Reklama

Wszystkim paniom, które myślą, że są stare, grube, brzydkie, głupie i beznadziejne, powiem jedno: to bzdura. Myśląc tak, same się niszczycie. Jak ja kiedyś.
Sama nie wiem, kiedy to się zaczęło, ale pewnego dnia zorientowałam się, że mój Darek nie patrzy na mnie tak jak dawniej. Nie obejmował mnie, nie zauważał nowej fryzury. Seks? Raz na dwa miesiące, kiedy jakimś cudem nie był "padnięty po robocie". Stałam się matką jego dorastających córek i przykładną żoną, walczącą z upływem czasu. Gospodynią, która dbała o nasz dom wybudowany dzięki jego pracy. Darek był szefem firmy przewozowej - sam ją stworzył, wszystkiego doglądał i nieźle zarabiał. Mogliśmy sobie pozwolić na spory dom, wakacyjne wyjazdy, prywatne szkoły naszych córek.
Byłam więc żoną i gospodynią. Już nie partnerką ani namiętną kochanką. Za to inne kobiety, młodsze, szczuplejsze, weselsze, zyskały w oczach Darka na znaczeniu. Widziałam, jak wodzi za nimi wzrokiem na ulicy, w sklepie, na wakacjach. Cierpiałam, ale miałam 47 lat i bałam się, że mnie zostawi dla którejś z tych lal. Zaciskałam zęby i robiłam dobrą minę do złej gry.
Cicha, zahukana, potulna kobiecina – to właśnie ja
Byłam usłużna, cierpliwa, wyrozumiała.
A im bardziej taka się stawałam, tym częściej on to wykorzystywał. Z normalnego, ciepłego, wyrozumiałego faceta zmienił się w despotę, któremu nie zależało na tym, co o nim myślę. Szydził ze mnie, przestał mi pomagać w domu; zamiast tego wydawał tylko rozkazy i dyspozycje. I tak mijały lata. Pewnie nigdy nie zmieniłabym swojego postępowania wobec męża, gdyby nie… No właśnie… Gdyby nie jego kochanka!

Reklama

Rozstanie się z tobą!

Od dawna czułam, że Darek nie jest mi wierny. Weekendowe wypady, kursy, szkolenia. Niejeden raz miałam okazję zobaczyć, jak się zachowuje po alkoholu w towarzystwie kobiet. Jak je obłapia, flirtuje, nie zwracając na mnie uwagi, i rzuca te swoje bezczelne teksty, co by z nimi zrobił, gdyby nie obrączka. Wiedziałam jednak, że ta obrączka nie stanowi dla niego żadnej przeszkody. Widziałam współczujące spojrzenia innych kobiet i uciekałam przed nimi. Jednak mimo tych wszystkich jego numerów nie przypuszczałam, że mój mąż może mnie regularnie zdradzać!
O kochance dowiedziałam się banalnie – od niej samej. Pewnego wieczoru po prostu do mnie zadzwoniła.
– Nie wiesz, gdzie jest Darek? – zapytała, jakbyśmy się znały od zawsze.
– Z kim rozmawiam? – odpowiedziałam zdenerwowana bezpośredniością jakiejś obcej kobiety.
– Jak to z kim? Doskonale wiesz z kim. Nie mówił ci o mnie? Nie mówił o Ilonie? Spotykamy się od kilku miesięcy, planujemy wspólne życie, bo Darek mnie kocha, ale żal mu ciebie, dlatego postanowiłam mu to ułatwić – oświadczyła mi z lodowatą szczerością.
– Co ułatwić? – choć bardzo się starałam, nie mogłam opanować drżenia głosu.
– Rozstanie z tobą, poczciwa, łatwowierna kobieto! – parsknęła śmiechem. – Szanuję cię, że tak uparcie trwasz przy jego boku, chyba jednak pora się pożegnać. Może chciałabyś się ze mną spotkać i porozmawiać o rozwodzie?
– Nie z tobą będę o niczym rozmawiać! – wściekła krzyknęłam do słuchawki i rozłączyłam się.
Mój świat się rozpadł. Ta baba uderzyła w mój najczulszy punkt. W mój strach, który mnie paraliżował od lat, że mąż mnie rzuci… Gdyby nie córki, dostałabym spazmów, lecz nadludzkim wysiłkiem powstrzymałam łzy. Zrobiłam kolację, a potem pod pretekstem bólu głowy uciekłam do sypialni, zabierając po drodze jedno z ulubionych win Darka. Wypiłam je duszkiem, na łóżku, w którym kiedyś przeżyłam tyle szczęśliwych chwil. Nie porozmawiałam tamtej nocy z mężem, bo pijana po prostu zasnęłam. Rano usłyszałam tylko, że zachowuję się jak alkoholiczka, i tyle go widziałam. Cały dzień leczyłam kaca i zbolałe serce. Co robić? Powiedzieć mu? A jeśli się przyzna i z ulgą w głosie powie, że odchodzi? Przecież nie mogłam bez niego żyć! I bez naszego domu, który zapewne by mi odebrał. I bez naszych wspólnych, coraz rzadszych wypadów we dwoje… Milczałam więc przez następne dni, nie wiedząc, jak postąpić. Jednak Ilona nie dawała za wygraną. Widocznie zauważyła, że nie zdradziłam naszej rozmowy Darkowi i postanowiła iść za ciosem.

