Reklama

Przypomina o krokach, monitoruje tętno, pomaga dopasować intensywność treningu i wysyła powiadomienia dotyczące zbliżającej się menstruacji oraz dni płodnych. To wszystko (a nawet ciut więcej) zostało zamknięte w niewielkim zegarku. Tak właśnie, dobrze czytasz - chodzi o zegarek, a dokładniej o Fitbit Versa.To pierwszy taki gadżet, który został stworzony również z myślą o kobietach i trafił również w moje ręce. Sprawdziłam, jak działa, czy jest pomocny i co najważniejsze - czy można mu w pełni zaufać.

Reklama

Pierwsze wrażenie Fitbit Versa

Zdjęcie: Materiały prasoweJakiś czas temu miałam przyjemność uczestniczyć w pierwszej konferencji Fitbit w Polsce. Można by sobie pomyśleć, że to wydarzenie jak każde inne tego typu. Tym razem było jednak inaczej. A świadczy o tym już sama obecność Rares Florea, Regional Country Manager CEE w Fitbit. Krótka prezentacja wystarczyła, aby przekonać mnie do tego, że po prostu warto zainwestować w fitness tracker.Tym bardziej, że do rodziny zegarków Fitbit dołączył jeszcze jeden, bardzo wyjątkowy model - Fitbit Versa. Dlaczego wyjątkowy? Ponieważ nie wiem, jakiego innego słowa mogłabym użyć, aby określić smartwatch, który informuje mnie, za ile dni rozpoczną mi się miesiączka albo dni płodne (Fitbit Female Health Tracking). Wreszcie mogłam również zrezygnować z denerwującego budzika w smartfonie. Zamiast tego budzą mnie teraz przyjemne wibracje. A to tylko przysłowiowa wisienka na torcie wszystkich funkcji, jakie udało mi się przetestować w ciągu kilku tygodni.

Design Fitbit Versa

Na pewno nie jest to typowy fitness tracker, ale jak dla mnie nie odstaje za bardzo od typowych Garminów czy Suunto pod względem podstawowych funkcji. Dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że Fitbit zrezygnował z do tej pory preferowanego designu i wybrał coś pomiędzy fitness trackerem a smartwachem. Nie bez powodu mówi się, że Versa jest podobny do zegarka Apple. Moim zdaniem ma jednak zdecydowanie więcej do zaoferowania sportowcowi-amatorowi. Świeży look pozwolił mi też zupełnie inaczej spojrzeć na jego funkcjonalność. Wcześniej testowałam Fitbit Charge 2 i już po pierwszym dniu testowania wyczułam spory przeskok technologiczny. Ale zanim do tego przejdę, chciałabym się jeszcze chwilę porozpływać nad wyglądem Fitbit Versa - bo naprawdę jest nad czym :).Testowałam model z edycji limitowanej Fitbit Versa Special Edition z lawendową tkaną opaską z różowo-złotą aluminiową obudową. W zestawie mam również tradycyjna gumową opaskę w czarnym kolorze w dwóch rozmiarach - krótszym dla kobiet i dłuższym dla mężczyzn. Obie są bardzo wygodne i dość łatwo się je wymienia - zdecydowanie łatwiej niż w Charge 2. Żadna z nich nie obciera również skóry ani kostek na nadgarstku, bardzo wygodnie się noszą - również podczas spania. Ekran ma aluminiową obudowę, przez co sam zegarek jest dość lekki (najlżejszy w rodzinie Fitbit) i praktycznie nie czuć go na ręce. Również kształt jak dla mnie odgrywa tutaj kluczową rolę. Versa jest kwadratowa i ma zaokrąglone rogi. Dotykowy wyświetlacz został pokryty szkłem Gorilla Glass 3.

Fajną opcją jest możliwość spersonalizowania wyglądu tarczy - ściągając aplikację na smartfona możemy wybierać spośród setek wzorów. Dzięki temu zegarek zawsze może wyglądać inaczej. Co więcej, jasność tarczy jest wyrazista i nawet w ostrym słońcu widać wyraźnie, co jest napisane na ekranie. Ułatwia to również wielkość liter oraz cyfr, a także prosta czcionka. W trybie podwyższonej jasności może świecić nawet z siłą 1000 nitów.

Funkcjonalność Fitbit Versa

Po kilku tygodniach testowania mogę powiedzieć, że jeżeli nie robimy z Versą niczego szczególnego, tylko po prostu używamy jej na co dzień, bateria wytrzyma nawet pięć dni. Nieco gorzej sytuacja wygląda w momencie, gdy fundujemy sobie codzienne treningi. Nawet te co drugi dzień mocno skracają czas pracy zegarka, który wymaga ładowania (w zależności od czasu spędzonego na ćwiczeniach) po około trzech dniach. Ale jedno cieszy mnie najbardziej - bije na głowę Apple Watch, bo ten na jednym ładowaniu wytrzymuje około maksymalnie 1,5 dnia, nawet wówczas, gdy nic z nim nie robimy. Pełne naładowanie Fitbit Versa zajmuje około dwóch godzin. Mamy do tego specjalną stację dokującą z kable USB, który należy podłączyć do komputera. A skoro już jestem przy treningach, chciałabym rozwinąć ten temat. To dlatego, że miałam okazję testować zegarki monitorujące różne parametry podczas ćwiczeń (mniej lub bardziej zaawansowane), ale żaden z nich nie był tak intuicyjny i przejrzysty w obsłudze, jak Fitbit Versa. Dlatego śmiało mogę powiedzieć, że nawet laik sobie z nim poradzi. Ekran dotykowy reaguje szybko i nawet za delikatnym tapnięciem. Trzy przyciski obsługują skróty do sterowania muzyką, powiadomieniami, godziną rozpoczęcia ćwiczeń i alarmów oraz powrotu do menu głównego.Alarmy ustawia się równie łatwo, wibracje są delikatne i pulsacyjne, więc przyjemnie wybudzają ze snu. Poza tym później w aplikacji mogę sprawdzić, jakiej jakości był mój sen. Optyczny pulsometr to teraz standard w tego typu zegarkach. Fitbit co jakiś czas przypomina również o tym, że wypadałoby wstać i wyrobić normę robienia 250 kroków na godzinę. Dlatego w ciągu dnia również wibruje. Jest to szczególnie pomocne, jeżeli mamy siedzący tryb pracy - wiadomo przynajmniej, kiedy warto rozprostować kości. Gdy zadanie zostanie ukończone, na ekranie wyświetli się powiadomienie z gratulacjami. Na ekranie głównym możemy również sprawdzić pogodę na najbliższe dni.Skoro mowa o funkcjonalności, muszę tutaj jeszcze raz wspomnieć o Fitbit Female Health Tracking. Ta funkcja umożliwia użytkowniczkom łatwe rejestrowanie cyklu miesiączkowego i objawów, szybkie przeglądanie prognoz cyklu i dołączanie do innych kobiet w społeczności w celu uzyskania wsparcia w takich tematach, jak ciąża, antykoncepcja, menopauza i inne tematy. Posiadanie tych informacji na wyciągnięcie ręki może wzmocnić samoświadomość kobiety i przynieść korzyści (w szczególności biegaczom) z prognoz cyklu i śledzenia objawów - przyda się to podczas planowania harmonogramów treningowych.

Treningi Fitbit Versa

W panelu z ćwiczeniami mamy siedem różnych rodzajów treningów i moim zdaniem są to bardzo dobrze dobrane treningi. Co możemy wybrać i jakie dane uzyskamy po wykonaniu treningu?

