Po zabiegu w obrębie ust zauważyła małą plamkę. Diagnoza okazała się tragiczna i doprowadziła do amputacji wargi

Pauline z Wielkiej Brytanii opowiedziała o swojej historii magazynowi "The Sun". Kobieta marzyła jedynie o pięknym wyglądzie, a skończyło się tragiczną diagnozą, która zagrażała jej życiu. Teraz przestrzega inne osoby przed popełnieniem jej błędu.

Tragiczny finał zabiegu powiększenia ust

Pauline kilkukrotnie poprawiała sobie usta przy pomocy popularnych metod, jednak podczas pobytu w Hiszpanii zgodziła się na eksperymentalne wypełnianie ust kwasem hialuronowym bez użycia igieł, a jedynie przy pomocy wysokiego ciśnienia.

Jakiś czas po zabiegu zauważyła suchą plamkę na wardze. Początkowo zlekceważyła ją, uznając tylko za niegroźną opryszczkę, która szybko zniknie sama. Miesiąc później zorientowała się, że plamka ciągle jest podrażniona i rośnie. Przy pomocy dermatologa zaczęła leczyć ją doraźnie, smarując maściami. To jednak wciąż nie pomagało.

W końcu, w listopadzie 2020 roku, lekarz zlecił wykonanie biopsji. Trzy tygodnie później na Pauline jak grom z jasnego nieba spadła druzgocąca diagnoza - rak kolczystokomórkowy skóry. Nowotwór złośliwy zdążył przenieść się na wewnętrzną stronę podbródka.

Zobacz też: Wytatuowała sobie oczy i straciła wzrok. Tatuażysta usłyszał wyrok

Czerniak wargi doprowadził do amputacji

Choć przyczyn powstania tego typu raka skóry (który jest odmianą czerniaka) jest wiele, sprzyja mu m.in. palenie nikotyny, czy nadmierne eksponowanie skóry na słońce. Zabiegi kosmetyczne również mogą się do tego przyczynić, jednak są to bardzo sporadyczne przypadki. Takie jak Pauline.

Ostatecznie 64-latka musiała przejść poważne leczenie i operację, podczas której chirurdzy wycięli jej dolną wargę i część podbródka, a w miejsce wargi przyszyli część jej własnego języka. Pełny proces gojenia trwał ponad rok. Teraz Brytyjka ostrzega inne kobiety przed pochopnymi zabiegami medycyny estetycznej.