Reklama

Rozmawiasz z nim? Coraz mniej. Nie słucha. Albo mówi, że ciągle wałkujesz ten sam temat. Najczęściej nie chcesz, żeby mu było przykro, wstyd ci, nie chcesz psuć nastroju. Trudne rozmowy najlepiej przełożyć na moment, kiedy nastrój jest średni, wtedy masz mniejsze poczucie winy. I tak komunikacja zaczyna kuleć. Potem znika. A na końcu już nie ma o czym rozmawiać. Jak temu zaradzić?Jak nie być mamuśką, ale kobietą świadomą siebie?Zawsze uciekałam przed schematem bycia partnerką pełną pretensji. Nie chciałam się czepiać prostych rzeczy, truć nad uchem, być mamuśką, która narzeka. Codzienna rzeczywistość nie daje się jednak zamknąć w ramy gorliwych postanowień. Czasem po prostu musisz, bo się udusisz, a problem chwili staje się tym „najważniejszym”.
Ze wszystkich postulatów, pozostawiłam więc tylko jeden.
Zawsze będę rozmawiać. Z nim. Tak często, jak będę czuła potrzebę. Rozmawiać o tym, co mi się nie podoba i co mnie zabolało.
Rozmawiać o tym, co bardzo mi się podobało i co było miłe. Czego chciałabym częściej.
I co? Bywa różnie, ale sumienie mam czyste.

Reklama

Co sprawia, że nie chce się gadać?Kiedy druga strona buduje mur, komunikacja przestaje być przełamywaniem się, a zaczyna być syzyfową pracą. Ty próbujesz coś powiedzieć, on od razu mówi, że „nie chce tego słuchać”. I co?
Wciąż najtrudniej odróżnić, kiedy rozmowa jest komunikacją, a kiedy zaczyna być budowaniem obronnego muru, przez który nie przebiją się ani słowa, ani łzy. Kiedy krzyk jest potrzebny, a kiedy może zrazić? Czy zbyt wiele emocji naraz może zaszkodzić, czy lepiej rozkładać swoje myśli na raty?
Najważniejsze to nie poddawać się. I ugryźć temat ze wszystkich stron, a jest ich wiele. Nie chce rozmawiać? Może zapytaj inaczej. Może tylko słuchaj. Może napisz list. Może wytłumacz, że chcesz usłyszeć, co myśli naprawdę. Tak naprawdę, naprawdę – bez udawania, że nic się nie dzieje. A może ty nie chcesz wcale usłyszeć? Bo jak się dowiesz, poczujesz się zraniona, zdradzona, oszukana? A może on cały czas mówi, tylko nie dopuszczasz do siebie jego komunikatów?On mówi, ale ty nie słyszyszNo właśnie. „Tobie i tak nie można nic powiedzieć, a każde zdanie zaczynasz od „Ty musisz”. A ja nic nie muszę”. Ot, co. Jak zrobić, by nie musiał, a chciał? Pokazać, że ci zależy i że szczera rozmowa nie jest kłótnią. A nawet kłótnie przecież są potrzebne. Czy przychodzi czasem ten moment, że bardzo chcesz go sprowokować do kłótni? Pozbyć się trochę emocji? Pokazać kły? Nic co ludzkie, nie jest nam obce… Daj więc „sobie powiedzieć”. Wysłuchaj do końca. I nie komentuj od razu, tylko dobrze się zastanów, czy pod warstwą pretensji i oskarżeń nie kryje się coś więcej. Prawdziwy problem.

I kto tu może być mądry?Wszystkie zasady, jakich próbuję się trzymać, udowadniają mi, że… zasad nie ma. Są sztuczne, a ostatecznie i tak wszystko kreuje sytuacja, nastrój, twoje chęci lub niechęci. Jedyne, czego udaje mi się trzymać, to niezrażona chęć do tego, aby nie zamiatać problemów pod dywan.
Nie daję już rady za długo się dusić, milczeć. Zaczynam pojmować, że druga strona może czuć inaczej, może nie być empatyczna albo zwyczajnie nie jest wróżbitą i nie czyta moich myśli. Lepiej więc powiedzieć, wyłożyć karty, ulżyć sobie.A kiedy druga strona jest betonem?Czasem słowa nie trafiają. Czasem ktoś zamienia się w beton i nie przyjmuje już nic. Ile można sił stracić na budowanie komunikacji z kimś, kto nie ma zamiaru rozmawiać? Uczucie frustracji i porażki może być przytłaczające. Nie znam recepty na to, zdążyłam się tylko nauczyć, że jedyna rada to: dbaj o siebie. Chroń się. Podejmij decyzje, które zbliżą się do szczęścia. Zastanów się, na co możesz się zgodzić, a co jest zupełnie nie do przyjęcia.Nie zakładaj, pozwól sytuacji się rozwijaćNa tym świecie nie urodził się jeszcze taki człowiek, który w związku, w „relacji romantycznej” (uwielbiam to określenie), potrafiłby nawiązać idealny dialog. Nie wierz w to. Nie ufaj, kiedy ktoś ci wmawia, że każda rozmowa, każda próba komunikacji oznacza rozwiązanie problemów i sukces. Tak nie musi być. Czasem trzeba długo próbować, podejmować dialog, czasem wykazać anielską cierpliwość. Sztuką jest się nie poddać i być otwartym. Pewna psycholożka podała mi kiedyś bardzo ciekawy przykład na rozumienie komunikacji w związku.

Reklama

Kiedy spotykamy obcokrajowca, pytającego nas o proste rzeczy, uruchamiają się w nas nagle całe pokłady cierpliwości, spokoju i zrozumienia. Mówimy do niego wolniej, jego dopytywanie nie wyprowadza nas tak łatwo z równowagi i nie wydaje się głupie. Wkładamy całą swoją wiedzę i życzliwość w to, aby wytłumaczyć mu, gdzie ma dotrzeć. Nie tak łatwo ponoszą nas emocje. A gdyby ten sam schemat zastosować podczas rozmowy z partnerem? Mniej komunikatów, więcej słuchania, cierpliwości i wyrozumiałości?Zapewne w głowie słyszysz teraz pytanie: „Ja tak mogę. A druga strona?”. Nie wiem. Daj jej szansę i to nie jedną. Kto pyta, nie błądzi.

Lubisz pisać? Chcesz podzielić się swoją wiedzą kosmetyczną/fryzjerską, a może tą z zakresu dietetyki lub innej dziedziny z szeroko pojętego lifestyle’u? Możesz tworzyć treści na Wizaz.pl i dzięki temu promować swój blog czy inną działalność. Sprawdź materiały, które opublikowali już nasi Autorzy. Jeśli chcesz do nich dołączyć, skontaktuj się z nami na wspolpraca@wizaz.pl.

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane