Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-06-08, 14:15   #1
HaloHalo91
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 12

Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.


Mam tu konto od dawna ale ze względów prywatności założyłam nowe konto.
Będzie długo - przepraszam. Nie wiem właściwie czego oczekuję. Może odpowiedzi z tytułu. Ona jest niepoważna czy ja wariatka wtrącająca się w jej życie?
Mam problem. Właściwie to nie wiem. To chyba nie mój problem? Chociaż poniekąd może i mój?
Mam przyjaciółkę. Znamy się kilka ładnych lat. Wcześniej była w związku z kimś, kto ją tylko krzywdził. Radziłam, wspierałam aż w końcu się wkurzyłam i wygarnęłam co o tym myślę. Po dość długim czasie (oj bo do maja/września/nowego roku/wakacji dam mu szansę, jak się nie oświadczy to z nim zerwę). Byli ze sobą 3 lata chyba. No ale w końcu pod moim wpływem z nim zerwała (chłopak jej nie szanował, był nierobem, grał całymi dniami w gry, a nawet zdarzyło się, że ją uderzył). Pokazałam jej badoo i poznała tam naprawdę fajnego chłopaka. Wtedy jak namawiałam ją do zerwania z tamtym to jej gadałam "pomyśl czasem o sobie", "to ty jesteś najważniejsza" itp. No i ona chyba za bardzo sobie to wzięła do serca. Ale o tym za chwilę. Z tym nowym chłopakiem zamieszkała chyba po 2 miesiącach jak dobrze kojarzę. Byli w sobie bardzo zakochani. Widać to było po niej i po nim. On pracuje, ona pracuje. Jakoś sobie tam żyją,poznają się. Nagle ona mi zaczyna opowiadać, że zamierzają jechać razem na wakacje za granicę - ja i (ciekawe za co?). Ale okej - niech im będzie. Młodzi, zakochani. Później nagle nie mają kasy na wyjazd więc planują coś w Polsce. Okej nic mi do tego - cieszę się ich szczęściem. Ale jak usłyszałam jakiś czas temu (powiedzmy, że w 5 miesiącu) o tym, że ona mu wymyśla już jakieś plany ślubne, dzieciowe itp. to zwątpiłam. Z drugiej strony mam w głowie, że ma problemy i ciężko jej będzie zajść. Niby rozmawiali o tym razem i razem podjęli decyzję o dziecku. No i zmiana lekarza poskutkowała tym, że są ze sobą 9 miesięcy i mają planowane dziecko. Rozumiecie? Planowane dziecko po 9 miesiącach znajomości. Ona zrezygnowała z pracy, trochę pod moją i jego namową (dźwiganie ciężkich rzeczy, umowa zlecenie, stawka żałosna). On zarabia 1,5-2,5tys zł (na umowie ma 1,5tys a pod stołem dostaje resztę). Za mieszkanie płacą ok 1000zł a ona mu wymyśla, że no jak to dziecko w takich warunkach? Musimy zmienić (na droższe i lepsze warunki). Wózek to ja chcę taki i owaki. Samochód musimy zmienić bo się coś w tym popsuło (nazywa ten samochód puszką/blaszakiem czy coś takiego). Chłopak biedny, chyba doszło do niego na co się porwał z dzieckiem i mówi, że może wyjedzie za granicę coś więcej zarobić. Ale nie! Uwaga! No jak ma wyjechać to okej ale ja go chcę mieć przy sobie przy porodzie - ja a po porodzie to ma być ze mną bo ja sobie nie wyobrażam, żeby go nie było - ja .
Jak mnie poinformowała o ciąży to powiedziała, że ślub jeszcze w te wakacje planują - ja (chyba ty planujesz bo widzę jego minę i noo... nie sądzę). nagle się ocknęła, że jednak nie bo ona z brzuchem do ślubu nie pójdzie. Ale wesele chce mieć duże bo takie sobie wymarzyła.
Lekarz - tylko prywatny. Ona zawsze marzyła o ślubie, dzieciach trochę jak dla mnie zbyt desperacko ale bez przesady nie wiedziałam, że to aż takie nasilone jest.
Nic nie mówiłam. Do wczoraj. Jak mi zaczęła się zwierzać, że ciągle płacze przez swoją mamę. Bo mama chce wiedzieć co i jak, martwi się. A ona uważa, że matka się wtrąca i ciągle są przez to kłótnie. Wygarnęłam jej wszystko, że co ona sobie wyobraża. Niech się postawi na miejscu matki czy swojego chłopaka. Czy ona zdaje sobie sprawę z wydatków jakie ją czekają i jedyne co słyszę w odpowiedzi to: "ale ja nie zamierzam się tym przejmować", "on wiedział w co się pakuje". Pytam czy nie jest jej głupio, że nic nie ma odłożone a wymyśla Bóg wie co (droższe mieszkanie, wózek taki śmaki, lekarz prywatny, wesele, KREDYT NA MIESZKANIE) przy tylko jego wypłacie 2500zł. W odpowiedzi usłyszałam"nie - wiedział jaka jestem i na co się pisze."
Szkoda mi strasznie tego chłopaka. Do niej nic nie dociera. Pytam czy policzyła sobie jakie będą mieli wydatki przed i po porodzie. Ona się tym teraz nie przejmuje bo najważniejsze dla niej aby urodziło się zdrowe.
Pod sam koniec mi napisała, że ma dość czytania wrzutów na siebie, że odezwie się za kilka dni. Nie wiem czy się obraziła czy co?

No i teraz nie wiem. Wydaje mi się, że starałam się jak mogłam sprowadzić ją na ziemię. A przynajmniej jakoś namówić, żeby nie wymagała Bóg wie czego od tego biednego chłopaka. Bo on jej przytakuje ale widzę w jego oczach strach. Za 2,5tys można spokojnie sobie bez szaleństw poradzić. Dojdzie jakieś 500+, kosiniakowe. Okej. Ale z jej wymysłami to mam obawy. Czy to może ja jestem wariatką wtrącającą się do jej życia? Kurczę no, przyjaciółka, mówimy sobie o wszystkim, gadamy o wszystkim, wspieramy, radzimy ale jak widzę taki życiowy nieogar to Myślałam, że jest trochę mądrzejsza.
HaloHalo91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 14:29   #2
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Wygarnięcie przyjaciółce rozumiem, też bym nie wytrzymała. Ale dlaczego Ty u licha współczujesz temu chłopakowi? Chciał, to ma.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 14:31   #3
thirky
on tired little feet
 
Avatar thirky
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Wiesz co mam podobną przyjaciółkę która pakuje się ciągle w tarapaty, też się przejmowałam. Jedyne co podziałało to olać. Trudno. Ile razy można rozmawiac, martwić się. Skoro chce tak żyć to Ty nic nie zrobisz. Szkoda Twoich nerwów i czasu..
__________________

I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it.
Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet.
thirky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 14:34   #4
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

No dokładnie, ileż można uszczęśliwiać ludzi na siłę. Powiedziałaś Autorko co o tym myślisz, ona zrobi z tym co chce. I tyle. Jej życie, jej sprawa.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 14:45   #5
HaloHalo91
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 12
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez elvegirl Pokaż wiadomość
Wygarnięcie przyjaciółce rozumiem, też bym nie wytrzymała. Ale dlaczego Ty u licha współczujesz temu chłopakowi? Chciał, to ma.
Bo mi szkoda chłopaka. On jest cudownym człowiekiem. Zrobi dla niej dużo. Jak do mnie przychodzą to ona mówi wszystko w ich wspólnym imieniu. "zmieniMY, kupiMY, weźmieMY". Mówi,że mieszkanie jest w tragicznym stanie, grzyb itd. A on tylko, że wystarczy szufladkę od pralki umyć. Ale nie bo jest grzyb i szukaMY nowego mieszkania. A on się na wszystko godzi, bo ją kocha.
Jejku, wiem, że to nie moja sprawa. Ale mi go szkoda.

---------- Dopisano o 15:45 ---------- Poprzedni post napisano o 15:41 ----------

Cytat:
Napisane przez thirky Pokaż wiadomość
Wiesz co mam podobną przyjaciółkę która pakuje się ciągle w tarapaty, też się przejmowałam. Jedyne co podziałało to olać. Trudno. Ile razy można rozmawiac, martwić się. Skoro chce tak żyć to Ty nic nie zrobisz. Szkoda Twoich nerwów i czasu..
Próbowałam to olać. Serio, te wakacje puściłam mimo uszu, plany ślubno-dzieciowe również. Ale już jej wymysły ostatnie mną tak wstrząsnęły, że musiałam jej wygarnąć.

Okej to jak się odezwie to jej napiszę, że powiedziałam jej co o tym myślę i ucinam temat.
HaloHalo91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 14:46   #6
thirky
on tired little feet
 
Avatar thirky
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

No i to jest najlepsze wyjście. Gdyby chciała pomocy i rady to by z niej skorzystała. Chłopaka fakt szkoda, pewnie zakochanie mu oczy zaslepilo no ale co zrobisz... w pewnym momencie miejmy nadzieję się otrząśnie.
__________________

I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it.
Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet.
thirky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 14:47   #7
Hiyori
Zadomowienie
 
Avatar Hiyori
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 656
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Nie wiem czy wariatka, ale jakąś lekką obsesję, może zazdrość da się wyczuć. A takie wytykanie innym na co ich stać, a na co nie jest do doopy.
__________________
Hiyori jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 14:49   #8
elvegirl
po drugiej stronie szafy
 
Avatar elvegirl
 
Zarejestrowany: 2007-03
Wiadomości: 41 748
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez HaloHalo91 Pokaż wiadomość
Bo mi szkoda chłopaka. On jest cudownym człowiekiem.
Może i cudownym, ale kompletnie nieodpowiedzialnym, skoro bez stabilizacji finansowej zdecydował się na dziecko. Mnie by takiego pantoflarza o podejściu do życia gimbazy nie byłoby szkoda.
__________________
"Widziałeś tę dziewczynę? Ma nogi za milion złotych!" - pomagamy Dianie https://www.siepomaga.pl/dla-diany
elvegirl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 14:59   #9
Nette
Wtajemniczenie
 
Avatar Nette
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 2 698
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez HaloHalo91 Pokaż wiadomość
Mam tu konto od dawna ale ze względów prywatności założyłam nowe konto.
Będzie długo - przepraszam. Nie wiem właściwie czego oczekuję. Może odpowiedzi z tytułu. Ona jest niepoważna czy ja wariatka wtrącająca się w jej życie?
Mam problem. Właściwie to nie wiem. To chyba nie mój problem? Chociaż poniekąd może i mój?
Mam przyjaciółkę. Znamy się kilka ładnych lat. Wcześniej była w związku z kimś, kto ją tylko krzywdził. Radziłam, wspierałam aż w końcu się wkurzyłam i wygarnęłam co o tym myślę. Po dość długim czasie (oj bo do maja/września/nowego roku/wakacji dam mu szansę, jak się nie oświadczy to z nim zerwę). Byli ze sobą 3 lata chyba. No ale w końcu pod moim wpływem z nim zerwała (chłopak jej nie szanował, był nierobem, grał całymi dniami w gry, a nawet zdarzyło się, że ją uderzył). Pokazałam jej badoo i poznała tam naprawdę fajnego chłopaka. Wtedy jak namawiałam ją do zerwania z tamtym to jej gadałam "pomyśl czasem o sobie", "to ty jesteś najważniejsza" itp. No i ona chyba za bardzo sobie to wzięła do serca. Ale o tym za chwilę. Z tym nowym chłopakiem zamieszkała chyba po 2 miesiącach jak dobrze kojarzę. Byli w sobie bardzo zakochani. Widać to było po niej i po nim. On pracuje, ona pracuje. Jakoś sobie tam żyją,poznają się. Nagle ona mi zaczyna opowiadać, że zamierzają jechać razem na wakacje za granicę - ja i (ciekawe za co?). Ale okej - niech im będzie. Młodzi, zakochani. Później nagle nie mają kasy na wyjazd więc planują coś w Polsce. Okej nic mi do tego - cieszę się ich szczęściem. Ale jak usłyszałam jakiś czas temu (powiedzmy, że w 5 miesiącu) o tym, że ona mu wymyśla już jakieś plany ślubne, dzieciowe itp. to zwątpiłam. Z drugiej strony mam w głowie, że ma problemy i ciężko jej będzie zajść. Niby rozmawiali o tym razem i razem podjęli decyzję o dziecku. No i zmiana lekarza poskutkowała tym, że są ze sobą 9 miesięcy i mają planowane dziecko. Rozumiecie? Planowane dziecko po 9 miesiącach znajomości. Ona zrezygnowała z pracy, trochę pod moją i jego namową (dźwiganie ciężkich rzeczy, umowa zlecenie, stawka żałosna). On zarabia 1,5-2,5tys zł (na umowie ma 1,5tys a pod stołem dostaje resztę). Za mieszkanie płacą ok 1000zł a ona mu wymyśla, że no jak to dziecko w takich warunkach? Musimy zmienić (na droższe i lepsze warunki). Wózek to ja chcę taki i owaki. Samochód musimy zmienić bo się coś w tym popsuło (nazywa ten samochód puszką/blaszakiem czy coś takiego). Chłopak biedny, chyba doszło do niego na co się porwał z dzieckiem i mówi, że może wyjedzie za granicę coś więcej zarobić. Ale nie! Uwaga! No jak ma wyjechać to okej ale ja go chcę mieć przy sobie przy porodzie - ja a po porodzie to ma być ze mną bo ja sobie nie wyobrażam, żeby go nie było - ja .
Jak mnie poinformowała o ciąży to powiedziała, że ślub jeszcze w te wakacje planują - ja (chyba ty planujesz bo widzę jego minę i noo... nie sądzę). nagle się ocknęła, że jednak nie bo ona z brzuchem do ślubu nie pójdzie. Ale wesele chce mieć duże bo takie sobie wymarzyła.
Lekarz - tylko prywatny. Ona zawsze marzyła o ślubie, dzieciach trochę jak dla mnie zbyt desperacko ale bez przesady nie wiedziałam, że to aż takie nasilone jest.
Nic nie mówiłam. Do wczoraj. Jak mi zaczęła się zwierzać, że ciągle płacze przez swoją mamę. Bo mama chce wiedzieć co i jak, martwi się. A ona uważa, że matka się wtrąca i ciągle są przez to kłótnie. Wygarnęłam jej wszystko, że co ona sobie wyobraża. Niech się postawi na miejscu matki czy swojego chłopaka. Czy ona zdaje sobie sprawę z wydatków jakie ją czekają i jedyne co słyszę w odpowiedzi to: "ale ja nie zamierzam się tym przejmować", "on wiedział w co się pakuje". Pytam czy nie jest jej głupio, że nic nie ma odłożone a wymyśla Bóg wie co (droższe mieszkanie, wózek taki śmaki, lekarz prywatny, wesele, KREDYT NA MIESZKANIE) przy tylko jego wypłacie 2500zł. W odpowiedzi usłyszałam"nie - wiedział jaka jestem i na co się pisze."
Szkoda mi strasznie tego chłopaka. Do niej nic nie dociera. Pytam czy policzyła sobie jakie będą mieli wydatki przed i po porodzie. Ona się tym teraz nie przejmuje bo najważniejsze dla niej aby urodziło się zdrowe.
Pod sam koniec mi napisała, że ma dość czytania wrzutów na siebie, że odezwie się za kilka dni. Nie wiem czy się obraziła czy co?

No i teraz nie wiem. Wydaje mi się, że starałam się jak mogłam sprowadzić ją na ziemię. A przynajmniej jakoś namówić, żeby nie wymagała Bóg wie czego od tego biednego chłopaka. Bo on jej przytakuje ale widzę w jego oczach strach. Za 2,5tys można spokojnie sobie bez szaleństw poradzić. Dojdzie jakieś 500+, kosiniakowe. Okej. Ale z jej wymysłami to mam obawy. Czy to może ja jestem wariatką wtrącającą się do jej życia? Kurczę no, przyjaciółka, mówimy sobie o wszystkim, gadamy o wszystkim, wspieramy, radzimy ale jak widzę taki życiowy nieogar to Myślałam, że jest trochę mądrzejsza.
A czy ta przyjaciółka w ogóle prosi o rady, czy są one jej udzielane "na zapas"?

Bo jeśli nie prosi - to tak, wtrącasz się do nie swoich spraw.

Daj jej popełniać własne błędy. To jest Twoja przyjaciółka, a nie partner(ka) w życiu czy biznesie, więc konsekwencje jej błędów nie będą miały wpływu na Ciebie.
Nette jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 15:03   #10
HaloHalo91
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 12
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez Hiyori Pokaż wiadomość
Nie wiem czy wariatka, ale jakąś lekką obsesję, może zazdrość da się wyczuć. A takie wytykanie innym na co ich stać, a na co nie jest do doopy.
Ja się w pewnych momentach czułam jakbym była zazdrosna (ale nie byłam). Głupio to brzmi, nie wiem czy zrozumiecie. Ale to w wyniku jej zachowania. U mnie był średni okres w związku (jestem w związku 3 lata, mój TŻ zarabia o wiele więcej niż jej, był moment, że szukał pierścionka ale temat ucichł, bo chciał zaskoczenia a wszystko się wydało - co mnie trochę drażniło i o czym jej mówiłam). Czułam się jakby ona próbowała mi udowodnić, że ma lepiej. Wakacje, wielka laff, zmiana samochodu, planowanie zaręczyn, ślubu, dziecka - coś o czym zawsze i ja marzyłam (ale nie tak desperacko, nie po 9 miesiącach znajomości i z taką perspektywą finansową).
Ja jej nie wytykam, tylko próbuję sprowadzić na ziemię, pokazać z drugiej strony jak to wygląda i dlaczego jej matka teraz się tak a nie inaczej zachowuje (bo od tego się zaczęło, że wybuchłam). Jej matka się martwi czy sobie poradzą bo ona nie ma pracy, studia nie skończone. A ona mówi "jakoś to będzie, nie wtrącaj się, nie myślę o pieniądzach tylko czy dziecko się zdrowe urodzi, niektórzy mają mniej i dają radę". Dają radę bo nie wymyślają nowych samochodów, droższych mieszkań, wózków za 1000zł,prywatnych lekarzy, kredytów na mieszkanie.
HaloHalo91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 15:04   #11
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez HaloHalo91 Pokaż wiadomość
Mam tu konto od dawna ale ze względów prywatności założyłam nowe konto.
Będzie długo - przepraszam. Nie wiem właściwie czego oczekuję. Może odpowiedzi z tytułu. Ona jest niepoważna czy ja wariatka wtrącająca się w jej życie?
Mam problem. Właściwie to nie wiem. To chyba nie mój problem? Chociaż poniekąd może i mój?
Mam przyjaciółkę. Znamy się kilka ładnych lat. Wcześniej była w związku z kimś, kto ją tylko krzywdził. Radziłam, wspierałam aż w końcu się wkurzyłam i wygarnęłam co o tym myślę. Po dość długim czasie (oj bo do maja/września/nowego roku/wakacji dam mu szansę, jak się nie oświadczy to z nim zerwę). Byli ze sobą 3 lata chyba. No ale w końcu pod moim wpływem z nim zerwała (chłopak jej nie szanował, był nierobem, grał całymi dniami w gry, a nawet zdarzyło się, że ją uderzył). Pokazałam jej badoo i poznała tam naprawdę fajnego chłopaka. Wtedy jak namawiałam ją do zerwania z tamtym to jej gadałam "pomyśl czasem o sobie", "to ty jesteś najważniejsza" itp. No i ona chyba za bardzo sobie to wzięła do serca. Ale o tym za chwilę. Z tym nowym chłopakiem zamieszkała chyba po 2 miesiącach jak dobrze kojarzę. Byli w sobie bardzo zakochani. Widać to było po niej i po nim. On pracuje, ona pracuje. Jakoś sobie tam żyją,poznają się. Nagle ona mi zaczyna opowiadać, że zamierzają jechać razem na wakacje za granicę - ja i (ciekawe za co?). Ale okej - niech im będzie. Młodzi, zakochani. Później nagle nie mają kasy na wyjazd więc planują coś w Polsce. Okej nic mi do tego - cieszę się ich szczęściem. Ale jak usłyszałam jakiś czas temu (powiedzmy, że w 5 miesiącu) o tym, że ona mu wymyśla już jakieś plany ślubne, dzieciowe itp. to zwątpiłam. Z drugiej strony mam w głowie, że ma problemy i ciężko jej będzie zajść. Niby rozmawiali o tym razem i razem podjęli decyzję o dziecku. No i zmiana lekarza poskutkowała tym, że są ze sobą 9 miesięcy i mają planowane dziecko. Rozumiecie? Planowane dziecko po 9 miesiącach znajomości. Ona zrezygnowała z pracy, trochę pod moją i jego namową (dźwiganie ciężkich rzeczy, umowa zlecenie, stawka żałosna). On zarabia 1,5-2,5tys zł (na umowie ma 1,5tys a pod stołem dostaje resztę). Za mieszkanie płacą ok 1000zł a ona mu wymyśla, że no jak to dziecko w takich warunkach? Musimy zmienić (na droższe i lepsze warunki). Wózek to ja chcę taki i owaki. Samochód musimy zmienić bo się coś w tym popsuło (nazywa ten samochód puszką/blaszakiem czy coś takiego). Chłopak biedny, chyba doszło do niego na co się porwał z dzieckiem i mówi, że może wyjedzie za granicę coś więcej zarobić. Ale nie! Uwaga! No jak ma wyjechać to okej ale ja go chcę mieć przy sobie przy porodzie - ja a po porodzie to ma być ze mną bo ja sobie nie wyobrażam, żeby go nie było - ja .
Jak mnie poinformowała o ciąży to powiedziała, że ślub jeszcze w te wakacje planują - ja (chyba ty planujesz bo widzę jego minę i noo... nie sądzę). nagle się ocknęła, że jednak nie bo ona z brzuchem do ślubu nie pójdzie. Ale wesele chce mieć duże bo takie sobie wymarzyła.
Lekarz - tylko prywatny. Ona zawsze marzyła o ślubie, dzieciach trochę jak dla mnie zbyt desperacko ale bez przesady nie wiedziałam, że to aż takie nasilone jest.
Nic nie mówiłam. Do wczoraj. Jak mi zaczęła się zwierzać, że ciągle płacze przez swoją mamę. Bo mama chce wiedzieć co i jak, martwi się. A ona uważa, że matka się wtrąca i ciągle są przez to kłótnie. Wygarnęłam jej wszystko, że co ona sobie wyobraża. Niech się postawi na miejscu matki czy swojego chłopaka. Czy ona zdaje sobie sprawę z wydatków jakie ją czekają i jedyne co słyszę w odpowiedzi to: "ale ja nie zamierzam się tym przejmować", "on wiedział w co się pakuje". Pytam czy nie jest jej głupio, że nic nie ma odłożone a wymyśla Bóg wie co (droższe mieszkanie, wózek taki śmaki, lekarz prywatny, wesele, KREDYT NA MIESZKANIE) przy tylko jego wypłacie 2500zł. W odpowiedzi usłyszałam"nie - wiedział jaka jestem i na co się pisze."
Szkoda mi strasznie tego chłopaka. Do niej nic nie dociera. Pytam czy policzyła sobie jakie będą mieli wydatki przed i po porodzie. Ona się tym teraz nie przejmuje bo najważniejsze dla niej aby urodziło się zdrowe.
Pod sam koniec mi napisała, że ma dość czytania wrzutów na siebie, że odezwie się za kilka dni. Nie wiem czy się obraziła czy co?

No i teraz nie wiem. Wydaje mi się, że starałam się jak mogłam sprowadzić ją na ziemię. A przynajmniej jakoś namówić, żeby nie wymagała Bóg wie czego od tego biednego chłopaka. Bo on jej przytakuje ale widzę w jego oczach strach. Za 2,5tys można spokojnie sobie bez szaleństw poradzić. Dojdzie jakieś 500+, kosiniakowe. Okej. Ale z jej wymysłami to mam obawy. Czy to może ja jestem wariatką wtrącającą się do jej życia? Kurczę no, przyjaciółka, mówimy sobie o wszystkim, gadamy o wszystkim, wspieramy, radzimy ale jak widzę taki życiowy nieogar to Myślałam, że jest trochę mądrzejsza.
koleś sam se wybrał taką babę i zdecydował z nią rozmnażać. ich życie i niech robią co chcą. może on w końcu otrzeźwieje i sprowadzi ją na ziemię.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 15:06   #12
HaloHalo91
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 12
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez Nette Pokaż wiadomość
A czy ta przyjaciółka w ogóle prosi o rady, czy są one jej udzielane "na zapas"?

Bo jeśli nie prosi - to tak, wtrącasz się do nie swoich spraw.

Daj jej popełniać własne błędy. To jest Twoja przyjaciółka, a nie partner(ka) w życiu czy biznesie, więc konsekwencje jej błędów nie będą miały wpływu na Ciebie.
Skoro do mnie pisze z problemem, że mama tak a nie inaczej reaguje to sądzę że potrzebuje rady, wsparcia, może spojrzenia na to od drugiej strony. Ja się nie wypytuję codziennie co u niej. To ona do mnie pisze, że ma taki i taki problem. Przecież nie wypaliłam tego wszystkiego bo usłyszałam o kolejnym głupim pomyśle tylko dlatego, że chciała rady dotyczącej mamy. To jej zasugerowałam, żeby się postawiła w jej sytuacji i nakreśliłam jak to wygląda z boku.
HaloHalo91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 15:10   #13
Nette
Wtajemniczenie
 
Avatar Nette
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 2 698
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez HaloHalo91 Pokaż wiadomość
Ja się w pewnych momentach czułam jakbym była zazdrosna (ale nie byłam). Głupio to brzmi, nie wiem czy zrozumiecie. Ale to w wyniku jej zachowania. U mnie był średni okres w związku (jestem w związku 3 lata, mój TŻ zarabia o wiele więcej niż jej, był moment, że szukał pierścionka ale temat ucichł, bo chciał zaskoczenia a wszystko się wydało - co mnie trochę drażniło i o czym jej mówiłam). Czułam się jakby ona próbowała mi udowodnić, że ma lepiej. Wakacje, wielka laff, zmiana samochodu, planowanie zaręczyn, ślubu, dziecka - coś o czym zawsze i ja marzyłam (ale nie tak desperacko, nie po 9 miesiącach znajomości i z taką perspektywą finansową).
Ja jej nie wytykam, tylko próbuję sprowadzić na ziemię, pokazać z drugiej strony jak to wygląda i dlaczego jej matka teraz się tak a nie inaczej zachowuje (bo od tego się zaczęło, że wybuchłam). Jej matka się martwi czy sobie poradzą bo ona nie ma pracy, studia nie skończone. A ona mówi "jakoś to będzie, nie wtrącaj się, nie myślę o pieniądzach tylko czy dziecko się zdrowe urodzi, niektórzy mają mniej i dają radę". Dają radę bo nie wymyślają nowych samochodów, droższych mieszkań, wózków za 1000zł,prywatnych lekarzy, kredytów na mieszkanie.
Skoro mówi Ci, żebyś się nie wtrącała, to ja bym tam posłuchała.
A na następne próby narzekania na matkę czy partnera zapytała, czy chce się tylko wygadać, czy oczekuje porad, bo te ostatnie kłócą się z prośbą o nie wtrącanie.

Może ona nie oczekuje od Ciebie porad, a może porady podane są w sposób, który jej się nie podoba (i dlatego opór przed akceptacją Twoich "racji").
Nette jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 15:12   #14
HaloHalo91
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 12
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez Nette Pokaż wiadomość
Skoro mówi Ci, żebyś się nie wtrącała, to ja bym tam posłuchała.
A na następne próby narzekania na matkę czy partnera zapytała, czy chce się tylko wygadać, czy oczekuje porad, bo te ostatnie kłócą się z prośbą o nie wtrącanie.

Może ona nie oczekuje od Ciebie porad, a może porady podane są w sposób, który jej się nie podoba (i dlatego opór przed akceptacją Twoich "racji").
To nie wtrącaj się to do matki tak mówi. Mówię jej - pogadaj z mamą tak jak ze mną, powiedz jaki masz plan działania itd. A ona do mnie "ja się nie wtrącam w ich wydatki to niech ona się nie wtrąca w moje". Nie jest w sanie zrozumieć dlaczego mama się martwi. To jej powiedziałam jak to z boku wygląda i dlaczego ma prawo się martwić.
HaloHalo91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 15:32   #15
Hiyori
Zadomowienie
 
Avatar Hiyori
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 1 656
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Dokładnie o tym myślałam z zazdrością.
Co do jej zachowania, z tego co przeczytałam jest tak-ona jest gadaczem, mówi głównie o sobie i ciężko jej się słucha, wszystko co nie na jej temat jej ulatuje (więc twoje złote rady też, bo nie są dla nie wygodne). Ty jesteś słuchaczem, ale też chciałabyś się jej wygadać, z tym, że ona nie umie cię słuchać, no przynajmniej nie teraz, bo jest bardzo skupiona na sobie.
Ona przerzuca na ciebie swoje problemy, bo komuś wygadać się trzeba. A może nawet nie problemy, a zwyczajnie jakieś pomysły. Ty siedzisz i roztrząsasz, bo myślisz, ze czeka na pomoc. I w sumie myślisz bardzo logicznie, nawet po męsku trochę. Ale widzisz to jest kobieta, w ciąży w dodatku. Myślę, że raczej oczekuje trochę jojczenia w stylu: jak ona mogła ci tak powiedzieć, ale ty to masz przes...e, itp. Myślę, że jeśli do tej pory nie wypracowałyście jeszcze żadnego sensownego stylu komunikacji, tak, żebyście wiedziały kiedy i o co chodzi, to niedługo, po porodzie z przyjaźnią może być bardzo ciężko. Spróbuj czasami trochę zmieniać temat na swój i żeby cię słuchała, coś tam doradziła, powiedziała co o tym myśli, co ona, by zrobiła itp. Tylko niekoniecznie o tych problemach, bo też ile można.
__________________
Hiyori jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2016-06-08, 16:17   #16
Nette
Wtajemniczenie
 
Avatar Nette
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 2 698
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez HaloHalo91 Pokaż wiadomość
(...)

Mam przyjaciółkę. Znamy się kilka ładnych lat. Wcześniej była w związku z kimś, kto ją tylko krzywdził. Radziłam, wspierałam aż w końcu się wkurzyłam i wygarnęłam co o tym myślę. (...) No ale w końcu pod moim wpływem z nim zerwała (...). Pokazałam jej badoo i poznała tam naprawdę fajnego chłopaka. Wtedy jak namawiałam ją do zerwania z tamtym to jej gadałam "pomyśl czasem o sobie", "to ty jesteś najważniejsza" itp. (...) Z tym nowym chłopakiem zamieszkała chyba po 2 miesiącach (...) Nagle ona mi zaczyna opowiadać, że zamierzają jechać razem na wakacje za granicę - ja i (ciekawe za co?). Ale okej - niech im będzie. Młodzi, zakochani. Później nagle nie mają kasy na wyjazd więc planują coś w Polsce. Okej nic mi do tego - cieszę się ich szczęściem. Ale jak usłyszałam jakiś czas temu (powiedzmy, że w 5 miesiącu) o tym, że ona mu wymyśla już jakieś plany ślubne, dzieciowe itp. to zwątpiłam. Z drugiej strony mam w głowie, że ma problemy i ciężko jej będzie zajść. Niby rozmawiali o tym razem i razem podjęli decyzję o dziecku. No i zmiana lekarza poskutkowała tym, że są ze sobą 9 miesięcy i mają planowane dziecko. Rozumiecie? Planowane dziecko po 9 miesiącach znajomości. Ona zrezygnowała z pracy, trochę pod moją i jego namową (...). On zarabia 1,5-2,5tys zł (na umowie ma 1,5tys a pod stołem dostaje resztę). Za mieszkanie płacą ok 1000zł a ona mu wymyśla, że no jak to dziecko w takich warunkach? Musimy zmienić (na droższe i lepsze warunki). Wózek to ja chcę taki i owaki. Samochód musimy zmienić bo się coś w tym popsuło (nazywa ten samochód puszką/blaszakiem czy coś takiego). Chłopak biedny, chyba doszło do niego na co się porwał z dzieckiem i mówi, że może wyjedzie za granicę coś więcej zarobić. Ale nie! Uwaga! No jak ma wyjechać to okej ale ja go chcę mieć przy sobie przy porodzie - ja a po porodzie to ma być ze mną bo ja sobie nie wyobrażam, żeby go nie było - ja .
Jak mnie poinformowała o ciąży to powiedziała, że ślub jeszcze w te wakacje planują - ja (chyba ty planujesz bo widzę jego minę i noo... nie sądzę). nagle się ocknęła, że jednak nie bo ona z brzuchem do ślubu nie pójdzie. Ale wesele chce mieć duże bo takie sobie wymarzyła.
Lekarz - tylko prywatny. Ona zawsze marzyła o ślubie, dzieciach trochę jak dla mnie zbyt desperacko ale bez przesady nie wiedziałam, że to aż takie nasilone jest.
Nic nie mówiłam. Do wczoraj. Jak mi zaczęła się zwierzać, że ciągle płacze przez swoją mamę. Bo mama chce wiedzieć co i jak, martwi się. A ona uważa, że matka się wtrąca i ciągle są przez to kłótnie. Wygarnęłam jej wszystko, że co ona sobie wyobraża. Niech się postawi na miejscu matki czy swojego chłopaka. Czy ona zdaje sobie sprawę z wydatków jakie ją czekają i jedyne co słyszę w odpowiedzi to: "ale ja nie zamierzam się tym przejmować", "on wiedział w co się pakuje". Pytam czy nie jest jej głupio, że nic nie ma odłożone a wymyśla Bóg wie co (droższe mieszkanie, wózek taki śmaki, lekarz prywatny, wesele, KREDYT NA MIESZKANIE) przy tylko jego wypłacie 2500zł. W odpowiedzi usłyszałam"nie - wiedział jaka jestem i na co się pisze."
Szkoda mi strasznie tego chłopaka. Do niej nic nie dociera. Pytam czy policzyła sobie jakie będą mieli wydatki przed i po porodzie. Ona się tym teraz nie przejmuje bo najważniejsze dla niej aby urodziło się zdrowe.
Pod sam koniec mi napisała, że ma dość czytania wrzutów na siebie, że odezwie się za kilka dni. Nie wiem czy się obraziła czy co?

No i teraz nie wiem. Wydaje mi się, że starałam się jak mogłam sprowadzić ją na ziemię. A przynajmniej jakoś namówić, żeby nie wymagała Bóg wie czego od tego biednego chłopaka. Bo on jej przytakuje ale widzę w jego oczach strach. Za 2,5tys można spokojnie sobie bez szaleństw poradzić. Dojdzie jakieś 500+, kosiniakowe. Okej. Ale z jej wymysłami to mam obawy. Czy to może ja jestem wariatką wtrącającą się do jej życia? Kurczę no, przyjaciółka, mówimy sobie o wszystkim, gadamy o wszystkim, wspieramy, radzimy ale jak widzę taki życiowy nieogar to Myślałam, że jest trochę mądrzejsza.
Dla mnie w tej wypowiedzi jest zaskakująco dużo ocennego wtrącania się w jej życie - choć rozłożonego w czasie.

"P1 - Przeprowadzam się do X.
P2 - Przecież znasz go dopiero 2 miesiące".

"P1 - Chcielibyśmy pojechać na wakacje zagranicę.
P2 - Za co? Nie stać cię."

"P1 - Planujemy dziecko.
P2 - Jak to? Dopiero co go poznałaś!"
Etc.

Bez obrazy, ale z tego pierwszego postu wręcz bije traktowanie jej z góry, jako takiej głupiutkiej nieogarniętej panienki, której trzeba wskazać właściwą drogę, bo sama tylko się zniszczy.
Nawet jeśli popełni błędy, to nadal jej błędy.
Nie siedzisz żadnemu z nich w głowie, ny mieć pełny obraz sytuacji.

Nie twierdzę, że to co ona robi, to są super rozsądne wybory życiowe.
Osobiście dla mnie by nie były (bo byłyby skrajnie nierozsądne), nie ogarniam jak można decydować się na dziecko bez zaplecza finansowego, a co gorsza z partnerem, którego na dobrą sprawę nie zdążyło się jeszcze głębiej poznać.
Ale najwyraźniej ona ma inne podejście do życia.
Inne, nie znaczy gorsze.
Bardziej ryzykowne może.
Co nie daje nikomu prawa do wtrącania się w jej sprawy, jeśli sobie tego nie życzy. Nawet matce.
Dziewczyna jest dorosła. Od porad i wspólnego podejmowania decyzji jest jej partner.

Na pocieszenie mogę Ci powiedzieć, że moja kumpela zrobiła coś, co w moich oczach było szaleństwem (tyle tylko, że zachowałam tę opinię dla siebie), a mianowicie rzuciła całe dotychczasowe życie i wyjechała zagranicę do faceta, którego poznała przez neta i wcześniej spotkali się zaledwie 2-3 razy na parę dni. Jak tylko do niego dotarła, to niemal z miejsca wzięli ślub (wiza w EU jej się kończyła) i zaczęli (skuteczne) starania o dziecko. W kraju, którego języka ona nie znała, a jak się okazało, wylądowała na takim wygwizdowie, że szans na pracę bez miejscowego języka nie było żadnych. A jej mąż w tamtym okresie był jeszcze studentem. I co...? Dziewięć lat temu to było. Sytuacja z czasem się poprawiła, żyją sobie bardzo szczęśliwie.

Możesz sytuację bieżącą oceniać bardzo źle, co nie znaczy, że nie masz szklanej kuli i nie wiesz, jak to się skończy za parę lat.

Poza tym oczekiwania, że partner przy niej będzie w okresie narodzin i poporodowym uważam za nieszczególnie wygórowane.
Podobnie jak to, że najważniejsze jest dla niej zdrowie dziecka i w hierarchii zmartwień stawia to wyżej nawet od braku pieniędzy.
Nette jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 17:07   #17
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Para idiotow. Nic nie poradzisz.

---------- Dopisano o 18:07 ---------- Poprzedni post napisano o 18:06 ----------

Cytat:
Napisane przez Nette Pokaż wiadomość
Dla mnie w tej wypowiedzi jest zaskakująco dużo ocennego wtrącania się w jej życie - choć rozłożonego w czasie.

"P1 - Przeprowadzam się do X.
P2 - Przecież znasz go dopiero 2 miesiące".

"P1 - Chcielibyśmy pojechać na wakacje zagranicę.
P2 - Za co? Nie stać cię."

"P1 - Planujemy dziecko.
P2 - Jak to? Dopiero co go poznałaś!"
Etc.

Bez obrazy, ale z tego pierwszego postu wręcz bije traktowanie jej z góry, jako takiej głupiutkiej nieogarniętej panienki, której trzeba wskazać właściwą drogę, bo sama tylko się zniszczy.
Nawet jeśli popełni błędy, to nadal jej błędy.
Nie siedzisz żadnemu z nich w głowie, ny mieć pełny obraz sytuacji.

Nie twierdzę, że to co ona robi, to są super rozsądne wybory życiowe.
Osobiście dla mnie by nie były (bo byłyby skrajnie nierozsądne), nie ogarniam jak można decydować się na dziecko bez zaplecza finansowego, a co gorsza z partnerem, którego na dobrą sprawę nie zdążyło się jeszcze głębiej poznać.
Ale najwyraźniej ona ma inne podejście do życia.
Inne, nie znaczy gorsze.
Bardziej ryzykowne może.
Co nie daje nikomu prawa do wtrącania się w jej sprawy, jeśli sobie tego nie życzy. Nawet matce.
Dziewczyna jest dorosła. Od porad i wspólnego podejmowania decyzji jest jej partner.

Na pocieszenie mogę Ci powiedzieć, że moja kumpela zrobiła coś, co w moich oczach było szaleństwem (tyle tylko, że zachowałam tę opinię dla siebie), a mianowicie rzuciła całe dotychczasowe życie i wyjechała zagranicę do faceta, którego poznała przez neta i wcześniej spotkali się zaledwie 2-3 razy na parę dni. Jak tylko do niego dotarła, to niemal z miejsca wzięli ślub (wiza w EU jej się kończyła) i zaczęli (skuteczne) starania o dziecko. W kraju, którego języka ona nie znała, a jak się okazało, wylądowała na takim wygwizdowie, że szans na pracę bez miejscowego języka nie było żadnych. A jej mąż w tamtym okresie był jeszcze studentem. I co...? Dziewięć lat temu to było. Sytuacja z czasem się poprawiła, żyją sobie bardzo szczęśliwie.

Możesz sytuację bieżącą oceniać bardzo źle, co nie znaczy, że nie masz szklanej kuli i nie wiesz, jak to się skończy za parę lat.

Poza tym oczekiwania, że partner przy niej będzie w okresie narodzin i poporodowym uważam za nieszczególnie wygórowane.
Podobnie jak to, że najważniejsze jest dla niej zdrowie dziecka i w hierarchii zmartwień stawia to wyżej nawet od braku pieniędzy.
Jest przyjaciolka ma prawo pytac i wyrazac swoje zdanie. Ty widzisz wywyzszanie? Gdzie? W typytaniu za co kiedy NIE MAJA PIENIEDZY?
Laska jest tepa i tyle.
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 17:27   #18
HaloHalo91
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 12
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez Nette Pokaż wiadomość
Dla mnie w tej wypowiedzi jest zaskakująco dużo ocennego wtrącania się w jej życie - choć rozłożonego w czasie.

"P1 - Przeprowadzam się do X.
P2 - Przecież znasz go dopiero 2 miesiące".

"P1 - Chcielibyśmy pojechać na wakacje zagranicę.
P2 - Za co? Nie stać cię."

"P1 - Planujemy dziecko.
P2 - Jak to? Dopiero co go poznałaś!"
Etc.

Bez obrazy, ale z tego pierwszego postu wręcz bije traktowanie jej z góry, jako takiej głupiutkiej nieogarniętej panienki, której trzeba wskazać właściwą drogę, bo sama tylko się zniszczy.
Nawet jeśli popełni błędy, to nadal jej błędy. (...)
Ale ja jej tego nie mówiłam, nie wtrącałam się. Ja tak tylko sobie myślałam - ale słowem nie pisnęłam.
HaloHalo91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 17:38   #19
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez Nette Pokaż wiadomość
Poza tym oczekiwania, że partner przy niej będzie w okresie narodzin i poporodowym uważam za nieszczególnie wygórowane.
Podobnie jak to, że najważniejsze jest dla niej zdrowie dziecka i w hierarchii zmartwień stawia to wyżej nawet od braku pieniędzy.
Oczekiwania, że wróci na poród i już zostanie? Znasz takiego pracodawcę co Cię przyjmie do roboty na pół roku żeby później szkolić kolejnego? Albo wynajmującego mieszkanie, który Ci je wynajmie na pół roku? Jak tak to daj mi namiar (wyślę kilku znajomym). Bo ja znam takich co wyjechali za granicę "bo dziecko trzeba utrzymać". Ale nie było, że o akcja porodowa to ja zjeżdżam. Nie było tak, że po porodzie zostali - tylko dalej jeżdżą tam na 4 tygodnie i zjeżdżają na 2 żeby znowu pojechać na kolejne 4.

Edytowane przez b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Czas edycji: 2016-06-08 o 17:57
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-06-08, 17:49   #20
HaloHalo91
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 12
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez Nette Pokaż wiadomość
Poza tym oczekiwania, że partner przy niej będzie w okresie narodzin i poporodowym uważam za nieszczególnie wygórowane.
Nie tylko przy porodzie i i w okresie poporodowym. Ona chce, żeby on pojechał tylko do porodu a później został z nią. Żeby już nie wracał tam do pracy i "poszuka czegoś innego tutaj na miejscu". Rozumiesz? Stracić umowę o pracę,na której zarabia ile zarabia (pisałam wyżej). Ale jednak to umowa o pracę. Zerwie ją, żeby pojechać na pół roku, coś zarobić i wróci szukać kolejnej w Polsce bo ona chce go mieć przy sobie. To się kupy nie trzyma.
HaloHalo91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 17:56   #21
thirky
on tired little feet
 
Avatar thirky
 
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

To wszystko się kupy nie trzyma ale czemu Ty to tak przeżywasz? To już za daleko zaszło żebyś mogła mieć na to wpływ.
__________________

I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it.
Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet.
thirky jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 18:02   #22
HaloHalo91
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 12
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez thirky Pokaż wiadomość
To wszystko się kupy nie trzyma ale czemu Ty to tak przeżywasz? To już za daleko zaszło żebyś mogła mieć na to wpływ.
Właśnie dlatego, że się kupy nie trzyma. Nie wiem. Myślałam, że może odrobinę jej przemówię do rozumu. Ale radzicie dalej nie brnąć to może i macie rację. Napisałam jej, że mam nadzieję, że się nie obraziła na mnie i tak jak radziłyście, że jak chce pojojczeć a nie rady to niech uprzedza.
HaloHalo91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 18:19   #23
mary_poppins
sissy that walk
 
Avatar mary_poppins
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 668
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Po to się ma między innymi przyjaciół, żeby opieprzyli, kiedy się robi głupoty. Ale sama nie wiem szczerze mówiąc, czy granica nie została przekroczona - czy rady nie zamieniły się w nieuzasadnioną krytykę, a malkontenctwo nie udaje troski. Co innego ochrzanić świeżo zakochaną (zaślepioną) przyjaciółkę, że sobie robi dziecko z obcym człowiekiem, a co innego np. krytykować plany wakacyjne, "bo nie macie pieniędzy". Serio, autorko? Chyba każdy wie, czy ma pieniądze czy nie, po co gadać o tych wakacjach na przykład i to komentować? Może zbierali na jakieś all inclusive w Tunezji, po czym stwierdzili, że jednak wydadzą kasę na coś innego - co Cię interesuje, czy ich stać i planują, czy nie stać i tylko sobie marzą. Przyjaciółka przegina w swoim podejściu i nie ma nic złego, że wyrazisz swoje zdanie (zwłaszcza, że sama o tych planach namiętnie opowiada!), ale nie rozpędzaj się aż tak bardzo, bo wychodzisz na skrajną marudę z obsesją.
__________________
Cytat:
Napisane przez dombro
Nie chcę być niedelikatna, ale wymyślasz problemy z dupy.

Edytowane przez mary_poppins
Czas edycji: 2016-06-08 o 18:22
mary_poppins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 18:21   #24
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez mary_poppins Pokaż wiadomość
Po to się ma między innymi przyjaciół, żeby opieprzyli, kiedy się robi głupoty. Ale sama nie wiem szczerze mówiąc, czy granica nie została przekroczona - czy rady nie zamieniły się w nieuzasadnioną krytykę, a troska nie udaje malkontenctwa. Co innego ochrzanić świeżo zakochaną (zaślepioną) przyjaciółkę, że sobie robi dziecko z obcym człowiekiem, a co innego np. krytykować plany wakacyjne, "bo nie macie pieniędzy". Serio, autorko? Chyba każdy wie, czy ma pieniądze czy nie, po co gadać o tych wakacjach na przykład i to komentować? Może zbierali na jakieś all inclusive w Tunezji, po czym stwierdzili, że jednak wydadzą kasę na coś innego - co Cię interesuje, czy ich stać i planują, czy nie stać i tylko sobie marzą. Przyjaciółka przegina w swoim podejściu i nie ma nic złego, że wyrazisz swoje zdanie (zwłaszcza, że sama o tych planach namiętnie opowiada!), ale nie rozpędzaj się aż tak bardzo, bo wychodzisz na skrajną marudę z obsesją.
ale może wie, jakie przyjaciółka ma dochody i wydatki plus dziewczyna może jej marudzić, że na xyz rzeczy nie ma kasy.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 18:25   #25
mary_poppins
sissy that walk
 
Avatar mary_poppins
 
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 668
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
ale może wie, jakie przyjaciółka ma dochody i wydatki plus dziewczyna może jej marudzić, że na xyz rzeczy nie ma kasy.
No okej, ale jaki cel ma mówienie w takiej sytuacji "ciekawe za co" i tym podobnych..? Żeby przyjaciółka na inne rzeczy wydawała kasę, czy żeby ujrzała pustkę w swoim portfelu, czy co innego?
__________________
Cytat:
Napisane przez dombro
Nie chcę być niedelikatna, ale wymyślasz problemy z dupy.
mary_poppins jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 19:01   #26
Zilka
Rozeznanie
 
Avatar Zilka
 
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 565
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Chyba jej nawet nie lubisz? Niby Twoja przyjaciółka a przedstawiasz ją jak kretynkę i coś dziwnie bronisz jej zniewolonego misiaczka? Pewnie być go chciała uwolnić? Bo nie rozumiem co można tak przeżywać. Albo ta uwaga, że on miał krzywą minę jak wypłynął temat ślubu, brawo za spostrzegawczość
Zilka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 19:09   #27
HaloHalo91
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 12
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez mary_poppins Pokaż wiadomość
Po to się ma między innymi przyjaciół, żeby opieprzyli, kiedy się robi głupoty. Ale sama nie wiem szczerze mówiąc, czy granica nie została przekroczona - czy rady nie zamieniły się w nieuzasadnioną krytykę, a malkontenctwo nie udaje troski. Co innego ochrzanić świeżo zakochaną (zaślepioną) przyjaciółkę, że sobie robi dziecko z obcym człowiekiem, a co innego np. krytykować plany wakacyjne, "bo nie macie pieniędzy". Serio, autorko? Chyba każdy wie, czy ma pieniądze czy nie, po co gadać o tych wakacjach na przykład i to komentować? Może zbierali na jakieś all inclusive w Tunezji, po czym stwierdzili, że jednak wydadzą kasę na coś innego - co Cię interesuje, czy ich stać i planują, czy nie stać i tylko sobie marzą. Przyjaciółka przegina w swoim podejściu i nie ma nic złego, że wyrazisz swoje zdanie (zwłaszcza, że sama o tych planach namiętnie opowiada!), ale nie rozpędzaj się aż tak bardzo, bo wychodzisz na skrajną marudę z obsesją.
Ale ile razy mam powtarzać, że nie komentowałam, nie krytykowałam i nic jej słowem nie pisnęłam tylko w myślach miałam to "ciekawe za co?"
Wiem, że nic nie zbierali, bo mi o tym powiedziała jakoś koło 5 miesiąca ich znajomości, (że nic nie odkładają, bo cieszą się życiem i niczego sobie nie odmawiają).
HaloHalo91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 19:18   #28
Nette
Wtajemniczenie
 
Avatar Nette
 
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 2 698
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Prace są różne, pracodawcy różni.
Uwaga, istnieje coś takiego jak urlop bezpłatny. Wyobraź sobie @kopnienta, że nawet niektórzy pracodawcy są w stanie dać taki urlop na parę miesięcy, a potem przygarnąć pracownika z powrotem. Wow, cuda.
Koniec języka za przewodnika, bo może w jego miejscu pracy jest to realne.
Poza tym nie wiemy jaka to praca partnera bohaterki tego wątku, nie wiemy gdzie mieszkają i jak wygląda rynek pracy w tym mieście, jakie jest jego wykształcenie i umiejętności.

Praca zagranicą tylko na dłużej niż pół roku... No nie rozśmieszajcie mnie. Jest kupa roboty sezonowej. Teraz jest, zimą nie będzie. I co za tym idzie miejsca noclegowe dla robotników sezonowych powiązane.
Mnie plan wyjazdu do pracy zagranicę na kilka miesięcy nie szokuje, bo znam ludzi, którzy tak robią. Jadą do pracy w rolnictwie, budowlance a nawet do opieki nad starszymi osobami, parę miesięcy żyją ma miejscu często w słabych warunkach, ale za to potem następnych kilka miesięcy utrzymują się z tego, co zarobili na wyjeździe.

Nie ma co patrzeć na to jako wyjątkowo głupi scenariusz. Jakby on porzucał dobrze płatną rozwojową pracę w PL na rzecz roboty sezonowej zagranicą, to pewnie nie byłby to szczyt rozsądku. Ale skoro chłopak sam chce jechać, to chyba widzi, że w obecnej pracy niczego nie osiągnie.

Kolejna sprawa: oni się tak naprawdę ledwie znają. Jak ona urodzi, a on będzie wiecznie zagranicą w pracy, to jak sądzicie, jak długo taki związek przetrwa...?


Co do przychodów i wydatków. Moja rodzona siostra razem z mężem mają niższe dochodzy, niż ja sama. Do tego mają dzieci - ja dzieci nie mam, za to mam TŻ, który swoje przychody łączy z moimi.
Siostra wydaje na rzeczy, które z mojego punktu widzenia są zbędne. I co, powinnam jej marudzić, że np. powinna się przerzucić na tańsze kosmetyki, to nie będzie musiała się zadłużać tyle na samochód?! A tak w ogóle to po diabła im dwa samochody, skoro jedno pracuje rzut beretem i może w 5 minut rowerem dojechać, albo się przejść - bo ja, mając nieco dalej, jeżdżę rowerem albo komunikacją miejską. Z mojego punktu widzenia to ekonomicznie znacznie bardziej racjonalny krok.
Ale... nie moje pieniądze = nie moje decyzje. Nie zaglądam ludziom do portfela, niech sobie żyją za swoje jak im się żywnie podoba, jak mieliby ochotę używać banknotów jako podpałki pod grilla to też tylko i wyłącznie ich sprawa.

I tu podobnie. Póki bohaterka opowieści nie woła pieniędzy od otoczenia, to dlaczego ktoś chce jej wsadzać nos w portfel i uczyć jak ma zarządzać pieniędzmi...?
Jakby jeszcze to robił wierzyciel względem niesolidnego dłużnika, to byłabym w stanie zrozumieć, ale to osoba postronna liczy co jest w cudzym portfelu...

Edytowane przez Nette
Czas edycji: 2016-06-08 o 19:35
Nette jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 19:21   #29
HaloHalo91
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 12
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
ale może wie, jakie przyjaciółka ma dochody i wydatki plus dziewczyna może jej marudzić, że na xyz rzeczy nie ma kasy.
To jest moja przyjaciółka a nie jakaś koleżanka z ławki na studiach. Wiem o niej dużo. Wiem jakie ma dochody (a raczej jakie miała póki nie zrezygnowała z pracy). Wiem też jakie dochody ma on (bo rozmawiamy prawie o wszystkim - ona też zna moje dochody i przybliżone dochody mojego TŻ-a). Znamy też poniekąd swoje wydatki pomijając jakieś jedzeniowe (łącznie z jakimiś ubezpieczeniami samochodu czy planowanymi wydatkami typu "ja planuję kupić to i to - potrzebne mi tyle i tyle za X czasu"). Ponadto ja znam wydatki związane z planowaniem i ogólnie posiadaniem dziecka w naszym mieście - ona jakby na innej planecie mieszkała, przecież pieniądze są nieważne, jakoś damy radę, inni mają mniej i dają.
HaloHalo91 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-06-08, 19:34   #30
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 50 575
Dot.: Przyjaciółka zaślepiona vs ja wariatka.

Cytat:
Napisane przez Nette Pokaż wiadomość
Prace są różne, pracodawcy różni.
Uwaga, istnieje coś takiego jak urlop bezpłatny. Wyobraź sobie @kopnienta, że nawet niektórzy pracodawcy są w stanie dać taki urlop na parę miesięcy, a potem przygarnąć pracownika z powrotem. Wow, cuda.
Koniec języka za przewodnika, bo może w jego miejscu pracy jest to realne.
Poza tym nie wiemy jaka to praca partnera bohaterki tego wątku, nie wiemy gdzie mieszkają i jak wygląda rynek pracy w tym mieście, jakie jest jego wykształcenie i umiejętności.

Praca zagranicą tylko na dłużej niż pół roku... No nie rozśmieszajcie mnie. Jest kupa roboty sezonowej. Teraz jest, zimą nie będzie. I co za tym idzie miejsca noclegowe dla robotników sezonowych powiązane.
Mnie plan wyjazdu do pracy zagranicę na kilka miesięcy nie szokuje, bo znam ludzi, którzy tak robią. Jadą do pracy w rolnictwie, budowlance a nawet do opieki nad starszymi osobami, parę miesięcy żyją ma miejscu często w słabych warunkach, ale za to potem następnych kilka miesięcy utrzymują się z tego, co zarobili na wyjeździe.

Nie ma co patrzeć na to jako wyjątkowo głupi scenariusz. Jakby on porzucał dobrze płatną rozwojową pracę w PL na rzecz roboty sezonowej zagranicą, to pewnie nie byłby to szczyt rozsądku. Ale skoro chłopak sam chce jechać, to chyba widzi, że w obecnej pracy niczego nie osiągnie.

Kolejna sprawa: oni się tak naprawdę ledwie znają. Jak ona urodzi, a on będzie wiecznie zagranicą w pracy, to jak sądzicie, jak długo taki związek przetrwa...?
Nie wiem no.... ja znam kilku chłopaków - jedni budowlanka, inni dachy co też w sumie pod jakąś tam budowlankę zahacza... Jeżdżą na 4 tygodnie, wracają na 2 i tak w kółko macieju "bo dziecko trzeba utrzymać"... TŻ-a brat załatwił koledze pracę na produkcji to właściciel się wkurzył jak kolega zrezygnował po 4 miesiącach. Mówię co znam ze swojego otoczenia. Nie sądzę, że zostawianie pracy z umową o pracę jak napisała autorka dla paru tys. więcej na truskawkach (sezonowo) jest rozwojowe a tym bardziej warte świeczki. No chyba, że pracuje w budowlance (sezonowej) na umowę o pracę i ma możliwość się dokształcić za granicą. Aczkolwiek nie sądzę, ponieważ to za słaba kasa jak na budowlańca (a znam ich trochę).
b3e038722b79d57d91748189c48a0d4b42934a7c_612ac0051d267 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-06-08 22:43:18


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:00.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.