Reklama

Dla jednych będzie to maskara, dla innych ulubiona pomadka, ale w moim przypadku to róż do policzków jest "tym" kosmetykiem, bez którego nie wyobrażam sobie codziennego makijażu. Przyznaję otwarcie - jestem uzależniona i w szufladzie mojej toaletki mam prawdziwą kolekcję niedużych pudełeczek, które kryją w sobie najróżniejsze warianty róży: matowe, połyskujące, prasowane, kremowe. Jednak nie zawsze tak było - jeszcze kilka lat temu bałam się tego kosmetyku jak ognia. Aż odkryłam produkt, który chcę Wam dzisiaj pokazać.Z różami do policzków jest ten problem, że wiele odcieni (choć w opakowaniu wyglądają przepięknie) niekoniecznie pasuje do codziennego makijażu. I naprawdę łatwo przesadzić, bo granica między subtelnym, a karykaturalnym podkreśleniem bywa bardzo cienka. Ale nie w przypadku mojego dzisiejszego ulubieńca. Jest nim modelujący róż do policzków 2Skin Pocket popularnej marki Bell.Tak, jak wspominałam, odkryłam go w czasach, gdy z racji mizernych umiejętności panicznie bałam się "przedawkowania" różu. Sprzedawczyni zapewniła mnie, że w przypadku tego produktu nie muszę się tego obawiać. Miała całkowitą rację - z różem Bell naprawdę trudno przesadzić. Jest bardzo łatwy w aplikacji, nie tworzy plam i nie ściera się w ciągu dnia. Pokazywany przeze mnie odcień 051 ma dodatkowo tę zaletę, że pasuje do każdej okazji i jednocześnie harmonizuje z większością typów karnacji. Jego cena także jest bardzo przyjemna - zaledwie ok. 10 zł.Opinie innych Wizażanek na temat tego produktu znajdziecie w KWC.

Reklama

Na zakończenie dodam, że choć dziś nie boję się już eksperymentować, nieduży róż Bell wciąż należy do moich ulubieńców. Cenię go za jego uniwersalność i łatwość użytkowania - najczęściej po prostu noszę go ze sobą w torebce, by móc z jego pomocą odświeżyć makijaż w każdym miejscu i o każdej porze.Zapraszamy Was na fanpage Wizaz.pl Makijaż, na którym znajdziecie wiele makijażowych inspiracji.

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane