Szukam dziewczyn, które są chore i chcą z tego wyjść II .

[Aralka]

Ja jeszcze mam dużo czasu do studiów, ale najprawdopodobniej pójdę na językowe lub humanistyczne.
Zastanawiałam się na Japonistyką, pscyhologią. Chętnie też bym skończyła szkołę aktorską
Albo i dietetyka?
hmmm...

[juliaaa161190]

Napisane przez Aralka

Ja jeszcze mam dużo czasu do studiów, ale najprawdopodobniej pójdę na językowe lub humanistyczne.
Zastanawiałam się na Japonistyką, pscyhologią. Chętnie też bym skończyła szkołę aktorską
Albo i dietetyka?
hmmm...

Też myślałam kiedyś o dietetyce, ale mam kuzynkę na 3 roku właśnie i chyba wystarczy jedna w rodzinie hehe

[starlight]

dietetyka jest interesująca.. tylko to jest powiązane z medycyną a więc chemia :/

[kika171]

Napisane przez Aralka

Bo Ty jesteś na P, tak? A ile kg zamierzasz przytyć?




Ojej... To tak często jest, ja też tak mam. Czasem spojrzę w lustro i myślę: "Jest super", a czasem: "Rany...jak ja wyglądam..." itp.
Dlatego jak czuję, że mam niską samoocenę danego dnia to się nie przeglądam w lustrze i zajmuję czymś innym.
Nie przejmuj się



A ja dzisiaj mam nawet niezły humor. Wyspałam się, dopiero teraz wstałam. Idę sobie za momento jakieś śniadanie zjeść.
Poza tym ważyłam się. Jadłam więcej przez ten tydzień w porównaniu do poprzedniego i NIC nie przytyłam
A od ćwiczeń, które wykonuje mam nawet większe wcięcie w talii, bo już byłam taka równa >.>
Dlatego postanawiam, że postaram się ładniej jeść

Ja jestem na razie na W jak wychodzenie z drastycznych diet ale codziennie jadłam co raz więcej w sumie jak na U, a może nawet troszkę więcej i teraz boję się, że to mi może pójść tu i ówdzie skoro jem tyle, ale z drugiej strony muszę to jest okropne prawie co druga dziewczyna pisze, że ma teraz problemy po wychodzeniu, ja nie chcę...

co do Twoich postanowień to bardzo mnie cieszą życzę powodzenia, 3mam kciuki i myślę, że będzie co raz lepiej

Napisane przez Maggie_90

Wiesz, mnie się wydaje, ze juz w ogóle nie mam czasu Fizjologia człowieka- bardzo chętnie, ekologia- też, zoologia- da się wykuć, to samo z botaniką. Więc podstawę mogę zdawać tego się nauczę... Ale... Metabolizm, wszystkie te procesy, cykle Krebsa, beta oksydacja, enzymy, fotosynteza- dla mnie czarna magia, nienawidze tego
Chciałam powtórzyć chemię z pierwszej klasy, bo przez nią po prostu 'przepłynęłam', nic się nie uczyłam bo wydawało mi się banalne, piątki miałam, a teraz okazuje się, że jednak oprócz tego spore braki. A w drugiej klasie- pół roku tułąnia się po szpitalach też zrobiło swoje.



Ja bym wybrała coś związanego z matmą, jeśli lubisz tak samo- zdecydowanie lepsze perspektywy.



Dzięki, ale mnie te studia i tak cały czas martwią... Na razie jestem najbardziej przekonana do technologii chemicznej w j. angelskim... Cholercia, a może filologia angielska? Przynajmniej miałabym pewność, że nie będę miała chyba az tak wielkich problemów, bo język dośc dobrze znam. Chociaż zawsze chciałam pracować w szpitalu, ale im więcej słyszałam nt. medycyny, tym bardziejj mi się odechciewało... M.in. tez właśnie z powodu Twoich wypowiedzi i Funky- jak widziałam, ile to od Was wymaga wysiłku, wyrzeczeń i pracy, to przestałam być pewna, czy ja tez potrafiłabym się tak poświęcać.

A widzisz, za każdym razem będzie coraz lepiej, trening czyni mistrza

No tak tylko, że jest taki oto problem, że nie wiem co dokładnie... a prawo np też mnie interesuje...ja już nic nie wiem...nawet nie wiem po co do LO poszłam...

Napisane przez juliaaa161190

Ja np. nie mam problemu z fizyką, ale nie lubię jej a raczej nauczycielek, które mnie uczą bo to aż dwie ;/ dlatego nie wiążę z nią mojej przyszłości chociaż na biotechnologii mnie nie minie ;P jak sobie przypomnę wrzesień kiedy szłam do LO i musieliśmy wstępnie zaznaczyć przedmioty, które bd zdawali to 100% mojej klasy zaznaczyło fizykę na poziomie rozszerzonym (teraz zostały 2 osoby) ;P ja też oczywiście, ale rezygnuję na rzecz biologii - chociaż jeśli byłaby mi potrzebna to bym zdawała, fizyka nie jest taka zła
Geografii nie lubię, bo nie widzę sensu we wkłuwaniu map świata i wszystkich nawet malutkich miejscowości, rzek, jezior itp. a niestety nasz profesor tego wymaga ... 2 razy do roku musimy zdawać te głupie mapy ... i po co mi wiedzieć to wszystko? wystarczyły by największe, najważniejsze miasta, rzeki czy co tam i tyle, a reszta pewnie mi się nie przyda i zapomnę, a od czego są atlasy czy internet? jak jest potrzeba to w końcu można zajrzeć ;P
A co do infy to naprawdę nie jest nudna, możesz wierzyć lub nie ale to jest mój najgorszy przedmiot na którym dostaję palpitacji serca hehe już fizyka jest 100% lepsza ... te wszystkie photoshopy ... nie wspominając o programowaniu, C+, delphy itp. bleee dobrze, że mam kolegę w technikum informatycznym i zawsze wszystko do przodu ze mną zrobi bo tak to by było kiepsko ... a naprawdę jak tylko pomyślę o infie czy TI to robi mi się ciepło ...
Historii szczerze współczuję jakoś nie lubię uczyć się na pamięć i jak w wypadku gery najważniejsze informacje w zupełności mi wystarczą

A co do przytycia to chyba Tobie akurat nadmierne nie grozi z tego co czytałam

U mnie ogólnie jest tak, że nie ma takiego przedmiotu, z którym miałabym problemy. Matmę, chemię "chwytam" w mgnieniu oka, polski, ang to przyjemność. Biologia "ujdzie", geo polubiłam w tym roku dzięki profesorce, ale też uważam, że nauka mapy i tych niewielkich krain czy skomplikowanych nazw mija się z celem... jedynie dla mnie "czarną magią" jest fizyka właśnie...tzn kiedy wiem, że muszę jej się nauczyć to spoko, nauczę się nawet na 5, ale to z przymusu, a nie z własnej woli...wos lubię bo to wg mnie interesujący przedmiot, ale historii mam już "przesyt"... w tym roku większość wolnego czasu spędziłam nad książką z magicznymi datami...a ja mam w dodatku rozszerzenie z niej jejku nie wiem nawet co mam na maturze zdawać...najgorsze jest to, że każdy nauczyciel mnie podpytuje czy nie chciałabym zdawać np matmy lub geografii nie piszę tego, żeby się chwalić czy coś w tym stylu bo po co, ale to jeszcze bardziej mi utrudnia, ja kompletnie nie wiem co chciałabym robić w przyszłości tzn jednego dnia" chciałabym być" adwokatem czy prawnikiem, drugiego dnia dziennikarką, a trzeciego sobie myślę, że psychologia czy dietetyka też jest fajna...ehh...ale pokręciłam
jeśli chodzi o przytycie to nie wiem co sie dzieje, ale po prostu zaczęłam się go bać...tak dziś rano coś we mnie wstąpiło, takie wyrzuty sumienia. Wiem, że moim nałogiem są np płatki śniadaniowe i przez nie moja kolacja wynosi często ok 600 kcal, ale ja wiem, że mam za słabą wolę, żeby z nich zrezygnować...wiem, że mogłabym je jeść np rano, ale tak się nie da mam tak "zakodowane", że jem je wieczorem i koniec a teraz patrzę w lustro i np widzę tłuszcz na udach i już mi się wydaje, że to od tej kolacji wczorajszej GŁUPOTA... sama sobie mogę dać baty...

[Aralka]

Napisane przez kika171

Ja jestem na razie na W jak wychodzenie z drastycznych diet ale codziennie jadłam co raz więcej w sumie jak na U, a może nawet troszkę więcej i teraz boję się, że to mi może pójść tu i ówdzie skoro jem tyle, ale z drugiej strony muszę to jest okropne prawie co druga dziewczyna pisze, że ma teraz problemy po wychodzeniu, ja nie chcę...

co do Twoich postanowień to bardzo mnie cieszą życzę powodzenia, 3mam kciuki i myślę, że będzie co raz lepiej

Ja jak narazie powolutku wychodzę i narazie nie ma problemów Ale bardzo dużo ćwiczę i mi się ładnie mięśnie zarysowały

Napisane przez kika171

jeśli chodzi o przytycie to nie wiem co sie dzieje, ale po prostu zaczęłam się go bać...tak dziś rano coś we mnie wstąpiło, takie wyrzuty sumienia. Wiem, że moim nałogiem są np płatki śniadaniowe i przez nie moja kolacja wynosi często ok 600 kcal, ale ja wiem, że mam za słabą wolę, żeby z nich zrezygnować...wiem, że mogłabym je jeść np rano, ale tak się nie da mam tak "zakodowane", że jem je wieczorem i koniec a teraz patrzę w lustro i np widzę tłuszcz na udach i już mi się wydaje, że to od tej kolacji wczorajszej GŁUPOTA... sama sobie mogę dać baty...

Hehe, skąd ja to znam...Jak zjadałam sobie granolę, np. pół paczki na kolację na sucho, to potem dryp dryp do lustra i sobie myślę: "Jej, już przytyłam. Koniec z granolą!".
To się w sumie tak tylko wydaję.
A jeśli mogę się zapytać ile ważysz? I czy musisz przytyć?
Bo w sumie jeśli nie musisz i nie chcesz to poprostu powoli zwiększaj te dawki, a nie przytyjesz A jeśli powinnaś przytyć to bacik ode mnie

[kika171]

Napisane przez Aralka

Ja jak narazie powolutku wychodzę i narazie nie ma problemów Ale bardzo dużo ćwiczę i mi się ładnie mięśnie zarysowały





Hehe, skąd ja to znam...Jak zjadałam sobie granolę, np. pół paczki na kolację na sucho, to potem dryp dryp do lustra i sobie myślę: "Jej, już przytyłam. Koniec z granolą!".
To się w sumie tak tylko wydaję.
A jeśli mogę się zapytać ile ważysz? I czy musisz przytyć?
Bo w sumie jeśli nie musisz i nie chcesz to poprostu powoli zwiększaj te dawki, a nie przytyjesz A jeśli powinnaś przytyć to bacik ode mnie

Super, bardzo się cieszę to może polecisz mi jakieś ćwiczenia? byłabym bardzo wdzięczne

Mam właśnie taki moment, obiecałam sobie, że koniec z platkami, a i tak zjem je na kolację w dużej ilości jeśli chodzi o przytycie to raczej powinnam bo kości mi wystają co brzydko wygląda, ale nogi np są chyba odpowiednie, za to ramiona i ręce zbyt chude zresztą każdy mówi, że powinnam przytyć, ale ja nie chcę tłuszczu tylko ładne mięśnie co do wagi to napiszę Ci na pw bo wiem, że dziewczyny proszą żeby tutaj wym nie podawać chociaż ostatnio je tutaj podałam

[iza_wiosenna]

Napisane przez kika171

Super, bardzo się cieszę to może polecisz mi jakieś ćwiczenia? byłabym bardzo wdzięczne

Mam właśnie taki moment, obiecałam sobie, że koniec z platkami, a i tak zjem je na kolację w dużej ilości jeśli chodzi o przytycie to raczej powinnam bo kości mi wystają co brzydko wygląda, ale nogi np są chyba odpowiednie, za to ramiona i ręce zbyt chude zresztą każdy mówi, że powinnam przytyć, ale ja nie chcę tłuszczu tylko ładne mięśnie co do wagi to napiszę Ci na pw bo wiem, że dziewczyny proszą żeby tutaj wym nie podawać chociaż ostatnio je tutaj podałam

podaj, i tak musisz przytyć

a propos, czemu powiedziałaś sobie 'koniec z płatkami'? Przecież to samo zdrowie! nie żałuj sobie jesz tak ładnie, korzystaj z P i powrotu do normalności i się nie ograniczaj!

Dziś moja siostra ma zły humor i się na mnie wyżywa, fajnie nie? :/ generalnie to olewam pomijając fakt, że na obiad miałyśmy zrobić takie pyszne pikantne naleśniki, no irobimy sos, a ja doszłam do wniosku, że trzeba go spróbować, czy jest już wystarczająco ostry. A siostra na to 'taaaak, ty lepiej nie próbuj bo znając ciebie zjesz od razu cały' super to chyba tak a propos moich weekendowych szaleństw... czas z nimi skończyć...

[kika171]

Napisane przez iza_wiosenna

podaj, i tak musisz przytyć

a propos, czemu powiedziałaś sobie 'koniec z płatkami'? Przecież to samo zdrowie! nie żałuj sobie jesz tak ładnie, korzystaj z P i powrotu do normalności i się nie ograniczaj!

Dziś moja siostra ma zły humor i się na mnie wyżywa, fajnie nie? :/ generalnie to olewam pomijając fakt, że na obiad miałyśmy zrobić takie pyszne pikantne naleśniki, no irobimy sos, a ja doszłam do wniosku, że trzeba go spróbować, czy jest już wystarczająco ostry. A siostra na to 'taaaak, ty lepiej nie próbuj bo znając ciebie zjesz od razu cały' super to chyba tak a propos moich weekendowych szaleństw... czas z nimi skończyć...

bo to są węgle praktycznie same i w takiej ilości na noc na pewno mi się odłożą tam gdzie nie trzeba poza tym dziękuję ale zobacz jak już przytyję i nie będzie końca tego tycia?

siostrą się nie przejmuj, ma pewnie zły dzień ciesz się życiem i sosem a dlaczego musiz skończyć z szaleństwami?

co do wagi to 42kg...

[iza_wiosenna]

Napisane przez kika171

bo to są węgle praktycznie same i w takiej ilości na noc na pewno mi się odłożą tam gdzie nie trzeba poza tym dziękuję ale zobacz jak już przytyję i nie będzie końca tego tycia?

siostrą się nie przejmuj, ma pewnie zły dzień ciesz się życiem i sosem a dlaczego musiz skończyć z szaleństwami?

co do wagi to 42kg...

a wzrost?

nie martw się, nic Ci się nie odłoży! też jem węgle na kolację i po i jakoś trzymam wagę. organizm się do tego przyzwyczai, don't worry

napisałam tak o szaleństwach, bo potem siostra mi dokucza :/

[201705250937]

Napisane przez Bbasiulka

Ja byłam tam rok temu - faktycznie pomagają.... pan Wiesio i spółka ogólnie przyjazne podejście... bardzo fajny personel.. ale za to niektóre dziewczyny... eeh szkoda słów..

Tak wogóle dziuewczyny s jakieś smutne, ciągle leżą i śpią. Nie chciałabym znaleźć sie w miejscu, w którym dziewczyny nie chca z tego wyjśc są zmine, smutne i wygłodniałe ale i tak nogami i rękami zapieraja się jedznia. Może to tylko takie pierwsze wrażenie, ale jednak takie odniosłam gdy tam byłam raz.

Napisane przez enex

Toffie, no mi sę udało dwukrotnie wyjechać poprzez żyłę na wskroś a głównie co innego odbierać młodej osobie z żyłami prężnymi i zdrowymi a co innego dziadkowi 80letniemu, albo człowieku z atrofiami, to już zupełnie inna budowa. Najgorsze że ci ludzie mają odbiory co dnia - jak im żyłę zakatrupię to jest to poważna sprawa jak nie ma potem skąd odbierać, albo mają ogromne siniaki, zdarza się, że taka żyła nawet pęka po nieumiejętnym odbiorze co mi się chyba też dziś przytrafiło. Ale dziękuję.

A wiesz co by ktos inny powiedział na Twoim miejscu? - Pobierałem krew od jakiegos dziada i nie trafiłem , bo ja wiem.. może za 5 razem mi sie udało. Stary piernik troche się wkurzyl, ale co tam, ucze się- Tak podchodzi wiekszosc ludzi. Owszem nie mówie, że to dobre podejście, bo lekarze powinni dbac o pacjentów, ale przeciez Ty jeszcze nie jestes lekarzem, a nauka polega na błędach. Poza tym gdybys była tka zła, to po rpost by Cie odsuneli od tego zajęcia. nie wierze , że pozwolili by komus katowac pacjentów. A ja też xle znosze bół, pewnie gorzej niz nie jednen emeryt
[
quote=starlight;8302427]Dziewczynyyy.. nie wiem, czy to dobry wątek na takie rzeczy.. ale.. zrobiłam coś głupiego.. coś, co zarzekałam się, że nie zrobię za nic w świecie


kupiłam S. (przeczyszczacz)

tak właśnie wygląda moje wychodzenie z choroby (?)
nie użyłam tego jeszcze, chociaż strasznie mnie korci
ta lepsza część mnie nakazuje przyznać się mamie i wyrzucić to świństwo, rozsądek mówi że powinnam to wyrzucić..[/quote]

Nie mów mamie, tylko wyrzuc i zapomnij o tym.

Napisane przez enex

Polecam raczej wystudiować treściwszy kierunek i potem jako fachowiec pisać. Bo po dziennikarstwie będziesz właściwie nikim jeśli chodzi o dziennikarstwo gazetowe zwłaszcza, bo nic konkretnie nie studiujesz - ani ekonomii, ani politologii, ani kultury...

Ale naprawde dziennikarstwo jest nic nie warte? Jednak będe upierac sie przy tym kierunku.

Napisane przez Superchic(k)

