Reklama

Mój tata ma 55 lat. Jest po zawale, powinien zwolnić tempo, lecz on oczywiście nie przyjmuje do wiadomości, że życie ma jedno.
Sam mnie wychował, bo mama zmarła, kiedy szłam do podstawówki… Rak ją zmiótł w ciągu pięciu tygodni.
Ojciec nie ze wszystkim sobie radził, dlatego zawsze nosiłam krótkie fryzury, chociaż marzyłam o lokach i warkoczach. Dopiero kiedy podrosłam i sama umiałam się uczesać, zapuściłam włosy. Nie potrafił też ze mną rozmawiać o dojrzewaniu i o tym, co się dzieje z ciałem nastolatki, więc kupował książki albo czasopisma dla młodzieży; dzięki temu byłam nieźle wyedukowana.
Tata ciężko pracował, rozwijał swoją firmę, walczył z nieuczciwą konkurencją, tworzył własną markę, a do tego nieustannie się szkolił i kształcił. To, co ma, zdobył po wielu latach morderczej harówki. Wszystko zawdzięcza sobie.
Nie ożenił się po raz drugi, choć na pewno były kobiety, które chętnie weszłyby do naszego pięknego domu i zajęłyby miejsce mamy. Tata zawsze miał powodzenie, choć nie jest specjalnie przystojny. Mówił, że „babki lecą nie na niego, tylko na jego kasę”.

Reklama

Jego narzeczona jest młoda i seksowna

Bardzo pilnował mojej nauki. Byłam zdolna, po maturze poszłam na uniwerek z zamiarem skończenia studiów magisterskich. Dostałam dyplom, kiedy ojciec miał 53 lata. Wtedy się zakochał w tej Marlenie…
Nosiła obcisłe bluzki i wzorzyste legginsy jak guma obciskające jej pulchne pośladki, włosy miała obcięte na zalotnego pazia. Wyglądała młodo, chociaż skończyła trzydziestkę. Od razu wiedziałam, że to się źle skończy…
Mój tata oszalał! Ten zawał to według mnie przez viagrę albo inne świństwa, jakie połykał, żeby jej dogodzić. Prosiłam, tłumaczyłam… Jak grochem o ścianę!
– Jestem w niebie, córeczko – mówił. – Nie psuj mi tego!
Wreszcie stwierdził, że się żeni.
Nie chciałam iść na kolację do jego domu, podczas której mieli to ogłosić, ale narzeczony mnie przekonał.
– Co ci to da? Lepiej trzymaj rękę na pulsie, bo inaczej ona też oskubie ciebie ze wszystkiego… Kup bukiet i rób dobrą minę. Możesz tylko zyskać! – powtarzał.
– Co?! – wściekłam się. – Może mam ich jeszcze pobłogosławić?
– Ubyłoby ci, gdybyś zachowywała się mądrze? Twój ojciec ma kupę kasy, lepiej mieć nad tym kontrolę, nie się obrażać!
Powinnam wyjść, lecz ciekawość zwyciężyła
Nie podobało mi się, że Damian myśli tylko o forsie, zamiast trzymać moją stronę, jednak byliśmy razem już półtora roku, więc zdążyłam się przyzwyczaić do tego, że jest materialistą.
Kochałam go, bo miał inne zalety, a poza tym zazdrościły mi go wszystkie koleżanki. Jest naprawdę przystojnym facetem.

Więc poszliśmy na to przyjęcie. Mój narzeczony i dziewczyna ojca widzieli się tamtego wieczoru po raz pierwszy. Kiedy podali sobie ręce, on poczerwieniał, a ona parsknęła śmiechem.
– Ale pan elektryczny! – powiedziała. – Aż ciarki przechodzą!
Kilka godzin później goście już byli mocno znieczuleni drinkami, więc nikt nie zauważył zniknięcia tej pary ani tego, co się stało na patio. Nikt oprócz mnie…
Tylko ja widziałam. Od razu zwróciłam uwagę, że gdy Damian wyszedł na papierosa, trzy minuty później na patio wyszła Marlena. Poczekałam kolejne trzy minuty i wyszłam. Stali schowaniu za tujami. Widziałam tylko tył jego głowy. Damian chyba usłyszał moje kroki, bo nagle wyskoczył zza krzaku.

- Oooo, kochanie, Marlena pokazywał mi ogród - zaczął tłumaczyć. Miał błyszczące oczy, ona lekko kpiący uśmiech.
Mogłam zrobić awanturę od razu. Mogłam krzyczeć, zawołać ojca. Tylko czy by mi uwierzył? Uznałam, ze potrzebuje dowodu.

Zedrę ci z łba ten welon!

Okazja do zdobycia go, pojawiła się szybko, bo tata strasznie parł do ślubu, jakby się bał, że mu ktoś zabierze to cudo z biustem DD.
– Wieczór panieński będzie? – zapytałam niewinnie, a ona, że będzie, oczywiście, i że mnie zaprasza do kawiarni.
Przyszłam punktualnie.
Myślałam, że pomyliłam terminy, bo oprócz nas nie było nikogo. Na stoliku stała tylko butelka koniaku, dwa talerzyki z sernikem na zimno i dwa kieliszki.
– A gdzie reszta? – zapytałam
– Reszta? – uśmiechnęła się.
– No, gości, jedzenia, atrakcji…
– Będziemy we dwie. Alkoholu wystarczy, a atrakcji też nie zabraknie. Siadaj, musimy pogadać.
Powinnam była wyjść, ale ciekawość zwyciężyła.
Zanim wypiłam pierwszy toast „za miłość”, włączyłam nagrywanie w komórce. Mam każde słowo. W każdej chwili mogę to dać tacie do posłuchania…
Marlena usiadła wygodnie, pociągnęła z kieliszka i zapytała:
– Widziałaś nas wtedy na ogrodzie Mnie i Damiana? Wiem, że widziałaś, i kombinujesz, jak mnie pogrążyć. Mam rację?
– Masz. Powiem ojcu. Nie łudź się, że za niego wyjdziesz. Zedrę ci ze łba ten welon!
– Jeżeli uznasz, że tak będzie lepiej… – mówiła dalej. – Rób, co chcesz, Justynko.
– Po co mnie tutaj ściągnęłaś? Chcesz przepraszać i błagać, żebym była cicho?
– No chyba żartujesz! – parsknęła. – To nie w moim stylu!
– Co jest w twoim stylu? Zdradzać faceta jeszcze przed ślubem? Robić go w konia dla kasy?
– Słusznie myślałam, że jesteś głupia i nic nie kumasz – nalała sobie drugi kieliszek i wypiła duszkiem, potem sięgnęła po sernik. – Myślisz, że trochę gimnastyki z kimś, na kim ci w ogóle nie zależy, to zdrada?
– A nie?!
– Pewnie, że nie!
– Więc co to jest?
– Nic takiego! Trochę przyjemności… Jak ciastko z kremem albo dobre pesto do spaghetti.
– Masz zamiar robić to dalej, kiedy tylko ci przyjdzie apetyt?
– Jasne! Twój tata nie jest już młody, pamiętaj, kochanie. Ma kłopoty z tymi sprawami. Bierze leki, które go wyłączają, a brać je musi, bo ratują mu życie.
– Na seks też coś połyka, a to dla niego gwóźdź do trumny!
Domyśliła się, że ją nagrywam

Seks to nie zdrada?

Marlena łyknęła koniaku, poprawiła sernikiem i wyjaśniła:
– Tak, ale nie wiedziałam, że się wspomaga, dopiero lekarz mi wytłumaczył, skąd prawdopodobnie ten zawał. Teraz go pilnuję. Raz na jakiś czas budzi się w nim lew, ale ja wolę nie ryzykować, chociaż cała się do niego aż palę. Kocham go. Chcę, żeby długo żył!
– Kłamiesz! – krzyknęłam.
– Jak można kochać i zdradzać?
– Mówiłam, że jesteś głupia, chociaż skończyłaś studia i naczytałaś się książek. To nie jest zdrada. Mam temperament, potrzebuję seksu, ale to mogę mieć z byle kim, a twój tata jest jeden, wyjątkowy, niezastąpiony. Jest centralnym punktem w całej reszcie mojego życia. Chcę z nim być na dobre i złe. Będę się nim opiekowała, będzie miał ze mną jak w puchu i miodzie. Zadbam o wszystko: o dietę, lekarstwa, czystość, odpoczynek, rozrywki… Dam mu tyle radości, ile zdoła unieść. Masz moje słowo, że będę ostrożna. Nie dowie się o moich skokach w bok. Zapewnię mu spokój i zadowolenie…
– Za kasę? Tak?
– Kasa jest potrzebna. Lubię komfort i wygody, ale przecież to nie jest grzech. Twojej części nie ruszę, nie bój się!
Znowu wypiła łyk i dodała:
– Poza tym ja nie mogę mieć dzieci, więc nie będziesz się musiała martwić, że cię ograbię dla nowej siostrzyczki czy braciszka… Mogło być gorzej, prawda?
Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć. Była do bólu szczera!
– Wiem, że mnie nagrywasz – stwierdziła na koniec.
– Dam ojcu telefon, niech się przekona, jaka jesteś naprawdę!
– Cóż – wzruszyła ramionami. – Twój wybór. On to ciężko przeżyje, bo jest dobry, wrażliwy i kocha nas obie. Będzie mu przykro, że go kaleczymy babskimi pazurami. Bo ty też mocno drapiesz!
– Ja?! Niby dlaczego?
– Ze złości na mnie. Wcale ci nie chodzi o tatę, tylko, żeby mi dokopać! Dlatego nic nie mówisz o swoim kochasiu. On wyjdzie z tego czysty? Jemu wybaczysz?
– Gdybyś ty nie chciała, on by nigdy tego nie zrobił! Wszystko mi wytłumaczył. Po prostu go sprowokowałaś! – krzyknęłam.
– Po raz trzeci powtarzam: jesteś bardzo głupia! Szkoda dla ciebie czasu i słów. Idź sobie. Sama dokończę koniaczek.
W domu jeszcze raz odsłuchałam naszą rozmowę. Potem jeszcze raz, i jeszcze… Nie wiem, co robić. Naprawdę nie wiem.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane