Reklama

Akcje dobroczynne przyciągają wielu szczerych ludzi, ale niestety niektórzy wykorzystują społeczne zaangażowanie do własnych, bynajmniej nie szlachetnych celów. W sieci zawrzało, gdy wyszło na jaw, że jedna z popularnych blogerek bezczelnie próbowała wypromować się na cudzym nieszczęściu.

Reklama

Udawała, że obcięła włosy na perukę

Lele Pons, przez fanów nazywana "królową internetu" w ostatnich dniach zanotowała znaczący wzrost popularności, ale raczej nie w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Blogerka pochwaliła się na Instagramie, że zdecydowała się ściąć włosy i przekazać je na peruki dla osób przechodzących chemioterapię. Opublikowała zdjęcie, na którym demonstruje blond pasma. Niestety dla niej, fani szybko zauważyli, że w rzeczywistości nie są to prawdziwe włosy, ale sztuczne doczepy przeznaczone do przedłużania fryzury.

Źródło zdjęcia: screen z Instagram/lelepons

Don't worry, she'll have it back when she puts the extensions back in.— Mikaila Goss (@RainDownWithMe) 6 lipca 2017

pic.twitter.com/p1aea3kmOc

Cyniczne kłamstwo Lele wywołało falę negatywnych reakcji - blogerka szybko skasowała "niefortunne" zdjęcie, ale było już za późno. Na jej wizerunek raczej nie wpłynął też dobrze fakt, że zaczęła blokować użytkowników wytykających jej oszustwo. W akcie desperacji opublikowała kolejny wpis, w którym próbowała tłumaczyć, że "naprawdę ścięła włosy, ale po fakcie dowiedziała się, że fundacja nie akceptuje farbowanych pasm i obecnie szuka innego sposobu, by pomóc". Hmmm... to jak to właściwie było?Skandaliczny postępek Lele szybko zaowocował utratą fanów na wszystkich kanałach, a sprawa jest obecnie nagłaśniania przez media na całym świecie.

Reklama

Co sądzicie o tej historii? Wierzycie, że Lele chciała komukolwiek "pomóc"?

Zobacz też: Jak wyglądała Melania Trump 17 lat temu? Będziecie zaskoczone!Źródło zdjęcia głównego: Instagram

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane