Głębokie nawilżenie i rozświetlenie na co dzień. Redaktorki Wizaż.pl przetestowały bestsellerowe produkty Phlov
Przetestowałyśmy odmładzający eliksir hialuronowy do twarzy, Hydro-cream, który intensywnie nawilża cerę oraz Glow Cream, którego charakterystyczną cechą jest piękne rozświetlenie o właściwościach bazy pod makijaż. Zobacz, jak te produkty sprawdziły się w naszej rutynie pielęgnacyjnej.
Zima to czas, w którym każda cera potrzebuje porządnej dawki nawilżenia i ochrony przed szkodliwym wpływem centralnego ogrzewania. W chłodnych miesiącach najczęściej narzekamy również na ziemisty wygląd skóry twarzy, który powoduje wielotygodniowy brak słońca. Jak temu zaradzić? Okazuje się, że wystarczy dobrze skomponowana rutyna pielęgnacyjna, która nie tylko nawodni skórę, ale i ją rozświetli. Wiemy, jakie kosmetyki gwarantują piękne glow!
Produkty, które testowałyśmy:
Odmładzający eliksir hialuronowy do twarzy
Pochodzi z linii "anti-age" i oprócz nawilżenia cery ma również za zadanie wspomóc ją w walce z pierwszymi oznakami starzenia, takimi jak utrata jędrności, zmarszczki czy wysuszenie i poszarzenie cery. Unikalne połączenie dwóch innowacyjnych peptydów spłyca istniejące zmarszczki (w tym mimiczne, marionetkowe, czołowe oraz kurze łapki) i zwiększa odporność skóry na powstawanie nowych, przyspieszając jej relaksację po skurczu mimicznym. Formuła poprawia również syntezę kolagenu i gęstość skóry. Spowalnia procesy starzenia dzięki aktywacji tzw. genów długowieczności. Stanowiący bazę eliksiru naturalny kwas hialuronowy w trzech wielkościach molekuł wykazuje wielowymiarowe działanie nawilżające, kojące i uelastyczniające. Wzmacnia barierę ochronną naskórka i wygładza drobne zmarszczki. Jest pozyskiwany w innowacyjnym procesie biofermentacji i posiada certyfikat potwierdzający jego przyjazność dla mikrobiomu.

Hydro-cream - intensywnie nawilżający krem do twarzy
To zamknięty w niewielkim słoiczku gęsty żel-krem, który już po kilku minutach od nałożenia daje uczucie głębokiego nawodnienia i ulgi na skórze. Innowacyjna formuła z kompleksem kwasów hialuronowych wywołuje podwójną falę nawilżenia na powierzchni skóry, poprzez uwolnienie mikro-cząsteczek wody, a kompleks roślinnych adaptogenów zwiększa zdolności obronne i przystosowawcze skóry narażonej na niekorzystne czynniki środowiskowe, zwiększa jej poziom energii, spowalnia procesy starzenia, przywraca jej witalność i naturalny blask. To dobrze znany już fankom marki Smart Splash w nowym opakowaniu.

Glow Cream - rozświetlający krem do twarzy o właściwościach bazy pod makijaż.
To prawdziwa perełka dla fanek łączenia pielęgnacji z makijażem i korektą niedoskonałości. Glow Cream ma delikatny, szampański odcień, który po nałożeniu na twarz daje subtelny, ale widoczny efekt "soft focus". Pory stają się niemal niewidoczne, skóra jest promienna i wygładzona, znikają też wszelkie zaczerwienienia czy drobne różnice w kolorze cery. Ten produkt to doskonała baza pod makijaż, która zapewni nawilżenie, pielęgnację, ale też rozświetlenie i poprawę trwałości podkładu czy korektora. Krem zamknięty jest w małym słoiczku, który posiada specjalną "szpatułkę", która zapewnia higieniczne nakładanie produktu. Dawniej mogliśmy go kojarzyć pod nazwą Diamond Look.

Test redaktorki Pauliny
Dlaczego testowałam produkty Phlov?
Choć na co dzień nie mam większych problemów z cerą, to w okresie jesienno/zimowym zawsze zmagam się z lekkim przesuszeniem. Ma na to wpływ wiatr, mróz i ogrzewanie pomieszczeń, które dość inwazyjnie wpływają na barierę hydrolipidową. Dlatego z przyjemnością skusiłam się na wypróbowanie tych silnie nawilżających i kojących produktów od Phlov.
Moje odczucia i efekty
Zacznijmy od Hyaluronic Elixir, który w moim przypadku świetnie zastąpił serum. Nakładałam go codziennie rano i wieczorem pod krem do twarzy i muszę przyznać, że szybko zaczęłam widzieć efekty jego działania. Już po pierwszej aplikacji cera była mocno nawilżona i zyskała efekt "glass skin". Lekka konsystencja kosmetyku szybko się wchłonęła i nie pozostawiła na cerze lepkiej, nieprzyjemnej warstwy. Produkt ma też delikatny zapach, który nie jest drażniący i ciężki. W mojej opinii ogromną zaletą eliksiru jest jego skład, a zwłaszcza zawartość peptydów, które w długofalowej skali wyraźnie odmładzają i napinają cerę, dodając jej młodzieńczej świeżości.

Przejdźmy do Hydro-Cream. Na noc wolę nieco cięższe, bardziej treściwe formuły, dlatego stosowałam go jako swój krem na dzień. W tej roli sprawdził się idealnie, zapewniając skórze komfort i uczucie nawodnienia nawet w niesprzyjających warunkach. Cera jest po nim ukojona, wyciszone są też wszelkie podrażnienia i zaczerwienienia. Krem bardzo szybko się wchłania, pozostawiając powierzchnię twarzy satynową i gładką. Wszystko dzięki zawartości Ashwagandy i grzyba Reishi, które aktywnie odmładzają cerę i wspierają jej procesy ochronne przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi.

Na koniec zostawiłam sobie swojego ulubieńca z tego trio, czyli Glow Cream. Jako makijażystka dobrze wiem, że podstawą dobrego makeup'u jest wypielęgnowana i zdrowa skóra. Bez dobrej bazy żaden podkład nie będzie się dobrze trzymał. Dlatego połączenie właściwości nawilżającego, odżywczego kremu z działaniem rozświetlającej bazy to dla mnie strzał w dziesiątkę. Kosmetyk zawiera delikatny pigment i perłowe drobiny, które dają efekt "soft focus". Co to znaczy? Działa niemalże jak filtr, zmniejszając widoczność porów i wyrównując koloryt cery. Dodatkowo przedłuża trwałość podkładu. Kolejnym z plusów Glow Cream jest wydajność. Wystarczy naprawdę niewielka ilość, by pokryć całą twarz.


Test redaktorki Marty
Dlaczego testowałam produkty Phlov?
Mam suchą skórę, na której nie trudno o podrażnienia i naruszenie bariery hydrolipidowej. Jest nadreaktywna, a w ostatnim czasie wiele przeszła. Zbyt intensywne oczyszczanie i obniżona odporność odbiły się na jej wyglądzie. Wydaje się być matowa, straciła pożądany blask, a nałożony na twarz podkład jest widoczny. Po 30. roku życia na twarzy widoczne są już pierwsze zmarszczki, a ze względu na sezon jesienno-zimowy, kondycja skóry uległa pogorszeniu. Po zestaw kosmetyków od Phlov sięgnęłam w poszukiwaniu nawilżającego hitu, który pomoże mi odżywić skórę, ale też wygładzi ją i doda blasku. Nie ukrywam, że chciałam również poznać wychwalany przez Wizażanki krem rozświetlający. Ma naprawdę dobre recenzje.
Moje odczucia i efekty
Odmładzający eliksir hialuronowy to produkt o charakterze serum do twarzy, który aplikuje się pod krem. Oczekiwania były ogromne, bo moja kapryśna, sucha skóra wymagała wsparcia. Kosmetyk miał spełniać rolę boostera dla składników zawartych w kremie. Eliksir został zamknięty w bardzo estetycznym opakowaniu z pompką, która dobrze dozuje odpowiednią ilość produktu. Ten ma natomiast formę lekkiego, wodnistego żelu, który w niewielkiej ilości wystarcza na pokrycie twarzy, szyi i dekoltu (a bardzo potrzebuje wsparcia). Po aplikacji na twarz daje wrażenie odświeżenia, ale też koi ściągniętą skórę. Naprawia barierę hydrolipidową, co zauważyłam choćby ze względu na jej zmniejszoną reaktywność. Zdecydowanie można zaliczyć go do produktów nawilżających, a do tego uniwersalnych. Sprawdza się przy każdej pielęgnacji, zwłaszcza jako wzmacniacz nawilżenia. W składzie serum do twarzy oprócz kwasu hialuronowego, znajdziemy innowacyjne peptydy odpowiadające za efekt wygładzenia. Mają one wpłynąć na spłycenie zmarszczek, np. mimicznych, które są u mnie już wyraźnie zarysowane. Przy dłuższym stosowaniu serum ma wpływać na spowolnienie procesów starzenia się skóry, ale też poprawiać jej gęstość.

W codziennej pielęgnacji nawilżającej stosowałam również Hydro-Cream od Phlov, który jest jak szklanka wody dla spragnionej skóry. Ma kremowo-żelową formułę, a na twarzy zachowuje się jak jedwabiste masełko. Jest jednak bardzo lekki, delikatny, nie obciąża i nie wyświeca skóry. Krem dobrze się rozprowadza, nie bieli i szybko się wchłania. Zostawia na skórze powłokę nawilżającą, dbając o skórę powierzchniowo, ale też działa w głębokich warstwach skóry. To widać i czuć pod palcami. Skóra jest po nim miękka i wygładzona. Stosowany regularnie, pomógł mi zredukować suche skórki (razem z kolejnym, opisywanym przeze mnie produktem). Krem do twarzy dodał cerze blasku, ale też redukował wrażenie zmęczenia. Dzięki temu, że neutralizuje wolne rodniki, działa też odmładzająco.
Ze względu na to, że chroni przed szkodliwymi czynnikami, jak zanieczyszczenia, ale też niebieskie światło i smog, zdobył u mnie kolejnego plusa. Życie w mieście i praca przed komputerem wpływają na kondycję skóry. Krem jest natomiast jak dodatkowa tarcza. Nie sposób nie wspomnieć również o jego zapachu. Po aplikacji wyczuwalny jest aromat cytrusów i kwiatów. Kompozycja to natomiast połączenie ananasa, papai, jaśminu i wanilii.

Glow Cream od Phlov to produkt, którego z całej trójki byłam najbardziej ciekawa. Ma dawać diamond look, a przy tym zachęca nietypową formułą, w której widoczne są połyskujące, złote drobinki. To perłowe pigmenty, które potęgują efekt glow na twarzy. Po otwarciu wieczka, produkt zdobył pierwszy plus za zapach. Słodki, a jednocześnie świeży. Krem rozświetlający nie rozczarował również na drugim etapie, czyli podczas aplikacji na skórę. Łatwo rozprowadzał się na twarzy, a przy tym szybko wchłaniał. Zostawiał na skórze delikatną powłokę, która była dla niej jak jedwabny kocyk. Nie lepił się, nie obciążał i nie dawał przy tym wrażenia mokrej skóry. Był zaskakująco lekki. Skóra zyskała natomiast piękne, naturalne glow. Moja sucha skóra od razu poczuła nawilżenie. Była przyjemna w dotyku, a makijaż prezentował się na niej lepiej! Przy naturalnym makijażu, ale też w trendzie glass skin, który wraca w 2025, krem potęgował efekt rozświetlenia i blasku.

W kremie znalazł się m.in. ekstrakt z dziewanny, kwas hialuronowy, czy olej jojoba. Dzięki nim krem odpowiada za redukcję widoczności porów, ale też drobnych zmarszczek. Ma też pomóc w pozbyciu się niedoskonałości. Ten hit od Phlov rzeczywiście wygładza skórę i sprawdza się przy kapryśnej cerze, jak moja. Produkt widocznie nawilża, redukuje uczucie ściągnięcia i zostawia cerę z efektem glow.
Jako baza pod makijaż również sprawdza się rewelacyjnie!


Test redaktorki Sylwii
Dlaczego testowałam produkty Phlov?
Moja cera ma tendencję do przesuszania się. Jest bardzo wrażliwa na wysokie i niskie temperatury, dlatego zwłaszcza latem i zimą dbam o to, aby dostarczać skórze maksymalnego nawilżenia. Dodatkowo przez suchą cerę borykam się z matową, delikatnie poszarzałą skórą. Ze względu na to z chęcią zabrałam się do testów produktów Phlov, które mają stworzyć genialne combo nawilżająco-rozświetlające.
Moje odczucia i efekty
Zacznijmy od Hyaluronic Elixir, który zachwycił mnie od pierwszej pompki. Ma leciutką konsystencję, która jest nieco gęstsza od serum, ale zachowuje się bardzo podobnie - natychmiast się wchłania. Nie pozostawia po sobie lepkiego filmu, którego bardzo nie lubię w produktach do pielęgnacji. Pierwsze efekty są odczuwalne natychmiast. Eliksir fantastycznie relaksuje skórę, dając uczucie ulgi i ukojenia. Po oczyszczeniu twarzy niweluje ściągnięcie, przywracając pełen komfort. Dodatkowo skóra już na tym etapie staje się rozświetlona. Reszta efektów również jest szybko widoczna - już po pierwszych dwóch dniach wyraźnie czułam, że nawet po myciu buzi nie towarzyszy mi aż tak mocne przesuszenie. Kolejnym plusem produktu jest jego neutralny, praktycznie niewyczuwalny zapach. Ten produkt śmiało można stosować zarówno na dzień, jak i na noc - nie roluje się i świetnie spisuje się pod makijażem.
To, co zdobyło moje serce, to połączenie działania nawilżającego z odmładzającym. W składzie znajdziesz dwa innowacyjne peptydy, które spłycają zmarszczki i zapobiegają powstawaniu nowych.

Jako drugi pod lupę wzięłam Hydro-Cream. I tutaj już po odpakowaniu pudełeczka zostałam miło zaskoczona dbałością o detale. W opakowaniu znalazłam niewielką przyssawkę oraz szpatułkę, które mają ułatwiać higieniczną aplikację. Pierwszy raz spotkałam się z takim rozwiązaniem! Dzięki temu nie trzeba się martwić, gdzie odłożyć szpatułkę, aby nie zniknęła lub nie ubrudziła się. Krem ma bardzo leciutką konsystencję, co dla mnie jest ogromną zaletą. Nie przepadam za ciężkimi, oblepiającymi formułami, więc dla mnie był idealny zarówno na dzień, jak i na noc. Stosując go w połączeniu z Hyaluronic Elixir otrzymałam naprawdę genialną bombę nawilżenia. Cera jest ukojona, dobrze nawilżona, a po dłuższym stosowaniu zniknęły delikatne zaczerwienienia, które lubią pojawiać się na mojej skórze.
Krem dzięki lekkiej konsystencji szybko się wchłania, nie pozostawia po sobie lepkiego uczucia, a skóra natychmiast staje się rozpromieniona. Wygląda zdrowo, młodzieńczo i świeżo. W kremie poza składnikami nawilżającymi znajdziemy również roślinne adaptogeny, które spowalniają procesy starzenia. Warto zaznaczyć, że produkt ma wyczuwalny zapach, ale jest on neutralny i przyjemny.

Przetestowałam również Glow Cream, który ma zapewniać efekt rozświetlenia. Przyznam, że byłam bardzo ciekawa jego formuły oraz właściwości. Po pierwszej aplikacji od razu wiedziałam, że ten produkt zostanie ze mną na dłużej. Krem ma równie leciutką, nieobciążającą formułę, a dodatkowo zawiera perłowy mikropigment, który ma odpowiadać za efekt "Soft Focus", czyli zmniejszenie widoczności porów, zmarszczek i niedoskonałości. Po nim skóra staje się rozświetlona, promienna, wygląda zdrowo i gładko. Może się sprawdzić jako alternatywa dla bazy pod podkład, ale nawet noszony solo - w dni, w które nie miałam czasu lub ochoty na makijaż - dawał mi niesamowity komfort i pewność, że moja skóra wygląda po prostu dobrze.
Jeśli nie jesteś fanką rozświetlenia i mokrego wykończenia na skórze, to nie musisz się martwić. Blask jest widoczny, ale przypomina zdrową, promienną skórę. Perłowe drobinki są też bardzo kobiece i subtelne.
