Reklama

Zaraz po pokazach zakochałyśmy się w koronkowych halkach, jedwabnych piżamach i małych czarnych na ramiączkach typu spaghetti z wiosennych kolekcji Alexandra Wanga, Balenciagi i Givenchy. Do przewidzenia było, że bieliźniany trend, dziewczęcy, ale zmysłowy, trafi na modne ulice. Wydawało się jednak, że prędzej będziemy nosić piżamy zamiast garniturów i halki jako sukienki niż eksponować biustonosze jak na wybiegach Driesa van Notena i J.W. Andersona. Ale gdy Taylor Tomasi Hill pokazała się w militarnej parce, skórzanych legginsach, rozkloszowanej spódnicy i różowym biustonoszu na koszuli, najpierw zastanawiałyśmy się, ile elementów ubrania można na siebie założyć, a potem zadałyśmy sobie pytanie: czy my też będziemy tak chodzić?

Reklama

Cóż, mimo najlepszych chęci, nie widzimy dla tego trendu miejsca pod naszą szerokością geograficzną. Nie dość, że wiele z nas obowiązuje dress code, który zabrania głębokich dekoltów, nie mówiąc o eksperymentach z bielizną, ale przede wszystkim skojarzenie z kiczowatymi kostiumami scenicznymi Spice Girls nie wywołuje chyba u nas tak intensywnej fali nostalgii jak w podatnym na wszelkiej maści retro świecie wielkiej mody.

Reklama

Co nie zmienia faktu, że modowa pewność siebie wymaga poczucia humoru, więc może pokusimy się o ten odwrócony zestaw w zaciszu sypialni. A jest co pokazywać, bo ostatnie kilka sezonów przyniosło ponowny rozkwit polskiej branży bieliźniarskiej. Koronki można już kupić nie tylko w Le Petit Trou, ale także w sklepach internetowych marek LoveAndLace, Perilla, Lana Nguyen, czy H.M.B.D. Dla femme fatale biustonosze mogą być czarne lub czerwone, dla niewinnych kokietek – pastelowe, w sam raz na wiosnę.Zobacz też: Mom jeans – czy można w nich wyglądać dobrze, nosząc rozmiar większy niż 36?

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane