:38.