Związek a wykształcenie?

[feronka]

Mam pytanie - czy wykształcenie jest dla was ważne w związku z drugą osobą (chodzi o męża, żonę, chłopaka, dziewczynę, partnera, partnerkę...)? Na przykład wykształcenie wyższe, a jeśli tak to czy np. licencjackie, pomaturalne, czy magisterskie, a może inne tytuły naukowe są dla was ważne? Czy chciałybyście być w związku np. z osobą po zawodówce? Czy raczej facet (lub dziewczyna) musiałby być studentem lub po studiach. Albo może chociaż ze średnim wykształceniem? I w ogóle czy wykształcenie policealne ma jakieś znaczenie jak np. studia? (moim zdaniem, szkoły policealne niewiele jakoś dają, chyba że ktoś sam chce się czegoś nauczyć, i zależy jeszcze od szkoły może)
Czy wykształcenie nie jest w ogóle istotne w zwiazku. Chciałabym również poznać opinię chłopaków. Może jest taki temat sprzed kilku lat, ale podobno obecnie wykształcenie wyższe się zdewaluowało.

[Misseczka]

Nie mam nic do wykształcenia faceta. Może być nawet po podstawówce, byle by był robotny i odpowiedzialne. Każdy znajdzie pracę jeżeli chce, a ja nie muszę być z dyrektorem lub kierownikiem który zarabia kokosy. Sama jestem w szkole policealnej i mi czerwona lampka zapaliłaby się gdyby on był wykształcony wyżej i po prostu uważał mnie za mniej inteligentną, wywyższał się, albo gdyby był niźej i uważał że proste pracę.sa poniżej jego godności.wJeżeli profesor jest tolerancyjny a chłopak bez matury pracuje uczciwie to jest ok, od człowieka zależy wszystko. Swoją droga.wykształcenie w tych czasach nie gwarantuje pracy a jego brak bezrobocia. A na magazynach wcale nie zarabia się tak źle.

[201605300922]

Napisane przez feronka

Mam pytanie - czy wykształcenie jest dla was ważne w związku z drugą osobą (chodzi o męża, żonę, chłopaka, dziewczynę, partnera, partnerkę...)? Na przykład wykształcenie wyższe, a jeśli tak to czy np. licencjackie, pomaturalne, czy magisterskie, a może inne tytuły naukowe są dla was ważne? Czy chciałybyście być w związku np. z osobą po zawodówce? Czy raczej facet (lub dziewczyna) musiałby być studentem lub po studiach. Albo może chociaż ze średnim wykształceniem? I w ogóle czy wykształcenie policealne ma jakieś znaczenie jak np. studia? (moim zdaniem, szkoły policealne niewiele jakoś dają, chyba że ktoś sam chce się czegoś nauczyć, i zależy jeszcze od szkoły może)
Czy wykształcenie nie jest w ogóle istotne w zwiazku. Chciałabym również poznać opinię chłopaków. Może jest taki temat sprzed kilku lat, ale podobno obecnie wykształcenie wyższe się zdewaluowało.

Tak, jest dla mnie ważne, podobnie jak ważna jest dla mnie jakość tego wyższego wykształcenia. Nie wyobrażam sobie być w związku z osobą, która nie studiuje albo nie ukończyła studiów, albo studiuje jakiś kierunek byle studiować, albo studiuje na wyższej szkole gotowania na gazie. Pewien dylemat mam natomiast jeśli chodzi o osoby, które świadomie nie poszły na studia, bo np. prowadzą własną dobrze prosperującą firmę, są ambitnymi szefami kuchni, ale w moim otoczeniu generalnie jak ktoś nie szedł na studia, to po prostu z lenistwa lub braku zdolności, a nie z powodu niesamowitego życiowego zarobienia. Na pewno byłyby one oczko wyżej od osób, które poszły studiować byle co, byleby się wyprowadzić i poimprezować. Z drugiej strony, może zabrzmi to śmiesznie, ale wiem, że taka osoba nie czułaby się dobrze w mojej rodzinie, gdzie generalnie wszyscy skończyli wyższe studia, niektórzy pracują na uczelni.
Możecie mnie o to zjechać, ale napatrzyłam się w bliższej i dalszej rodzinie na takie związki, gdzie kobieta miała wyższe wykształcenie, a facet był po zawodówce i mało który dobrze się z tym czuł, co też przekładało się na układy w tych relacjach.

[anekania]

Dla mnie rownież wykształcenie wyższe partnera jest bardzo ważne.

[Tutli]

Napisane przez Nadis

Tak, jest dla mnie ważne, podobnie jak ważna jest dla mnie jakość tego wyższego wykształcenia. Nie wyobrażam sobie być w związku z osobą, która nie studiuje albo nie ukończyła studiów, albo studiuje jakiś kierunek byle studiować, albo studiuje na wyższej szkole gotowania na gazie. Pewien dylemat mam natomiast jeśli chodzi o osoby, które świadomie nie poszły na studia, bo np. prowadzą własną dobrze prosperującą firmę, są ambitnymi szefami kuchni, ale w moim otoczeniu generalnie jak ktoś nie szedł na studia, to po prostu z lenistwa lub braku zdolności, a nie z powodu niesamowitego życiowego zarobienia. Na pewno byłyby one oczko wyżej od osób, które poszły studiować byle co, byleby się wyprowadzić i poimprezować. Z drugiej strony, może zabrzmi to śmiesznie, ale wiem, że taka osoba nie czułaby się dobrze w mojej rodzinie, gdzie generalnie wszyscy skończyli wyższe studia, niektórzy pracują na uczelni.
Możecie mnie o to zjechać, ale napatrzyłam się w bliższej i dalszej rodzinie na takie związki, gdzie kobieta miała wyższe wykształcenie, a facet był po zawodówce i mało który dobrze się z tym czuł, co też przekładało się na układy w tych relacjach.

Mam identyczne zadanie

---------- Dopisano o 00:04 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:43 ----------

Zawsze poszukiwałam osoby o podobnym statusie społecznym do swojego, no bo cóż - z takimi osobami najłatwiej stworzyć związek.
Jak koleżanka wyżej wspomniała, jeśli nie-pójście na studia wiązałoby się z tym, że ktoś realizuje się jako przedsiębiorca itp. - nie ma problemu. Zależało mi na dobrym wykształceniu i to realnym a nie "magister z wyższej szkoły ekologii i reklamy w Sieradzu", sama skończyłam bardzo dobre szkoły, nie wykluczam, że kiedyś pójdę na studia doktoranckie
i zwracałam uwagę na facetów nieprzeciętnych intelektualnie i zainteresowanych nauką i takiego też mam męża
Wykształcenie - a raczej aspiracje intelektualne są bardzo istotne
w związku.

[Kle_oo]

Dla mnie wykształcenie "papierowe" nie ma większego znaczenia. Nie jednego znam lekarza, którego nawet za dopłatą bym nie wzięła Zgodzę się jednak, że duża różnica w wykształceniu (albo raczej wiedzy i elokwencji) może odbijać się na związku. Generalnie jakoś nie wyobrażam sobie związku gdzie partnerów dzieli istna przepaść intelektualna. I patrząc po znajomych takie związki się nie udają. Z drugiej strony obserwuję też nico straszno-śmieszny (dla mnie raczej śmieszny) tręd u osób w moim otoczeniu po studiach. Jakby samo posiadanie magistra oznaczało, że będzie się dobrym mężem/żoną. I wymagania względem strony takie same- ja mam magistra ty też musisz mieć, ja będę robił doktorat to ty też- a po roku rozwód bo nagle się okazuje, że nie ma kto w domu gotować i zakupów robić, wyjście z psem przerasta możliwości organizacyjne delikwenta, sprzątać może tylko pani sprzątaczka bo to poniżej godności magistra itd. I wielkie żale i pretensje do "sama nie wiem kogo", że pani magister/pan magister nie jest doskonałą panią domu , że nie chce mieć czwórki dzieci itd.

[gwiazdka100000]

Moim zdaniem kwestia wykształcenia nie jest aż tak istotna. Jeżeli ktoś spełnia się zawodowo, w tym co robi, gdzie pracuje i jest człowiekiem dobrym, szczęśliwym, zadowolonym z życia to nie zwraca uwagi na wykształcenie. W końcu ono niczego nie gwarantuje w dzisiejszych czasach. Co z tego, że ktoś jest po zawodówce ale za to robi coś z pasją i ta praca jest dla niego wszystkim? Chce się wykazać jak najlepiej w tym co robi? Czy czyni to go gorszym człowiekiem, bo nie ma skończonych studiów?

[laisla]

Bardzo ważne, jednak nie decydujące. Musiałabym poznać zaplecze decyzji człowieka, który poprzestałby np na wykształceniu podstawowym, a brałabym go pod uwagę jako najbliższą osobę. To znaczy chciałabym poznać powody tego, że nie podjął się dalszego kształcenia, czy to była jego decyzja, czy okoliczności na przykład rodzinne/finansowe go zmusiły. Bo prawda jest taka, że takie sprawy są do nadrobienia jeśli człowiek ma odpowiednie warunki, i chęci oczywiście

[0b4ed7929d71ce1abf8e9bf9d423b228cc5dc67a_6068f37255cfe]

A co jeśli ona np. ma doktorat, a on jest sportowcem (dobrym sportowcem)? Zakończył szkołę na liceum /nie zdawał matury, kariera sportowa zabierała mu za dużo czasu, a potem stwierdził, że nie chce mu się wracać do szkoły/.

Czy w takiej sytuacji też patrzycie na wykształcenie?

[laisla]

[1=0b4ed7929d71ce1abf8e9bf 9d423b228cc5dc67a_6068f37 255cfe;48804575]A co jeśli ona np. ma doktorat, a on jest sportowcem (dobrym sportowcem)? Zakończył szkołę na liceum /nie zdawał matury, kariera sportowa zabierała mu za dużo czasu, a potem stwierdził, że nie chce mu się wracać do szkoły/.

Czy w takiej sytuacji też patrzycie na wykształcenie? [/QUOTE]
To byłoby kluczowe stwierdzenie dla mnie

[Nebtu]

Napisane przez Kle_oo

(...) duża różnica w wykształceniu (albo raczej wiedzy i elokwencji) może odbijać się na związku. Generalnie jakoś nie wyobrażam sobie związku gdzie partnerów dzieli istna przepaść intelektualna. I patrząc po znajomych takie związki się nie udają.

Myślę dokładnie tak samo. Mimo że jest wiele osób po studiach, które nic sobą nie reprezentują, wydaje mi się, że osoby o podobnym wykształceniu mają większe szanse się dogadać.

[201803290936]

Imponuje mi wiedza, umiejętność jej wykorzystania i to, że mojemu TŻ się chciało ją nabywać i rozwijać (cały czas to robi, każdego dnia). Gdyby był "mgr inż." a guzik wiedział, nie umiał znaleźć dobrej pracy, był niedouczony, to by mi to nie imponowało. Ale też przyznaję szczerze, że nie zaczynałabym znajomości z facetem, który np. zakończył edukację na gimnazjum, nawet gdyby wydawał się oczytany - to by dla mnie jednak świadczyło o tym, że albo łatwo się poddaje, albo ma "spóźniony życiowy zapłon".

[bernikula]

Przyznam, że tak- jest ważne. Nie wyobrażam sobie, żeby mój mąż był po podstawówce czy gimnazjum. Potrzebuję partnera do wspólnych rozmów na różne tematy i nie wyobrażam sobie, że mój mąż odpowiada mi na większość pytań czy tematów do dyskusji, że nie wie, o co chodzi. Mój mąż co prawda porzucił studia i ich nie skończył, ale nie "czuć różnicy" między mną, a nim (ja skończyłam najpierw licencjat, a następnie magisterkę). Z drugoej też strony nie wyobrażam sobie mieć męża typowego teoretyka, który nie ma fachu w ręku. Mój mąż dzięki wiedzy i umiejętnością rozkręcił sobie firmę i jest w lepszej sytuacji niż ja po studiach. Ale wracając do tematu i podsumowując- tak, wykształcenie partnera jest dla mnie ważne.

[zakonna]

Było ważne. Kilka lat temu. Teraz wiem, że to nie ma znaczenia.

[bleuclair]

Dla mnie również wykształcenie jest jednak ważne. Ale nie tyle fakt posiadania samego "papierka", co sam fakt, że facetowi chciało się jednak uczyć, miał ambicję skończyć szkołę, studia, rozwija się. Mówię tu o wyborze studiów zgodnie z późniejszymi planami związanymi z pracą zawodową ew związanymi z pasją (a najlepiej jedno i drugie) Nie mniej jednak jeśli facet nie ma wyższego wykształcenia nie stanowi to dla mnie problemu, w sytuacji gdy mimo to realizuje się w jakiś sposób zawodowo-np utworzył własną działalność, a jego praca jest dla niego pasją i widziałabym ,że jest naprawdę dobry w tym co robi i że sprawia mu to radość. Dlatego też wyobrażam sobie siebie u boku kogoś kto skończył technikum/szkołę zawodową ew, choć uważam że maturę i tak powinno się jednak zrobić. Nie wyobrażam sobie związku z osobą która zakończyła edukację na poziomie gimnazjum (a znam takie osoby),byłoby to dla mnie nie do przyjęcia.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Samo wykształcenie nie jest istotne. Ważne jest dla mnie podejście do zdobywania wiedzy i samodoskonalenia.

[chwast]

Nie jest to dla mnie istotne, jak wiadomo szkoly co roku wypuszczaja tyle debili...

Wyslane przez tapatalk 2

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

Wykształcenie nie jest dla mnie super istotne, byle chociaż matura była (dla mnie to takie minimum, które świadczy o tym czy ktoś jest choć trochę ambitny i rozsądny). To czy ma technika, jest po zawodówce to już sprawa nieistotna byle rozwijał się i miał chęć do pracy. Z drugiej strony wolę kogoś po technikum z konkretnym zawodem niż kogoś po śmieciowych studiach. Tytuł magistra na kierunku "śmieciowym" w Wyższej Szkole Mydła i Powidła jest dla mnie gorszy niż wykształcenie zawodowe.

[Niebieskooka arystokratka]

Dla mnie wykształcenie nie jest zbyt ważne. Ale jak słusznie zauważyła Oleosa według mnie najlepiej, aby ludzie byli do siebie podobni i reprezentowali zbliżony poziom intelektualny. Można nie mieć wyższego, a mieć rozległą wiedzę i to jest dla mnie ważniejsze niż pan magister, który nie wiem kto to jest Angela Merkel albo kto jest obecnie premierem Polski. Najważniejsze jest dla mnie ogarnięcie, przedsiębiorczość, inteligencja, błyskotliwość i wzajemne zrozumienie.

---------- Dopisano o 09:38 ---------- Poprzedni post napisano o 09:37 ----------

[1=bb410bd1fbb42d2edea92b1 ada01ce79bf3cfb02_603add0 278cd5;48806136]Wykształcenie nie jest dla mnie super istotne, byle chociaż matura była (dla mnie to takie minimum, które świadczy o tym czy ktoś jest choć trochę ambitny i rozsądny). To czy ma technika, jest po zawodówce to już sprawa nieistotna byle rozwijał się i miał chęć do pracy. Z drugiej strony wolę kogoś po technikum z konkretnym zawodem niż kogoś po śmieciowych studiach. Tytuł magistra na kierunku "śmieciowym" w Wyższej Szkole Mydła i Powidła jest dla mnie gorszy niż wykształcenie zawodowe.[/QUOTE]

Dokładnie tak

[_ema_]

Mamy z mężem idealnie to samo wykształcenie, więc nie mam takich rozkminek.

[kasztanka3]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;48805987]Samo wykształcenie nie jest istotne. Ważne jest dla mnie podejście do zdobywania wiedzy i samodoskonalenia.[/QUOTE]

Zgadzam się, dla mnie ważna jest inteligencja i ogarnięcie życiowe, a nie papierek z uczelni.

Napisane przez chwast

Nie jest to dla mnie istotne, jak wiadomo szkoly co roku wypuszczaja tyle debili...

Wyslane przez tapatalk 2

Otóż to.

[Mileva_]

Ważne. Nie ma co się oszukiwać, małe szanse, by osoba z tzw. inteligenckiej rodziny, w miarę ambitna i w miarę bystra nie zabrała się za studia. Osoby, które tego nie zrobiły, albo od początku świetnie wiedziały co chcą robić i wyższe wykształcenie nie było im do tego potrzebne (ale jestem pewna, że to jest miażdżąca mniejszość), albo zwyczajnie nie miały dość ambicji.

Jakoś nie widzę siebie znajdującej wspólny język z osobą tego typu.

No i liczne przykłady z otoczenia - związki z dużą różnicą pod względem wykształcenia, oczytania, posiadania zainteresowań po jakimś czasie coraz bardziej się psuły, aż w końcu porozpadały. Zwłaszcza jeśli to facet był "niżej".

[PaulinciaKWC]

Samo wykształcenie nie. Natomiast ambicja już tak. Bo nie wyobrażam sobie u swojego boku faceta, który osiadł w pierwszej lepszej pracy i cieszy się, że co miesiąc ma jakaś pensje na koncie. Na szczęście nie mam takiego problemu.

[Minna]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;48805987]Samo wykształcenie nie jest istotne. Ważne jest dla mnie podejście do zdobywania wiedzy i samodoskonalenia.[/QUOTE]

Napisane przez PaulinciaKWC

Samo wykształcenie nie. Natomiast ambicja już tak. Bo nie wyobrażam sobie u swojego boku faceta, który osiadł w pierwszej lepszej pracy i cieszy się, że co miesiąc ma jakaś pensje na koncie. Na szczęście nie mam takiego problemu.

Uważam podobnie jak dziewczyny.

[201801191006]

tak, wykształcenie jest dla mnie ważnie (ale też nie chodzi mi o mgr z wyższej szkoły lansu i bansu )
nie, nie chciałabym bym być w związku z facetem po zawodówce. oczywiście nie chcę tu nikomu umniejszać, czasami jakiś mechanik samochodowy jest bardziej ogarnięty niż student prawa na prywatnej uczelni. to są po prostu moje prywatne preferencje.

[paula78]

Napisane przez loloo

tak, wykształcenie jest dla mnie ważnie (ale też nie chodzi mi o mgr z wyższej szkoły lansu i bansu )
nie, nie chciałabym bym być w związku z facetem po zawodówce. oczywiście nie chcę tu nikomu umniejszać, czasami jakiś mechanik samochodowy jest bardziej ogarnięty niż student prawa na prywatnej uczelni. to są po prostu moje prywatne preferencje.

Czyli jak amor trafia to prosisz o pokazanie dyplomu?

Ja nie chciałabym być z osobą, która ustawia ludzi wg papierka, w zyciu codziennym nie liczy się papier.
Bywa, że powrót do szkoły jest niemozliwy bo trzeba iść do roboty i utrzymać rodzinę, dzieci, wykształcić je, itd.


Znam parę ona mgr kierunku medycznego, a krzyżówki nie potrafi rozwiązać, natomiast jej mąż z maturą śmiega krzyżówki az miło- jak widać wiedza teoretyczna to jedno, a zaradność to drugie.

[rickybobby]

Napisane przez chwast

Nie jest to dla mnie istotne, jak wiadomo szkoly co roku wypuszczaja tyle debili...

Wyslane przez tapatalk 2

Jak ktoś nie jest elokwentny, nie myśli logicznie i interesuje się tylko tym kto odpadnie z "Tańca z gwiazdami" to tytuł magistra mu nie pomoże. Znam mnóstwo osób po studiach, które mają kłopot z wypowiedzeniem się albo są niezaradne. Inteligencja i obycie przede wszystkim, dyplomy mnie nie obchodzą.

[bernikula]

Napisane przez paula78

Czyli jak amor trafia to prosisz o pokazanie dyplomu?

Ja nie chciałabym być z osobą, która ustawia ludzi wg papierka, w zyciu codziennym nie liczy się papier.
Bywa, że powrót do szkoły jest niemozliwy bo trzeba iść do roboty i utrzymać rodzinę, dzieci, wykształcić je, itd.


Znam parę ona mgr kierunku medycznego, a krzyżówki nie potrafi rozwiązać, natomiast jej mąż z maturą śmiega krzyżówki az miło- jak widać wiedza teoretyczna to jedno, a zaradność to drugie.

paula, ktoś po studiach z kimś po maturze spokojnie porozmawia na wiele tematów, znajdzie wspólny jeżyk, natomiast nie wyobrażam sobie, żeby taka pani doktor miała męża po gimnazjum. To już jest dla mnie swego rodzaju mezalians. Oczywiście, że nie należy oceniać ludzi tylko przez pryzmat ich wykształcenia, ale jakoś nie mogę sobie wyobrazić takiego związku.

[Kolor Bzu]

Nie wybieram partnerów według wykształcenia, tylko zaradności. Mój eks był inżynierem, obecny jest po liceum i dopiero teraz za moją lekką namową na studia powrócił i ma nadzieję w dwa lata inżyniera zrobić.
Sama też jestem po ogólniaku i bujam się ze studiami.
Oboje pracujemy.

[201801191006]

Napisane przez paula78

Czyli jak amor trafia to prosisz o pokazanie dyplomu?

Ja nie chciałabym być z osobą, która ustawia ludzi wg papierka, w zyciu codziennym nie liczy się papier.
Bywa, że powrót do szkoły jest niemozliwy bo trzeba iść do roboty i utrzymać rodzinę, dzieci, wykształcić je, itd.


Znam parę ona mgr kierunku medycznego, a krzyżówki nie potrafi rozwiązać, natomiast jej mąż z maturą śmiega krzyżówki az miło- jak widać wiedza teoretyczna to jedno, a zaradność to drugie.

amor by nie trafił jeśli miałabym wątpliwości co do dyplomu