Test redakcji: Przetestowałam depilator IPL Philips Lumea. Efekty depilacji utrzymują się 6 miesięcy!
Dzięki depilacji IPL z Philips Lumea wreszcie cieszę się naprawdę gładką skórą, bez podrażnień i wrastających włosów. Żałuję, że nie wypróbowałam domowej depilacji światłem wcześniej!

- Laura Grzelak
!-- (c) 2000-2021 Gemius SA Impressions: placement: Artykuly, order: https://wizaz.pl/pielegnacja/test-redakcji-przetestowalam-depilator-ipl-philips-lumea-efekty-po-pol-, creative: PixelStatystyki -->
Po latach męczenia mojej skóry niemal codziennym goleniem włosków maszynką i kilku mocno nieudanych próbach depilacji woskiem, które skończyły się ogromnymi podrażnieniami, postanowiłam wypróbować domową depilację światłem. Przyznaję, że pokładałam w Lumei spore nadzieje, ale miałam także wiele obaw. Zastanawiałam się, czy zabieg rzeczywiście będzie bezbolesny i bezpieczny dla skóry. Nie wiedziałam także, czy już za pierwszym razem poradzę sobie z obsługą urządzenia. Szybko okazało się, że moje obawy nie miały wiele wspólnego z rzeczywistością, a z depilatorem IPL Philips Lumea 9000 polubiłam się tak bardzo, że nie wyobrażam sobie wrócić już do swoich starych nawyków w kwestii depilacji skóry.
Test depilatora IPL Philips Lumea 9000
Do testów otrzymałam Philips Lumea 9000 IPL w wersji z czterema nakładkami - do ciała, pach, bikini i twarzy. Od razu zwróciłam uwagę na doskonałą jakość wykonania całego sprzętu. Depilator dobrze leży w dłoni, przyciski są intuicyjne, a wymiana nakładek nie sprawia żadnej trudności. Do zestawu dołączony jest także zasilacz - bardzo spodobało mi się to, że sprzęt możemy naładować i stosować bezprzewodowo, jak i korzystać z depilatora podłączonego do zasilania.

Po dokładnym przeczytaniu dołączonej instrukcji obsługi zainstalowałam jeszcze na swoim telefonie specjalną aplikację Lumea IPL. Prawdopodobnie gdyby nie ona, nie udałoby mi się tak sprawnie przeprowadzić całej serii dwunastu zabiegów - możemy włączyć push'e, które informują nas o tym, że zbliża się data kolejnego zabiegu. Dzięki niej pierwszy kontakt z urządzeniem był także o wiele łatwiejszy. Dowiedziałam się na przykład ile impulsów w jednym rzędzie potrzebuję, aby dokładnie usunąć włoski z całej łydki - miałam więc pewność, że nie ominę żadnego obszaru.

Jak stosować depilator IPL Philips Lumea?
Postanowiłam, że najpierw pozbędę się włosów z łydek i ud. Wiedziałam, że prawdopodobnie na tym obszarze zabieg będzie najmniej bolesny, a mi najłatwiej będzie operować urządzeniem. Ogoliłam dokładnie nogi maszynką dzień wcześniej, aby uniknąć podrażnień, a następnie w dniu zabiegu upewniłam się, że moja skóra jest czysta, nie ma na sobie kremu ani balsamu, a także, że po goleniu nie pojawiły się żadne krostki.
Nałożyłam nakładkę przeznaczoną do nóg - ma ona największe okienko ze wszystkich. Następnie, według wskazań aplikacji wykonałam test na skórze - włączyłam depilator, kliknęłam przycisk z lupą i przyłożyłam okienko do wybranego obszaru. Urządzenie zasugerowało mi poziom 4. Obawiałam się, że błysk może być zbyt mocny, dlatego na początek zmniejszyłam ustawienie do 3 i dopiero skierowałam błysk w stronę skóry. Jakie było moje zdziwienie, kiedy nie poczułam bólu ani żadnego dyskomfortu! Zwiększyłam moc do 4 i to ustawienie zostało ze mną do końca serii. Było zupełnie wystarczające do tego, aby pozbyć się włosków, jednocześnie nie pojawiło się na mojej wrażliwej skórze żadne podrażnienie ani zaczerwienienie.

Depilacja obu łydek i ud zajęła mi mniej niż obejrzenie odcinka ulubionego serialu. Za pierwszym razem było to około 20-25 minut, ale gdy już nabrałam wprawy udawało mi się to nawet w 15 minut. Starałam się przesuwać jak najdokładniej po skórze, aby nie ominąć żadnego obszaru. Na nogach najlepiej sprawdziła mi się opcja wyzwalania impulsów za pomocą przycisku. Gdy z czasem zaczęłam depilować też okolicę bikini i pachy, o wiele lepiej polubiłam opcję przesuwania po skórze - Lumea sama wyzwala błysk, gdy ma kontakt ze skórą. Trzeba jedynie zadbać o to, aby nie naświetlać dwa razy tego samego obszaru.
W trakcie depilacji nie stosowałam dodatkowych okularów - producent zapewnia, że urządzenie jest bezpieczne dla oczu. Wszystko dzięki wbudowanemu czujnikowi, który nie wyzwoli błysku, jeśli okienko dobrze nie przylega do skóry. O tym, że urządzenie jest gotowe do użycia informuje nas lampa z tyłu depilatora z napisem 'ready'.

Już po trzech zabiegach, które wykonałam w odstępie dwóch tygodni, zauważyłam naprawdę sporą redukcję włosków. O ile po pierwszym zabiegu pojawiły się niewielkie obszary, w których włosków było wyraźnie mniej, tak po trzech zabiegach nie miałam w zasadzie potrzeby, aby dodatkowo golić łydki i uda. Zrobiłam to dopiero przed kolejnym, czwartym zabiegiem. Włoski, które odrastały, stały się o wiele bardziej miękkie i niemal niewidoczne. Co ciekawe, zupełnie przestały mi wrastać, szczególnie w obszarze bikini, gdzie miałam z tym naprawdę spory problem.
Po dwunastu zabiegach rzeczywiście mogę powiedzieć, że redukcja włosów jest niemal stuprocentowa, a efekt utrzymuje się od wielu tygodni. Nie wiem, jak mogłam wcześniej męczyć swoją skórę jednorazowymi maszynkami i narażać się na ból związany z depilacją woskiem. Skóra po stosowaniu Philips Lumea 9000 jest gładka, a ja nie myślę już o bolesnych krostkach, twardych odrastających włoskach i przesuszonej skórze od ciągłej depilacji. Nie muszę nawet myśleć o zabiegach przypominających, bo o zbliżającym się terminie informuje mnie aplikacja.
Materiał powstał z udziałem marki Philips