Czy zrobilyscie sobie operacje plastyczna?

[sagefighter]

Czy same kiedys, Drogie Kobietki, myslalyscie o jakies korekcie swojego ciala?A moze ktoras z was juz ma to za soba? Jakie sa Wasze wrazenia po i jakie rady mozecie udzielic osobom, ktore maja zamiar sie poddac takiej operacji? I w jakich klinikach lub szpitalach je przeprowadzalyscie, jakich lekarzy polecacie, ile orientacyjnie kosztuja takie zabiegi?Jaka byla Wasza osobista reakcja po zabiegu i Waszych bliskich? Czy warto bylo poddac sie operacji plastycznej i co ona zmienila w Waszym zyciu?

Interesuje mnie od dluzszego czasu korekta mojego nosa.strasznie mi sie nie podoba i rzeczywiscie z profilu wygladam jak baba jaga.
Dla lepszego samopoczucia chetnie poddalabym sie tej operacji.

Prosze Was o komentarze i porady oraz Wasze opinie.

[*Claire*]

Uważam ,ze jak ma sie kase to czemu nie?Mozna poprawić to i owo,żeby się lepiej czuc.

[the magus]

ja osobiście nigdy nie zrobiłabym sobie operacji plastycznej.

[Germini]

ja mialam korekte uszu - odstawaly

[manipura]

Operacja??!! Zgroza! Nie mówię o kasie,ale po co cierpieć dobrowolnie i narażać na powiklania?! Rozumiem widoczne defekty wzbudzające negatywne reakcje ludzi,ale drobne niedoskonalości to naprawdę przesada. Ja też mialam kompleksy,ale wyroslam. Z wiekiem duży nos (jak mój) przestaje miec znaczenie,są ważniejsze poroblemy spedzające sen z powiek...

[Cytrynka_Wawa]

na dzien dzisiejszy nie widze takiej potrzeby

[~~~JOLA~~~]

Dzisiaj mowie, ze bym nie zrobila, ale kto wie, co powiem za kilka czy kilkanascie lat Jak (prawie) kazdy, mam kompleksy i kilka rzeczy w swoim wygladzie chetnie bym zmienila. Na szczescie na tyle siebie zaakceptowalam, ze potrafie z tym zyc Zawsze mozna ukryc mankamenty i podkreslic atuty swojego wygladu. Sa jednak przypadki, ze ktos z powodu duzego nosa, czy jakiegos innego powodu bardzo cierpi, izoluje sie od ludzi. W tym wypadku operacja czesto pomaga i rozumiem to. Dlatego nie potepiam nikogo, kto decyduje sie na taki krok. Oczywiscie jezeli jest to w granicach rozsadku

[natuska17]

Gdybym miała dużo pieniędzy, to pewnie i bym sobie zrobiła. Ale, że nie cierpię na ich nadmiar, to i analogicznie kompleksów jakoś mniej mam i nie widzę potrzeby zmieniać czegoś w swoim ciele

[winner]

)

[fredka]

Ja chyba rozgraniczam operacje plastyczne na dwie kategorie.

Na pewno nie zrobiłabym sobie operacji typu powiększenie biustu czy ust, takim operacjom jestem raczej przeciwna, bo ani to dla mnie ładne ani zdrowe.
Nie chce żyć wśród samych "klonów" plastików i nie podoba mi sie wszechobecna moda na operacje.

Ale jestem zdania, iż jeśli ktoś ma z powodu jakiejś części ciała (np. nos czy uszy) straszne kompleksy, jeżeli faktycznie może go to szpecić, to czemu nie. To na pewno poprawia samopoczucie, samoocenę, dodaje pewności siebie, niby drobna rzecz, ale dużo może zdziałać.

Więc: dla operacji TAK, ale tylko częściowe

[Germini]

Napisane przez fredka

Ja chyba rozgraniczam operacje plastyczne na dwie kategorie.

Na pewno nie zrobiłabym sobie operacji typu powiększenie biustu czy ust, takim operacjom jestem raczej przeciwna, bo ani to dla mnie ładne ani zdrowe.
Nie chce żyć wśród samych "klonów" plastików i nie podoba mi sie wszechobecna moda na operacje.

Ale jestem zdania, iż jeśli ktoś ma z powodu jakiejś części ciała (np. nos czy uszy) straszne kompleksy, jeżeli faktycznie może go to szpecić, to czemu nie. To na pewno poprawia samopoczucie, samoocenę, dodaje pewności siebie, niby drobna rzecz, ale dużo może zdziałać.

Więc: dla operacji TAK, ale tylko częściowe

mam podobne zdanie
jest dla mnie roznica miedzy "wygladac sexowniej" a "czuc sie komfortowo" (of course niektorzy moga twierdzic, ze ta granica jest bardzo plynna.)
"zrobilam" sobie uszy, bo mialam dosyc mycia wlosow i ukladania fryzury kazdego ranka przez x lat (w dodatku wlosy sa teraz po tych zabiegach w stanie tragicznym ). poza tym nigdy nie czulam sie w towarzystwie komfortowo - co chwile myslalam, czy mi gdzies ucho nie wylazi i poprawialam fryz. to juz nie bylo zalezne ode mnie, nie moglam sie uwolnic od tego myslenia. a teraz jest mi super
co do innych czesci ciala, to np. nie mam biustu. i co? i zyje. i nigdy go sobie nie zoperuje. bo jak juz wyzej napisalam - rozgraniczam pewne rzeczy.
tak samo liftingi i inne bajery. trzeba umiec starzec sie z godnoscia.
sorki za brak skladu, ale spac mi sie juz chce

[94098]

dlaczego uważasz że ktoś kto cierpi z powodu swojego nosa czy uszu jak Germini ma większą zasadność do poddania się operacji niż ktoś kto ma ekstremalnie mały biust i przez to nie czuje się w pełni kobieco?? to nie fair moim zdaniem...każdy postrzega swój kompleks jako swój malutki dramat...
też nie jestem za tym żeby powiększać biust z rozmiaru B, C na DD...ale jak ktoś nie ma go wogóle??!!

[marcelina73]

miałam już operacje - nie plastyczne, doznania koszmarne
nigdy nie zdecyduję się na inną , niż konieczną ze względu na zdrowie/życie

[fredka]

Napisane przez 94098

dlaczego uważasz że ktoś kto cierpi z powodu swojego nosa czy uszu jak Germini ma większą zasadność do poddania się operacji niż ktoś kto ma ekstremalnie mały biust i przez to nie czuje się w pełni kobieco?? to nie fair moim zdaniem...każdy postrzega swój kompleks jako swój malutki dramat...
też nie jestem za tym żeby powiększać biust z rozmiaru B, C na DD...ale jak ktoś nie ma go wogóle??!!

Chyba nie rozumiesz pewnej różnicy (lub może ja niedostatecznie dobrze ja uwypukliłam): dla mnie bardzo krzywy nos czy ekstremalnie odstające uszy mogą być szpecące, mały biust wcale nie.

I poprawiając sobie nos czy uszy nie wszczepiam sobie czegoś "obcego" do mojego własnego ciała.

[a-sea-of-honey]

Napisane przez fredka

dla mnie bardzo krzywy nos czy ekstremalnie odstające uszy mogą być szpecące, mały biust wcale nie.

I poprawiając sobie nos czy uszy nie wszczepiam sobie czegoś "obcego" do mojego własnego ciała.

Masz zupelna racje. Ja na szczescie nie mam jakichs wyjatkowo niekomfortowych czy szpecacych defektow ciala, ale uwazam, ze jesli ktos posiada np. jakas okropna blizne na twarzy, to moze ja zoperowac, bo moze ona podswiadomie zniechecac innych do nawiazania kontaktu z taka osoba - niestety, wyglad ma pewne znaczenie w relacjach miedzyludzkich. Ale maly biust to akurat dla mnie nie jest powod, zeby isc pod noz, bo nikt nie bedzie wytykal na ulicy kobiety z malym biustem. A jak juz jestesmy przy biustach, to pozwole sobie zacytowac mojego TZ w dialogu ze mna.
On: Silikonowe cycki sa okropne!
Ja: Dlaczego? Przeciez sa duze, a chyba tylko o to chodzi...
On: Tu sie mylisz. Sztuczne biusty sie w ogole nie ruszaja, nawet jak kobieta biegnie.
Ja: I co, jak patrzysz na laske, ktora biegnie i podskakuja jej cycki, to wydaje ci sie seksowna?
On: Nie ma nic bardziej seksownego niz prawdziwy biust!

Powtarzam to sobie za kazdym razem, kiedy dopadaja mnie kompleksy

[asiorro]

Hmm moim zdaniem to każdy ma prawo oczywiście do decydowania o swoim ciele, ale te wszystkie operacje plastyczne w sensie poprawiające ludziom samopoczucie i pomagające im pogodzić się z własnym ciałem są niepotrzebne. Bo zaczyna dochodzić do sytuacji, kiedy na poprawę humorku dziewczyny biorą sobie ze świnki skarbonki 500$, idą sobie zrobić cycki i są szczęśliwe. Ameryki nie odkryję stwierdzeniem, że to przykre! Taka niemożność czerpania radości z innych sfer naszego życia Bo wszystko sprowadza się do perfekcyjnego ( co nie znaczy pięknego, o niee:P ) wyglądu. Kiedyś operacje plastyczne w takim znaczeniu ogólnie przyjętym to była np. rekonstrukcja jakiejś części ciała po wypadku, chorobie. Po prostu człowiek oszpecony mógł liczyć na odzyskanie pełnosprawności - bo nie oszukujmy się, szpetny wygląd często nie daje szansy na godne i pełne życie w społeczeństwie, problemy z pracą i tak dalej. A teraz? Wszystkie kompleksy leczymy u chirurga... duży czy mały nos, duży czy mały biust, duże czy małe cokolwiek. A przecież to nie jest istotne Sama mam kompleksy, są części mojego ciała, których nie lubię, ale nie chciałabym czuć dotykając tej części ciała czegoś, co nie jets tak naprawdę moje:P A już sztuczny biust jest moim zdaniem naprawdę brzydki w porównaniu z choćby najmniejszym- ale naturalnym

[Germini]

no wlasnie
nie wiem, jak to wyrazic, ale chodzi mi o "mieszczenie sie w normie" (oczywiscie tutaj tez mozna polemizowac). jest ogromna roznica miedzy zoperowaniem jakiegos obiektywnie stwierdzonego defektu, a poprawieniem swojego wygladu, bo zawsze moze byc lepiej.
jak ktos ma odstajace uszy, to mozna spotkac sie z komentarzami typu "ooo, urban!", a jak maly biust, to jednak jakos nikt nie mowi "ooo, calista flockhart!" czyli cos w tym jest.
ech, lepiej tego nie wyraze

[fredka]

Napisane przez Germini

no wlasnie
nie wiem, jak to wyrazic, ale chodzi mi o "mieszczenie sie w normie" (oczywiscie tutaj tez mozna polemizowac). jest ogromna roznica miedzy zoperowaniem jakiegos obiektywnie stwierdzonego defektu, a poprawieniem swojego wygladu, bo zawsze moze byc lepiej.
jak ktos ma odstajace uszy, to mozna spotkac sie z komentarzami typu "ooo, urban!", a jak maly biust, to jednak jakos nikt nie mowi "ooo, calista flockhart!" czyli cos w tym jest.
ech, lepiej tego nie wyraze

Właśnie. To mniej więcej to, z czym i ja się zgadzam i co chciałam przekazać

[kociak1281]

Najlepszy sposob na wyleczenie sie z kompleksow a tym samym zaoszczedzeniem pieniedzy jest FACET ) zwlaszcza ten ktory bardzo cie kocha

[asiorro]

Ale pewnie pojawią się komentarze, że mały biust też szpeci:P Co jest bzdurą przecież Bo w niczym nie odbiega od normy, po prostu - są biusty małe i duże Natomiast kiedy jakaś część ciała jest w jakiś sposób zdeformowana ( dla jednych jest to np. brak wykształconej kończyny, dla innych garbek na nosie... to już kwestia sporna ) to uważam, że po to właśnie jest chirurgia plastyczna, aby takie deformacje likwidować. Tylko w uzasadnionych i koniecznych przypadkach. Bo niestety niedługo będziemy żyć w świecie, gdzie regułą bedzie "twarz dyplomaty" - pozbawiona jakiejkolwiek mimiki i napięta do granic niemożliwości, za to zmarszczek ZERO! Ale liftingi to chyba w ogóle temat na osobną dyskusję Jak ktoś pięknie wcześniej napisał - trzeba potrafić starzeć się z godnością

[Germini]

Napisane przez asiorro

Jak ktoś pięknie wcześniej napisał - trzeba potrafić starzeć się z godnością

to bylam ja!!

ech, chcialam jeszcze cos o malym biuscie napisac, ale stracilam wene no w kazdym badz razie sama tez cierpie na te "przypadlosc" i nie jest mi z tym zbyt fajnie, ale jakos nie uwazam, zeby to byl dobry powod do pojscia pod noz. to mi podchodzi bardziej pod takie naturalne, zwykle kompleksy typu "za krotkie rzesy" czy "za grube lydki".
jest mi czasem ciezko (tzn nie czuje sie kobieco at all), bo chcialabym sobie kupic czasem jakis fajny stanik albo topik na ramiaczkach z "miejscem na biust", no ale nic z tego
ale jesli bedziemy z kazdym kompleksem biegac do plastyka, to wpadniemy w bledne kolo, poniewaz zawsze bedziemy mogly sie u siebie do czegos doczepic i zawsze bedzie cos, z czego nie bedziemy zadowolone i co wymagaloby poprawki.
puenta mi uciekla

[ewelinka_4u]

A ja zrobiłabym sobie operację plastyczną Nie odsysanie tłuszczu, czy powiększenie biustu , ale korekcję nosa, czy powiększenie ust Nawet mam taką w planach, może za kilka lat... Narazie jestem jeszcze za młoda

[Domina]

Ja to jestem taka że igiełki się boje a co dopiero takiej operacji no ale gdybym miała dużo kasy to wyjechałabym za granicę na pewno powiększyłabym sobie biust

[allicjaa]

Szczerze mówiąc to na razie nie czuję takiej potrzeby, zaakceptowałam siebie samą i jedynie mogłabym się poddać odsysaniu tłuszczu , ale to raczej pod zabieg kosmetyczny podchodzi (nie wiem, nie znam się) Zresztą są inne, lepsze sposoby na utratę kilku kilogramów

[94098]

Napisane przez fredka

Chyba nie rozumiesz pewnej różnicy (lub może ja niedostatecznie dobrze ja uwypukliłam): dla mnie bardzo krzywy nos czy ekstremalnie odstające uszy mogą być szpecące, mały biust wcale nie.

I poprawiając sobie nos czy uszy nie wszczepiam sobie czegoś "obcego" do mojego własnego ciała.

buuu!!!ale ja nie mam wogóle i baaardzo z tego powodu cierpię!!nie pomógł tu nawet mój facet który je uwielbia i twierdzi że są najpiękniejsze na świecie!! tzn. przy nim czuję się dobrze ale sama ze sobą już nie...
chodzi mi o to że to naprwdę dla mnie jest wielki problem i czuję pewnie to samo co osoby z innymi kompleksami
a swoją drogą to może nikt nie mówi Ci wprost : kurcze ty masz wogóle cycki? ale wiele razy byłam w towarzystwie świadkiem żartów na temat dziewczyn ze skąpym biusem i nie czułam się wtedy dobrze...szczerze mówiąc to chciałam się zapaść pod ziemię choć nikt nie mówił tego osobiście do mnie i nie chciał mi zrobić przykrości...

[Germini]

Napisane przez 94098

buuu!!!ale ja nie mam wogóle i baaardzo z tego powodu cierpię!!nie pomógł tu nawet mój facet który je uwielbia i twierdzi że są najpiękniejsze na świecie!! tzn. przy nim czuję się dobrze ale sama ze sobą już nie...
chodzi mi o to że to naprwdę dla mnie jest wielki problem i czuję pewnie to samo co osoby z innymi kompleksami
a swoją drogą to może nikt nie mówi Ci wprost : kurcze ty masz wogóle cycki? ale wiele razy byłam w towarzystwie świadkiem żartów na temat dziewczyn ze skąpym biusem i nie czułam się wtedy dobrze...szczerze mówiąc to chciałam się zapaść pod ziemię choć nikt nie mówił tego osobiście do mnie i nie chciał mi zrobić przykrości...

tez zartowano sobie przy mnie z malego biustu
kiedys np. kumpela nagle wyskoczyla do mnie (przy ludziach), ze jestem niemodna, bo teraz jest moda na kobiece ksztalty. odparowalam jej, ze najwazniejsze, ze sie mojemu Tezetowi podobam, a On uwaza, ze kazda laska, ktora jest juz troche wieksza ode mnie - jest gruba, wiec ciesze sie, ze wygladam jak wygladam. zamknela sie od razu
a ta kumpela ma o pare kg za duzo, biust chyba d; ja jestem strasznie drobniutka. a moj TZ naprawde tak uwaza

naprawde nie ma co sie przejmowac. tez mam chwile zalamki, ale jakos to znosze poza tym, jak jakis facet mnie podrywal, to wiem, ze MNIE podrywal, a nie moje cycki
no i ta wygoda...

[fredka]

Napisane przez 94098

buuu!!!ale ja nie mam wogóle i baaardzo z tego powodu cierpię!!nie pomógł tu nawet mój facet który je uwielbia i twierdzi że są najpiękniejsze na świecie!! tzn. przy nim czuję się dobrze ale sama ze sobą już nie...
chodzi mi o to że to naprwdę dla mnie jest wielki problem i czuję pewnie to samo co osoby z innymi kompleksami
a swoją drogą to może nikt nie mówi Ci wprost : kurcze ty masz wogóle cycki? ale wiele razy byłam w towarzystwie świadkiem żartów na temat dziewczyn ze skąpym biusem i nie czułam się wtedy dobrze...szczerze mówiąc to chciałam się zapaść pod ziemię choć nikt nie mówił tego osobiście do mnie i nie chciał mi zrobić przykrości...

Ja wiem, że to może zabrzmi banalnie, ale skoro Twój facet akceptuje i uwielbia Cię taką, jaka jesteś to po co się zmieniać? Czy nie prościej po prostu mu uwierzyć i zaakceptować siebie, niż ingerować tak bardzo w swój organizm?

A docinkami innych nie ma co się przejmować, zawsze znajdzie się ktoś taki, raz będą żartować z małych buistów, innym razem z dużych, i to nie Tobie powinno być przykro, tylko oni powinni się wstydzić za tak mało wybredne żarty, bo to świadczy źle tylko o nich.

Głowa do góry, świat nie kręci sie wokół piersi

[asiorro]

No wiedziałam, że z biustem w tym temacie będzie problem Ale kurde, dziewuszki Przecież taka jest natura człowieka, są babki drobne z analogicznie malutkim biustem, sa duże z dużym... ale przecież to jest ta sama kategoria co odwieczny dylemat : mam ciemne długie proste włosy, a chciałabym mieć jasne krótkie kręcone po prostu zazwyczaj jest tak, że nie akceptujemy siebie całkowicie i pewne części ciała są dla nas zmorą, ale nie można tego rozpatrywać w kategorii szpetności czy ułomności z która trzeba się udać do lekarza specjalisty. A te wszystkie docinki to już naprawdę są tak żałosne, że śmieszne Zamiast inwestować w nowe cycki, może wystarczy się jakoś pięknie odgryźć takiej osobie, a wtedy dobry humor gwarantowany na caly dzień Bo przecież jeśli coś nie jest idealne ( a tak naprawdę to mało co JEST:P ) to głupi nie skomentuje, bo nie zauważy, a mądry przemilczy, bo go takie przyziemne sprawy nie interesują
Najważniejsze to żyć w zgodzie z samym sobą, to jest gwarancją dobrego samopoczucia, a jeśli człowiek nie akceptuje się w naturalnej formie to nie ma pewności, czy sylikon coś w tej materii zmieni

[94098]

chyba będę czytałam co dzień te słowa otuchy...tak mnie buduje zawsze pozytywne zdanie innych!!!
bardzo bym chciała dojść do porozumienia z samą sobą i ma nadzieję że kiedyś mi sięto uda...
buziaczki kochane babeczki!!!!

[asiorro]

Najlepszym sposobem jest uzmysłowienie sobie pewnej sprawy - są rzeczy ważne i ważniejsze na pewno wtedy łatwiej jest pogodzić się ze swoimi wadami fizycznymi, bo dociera do głowy ta piękna prawda, że to co najważniejsze w człowieku kryje się głęboooko pod tą całą otoczką fizyczności