Nie mamy o kogo walczyć!

Następnym razem zadzwoniła… przez domofon do naszego domu.
Wpuściłam ją. Serce waliło mi, z trudem przełykałam ślinę.
– Jestem Ilona – rzuciła sucho.
Gdyby nie okoliczności, powiedziałabym, że wyglądała całkiem miło… Młoda, zadbana, w modnych rurkach i ramonesce. Wypielęgnowane dłonie z manikiurem.
– Mogę wejść czy będziemy tak tutaj stały? – wtedy padło aroganckie pytanie.
Rzuciła je tak, jakby to ona dyktowała warunki i to mnie otrzeźwiło.
– Nie będziemy stały – wydusiłam. – I nie będziemy rozmawiać, bo nie mamy o czym. Nie jesteś partnerką do rozmów, tylko dziwką. Twoje miejsce jest w hotelowych łóżkach, nie w moim domu.
Mówiąc to, czułam, jak nabieram siły i odwagi. Nagle, patrząc na tę kobietę koło trzydziestki, zdałam sobie sprawę, jak bardzo musi być zdesperowana i niepewna swojej sytuacji i uczuć mężczyzny, w którym być może się nawet zadurzyła. Niepewna bardziej niż ja! A przecież była taka młoda, ładna i zgrabna… Na oko fajna z niej dziewczyna! Mogła mieć wszystko, jednak nie miała niczego.
Patrzyłam, jak nabiera powietrza w płuca i ubiegłam ją:
– Rozczaruję cię. Nie będziemy niczego ustalać ani o nic walczyć, bo nie mamy o co ani o kogo. Jeśli już, to porozmawiam z moim mężem, a nie z tobą. A teraz, proszę, zostaw mnie i sobie idź – powiedziałam najspokojniej, jak tylko umiałam, i cicho zamknęłam drzwi.
Dziewczyna posłusznie ruszyła w kierunku furtki. Obserwowałam ją, czekając, że może zaraz odwróci się, podbiegnie i wykrzyczy coś dla mnie bolesnego. Zdradzi, co Darek myślał czy mówił na mój temat. Ale nic takiego się nie stało.
Serce waliło mi jak oszalałe, skronie pulsowały z emocji, lecz nie opadłam bez sił w fotelu, tylko sięgnęłam po telefon i zadzwoniłam do mojego męża.

Połowa wszystkiego należy do mnie!

Próbował mnie zbyć, że jest zajęty, jednak lodowatym tonem oświadczyłam, że „mam gdzieś jego zajęcia i musi natychmiast stawić się w domu”.
Musiałam brzmieć bardzo przekonująco, bo po pół godzinie wściekły Darek wpadł do domu.
– Co ty wyprawiasz?! O co ci chodzi?!– ryknął.
– Milcz, gnojku! – wykrzyczałam.
Zaskoczony cofnął się o krok. A ja poczułam, jak wściekłość dodaje mi sił i przestaję być tą dawną potulną, przerażoną kobieciną w średnim wieku.
– Milcz i słuchaj – syknęłam. – Przez trzydzieści lat gotowałam ci, sprzątałam twoje brudy, wychowywałam nasze dzieci i cierpliwie znosiłam twoje fanaberie, a także zapewne i zdrady. Ale teraz mam już dość. Odchodzę. A ty, jeśli chcesz, to baw się dalej ze swoją kochanką! Może ona będzie w nocy biegać po ranigast do apteki, robić ci obiadki i składać skarpetki. Może będzie w tym lepsza niż ja. Spróbuj! Sam się przekonasz, ile jesteś wart.
Nagle poczułam się o dwadzieścia lat młodsza. Jakby z ramion spadł mi ogromny ciężar, który dźwigałam przez te wszystkie lata.
– Aha, i nie myśl sobie, że odejdę z honorem, naga i bosa. Mowy nie ma! Ja też ciężko pracowałam na nasze, przepraszam, twoje szczęście, więc należy mi się połowa wszystkiego. Mamy wspólnotę majątkową! I nie walcz ze mną, bo myślę, że po wyznaniu Ilonki sąd stanie po mojej stronie.
A teraz możesz sobie wracać do pracy – zakończyłam łaskawie, nalewając sobie lampkę jego kolejnego ulubionego wina.

Reklama

Czy on mnie wciąż kocha?

Darek osunął się na fotel. Był bledszy niż nasza ściana.
– Ale ja nie chcę cię zostawiać – wydusił z siebie po kilku minutach.
– Bo nie chcesz się dzielić majątkiem? – prychnęłam szyderczo.
– Bo cię kocham – wyszeptał.
Teraz to ja zaniemówiłam z wrażenia. Tego się po nim nie spodziewałam…
– Słucham?! Przecież masz kochankę! Pewnie od lat zdradzasz mnie na lewo i prawo! W domu jestem dla ciebie powietrzem. O czym ty mówisz, do cholery?!
Usiadłam, bo zbyt szybko wypite wino uderzyło mi raptownie do głowy.
– Masz rację. Jestem draniem, oglądam się za babkami, ale może zauważyłaś za jakimi? – powiedział wreszcie, odzyskując swój dawny głos.
– Za młodszymi – parsknęłam.
– Za takimi jak ty kiedyś – poprawił mnie. – Za odważnymi, śmiałymi, radosnymi, które nie boją się mówić tego, co myślą. Nie drżą nad każdym kilogramem ekstra. Nie milkną, kiedy facet w ich obecności zachowuje się jak cham, bo tego nie znoszą. A ty stałaś się taka uległa, taka potakująca! Pozwoliłaś mi wejść sobie na głowę i to był błąd. Myślałem, że po czterdziestce straciłaś pewność siebie, ale i mnie w końcu zabrakło energii i pomysłów, co robić, żebyś się stała taka jak dawniej. No to przestałem się wysilać.
– Jestem, jaka jestem, Darek, możesz teraz spokojnie odejść – rzuciłam.
– Ja ci mówię, że nie chcę! – zaperzył się. – Nie chcę żadnej Ilony, innej też nigdy nie chciałem. Nie wiem, co ci ta dziewczyna powiedziała, ale to nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
– Nie odejdziesz? – upewniłam się.
– Nie, nigdy.
– W taki razie ja to zrobię.
Byłam już mocno wstawiona, gdy ruszyłam do garderoby po swoje walizki.
Darek próbował mi zagrodzić drogę, wyrywał torbę z rąk, jednak wytrwałam w swojej decyzji. Taka jak dawniej. Jaką podobno kochał. Ostatkiem sił chwyciłam walizkę, wezwałam taksówkę i pojechałam do hotelu.
Kilka dni później wynajęłam kawalerkę i zaczęłam nowe życie. Naprawdę myślałam, że z Darkiem już koniec. Nastoletnie córki zostały w naszym domu. Ojciec zawsze je kochał, więc nie działo się im nic złego. Okazało się zresztą, że obie bardzo mi kibicowały. One też miały dosyć mamy – cienia. Chciały, żebym ułożyła sobie życie, bo ta nowa mama, jaką się stałam, bardzo im się podobała. Darek musiał nauczyć się dzielić swoje życie między dom i pracę.
Miałam wciąż dostęp do naszego konta i z niego żyłam. Zaczęłam się jednak rozglądać za pracą, nie chciałam być pijawką. Zapisałam się na Uniwersytet III Wieku, kurs angielskiego.
Byłam przekonana, że tak już będzie. I wtedy jednego wieczoru do moich drzwi zapukał kurier z wielkim bukietem. I krótkim liścikiem - "Zawsze będę kochał tylko Ciebie. D." Następnego dnia kolejny bukiet. I tak przez tydzień. Ostatniego dnia kwiaty przyniósł nie kurier tylko Darek.
- Wróć, błagam - prosił ze smutną miną. - Liczysz się tylko ty. Jesteś moją jedyną miłością. Te wszystkie kobiety to był tylko głupi seks bez żadnego uczucia. Wybacz. Ta cała sytuacja uświadomiła mi, że tylko ty się liczysz. Udowodnię Ci, że w naszym małżeństwie może być tak jak na początku.
I zaczynam mięknąć. Przeżyłam z nim jednak najpiękniejsze lata mojego życia. Potrafił być cudownym mężem, przy którym czułam się piękna, kochana i pożądana.
Tak, wyrządził mi krzywdę. Widzę jednak, jak bardzo mu zależy, żebym wróciła. Może juz dostał nauczkę?
I coraz bardziej czuję, że jestem gotowa mu wybaczyć.
Ale mały głos z tyłu głowy mówi mi, że będę tego żałować.
Jak zdecydować?

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane