Reklama

W historii kosmetyków nie brakuje przykładów przerażających i niebezpiecznych zabiegów, które miały upiększać, a często prowadziły nie tylko do poważnych chorób, ale nawet śmierci w boleściach. Tak było ze słynną "bielą wenecką", którą stosowano do wybielania skóry. Było to nic innego, jak puder z... ołowiem.

Reklama

Do czego kiedyś służył puder z ołowiem?

Puder z węglanem ołowiu stosowały już Egipcjanki i Rzymianki, które stosowały go do rozjaśniania spalonej słońcem skóry. Dzięki niemu zyskiwały rzekomo gładką jak aksamit i bladą jak śnieg cerę, pożądaną w wyższych sferach. Z czasem kosmetyk podpatrzyły japońskie gejsze, aż w końcu ołowiany puder trafił na europejskie dwory.

Prawdziwy rozkwit popularności pudru z ołowiem zanotowano jednak w czasach wiktoriańskich. Szczególnie popularny był wówczas "Bloom of Ninon de L’Enclos". Słynny preparat nosił imię siedemnastowiecznej kurtyzany Anny "Ninon" de L’Enclos. Wygładzać miał skórę, usuwać piegi i zmarszczki, stosować go miała sama królowa Francji - Maria Antonina.

Zobacz też: Krem do twarzy z Rossmanna z jadem żmii daje efekt botoxu! Poprawia owal twarzy i prasuje zmarszczki

Dlaczego ołów jest niebezpieczny?

Niestety, niewielu przejmowało się tym, że za pięknymi efektami i gładką skórą idą śmiertelnie niebezpieczne skutki uboczne płynące z toksycznego działania ołowiu na ludzki organizm. Wczesne objawy zatrucia ołowiem to bóle głowy, brzucha, nudności i kolka. Po pewnym czasie pojawiają się wymioty, spadki ciśnienia krwi oraz obniżenie temperatury ciała. Ostre zatrucie prowadzi do niewydolności nerek, wątroby i układu nerwowego. Zatrucie przewlekłe, w wyniku kumulacji ołowiu, uszkadza układ nerwowy, szpik kostny, nerki i skórę. Finalnie może doprowadzić do śmierci.

Wiele osób z renesansowych dworów przechodziło przez podobne problemy, o czym w swojej książce pisała Lisa Eldrige.

Długotrwałe stosowanie powodowało przebarwienia skóry, cera stawała się szara, zmęczona, nabierała odcieni żółci, zieleni i fioletu, przez co twarz w końcu zaczynała wyglądać jak wysuszony stary owoc. Ciągłe używanie specyfiku było również przyczyną próchnicy zębów, nieświeżego oddechu i wypadania włosów, a nawet trwałego uszkodzenia płuc.
Reklama

Na szczęście, z biegiem lat i rozwojem nauki kosmetyki w niebezpiecznymi składnikami zaczęły znikać z rynku. Świadomość ludzi rosła i bezpieczeństwo stosowania produktów do pielęgnacji i makijażu zaczęło grać pierwsze skrzypce. I oby tak już zostało.

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane