zerwaliśmy, czyja wina? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-05-02, 16:57   #1
mamagdalena
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 9

zerwaliśmy, czyja wina?


Niedługo minie 3 miesiąc od rozstania, a ja ryczę jakby to było wczoraj i chyba potrzebuję chłodnej oceny kogoś z boku...
Głównie po głowie kołatają mi się myśli, że to ja zniszczyłam cały związek kłótniami i dlatego nie umiem sobie z tym poradzić. Mam 27 lat, a to był mój pierwszy facet (29l), byliśmy razem rok. Zakochałam się w nim szybko, wszystko mi się w nim podobało- od wyglądu, przez wykształcenie, sposób bycia, środowisko, poglądy, no wszystko...
Spróbuję skrócić, ale się pewnie nie uda.
Jako że to był mój pierwszy facet byłam strasznie mało pewna siebie, nie umiałam flirtować i strasznie bałam się odrzucenia.
Gdy go poznałam świetnie nam się gadało, dobrze się rozumieliśmy, nie było nigdy krępującej ciszy, mieliśmy mnóstwo wspólnego, byłam w szoku, ze tak można do siebie pasować. On był też długo sam, z natury raczej nieśmiały do kobiet, bo ogólnie to towarzyski, rozgadany. Ja od początku chciałam się spotykać często, a on nie do końca. Dużo ze mną pisał, godzinami, a nie umawiał się często. Raz na 2 tygodnie do kina... Potem się nie odzywał, potem pisał, że tęskni. Trwało to 3 mce , które wykańczały mnie nerwowo i kazałam mu się zdecydować. Wtedy się otrząsnął i zmienił się- wreszcie odważył się mnie dotknąć, pocałować.
Był bardzo czuły, troskliwy, zawsze uczynny. Byliśmy na wyjazdach razem, zagranicą, na weekendach, oprócz tego koncertu na wszystkie inne wyjścia ze mną chodził, na wesele, urodziny, wszędzie. Przesiedział u mnie w domu mnóstwo czasu. Większość wyjść takich typu teatr koncert, ze znajomymi było organizowanych przeze mnie, starałam się o bilety, okazje, żeby nie było nudno, żebyśmy robili coś razem. Ale przyznaję, że byłam nieco oschła i niedostępna. bardzo go kochałam, ale nie umiałam być czuła i tego pokazać...
Dużo razy było mi przykro, ale nie mówiłam mu nic, nie chciałam się kłócić o głupoty, ale wtedy gdy nie poszedł ze mną na koncert wybuchłam- to było gdzieś 7 mcy związku, wygarnęłam mu wszystkie żale, on był w szoku, ale pogodziliśmy się zaraz. Potem zaczął się miesiąc kiedy siedziałam dużo sama w domu, on ciągle gdzieś na wyjściach ze znajomymi z pracy, rzadko miał czas i wybuchłam znów Nie były to wrzaski itp, ale mówiłam co mi leżało na sercu, nie byłam tez miła, mówiłam coś w stylu, ze może nie chce być ze mną, może to bez sensu... Wtedy po tej sprzeczce wyszedł ode mnie, bo miał spotkanie i już się nie odezwał... Byłam w szoku, "namówiłam" go na zgodę, ale po tym jak na pytanie czy mu zależy odpowiadał, ze nie wie co robić odsunęło mnie to do niego. Zanim zbliżyliśmy się znów minęło trochę czasu, znów rzadkie spotkania- bo były wyjścia z pracy, ale koniec końców wróciło do normy. Moja rodzina go zapraszała, chodziliśmy razem do znajomych itd (zaznaczę, że prócz ludzi z pracy, nie miał bliskich znajomych, wiec ja praktycznie nikogo nie znałam...). Od tej kłótni jednak się zmienił, nadal był czuły, uprzejmy, planował nam wakacje, przytulał, ale był jakiś dystans. Aż pewnego dnia umówił się na mieście z jakąś koleżanką, a jak się o to pokłóciłam- zerwał ze mną.

Edytowane przez mamagdalena
Czas edycji: 2016-05-08 o 18:35
mamagdalena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 17:26   #2
69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 9 276
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

ja to widzę tak, że Ty się szybko zakochałaś, a on nie do końca. widywać się raz na 2 tygodnie, i to jeszcze w początkowej fazie związku? pliz. potem 3 kłótnie, po których on się nie odzywa, chociaż zawala sprawę - sorry, ale nie. panu było po prostu wygodnie się rozerwać raz na czas - bo raz na 2 tygodnie to ja się ze znajomymi widuję, a jak zaczęłaś mieć wymagania, to się odmeldował pod byle pretekstem.
69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 17:29   #3
AlaZala
Zadomowienie
 
Avatar AlaZala
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 1 939
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Cytat:
Napisane przez mamagdalena Pokaż wiadomość
Niedługo minie 3 miesiąc od rozstania, a ja ryczę jakby to było wczoraj i chyba potrzebuję chłodnej oceny kogoś z boku...
Głównie po głowie kołatają mi się myśli, że to ja zniszczyłam cały związek kłótniami i dlatego nie umiem sobie z tym poradzić. Mam 27 lat, a to był mój pierwszy facet (29l), byliśmy razem rok. Zakochałam się w nim szybko, wszystko mi się w nim podobało- od wyglądu, przez wykształcenie, sposób bycia, środowisko, poglądy, no wszystko...
Spróbuję skrócić, ale się pewnie nie uda.
Jako że to był mój pierwszy facet byłam strasznie mało pewna siebie, nie umiałam flirtować i strasznie bałam się odrzucenia.
Gdy go poznałam świetnie nam się gadało, dobrze się rozumieliśmy, nie było nigdy krępującej ciszy, mieliśmy mnóstwo wspólnego, byłam w szoku, ze tak można do siebie pasować. On był też długo sam, z natury raczej nieśmiały do kobiet, bo ogólnie to towarzyski, rozgadany. Ja od początku chciałam się spotykać często, a on nie do końca. Dużo ze mną pisał, godzinami, a nie umawiał się często. Raz na 2 tygodnie do kina... Potem się nie odzywał, potem pisał, że tęskni. Trwało to 3 mce , które wykańczały mnie nerwowo i kazałam mu się zdecydować. Wtedy się otrząsnął i zmienił się- wreszcie odważył się mnie dotknąć, pocałować.
Stwierdziłam wiec że jest taki jak ja nieśmiały. Od początku jednak rzadko się widywaliśmy. Napisze jedną sytuację- 2 tygodnie brał nadgodziny do 19/20 i pisał, ze nie ma czasu, a tęskni itd- pracował 10min od mojego domu. W sobotę się umówił, w niedzielę już nie, następny tydzień to samo, ale jak miał próbę takiego amatorskiego zespołu to z pracy wyszedł szybciej, żeby zdążyć. To taki przykład, ale przez cały czas związku było podobnie. Nie czułam, że leci na spotkanie ze mną, że jest w stanie z czegoś zrezygnować żeby być ze mną (chciałam świętować nową pracę, zdobyłam bilety na drogi koncert, a on stwierdził, że mu przykro, ale już zgodził się gdzieś pójść, ostatecznie byłam sama). To jego zachowanie sprawiło że ciągle miałam podejrzenia, ze mu nie zależy, że się nie stara, że za mało czasu spędzamy razem. Jednocześnie powiedział, ze mnie kocha, że chce ze mną spędzić resztę życia, mówił o ślubie, dzieciach wspólnej przyszłości, że tyle lat czekał właśnie na mnie. Był w tym totalnie prawdziwy, w ogóle nie był osobą typu podrywacz, kłamca itp Był bardzo czuły, troskliwy, zawsze uczynny. Byliśmy na wyjazdach razem, zagranicą, na weekendach, oprócz tego koncertu na wszystkie inne wyjścia ze mną chodził, na wesele, urodziny, wszędzie. Przesiedział u mnie w domu mnóstwo czasu. Większość wyjść takich typu teatr koncert, ze znajomymi było organizowanych przeze mnie, starałam się o bilety, okazje, żeby nie było nudno, żebyśmy robili coś razem. Ale przyznaję, że byłam nieco oschła i niedostępna. bardzo go kochałam, ale nie umiałam być czuła i tego pokazać... Z jego rodziną miałam sporadyczny kontakt, średnio przyjemny. On do domu mnie nie zapraszał (byłam raz pod nieobecność rodziców, a niestety mieszkał z rodzicami, zresztą ja też...) Jego rodzice, których spotkałam kiedyś przy okazji jego koncertu nie zatrzymali się przy nas i nie odpowiedzieli na moje dzień dobry... Myślałam że są dziwni (chociaż wykształceni, wszyscy z rodzeństwa pozakładali rodzinni, spotykają się razem na obiadach itd). Było mi przykro, więc uniknęłam kolejnych okazji ich spotkania-powiedziałam facetowi dlaczego, ale chyba uznał to za afront...
Dużo razy było mi przykro, ale nie mówiłam mu nic, nie chciałam się kłócić o głupoty, ale wtedy gdy nie poszedł ze mną na koncert wybuchłam- to było gdzieś 7 mcy związku, wygarnęłam mu wszystkie żale, on był w szoku, ale pogodziliśmy się zaraz. Potem zaczął się miesiąc kiedy siedziałam dużo sama w domu, on ciągle gdzieś na wyjściach ze znajomymi z pracy, rzadko miał czas i wybuchłam znów Nie były to wrzaski itp, ale mówiłam co mi leżało na sercu, nie byłam tez miła, mówiłam coś w stylu, ze może nie chce być ze mną, może to bez sensu... Wtedy po tej sprzeczce wyszedł ode mnie, bo miał spotkanie i już się nie odezwał... Dostałam sms z banku, że przelał mi kasę za wakacje (mieliśmy się jeszcze nie rozliczać, bo nie wszystkie koszty były znane). Gdy zadzwoniłam spytać czemu to robi poprosiłam o spotkanie- wtedy to był koszmar. Mówiłam, że mi zależy, że 2 kłótnie to nic, że mamy inne charaktery, trzeba się dotrzeć, ludzie się o głupoty nie rozstają, a on mało mówił, a jak mówił to, że nie wie czy się da to uratować, bo to już 2 kłótnia w miesiącu itp... Byłam w szoku, "namówiłam" go na zgodę, ale po tym jak na pytanie czy mu zależy odpowiadał, ze nie wie co robić odsunęło mnie to do niego. Zanim zbliżyliśmy się znów minęło trochę czasu, znów rzadkie spotkania- bo były wyjścia z pracy, ale koniec końców wróciło do normy. Moja rodzina go zapraszała, chodziliśmy razem do znajomych itd (zaznaczę, że prócz ludzi z pracy, nie miał bliskich znajomych, wiec ja praktycznie nikogo nie znałam...). Od tej kłótni jednak się zmienił, nadal był czuły, uprzejmy, planował nam wakacje, przytulał.
I sytuacja kulminacyjna- Już jesienią chciał się wybrać na pewien film do kina, ja nie przepadam za tym gatunkiem, wiec stwierdził, że spoko, pójdą ekipą z pracy. Długo się nie zgadywali, mówił że jedna koleżanka ciągle przenosi termin, żeby przeszły te tłumy w kinach, więc w ramach świątecznego prezentu zaprosiłam go do tego kina-odmówił, bo stwierdził, ze idzie z ludźmi z pracy... Minęły 2 mce- był w delegacji (z kolegą) przyjechał się pożegnać, przyjechał od razu po powrocie (piątek), dostałam drogi prezent ciągle przytulał, całował itd. Na sobotę się konkretnie nie umówiliśmy, ale wspominał, że zabierze mnie do siostry i czekałam, aż zadzwoni, że coś ustalił. Nagle przychodzi sms: "Wszystko dobrze u ciebie? Miłego dnia." Miłego dnia czyli nie widzimy się dziś. Potem gadamy przez tel pytam co robi (była słoneczna, ciepła sobota, pierwsza taka od dawna), a on mówi, ze wreszcie idzie do tego kina, ale że wszyscy kumple już poszli- z dziewczyną, z żoną, sami, bo nie chciało im się tyle czekać, więc idzie tylko on z tą koleżanką z pracy... Ścięło mnie i zaniemówiłam. Dosłownie, nic nie powiedziałam, oprócz "udanego wieczoru"... Potem zaczęłam się nad ty zastanawiać, analizować, ze mi odmówił, idzie z nią, w piękną słoneczną sobotę itd Zdenerwowałam sie, ale usprawiedliwiłam go, ze przecież mi powiedział, nie ukrył... Nast dnia dzwoni, żebyśmy się spotkali i opowiada, ze będzie miał wyjazd z pracy i że musi sobie kupić marynarkę, że wybierał wczoraj, przymierzał. Pytam z kim był, a on, że umówił się z tą dziewczyną wcześniej i pomagała mu coś wybrać... No i spotkaliśmy się, pokłóciłam się, powiedziałam, ze tak się nie robi, szczególnie że ona jest samotna, że nie ma dal mnie czasu, ze nie znam tych jego znajomych itd, a usłyszałam, ze to nic takiego, to nie była randka, że ona jest 5 lat starsza, że to jest jego przyjaciółka, której dużo zawdzięczamy, bo jak się pokłóciliśmy to ona mu tłumaczyła czemu, bo nie rozumiał... Czekałam na jakieś: przepraszam, ona się nie liczy, liczysz się Ty, ale on zarzucił mi brak zaufania i że pogadamy jak emocje opadną. Powiedziałam, że wracam do domu, nie zatrzymał mnie. zadzwoniłam po 2 min, mówiąc, żebyśmy jednak pogadali dziś, żeby jutro już do mnie nie dzwonił, tylko dziś, a on że emocje muszą opaść. Nie odezwał się więcej. Po tygodniu zadzwoniłam, nie odebrał, napisałam, to odpisał, ze przecież nie chciałam żeby dzwonił, że się oddaliliśmy od siebie przez te kłótnie,a to już kolejna... Na propozycję spotkania odmówił.
A ja płaczę 3 miesiąc. Zarzucam sobie, ze byłam niemiła i oschła, bo ciągle dopatrywałam się, że mu nie zależy, że się pokłóciłam o bzdury i gdy wreszcie prawdziwy powód do kłótni był to on już miał dość. Nie umiałam rozmawiać na bieżąco. Wydaje mi sie, ze dużo wynikało nie z jego złej woli tylko z nieśmiałości, braku doświadczenia w związku (tak jak ja) i nie wiedział, ze coś jest źle. Nie podejrzewam go też o coś więcej z tą dziewczyną, ale chciałam mu pokazać, że to dla mnie przykre, ze tak się nie postępuje... No to pokazałam. Nie moge sobie wybaczyć, że wtedy sobie poszłam, że powiedziałam- nie dzwoń, że nie przyjęłam do wiadomości tego, że to nie była randka tylko brnęłam w kłótnię...
Jak Wy to widzicie?
Opis relacji nie wygląda ani zbyt romantycznie, ani zbyt przyjacielsko, a wręcz szorstko. Ja powiedziałabym, że łączyło Was coś, co wyglądało jak koleżeństwo z dodatkiem silnych emocji negatywnych. Ciągle takie przeciąganie liny... W opisie nie widzę specjalnego zaangażowania po żadnej ze stron. Nie szukałabym winy w przeszłości u konkretnej osoby, tylko kogoś innego, z kim lepiej byś się potrafiła dogadać.
AlaZala jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 17:38   #4
atimaF
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-10
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 156
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Czyja to wina ?
Niczyja.Nie dobraliscie sie.I tyle w temacie.
Ty mialas inne oczekiwania, on inne.Cos sie zaczelo, ale nie przeszlo to w milosc.
atimaF jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 17:45   #5
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Cytat:
Napisane przez AlaZala Pokaż wiadomość
Opis relacji nie wygląda ani zbyt romantycznie, ani zbyt przyjacielsko, a wręcz szorstko. Ja powiedziałabym, że łączyło Was coś, co wyglądało jak koleżeństwo z dodatkiem silnych emocji negatywnych. Ciągle takie przeciąganie liny... W opisie nie widzę specjalnego zaangażowania po żadnej ze stron. Nie szukałabym winy w przeszłości u konkretnej osoby, tylko kogoś innego, z kim lepiej byś się potrafiła dogadać.
Bardzo trafne podsumowanie.

---------- Dopisano o 18:45 ---------- Poprzedni post napisano o 18:44 ----------

[1=69d5782cb96c44b77f6e0ec 22c8f79bc60c635f6_65a5448 a32992;59803276]ja to widzę tak, że Ty się szybko zakochałaś, a on nie do końca. widywać się raz na 2 tygodnie, i to jeszcze w początkowej fazie związku? pliz. potem 3 kłótnie, po których on się nie odzywa, chociaż zawala sprawę - sorry, ale nie. panu było po prostu wygodnie się rozerwać raz na czas - bo raz na 2 tygodnie to ja się ze znajomymi widuję, a jak zaczęłaś mieć wymagania, to się odmeldował pod byle pretekstem.[/QUOTE]

Racja, może poza jednym: raczej zauroczyła się, niż zakochała. Może nawet nie tyle w nim, tylko w wizji "w końcu będę miała kogoś".
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 17:56   #6
ninelives
Raczkowanie
 
Avatar ninelives
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 34
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Taki trochę związek z braku laku, Ty go przycisnęłaś, On pewnie liczył na to że się zakocha. No i generalnie Tobie zależało o wiele bardziej. Zauroczony facet generalnie dąży do spotkań i kontaktu z kobietą, nie unika ich. Doris to fajnie podsumowała - chodziło Wam o bycie z kimś.

Nie wyrzucaj sobie niczego, bo tu zabrakło ewidentnie czegoś, na co nie miałaś wpływu nawet gdybyś zachowywała się jak najmilsza i najbardziej uległa dziewczyna świata.

Btw, jak facet więcej zapewnia o uczuciach i planach wspólnej przyszłości, niż okazuje je zaangażowaniem, czynami, to zazwyczaj coś nie jest takie jakim być powinno. Bo co, uwzględniał Cię w planach przyszłości, a nie potrafił w swoim grafiku? Mocno nie styka

Edytowane przez ninelives
Czas edycji: 2016-05-02 o 17:59
ninelives jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 18:32   #7
mamagdalena
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 9
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Raz za 2 tyg to było na etapie kiedy się poznaliśmy po prostu, nie byliśmy parą, potem, poza tym epizodem nadgodzin, oczywiście częściej, w tygodniu, w weekend, oboje pracujemy więc różnie to było z czasem.


Opis jest suchy, ciężko przekazać emocje, ale ja się w nim zakochałam, nie zauroczyłam. Kocham go nadal i to bardzo, nie wyobrażam sobie w ogóle kogoś innego przy moim boku.
Nie był z braku laku, wielu facetów dostało ode mnie kosza, bo mi nie odpowiadali, a z nim pomimo wad chciałam być, tak jak pisałam odpowiadało mi w nim wszystko

Nie było zaangażowania z żadnej ze stron? No cóż przestawiałam go wszystkim bliskim, rodzinie, traktowałam go jak najbardziej poważnie. Organizowałam mnóstwo rzeczy, również z uwagi na niego, co by chciał, lubił itp. Emocjonalnie byłam zaangażowana bardzo. Trudno opisać ponad rok znajomości w jednym poście na forum O nim cóż mogę powiedzieć, w jego słowa wierzyłam, znajomi twierdzili, że jest wpatrzony we mnie jak w obraz, a co myślał naprawdę to już nie wiem. Ja go kocham i byłabym skłonna mu wszystko wybaczyć, gdyby tylko chciał, i popracować razem nad związkiem...

I ewidentnie psuć się zaczęło po 2 kłótni, wcześniej wyjazdy, wyjścia, było tego dużo- napisałam o tym.

Edytowane przez mamagdalena
Czas edycji: 2016-05-02 o 18:45
mamagdalena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-05-02, 18:45   #8
ninelives
Raczkowanie
 
Avatar ninelives
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 34
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Cytat:
Napisane przez mamagdalena Pokaż wiadomość
Raz za 2 tyg to było na etapie kiedy się poznaliśmy po prostu, nie byliśmy parą, potem oczywiście częściej, oboje pracujemy więc różnie to było z czasem.

Opis jest suchy, ciężko przekazać emocje, ale ja się w nim zakochałam, nie zauroczyłam. Kocham go nadal i to bardzo, nie wyobrażam sobie w ogóle kogoś innego przy moim boku.
Nie był z braku laku, wielu facetów dostało ode mnie kosza, bo mi nie odpowiadali, a z nim pomimo wad chciałam być, tak jak pisałam odpowiadało mi w nim wszystko
Teraz to go idealizujesz, bo zatęskniłaś. Odpowiadało Ci w Nim wszystko? To jak Cię traktował również? To skąd były te wszystkie kłótnie? Co ważniejsze, czy bycie w związku z facetem, który Cię (zapewne) nie kochał, jest również czymś co byś zaakceptowała?

Nie wyobrażasz sobie bycia z kimś innym, bo jesteś świeżo po rozstaniu, do tego podsycasz uczucia wspominaniem go. Żeby się nie dobijać przekonujesz siebie, że chodziło o to, że czegoś nie zrobiłaś. Że masz tu na coś wpływ, ale myślę że chodziło dokładnie o to, że On po prostu nie zakochał się w Tobie.

Wierz mi, to, że tęsknisz, nie jest wystarczającym powodem by wrócić do Niego, nie znaczy też, że to był dobry związek.

Na to nie ma innej rady, jak tylko ta żeby poczekać, aż któregoś dnia obudzisz się i ze zdziwieniem stwierdzisz, że już Ci nie zależy. Grunt, to zrobić wszystko, żeby ten czas był możliwie jak najmniej bolesny i przypominał raczej oczekiwanie na nowy rozdział z kimś kogo jesteś w stanie pokochać równie mocno (nie musisz mi wierzyć, ale ZAWSZE jesteśmy w stanie), niż żałobę po tym co było.
ninelives jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 18:48   #9
Paprotka_
Zakorzenienie
 
Avatar Paprotka_
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 4 486
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Nie wiem czyja wina, ale moim zdaniem nie Twoja. Nie oczekiwałaś cudów. Jeżeli przeszkadzały mu 2 kłótnie w miesiącu, to moim zdaniem "związek" z Tobą był dla niego z "braku laku". Bywało, że z moim TŻ potrafiłam pokłócić się dwa razy dziennie, oboje mieliśmy dość szarpania się, ale mimo to, nigdy nie usłyszałam od niego ultimatum że albo się zmieniam albo on odchodzi (większość awantur to niestety moja robota - jestem cholerykiem, mocno pracującym nad sobą, ale cholerykiem). Myślę też, że owa koleżanka to było szykowanie gruntu pod następny "związek" bo Ty zaczęłaś mieć wymagania (nie wierz w tę przeszkodę w postaci 5 lat jej "starszeństwa"). Wiem, ze Ci ciężko, ale nie szukaj winy w sobie. Gdybyś nie mówiła o swoich potrzebach frustracja by narastała, a związek i tak by się rozpadł. Daj sobie szansę na poznanie kogoś wartościowego, dla kogo i Ty będziesz kimś wartościowym - na tyle, ze nie będzie uciekał kiedy zaczniesz mówić o swoich potrzebach.

PS. zgadzam się z każdym słowem zawartym w poście nr 8.
__________________
Czasami bywa się gołębiem a czasami pomnikiem.
----------------------------------------------------------
PRETENSJONALNY nie oznacza "pełen pretensji"
Za słownikiem PWN:
pretensjonalny to
1. «zachowujący się sztucznie, krygujący się»
2. «zbyt wyszukany, świadczący o złym guście»

Edytowane przez Paprotka_
Czas edycji: 2016-05-02 o 18:51
Paprotka_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 19:03   #10
mamagdalena
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 9
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Wiem, mam przyjaciółki, które się kłócą z facetami non stop, o bzdury i uważam to za strasznie beznadziejną sytuację, ale ci faceci nadal z nimi są. Z drugiej jednak strony, mój kłótliwy charakter wypominano mi w rodzinie całe życie, więc czuję, że mogłam przesadzić.

Chciałam właśnie taką chłodną ocenę, bo osoby bliskie nie są obiektywne, a szczerze wolałabym, żeby wyszło, że to jednak on nie był szczery, niż że to ja popsułam, bo na to pierwsze nie miałam wpływu, więc nie mogę siebie obwiniać...

A co do tego czy mi wszystko pasowało- traktowanie nie do końca, bo chciałam być bardziej zaangażowana w jego życie, ale poza tym to tak, wszystko. Miałam wrażenie, że jest trochę niedojrzały, taki też niepewny co robić, ale nie uznawałam tego za jakąś wadę, myslałam, że nie stać go na wyrahowanie...
mamagdalena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 19:11   #11
ellen72
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 483
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Te klotnie byly tak naprawde o to, ze czulas, ze jemu nie zalezy (i mialas racje). To dla niego byl zwiazek z braku laku - nie dla Ciebie. On nie jest zakochany (nawiasem mowiac pozwol mu zwiazac sie z kims, do kogo bedzie czul to, co Ty teraz) ani nigdy nie byl. Naciskalas, zeby sie zdecydowal i tylko dlatego zostaliscie para. On moglby pewnie pospotykac sie z Toba jeszcze jakis czas, gdybys nie sprawiala problemow i nie zmuszala go do okazywania, ze mu zalezy. Ale czy bylabys wtedy zadowolona? Watpie. I jak bys sie czula, gdyby w koncu zakochal sie w innej dziewczynie i dopiero wtedy Cie zostawil?

Pierwszy raz jestes zakochana?
ellen72 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-05-02, 19:15   #12
mamagdalena
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 9
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Tak, pierwszy... Mimo tylu lat na karku
mamagdalena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 19:15   #13
ninelives
Raczkowanie
 
Avatar ninelives
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 34
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Myślę, że On nie był wyrachowany. Pewnie liczył, że wraz z rozwojem znajomości, zaangażuje się bardziej. Stało się tak, że zaangażowałaś się Ty. Tak się po prostu czasem dzieje. A na ogół w życiu lądujesz czasem i po jednej i po drugiej stronie, wtedy zazwyczaj zaczynasz rozumieć że tak po prostu jest i to nie ma związku z tym że jesteś za mało..jakaś tam, z tym co robisz.

Im szybciej przestaniesz to analizować, tym szybciej zapomnisz. Dla Twojej przyszłości to nie ma już znaczenia. To jest po prostu ten trudny i najsmutniejszy moment, w którym musisz poradzić sobie i przetrwać. Kiedy spojrzysz na to za jakiś czas, z perspektywy bycia w nowym związku, gdzie będziesz szczęśliwa, będziesz w stanie zobaczyć że to była dobra decyzja. I będziesz z siebie dumna. Bo przetrwanie jakiegoś czasu cierpienia zawsze jest warte, jeśli w grę wchodzi możliwość spotkania kogoś kto Twoje uczucia odwzajemni. Im dłużej byłabyś z nim, tym więcej czasu straciłabyś na bycie z niewłaściwą osobą.

Edytowane przez ninelives
Czas edycji: 2016-05-02 o 19:16
ninelives jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 19:22   #14
ellen72
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2014-07
Wiadomości: 483
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Cytat:
Napisane przez mamagdalena Pokaż wiadomość
Tak, pierwszy... Mimo tylu lat na karku
Bedzie Ci ciezko w to teraz uwierzyc, ale za drugim razem mozna zakochac sie rownie mocno, a nawet bardziej.

Faceci zakochuja sie szybko albo wcale. Jak nie "klika" mu od poczatku to szanse na to, ze sie zakocha sa nikle.
ellen72 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 21:16   #15
tamiris
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-03
Wiadomości: 232
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Autorko, tęsknisz? Za czym? Nie rozumiem... Za czym tutaj tęsknić? Wydaje mi się, że chyba za samym faktem bycia z kimś.

Proponuję czym prędzej wyjść do ludzi i poznać kogoś, z kim bardziej się zgrasz
tamiris jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-02, 21:21   #16
69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 9 276
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Cytat:
Napisane przez ellen72 Pokaż wiadomość
Faceci zakochuja sie szybko albo wcale. Jak nie "klika" mu od poczatku to szanse na to, ze sie zakocha sa nikle.
A z tym akurat się nie zgodzę. Zakochać się można w każdym momencie znajomości, niezależnie od płci.
69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-03, 00:10   #17
topdong
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 647
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Cytat:
Napisane przez mamagdalena Pokaż wiadomość
Jednocześnie powiedział, ze mnie kocha, że chce ze mną spędzić resztę życia, mówił o ślubie, dzieciach wspólnej przyszłości, że tyle lat czekał właśnie na mnie. Był w tym totalnie prawdziwy, w ogóle nie był osobą typu podrywacz, kłamca itp Był bardzo czuły, troskliwy, zawsze uczynny.
Jedna ważna rzecz jakiej się nauczyłem: ludzie potrafią naprawdę nieźle kłamać słowami, ale praktycznie nikt nie potrafi kłamać czynami. Tutaj jest tego niemalże najmocniejszy przykład, a więc:
- z jednej strony słowne zapewnienia o uczuciach i o wspólnej przyszłości
- z drugiej strony akcje i czyny, które kompletnie nie podążają za tymi słowami

Kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu. Normalnie po paru takich odmowach należałoby takiej osobie sprzedać solidnego kopa. Ja Ciebie jednak rozumiem - byłaś zakochana i stąd Twoja podwyższona taryfa ulgowa. Dla Ciebie to było coś wielkiego, dla niego najwyraźniej niekoniecznie.
topdong jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-03, 03:39   #18
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 521
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Cytat:
Napisane przez topdong Pokaż wiadomość
Jedna ważna rzecz jakiej się nauczyłem: ludzie potrafią naprawdę nieźle kłamać słowami, ale praktycznie nikt nie potrafi kłamać czynami. Tutaj jest tego niemalże najmocniejszy przykład, a więc:
- z jednej strony słowne zapewnienia o uczuciach i o wspólnej przyszłości
- z drugiej strony akcje i czyny, które kompletnie nie podążają za tymi słowami

Kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu. Normalnie po paru takich odmowach należałoby takiej osobie sprzedać solidnego kopa. Ja Ciebie jednak rozumiem - byłaś zakochana i stąd Twoja podwyższona taryfa ulgowa. Dla Ciebie to było coś wielkiego, dla niego najwyraźniej niekoniecznie.
Mądre słowa!
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-03, 08:00   #19
mamagdalena
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 9
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Mam nieodparte wrażenie, że mówił szczerze, ale wcześniej się nie kłóciliśmy, a gdy się pokłóciłam, o nic konkretnego, tylko o jakiś wymyślony brak uwagi i zaangażowania, to się zraził, pomyślał, że nie chce być z awanturnicą, która nagle wybucha, gdy dzień wcześniej wszystko z pozoru jej pasowało... Po pierwszej kłótni mówił, że on już nie wie co ma robić, żeby mi pokazać, że mu zależy. A już na koniec mi napisał, że to kłótnie nas oddaliły (zerwał smsem...)
Spędzaliśmy czas razem (chociaż chciałam jeszcze więcej, stąd frustracja), nie było tak, że mnie olewał, tylko początek relacji był trochę dziwny, potem zachowywał się inaczej, dlatego myślę, że może stworzyłam sobie problem. A miał w sobie coś, że szybko się obrażał, wiec po kłótni to już w ogóle, brak szans, żeby zawalczył o zgodę.
A jak oceniacie tą ostatnią akcję- to jest normalne z tym kinem, wspólnymi zakupami? Może byłam za bardzo zazdrosna? To już pytam tak przyszłościowo, bo widziałam to wtedy prawie jak zdradę, a nie chcę kiedyś znów popełnić takiego błędu.
Nie byłam nigdy zaborcza, dużo miał wyjazdów, wyjść z pracy, prób itp i nigdy nie wypomniałam, że wtedy siedzę sama, bo uważałam, że każdy jest wolny, może mieć różne zajęcia. Ja tych zajęć tak dużo nie miałam i przez to czułam się wtedy samotna, ale to już nie jego wina, że moje życie kręciło się wokół spotkań z nim...
mamagdalena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-05-03, 09:06   #20
ninelives
Raczkowanie
 
Avatar ninelives
 
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 34
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Cytat:
Napisane przez mamagdalena Pokaż wiadomość
A jak oceniacie tą ostatnią akcję- to jest normalne z tym kinem, wspólnymi zakupami? Może byłam za bardzo zazdrosna? To już pytam tak przyszłościowo, bo widziałam to wtedy prawie jak zdradę, a nie chcę kiedyś znów popełnić takiego błędu.
Znów go usprawiedliwiasz. Przestań! Przecież jemu niezależało na Tobie na tyle, by pod koniec Waszego związku rozstać się z Tobą ostatecznie po rozmowie twarzą w twarz. Pewnie wybrał po prostu wygodny dla siebie powód i pretekst , który pozwalał mu bezproblemowo zakończyć Wasz związek. Ludzie czasem chwytają się takich uzasadnień, żeby we własnych głowach zracjonalizować sobie to, że mają powód by odejść od partnera którego nie kochają i nie czuć się z tego powodu jak sukinkot.

Ty jesteś zakochana i byłabyś w stanie wybaczyć brak szacunku, brak miłości z jego strony, brak zaangażowania, to że ciągle nie było go dla Ciebie, niemal robił co chciał pod koniec Waszego związku, że wygodniej było nawet nie spotkać mu się z Tobą.

Serio myślisz, że gdyby On kochał Ciebie, planował swoje życie z Tobą, to rozstałby się po byle kłótni, której nawet nie chce przegadać?
ninelives jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-03, 09:11   #21
mary_poppins
sissy that walk
 
Avatar mary_poppins
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 670
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Cytat:
Napisane przez mamagdalena Pokaż wiadomość
Mam nieodparte wrażenie, że mówił szczerze, ale wcześniej się nie kłóciliśmy, a gdy się pokłóciłam, o nic konkretnego, tylko o jakiś wymyślony brak uwagi i zaangażowania, to się zraził, pomyślał, że nie chce być z awanturnicą, która nagle wybucha, gdy dzień wcześniej wszystko z pozoru jej pasowało... Po pierwszej kłótni mówił, że on już nie wie co ma robić, żeby mi pokazać, że mu zależy. A już na koniec mi napisał, że to kłótnie nas oddaliły (zerwał smsem...)
Spędzaliśmy czas razem (chociaż chciałam jeszcze więcej, stąd frustracja), nie było tak, że mnie olewał, tylko początek relacji był trochę dziwny, potem zachowywał się inaczej, dlatego myślę, że może stworzyłam sobie problem. A miał w sobie coś, że szybko się obrażał, wiec po kłótni to już w ogóle, brak szans, żeby zawalczył o zgodę.
A jak oceniacie tą ostatnią akcję- to jest normalne z tym kinem, wspólnymi zakupami? Może byłam za bardzo zazdrosna? To już pytam tak przyszłościowo, bo widziałam to wtedy prawie jak zdradę, a nie chcę kiedyś znów popełnić takiego błędu.
Nie byłam nigdy zaborcza, dużo miał wyjazdów, wyjść z pracy, prób itp i nigdy nie wypomniałam, że wtedy siedzę sama, bo uważałam, że każdy jest wolny, może mieć różne zajęcia. Ja tych zajęć tak dużo nie miałam i przez to czułam się wtedy samotna, ale to już nie jego wina, że moje życie kręciło się wokół spotkań z nim...
W pierwszym poście pisałaś, że rzadko miał czas (nie na początku, tylko po kilku miesiącach związku). Teraz uznałaś, że sobie wymyśliłaś że on nie miał czasu, bo miał pełno. Nikt nie da Ci obiektywnej odpowiedzi na Twoje wątpliwości, jeśli będziesz zmieniać wersję wydarzeń w każdej wypowiedzi. Zastanów się na zimno, podaj jakieś konkrety z tymi spotkaniami, tym kinem itp., to będzie można coś stwierdzić

Ja po jego reakcjach wnioskuję, że mu zależało średnio - jedno spięcie, dwa, i natychmiast zerwanie, odcięcie się, Twoje proszenie o powrót i rozmowę. Może było tak, że zamęczyłaś go kompletnie, ale może i tak, że po prostu miał Cię w nosie i tylko gadać umiał, a Twoje wymagania były przeciętne. Teraz to nie wiadomo w zasadzie.
__________________
Cytat:
Napisane przez dombro
Nie chcę być niedelikatna, ale wymyślasz problemy z dupy.
mary_poppins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-03, 10:09   #22
mamagdalena
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 9
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Bo już chyba sama nie wiem co myśleć :/
Na początku rzeczywiście spotykał się ze mną rzadko, jak było wyjście, wyjazd to bardzo chętnie, od razu, ale jak miał do wyboru siedzieć nawet w domu to siedział, ale w tym czasie pisał i dzwonił... Potem się to zmieniło- średnio 2-3 razy w tygodniu.

Edytowane przez mamagdalena
Czas edycji: 2016-05-08 o 18:29
mamagdalena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-03, 10:25   #23
mary_poppins
sissy that walk
 
Avatar mary_poppins
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 670
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

No to nie przesadzałaś i dobrze, że to się skończyło. Sorry, ale Wasze plany odwoływał żeby pójść do kina z koleżanką, a jak mu się szykowało spotkanie to żadna Twoja propozycja nie okazała się istotniejsza. Poza tym skoro siostra mu proponowała milion wspólnych spotkań, a on się wykręcał jak tylko można było, to też słusznie miałaś pretensje. I jeszcze to natychmiastowe zrywanie jak tylko zgłosiłaś jakieś obiekcje.

Szukał powodu jak dla mnie. Nie daj sobie samej wmówić, że to zepsułaś, bo miałaś jakieś wymagania
__________________
Cytat:
Napisane przez dombro
Nie chcę być niedelikatna, ale wymyślasz problemy z dupy.
mary_poppins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-03, 10:47   #24
mamagdalena
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 9
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

On nawet chyba nie zakodował, że rzucił propozycję tej soboty u siostry, a ja to wzięłam na serio, czekałam, że z nią ustali i zadzwoni o której idziemy...

Edytowane przez mamagdalena
Czas edycji: 2016-05-08 o 18:29
mamagdalena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-03, 10:51   #25
mary_poppins
sissy that walk
 
Avatar mary_poppins
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 670
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Cytat:
Napisane przez mamagdalena Pokaż wiadomość
On nawet chyba nie zakodował, że rzucił propozycję tej soboty u siostry, a ja to wzięłam na serio, czekałam, że z nią ustali i zadzwoni o której idziemy... A on zadzwonił, że idzie do kina... Uświadomić go już nie miałam okazji, bo po ostatniej kłótni już nie chciał sie spotkać, nawet nie napisał tego wprost tylko napisał, że nie może się spotkać, bo ma urodziny chrześniaka (to był luty, a chrześniak urodził się w kwietniu...) i to był nasz ostatni kontakt
No to masz odpowiedź. Od razu mogłaś mu powiedzieć że halo, umawialiście się przecież. Ale nie warto, bo on szukał powodu żeby zerwać, i tyle.
__________________
Cytat:
Napisane przez dombro
Nie chcę być niedelikatna, ale wymyślasz problemy z dupy.
mary_poppins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-03, 23:22   #26
BadLife
Rozeznanie
 
Avatar BadLife
 
Zarejestrowany: 2013-01
Wiadomości: 684
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Tragedia...nie wytrzymałabym z takim facetem. Jeśli jest się z kimś w związku to raczej szuka się jak najwięcej możliwości do spędzenia czasu razem. Ten facet na pewno nie stawiał Cię na pierwszym miejscu. Historii z koleżanką w ogóle nie rozumiem Jeśli chciałaś ostatecznie z nim iść, ale on się już umówił to czemu nie wziął Cię ze sobą i swoimi znajomymi??? (ostatecznie tylko tą koleżanką). Ja od razu bym powiedziała ,,Teraz to już się umówiłam, ale przecież możesz iść z nami ". Sprawa z kolacją u siostry mega podejrzana. Wymigiwał się jak mógł - nie bacząc na twoje zdanie. Ten facet miał do Ciebie dystans i ty to czułaś. Dla przykładu: ja jestem z moim chłopakiem od 2 lat (mój drugi związek) i nie raz olaliśmy np. jakieś wykłady na uczelni, bo pochłonęły nas przytulanki. Tak samo on poświęcił nie jeden wypad z kumplami na rzecz moich urodzin, czy wspólnego Sylwestra. Nie mówię, że poświęcanie spraw ważnych jest dobre, ale na pewno niezbędne w związku. Trzeba tylko robić to z umiarem i tak, żeby jednak zachować swoją przestrzeń. Prawda jest taka, że większość moich znajomych, gdy się zakochała - miała mniej czasu dla innych. No i to jest naturalna kolej rzeczy. Związek pochłania sporo czasu. Znajomi też są ważni, ale schodzą na dalszy plan.
BadLife jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-04, 12:32   #27
harvvey
Zadomowienie
 
Avatar harvvey
 
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 1 120
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Z jakiegoś powodu nie byłaś pewna tego związku, miałaś wątpliwości, czy jemu aby na pewno na tobie zależy - takie uczucie nie bierze się znikąd. Z kolei to rodzi konflikty, bo ty oczekujesz ciągłych zapewnień, doszukujesz się w każdym jego czynie czy słowie nadziei, że jednak cię kocha..Wszystko analizujesz, a to męczy. Byłam w podobnym, również moim pierwszym związku. Skończył się on tak samo jak u ciebie, gdy w końcu odważyłam się powiedzieć co mi nie pasuje. Zrobiło się niewygodnie, facet się zmył. Dopiero z biegiem czasu zrozumiałam jak źle byłam traktowana i skąd brało się moje zachowanie - wybuchy agresji i płakanie po kątach.

Obecnie czuję całą sobą, że mój facet mnie kocha. Nie musi mi tego mówić codziennie, a ja i tak to wiem, bo jestem na pierwszym miejscu - uwzględnia mnie w swoich planach, pyta o zdanie, spędza ze mną swój wolny czas. Jest między nami bliskość jakiej nie miałam z poprzednimi facetami. Jeżeli to z kimś zbudujesz, będziesz wiedzieć o czym mówię.

Pomyśl dlaczego w niektórych sytuacjach milczałaś, chociaż coś ci nie pasowało - dlaczego nie odezwałaś się, że chętnie pojedziesz na kolacje do jego siostry, gdy on wmawiał jej, że jesteś zmęczona? Dlaczego nie powiedziałaś mu, że mógł dać znać, że odwołali próbę, to spędzilibyście ten czas razem? Może bałaś się tego, co usłyszysz, albo - co już wyłapałam gdzieś z twojego posta - nie chciałaś się narzucać? Kiedyś też tak myślałam, a potem zrozumiałam, że jeżeli myślisz, że narzucasz się swojemu facetowi, to coś w związku nie gra.. Dlaczego nie zabierał cię na te wyjścia z pracy? Ustawił sobie ciebie tak, jak mu było wygodnie, a ty potulnie na wszystko się zgadzałaś nie zastanawiając się czego tak naprawdę chcesz. Warto od samego początku mówić głośno o swoich wymaganiach, to pozwala uniknąć wielu nieporozumień. Potraktuj ten związek jako trening. Przeanalizuj swoje zachowanie, jego, wyciągnij wnioski i nie wracaj do tego.

Sytuacja z koleżanką była niefajna, bo nawet jeżeli się z nią umówił, mógł zadzwonić i zapytać, czy idziesz z nimi. Głowa do góry, to pierwszy związek, a wiek nie ma tu nic do rzeczy.. z każdym kolejnym będziesz mądrzejsza i w końcu zbudujesz relację, która będzie cię w pełni satysfakcjonować
__________________
"Ale cień Dzikiej Kobiety wciąż za nami podąża, dniem i nocą. Nieważne, gdzie jesteśmy, ten cień ma nieodmiennie cztery łapy."
harvvey jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-04, 15:48   #28
mamagdalena
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 9
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Właśnie w tym widzę swój ogromny błąd, że się nie odzywałam- chciałam być miła, dać mu przestrzeń, właśnie nie narzucać się, jak było mi przykro to ugryzłam się w język, żeby się o coś nie prosić, skoro nie wychodzi to naturalnie od niego, a koniec końców to się we mnie kotłowało i wybuchłam...

Edytowane przez mamagdalena
Czas edycji: 2016-05-08 o 18:32
mamagdalena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 09:50   #29
mamagdalena
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-05
Wiadomości: 9
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Ostatnie pytanie- co myslicie o tym, zeby napisac do niego z pytaniem dlaczego tak postapil, napisac ze probuje sobie ulozyc zycie i chce uniknac takiej sytuacji w przyszlosci? Myslicie, ze z perspektywy czasu napisze mi prawde? Chcialabym wiedziec co poszlo nie tak, bo domysly nie pozwalaja mi isc naprzód...
mamagdalena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-05-05, 09:53   #30
mary_poppins
sissy that walk
 
Avatar mary_poppins
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 670
Dot.: zerwaliśmy, czyja wina?

Cytat:
Napisane przez mamagdalena Pokaż wiadomość
Ostatnie pytanie- co myslicie o tym, zeby napisac do niego z pytaniem dlaczego tak postapil, napisac ze probuje sobie ulozyc zycie i chce uniknac takiej sytuacji w przyszlosci? Myslicie, ze z perspektywy czasu napisze mi prawde? Chcialabym wiedziec co poszlo nie tak, bo domysly nie pozwalaja mi isc naprzód...
Według mnie to bardzo głupi pomysł. Ty WIESZ przecież, co poszło nie tak - facet się nie zaangażował, a Ty według niego wymagałaś za dużo, bo nie chciałaś być na ostatnim miejscu za kolegami, koleżanką od kina itp. Pytając go o takie rzeczy, jeszcze do tego w tonie "powiedz mi o panie, co źle zrobiłam", zwyczajnie się poniżysz. Przestań na siebie zwalać winę za wszystko - on Cię miał w nosie po prostu, wykorzystał moment na zerwanie budując w Tobie przekonanie, że to przez Ciebie, nie dbając o Twoje samopoczucie nawet, jeśli mu przeszła miłość do Ciebie.
__________________
Cytat:
Napisane przez dombro
Nie chcę być niedelikatna, ale wymyślasz problemy z dupy.

Edytowane przez mary_poppins
Czas edycji: 2016-05-05 o 09:54
mary_poppins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-05-05 17:37:18


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:41.