Reklama

Kiedy otrzymałam do testów kosmetyki Eveline Cosmetics Organic Gold, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to skład, czyli organiczne bioformuły i co najmniej 96 proc. składników naturalnego pochodzenia. Produkty zostały stworzone w duchu Clean Beauty, a przy tym odpowiadały potrzebom, jakie w danym momencie miała zarówno moja skóra, jak i włosy. Nie mogłam więc przejść wobec nich obojętnie. Jak ostatecznie wypadały?

Reklama

Dla użytkowniczek Wizaz.pl przygotowaliśmy specjalną zniżkę na całą serię Organic Gold. Na kod WIZAZ08 wpisany podczas realizacji zakupów w sklepie online Eveline Cosmetics, generuje się rabat -35% na całą serię. Kod ważny jest do końca sierpnia.

Pielęgnacja twarzy z Eveline Cosmetics Organic Gold

Seria kosmetyków Eveline Cosmetics Organic Gold pozwala na wykonanie niemal pełnej pielęgnacji twarzy. To umożliwiło mi rzetelną ocenę działania każdego z nich. Mam cerę mieszaną, ze skłonnością do pojawiania się na niej wyprysków, ale też przetłuszczania się, a co za tym idzie, wyświecania w ciągu dnia w strefie T. Cera po 30-tce wymaga też dbałości o poprawę jej napięcia. Przeglądając składy produktów, już byłam zadowolona. Organiczne i naturalne produkty o właściwościach łagodzących, ale też nawilżających i wpływających na elastyczność skóry, jak najbardziej odpowiadały na moje potrzeby.

Produkty myjące i oczyszczające

Do testów otrzymałam piankę oczyszczająco-łagodzącą z organicznymi jagodami goji i oczyszczająco-nawilżającą wodę micelarną.

Otwarcie przyznaję, że jestem fanką kosmetyków do mycia twarzy w piance, więc pierwszy produkt miał u mnie fory na starcie, ze względu na konsystencję. Był lekki, delikatny dla cery i dobrze usuwał z niej zanieczyszczenia. Pianka nie wysuszała skóry i nie powodowała uczucia ściągnięcia. Po umyciu twarzy, skóra wydawała się być odświeżona. Stosowana regularnie, wspomogła redukcję pojawiających się na twarzy zaskórników, które często tworzyły mi się w okolicach nosa. Subtelnie wyciszała już istniejące zmiany skórne i sprawiała, że zmęczona cera wyglądała po prostu lepiej. Po jej użyciu dało się zauważyć, że przywraca cerze blask.

Chcąc przyjrzeć się bliżej działaniu pianki, warto spojrzeć na jej skład. Znajdziemy w nim m.in. organiczne jagody goji, zwalczające działanie wolnych rodników, przeciwdziałające starzeniu się skóry, biochaber bławatek i biokwiat lotosu o właściwościach odświeżających i kojących naskórek, ale też wąkrotę azjatycką, która regeneruje skórę. Samo dobro!

archiwum prywatne

Wodę micelarną stosowałam do usunięcia makijażu i zanieczyszczeń z twarzy, oczywiście nie zapominając o późniejszej tonizacji. Nowość od Eveline Cosmetics łagodnie usuwała nadmiar sebum, radziła sobie z podkładem i maskarą (nawet tą wodoodporną!), ale też makijażem brwi. Nie musiałam trzeć skóry, bo produkt nie robił smug. Po przemyciu wacikiem, cera była gładka, odświeżona, ale też jakby nawilżona, czego zwykle nie spodziewam się po użyciu wody micelarnej.

To co znajdziemy w środku płynu micelarnego to organiczne jagody goji, zapobiegające starzeniu się skóry, jagody acai o właściwościach oczyszczających, chaber i bławatek, ale też ekstrakt z zielonej herbaty o działaniu regenerującym. Bio składniki zapobiegają powstawaniu podrażnień i redukują zaczerwienienia - rzeczywiście było to widoczne.

archiwum prywatne

Nawilżenie i odżywienie skóry twarzy

Nowa linia Eveline Cosmetics to też trzy kremy do twarzy o różnym działaniu:

Na dzień stosowałam krem matująco-łagodzący tej linii. Dzięki niemu cera nie wyświecała mi się w ciągu dnia, a makijaż wyglądał dobrze nawet po kilku godzinach z cięższym podkładem. Strefa T nie wyświecała się, wszystko dzięki obecności olejku z drzewa herbacianego i biołopianu, które regulują pracę gruczołów łojowych. Mają one też wpływ na wygładzenie cery. Krem zachował się więc jak dobra baza, która zmniejsza pory. Nie zapchał mnie, a wypryski ładnie się pod nim goiły. Pomimo swoich właściwości matujących, krem do twarzy nie przesuszał cery i nie powodował jej ściągnięcia. Przyjemnie ją nawilżył i załagodził. To wszystko dzięki olejku ze słodkich migdałów, którego działanie wsparła trawa cytrynowa i algi.

Na noc kładłam produkt regenerująco-nawilżający. Potrzebowałam treściwego produktu o silniejszym działaniu odżywiającym. Ten się sprawdził. Ma dość gęstą konsystencję, więc wklepany w cerę rano dawał mi uczucie zregenerowanej i gładkiej skóry. Wypróbowany na dzień również zdał egzamin. W rezultacie skóra była silnie nawilżona, miękka i przyjemna w dotyku. Po przespanej nocy wydawała się ukojona, a zaczerwienienia mniej widoczne. Tego spodziewałam się widząc skład. W kremie do twarzy znajdziemy organiczny aloes, olejek z oliwek i kwas hialuronowy, które są mistrzami w nawilżaniu i kojeniu skóry. Oprócz tego, formuła z zielonej herbaty, kombuchka i jarmuż. Bioskładniki mają działanie wzmacniające, anti-aging i łagodzące.

archiwum prywatne

Pielęgnację uzupełniłam kremem pod oczy i na powieki. Był łagodny dla wrażliwej skóry, a jednocześnie nie podrażnił oczu. Testowany krem szybko się wchłaniał, nie lepił się na twarzy i odświeżał skórę. Miałam wrażenie położenia na niej przyjemnego kompresu. Zależało mi na usunięciu zmęczenia spod oczu. Oczywiście, produkt nie zadziałał jak pełne 8 godzin snu, ale przyjemnie nawilżył skórę i rozjaśnił cienie. Skóra była bardziej napięta, dzięki czemu worki nie były widoczne. Nie mam zmarszczek w tych okolicach, ale myślę, że poradziłby sobie z drobnymi liniami.

Krem ma w składzie organiczne - wąkrotę azjatycką, banana, ale też aloes, olej kokosowy i bawełniany. Mają one właściwości rozjaśniające, nawilżające, regenerujące i łagodzące. Działanie produktu uzupełnione zostało o pobudzającą kofeinę, która redukuje zmęczenie i opuchliznę.

archiwum prywatne

Organiczna pielęgnacja ciała

Do rąk wpadły mi też dwa balsamy do ciała, które miały za zadanie odżywić i naprawić moją wymagającą skórę. Pierwszy z organicznym olejem kokosowym i drugi z aloesem. Przyznam, że zależało mi głównie na nawilżeniu i poprawie wyglądu nóg i rąk. Moja skóra jest tam przesuszona i wymaga poprawy elastyczności. To właśnie otrzymałam. Ale po kolei.

Balsam regenerująco-wygładzający Eveline Organic Gold aplikowałam codziennie rano i wieczorem na skórę nóg. Przyznam, że już przy pierwszym nałożeniu, dosłownie spiła go z powierzchni. Produkt ekspresowo się wchłonął i nie zostawił na ciele lepkiego filmu. Co więcej, nie czułam nieprzyjemnego i nadmiernego natłuszczenia, a miłe nawilżenie, które jak się okazało, zostało ze mną na długo. Nowość od Eveline dodatkowo wygładziła skórę, dodała jej miękkości, ale też w naturalny sposób ją upiększyła. Pozbyłam się w efekcie wrażenia ściągnięcia skóry. Była delikatnie napięta i jednocześnie ujędrniona.

To, jak balsam odżywił i zregenerował moją skórę, zawdzięcza obecności olejku kokosowego, z którym bardzo się polubiłam. To on odpowiada za nawilżenie i uszczelnienie bariery hydrolipidowej, dzięki czemu naskórek nie traci tak szybko wilgoci. Oprócz tego w balsamie znajdziemy również bio składniki, jak owoce camu camu, jagody goji i awokado. Poprawiają one sprężystość, detoksykują, wygładzają i regenerują skórę, nie tylko na powierzchni.

archiwum prywatne

Na ręce nakładałam subtelnie pachnący aloesem balsam nawilżająco-odżywczy, który bardzo łatwo się rozprowadził. Jego formuła przypomina kremowy żel aloesowy. Nie jest on jednak lepiący, co sprawia, że zostawia skórę aksamitnie gładką. Przyznam, że dawno żaden produkt nie sprawił mi takiej przyjemności już podczas aplikacji. W efekcie otrzymałam miękką, przyjemną w dotyku skórę. Co więcej, naprawdę dobrze sprawdził się na ciele po pierwszej ekspozycji skóry na słońce. Nie podrażnił, a przyjemnie ukoił muśniętą słońcem skórę. Tę właściwość szczególnie cenię w nim o tej porze roku.

Przyglądając się mu bliżej, oprócz bazowego aloesu, w składzie znajdziemy jeszcze organiczny olejek z oliwek i bio granat wraz z zieloną herbatą. Wspierają one działanie nawilżające balsamu, ale też łagodzą skórę, regenerują i uelastyczniają.

archiwum prywatne

Oba balsamy do ciała zamknięte są w wygodnej butelce z dozownikiem. Dla mnie to plus i przewaga nad produktami w tubce. Aplikacja jest wygodniejsza, a sam kosmetyk wygląda lepiej na półce w łazience. Czy wrócę do pielęgnacji ciała z produktami Eveline Organic? Na pewno, zwłaszcza po produkt z uwielbianym przeze mnie, dobroczynnym aloesem.

Pielęgnacja włosów z Eveline Cosmetics Organic Gold

Linia kosmetyków do włosów była tą, która zaciekawiła mnie najbardziej. Moje bardzo długie włosy o średnim stopniu porowatości potrzebują wsparcia w postaci nawilżenia i odżywienia. Są lekko matowe, szorstkie na końcach i nie wyglądają tak dobrze, jak przed zimą. Szampon i odżywkę regenerującą stosowałam równocześnie. Włosy myję niemal codziennie, więc dobór odpowiedniego produktu myjącego był dla mnie niezwykle istotny, zwłaszcza, że mój skalp ma skłonność do przesuszania się i pojawiania na nim podrażnień. Swędząca skóra głowy przy użyciu zbyt inwazyjnych produktów to u mnie żadna nowość. Kosmetyki do włosów Eveline Organic obeszły się z nią jednak naprawdę łagodnie.

Szampon ma średniej gęstości konsystencję i dobrze domywa włosy, usuwając z nich zanieczyszczenia i resztki kosmetyków. Nie jest typowym „rypaczem”. Ma delikatne działanie, które nie powoduje przesuszania się włosów, czy skalpu i dobrze radzi sobie z jego oczyszczaniem. Subtelnie się pieni, a przy tym dobrze spłukuje. Nie ma SLS i SLES w składzie. Przy moim dużym zużyciu produktów myjących do włosów, okazał się być naprawdę wydajny. Nie ubyło go wiele z butelki.

Testowany szampon do włosów będzie idealny do włosów suchych i zniszczonych, czyli poniekąd takich jak moje. Regeneruje je i odżywia, działając jak lekka odżywka. Ma w składzie organiczny olejek arganowy i roślinną keratynę, które wspomagają odbudowę włosów. Widać, jak naprawiają się z każdym kolejnym myciem. Dodatkowo w produkcie z serii Organic Gold znajdziemy silnie odżywiające olejek z oliwy i kokosowy, ale też nawilżający i przyjazny dla skalpu aloes.

archiwum prywatne

Po umyciu włosów, na ich powierzchnię na kilka minut nakładałam odżywkę o lekkiej, nieobciążającej formule. Nie powodowała oklapnięcia włosów, ani przetłuszczania, więc dostała ode mnie ogromnego plusa. Dzięki niej dobrze rozczesywało mi się włosy - bez szarpania i zabawy w rozplątywanie kołtunów, które dotąd często pojawiały mi się po całym dniu. Ponadto włosy były wygładzone, a z każdym myciem wyglądały lepiej. Patrząc na szczotkę, miałam wrażenie, że ubywa mi ich mniej. Nie były tak przesuszone jak dotąd. Z racji tego, że produkt jest uzupełnieniem dla działania szamponu, skład jest do niego zbliżony. Oprócz wspomnianych wcześniej składników znajdziemy w nim proteiny pszenicy, które ograniczają puszenie i elektryzowanie włosów.

archiwum prywatne

Czy sięgnę ponownie po produkty z linii Organic Gold? Z pewnością. Kosmetyki Eveline Cosmetics mają dobre składy, pięknie pachną, a przede wszystkim naprawiają skórę, nie podrażniając jej. Moim hitem w pielęgnacji twarzy zostały pianka myjąca, niemniej jednak wszystkie produkty zaprzyjaźniły się z moją cerą i nie raz staną na mojej półce w łazience. Jeśli mowa o włosach - duet szampon i odżywka sprawdziły się rewelacyjnie i w takim połączeniu zamierzam stosować je w również w przyszłości. Latem były niezastąpione i radziły sobie nawet z włosami zmęczonymi słońcem. Wykorzystałam je również do triku wypatrzonego u włosomaniaczek i opalałam się z odżywką na włosach! Polecam, dawno nie wyglądały tak dobrze!

Reklama

Materiał powstał z udziałem marki Eveline Cosmetics

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane