Po co komu przedłużanie rzęs, gdy istnieje ten tusz?! Intensywnie czarny i turbo zagęszczający hit, który zastąpi ci sztuczne rzęsy
Uwielbiam mocno podkreślone rzęsy, ale nie ukrywam, nie jestem fanką przedłużania rzęs. Jeśli zrobi to na wielkie wyjścia profesjonalna makijażystka, super, ale sama nie mam cierpliwości do zabawy w przyklejanie sztucznych rzęs na pasku czy nawet pojedynczych kępek. Szkoda mi również czasu i nie podoba mi się efekt rzęs przedłużanych w salonie. To właśnie dlatego tak ważnym kosmetykiem w moim codziennym makijażu jest dobry tusz do rzęs.

Uwielbiam efekt mocnego spojrzenia. Najczęściej sięgam po tusze do rzęs, które są intensywnie czarne i pogrubiające, ale jednocześnie nie sklejające włosków. Chcę, żeby moje rzęsy wyglądały na gęste i ciemne, ale jednocześnie muszą być rozdzielone i wyglądać naturalnie. Znalezienie tuszu, który spełnia wszystkie te warunki nie jest najłatwiejsze. Jeśli masz więc problem z odnalezieniem takiego, służę pomocą. Jako redaktorka naczelna serwisu internetowego poświęconego głównie tematom urodowym, przetestowałam mnóstwo produktów i tych nowych, które dopiero co pojawiają się na rynku, i tych, które zna każdy miłośnik branży beauty. Tusz, o którym zaraz ci opowiem, na sklepowych półkach dostępny jest już od jakiegoś czasu, więc jeśli do tej pory nie miałaś z nim przyjemności, to czas się bliżej zapoznać.
Zagęszczający i pogrubiający tusz do rzęs Hella Thicc Fenty Beauty to perełka, która z pewnością trafiłaby na listę moich ulubionych produktów do makijażu. Jak sama nazwa wskazuje - genialnie zagęszcza i pogrubia rzęsy oblepiając je cieniuteńką warstwą produktu przy każdym ruchu szczoteczki. Nie zmienia jednocześnie rzęs w nieatrakcyjne "nogi pająka", co zdarza się w przypadku niektórych produktów o takich właściwościach. Co ważne, ten kosmetyk sprawdzi się nawet w największe upały - jest odporny na pot i nie rozmazuje się. Wytrzymuje na rzęsach cały dzień, nie kruszy się i nie osypuje. Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł.
Tusz sygnowany nazwiskiem barbadoskiej piękności Rihanny zdecydowanie nie zrobi krzywdy nawet dziewczynom o niedużych umiejętnościach makijażowych. Pokażę ci jak krok po kroku uzyskać najpiękniejszy efekt i wykorzystać wszystkie jego możliwości.
1. Zacznij od przygotowania rzęs
Pewnie zastanawiasz się, co to znaczy? Przed nałożeniem tuszu upewnij się, że nie ma na nim żadnych tłustych produktów - np. kremu, którym smarowałaś wcześniej okolicę oka. Postaraj się nakładać krem w taki sposób, by nie oblepiać nim także rzęs. Jeśli natomiast tak ci się zdarzyło, patyczkiem kosmetycznym zwilżonym w płynie micelarnym delikatnie go z nich zetrzyj. Poczekaj kilkanaście sekund, aż przeschną, a następnie podkręć je zalotką. Możesz teraz przejść do aplikacji tuszu.
2. Jak najlepiej malować tuszem rzęsy?
Wypróbuj mój trik: "oprzyj" rzęsy o szczoteczkę i przymknij delikatnie oko, zmruż je - w tym samym czasie okręcaj szczoteczkę w miejscu wokół własnej osi przez 5 sekund, a następnie wyciągnij ją ku górze. Dzięki temu końcówki rzęs będą leciutkie, a cała moc produktu skupi się u ich nasady, co pogłębi spojrzenie.

3. Efekt "cat eye" - jak go osiągnąć?
Dokładnie wyszczotkuj rzęsy i porozdzielaj je. Zadbaj o króciutkie włoski w wewnętrznym kąciku oka. Wywiń też i podkreśl zewnętrzny kącik, a nadasz im efektu "cat eye". Dolne rzęsy możesz pozostawić naturalne - to bardzo modne w tym sezonie. Jeśli jednak, tak jak ja, jesteś fanką mocniejszego makijażu oka, pomaluj je delikatnie. Ja robię to trzymając szczoteczkę pionowo i malując włoski pojedynczo. Mam wtedy nad tym większą kontrolę i pewność, że nie posklejam ich, ani nie odcisnę tuszu na dolnej powiece.

4. Ile warstw tuszu nałożyć?
Tak wygląda tylko jedna warstwa tuszu. Jest to efekt, który zadowala mnie w stu procentach, mimo że gustuję w dość mocnych makijażach. Zwykle nakładam więc dwie warstwy, ale w przypadku tuszu Hella Thicc Fenty Beauty absolutnie nie ma takiej potrzeby.
