Reklama

O ruchu No Poo najchętniej rozpisywano się dwa lata temu. Wtedy wieść o rezygnacji z szamponów budziła skrajne emocje. Od tamtej pory moda jednak się rozpędziła, zwłaszcza pod wpływem internautek, które o przygodzie z odstawieniem szamponu piszą w superlatywach. Kosmetyk, pozornie przeznaczony do codziennego stosowania, ma bowiem szkodzić zarówno zdrowiu i kondycji włosów, jak i środowisku. Zwolenniczki naturalnej pielęgnacji zaczęły więc zastępować go wodą z mydłem, sodą oczyszczoną lub octem jabłkowym. Wiele dziewczyn na Instagraie manifestuje obecność w ruchu No Poo.

Reklama

No Poo, czyli przywracanie równowagi włosomSkąd taka niechęć do szamponu? Jak przekonują zwolenniczki nietypowej mody oczyszczania włosów, szampon pozbawia skórę sebum, przez co odpowiada ona jego nadprodukcją. W efekcie włosy szybko się przetłuszczają. Szampon ma przy tym je przesuszać i narażać na uszkodzenia. Rezygnacja z tego kosmetyku ma więc przysłużyć się ogólnej kondycji włosów, tj. sprawić, że będą wolniej się przetłuszczać. Na domiar tego metoda no poo ma być remedium na łupież i reakcje alergiczne skóry na składniki zawarte w drogeryjnych produktach.Jak to niektórzy mawiają – trudne dobrego początki. Rezygnacja z szamponu do łatwych nie należy. Przez pierwsze tygodnie włosy nie wyglądają zbyt atrakcyjnie. Równowagę osiągają one dopiero po 4 do 6 tygodniach. Tyle trwa bowiem „odwyk” od stosowanych wcześniej detergentów. Z czasem na szczęście skóra zaczyna produkować tyle sebum, ile powinna, a to naturalny łój ma być najlepszą odżywką! Tak twierdzi chociażby Jennifer Aniston, która w jednym z wywiadów przyznała, że nie myje włosów codziennie, a za jej piękną, odżywioną fryzurę odpowiedzialne jest właśnie produkowane przez skórę sebum.

Rezygnacja z szamponu kontra eksperciPowiedzieć, że eksperci są podzieleni, to mało. Produkty do pielęgnacji włosów to warty wiele miliardów dolarów rynek, nic więc dziwnego, że ruch No Poo nie zyskał aprobaty ekspertów. Specjaliści podważają chociażby argument odnoszący się do produkcji sebum, której wielkość ma zależeć nie od stosowanych szamponów, ale od genów, diety czy wreszcie poziomu hormonów. W ich opinii wygląd włosów zależy zresztą też od innych czynników, ot, choćby od tego czy używa się prostownic i lokówek. Szkodzi im również częsta koloryzacja.Zwolennicy ruchu No Poo wyjaśniają często, że jednym z powodów, dla których zdecydowali się do niego dołączyć, są szkodliwe substancje zawarte w kosmetykach. Te – wedle ekspertów – owszem, mogą szkodzić, o ile są nadużywane. Jeśli szampon nakładamy na włosy w dużych ilościach i na całą ich długość, faktycznie przesadzamy. Wystarczy jednak skupić się na cebulkach włosów, by rozprowadzić kosmetyk na całej ich długości.

Co za dużo, to niezdrowoRezygnacja z szamponu wymaga determinacji, ale na pewno pozwala... zaoszczędzić. Kwestia oszczędności pozostanie jednak aktualna także wtedy, kiedy po prostu szamponu będziemy używać rzadziej. Przekonuje nas do tego chociażby Kim Kardashian, która utrzymuje, że włosy myje co pięć dni. Celebrytka idealnie wpisuje się w nieco inny ruch, tj. Low Poo, który zakłada po prostu rzadsze mycie włosów. Aby ograniczyć ich przetłuszczanie, można używać suchego szamponu lub spróbować delikatniejszych kosmetyków, które nie będą przesuszać skóry głowy, a zatem i powodować wzmożonej produkcji sebum.Czym myć włosy, jeśli jednak chcemy spróbować metody No Poo? Najlepszą alternatywą wydaje się roztwór octu jabłkowego, który przywraca włosom blask. Nieco mniejszym uznaniem cieszy się woda z sodą oczyszczoną. Roztwór ten może być stosowany w sprzątaniu domu, ale dla włosów i skóry głowy może być po prostu zbyt agresywny.Macie doświadczenia z takimi płukankami? Próbowałyście kiedyś metody No Poo? Jeśli tak, koniecznie dajcie znać, jak się u was sprawdziła!

Reklama

Zobacz także: Redakcyjny test szczotek Michel Mercier

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane