Reklama

Mama made in Poland to cykl poświęcony wyjątkowym kobietom - matkom. Co miesiąc będziemy prezentować sylwetkę mamy, której historia jest warta uwagi. Poznacie kobiety uzdolnione, pełne pasji i zaangażowania, autorki niesamowitych inicjatyw.Jest Pani mamą….. trzech cudownych, całkiem różnych dziewczynek. Najstarsza została w tym roku gimnazjalistką, średnia ma bardzo bogate życie wewnętrzne, a najmłodsza, czteroletnia, waha się pomiędzy karierą królewny a mamy. Jestem najszczęśliwsza, gdy mogę upiec z nimi ciasto i powygłupiać się przy kolacji. Niestety takie chwile zdarzają się bardzo rzadko, bo żyjemy w dzikim pędzie.

Reklama

Tak Panią pochłania praca?Cóż, połączenie prowadzenia firmy z wychowaniem trójki córek to naprawdę niełatwe zadanie.Skąd się wziął pomysł na "Kopytko Mamuta"?Z samego życia. Z wielkiej niszy na rynku obuwniczym. Wybór butów dla dzieci był w Polsce do tej pory tak marny, że rodzice, którzy cenią jakość i styl, kupowali za granicą lub przez internet. Albo kupowali wbrew sobie, wybierając najmniejsze zło. Wszystko było u nas toporne, kolory przyprawiające o ból głowy. W naszych sklepach trudno znaleźć produkt z europejskiej, niewielkiej manufaktury, wykonany z należytą starannością. Mieszkałam w Hiszpanii i we Francji, gdzie wybór butów dla dzieci jest naprawdę bogaty. Każdy znajdzie coś dla siebie. A u nas, zanim powstało Kopytko Mamuta, wszyscy byli skazani na to samo.Dlatego, wracając do Polski, zdecydowałam, że otworzę sklep z takimi butami, jakie sama wybieram dla moich dzieci. I tym samym ułatwię życie innym mamom.

Lubi Pani swoją pracę?Lubię patrzeć na piękne rzeczy, otaczać się nimi. Największą przyjemność sprawia mi projektowanie buta: wybór przeszycia, kolorów, dodatków. No i potem ten moment, kiedy mamy wodzą zachwyconym wzrokiem i mówią, że mam najpiękniejsze buty w Warszawie i w ogóle w całym kraju. Kupują dla dzieci i dla siebie, ponieważ rozmiary kończą się na 40 (na wiosnę będą chłopięco-męskie do rozmiaru 44!) I wracają po kolejne pary. To dla mnie wielka satysfakcja, bo widzę, że podjęłam słuszną decyzję.Zawsze myślała Pani o założeniu własnej marki?O nie! Skończyłam Dziennikarstwo i Nauki Polityczne na UW, po drodze studiowałam jeszcze kilka rzeczy, bo marzyła mi się niegdyś naiwnie kariera reportera wojennego. Po kilku latach pracy w zawodzie, w prasie codziennej, doszłam od wniosku, że to zupełnie nie na mój temperament - ten stres, panika, adrenalina. Zajmowałam się tematami społecznymi, a potem, jakoś tak naturalnie, zostałam copywriterem. I nigdy nie przestałam nim być. Zresztą do pisania na pewno kiedyś wrócę na poważnie.

Pytanie tylko, czy obowiązki rodzinne na to pozwolą?Dla zdrowia psychicznego jest konieczne, aby mieć swoje życie: pracę, przyjemności i relaks POZA DOMEM. Jeśli masz dziecko, MUSISZ spędzać część dnia bez niego, inaczej dopadnie cię frustracja i to się oczywiście odbije na rodzinie. Przez jakiś czas nie pracowałam regularnie. Mówiłam o sobie „doktorowa“. Miejsce zatrudnienia: przy mężu. Miałam wygodny układ, pisałam w domu i przesyłałam przez internet. Po dwóch latach byłam bliska szaleństwa.Wracając do Polski, szukałam pomysłu na pracę, która pozwoliłaby mi spędzać popołudnia z dziećmi, a jednocześnie dawała poczucie, że coś tworzę. Stworzyłam więc Kopytko Mamuta. Jednak przez pierwszy rok, zamiast mnie, dzieci widywały tylko opiekunkę. Do tego stopnia, że najmłodsza zaczęła mówić do mnie „ciociu“. Potrzebowałam czasu, aby nauczyć się rozdzielać zadania. Teraz wracam na tyle wcześnie, aby odebrać małą z przedszkola, a starszym pomóc w lekcjach.

A gdyby życia rodzinnego absolutnie nie dało się pogodzić z biznesem?Byłabym gotowa wszystko rzucić, gdyby rodzina tego wymagała. Co zresztą kilkakrotnie już robiłam, przenosząc się z miejsca na miejsce, „za mężem“. Chociaż, z drugiej strony, to nie było zbytnie poświęcenie, bo uwielbiam oswajanie nowych miejsc, kultur, zwyczajów. Mój mąż planuje naszą przyszłość jako nieustającą podróż. Pomieszkamy trochę na Karaibach, trochę w Nowym Jorku, trochę w Granadzie... Powtarzam mu, że to niemożliwe, ponieważ, owszem, będziemy w podróży, ale.. za dziećmi! Bo myślę, że zechcą pomieszkać w kilku różnych miejscach, tak jak do tej pory. Moje córki już prowadzą dyskusje na temat: jak podzielimy się mamą, żeby zajmowała się wszystkimi wnukami.Co robi Pani najchętniej w wolnym czasie?Nieustannie chodzi za mną takie marzenie: siadam na kanapie z herbatą i książką... Niestety, nie udało mi się go jeszcze zrealizować. Poza tym uwielbiam kino: ten moment, gdy gasną światła i zapada cisza. Mój mąż odmawia chodzenia do multiplexów, więc najczęściej wspieramy małe kina. Staram się raz na trzy tygodnie spędzić wieczór z przyjaciółką. Przepadam też za spotkaniami w większym gronie znajomych. Niedawno udało nam się wszystkim razem – pies też z nami był – obejrzeć film na DVD. Wszyscy płakali, bo historia była bardzo wzruszająca. Dzieci, mimo tych łez, były przeszczęśliwe, ponieważ takie spokojne rodzinne momenty zdarzają nam się coraz rzadziej.

Reklama

Jeśli jesteś mamą, robisz coś wyjątkowego i chciałabyś zaprezentować się w cyklu Mama made in Poland- napisz do mnie: lena.grabowska@wizaz.pl

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane