Boję się iść do psychiatry - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-07-02, 12:32   #1
tigerkobra
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 5

Boję się iść do psychiatry


Cześć.
Nie wiem nawet, jak mam zacząć, by zostać dobrze zrozumianą. Od długiego czasu czuję, że potrzebuję pomocy, bo sama nie dam sobie już rady, ale boję się. Jestem tu anonimowa, więc chcę napisać, co mnie dręczy od lat i prosić, by mi pomóc znaleźć siłę, by iść się leczyć. Będę pisać długo.

Zacznę od tego, że mam 22 lata.
Moje dzieciństwo było złe. Nikt nie pił, nie bił, ale rodzice...nie rozmawiali ze sobą. Każde żyło osobno, jak skłóceni współlokatorzy z osobnymi pokojami, pieniędzmi, wszystkim. Mnie wykorzystywano do przesyłania sobie wiadomości typu "idź do swojego ojca i powiedz, że buty musisz kupić" albo "nie mam czasu, idź do swojej matki, niech ci pomoże". Dla mnie też nie mieli zbyt wiele uczuć, przez lata obserwowałam, jak atmosfera robiła się napięta, gdy znaleźli się przypadkiem razem w kuchni. Przez ponad 20 lat nie odezwali się do siebie słowem, nie przebywali w jednym pomieszczeniu. Na mnie stosowali raczej zimny chów.

Zachorowałam poważnie, gdy miałam 7 lat. Nie umieli się pogodzić, chyba obwiniali się, bo to skłonności genetyczne spowodowały. Miałam operację, byłam ponad pół roku odcięta od wszystkich, rodziny, rówieśników, bo musiałam się regenerować i bano się infekcji.
Wychowywali mnie na dwa sposoby: mama robiła za mnie wszystko i żądała za to uznania, że poświęca się, a ja czułam wyrzuty sumienia, jednak nie pozwalała mi na samodzielność. Mając 15 lat nie umiałam zarejestrować się do lekarza, panikowałam przed zadzwonieniem gdziekolwiek, nie mogłam iść sama kupić sobie nawet butów.
Z kolei tata stawiał na efekty. Miałam być najlepsza we wszystkim. Zdobywając 2 miejsce w konkursie słyszałam czemu nie pierwsze? Czemu piątka a nie szóstka z klasówki? Jak możesz nie umieć rozwiązać tego?. Ale był też dla mnie miły, czasem się wygłupialiśmy. Byłam jedną z najlepszych uczennic, bo... nie mialam co robić innego niż się uczyć. Mama nie pozwalała mi na wychodzenie do dzieci, bo to łobuzy i patologia. W podstawówce wybrali mi koleżankę, której nie lubiłam, ale była cicha, czysta i spokojna, więc mogłam z nią rozmawiać.
Pod koniec podstawówki buntowałam się, miałam inne koleżanki, po weryfikacji pozwolono mi do nich chodzić, bo też były w miarę porządne. Koleżanki z domów obok - absolutnie nie. Mama na czas choroby była ze mną w domu, wcześniej oboje pracowali i rzadko byli w domu, zerkała na mnie babcia.

W gimnazjum tata odszedł. Miał kochankę, w końcu się wyprowadził do niej. Spotykałam się z nim w weekendy, gdzie zabierał mnie do restauracji i na zakupy. Dowiedziano się w szkole, dzieciaki krzyczały, że mój ociec to kur*iarz, że wolał bzykać obcą babę, zostawił mnie. Musiały to usłyszeć w domu. To mała miejscowość, każdy się zna. Szkoła nic z tym nie zrobiła. Mama poszła do pracy i znikała na 12h.

Zaczęłam się obwiniać, że zachorowałam i matka poświęciła się mnie, zapominając o ojcu i dlatego się rozwiedli. Skupiłam nienawiść na swoim ciele. Głodziłam się, schudłam ponad 20kg i z osoby ubitej stałam się patykiem. Szkoła nie zauważyła, zauważyła mama, po kilku miesiącach tak. Była awantura, zabranie mnie do dietetyka, który nie zrobił nic, dał mi dietę z moich 300-600kcal na 2500 kcal, za drogą dla nas, nie umiałam się zmusić.
Zaczęłam sama jeść więcej, z czasem. Wyszłam z tego sama, przytyłam 35kg, potem sama schudłam do normalnej wagi, bez diety. Teraz ważę swoją zwykłą wagę i nie czuję się źle, choć nie umiem jeść przy obcych bo boję się, że wezmą mnie za obrzydliwego grubasa. Mam wyrzuty sumienia, gdy kupię czekoladę, że kasjerka pomyśli o mnie, że jestem obżartusem, ale mam dni, gdy podobam się sobie.

Poszłam do liceum. Poznałam chłopaka, był obrzydliwy i głupi ale... mówił, że mnie kocha. Przez rok interesował się mną, a ja czułam się jak w niebie, że dla kogoś coś znaczę. Postawił mi ultimatum: albo związek albo odchodzę (byliśmy we friendzone, choć nie znałam wtedy tego pojęcia). Zgodziłam się. Zaczęliśmy się spotykać, chociaż obrzydzał mnie, ale tak bardzo pragnęłam bliskości, miłości.
Krótko po tym zabrał mnie na łąkę. Dał pierwsze piwo, a ja straciłam świadomość. Upiłam się połówką piwa, potem poczułam ból. Zgwałcił mnie. Po wszystkim zapytał, czy byłam dziewicą i zostawił na tej łące.
Nikomu nie powiedziałam. Najgorsze jest to, że... później spotkaliśmy się w szkole. Udawałam, że jest ok. Spotykaliśmy dalej, bo tak bałam się, że mnie zostawi, że zostanę sama, że ktoś się dowie. Rzygałam na myśl o stosunku z nim, ale gdy zabierał mnie na łąkę...znów to robił, a ja już świadomie godziłam się na to, choć w środku cała krzyczałam, że nie chcę. Nie chciałam być sama.

Zostawił mnie wkrótce po tym, miał już inną dziewczynę. A o naszym seksie dowiedziała się cała klasa i pół szkoły w ciągu jakichś 15 minut po stosunku.

Dałam radę. W drugiej klasie poznałam dziewczynę. Nie wydawała się zła, a ja chciałam mieć kogoś, z kim będę mogła pogadać. Kogoś bliskiego. Zawsze czułam się tak straszliwie samotna.
Okazało się, że nie jest zbyt grzeczna. Wprowadziła mnie w arkana nocnego życia, imprezowania, popalania papierosów i nie tylko a ja się godziłam na to, bo zafascynowałam się. Uwielbiałam to, że w klubie się na mnie gapią. Zaczęłyśmy to robić częściej. Pić do nieprzytomności, odurzać się, uciekać z domu. Byłam agresywna, rzucałam się z łapami na mamę. Zawaliłam szkołę. W ostatnim momencie rodzice powiedzieli dość, bo bali się, że w końcu się zaćpam gdzieś w rowie. Miałam się przenieść do taty, do innej szkoły. Zaczęłam sama rozumieć, jak źle ze mną jest. Przestałam to robić. Chciałam pomóc tej koleżance, ale nie chciała. Jej rodzice też się zorientowali, dali jej szlabany na wszytko, a ona lubiła luksusowe życie, bo zawsze byli bogaci, miała na wszystko.
Zaczęła znajdować sobie facetów w sieci. Puszczała się za pieniądze, nie potrafiłam jej przetłumaczyć, że kiedyś ją zgwałcą, zabiją.

Przeprowadziłam się do taty i jego dziewczyny. Zaczęła się musztra. Wstawanie o 4, sen o 22, kąpiel o 18. To była malutka wieś, zalesiona, nie miałam Internetu, książki i spacery z psem, byłam zawożona i odbierana ze szkoły autem. Ogarnęłam się, ale żyłam w ciągłym stresie, co Maria powie. Miałam obowiązki, codzienne odkurzanie i mycie podłóg, czy w gorączce 40stopnii czy dzień przed maturą, robiłam sobie sama pranie, załatwiałam lekarza, musiałam, bo nikt za mnie tego nie zrobił. Nauczyłam się żyć sama, z ojcem i Marią za ścianą.
Wciąż jednak łaknęłam uczucia. Uwielbiałam momenty, gdy mogłam ukradkiem oglądać z tatą telewizję, nim Maria wyprosiła mnie z salonu, bo ona nie będzie oglądać wtedy, gdy ja siedzę tam.

Poznałam chłopaka. Od początku chciał mnie namówić tylko na seks, a ja się godziłam, bo chciałam bliskości. Zostawił mnie po trzech miesiącach.

Z tamtą koleżanką wciąż miałam telefoniczny kontakt. Odwiedziłam ją tuż przed świętami. Zaczęła brać amfetaminę. Boję się narkotyków, znów próbowałam przemówić jej. Nie zadziałało, zerwałam kontakt.

Znów poznałam chłopaka. Wydawał się miły, ale nie pociągał mnie. Zaczęliśmy się widywać. Od samego początku wykorzystywał mnie finansowo, ja jeździłam do niego, dawałam mu rzeczy, bo nigdy nie miał. To długa historia, ale ograniczę się do tego, że było między nami źle, a on, mimo, że starszy, to był strasznie dziecinny. Mimo to zamieszkaliśmy razem, gdy wyprowadziłam się od taty i Marii na studia. Był agresywny, szarpał mnie i znęcał się nade mną psychicznie. Mieszkaliśmy krótko ze sobą. Zaszłam w ciążę przez niego, bo widział, że pękła gumka a mimo to skończył we mnie, bo tak. Poroniłam, dwa malutkie ciałka. Rzuciłam studia. Potrafił mówić mi, że jestem kundlem, że nienawidzi mnie, mówić, że mnie zabije, jestem szmatą. Nie wytrzymałam, gdy uderzył mojego psa i chciał mnie wyrzucić z balkonu. Uciekłam w środku nocy. Było strasznie. Przysyłał policję, opowiadał znajomym różne rzeczy. Okradł mnie z pieniędzy, a mówił, że ja go okradłam.

Po jakimś czasie była cisza, a on chciał wrócić. Manipulował mną strasznie, moimi uczuciami, tym, że nikt mnie nie zechce, moją wrażliwością, kłamał, że jest chory i udawał ataki. Spróbowałam. Znów niedługo po tym się rozstaliśmy, bo zamknął mnie w mieszkaniu, prosiłam, żeby mnie wypuścił, waliłam w ściany, ale nikt mnie nie usłyszał. Zranił mnie, wyrzucił moje rzeczy, noc spędziłam skulona w kącie łóżka, nad ranem wymknęłam się (spał z kluczami w pięści) mówiąc, że zrobię mu śniadanie, tylko pójdę po bułki. Uciekłam.
Znów było straszenie, awantury, pisał do mnie z fikcyjnych kont, groził.

A potem...byłam sama. Znów prosił, płakał, błagał, mówił, że choruje. Wbrew sobie spotkałam się z nim kilka razy na seks. Postawił mi ultimatum: wracam lub odchodzi. Pierwszy raz w życiu nie odezwałam się i odszedł sam. Potem trochę mnie nagabywał, ale już tylko agresywnie, nie namawiał do powrotu.

Byłam tak bardzo załamana, że chciałam porozmawiać z kimś, a chłopak odciął mnie od wszystkich znajomych. Założyłam konto na portalu do rozmów, nie randkowym. Poznałam kogoś. Pierwszy raz rozmawiało mi się z kimś dobrze. Spotkaliśmy się, pierwszy raz ktoś mi się spodobał.
Upiliśmy się na którymś spotkaniu i uprawialiśmy seks. Nie robił mi krzywdy bo sama się godziłam - chciałam go zatrzymać. Bałam się, że jak odmówię, to odejdzie. Powiedział, że mnie kocha. Skłamałam, jak zawsze, że ja też, bo nigdy nikogo nie kochałam.
Byliśmy w związku, a on... był dobry. Był idealny. Zaczęłam się po raz pierwszy w życiu zakochiwać. Nie wykorzystywał mnie (w seksie też nie, bo ja sama inicjowałam też seks, by go zadowolić i myślał, że tego chcę), pierwszy raz poświęcał mi czas. Z czasem pokochałam go i byliśmy szczęśliwi. Wyznałam mu prawdę o mojej przeszłości, o naszym początku znajomości. Zrozumiał. Wspierał. I wyznał mi też coś o sobie.
Pochodzi z dobrej rodziny - scenariusz jak w serialu - matka nauczycielka, ojciec właściciel dużej firmy, duży dom. Ale bili go równo, jak najgorsza patologia, za każde przewinienie, winili go za wszystko, wymuszali na nim posłuszeństwo pasem. Wszystko w środku, na zewnątrz wzorowa rodzina.
Ma problemy z agresją - obwinia się o wszystko, ciągle powtarza, że każda kłótnia to jego wina. Bije się, jeśli uważa, że zasłużył. Mnie nigdy nie dotknął. Wpada w szał, potrafił złamać sobie rękę w rozpaczy, chce się zabić, wini się za wszystko i ma tak niską samoocenę. Próbowałam mu pomóc.
Ale się pokomplikowało. On czuje bardzo silną presję. Od pół roku ma problemy, bo prócz pracy zawodowej, musi skończyć dwie rzeczy, którym poświęca masę czasu. Mieszkamy ze sobą, ja czuję się opuszczona, bo nie ma czasu dla mnie.
Z dnia na dzień się pogarszało, przestaliśmy uprawiać seks. Zarzucałam mu, że o mnie nie dba, że nie słucha, nigdy go nie ma, że czuję się samotna. Wiem, że czuje napięcie, ale mnie to też przerasta, bo potrafimy przez długi czas nawet się do siebie nie odezwać. Miałam poczekać, aż skończy, jeszcze tylko dwa miesiące i będzie mógł czas poświęcić mnie. Ale od pół roku nie wytrzymuję. Robię wszystko sama, jego nie ma, załatwiam sama. Tak bardzo potrzebuję bliskości, czepiam się go, proszę, oczekuję, a on jest zawalony pracą.

Wczoraj się pokłóciliśmy. Wpadł w szał i chciał się zabić. Kłóciliśmy się, jak od pół roku, o czwartej rano, że on nawet mnie nie przytuli, że ciągle pracuje i śpi, idzie do pracy i od 6 do 16 go nie ma, potem robi tę rzecz, czyli zje obiad i od 17 do 24 pracuje znów i dalej śpi. W weekend robi tę drugą rzecz, często przez to wyjeżdza, pracuje po 16h nad tym.
Jeszcze tylko dwa miesiące, ale ja już nie daję rady.
I wczoraj, w tym szale, zrobiłam błąd. Uderzyłam go w twarz. Mocno. Byłam w takiej panice, że sobie coś zrobi, bałam się, że mnie coś zrobi, bo przypomniał mi się ten chłopak poprzedni, który mnie bił.

Żałuję. Przeprosiłam. Po dwóch godzinach rozmawialiśmy spokojniej, to niewybaczalne, że go uderzyłam. Chciałam go otrząsnąć, żeby przestał być w tym amoku i zadziałało, ale nie tak. Psychicznie czuję się podle. Wybaczył mi, ale nic mnie nie tłumaczy i nie miałam prawa go bić. Dziś wyjechał, bo musiał, ale wróci jutro i boję się tego. Niby rozmawiamy, ale to wszystko nie tak.
Kocham tego człowieka bardziej niż siebie. Pierwsza osoba, która była dla mnie dobra i którą pokochałam. Nie jest to toksyczna miłość, nie taka jak poprzednie. Nauczył mnie spokoju, okazał czułość, dba o mnie.
Ale boję się. Zostały dwa miesiące, potem znów będzie dla mnie taki jak dawniej, skończy tę dodatkową pracę. Ale ja czuję się tak bardzo, bardzo samotna. Czepiam się go, jojczę, żeby się zajął, zainteresował. On chce, ale nie może, denerwuje się, obwinia. I tu nie chodzi o bliskość z byle kim, nie o koleżankę, zajęcie się sama sobą, nudę. Chodzi o miłość, uczucie, że w końcu ktoś mnie kocha i chce.
To wina nas obojga.

Wczoraj postanowiliśmy, że oboje musimy iść do lekarza. Ja nie radzę sobie z tym wszystkim, co mnie spotkało, mam wrażenie, że jestem poraniona od środka i tak łatwo mnie nawet słowem skrzywdzić i jestem autodestrukcyjna. Ja umiem żyć sama, ale żyję wtedy nieszczęśliwie, pusto. Nigdy nie czułam takiego bólu jak wtedy, gdy wiem, że dla nikogo nic nie znaczę.
On ma problem z emocjami, niską samooceną, obwinianiem się.

Ale boję się. On sobie poradzi. W jego przypadku jest wszystko jasne, jest silny.
A u mnie... nie wiem, co mi jest. Mam nerwice natręctw, które się pogłębiają. Uczucia w środku poplątane, pamiętam żywo te wszystkie złe rzeczy. Chcę być w końcu dobra.
Za dwa miesiące będzie lepiej, ale nigdy nie będzie dobrze całkiem, jeśli będziemy w sobie trzymać te wszystkie rzeczy.

Ale panicznie się boję iść do lekarza. Boję się, że mi nie uwierzy, uzna za wariatkę, pomyśli, że to sobie wymyśliłam, że jedna osoba nie mogła tyle przeżyć, że mnie wyśle do szpitala.
Ja funkcjonuję normalnie, żyję. Tylko mam w sobie taką wyrwę, taką potrzebę do kochania mnie. Chcę miłości absolutnej, takiej, żeby życie móc za siebie oddać. I spotkałam taką osobę ale wciąż mi tego za mało.

Nie wiem, co już robić.

Edytowane przez tigerkobra
Czas edycji: 2016-07-02 o 12:47
tigerkobra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-02, 12:48   #2
blueberryxx
Raczkowanie
 
Avatar blueberryxx
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 33
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Moim zdaniem koniecznie musisz zgłosić się do psychiatry, potem może na jakieś leczenie. Oni Ci pomogą, mają wiedzę nieco większą niż my wszyscy. Podejrzewam, że oni nie takie przypadki spotykali w swojej pracy. Idź, dla swojego dobra.
Nie chcę Cię oceniać za to wszystko co robiłaś, bo nie w tym rzecz. Po prostu idź do tego lekarza, dla samej siebie, naprawdę. Takie życie dla mnie jest po prostu nie do pomyślenia. A skoro jesteś młoda, to im szybciej wyjdziesz na prostą, tym szybciej zaczniesz normalnie żyć i się tym życiem cieszyć. Musisz się przełamać. Inaczej to nigdy się nie skończy, niestety.
blueberryxx jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-02, 14:35   #3
nyana89
Zakorzenienie
 
Avatar nyana89
 
Zarejestrowany: 2014-05
Lokalizacja: Północ
Wiadomości: 4 758
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Cytat:
Napisane przez tigerkobra Pokaż wiadomość
Żałuję. Przeprosiłam. Po dwóch godzinach rozmawialiśmy spokojniej, to niewybaczalne, że go uderzyłam. Chciałam go otrząsnąć, żeby przestał być w tym amoku i zadziałało, ale nie tak. Psychicznie czuję się podle. Wybaczył mi, ale nic mnie nie tłumaczy i nie miałam prawa go bić. Dziś wyjechał, bo musiał, ale wróci jutro i boję się tego. Niby rozmawiamy, ale to wszystko nie tak.
Kocham tego człowieka bardziej niż siebie. Pierwsza osoba, która była dla mnie dobra i którą pokochałam. Nie jest to toksyczna miłość, nie taka jak poprzednie. Nauczył mnie spokoju, okazał czułość, dba o mnie.
Ale boję się. Zostały dwa miesiące, potem znów będzie dla mnie taki jak dawniej, skończy tę dodatkową pracę. Ale ja czuję się tak bardzo, bardzo samotna. Czepiam się go, jojczę, żeby się zajął, zainteresował. On chce, ale nie może, denerwuje się, obwinia. I tu nie chodzi o bliskość z byle kim, nie o koleżankę, zajęcie się sama sobą, nudę. Chodzi o miłość, uczucie, że w końcu ktoś mnie kocha i chce.
To wina nas obojga.

Wczoraj postanowiliśmy, że oboje musimy iść do lekarza. Ja nie radzę sobie z tym wszystkim, co mnie spotkało, mam wrażenie, że jestem poraniona od środka i tak łatwo mnie nawet słowem skrzywdzić i jestem autodestrukcyjna. Ja umiem żyć sama, ale żyję wtedy nieszczęśliwie, pusto. Nigdy nie czułam takiego bólu jak wtedy, gdy wiem, że dla nikogo nic nie znaczę.
On ma problem z emocjami, niską samooceną, obwinianiem się.

Ale boję się. On sobie poradzi. W jego przypadku jest wszystko jasne, jest silny.
A u mnie... nie wiem, co mi jest. Mam nerwice natręctw, które się pogłębiają. Uczucia w środku poplątane, pamiętam żywo te wszystkie złe rzeczy. Chcę być w końcu dobra.
Za dwa miesiące będzie lepiej, ale nigdy nie będzie dobrze całkiem, jeśli będziemy w sobie trzymać te wszystkie rzeczy.

Ale panicznie się boję iść do lekarza. Boję się, że mi nie uwierzy, uzna za wariatkę, pomyśli, że to sobie wymyśliłam, że jedna osoba nie mogła tyle przeżyć, że mnie wyśle do szpitala.
Ja funkcjonuję normalnie, żyję. Tylko mam w sobie taką wyrwę, taką potrzebę do kochania mnie. Chcę miłości absolutnej, takiej, żeby życie móc za siebie oddać. I spotkałam taką osobę ale wciąż mi tego za mało.

Nie wiem, co już robić.
Widzę koleżanka też z tych kochających za bardzo I mówisz, że ta miłość nie jest toksyczna, a jednak m.in. pogrubione przeze mnie zdania o tym świadczą.
Psychiatra nie uzna Cię za żadną wariatkę i nigdzie Cię nie wyśle. Naprawdę tacy specjaliści nie gryzą Oczywiście zawsze można trafić na partacza, ale dopóki nie spróbujesz to się nie przekonasz. A warto, dlatego trzymam kciuki, żebyś się na ten krok zdecydowała
__________________
'Uwierz w siebie! Nie w takie rzeczy ludzie wierzą.'

Edytowane przez nyana89
Czas edycji: 2016-07-02 o 14:37
nyana89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-02, 18:38   #4
tigerkobra
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 5
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Właśnie jest tak, że ja do tej pory nie potrafiłam nikogo kochać. Rodziny, chłopaków, nikogo. Nie czułam nawet sympatii do nikogo. A ten człowiek sprawił, że zakochałam się pierwszy raz. Inni byli źli, ten pomógł mi. Uspokajał, troszczył się, dawał to, czego potrzebowałam, dzięki niemu udało mi się stanąć na nogi. Nie jestem od niego uzależniona - jeśli zrobiłby mi krzywdę, odeszłabym, może raz, drugi, trzeci bym próbowała, ale jak z tamtym tyranem - odeszłabym. Ja umiem być sama, byłam. Wiem, że jestem młoda, ale choć bolała świadomość samotności, umiałam tak i umiem. Tylko wiem, że to wszystko jest w mojej głowie. Że ta potrzeba więcej i więcej nie jest potrzebna. Sytuacja jest taka, że teraz, od pół roku i jeszcze przez te dwa nieszczęsne miesiące faktycznie ma dla mnie mało czasu, ale musi tak być. Stara się, czasem zawala dla mnie dzień, ale wciąż chcę więcej uwagi i miłości i to chce zmienić, bo to nie daje mi, nam żyć. Z drugiej strony nie jestem bluszczem - nie mam problemu z tym, żeby wyjeżdżał, wychodził, miał hobby. Też jestem zajęta, pracuję i mam hobby, ale jakościowo mi za mało.
tigerkobra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-02, 19:00   #5
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Czego się boisz w wizycie u psychiatry?
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-02, 20:59   #6
tigerkobra
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 5
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Boję się tego, ze będę musiała opowiedzieć to komuś obcemu, w twarz. Napisanie tego tu zajęło mi tydzień wahania czy to zrobić i cztery godziny pisania, usuwania, dopisywania. W gabinecie będę mieć ile, 40, 50 minut wizyty? A jeśli mi przerwie, bo czas się skończy? A jeśli nie przerwie to będę musiała zapłacić za kolejną godzinę, a nie wiem, czy mnie stać. Widziałam oferty psychoterapeutów, 100zł najmniej za wizytę.
Boję się, że nie potraktuje mnie poważnie, machnie na mnie ręką i przepisze jakieś tabletki, a ja nie chcę brać leków, nie chce być zależna od tabletek i wiedzieć, że mój nastrój zależy od ilości leku.
Boję się też, że każą mi iść do szpitala. Nie chcę, nie chcę być zmuszona.
I boję się, że mi nie uwierzą i będą patrzeć na mnie jak na wymyślającą choroby i nie wyleczą mnie.

Ja wiem, że to, co było, będzie w mojej głowie. Nie chcę niektórych z nich zapominać. Nie chcę zapomnieć o moich dzieciach nienarodzonych, o tych złych też nie, bo one mnie umocniły i dzięki nim jestem silniejsza.

Moim jedynym problemem jest to, że chcę zbyt dużo miłości i rzadko zdarza się tak, że jest wystarczająco dużo jej.
tigerkobra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-02, 21:06   #7
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Musisz iść do lekarza. Psychiatra zrobi z tobą wywiad postawi diagnozę i zleci leczenie. Da skierowanie na psychoterapię. Terapie refunduje NFZ. Lekarz jest od tego żeby powiedzieć mu o objawach i ich prawdopodobnych przyczynach. Natomiast całość historii jest do opowiedzenia u terapeuty a nie u psychiatry. Leki są potrzebne do tego żeby ustabilizować nastrój i emocje, pozwolić ci żyć normalnie w miarę oraz żeby praca na terapii była efektywna. Lekarstwa psychiatryczne to nie jest jakiś wytwór szatana
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-07-02, 21:24   #8
Muirinn
Raczkowanie
 
Avatar Muirinn
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 267
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Dokładnie, nie musisz opisywać swojej historii psychiatrze. On może przepisać Ci leki na ustabilizowanie nastroju, może też skierować na psychoterapię.
Wydaje mi się jednak, że to, czego najbardziej potrzebujesz, to psychoterapia (jeśli nie wiesz, poczytaj sobie, czym się różni psychoterapeuta, psychiatra i psycholog - często stosuje się terapię kombinowaną np psychiatra+psychoterapeut a).
Poszukaj opinii w internecie - o lekarzach, pracujących na NFZ, też da się znaleźć mnóstwo opinii. Jeśli źle trafisz, to się zrazisz i będzie Ci jeszcze trudniej - dlatego ważne, żebyś znalazła kogoś sprawdzonego.
Swoją historię opisałaś już nam tutaj - jeśli boisz się to zrobić po raz drugi, wystarczy, że wydrukujesz lub przepiszesz swój pierwszy post i pokażesz go na pierwszym spotkaniu
Spotkało Cię wiele nieszczęść w życiu - nikt nie jest w stanie z czymś takim poradzić sobie samemu. Jeśli nie przejdziesz terapii, nie będziesz w stanie zostawić tego za sobą i założyć szczęśliwej rodziny, wychować szczęśliwych dzieci i być szczęśliwa - dlatego warto!
Trzymam kciuki i daj znać, co zdecydujesz

Edytowane przez Muirinn
Czas edycji: 2016-07-02 o 21:25
Muirinn jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-03, 00:27   #9
tigerkobra
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 5
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Będę hipokrytką, ale... ja miałam być terapeutą. Teraz kończyłabym studia, nie te pierwsze, te drugie i po zrobieniu dodatkowych uprawnień mogłabbym pracować w poradni, odeszłam na drugim roku.
Dlatego odpycha mnie myśl o terapii. Zdążyłam się nauczyć w praktyce (nie wszystko, ale zdecydowanie tyle, ile pozwala mi już na rozumienie na czym to polega) metod, sposobów działanie, teorii i wykorzystywania tego. Spędziłam wiele godzin na oglądaniu filmików, uczeniu się instrukcji, kontrolowania swoich gestów, słów, działania wg schematu. Nie mam wiedzy ogromnej, ale na tyle wiem, że znam doskonale przebieg psychoterapii. Zwariowałabym, gdybym opowiedziała o czym takim, a potem myślała, że on teraz stosuje taką metodę, teraz powinien zrobić to, błędne pytania zadaje albo ja zadałabym inne, że gesty nie takie, dlaczego taki behawioryzm, zła konstrukcja Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniu i wymyślę milion innych powodów.

Zakonna, brałam kiedyś jeden lek. Po ataku paniki, który przerodził się w realne zagrożenie i chorobę serca, kazano mi zażywać syrop, bo atak był, podobno, na podłożu nerwowym. Spałam po 16, 17h po nim, gdy zapytałam lekarza, czy dawka nie jest za duża, że śpię za dużo, kazał mi odstawić i "nie denerwować się, bo szkoda czasu". Odstawiłam.

Psychiatra. Muszę mu powiedzieć tylko o stronie medycznej. Przygotowałam, wypisałam sobie listę tego, co mogę powiedzieć:
- wahania nastroju
- ciągły niepokój, ataki paniki nawet przed czymś, co już nam (np. zejście piętro niżej i zapłacenie czynszu)
- apatia, zniechęcenie przez które potrafię nie jeść, bo nie chce mi się iść kupić chleba
- objawy somatyczne, bóle tego, co jest zdrowe - ja czuję silny, faktyczny ból, jestem hospitalizowana, badana, nic mi nie jest ale boli, głowa i serce
- natręctwa (wszystko w liczbie nieparzystej, nigdy 6, nawet napisanie tej cyfry jest wstrętne, dorabiam sobie filozofię, że np. 2 jeszcze może być, ale drzwi muszą być zamknięte 2 lub 7 razy, światło gaszę 3 razy, byle razem z zapaleniem i włączeniem wyszło 5 lub 7, etc., natręctwo słów, czynności, zachowań)
- kłopoty ze snem - śpię 12h albo nie śpię wcale, prawie nigdy nic pomiędzy tymi skrajnościami
- strach przed niczym i wszystkim, pojawia się nagle, blokuje mnie
- nie radzę sobie z emocjami, skaluje je, byle błahostka wyprowadza mnie z równowagi i rani mnie, a moja reakcja jest nieadekwatna

To mogę powiedzieć psychiatrze?
A jesli zapyta, skąd mi się to wzieło? Mówię tak, bo jestem młoda, a wyglądam na jeszcze młodszą i nie chce być traktowana z góry jak nastolatka, która przechodzi cierpienia wertera.
Mogę powiedzieć to, co dla mnie jest najsilniejsze, czyli to, że kilka lat temu zostałam zgwałcona a dwa lata później poroniłam? Czy lepiej nie mówić tego? To ważne dla niego, wiedzieć, dlaczego mi to jest?
tigerkobra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-03, 03:23   #10
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Nie wierzę ze jesteś po studiach podyplomowych z psychoterapii. Gdybyś.była to obowiązkowo sama musiałabys przejść swoją psychoterapię. Plus nie zadawalabys pytań o kompetencje psychiatry. I na pewno.byś nie pisała takich rzeczy o farmakologii w psychiatrii

Wysłane z mojego LG-D280 przy użyciu Tapatalka
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-03, 10:14   #11
tigerkobra
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2016-06
Wiadomości: 5
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Nie, nie jestem po studiach. Napisałam, rzuciłam je, gdy byłam na drugim roku, napisałam, że nie wiem wszystkiego, ale znam te podstawy, konstrukcję takiej rozmowy, wiem, jak wygląda proces terapii takiej osoby. To wiem, innych rzeczy nie, bo to nie mój zawód.
Nigdy wcześniej nie byłam u psychiatry, na zajęciach też nie miałam jeszcze (jeszcze, bo odeszłam nim zajęcia do tego doszły) żadnych podstaw tego nawet, jedynie podstawy psychologii, psychologię rozwoju, do klinicznej i psychopatologii nie doszłam. Dlatego mnie niepokoi myśl, że jedno wiem, ale wielu innych nie wiem.

A te drugie to chodziło o to, że raz studiowałam coś i potem przerwałam, rozpoczęłam drugie studia i na drugim roku też rzuciłam.
A zdanie o farmakologii w psychiatrii. Ja wiem, że to może pomóc, że są ludzie, którzy przez wiele lat biorą leki i żyją szczęśliwie, nie ma już kategoryzowania, że ten, co bierze antydepresanty jest wariatem. Chodzi o moje osobiste uprzedzenie do leków, ja nawet nie biorę środków przeciwbólowych, bo nie chcę brać leków - jeśli będę koniecznie musiała, dobrze. Ale boję się skutków długotrwałego zażywania, skutków ubocznych, zależności psychicznej od leków bo wiem, że psychicznie jestem słaba i łatwo się uzależniam, więc gdy mogę, nie kuszę losu.

Edytowane przez tigerkobra
Czas edycji: 2016-07-03 o 10:19
tigerkobra jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-07-03, 11:05   #12
drirrpl
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 345
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Oj autorko współczuję takiej matki bo samemu otarłem się o takie osoby w postaci teściowej, nie dziwię się że twój tata odszedł od niej, ja zrobiłem to samo bo nie da rady z takimi osobami żyć, chyba że całkowicie się podporządkuje a to nie wchodziło w grę. Teraz masz zniszczone dzieciństwo, ogromne braki w kontaktach z ludźmi, brak wyrobionych wzorców, tzn masz ale tragicznie wadliwe. Teraz masz szansę na terapię, lecz nie oczekuj cudów bo ich nie będzie, jedynie lekkie naprawienie ciebie jeśli tego naprawdę chcesz i w miarę "normalne" życie. Możesz też poszukać kogoś równie zniszczonego/uszkodzonego psychicznie jak ty i z nim spróbować coś stworzyć, tylko stawiam ze będziesz powtarzać dokładnie to co twoja mama zrobiła z tobą. Innymi słowy masz w tej chwili wybór co wybierzesz i jaka przyszłość czeka twoje dzieci
drirrpl jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-03, 11:13   #13
BajaderkowaBaba
Zakorzenienie
 
Avatar BajaderkowaBaba
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: z łodzi na samo dno
Wiadomości: 4 888
GG do BajaderkowaBaba
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Cytat:
Napisane przez zakonna Pokaż wiadomość
Nie wierzę ze jesteś po studiach podyplomowych z psychoterapii. Gdybyś.była to obowiązkowo sama musiałabys przejść swoją psychoterapię. Plus nie zadawalabys pytań o kompetencje psychiatry. I na pewno.byś nie pisała takich rzeczy o farmakologii w psychiatrii

Wysłane z mojego LG-D280 przy użyciu Tapatalka
Zgadzam się.



Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 11:13 ---------- Poprzedni post napisano o 11:08 ----------

Cytat:
Napisane przez tigerkobra Pokaż wiadomość
Nie, nie jestem po studiach. Napisałam, rzuciłam je, gdy byłam na drugim roku, napisałam, że nie wiem wszystkiego, ale znam te podstawy, konstrukcję takiej rozmowy, wiem, jak wygląda proces terapii takiej osoby. To wiem, innych rzeczy nie, bo to nie mój zawód.
Nigdy wcześniej nie byłam u psychiatry, na zajęciach też nie miałam jeszcze (jeszcze, bo odeszłam nim zajęcia do tego doszły) żadnych podstaw tego nawet, jedynie podstawy psychologii, psychologię rozwoju, do klinicznej i psychopatologii nie doszłam. Dlatego mnie niepokoi myśl, że jedno wiem, ale wielu innych nie wiem.

A te drugie to chodziło o to, że raz studiowałam coś i potem przerwałam, rozpoczęłam drugie studia i na drugim roku też rzuciłam.
A zdanie o farmakologii w psychiatrii. Ja wiem, że to może pomóc, że są ludzie, którzy przez wiele lat biorą leki i żyją szczęśliwie, nie ma już kategoryzowania, że ten, co bierze antydepresanty jest wariatem. Chodzi o moje osobiste uprzedzenie do leków, ja nawet nie biorę środków przeciwbólowych, bo nie chcę brać leków - jeśli będę koniecznie musiała, dobrze. Ale boję się skutków długotrwałego zażywania, skutków ubocznych, zależności psychicznej od leków bo wiem, że psychicznie jestem słaba i łatwo się uzależniam, więc gdy mogę, nie kuszę losu.
Bez wyzszego wykształcenia przyjeto Cię na podyplomowke z psychoterapii? Trochę to niemozliwe.
Idz do psychiatry i psychoterapeuty, bo o jednym i o drugim nie masz pojęcia. Nie nastawiaj się.

Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez BajaderkowaBaba
Czas edycji: 2016-07-03 o 11:14
BajaderkowaBaba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-03, 11:17   #14
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Boję się iść do psychiatry

No wg mnie autorka coś kręci. Psychoterapię studiuje się jako podyplomowe po psychologii, psychiatrii. Trudno być aż takim laikiem po takich studiach.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-03, 11:51   #15
Innocentia93
Raczkowanie
 
Avatar Innocentia93
 
Zarejestrowany: 2016-06
Lokalizacja: Białystock
Wiadomości: 85
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Myślę że naprawdę potrzebujesz wizyty u psychiatry, psychoterapeuty. Mam dość duże doświadczenie w tym,bo leczylam się kilka lat a na terapię chodzę do tej pory.
Jeśli nie masz ubezpieczenia to może być dość kosztowne, a na NFZ nie ma reguły, mój psychiatra to naprawdę fajny facet, psychoterapeutka również. Żeby Cię oswoić z myślą o rozmowie to powiem Ci, że wizyta diagnostyczna u psychiatry trwa właśnie jakieś 40 min,fajnie jak lekarz ma jakieś wykształcenie terapeutyczne,bo takie małe wizyty też prowadzi, lepiej też rozmawia się z takim lekarzem. Takich wizyt diagnostycznych może być kilka i to z reguły psychiatra kieruje na terapię jeśli uważa,że jest potrzebna. Mówimy o NFZ czyli KOLEJKACH, na pierwszą wizytę kolejki są dłuższe na terapie nawet czeka się rok..Ale zależy od przychodni, miasta.. naprawdę uważam że terapia by Ci pomogła spojrzeć na wszystko z innej strony. Jeśli boisz się ze czegoś zapomnisz to napisz na kartce. Lepiej poczekać dłużej a zapisać się do dobrego psychiatry. W miastach są rownież ośrodki interwencji kryzysowej więc zawsze możesz się tam udać. Nie ukrywam ze znajdujesz się w dość obciazajacej psychicznie sytuacji...samej będzie ciężko Ci z tego wyjsc.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 11:51 ---------- Poprzedni post napisano o 11:43 ----------

"Zazwyczaj o przyjęcie mogą się starać absolwenci studiów psychologicznych lub medycznych, rzadziej absolwenci studiów pedagogicznych, resocjalizacji, pielęgniarstwa, pracowników socjalnych czy pokrewnych."

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Jeśli nie starasz się przełamywać barier, pewnego dnia to one skutecznie przyprą cię do muru ~ Robin Williams
Innocentia93 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-03, 12:00   #16
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: Boję się iść do psychiatry

No wiec trzeba mieć studia wyższe. Autorka coś kręci.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-06, 09:55   #17
201701261449
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 1 402
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Cytat:
Napisane przez BajaderkowaBaba Pokaż wiadomość
Zgadzam się.



Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 11:13 ---------- Poprzedni post napisano o 11:08 ----------



Bez wyzszego wykształcenia przyjeto Cię na podyplomowke z psychoterapii? Trochę to niemozliwe.
Idz do psychiatry i psychoterapeuty, bo o jednym i o drugim nie masz pojęcia. Nie nastawiaj się.

Wysłane z mojego LG-H850 przy użyciu Tapatalka

Ale napisała, że "miała być terapeutą" i rzuciła studia, drugie, czyli miała dwa kierunki albo jeden po drugim.
Myślę, że studiowała albo psychologię albo pracę socjalną albo coś pokrewnego i po tym miała dalej się kształcić.
Ja studiowałam pracę socjalną i po tym jak najbardziej można było iść i kończyć psychoterapię, a na pracy socjalnej miałam zajęcia z terapii - też się uczyłam podstaw, rozmów, procesów, miałam zajęcia z profesorem, który zawodowo pracuje jako terapeuta w ośrodku przynależącym do miasta, mogliśmy mieć tam praktyki nawet.

Więc chyba o to chodzi, że coś studiowała, gdzie miała podstawy, ale zrezygnowała - ani słowa o podyplomówce nie widzę tutaj.
201701261449 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-06, 11:28   #18
Nicoletta96
Przyczajenie
 
Avatar Nicoletta96
 
Zarejestrowany: 2016-06
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 11
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Przeszłam to samo. Psychiatra zajmuje sie gorszymi przypadkami, wiec on juz anwet nie patrzy kategoriami wariat czy nie wariat. Skoro martwisz sie o tyle rzeczy, nawet o to czy ktos pomysli ze wariatka ejstes to znaczy, ze nie nie jestes. Wariat widzi jako wariatow wszystkich tlyko nie siebie Nerwica to wylacznie stan defensywy umyslu na skutek nagromadzenia sie stresow. Praca nad soba wymaga miesiecy, czasami lat, ale jesli chcemy mozemy zmienic wszystko. Zycie tez CI sie ulozy, glowa do gory

---------- Dopisano o 11:28 ---------- Poprzedni post napisano o 11:25 ----------

Cytat:
Napisane przez drirrpl Pokaż wiadomość
Oj autorko współczuję takiej matki bo samemu otarłem się o takie osoby w postaci teściowej, nie dziwię się że twój tata odszedł od niej, ja zrobiłem to samo bo nie da rady z takimi osobami żyć, chyba że całkowicie się podporządkuje a to nie wchodziło w grę. Teraz masz zniszczone dzieciństwo, ogromne braki w kontaktach z ludźmi, brak wyrobionych wzorców, tzn masz ale tragicznie wadliwe. Teraz masz szansę na terapię, lecz nie oczekuj cudów bo ich nie będzie, jedynie lekkie naprawienie ciebie jeśli tego naprawdę chcesz i w miarę "normalne" życie. Możesz też poszukać kogoś równie zniszczonego/uszkodzonego psychicznie jak ty i z nim spróbować coś stworzyć, tylko stawiam ze będziesz powtarzać dokładnie to co twoja mama zrobiła z tobą. Innymi słowy masz w tej chwili wybór co wybierzesz i jaka przyszłość czeka twoje dzieci
Az musialam jeszcze odpisac na to, bo jak czytam takie komentarze to nie wiem czy smiac sie czy raczej plakac z powodu tego, co autorka tematu mogla sobie pomyslec. Naprawic mozna wszystko, osobowosc zmienic rowniez, wiem to po sobie. Ona nie jest chora psychicznie, tlyko co najwyzej znerwicowana na skutek przejsc i zlych wzorcow. W takim stanie w glowie sie kotłuje, czklowiek nie moze poradzic sobie z wieloma sytuacjami. Warto pojsc do psychoterapeuty albo zaczac czytac rzeczy na ten temat i poznawac swoje wnetrze poprzez kolejne pozytywne doswiadczenia i przelamywanie barier
Nicoletta96 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-06, 12:13   #19
natalia_t
Zakorzenienie
 
Zarejestrowany: 2011-12
Wiadomości: 10 463
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Cytat:
Napisane przez tigerkobra Pokaż wiadomość
A zdanie o farmakologii w psychiatrii. Ja wiem, że to może pomóc, że są ludzie, którzy przez wiele lat biorą leki i żyją szczęśliwie, nie ma już kategoryzowania, że ten, co bierze antydepresanty jest wariatem. Chodzi o moje osobiste uprzedzenie do leków, ja nawet nie biorę środków przeciwbólowych, bo nie chcę brać leków - jeśli będę koniecznie musiała, dobrze. Ale boję się skutków długotrwałego zażywania, skutków ubocznych, zależności psychicznej od leków bo wiem, że psychicznie jestem słaba i łatwo się uzależniam, więc gdy mogę, nie kuszę losu.
Zawsze przecież możesz powiedzieć psychiatrze, że wolałabyś nie przyjmować leków, jeśli nie są bezwzględnie potrzebne. Jednak myślę, że nie ma co się tak bać tych leków. Niektóre są stosowane w neurologii właśnie przy objawach somatycznych, nawet migrenach. Nie wszystkie powodują uzależnienie fizyczne, a psychiczne to wiadomo - wszystko może wywołać, nawet paracetamol, więc jeśli będziesz pod stałą opieką lekarza i będziesz ściśle przestrzegać zaleceń, to nic złego się nie stanie.
Ogólnie to jesteś bardzo świadoma swoich problemów i bardzo dobrze. To pierwszy krok do udanego leczenia.
I nie bój się psychiatry, psychoterapeuty. Oni pomogą ci posprzątać w twojej głowie.
natalia_t jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-07-07, 08:00   #20
Innocentia93
Raczkowanie
 
Avatar Innocentia93
 
Zarejestrowany: 2016-06
Lokalizacja: Białystock
Wiadomości: 85
Dot.: Boję się iść do psychiatry

Niestety,psychiatrzy często przepisuja leki, mi pomogły ale dużym kosztem, mam teraz problemy z płytkami krwi, nawet zaczęli podejrzewać białaczkę, więc wszystko z umiarem... poza tym trochę jednak wpływają na świadomość i na terapii ciężko pozbierać mysli. Moja terapeutka stwierdziła właśnie, że mnie leki hamowaly. Podobno wszystko jest dla ludzi, ale naprawdę, trzeba uważać.
Poza tym coś autorka zamilkla

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Jeśli nie starasz się przełamywać barier, pewnego dnia to one skutecznie przyprą cię do muru ~ Robin Williams
Innocentia93 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-07-07, 10:08   #21
rob84
Przyczajenie
 
Avatar rob84
 
Zarejestrowany: 2016-07
Wiadomości: 25
Dot.: Boję się iść do psychiatry

1. Nigdy nikogo nie kochaj bardziej niż siebie. Możesz być skłonna do poświęceń, ktoś może być dla Ciebie niesamowicie ważny, możesz kochać, ale nigdy nie mów takich bzdur. To jest toksyczne. Szanuj siebie.

2. Pilnie potrzebujesz psychiatry i terapii. Nie masz czego się bać. Lekarz nie jest od oceniania, on ma słuchać, rozmawiać i pomagać. A od leków bym się tak nie wzbraniał. Czasem potrafią porządnie pomóc. Byle w parze szła faktycznie terapia i wypracowanie wszystkiego, a nie tylko prochy.
rob84 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2016-07-07 11:08:46


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 04:17.