  • Pływanie: czas na 100 m, ilość przepłyniętych kilometrów, ilość spalonych kalorii, ilość przepłyniętych basenów, czas trwania treningu.
  • Trening siłowy: czas trwania treningu, średnie tętno, maksymalne tętno, ilość spalonych kalorii.
  • Bieganie: czas trwania treningu, ilość przebiegniętych kilometrów, średni czas min/km, średnie tętno, maksymalne tętno.
  • Jazda na rowerze: czas trwania treningu, ilość przejechanych kilometrów, średnie tętno, średnia prędkość, maksymalna prędkość.
  • Bieganie na bieżni: czas trwania treningu, ilość zrobionych kroków, średnie tętno, maksymalne tętno, ilość spalonych kalorii.
  • Trening interwałowy: ilość spalonych kalorii, średnio tętno, maksymalne tętno, czas trwania treningu.
  • Tradycyjny trening: czas trwania treningu, średnio tętno, maksymalne tętno, ilość spalonych treningów.

Sprawdziłam każdy z tych programów z wyjątkiem biegania na bieżni oraz treningów interwałowych, bo po prostu nie przepadam za nimi. Ale zwolennicy HIIT z pewnością sprawdzą to dokładnie. Nie ma też co rozpisywać się szczegółowo na temat wszystkich ze względu na to, że liczą (i to precyzyjnie) bardzo proste parametry. W przypadku tradycyjnego treningu, na przykład w domu, zegarek nadąża nawet za Anną Lewandowską i Ewą Chodakowską :). Najwięcej uwagi poświęciła sprawdzeniu treningów biegowych, rowerowych oraz tych na basenie. Są to chyba najbardziej popularne aktywności, więc na nich też skupiłam się najbardziej. W przypadku dwóch pierwszych zegarek próbuje automatycznie połączyć się z aplikacją na telefonie za pomocą technologii Bluetooth. Wszystko po to, aby pokazać profil pokonanej trasy. Odczytywanie danych z zegarka, jak i z aplikacji jest dziecinnie proste. W przypadku tego pierwszego, Versa przechowuje wyniki przez tydzień. Ale za to do smartfona możemy zajrzeć w każdej chwili, nawet po kilku miesiącach od zakończenia ćwiczeń. Aby sprawdzić dokładność wykonywanych pomiarów, podczas treningu na drugiej ręce miałam inny zegarek i na koniec porównałam jedynie wyniki. Zrobiłam tak kilka razy, a one zawsze były identyczne. Nie pojawiły się również żadne wahnięcia w mierzeniu tętna, co jest dość istotne dla kogoś, kto próbuje wyliczyć sobie chociażby VO2MAX. W innych zegarkach zdarzało mi się, że pot spływający po ręce uniemożliwiał odczyt poprzez wbudowany czujniki, a tutaj nie miałam z czymś takiego problemu. Doskonale wyłapywały z nadgarstka wszystko, co powinny. Ale mimo to warto, je tak na wszelki wypadek codziennie czyścić, aby Versa cały czas działała bez zarzutów.Bardzo podoba mi się to, że Fitbit Versa jest wodoodporny. Jego odporność wynosi 50 m, co czyni z niego świetny gadżet również dla osób, które pływają. Kąpię się z nim w zasadzie tylko wtedy, gdy mam założoną gumową czarną opaskę, ponieważ nie chcę zniszczyć w żaden sposób tej tkanej w fioletowym kolorze. Wymiana opasek jest i trudna, i łatwa. Zdjęcie aktualnego paska jest proste, ale założenie może sprawić na początku mały kłopot - trzeba po prostu nabrać wprawy. Ciekawy dodatkiem jest tutaj również wbudowany trener, który oferuje nam zrobienie 10-minutowego treningu brzucha, 7-minutowego treningu ogólnego oraz 15-minutowego treningu klatki piersiowej. Każde ćwiczenie jest świetnie zwizualizowane, a po zakończeniu kilkudziesięciosekundowej sesji, zegarek wibruje, sygnalizując, że przechodzimy do kolejnego ćwiczenia. Do wyboru mamy również sesje relaksacyjne, opierające się na wykonywaniu serii oddechów.

Cena Fitbit Versa

Poza tym jest to gadżet, którego cena nie zwala z nóg i czyni go to również najtańszym fitnessowym smartwachem na rynku. Standardowa wersja Fitbit Versa dotyczy pasków w kolorze czarnym z czarną aluminiową obudową, szarym ze srebrną aluminiową obudową lub brzoskwiniowym z różowo-złotą aluminiową obudową i kosztuje 879,78 zł. Dostępna jest także edycja limitowana, która jest już nieco droższa, bo kosztuje 1011,78 zł. Do Fitbit Versa Special Edition zaliczamy modele z lawendową tkaną opaską z różowo-złotą aluminiową obudową lub grafitową tkaną opaską z grafitową aluminiową obudową. W każdym zestawie znajdziemy również dodatkową, klasyczną czarną opaskę. Dokupienie dodatkowej opaski kosztuje od 131,78 zł do nawet 439,78 zł. Rozbieżność cenowa podyktowana jest oczywiście materiałem, z jakiego jest wykonana. A wybór jest naprawdę zaskakująco spory. Smartwatch Fitbit Versa można kupić u lokalnych sprzedawców oraz na fitbit.com.

Czego zabrakło w Fitbit Versa?

Czytałam już różne opinie na temat tego, czego ludziom (szczególnie mężczyznom) brakuje w nowym zegarku Fitbit. Mowa między innymi o płatnościach poprzez Fitbit Pay czy też aplikacjach streamingowych Deezer oraz Pandora. Wszystkie te opcję są dostępne w zegarku, ale tylko Deezer działa na terenie Polski. To akurat kompletnie mi nie przeszkadza. Od płacenia zegarkiem czy telefonem zdecydowanie wolę tradycyjne sposoby. A skoro mogę skopiować muzykę z komputera, z platform muzycznych i tak bym nie korzystała. Jeśli mam się już bardzo czepiać streamowania muzyki, postawiłabym na miejscu Fitbita na coś bardziej powszechnego i ogólnodostępnego, jak na przykład Spotify. To, co zdecydowanie bardziej mi przeszkadza, to brak modułu GPS. Od trackera z tak pokaźnym ekranem oczekiwałabym właśnie wprowadzenia takiej funkcjonalności. Tym bardziej, że wtedy nie musiałabym biegać z telefonem, bo inaczej nie mogę zapisać przebiegu mojej trasy treningowej. Są to niewielkie mankamenty, które w zupełności wynagradzają mi pozostałe fukncje Fitbit Versa. Dlatego w tym miejscu muszę jeszcze raz wspomnieć o wodoodporności, której brakowało mi na przykład w Fitbit Charge 2.

Reklama

Dlaczego Fitbit Versa robi tak dobre wrażenie?

Wydaje mi się, że Fitbit zaskoczy nas jeszcze nie raz i nie dwa. Ten rok jest dla marki szczególnie owocny. Milion zegarków Fitbit Versa zostało sprzedane w dwa miesiące od premiery. Premierę miał już model zegarka tworzony przy współpracy z Adidasem. Tak powstał Fitbit Ionic Adidas Edition. Co ciekawe, marka nie poprzestaje tylko na dogadzaniu dorosłym. Pod koniec czerwca 2018 roku w Polsce pojawi się również opaska Fitbit Ace, która została zaprojektowana dla dzieci. Chodzi o zaangażowanie całej rodziny w ruch i wpajanie dobrych zasad już od najmłodszych lat.Ten zegarek jest po prostu świetnie dopasowany do każdego trybu życia. Nadąża za wszystkimi zmianami, które postanawiam wprowadzić. Jest kompatybilny z dwoma systemami operacyjnymi - iOS, Android oraz Windows. W każdym przypadku Versa będzie działać nieco inaczej. W przypadku iPhone'ów nie działa opcja inteligentnych odpowiedzi. Podsumowując, jeśli Fitbit utrzyma takie tempo wprowadzania zmian, to całkiem możliwe, że niebawem na rynku pojawi się fit smartwach, z którym trudno będzie komukolwiek konkurować :). Zdjęcia: Własne

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane