Ile trwa kryzys w związku ?

[kower]

Ile może trwać kryzys w związku?
Mąż wyprowadził się ode mnie i dwójki naszych dzieci 1,5 roku temu
po ogromnej awanturze.
Kilka razy prosiłam go aby wrócił ale odmawia twierdząc że nie
widzi szans abyśmy byli szczęśliwi.
Mimo to odwiedza nas regularnie (2 razy w tygodniu), czasem ze sobą sypiamy i tu moje pytanie : czy jest dla nas jakaś szansa ?
On bardzo się zmienił chociaż wiem że to po części moja wina,
ja się staram ale chyba już powoli tracę nadzieję.
Czy jest sens czekać że dojrzeje (ma 32 lata)małżeństwem jesteśmy od 12 lat.
Czekać ?

[eyo]

ekhem od 1,5 roku jesteś w "związku" z facetem który do was od czasu do czasu wpada w odwiedziny i z którym okazjonalnie uprawiasz seks, który Ci jasno powiedział, że nie widzi dla was szans na szczęście?
i się jeszcze pytasz ile może trwać kryzys w związku? no jak dla mnie może trwać ja wiem tydzień? moim zdaniem miesiąc takiego życia jak u was to już przesada...

genialny koleś, tak się ustawić

idź dziewczyno po rozum do głowy bo to nie jest już kryzys w związku, żeby mieć kryzys w związku to trzeba najpierw być w związku

[Colderia]

Rozwód

[Sherminka]

Ja rozumiem, że miłość jest ślepa, ale bez przesady Facet się wyprowadził, pewnie puka laski na boku i żyje jak kawaler a 2 razy w tygodniu wpada do żonki i bawi się w rodzinę No daj spokój kobieto, powiedział jasno, że nie widzi Was w przyszłości, po co się łudzisz i to ciągniesz? Na prawdę rozumiem, że jest Ci ciężko skreślić 12 lat małżeństwa i wspólnego życia, ale to już zostało skreślone. Żyjesz w iluzji, jeśli po 1,5 roku dalej trzyma się swojej decyzji to nie ma co tu ratować. Nie tak wygląda kryzys, dla mnie to koniec związku

[201701121500]

To już nie kryzys a jakaś kompletna załamka. On nie chce z tobą być, wyniósł się 1,5 roku temu a ty go jeszcze do łóżka wpuszczasz i liczysz, że dojrzeje? Wow... Pranie też ci przywozi?

[201607110949]

Napisane przez kower

Ile może trwać kryzys w związku?
Mąż wyprowadził się ode mnie i dwójki naszych dzieci 1,5 roku temu
po ogromnej awanturze.
Kilka razy prosiłam go aby wrócił ale odmawia twierdząc że nie
widzi szans abyśmy byli szczęśliwi.
Mimo to odwiedza nas regularnie (2 razy w tygodniu), czasem ze sobą sypiamy i tu moje pytanie : czy jest dla nas jakaś szansa ?
On bardzo się zmienił chociaż wiem że to po części moja wina,
ja się staram ale chyba już powoli tracę nadzieję.
Czy jest sens czekać że dojrzeje (ma 32 lata)małżeństwem jesteśmy od 12 lat.
Czekać ?

Najpierw sama dojrzej. Dorosła kobieta, dwójka dzieci na utrzymaniu i taka totalna naiwność

[201803290936]

1,5 roku temu, to nie żaden "kryzys" tylko rozstanie.

[Minna]

Kryzysem bym tego nie nazwała. nieźle się facet ustawił. Autorko, jak ktoś od 1,5 roku z Tobą nie jest, nie mieszka pod jednym dachem z rodzina, mówi, że nie ma szans na związek i szczęście, czasem się tylko z Tobą przespi, to na co Ty liczysz? Jaki kryzys? Dajesz się wykorzystywać spryciarowi i tyle. Ja tu tylko rozwód widzę.

[kennedy]

zacznij sie szanowac i przestan z nim sypiac. nic przez to nie osiagniesz. po drugie : rozwod.

[Flandi0089]

Odpuść sobie, bo to chora sytuacja. Nie bądź naiwna i kopnij go w dupę!

[oh Mandy]

Napisane przez kower

Ile może trwać kryzys w związku?
Mąż wyprowadził się ode mnie i dwójki naszych dzieci 1,5 roku temu
po ogromnej awanturze.
Kilka razy prosiłam go aby wrócił ale odmawia twierdząc że nie
widzi szans abyśmy byli szczęśliwi.
Mimo to odwiedza nas regularnie (2 razy w tygodniu), czasem ze sobą sypiamy i tu moje pytanie : czy jest dla nas jakaś szansa ?
On bardzo się zmienił chociaż wiem że to po części moja wina,
ja się staram ale chyba już powoli tracę nadzieję.
Czy jest sens czekać że dojrzeje (ma 32 lata)małżeństwem jesteśmy od 12 lat.
Czekać ?

Moim zdaniem tu nie można mówić o kryzysie w związku. Tu brak już związku.

[Rufna]

On się fajnie ustawił, sypia z tobą od czasu do czasu, dziecmi się za bardzo piekować nie musi bo ty się nimi zajmujesz. Tego nie można nazwać związkiem, jestem zdania jak moje przedmówczynie, rozwód to jedyne rozwiązanie.

[Sam To Nazwij]

Napisane przez kower

Ile może trwać kryzys w związku?
Mąż wyprowadził się ode mnie i dwójki naszych dzieci 1,5 roku temu
po ogromnej awanturze.
Kilka razy prosiłam go aby wrócił ale odmawia twierdząc że nie
widzi szans abyśmy byli szczęśliwi.
Mimo to odwiedza nas regularnie (2 razy w tygodniu), czasem ze sobą sypiamy i tu moje pytanie : czy jest dla nas jakaś szansa ?
On bardzo się zmienił chociaż wiem że to po części moja wina,
ja się staram ale chyba już powoli tracę nadzieję.
Czy jest sens czekać że dojrzeje (ma 32 lata)małżeństwem jesteśmy od 12 lat.
Czekać ?

może najpierw zacznij się szanować?

[201801191006]

co ja czytam, po prostu nie wierzę.

[bb410bd1fbb42d2edea92b1ada01ce79bf3cfb02_603add0278cd5]

to nie kryzys, a jakaś nowa odmiana 'przyjaźni z bonusami'...

[nie_powiem]

Napisane przez Sherminka

Ja rozumiem, że miłość jest ślepa, ale bez przesady Facet się wyprowadził, pewnie puka laski na boku i żyje jak kawaler a 2 razy w tygodniu wpada do żonki i bawi się w rodzinę No daj spokój kobieto, powiedział jasno, że nie widzi Was w przyszłości, po co się łudzisz i to ciągniesz? Na prawdę rozumiem, że jest Ci ciężko skreślić 12 lat małżeństwa i wspólnego życia, ale to już zostało skreślone. Żyjesz w iluzji, jeśli po 1,5 roku dalej trzyma się swojej decyzji to nie ma co tu ratować. Nie tak wygląda kryzys, dla mnie to koniec związku

Zgadzam się

Ej ej ej.. Jaki kryzys w związku? Przecież to nie jest związek! Wy już nie jesteście razem, i to od 1,5 roku. Rozumiałabym gdybyś "nie dowierzała" miesiąc,dwa czy nawet cztery. Bo a to się odmieni, a to są szanse. Ale to trwa już 1,5 roku. To jest ogromny kawałek czasu.. Im szybciej sobie zdasz sprawę z powagi sytuacji, tym lepiej.

A tak btw, to chłopak raczej nic niewarty, skoro tak się Tobą zabawia bez zająknięcia.

Generalnie zdaję sobie sprawę, że Ci ciężko. Ale odpuść. Odpuść ,bo nie warto.

[201708160922]

Napisane przez kennedy

zacznij sie szanowac i przestan z nim sypiac. nic przez to nie osiagniesz. po drugie : rozwod.

Poza satysfakcją seksualną Oby chociaż to

[kasiekasiek]

Napisane przez Doris1981

1,5 roku temu, to nie żaden "kryzys" tylko rozstanie.

I wszystko w temacie.

Zgadzam się z poprzednimi postami, że powinnaś dać sobie spokój. Nie krzywdź się sama.

[Barbarella05]

1,5 ROKU osobno...małżeństwo tak?...
To nie jest małżeństwo, to nawet nie jest związek, zacznijmy od tego.
Zaleciłabym rozwód, ale spytam się , o co się tak pokłociliście ,że sytacja jest taka a nie inna w tym momencie ?

[dampa]

Facet nieźle to sobie wykombinował. Dzieci odwiedza, alimentów płacić nie musi, wybzyka....a poza tym prowadzi życie kawalera. Pewnie z innymi też sypia.
Ogarnij się babo.

[b82ed09e83d6cc96f3cec4b39c6008ed9e8c5acd_5dd330825eb9e]

Napisane przez dampa

Facet nieźle to sobie wykombinował. Dzieci odwiedza, alimentów płacić nie musi, wybzyka....a poza tym prowadzi życie kawalera. Pewnie z innymi też sypia.
Ogarnij się babo.

Otoz to. Nie wierze, ze nie ma innej babki w tym samym czasie.
Ten "zwiazek" to powinien sie zakonczyc pozwem rozwodowym, bo to nie ma nic wspolnego z kryzysem.

[PaulinciaKWC]

Przyznaję ci medal naiwności.

[ZamyslonaRoztargniona]

Napisane przez Doris1981

1,5 roku temu, to nie żaden "kryzys" tylko rozstanie.

Dokładnie.

Patrząc z jego perspektywy ma same bonusy z bycia członkiem rodziny i mężem: seks jak ma ochotę, spotkanie z dziećmi jak ma ochotę. Omijają go wszystkie obowiązki związane z byciem członkiem rodziny, to po co miałby się w nie ponownie pakować?

[skazana_na_bluesa]

przestań się z nim bzykać, może wtedy coś do niego dotrze. ale sorry - kryzysem tego nie da się nazwać.

[NinaPetrova]

Twój mąż autorko to mistrz, nad mistrzami.
Wpada kiedy chce, jak ma ochotę to i seks zaliczy, alimentów płacić nie musi, na co dzień prowadzi kawalerski tryb życia.
I najlepsze w tym wszystkim, że sama się na to godzisz, więc może myślec o sobie jako o supersamcu.

[201604130936]

jezu, koles musi byc najlepszym kochankiem na swiecie, ze warto sie tak ponizac, serio

[kalincia]

Napisane przez kower

Ile może trwać kryzys w związku?
Mąż wyprowadził się ode mnie i dwójki naszych dzieci 1,5 roku temu
po ogromnej awanturze.
Kilka razy prosiłam go aby wrócił ale odmawia twierdząc że nie
widzi szans abyśmy byli szczęśliwi.
Mimo to odwiedza nas regularnie (2 razy w tygodniu), czasem ze sobą sypiamy i tu moje pytanie : czy jest dla nas jakaś szansa ?
On bardzo się zmienił chociaż wiem że to po części moja wina,
ja się staram ale chyba już powoli tracę nadzieję.
Czy jest sens czekać że dojrzeje (ma 32 lata)małżeństwem jesteśmy od 12 lat.
Czekać ?

Jaki tu kryzys widzisz? Mąż od ciebie odszedł, a ty sypiasz z byłym - skoro ci to sprawia przyjemność - twoja rzecz, ale nie udawaj małżeństwa tam, gdzie go nie ma. On do niczego nie dojrzeje, już dojrzał - i odszedł.
Rozwiedź się i bądź wolna zamiast czekać na kolejne odwiedziny, powinny dotyczyć dzieci, nie ciebie. A przy okazji, finansowo, mam nadzieję na pół się kosztami ich wychowania dzielicie?

[nie_powiem]

W zasadzie skoro uważasz, że to kryzys.. To co powiedziałaś dzieciom? Że tatuś się wyprowadził bo jest chory/tak taniej/"troszkę się pokłóciliśmy", ale że nadal się kochacie? Bo nie wiem.. Co myślą dzieciaki o sytuacji, kiedy tata jest z nimi 2 razy w tygodniu.

[Karolina Maria]

Padłam jak przeczytałam.
Kryzys można mieć tydzień, dwa... ale nie 1,5 roku tym bardziej, że Ci facet mówi wprost, że nie widzi dla was szansy, a Ty "powoli tracisz nadzieje".
Litości, związku już dawno nie ma, facet się ustawił, bo nie płaci alimentów, ma wolną rękę więc i panny na boku, dzieci nie ma na głowie, zero obowiązków, a Ty jeszcze czekasz...
Nie rozumiem też sypiania z nim, że Tobie nie przeszkadza być jedną z wielu, a nie wierzę w cudowny celibat przez 1,5 roku.
Przepraszam za niedelikatność, ale rozłożyło mnie takie podejście.

[sophiab2]

Zgadzam się z wszystkimi wypowiadającymi się przede mną.
Aż się wierzyć nie chce, że jeszcze się łudzisz, że to kryzys i minie..