Dodanych produktów: 0
Napisanych recenzji: 3
Maska do głębokiej regeneracji lub szybki glow-up na wielkie wyjścia
Przede wszystkim okropnie długa nazwa Garnier Fructis Goodbye Damage Keratin Filler Inner Repair Rinse-Out Treatment w sklepie nikogo nie zachęci do zakupu. Nie lepiej byłoby napisać, że to po prostu maska do włosów? Konsystencja w sumie podobna (gęsty krem)… Kolejnym minusem jest opakowanie. Jeśli produkt przypomina maskę, to po co ładować go w opakowanie z tycią nakrętką, z którego praktycznie nie da się wydobyć specyfiku bez opętańczego potrząsania butelką? Nie lepiej byłoby wsadzić zawartość w pudełko z dużą zakrętką lub w elastyczną tubę? No tak dumam, bo nie wiem naprawdę co autor miał na myśli. Sama pojemność standardowa – 200ml, oprawa graficzna charakterystyczna dla serii, choć tym razem mamy do czynienia z nieprzezroczystym pudełkiem. Uwielbiam zapach całej serii Goodbye Damage do zniszczonych włosów – lekko orzechową woń z cytrusową nutką, która długo utrzymuje się na włosach. W przypadku tego kompleksu (maski?) niestety zapach jest najsłabiej wyczuwalny, co by nie powiedzieć, że znikomy. Przy stosowaniu całej kuracji może to nie być wadą, natomiast jeśli produkty stosujemy wymiennie, ja tak robię, to jednak szkoda tracić tak fantastyczne połączenie zapachowe. Zwróciłam też uwagę, że cała seria Garnier Fructis do zniszczonych włosów jest takim kompleksowym przejściem przez różne stężenia, od 3 do 19%, keratynowego kompleksu – z większym stężeniem dochodzi nam w produkcie na ogół jakaś nowa proteina. Przy tym kosmetyku powinniśmy dogłębnie przemyśleć jak wysokiego stężenia potrzebują tak naprawdę nasze włosy, wypróbować całą serię w różnych konfiguracjach i sprawdzić na którym kroku musimy się zatrzymać, by nie uzyskać efektu odwrotnego do zamierzonego. Ja osobiście nie muszę stosować Fillera przy każdym myciu, wolę go jako okazyjny upiększacz. Wypełniacz ubytków trzymam na włosach dosłownie od 3 do 5 minut max, pod czepkiem i z ręcznikiem na głowie, by całość głęboko wniknęła w strukturę i uzupełniła ubytki. Wtedy moja czupryna jest nawilżona, ujarzmiona i przetrzyma upięta i wylakierowana w dobrym stanie nawet i całą noc. Gdybym zaś stosowała kompleks-maskę za często, a nie wymiennie z innymi kosmetykami, moje włosy na pewno przypominałyby sklejone druty, a może w końcu zaczęłyby się i łamać, a tak jest miłym wzmacniającym dodatkiem. 19% to jednak dla mnie za dużo. Dlatego produkt okazał się megawydajny i na pewno będę go długo stosować. Nie jest to może kosmetyk idealny, raczej przez nadgorliwość twórców. Czasem jednak warto wyglądać zjawiskowo wśród gości, czy znajomych, a Filler od Garnier nam to na pewno zagwarantuje, o ile oczywiście mamy keratynowe ubytki. W innym wypadku jest to zbędny wydatek. ZALETY: - Duże stężenie (19%) kompleksu keratynowego - Nie uczulił - Gęsty i mocny w działaniu, a przez to wydajny kosmetyk - Spełnia swoje zadanie – wzmacnia i nawilża włosy - Sprawia, że włosy natychmiast lepiej wyglądają, przez co kompleks sprawdzi się jako szybki poprawiacz kondycji włosa, np. przed wielkim wyjściem na imprezę, ślub, czy inny bal :) WADY: - Nazwa, pomimo znajomości angielskiego, nie zachęca do zakupu – przydługa i nie sugeruje od razu w jaki sposób produkt ma działać - Opakowanie, z którego produktu praktycznie nie da się wydobyć - najsłabiej wyczuwalny zapach z całej serii Goodbye Damage do zniszczonych włosów - przy nieumiejętnym zastosowaniu i przy braku głębokich keratynowych ubytków można uzyskać odwrotny efekt do zamierzonego Mój typ włosów: - na ogół grube, mieszany typ, choć teraz z powodu chorób trochę przerzedzone i podniszczone - średnioporowate - proste, do ramion, niefarbowane - wrażliwa skóra głowy, skłonna do uczuleń i podrażnień
Przejdź do recenzji