Mam włosy długości za łopatki, czasem dłuższe jak się zapuszczę ;-) . Ale przede wszystkim puszące się, suche, wysokoporowate i skłonne do łamania oraz rozdwajania, dlatego serum sylikonowo-olejowe, to dla mnie najwyższa konieczność po każdym myciu. Sylikony dla ochrony i wygładzenia, a dodatek olejków dla dodatkowej pielęgnacji. Właśnie takie wybieram najczęściej.
Serię Magiczna Moc Olejków od L'Oreal znam i bardzo lubię, dlatego nawet nie zastanawiałam się kiedy w internetach wypatrzyłam boks z kiloma kosmetykami właśnie tej serii. Serum stosowałam na wilgotne jeszcze włosy, bo w ten sposób u mnie spisywało się najlepiej. Na suchych włosach nie dawało już takich efektów.
Serum Elseve, to lekka, olejkowa konsystencja o cudownym zapachu - słodkim, kwiatowo-orientalnym. Zapach jest wyrazisty i przez jakiś czas utrzymuje się na włosach, zwłaszcza spiętych, ale absolutnie nie jest to aromat, który by męczył. Serum jest praktycznie bezbarwne.
Na moje włosy (średniej długości, grubości i gęstości) wystarczyły 2 pompki, więc przy pojemności 100 ml kosmetyk wystarczył mi na wiele miesięcy stosowania. Serum jest lekkie, fajnie się wchłania i nie obciąża włosów. Nawet jeśli przesadzi się z ilością i na początku pasma wydają się tłuste, to po chwili ta tłustość wnika we włosy. Serio, serio.
I mimo swojej pozornej lekkości jest to naprawdę świetne ochronno-odżywcze serum. W dużym stopniu wygładza włosy, nadaje im blasku i urody, a dzięki temu również ułatwia rozczesywanie. I doceniałam to zwłaszcza, kiedy ze zmęczenia albo braku czasu rezygnowałam z użycia serum. Czesanie wtedy już nie szło tak gładko, a to dla mnie wyraźny znak, że kosmetyk spełnia swoje zadanie.
Poza działaniem ochronnym dopełnia on także pielęgnację. Moje wysokoporowate kłaki kochają oleje, a serum dzięki swojemu składowi sprawiało, że włosy utrzymywane były w dobrym stanie i nie był to tylko efekt optyczny. Podczas regularnego stosowania na końcówkach robiły mi się urocze i gładkie sprężynki. Włosy mniej się niszczyły i były bardziej elastyczne.
Skład, to oczywiście sylikonowa baza z dodatkiem olejków - kokosowego, słonecznikowego, sojowego oraz ekstraktów - z rumianku, kwiatu lotosu, kwiatu lnu, kwiatu gardenii tahitańskiej, kwiatu róży.
Dla mnie na duży plus, ponieważ lubię kiedy serum zawiera coś więcej, niż tylko sylikony.
Serum znajduje się smukłej, plastikowej butelce z wygodną pompką, która idealnie dozuje produkt aż do samego końca. Pompka ma możliwość blokady, dzięki której serum wszędzie ze mną podróżowało i nigdy nic się nie wylało. Butelka jest przezroczysta, ale wykonana z tworzywa zabarwionego na (powiedzmy) złoto.
Dostępność bardzo dobra, a w Rossmannie produkty tej serii często można dorwać w promocji, więc i cena tak nie boli. Zwłaszcza, że jest to kosmetyk dobrej jakości oraz sporej wydajności.
Ja generalnie polecam całą serię (olejek w kremie ♡♡♡), a do serum wrócę po zużytkowaniu swoich zapasów.
Recenzent/ka:
Używa produktu od:kilka miesięcy
Wykorzystał/a:jedno opakowanie
Kupił/a w:Drogeria internetowa