Reklama

Cruelty free, czyli produkty wolne od okrucieństwa i nietestowane na zwierzętach są coraz częściej wybierane przez świadomych konsumentów. To m.in. dzięki klientom branży beauty od 2013 roku w Unii Europejskiej zakazano przeprowadzania badań na zwierzętach przy produkcji kosmetyków. Niemniej jednak wciąż dopuszczone do sprzedaży są produkty, które testowano zanim wprowadzono te regulacje.

Reklama

Choć wciąż poszanowanie dla praw zwierząt nie jest regułą, to stało się coraz bardziej powszechne w przemyśle kosmetycznym. Na zmianę podejścia do traktowania zwierząt przez koncerny mają wpływ nabywcy, którzy wybierają te produkty, które działają zgodnie z ich sumieniem.

Jak rozpoznać więc markę, która jest przyjazna zwierzętom i jak czytać oznaczenia cruelty free? Szczegóły wyjaśnia nam Olga Zajączkowska, Director of Product Development Jusee Cosmetics, marki założonej wraz z Julią Wieniawą, która otrzymała rozpoznawany na całym świecie certyfikat Leaping Bunny.

Czym jest cruelty free?

Cruelty free to oznaczenie, które możemy zobaczyć na części kosmetyków (ale nie tylko). Ma na celu poinformować konsumenta, że dany produkt został wyprodukowany w poszanowaniu dla zwierząt. Gwarantuje również, że te nie ucierpiały na żadnym etapie jego tworzenia. Warto zaznaczyć jednak, że produkty cruelty free nie są tym samym co produkty wegańskie, które nie posiadają składników pochodzenia zwierzęcego. Jedno nie wyklucza jednak drugiego.

Kosmetyki oznaczone tym terminem nie są testowane na zwierzętach na żadnym etapie produkcji. Oznacza to, że marka, aby zostać uznaną za wolną od okrucieństwa, nie może prowadzić testów na zwierzętach. Co więcej, nie może także zlecać takich testów innym podmiotom (producentom składników czy zewnętrznym laboratoriom). Nie może też dystrybuować swoich produktów w krajach, w których są one wymagane (np. Chiny) - wyjaśnia Olga Zajączkowska.

Kto przyznaje certyfikaty cruelty free?

Certyfikacją firm wolnych od okrucieństwa wobec zwierząt zajmują się niezależne organizacje non-profit takie jak: Leaping Bunny, CCF – Choose Cruelty Free i PETA.

Wymagają one od certyfikowanych transparentności całego procesu produkcji. Leaping Bunny przyznawany jest przez CCIC –Coalition for Consumer Information on Cosmetics i jest jednym z najbardziej rygorystycznych certyfikatów. Tym, co odróżnia go od innych programów, są surowe normy dotyczące testów na zwierzętach, monitoring dostawców i ich obowiązkowe audyty.

mat. prasowe

Czy oznaczenie cruelty free może być wiarygodne dla klientów?

Jak podaje sondaż Savanta ComRes przeprowadzony w czerwcu 2020 roku, aż 80 proc. dorosłych Polaków zgadza się, że Unia Europejska powinna zainwestować w metody badawcze, które będą stanowiły alternatywę dla testów na zwierzętach. Klienci brandów kosmetycznych wciąż pozostają nieufni wobec marek, nawet tych komunikujących, że są przyjazne środowisku, czy zwierzętom. Zjawisko "greenwashingu" wciąż jest powszechne. Stąd ważne są etykiety. Czy im wierzyć?

Oczywiście! Klienci coraz częściej szukają niezależnego źródła, które potwierdzi, że deklaracje marketingowe składane przez markę są prawdziwe. Certyfikaty nie są obowiązkowe, marki przystępujące do procesu certyfikacji muszą spełnić najwyższe standardy w tym zakresie oraz poddać się rygorystycznym kontrolom potwierdzającym fakt nietestowania na zwierzętach. Leaping Bunny przyznawany jest na rok i aby ponownie przystąpić do programu trzeba być otwartym na niezależne audyty, by udowodnić, że cały system zarządzania łańcuchem dostaw jest wolny od testów na zwierzętach. To właśnie dzięki temu, oznaczenie zapewnia, że testy na zwierzętach nie były przeprowadzane na żadnym etapie rozwoju produktu - zaznacza ekspert Jusee Cosmetics.

iStock

Dlaczego wciąż popularne marki testują na zwierzętach?

Dla wielu marek wyzwanie, jakim jest rezygnacja z testowania kosmetyków na zwierzętach jest problemem logistycznym. Choć świadomość konsumentów się zwiększa, to zwłaszcza w przypadku wielkich koncernów, zmiana modelu produkcji na cruelty free jest równoznaczna z utratą znacznej części zysków. Wiąże się to m.in. z uzależnieniem istnienia brandu od obecności na rynku chińskim, gdzie takie testy wciąż są obowiązkowe. Takie doświadczenia pozostają również legalne w Ameryce i Australii. To dlatego małe przedsiębiorstwa i brandy kosmetyczne łatwiej dostosowują się do tych zmian. Niektóre tłumaczą to natomiast zwiększonymi procedurami bezpieczeństwa dla konsumentów.

Na terenie UE prawo zabrania produkcji i handlu kosmetykami testowanymi na zwierzętach. Te standardy są zagwarantowane przez prawo i obejmują wszystkich na terenie Unii Europejskiej. Jednak to wciąż nie do końca jednoznaczny temat. Szacuje się, że około 70% państw na świecie dopuszcza testy składników i kosmetyków na zwierzętach, są też rynki, które takich testów wymagają. Oznacza to, że nawet kosmetyki w Unii Europejskiej mogą mieć dalekie powiązania z testami na zwierzętach i nawet europejskie firmy kosmetyczne mogą sprzedawać swoje produkty na rynkach gdzie testy są wymagane. Zgoda na niezależne audyty i coroczną akredytację statusu wolnego od okrucieństwa podnosi wiarygodność marki i jest wyznacznikiem transparentności całego procesu.

iStock

Jak wygląda sytuacja marek w Polsce pod względem oznaczeń cruelty free?

Olga Zajączkowska podkreśla, że z roku na rok jest coraz lepiej. Marki wpisują cruelty free w DNA brandu już na etapie jego powstawania. Dziś myśli się eko. Problemem mogą być, choć nie muszą starsze, duże marki kosmetyczne, mniej elastyczne i skore do zmian.

Coraz więcej polskich marek komunikuje i potwierdza, że temat okrucieństwa wobec zwierząt nie jest im obojętny. Świadomość konsumentów w tej sprawie jest coraz wyższa, chętniej wybierają produkty firm, co do których mają pewność, że są etyczne oraz podzielają wartości takie jak ekologia i ochrona zwierząt. Polskie firmy nie pozostają wobec tego obojętne. Źródłem informacji na temat marek potwierdzonych jako wolne od okrucieństwa w Polsce jest Stowarzyszenie “Kosmetyki bez okrucieństwa”. Weryfikacją polskich marek kosmetycznych zajmuje się również autorka bloga i aplikacji Happy Rabbit współpracująca z wymienionym Stowarzyszeniem.

Dlaczego cruelty free jest tak ważne dla małych i dużych firm?

Dla konsumenta coraz bardziej liczy się transparentność brandu. To, czy marka jest wiarygodna w oczach klientów nie zależy już tylko od działania produktu i dawania efektów, jakie producent obiecuje na opakowaniu. Liczy się filozofia marki kosmetycznej, jej podejście do ekologii - w tym praw zwierząt. Dziś nie wybiera się tylko tego co tanie i skuteczne.

Rosnące grono świadomych konsumentów trochę wymusza na markach podjęcie działań w sprawach istotnych dla całego społeczeństwa. Dziś takim wyzwaniem są działania na rzecz ochrony planety. Klienci mają również większe oczekiwania wobec autentyczności marek, pochodzenia i bezpieczeństwa produktów. Taka transparentność jest ważna bez względu na wielkość firmy. Certyfikaty są wiarygodnym źródłem informacji na temat składników i procesu wytwarzania kosmetyków. To one wyznaczają wysokie standardy, chroniąc konsumenta przed niejasnymi, często wprowadzającymi w błąd deklaracjami. Dotyczy to nie tylko certyfikatów z obszaru cruelty free, ale także tych potwierdzających naturalność, ekologię czy wegański skład.
Reklama

A wy wybieracie świadomie?

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane