Test Premium: Redaktor naczelna Wizaz.pl testuje kosmetyki Biotherm do pielęgnacji skóry dojrzałej
Jędrniejsza skóra, mniej widoczne drobne zmarszczki - to efekty mojego testu kosmetyków marki Biotherm. Który okazał się najskuteczniejszy? Który najbardziej zaskoczył działaniem?

Kosmetyki Biotherm to marka doskonale znana Wizażankom i fankom skutecznych kosmetyków. Stoją za nią lata badań i odkryć. Trafił do mnie na test zestaw kosmetyków z kultowym planktonem termalnym i sprawdzałam na własnej skórze, czy rzeczywiście jest on w stanie zregenerować dojrzałą skórę. Jakie byłe efekty? Zapraszam do przeczytania wyników mojego testowania.
Dlaczego testowałam?
* Moja skóra ma już bardzo konkretne wymagania. Okres niedoskonałości czy zaskórników mam już za sobą:) Ale skóra dojrzała to równie (jak nie bardziej!) wymagające wyzwanie. Z roku na rok staje się mniej jędrna, przybywa zmarszczek - na razie drobnych, ale coraz bardziej widocznych. Potrzebuję kosmetyków, które dobrze i długotrwale nawilżą, ale też pomogą się skórze regenerować i zadziałają anti-agingowo.
* Najbardziej podstępny wróg mojej cery - stres. Każda z nas walczy z nim codziennie. Na mojej twarzy widać doskonale, czy mam za sobą nerwowy okres ( „wyśpij się w końcu” - radzą mi wtedy wszyscy znajomi) czy spokojny czas. Na stres reaguję błyskawicznie poszarzałą, zmęczoną twarzą. Wyglądam, jakbym przez miesiąc niedosypiała albo paliła paczkę papierosów dziennie (a nie palę w ogóle!). Jest też druga reakcja mojej cery na stres - potworny rumień. Taki, że po ok. 2-3 godzinach „wychodzi” spod podkładu.
* Mam bardzo dobre doświadczenia z kosmetykami, które opierają się na leczniczych właściwościach wód termalnych. Od ok. 2 lat moja cera zrobiła się bardzo reaktywna. Produkty z wodą termalną świetnie wyciszają rumień na mojej twarzy. Lubię testować tego typu kosmetyki, bo nigdy mnie nie uczuliły. Zafascynował mnie też skład kosmetyków Biotherm - a zwłaszcza plankton termalny.
Jaki składnik zwrócił moją uwagę?
Plankton termalny to wizytówka marki Biotherm. Kojarzy wam się z wodą? I słusznie! To unikatowy mikroorganizm odkryty w źródłach pirenejskich. Odkryty przez człowieka, który dla dermatologii jest prawdziwą ikoną. Francuski doktor Joseph Julien (znany bardziej jako Jos Julien) pracując nad sposobami leczenia brucelozy, w 1952 roku trafił do uzdrowiska w Savoie w Pirenejach, gdzie odkrył niezwykłe właściwości wód termalnych. Według legendy woda ta pomagała rzymskim legionistom odzyskać siły po walce. Doktor Julien w swoich badaniach odkrył, że rzeczywiście ma ona doskonałe działanie, ale długo zmagał się z jej tzw. starzeniem. Mówiąc najprościej - woda poza źródłem traciła swoje unikatowe właściwości. Doktor Julien przestudiował skład wody i odkrył, że kluczową rolę odgrywa w niej właśnie plankton - to on nadaje wodzie lecznicze właściwości. Przez 8 lat pracował nad tym, by utrzymać żywotność planktonu. Udało mu się uzyskać 400 000 razy wyższą koncentrację planktonu od tej występującej w naturalnym stanie. Tak narodziła się marka Biotherm.
Naturalny składnik, lata badań, utalentowany naukowiec - to wszystko z wielką siłą przemawiało do mnie, by spróbować, jak działa cudowne odkrycie doktora Juliena. Ale równie ważne były też efekty obiecywane po użyciu kosmetyków z planktonem termalnym - regeneracja komórek skóry i spowolnienie procesów starzenia. Plus szybkość działania!
By mieć pewność, że moja cera reaguje (pozytywnie lub nie) wyłącznie na kosmetyki Biotherm, podczas testu wykluczyłam z pielęgnacji wszelkie produkty innych marek. Mój test podzieliłam na 3 etapy - oczyszczanie, odżywianie i… akcja-koncentracja :)
OCZYSZCZANIE
Woda micelarna Biosource
Co obiecuje producent?
* Biosource od Biotherm to lekka woda micelarna do oczyszczania skóry twarzy.
* Usuwa makijaż twarzy, oczu i ust, odświeża oraz sprawia, że cera promienieje.
Cena: ok. 120 zł/200 ml

Jak oceniam?
Testowałam wiele wód micelarnych i wiele odpadało już po pierwszych dniach, gdy po ich użyciu cera była długo czerwona. W przypadku Biosource - zero podrażnień. Podoba mi się wygodne dozowanie dzięki pompce, bo mam tendencje do przechylana butelek z wodą zbyt mocno i wylewania zbyt wiele produktu na jedno użycie. Przy Biosource nie ma tego problemu. Świetnie rozpuszcza makijaż (podkreślam, że do tuszu używam płynu dwufazowego, nie nastawiałam się na to, by usuwać go wodą. Nakładam dwie warstwy tuszu i potrzebuję silniejszych składników niż micele). Z podkładem i pudrem woda od Biotherm radzi sobie świetnie. Podobnie z sebum - skóra po użyciu jest gładka, matowa i czysta. Jestem jednak nauczona przez dermatologów, że sama woda micelarna do oczyszczanie mojej twarzy nie wystarczy - sięgam po kolejny, oczyszczający produkt.

Pianka do oczyszczania cery suchej Biosource
Co obiecuje producent?
* Pianka dla skóry suchej aktywowana wodą.
* Oczyszcza, nawilża, nie pozostawia filmu na skórze.
* Wzbogacona w oligoelementy i sole mineralne.
Cena: ok. 120 zł/200 ml

Jak oceniam?
Jestem fanką recenzji Wizażanek i często je przeglądam, gdy chcę kupić i przetestować jakiś kosmetyk. W przypadku pianki Biosource zauważyłam, że kobiety były często zawiedzione konsystencją tego kosmetyku. „To nie jest pianka” - padało najczęściej. I rzeczywiście - to nie jest typowa pianka. W eleganckiej tubce znajdziecie kosmetyk o konsystencji kremu. Trzeba jednak wycisnąć odrobinę, zmieszać w dłoni z wodą i powstanie delikatna pianka. Przyznaję, że mi ta konsystencja odpowiada - produkty do mycia twarzy o ciut gęstszej konsystencji dają mi poczucie dokładnego umycia cery. Tak jest też w tym przypadku - twarz po użyciu Biosource jest gładka, miękka, wręcz lekko śliska. Zaczęłam używać tego duetu do oczyszczania w wyjątkowo stresującym tygodniu i mimo to, twarz zachowała świeży wygląd i ciepły kolor.

ODŻYWIANIE
Liftingujacy krem przeciwzmarszczkowy na dzień Blue Therapy Uplift Day
Co obiecuje producent?
* Aktywnie regeneruje skórę, by zredukować widoczne oznaki upływu czasu.
* Cera staje się natychmiastowo nawilżona, a dzień po dniu wyraźnie gładsza, bardziej miękka i pełna blasku.
Cena: ok. 230 zł/50 ml

Jak oceniam?
Krem Blue Therapy Uplift Day łączy w sobie 3 funkcje - skutecznie pomaga, daje ogromną przyjemność z używania i - co dla mnie równie ważne - tłumaczy, dlaczego ma prawo działać.
Zacznijmy od przyjemności:) Piękny szklany słoiczek - idealny na prezent. Krem ma lekką konsystencję i delikatny różowy kolor. Ślicznie pachnie - ale nie za mocno. Daje poczucie, że używasz produktu z wyższej półki - dobry początek dnia, prawda?:)
Ale nawet najpiękniejszy produkt nie wystarczy, jeśli nie stoją za nim badania. W tym przypadku o sile kremu stanowi opisywany przeze mnie wyżej plankton termalny i czerwone algi. Algi są od lat wykorzystywane w kosmetyce. Czerwone - czyli krasnorosty - to algi morskie, które mają działanie łagodzące, kojące i nawilżające. Przekonuje mnie połączenie dwóch „wodnych” składników, które mają wpisane w działaniu - regeneracja. Przyznaje, że tytuł Kosmetyku Wszech Czasów, który ten krem dostał od społeczności Wizażanek jest dodatkowym punktem dla produktu - nikt nie ma takiego oka do wyboru najlepszych kosmetyków jak Wizażanki.
Każda skóra może jednak zareagować inaczej, więc najważniejszy jest test na sobie. Krem Blue Therapy Uplift Day świetnie się wchłania, niewielka ilość wystarczy, by pokryć produktem całą twarz. Nie musiałam długo czekać, by móc nałożyć makijaż. Podkład nie rolował się - widać było, że skóra dobrze pracuje z kremem, produkt szybko się w nią wtopił.
Po trzech tygodniach stosowania widzę, że krem bardzo dobrze odżywia skórę. Od razu po użyciu robi się gładsza, bardziej napięta i jędrna. Nie uczulił mnie! Wiem, że obecność w składzie alcohol denat zastanawia niektórych, ale to składnik, który chroni krem przed zepsuciem. Może wysuszać wrażliwą cerę, ale mojej - mocno reaktywnej - nie zrobił żadnej krzywdy. Wręcz przeciwnie - mam poczucie nawilżenia przez cały dzień - wieczorem, gdy zmywam makijaż skóra nie jest napięta ani przesuszona. Jest miękka, ale też mniej wiotka. A uwierzcie, że przy skórze dojrzałej, jędrność cery jest najważniejszym efektem, którego oczekuje od kosmetyku do pielęgnacji twarzy.

Liftingujący krem na noc Blue Therapy Uplift Night
Co obiecuje producent?
Biotherm poddał ten krem licznym testom i badaniom i twierdzi, że u badanych kobiet:
* Napięcie skóry wzrosło o min. 34%.
* Poziom nawilżenia podniósł się o min. 37,6%*.
* 96% kobiet potwierdziło, że skóra wyraźnie się wygładziła.
Cena: ok. 230 zł/50 ml

Jak oceniam?
Jestem fanką kremów na noc. Opisywany kilka lat temu w Trendbooku Wizaz.pl trend „Sleeping beauty” jest jednym z moich ulubionych. Nocą skóra regeneruje się i możemy jej w tym skutecznie pomóc. Poza tym, czy to nie kusząca wizja - śpisz i piękniejesz?
Blue Therapy Red Algae Uplift Night zapewnia skórze pielęgnację nocą, gdy traci ona najwięcej wody. Świetnie się wchłania, daje od razu poczucie nawilżenia. Poranne spojrzenie w lustro - sama przyjemność. Cera jest wyraźnie rozświetlona i jędrniejsza. Drobne zmarszczki mniej widoczne. Oprócz planktonu termalnego i czerwonych alg, krem ma również w składzie peptydy kolagenowe. Ten cały koktajl sprawia, że skóra na twarzy jest napięta i świeża. Działanie anti-aginowe - 100 proc. zadowolenia.

Krem pod oczy Life Plankton™ Eye
Co obiecuje producent?
* Pielęgnacyjna formuła wnika w głąb cery, aby głęboko ją odżywiać.
* Redukuje widoczne zmarszczki, linie i defekty wywołane przedwczesnym starzeniem się wrażliwej skóry.
Cena: ok. 195/15 ml

Jak oceniam?
Nie zasnę, jeśli nie użyję kremu po oczy. Dojrzała cera nie pozwala na zapominanie o pielęgnacji swoich najwrażliwszych rejonów. A taki jest właśnie obszar pod okiem - delikatna cieniutka (4 razy cieńsza niż reszta twarzy) skóra, która za zaniedbania szybko nas ukaże zmarszczkami. Co podobało mi się w kremie Biotherm?
* konsystencja - treściwa, ale delikatna. Krem nie jest gęsty, bardzo szybko się wchłania, co doceniłam zwłaszcza rano, gdy walczę o każda minutę. Daje natychmiastową ulgę. Moja skóra pod oczami jest po myciu lekko ściągnięta - krem Lift Plankton Eye idealnie ją nawilża i łagodzi to nieprzyjemne uczucie.
* efekt wygładzenia - na cieniutkiej skórze wokół oczu w pierwszej kolejności widzę efekty nieprzespanych nocy czy nerwowych zebrań… Krem Life Plankton™ Eye pięknie je wygładził. Skóra pod oczami jest napięta - a to sprawia, że spojrzenie jest młodsze. Gładka skóra pod oczami odejmuje lat - dlatego tak ważne jest, by ją zawsze dobrze nawilżać i odżywiać.
* krem jest bardzo wydajny, szybciutko się wchłania. 5 minut po aplikacji nakładam korektor - nic się nie roluje, skóra jest gotowa na makijaż.

Mleczko do ciała Lait Corporel
Co obiecuje producent?
* Dostarcza skórze nawilżenia i wygładza suche miejsca.
* Wzmacnia barierę ochronną skóry.
* Chroni naturalną elastyczność skóry.
Cena: ok. 120 zł/400 mll

Jak oceniam?
Moja skóra jest mocno przesuszona i wymaga mocnego nawilżenia po każdym prysznicu. Inaczej wygląda po prostu nieatrakcyjnie. Mleczko Biotherm ma leciutką, lejącą konsystencję i obłędny cytrusowy zapach. Błyskawicznie się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy na skórze. Nakładam po porannym prysznicu, idę do garderoby i mogę się ubierać, bo mleczko idealnie się wchłonęło! Lubię treściwe masła do ciała, ale rano mleczko o takiej konsystencji jest niezastąpione. Lait Corporel świetnie łagodzi uczucie ściągniętej skóry i odżywia ją. Skóra po użyciu mleczka jest miękka i gładka.

AKCJA KONCENTRACJA
Czyli produkty z wyjątkowo dużym stężeniem planktonu termalnego.
Aqua Bounce Flash Mask, maseczka nawilżająca w płachcie
Co obiecuje producent:
* Nawilżająca maska w płachcie z planktonem termalnym.
* Poprawia jędrność skóry.
* Optymalnie nawilża dzięki połączenie kwasu hialuronowego i planktonu termalnego.
Cena: 35 zł

Jak oceniam?
Zastosowałam tę maskę dzień przed ważnym spotkaniem firmowym i zostałam zapytana, czy byłam na jakimś zabiegu, bo wyglądam wyjątkowo promiennie. To chyba najlepsza recenzja? Nie wyobrażam sobie życia bez maseczek w płachcie, a ta jest idealna. Błyskawicznie ratuje odwodnioną i zwiotczałą skórę. Ujędrniająca maska w płachcie od Biotherm jest mocno nasączona całym zestawem składników. Jest wśród nich oczywiście plankton termalny - i to w dużej ilości! Każda maseczka jest bogata w plankton termalny o stężeniu odpowiadającemu jednej 50-mililitrowej buteleczce Aqua Bounce Concentrate. Do tego producenci dołożyli kwas hialuronowy, o którego właściwościach nawilżających napisano już setki artykułów. To prawdziwy zastrzyk nawilżający!
Maska składa się z dwóch warstw - na twarzy pozostaje oczywiście biała delikatna płachta. Producent zaleca, by trzymać maseczkę na twarzy 15 minut, ja przeciągnęłam ten czas o 5 dodatkowych. Przyznaję - zaczytałam się, a maseczka jest wygodna, nic nie ścieka, nie kapie - można o niej zapomnieć. Po zdjęciu maseczki, na twarzy pozostała esencja, którą delikatnie wklepałam, a potem dodatkowo użyłam masażera. Moja cera była nawilżona, jędrna i rozświetlona - naprawdę młodsza.

Serum regenerujące Life Plankton™ Elixir
Co obiecuje producent?
* Potrójne działanie, by skóra była: chroniona, wzmocniona, zregenerowana.
* Serum wspomaga regenerację skóry dla widocznie młodszego wyglądu.
* Już po 8 dniach jakość wyglądu skóry ulega poprawie.
Cena: ok. 290 zł/30 ml

Jak oceniam?
W Life Plakton™ Elixir znajdziemy największe stężenie planktonu termalnego. To skoncentrowany ratunek dla skóry. Produkt ma dosyć rzadką, wodnistą konsystencję o mlecznym kolorze i ślicznym zapachu. Pipetka ułatwia aplikację, by jak najlepiej wykorzystać produkt. Serum łatwo rozprowadza się na skórze i bardzo szybko się wchłania.
Czy rzeczywiście działa po 8 dniach? Od razu po użyciu czuć, że skóra jest gładsza. Cera jest odżywiona, nawilżona, pełna blasku i sprężysta. W moim przypadku efekt był najbardziej widoczny na czole - jest wyraźnie gładsze, a drobne zmarszczki są mniejsze.
Serum nie podrażnia, nie powoduje zaczerwienień ani efektu ściągnięcia. Jest wydajne! Przy regularnym stosowaniu rano i wieczorem po 3 tygodniach nie zużyłam jeszcze połowy buteleczki.

Materiał powstał z udziałem marki Biotherm