![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 4
|
Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Czesc wszystkim! Jestem z Tżtem minimalnie ponad 2 lata, ja wiek 23, on 9 lat starszy. On mieszka chwilowo z rodzicami, bo nie widział sensu wyprowadzki (dokłada się do rachunków, płaci za jedzenie), ja studentka w jego miejscu zamieszkania, wynajmuje stancje.
Mam problem dotyczący naszej przyszłości, o której ostatnio rozmawialiśmy. Powiedziałabym: nie wiem jak pogodzić, dwa, różne chyba światy. On chciałby zamieszkać już razem, w sumie wcześniej tez coś migało to w naszym tematach, no ale wtedy to było na tzw. luźnych myślach. Teraz TŻ chce poważnych decyzji, deklaracji. Rzecz w tym, że on chce mieszkać u siebie - wielopokoleniowa kamienica, łącznie chyba 5 mieszkań, z czego 1 nie jest ich. On z rodzicami teraz jest na parterze, brat tez, ale mieszkanie z innej strony kamienicy. Na 1. piętrze wynajmowali dwa mieszkania, ale chwilowo stoją puste. Jego planem na naszą przyszłość jest zamieszkanie właśnie w jednym z tych mieszkań. Ja natomiast zawsze chciałam mieszkać... z dala od teściów. Nie jestem osobą bardzo otwartą, mam wrażenie że męczyłoby mnie ciągłe widzenie teściów, przymus pogawędki, bo akurat spotkałam ich w ogródku. Boję się, że zamieszkując tam, tak naprawdę nie stworzę z TŻ odrębnej jednostki, tylko dołączę do tej, którą on tworzy teraz z rodziną. Są bardzo ze sobą związani, w sumie TŻ najbardziej z Ojcem (wczesnej z Dziadkiem który też tam mieszkał, spędzali całe dnie razem, dopóki nie umarł). Obawiam się, że skończy się to codziennymi wypadami jego osoby do rodziców, niedzielne obiadki, częste wizyty jego rodziców u nas (w sumie jego Mamy - bardzo lubi pogawędki, część męska często wręcz "ucieka" by mieć spokój i nie słuchać, więc mam wrażenie że w końcu pojawiłaby sią synowa, do której może przyjść, no bo w końcu kobietka do pogadania; do tego to ona wszystko robi w domu - sprząta, gotuje, pierze, jest nadopiekuńcza). Przedstawiłam TŻtowi to wszystko, może w nieudolny sposób, nie wiem czy nie za bardzo wprost, moze czasami uraziłam niechcący, no ale nie umiałam inaczej na daną chwilę. Na argument o obawach zbyt mocnej więzi, którą może być ciężko uciąć mieszkając w jednym miejscu, odparł że wiedziałam że taką ma , a po 2. to czy ja próbuję go odciąć od jego rodziców? Z 2. strony on tez znał mój stosunek do tego wszystkiego od początku - zna moje wychowanie, że ogólnie rodzina troche rozbita ale u mnie np. jest inaczej: mama mieszka sama w 90m2 mieszkaniu, ponad 3 godziny drogi ode mnie, tęsknimy, mamy dobry kontakt, pomagamy, ale wiemy ze nie wchodzi w grę wspólne mieszkaniem nawet sama mi ciągle powtarza że jak mam zaczynać swoje "zycie" to ze swoim własnym kątem, zdala od teściów, od swoich rodziców, budować coś własnego. Ogólnie moje argumenty są dla niego śmieszne (podobnie jak dla jego ojca, któremu kiedyś tez przedstawił moje obawy), mówi że zawiódł się że wciąż mam takie myślenie (zapewnia że nikt by się nie wtrącał w nasze życie, a to że wpadłby obejrzeć coś z ojcem, lub codziennie wpadł zagadać, to nie problem, a to żeby ze strony jego rodziców nie było wtrącania, idzie niby dogadać - z tym że widzę że oni mają inny zakres zwięzłości rodziny niż ja). Dla niego argumentami są kwestie ekonomiczne - nie daje nikomu nic za wynajem (twierdzi ze nigdy by nic nie wynajął w takim przypadku), ma ogródek, spokojna okolica, stawik i mały lasek. Ja mam wrażenie, że nie czułabym tam siie dobrze - on twierdzi że wymyślam, że dlaczego sie pesymistycznie nastawiam. Powiedziałam oki, nawet jesli spróbuję, ale okaże sie że mimo chęci będzie mi tam źle, to czy będzie w stanie sie wyprowadzic? Odparł chyba że nie, chociaz byc moze pogubił sie w gąszczu moich pytań. Tak samo zastanawia mnie fakt tradycji - wspólne święta wg niego to nie, no bo dopiero jak małżeństwo, ale mieszkanie juz tak. Tak samo teraz np. jego rodzice stwierdzają, że czasami mają wrażenie że on jest tam u nich jakby był w stołówce (aluzja do tego, że pracuje do 18, przyjeżdża na obiadokolacje, a potem zwykle przyjeżdza do mnie - 4-5 razy w tygodniu sie widzimy, no ale kurcze, przeciez to normalny taki tryb zycia, jak ma sie tyle lat). Zapytałam też o kwestie ślubu (wcześniej mówiłam, ze mieszkanie razem owszem, ale jak już to jako narzeczeństwo, z planami na ślub itd.), że przecież to nie jest hopaj siu - stwierdził że zobaaaaaczymy + wątek o jego koledze co 9 lat juz mieszka jako narzeczeństwo, który niby miał byc żarcikiem. Ogólnie czuję się dziwnie - niewiem czy to ja jestem rozpieszczona ze mam wizje zycia z dala od rodziców, choćby miała to byc klatka. On twierdzi ze kazdy kto by miał taką wizje mieszkania by był szczęśliwy - no bo wszystko mu sie proponuje: dach nad głową, dobre warunki, żadnych kredytów itp. A ja? ja nawet nie mam nic do zaproponowania, skoro tak bardzo upieram sie przy swoim wymyslonych uprzedzeniach. W sumie to on twierdzi, że moze nawet chwilowo sam tam sie przeprowadzi na górę. Ja nawet nie mam pracy, dopiero kończę 1. stopień studiów, mam zamiar czegoś szukać, twierdzi że ok, rozumie, ale przeciez pewnie coa juz bede miała stałego w ciągu 1 roku, a jesli nawet nie, noo to dalibysmy rade za jego pensje. Ale na to na pewno nie pójdę - w zyciu jest różnie, a kompletnie źle bym sie czuła na czyimś utrzymaniu - co w razie kłótni? kryzysu? nie miałabym nic. Nie wiem co robic, jak to pogodzic, w sumie czuję i widzę po sobie, ze nie jestem dojarzała - nawet sama sie nie utrzymuje. Rodzinę mogę założyc nie wczesniej jak bede miała stałą pracę, stabilizacje, wiec to i tak minie pewnie 2-4 lata, zeby planować dzieci. On chciałby najlepiej jak najszybciej zakładać rodzinę. Jak teraz myśle, to w sumie mi nie spieszy sie nawet do ślubu, mam wrażenie że powinnam najpierw poznać siebie, swoją niepewność zamienić w pewnosć - by wiedzieć czego chcę, nauczyć sie wymagać. Problem w tym, że i tak czy siak cos musimy zadecydować z tematem mieszkania - a ja nie wiem jak mu uzmysłowić, że jego założona wizja życia nie jest tą, pod którą wszystko ma sie podporządkowac. A moze to ja wydziwiam? Edytowane przez monika1a Czas edycji: 2016-03-16 o 15:14 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
Regulator reniferów
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
A dlaczego musisz się na coś zdecydować? Nie możesz zostać tam, gdzie jesteś?
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 4
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Chodziło i ustalenie planów dla nas, nie na zasadzie że za miesiąc wprowadzamy w czyn nasze decyzje, ale żeby wiedzieć że np. za rok, jak znajde prace, zamiieszkujemy tu i tu (jego wersja).
Edytowane przez monika1a Czas edycji: 2016-03-16 o 15:19 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 | |
Regulator reniferów
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Cytat:
Oczywiście, mieszkanie w kamienicy to nie to samo, co mieszkanie z teściami, ale mimo wszystko nie ma sensu robić niczego wbrew sobie. BTW, twoje obawy są raczej słuszne, skoro on, zamiast zastanowić się nad rozwiązaniem, idzie na skargę do ojca, i obaj bagatelizują twoje obawy.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 565
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
no niestety trafiłaś na faceta, który chce być w poważnym związku, ale nie chce nic zmieniać: ani stanu cywilnego, ani miejsca zamieszkania.
![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 3 395
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
nie bardzo rozumiem, świąt z Tobą nie spędzi, bo nie jesteście małżeństwem, ale o ślubie to nie chce słyszeć za bardzo? Do tego mieszkanie ze sobą to ok, już problemu nie ma, że nie małżeństwo?
No i jeszcze, Twoja wersja kompromisu, że możecie spróbować tak pomieszkać, ale gdyby coś nie wyszło, to on się stamtąd nie wyprowadzi, bo mu żal kasy. WTF?! Dziwny facet ze specyficznym podejściem do życia. Myślę, że masz słuszne obawy i dobrze, że nie dałaś się wciągnąć w taki układ. Powiedz mu otwarcie, że nie wyobrażasz sobie takiego życia i to nie jest dla Ciebie. No i niestety, ale on swojego zdania może nie zmienić i z tym też musisz się liczyć. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 | |
lubi eks swojego męża
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 1 791
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Cytat:
Jak już razem zamieszkacie, to prać mu skarpetki będziesz ty ![]() Lubi potraktować cię z góry, chętnie omawia wasze problemy z rodzinką, bo przecież od tego rodzinka jest, żeby się w wasze spory mieszała. Jak zamieszkacie razem, to każda dyskusja będzie 3:1 i to ty będziesz to 1. Poza tym, chciałby razem mieszkać, chciałby rodzinę zakładać, dzieci mieć, a ślub i zobowiązania - o nie, to nie jest takie hop siup. Podsumowując: Piotruś Pan z nieprzeciętą pępowiną, "silnie związany z rodzicami", który próbuje mieć ciastko i zjeść ciastko - mieć panią domu w swoim mieszkaniu, ale jej nic nie obiecywać. Nie wyrwiesz go z tego, bo jemu tak dobrze i wygodnie. Jak nie chcesz być całe życie jego gosposią, którą on wywali z domu, jak mu przyjdzie ochota na skok w bok, to pożegnaj się z nim uprzejmie. Jesteś młoda, a on ma zbyt wiele fundamentalnych wad, żebyś mogła być przy nim szczęśliwa, bo ty szukasz niezależności, a on kobiety, która zawsze będzie gorsza niż mamcia.
__________________
chase the rain! |
|
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i Wyprzedaże
![]() |
#8 | |
Lux Mundi
Zarejestrowany: 2007-11
Lokalizacja: Kyoto ;D
Wiadomości: 13 603
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Cytat:
![]()
__________________
"Nie ma czasu na całowanie niewłaściwych chłopców"...
|
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Regulator reniferów
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Ej, ja jednak jestem głupia. Pojąć nie mogłam, co mu tak zależy, skoro na ślubie już niekoniecznie. A on obsługi potrzebuje i bez obsługi piętro niżej od mamy nie pójdzie!
Autorko, uciekaj.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#10 | |
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Cytat:
![]() A tą akcją, że poleciał omawiać sprawę z ojcem, już na samym wstępie pokazał, że odpowiada mu mieszanie swoich rodziców w kwestie między nim a autorką. To jest coś, co oni powinni omówić między sobą, a tu już ojciec wie, a tak naprawdę, to pewnie już wszyscy wiedzą, brat i matka też. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#11 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Po co Ci taki dziwoląg? Facet sam sobie przeczy w tym, co mówi i czego rzekomo chce. Ale zrozum: Ty się na to zgadzać nie musisz. Co więcej: jeżeli już widzisz, że Tobie nie jest z nim po drodze, to serio nie warto tracić studenckich lat na jakieś dziwne związki. On ma 32 lata, już się nie zmieni. Ma wizję, a teraz tylko chce kogoś do tej wizji dopasować. Przypadkowo, ale serio tylko przypadkowo, tą osobą jesteś Ty. To co opisujesz, to nie żadna wielka miłość.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#12 | |
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 27 877
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Cytat:
bardzo ![]() można skisnąć ze śmiechu zyski faceta - nadopiekuncza mamusia pod reką co wszystko robi - dziewoja pod ręką co przejmie obowiązki mamusi i lóżko ogrzeje - nie pędzi się żenić - rodzinka do przyjemności w tle straty faceta? - żadna zyski dziewczyny? - nic nie jest jej - cała rodzinka murem za synusiem - nie czuje się swobodnie i nie jest panią swojego czasu (nie zna dnia ani godziny kiedy rodzinka nie wpadnie po cukier ![]() - no ale nie placi najmu strata dziewczyny? - praktycznie wszystko ![]() facet ma 31 lat i urabia Cię na swoją modłę a Ty jesteś młoda zabujana i dobrze, że myślisz resztką rozsądku i czujesz pismo nosem, bo śmierdzi. Mieszkanie w kamienicy można wynając lub sprzedać i tadam pojawia się piniondz na mieszkanie z dala od familii. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#13 |
Regulator reniferów
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 3 155
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Oszczędza na wynajmie, a jak wiemy z wizażu, ta zaleta osładza wszystkie niedogodności.
__________________
Bo wy wszyscy naiwnie myślicie, że istnieje jakaś norma. Że wy ją tworzycie. Że do niej należycie.
A gdzieś tam, za murem są oni - nienormalni. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Nie dogadujecie sie. Slabo.
---------- Dopisano o 18:37 ---------- Poprzedni post napisano o 18:36 ---------- Dobrze ci dziewczyny mowia ze stary chlop a mamainsynek i urabiacz.
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#15 | |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 1 463
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Cytat:
![]() ![]() Hanako powiedziała konkret! Dziewczyno, zastanów się nad tym związkiem i to grubo się zastanów. Na razie wygląda na to, że jesteś wygodną opcją dla tego 32 letniego faceta... który idzie po najmniejszej linii oporu. DARMOWE mieszkanie przy rodzince? NIE WARTO. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#16 | |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Białystok
Wiadomości: 2 418
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Cytat:
![]() Od czasów po studenckich w ogóle nie brałam "pod uwagę" mężczyzn mieszkających z rodzicami. Raz postanowiłam zaryzykować. Okazało się, że niepotrzebnie. Dopóki facet nie podejmie decyzji o samodzielnym życiu i nie zacznie tej decyzji realizować, radzę trzymać się od niego z daleka. No chyba, że taka sytuacja komuś odpowiada, to wiadomo, spoko. Jeśli nie, związek nie ma szans na przetrwanie. Różnice pomiędzy osobą, która jest już samodzielna, a osobą, która pomimo dorosłości trzyma się uporczywie rodziców, są, moim zdaniem, nie do pogodzenia. W Twoim przypadku natomiast, jeśli gość nie potrafi wziąć odpowiedzialności za życie na swoje barki, jak może wziąć odpowiedzialność za Ciebie? Edytowane przez krolowazimy Czas edycji: 2016-03-16 o 19:26 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#17 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 4
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Mam wciąż mieszane uczucia, bo to wszystko jakieś dziwne się wydaje, czasami sprzeczne.
On np. umie sprzątać, swój pokój posprząta, ma wydzielone kiedy ma sprzątać łazienkę, klatkę schodową itp. Prać np. owszem nie pierze, ale to bardziej wina jego mamy - codziennie pierze wszystko co jej się napatoczy. Jedzenie poza obiadokolacją robi sobie w 80% sam, chyba że sobota to rodzice go wołają na wspólne śniadanie. Moze rzeczywiscie nie było dla niego sensu mieszkać samemu i gadać do pustych ścian, skoro wtedy był sam, skoro moze z kims mieszkac i czuc tej samotności w mieszkaniu. Nie lubi np. myć naczyń, gotować za bardzo, no ale ja np. nie lubie wieszać prania, więc myślałam że to jest do dogadania, tym bardziej ze od początku związku zawsze trąbiłam że w życiu nie pozwole bym wszystko robiła ja, jesli on nie ma wypełnionego dnia pracą 24/24h. Więc nie wiem co myśleć o przytoczonych argumentach o mnie jako o potencjalnej pełnoetatowej gosposi. Juz mnie paranoje nachodzą że może on tak mówi że da rade podzielić, żeby mnie zachęcić ![]() Co do zdania z "hopaj siu" o ślubie - to były moje słowa do niego, że skoro chciałby już zamieszkać, to co wtedy ze ślubem, skoro mówiłam że wg moich przekonań to: zaręczyny-> narzeczeństwo->plany ślubne->mieszkanie-> slub, ale ślub to nie jest hopaj siu ze idzie to załatwić w miesiąc, a on już ma plany z mieszkaniem, inwestowaniem w dom. I wtedy odpowiedział że w sumie to zobaczymy jak to pójdzie, i tyle konkretów. Nie chciałam tutaj naciskać w temacie, bo juz miałam wrażenie że może jeszcze datę zaręczyn na niego wymuszę Ale wrócę do tematu, chciałabym poznać do końca jego poglądy w tym temacie. Bo moze to ja mam naiwne dziewczęce spojrzenie na ten temat? Zawsze myslałam że to naturalnie wychodzi, mężczyzna sie oświadcza, tak sam z siebie, bo kocha, potem przychodzą rozmowy o mieszkaniu, planach itd. Bo tak mam wrażenie że zaręczyny u niego wtedy będą, jak postanowię o zamieszkaniu. jakby chciał najpierw sprawdzic jak to będzie, a potem sie deklarować? Ale to bez sensu, skoro ma plany inwestowania w mieszkanie, za drogi pomysł jak na sprawdzanie. Co do biegania do Ojca z problemami - są bardzo zażyli między sobą, jakby byli przyjacielami. Z mamą w sumie nie ma tak dobrego kontaktu w tym kontekście, raczej taki przyziemny. Podejrzewam że to Ojciec po prostu zapytał czy mamy zamiar się w końcu wprowadzić na górę, skoro mieszkania stoją puste, i pewnie wtedy powiedział mu co stoi na przeszkodzie. Ogolnie atmosfera jest dziwna - dla mnie rozmowa to okazja do poznania poglądów, dogadania się, próba przedyskutowania jesli oboje jesteśmy uparci. Tym bardziej ze od początku mówiłam ze nie mozemy razem zamieszkac, skoro sie nie utrzymuje, chociaz wg niego idzie to zaplanowac ze dam rade znalezć prace w okreslonym czasie. A nie wiem czemu, wyczuwam (byc moze mylnie, ale przesadzam juz z powodu tego wszystkiego) że dla niego to juz jest koniec nadzieii, skoro wczorajsza rozmowa potoczyła sie tak a nie inaczej. Dzisiaj np. cały markotny jest, w nocy ponoć prawie nie spał, nawet sam z siebie nie powiedział dzisiaj kocham, a tak codzienie kilka razy sam z siebie potrafił. Nie wiem jak mam wytłumaczyc, że rozmowy takie nie zawsze będą gładkie, bo mam wrażenie ze dla niego inna wizja nie jest gwarancją szczęścia. Chciałabym czuć wsparcie w takich chwilach, gwarancję dogadania, a widzę zdystansowaną i strapioną osobę. I nie wiem co robic. Moze kurcze cos wczoraj niemiłego powiedziałam? No ale nie chciałam zmyślac, mówiłam wprost że np. moze nie będę miała ochoty rozmawiać z jego rodzicami/jego mamą przez x dni, i to nie dlatego ze ich nie lubie, albo nie bede miała ochoty iść do nich na obiad, i co wtedy? jak im wytłumaczyc ze to normalnie, ze nie jest chęcią robienia im przykrości. Nie rozumiem dlaczego jesli para sie kocha, to nie moza dojsc do pojednania w sprawie zamieszkania? bardziej wazne chyba jest to zeby zamieszkac, a nie skupianie sie na tym gdzie i upieraniu sie... ale w sumie ja tez sie upieram przy swoim... A moze nie powinnam sie tak upierac, tylko cieszyc sie ze mozemy mieszkac w koncu razem i tak łatwo nam to przyjdzie, skoro w tym czasach tak ciezko młodym o dach nad głową. tez takie opinie słysząłam ![]() Co do wynajmu tego mieszkania/sprzedania - tez zarzuciłam mu taki pomysł, chociaz to juz chyba była desperacja z braku argumentów. Zaśmiał sie ze tak nie można, bo co wtedy? Wynajmie cos innego gdzie bysmy mieli zamieszkac, to straci prawa do tamtych mieszkań ![]() Tak samo mam pytanie co do wnuków i dziadków - ja np. nie chciałabym by moje dziecko ciągle przesiadywało u dziadków całymi dniami, bo oni są od rozpieszczania, wpadania do nich co jakis czas na trochę lub na odwrót, albo jesli naprawde rodzice nie są w stanie chwilowo zająć sie dzieckiem a oni są chętni. On np. miał inaczej, często siedział u dziadków, dla niego to normalne. Jaki wy macie pogląd na taki temat? Bo moze znowu wydziwiam, ale nie chciałabym by moje dzieci wychowywały sie gdzieś indziej, niz pod naszymi skrzydłami. Edytowane przez monika1a Czas edycji: 2016-03-16 o 19:41 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#18 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 2 700
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Ja Cię doskonale rozumiem z Twoimi obawami i powiem jedno - nie daj się namówić na to mieszkanie. Już teraz masz wątpliwości, wiesz jaką jesteś osobą - nie jakąś super rodzinną, co ciągle lubi mieć kontakt, wpadanie do siebie, gadki szmatki. To jest dla ciebie niekomfortowe. Jeśli zamieszkacie razem w tej kamienicy, będziesz to miała na okrągło, cały czas będziesz czuła presję, że powinnaś robić tak i siak, nigdy nie będziesz czuła się swobodnie. Chłopak, zamiast to zrozumieć, uważa twoje obawy za śmieszne. Nie daj sobie tego wmówić.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#19 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2007-08
Wiadomości: 24
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Nie poddawaj sie tej manipulacji.
Sluchaj siebie - skoro czujesz, ze to nie czas na takie powazne kroki, to mieszkaj u siebie. Nawet jak bedzie mu troche ciezko, to dojdziecie do porozumienia. A jak nie liczy sie dla niego Twoje szczescie, tylko jego wizja na zycie, to chyba lepiej dowiedziec sie o tym jak najpredzej. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#20 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 1 951
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Jak byś się na to zgodziła to miałabyś całą rodzinę w pakiecie. Nawet jak są fajni, to jednak co za dużo to nie zdrowo...
Jak on nie zmieni zdania to nie dojdziecie do porozumienia... Macie inne zdanie w bardzo ważnej kwestii i chyba żadne z was nie chce go zmienić.
__________________
kiedy się naprawdę kogoś kocha, wierność nie jest żadną zasługą... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#21 |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
dla mnie bardziej naturalna jest kolejność wspólne mieszkanie -> zaręczyny. wtedy jest pewność, że znasz człowieka, z którym chcesz spędzić życie.
__________________
-27,9 kg ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#22 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2015-08
Wiadomości: 1 951
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Dla mnie też, ale każdy może mieć swoje zdanie i wymagania...
__________________
kiedy się naprawdę kogoś kocha, wierność nie jest żadną zasługą... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#23 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 91
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Zdajecie się mieć kompletnie różne charaktery i spojrzenie na wspólną przyszłość. Ty nie jesteś rodzinna, taka z Ciebie Zosia samosia, może jesteś jedynaczką? Pochodzisz z rozbitej rodziny więc nieco trudniej jest Ci akceptować przywiązanie do rodzinnych więzi. Ja akurat sama wychowałam się w miejscu, gdzie otoczona byłam dziadkami, wujkami bliższymi i dalszymi... I w dużej mierze rozumiem Twojego chłopaka. Może nie jesteś w stanie tego dostrzec, może jesteś za młoda lub masz zbyt chłodne relacje rodzinne lub jeszcze wystarczająco od życia po tyłku nie dostałaś, żeby pewne rzeczy umieć docenić. Ja z mężem wiele przeszliśmy, przez wszystko sami, bo rodziny mamy bardzo daleko... I właśnie w takich przypadkach prawdziwie docenia się rodzinne więzy...
Twój chłopak kocha rodziców, jest ich przyjacielem, docenia ich i troszczy się o nich, co dzisiaj nie jest częstym zjawiskiem. Dzieci zwykle mają rodziców w głebokim poważaniu, oby kasą sypnęli, wnukom prezenciki zrobili, do wakacji się dołożyli itd... To norma. Ale dziś każdy musi mieć swoje własne mieszkanie, wygody, czas spędzony z własnymi rodzicami nawet, młodzi ludzie uważają za mało wartościowy... Taki dzisiaj mamy świat... Doceniam Twojego chłopaka za jego rodzinność właśnie, za poczucie odpowiedzialności względem rodziców i dziadków. Pewnie to niepopularne, ale tak właśnie to widzę. Nie napisałaś, czy Ty w ogóle jakoś bliżej znasz przyszłych teściów. A jeśli są to bardzo porządni i fajni ludzie? A Ty od razu ich skreślasz. Gdyby mój życiowy partner już na starcie próbował oddalić mnie od rodziców, znaczyłoby to, że się nie dobraliśmy, bo nie czuje się dobrze w naszym towarzystwie, nie rozumie naszych żartów, spojrzenia na pewne sprawy, naszego stylu życia... Rodziców ma się tylko jednych, dziewczynę można przecież zmienić. Żonę też ![]() W kwestii dziadków i wnucząt poczekaj aż sama zostaniesz matką. Będziesz na klęczkach dziękowała teściowej, że zajmuje się wnukami... Ja miałam wspaniały kontakt z dziadkami, szczególnie z babcią która była moją prawdziwą przyjaciółką i wpoiła mi wiele nauk życiowych które teraz, z perspektywy czasu uważam za bezcenne. Żadna matka nie da dziecku tego, co może dać babcia. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#24 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: far far away
Wiadomości: 1 188
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Wiecie co, może i koleś jest jakiś dziwny...ale jako że ostatnio bardzo praktycznie podchodze do życia to w sumie to rozumiem go. Jakbym miała za darmoszke mieszkanie gotowe do wprowadzki, a moja druga połówka by się uparla ze wzgledu na wlasne widzimisie że absolutnie nie chce tam mieszkać i z tej okazji musiałabym wywalać pół wypłaty za wynajem (vs. odkladanie tej kasy na potem) to tez bym chodzila markotna
![]()
__________________
![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#25 | |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 4
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Wiecie, w sumie mam problem jeszcze jeden, poza pomysłem TZta z mieszkaniem u niego, ze chyba sama nie wiem czego bym chciała jesli chodzi o etapy związku. Myślałam że dla mnie zaręczyny są tak naprawdę wyrazem poważnych chęci bycia z partnerką, ale nie oznacza to zarazem że już kolejnego dnia mamy planować ślub na przyszły rok. Mam tez mieszane uczucia co do wypróbowania sie w mieszkaniu, i dopiero po tym decyzje czy "chcę" daną osobę. Owszem, nie wyobrażam sobie wziąć ślub nie mieszkając z kimś wczesniej, bo to ryzyko, ale z 2. strony chciałabym z kimś zamieszkać bo tego pragnę i chcę, a przy okazji wychodzi czy do siebie pasujemy w tym względzie. Nie chiałabym by głównym motywem była chęć sprawdzenia. Dlatego pisałam o naturalnym przebiegu etapów, ze człowiek nie myśli o tym dlaczego najpierw jest mieszkanie, a dlaczego nie ma zaręczyn, czy też dlaczego nie bierzemy najpierw slubu. A nie wiem czemu tutaj zaczynam kombinowac, ze dlaczego on sie nie oświadcza, nie mówi o ślubie, tylko o mieszkaniu. Moze cheć usłyszenia najpierw zaręczyn chce zagłuszyć we mnie poczucie że coś jest nie tak czy zobaczyc ze on naprawde ma powazne plany wobec mnie, i nie traktuje jak ktos wspomniał wyżej jak kogoś przypadkowego do wypełnienia mieszkania bo juz wypada kogoś mieć?
MałaBabeczka, wiesz, jest sporo prawdy w tym co piszesz. Tez zawsze z podziwem patrzyłam, bo 1. raz spotykam sie z takimi więziami, w takim wieku. Owszem, w mojej rodzinie tez sie takie zdażaja, ale w pewnym wieku "odcina sie" od rodziny, mentalnie, co niewyklucza bliskich konktaktów czy pomocy/wsparcia, codziennego telefonu. I nie widzę w tym oddalania, bo mam wrażene że chodzi ci np. w sensie że zakazuje widzenia sie na 2 tyg, i pozwalam wychodzic do nich tylko w okreslonych chwilach, chodziło mi o poczucie, że to ja jako przyszła żona będę dla niego na tyle ważna, ze będzie potrafił skupić sie na nas, a nie cały czas zachowywać sie jakby miał kilkanaście lat i mógł latac do rodziców kiedy mu sie podba bez patrzenia na innych. Owszem, moja rodzina (2 rodzeństwa + rodzice którzy niby są ze soba, ale mieszkają osobno z powodu pracy) nie jest bardzo zżyta, ale uwierz mi ze własnie z tego powodu bardzo doceniam relacje rodzinne, wlasnie dlatego ze nigdy za bardzo ich nie miałam na dobrym poziomie. Znam jego rodziców, moze nie w 100 %, ale na tyle na ile pozwoliły mi dotychczasowe kontakty. I widzę że to nie jest mój świat, nie potrafie nawiązać z nimi bliskiego kontaktu i złapać inny język niz poza ten formalny. Jakbysmy byli na innych falach, mimo iz na oko nic nie widać. ---------- Dopisano o 22:09 ---------- Poprzedni post napisano o 22:05 ---------- Cytat:
Edytowane przez monika1a Czas edycji: 2016-03-16 o 22:12 |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#26 | |
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
tak btw. skoro on ma do dyspozycji mieszkanie to co za problem, żeby wynająć komuś to mieszkania a w to miejsce poszukać czegoś w tej samej cenie? można wyjść na zero.
---------- Dopisano o 23:43 ---------- Poprzedni post napisano o 23:41 ---------- Cytat:
__________________
-27,9 kg ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#27 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 781
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Obawiam się, że pan ma krótką pępowinę. Ale skoro mieszkanie jest, i jest niezależnym lokalem, cóż szkodzi spróbować? Owszem, jest to próba obarczona zwiększonym ryzykiem, ale im prędzej się przekonasz, czy facet jest w stanie stworzyć odrębną rodzinę, tym lepiej...
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#28 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 91
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Autorko, muszę Ci powiedzieć, że... Często mężczyźni po prostu tak mają, że z domu po ślubie do rodziców uciekają...
![]() Tak było za pokolenia moich rodziców, gdzie mój tata codziennie po ślubie biegał do domu rodzinnego, bo miał tam młodsze rodzeństwo itd. a mieszkał z teściami... Takie przestawienie się, zajmuje facetom o wiele więcej czasu niż nam, kobietom. U nas to naturalne, że tworzymy coś nowego, jesteśmy w szale kreacji, tworzenia życia od początku. Jest euforia, miłość, emocje, bajka a facet czuje się totalnie uziemiony, by nie rzec mocniej, udupiony.... ![]() To samo zachowanie zauważyłam u mężów koleżanek jak i mojego męża, który nie mogąc odwiedzać domu rodzinnego, odwiedzał ekipę przyjaciół z którymi mieszkał i bardzo się zżył... Nie chodzi o to, że jest maminsynkiem i musi odciąć pępowinę, ale facet po prostu tak ma, że problemem jest dla niego przestawienie się na inny tor funkcjonowania, szczególnie w pewnym wieku, jeśli dotychczas nie mieszkał z kobietą... Ogólnie to zalecam mieszkanie przed ślubem, byle by jasno określić ile mniej więcej miałaby taka próba poznawcza trwać, żeby się potem nie okazało, że czekasz lata na oświadczyny a tu nic. Chłopak oferuje Ci mieszkanie. Gratis. Ma możliwość oszczędzania na czynszu, może odkładać na wspólną przyszłość, to jest naprawdę wielki plus całej sytuacji. Na Twoim miejscu wprowadziłabym się, pomieszkała, załóżmy rok czasu. Potem zobaczysz, co i jak, może strach ma wielkie oczy. Przecież nie będziecie spać w pokoju u teściów, tylko w osobnym mieszkaniu! ![]() Twój chłopak jest bardzo związany z rodziną, potrzebuje ich jak powietrza, znam taki typ osób i z tym już nic nie zrobisz. Według mnie jedyną opcją jest wspólne mieszkanie, wtedy chłopak kiedy chce, schodzi piętro niżej do rodziców i wszystko jest cacy a Ty robisz sobie w tym czasie co chcesz, przecież za rączkę nie musisz go prowadzić. Gorzej byłoby gdybyście zamieszkali razem ale z dala od jego rodziny, wtedy każdy weekend czy jakiś urlop byłby obowiązkowo spędzany z jego rodziną... Ten typ tak ma! |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#29 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 631
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Cytat:
I potem też miałam tak z moim byłym chłopakiem, że on miał bardzo bliskie kontakty z rodziną i mnie to drażniło. Rodzinę miał fajną, ale ja po prostu nie mogłam zrozumieć, dlaczego on mieszkał z siostrą na studiach (wkurzało mnie to, że zawsze trzeba było z nią zagadać, gdy do niego przychodziłam), zawsze był stres, że ona o czymś doniesie jego rodzicom, poza tym nie raz było tak, że przygotowaliśmy sobie kolację a ona się przyłączała i nici z romantycznego wieczoru. Tak samo odwiedziny w jego mieście to było pasmo spotkań z ciociami, kuzynami, babciami itp. Wszyscy mili, ale ja nie potrafiłam się w tym odnaleźć, nie wiedziałam, o czym z nimi rozmawiać i tylko marzyłam o chwili, gdy zostanę z nim sama i będę mogła czuć się swobodnie. Dlatego jeśli Autorka nie jest przyzwyczajona do takich rodzinnych spotkań, dzielenia się wszystkim w rodzinie, to może ją to drażnić i może się obawiać, że na co dzień tego nie zniesie. Fajnie jest mieć rodziców czy dziadków w tym samym mieście, często się spotykać, czasem zostawić u nich dziecko na te parę godzin, ale mieszkanie obok to jednak może być przytłaczające. Ja na miejscu Autorki bym spróbowała - mieszkanie będziecie mieli osobne, skorzystacie finansowo, bo nie trzeba będzie płacić za wynajem a gdy sytuacja zacznie Cię drażnić, to od razu poznasz swojego faceta - czy stanie po Twojej stronie, czy Cię obroni, czy się dostosuje. Będziesz wiedziała, czego się po nim spodziewać w przyszłości. Poza tym zawsze możesz się wyprowadzić np. po pół roku, jeśli będzie kiepsko. |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#30 | |
Przyjaciel wizaz.pl
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
|
Dot.: Omówienie przyszłości z TZtem - wątpliwości, zgrzyty
Cytat:
Mój TŻ wyprowadził się do innego miasta żeby ze mną zamieszkać i nie uważam, żeby czuł się wtedy "totalnie uziemiony, by nie rzec mocniej, udupiony" ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:47.