Reklama

W tym roku mijają dwie dekady, odkąd w Polsce otwarto pierwszy sklep stacjonarny Sephora. W związku z 20 urodzinami marki postanowiliśmy prześledzić jej losy w naszym kraju i sprawdzić, jakie zmiany zaszły od 1999 roku. Nie udałoby się to bez pomocy Sergiusza Osmańskiego - Dyrektora Artystycznego Sephora Polska, który o makijażu, kosmetykach oraz związanych z nimi trendach wie wszystko.

Reklama

Sergiusz Osmański, Dyrektor Artystyczny Sephora Polska

Sephora zadebiutowała na polskim rynku w 1999 roku. Jak zmieniła świat beauty w Polsce w ciągu tych ostatnich 20 lat?

Sergiusz Osmański: Możemy to rozpatrywać na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to sam koncept sprzedażowy i mentalność Polek. Z drugiej strony na pewno asortyment. Jeżeli chodzi o tę ostatnią płaszczyznę, to tutaj najważniejszą rolę odegrał oczywiście internet, w szczególności Instagram. Bo przełom ofertowy następuje od 2014 roku, gdzie zauważyliśmy, że marki zakładane przez topowych influencerów cieszą się największą popularnością. Wręcz wygrywają z markami z tradycją, historią, dobrze znanymi i osadzonymi w świadomości klienta. Więc może nawet nie 20 lat, ale te ostatnie 5 lat pokazuje, że asortyment kosmetyczny rozwija się bardzo dynamicznie i jest podatny na to, co dzieje się właśnie w blogosferze, w świecie wirtualnym.Natomiast wracając do pierwszej płaszczyzny, to wejście perfumerii na rynek polski spowodowało, że klienci zyskali dostęp do czegoś, co kiedyś było niedostępne. Bo nowy koncept, który wprowadziła Sephora, czyli otwarcie przestrzeni perfumeryjnej do dyspozycji klienta, oraz to, że jego pojawienie się na terenie perfumerii nie musi być związane z zakupem, tylko z doświadczaniem, testowaniem i eksperymentowaniem, sprawiło, że w pierwszych 5 latach po otwarciu sklepu stacjonarnego w Polce najważniejszy był temat edukacji. Wcześniej Polki nie miały dostępu do światowych trendów, obserwowały je zza żelaznej kurtyny. Namiastkę luksusu stanowiła jedynie sieć sklepów Pewex i Baltona, więc to rzeczywiście były kolosalne zmiany w świadomości. W 1999 roku w perfumerii Sephora witaliśmy klientów na wejściu czerwonym dywanem, wszyscy konsultanci mieli czarne rękawiczki, które były swego rodzaju kodem. Dziewczyny były zobligowane do tego, żeby twarz mieć ubraną według standardu, który mówił o tzw. looku paryskim – tylko i wyłącznie cienka kreska nad linią rzęs i mocne, intensywne czerwone usta. Ta estetyka, to wszystko, co się działo, miało wymiar wejścia do prawdziwej świątyni luksusu perfumeryjnego.

Czy można powiedzieć, że gdy w Polsce pojawiła się Sephora, kobiety zmieniły swoje podejście do makijażu i kosmetyków? Da się to zaobserwować?

S.O.: Zdecydowanie tak. Z jednej strony Polki miały już dostęp do wszystkich nowinek, które się w sezonach pojawiały, z drugiej – osadziły się mentalnie w tej nowej rzeczywistości. Na początku mojej kariery, kiedy przyleciałem do Polski w 1992 roku i w Domach Centrum w Warszawie robiliśmy pierwsze pokazy makijażu, na które potrafiło przyjść 2 tys. osób, jak na koncert Maanamu w tym czasie, to widać było, że chłonność tego tematu również idzie w parze z brakiem doświadczenia i stereotypowym podejściem do makijażu. Wszystkie Polki wyglądały tak samo. Wszystkie kochały brązy, szarości i nakładały hennę na włosy. Po jakimś czasie nastąpiła z kolei faza zachwytu gwiazdami, czyli wyrywanie stron z magazynów i pokazywanie ich fryzjerom czy kosmetyczkom (makijażyści nie istnieli jeszcze w świadomości), by pomogli nam zbliżyć się wyglądem do osoby z okładki. Polki zachwycały się odtwarzaniem. Po tych wszystkich latach nastąpił etap, który ma w tej chwili swoje apogeum, czyli zindywidualizowanie. Dziś dziewczyny są świadome tego, jakich kolorów chcą używać i w których jest im do twarzy. Musi to być związane z nich stylem – nawet nie tyle ubierania, co życia. Interesują się nowościami kosmetycznymi, ale nie działa to tak, jak kilka lat wcześniej. Nie podążają ślepo za trendami i nie wymieniają co kilka miesięcy całej zawartości kosmetyczki na to, co w danym sezonie jest modne. Są świadome swoich potrzeb: „Neonowe usta są fajne, ale nie dla mnie. Jak chcą, niech noszą. Wytuszowane rzęsy – też robią wrażenie, ale ja preferuję look naked i nie będę tego stosować”. Nie czują się w związku z tym gorsze. Nie boją się, że ktoś zarzuci im, że są démodé, ponieważ osiągnęły już własny styl. To cudowny okres obserwacji.

Przy okazji trendów w makijażu, jak zmieniały się one na przestrzeni ostatnich 20 lat? Czy można dostrzec podobieństwo w obecnych trendach do tych z lat 90.?

S.O.: Tak – myślę, że zatoczyliśmy koło. Roczniki, które rodziły się w latach 90. w tej chwili przeżywają fascynację stylizacjami z tego okresu, trochę podrasowanymi współcześnie. To samo dzieje się w make-upie. Nie boimy się napigmentowanych kolorów i nakładania odcieni na całą powiekę. Oczywiście robimy to w nieco innych proporcjach, ale jako inspirację zdecydowanie możemy wziąć magazyny z lat 90., w których kampanie reklamowe były właśnie w takiej estetyce. I to zauważamy również w trendach obecnego sezonu.

Jakie trendy w makijażu w tym sezonie lansuje Sephora Polska?

S.O.: My staramy się zaproponować na każdy sezon trzy trendy. Ponieważ przekrój osób, które obserwujemy jest tak szeroki, chcemy, by każdy znalazł coś dla siebie. W tym sezonie najbardziej spokojnym trendem nude jest rozświetlenie. Oczywiście zapomnieliśmy już o spektakularnym strobingu, ale jednak efekt wet glow bardzo odpowiada wielu osobom, więc w nowej wersji, z dodaniem niuansów toffee i beżu, jest jednym z wiodących na sezon wiosenno-letni. Z kolei klasyczne czerwone usta, które pokochali projektanci na wybiegach, to opcja dla osób odważnych. W wersji metalizującej, z dżetami, brokatem, a nawet sproszkowanym cieniem do powiek, dodanym do błyszczyka, ubierają usta jednym ruchem. Ostatnią propozycją tego sezonu jest nowa wersja smoky eyes – trochę właśnie inspirowana latami 90., ze stylizacją mocno wyciągniętego zewnętrznego kącika oka, wypełnienia powieki po sam łuk brwiowy. Taki makijaż może być wykonany na bazie beży i brązów. Tą techniką uzyskamy wersję na dzień. Ale możemy też zaszaleć z mocno napigmentowanymi cieniami do powiek i stworzyć make-up wieczorowy, czy nawet dodać do makijażu dziennego, do wodnej linii oka, kredkę i spowodować, że stanie się ono bardziej sexy, osmużone i z dziennej wersji przejdziemy na wieczorową.

Jakie jest główne źródło inspiracji dla marki Sephora?

S.O.: Zdecydowanie świat. Energia wokół nas i to, co się dzieje na świecie inspirują cały zespół kreatywny i mają przełożenie na to, w jakiej estetyce pojawiają się kolejne kampanie reklamowe oraz jak wygląda kolorystyka w danym sezonie. I rzeczywiście wspomniana grupa wychodzi poza świat stricte beauty. To grupa, która jest połączeniem architektów, osób związanym z designem wnętrz, a jednocześnie np. osób, które projektują tkaniny.

Z jakimi refleksjami wiąże się dla zespołu Sephora Polska okrągła rocznica perfumerii w naszym kraju?

S.O.: Jesteśmy szczęśliwi, że przez te wszystkie lata czuliśmy się i wciąż czujemy potrzebni. Mamy mnóstwo dowodów ze strony klientek, osób, które są wiernie perfumerii, że jesteśmy kawałkiem ich życia.

Na koniec proszę powiedzieć, co skłoniło markę Sephora do współpracy z ilustratorką Olką Osadzińską?

S.O.: Przede wszystkim estetyka, w której porusza się Olka. Poza tym jej osoba, jako kobiety bardzo kreatywnej, miała duży wpływ na to, że rozpoczęliśmy rozmowy właśnie z nią, a nie z innym artystą. Efekt końcowy już w pierwszych projektach nie wymagał żadnych poprawek i konsultacji, tylko był po prostu jednym wielkim zielonym światłem z dwóch stron. Od początku było nam po drodze. Mówimy tym samym językiem.

Reklama

Przypominamy, że jubileuszową kolekcję Sephora x Olka Osadzińska już od 04.06 kupić można we wszystkich perfumeriach Sephora i perfumerii on-line.materiał powstał z udziałem marki Sephorazdjęcia: mat. prasowe

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane