Rola promotora

[93Strawberry]

Witajcie Jestem na półmetku mojej pracy licencjackiej. Jednak nie do końca podoba mi się to co robi mój promotor. Właściwie to...nie robi nic. Jest bardzo wykształconym i niewątpliwie inteligentnym człowiekiem, zna się na tym w czym siedzi, ale nie wiem czy dokonałam dobrego wyboru biorąc go na promotora. Problem leży w tym, że wg niego moja praca jest bezbłędna. Nie tylko moja, reszty grupy również. Rozmawia z nami jedynie o bibliografii, o tym co powinniśmy zawrzeć, podchodzi do nas indywidualnie i to jest ok, ale kiedy oddaję mu pracę do przeczytania to nie ma za dużo do powiedzenia na temat ewentualnych błędów. Nie wierzę, że ich nie ma. Martwię się, że popełnię błąd merytoryczny, pomylę ważne kwestie i dopiero recenzent wyciągnie z tego tytułu konsekwencje. Czy rola promotora ogranicza się jedynie do dyskusji na temat pracy? Nie powinien ich sprawdzać? Powiedzcie, bo może za dużo od człowieka wymagam

[casus_belli]

Miło byłoby gdyby promotor czytał wytwory seminarzystów, ale najwidoczniej trafiłaś na takiego, któremu się nie chce. To niestety dość częsty typ, zwłaszcza tam, gdzie grupy na seminarium są duże, i raczej nic już z tym nie zrobisz.

[WildThing]

Niestety z promotorami to już tak właśnie jest. Powiem Ci szczerze, że lepsze to, że Ci się nie wcina w pracę niż że nie ma z nimi jakiegokolwiek kontaktu - najgorszy rodzaj.
Pamiętaj, że promotor podpisuje się pod Twoją pracą, a raczej zależy mu na tym, by to, gdzie się podpisał miało jakąś wartość.
Pisz, nie przejmuj się, będzie 5.

[93Strawberry]

Moja grupa to jakieś 10 osób, więc szczególnie zarobiony nie jest xD No nic, mam nadzieję, że jednak to czyta...

[casus_belli]

Napisane przez WildThing

Pamiętaj, że promotor podpisuje się pod Twoją pracą, a raczej zależy mu na tym, by to, gdzie się podpisał miało jakąś wartość.

sraty taty, recenzentem jest zazwyczaj kolega, na dodatek promotor jest pewnie recenzentem prac tego kolegi, więc im dokładnie wisi. Przecież i tak na 99% nikt oprócz nich tej pracy nie będzie czytał, więc po co się wysilać?

[WildThing]

No to tym bardziej chyba nie ma się co stresować, co? Skoro od recenzenta zależy czy zaliczy Ci pracę. A zakładam, że autorka głupia nie jest i nie plagiatuje.

[casus_belli]

Mam to szczęście, że mój promotor prace czyta, ale masz rację, nie ma się czym tak stresować. Magisterka to w zasadzie formalność, trzeba się bardzo postarać żeby jej nie zaliczyć.

[Leseratte93]

Też niestety trafiłam na kiepskiego promotora, który w ogóle nie czyta prac. Mimo tego, że regularnie oddaję fragmenty, to nadal nie wiem czy w ogóle mam dobry tok rozumowania .