Sama nie wiem, czy to przez ten szpital, może to po prostu taka kolej rzeczy...
Ok napiszę, co mnie gryzie, może będzie łatwiej... Już widzę że przytyłam, nie dopinam się w spodnie, które ostatnio kupiłam i były całkiem luźne . Ale teraz najważniejsze jest dla mnie, że skończył się ten koszmar, jakim był dla mnie psychiatryk, strasznie się boję że tam znowu trafię, jestem jeszcze bardziej rozbita niż przed tym pobytem. Czuję się upokorzona, wstydzę się, to dla mnie jasna sytuacja: trafiłam tam = nie poradziłam sobie! I teraz jeszcze zostałam wypisana na własne żądanie... miałam rozmowę z psychiatrą, który dał mi do zrozumienia, że jestem beznadziejna, bo nie potrafię żadnej sprawy doprowadzić do końca, że zachowuję się jak rozkapryszona księżniczka, która zmienia zasady kiedy chce, aby dopasować je pod siebie. Pieprzył coś, o tym, że jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B... I wiesz co? On miał rację. Nawet jednej sprawy nie potrafię doprowadzić do końca. I tak jest w każdej dziedzinie mojego życia - zaczynam się odchudzać - przerywam to; zaczynam jeść normalnie - po jakimś czasie wracam do redukcji itd.
Boję się, bo każdy dzień jest dla mnie ciężarem, nie mam siły z tym walczyć, ulegam. Jeszcze kiedyś myślałam, że dam radę, że jednak może mi się udać, bo jestem silna i nie raz udowodniłam, że potrafię. Ale teraz... nie wierzę, że jeszcze kiedykolwiek mi się coś uda. Przestałam się łudzić.
Poza tym już nie chodzę do psychologa. Mama powiedziała, że postara się poszukać innego, ale nie wiem co z tego będzie.

Wszystko się sypie...

A ile czasu byłaś w szpitalu? Wiesz to tylko tak brzmi, a to szpital jak każdy inny, zamiast leczyc ciało, leczy duszę. Pomyśl, że zniosłas już tyle, tyle złego Cie spotkało, a Ty nadal walczysz, jestes bardzo bardzo dzielna. I nie mów, że nie dasz sobie rady z napadami. Ja miłam napady przez 4 lata, co drugi dzien. I przestałam, od tak, od jednego dnia przestałam. Jasne, że to trudne, ale warto

Napisane przez kika171

bo to są węgle praktycznie same i w takiej ilości na noc na pewno mi się odłożą tam gdzie nie trzeba poza tym dziękuję ale zobacz jak już przytyję i nie będzie końca tego tycia?

siostrą się nie przejmuj, ma pewnie zły dzień ciesz się życiem i sosem a dlaczego musiz skończyć z szaleństwami?

co do wagi to 42kg...

Kochana, nie ma czegos takiego jak xle odłożone kalorie Tłuszczyk brzydko sie rozkłada po prostu tam, gdzie nie jest on juz potrzebny. A Ty przy wadze 42 kg masz go naprawde malutko

Dziś wszystko ok. Z muliną muszę poczekać (sklep na Świętokrzyskiej jest od 11:00) - kupię ją za 2 tygodnie. Jedzonko super - zjadłam troszę wafelków orzechowych, kotleta schabowego z ogórkiem kiszonym i jest super.

[starlight]

Napisane przez Toffiee

Tak wogóle dziuewczyny s jakieś smutne, ciągle leżą i śpią. Nie chciałabym znaleźć sie w miejscu, w którym dziewczyny nie chca z tego wyjśc są zmine, smutne i wygłodniałe ale i tak nogami i rękami zapieraja się jedznia. Może to tylko takie pierwsze wrażenie, ale jednak takie odniosłam gdy tam byłam raz.

o czym mowa??

[zooosia]

przeglądam cały czas, ale nie piszę, bo.. bo po co? wszystkim idzie jeśli nie świetnie to co raz lepiej a ja nie robię żadnych postępów, w zasadzie się cofam.
nie ma u mnie dnia bez napadu. codziennie próbuje od nowa nauczyć się jeść ale za każdym razem nie daję rady. byłam na obozie, na dwa tygodnie. każdy był tam pozostawiony sobie, ja byłam sama. efekt? dwa kilo do przodu. ważę teraz więcej niż kiedykolwiek wcześniej. dodając problemy inne niż jedzenie i waga wychodzi stan dosyć depresyjny.. patrzę w lustro i płaczę. pomyślę o czymś przykrym i płaczę. nie śpię po nocach bo boję się przyszłości, tego że niedługo mogę ważyć np 60 kg.. dzisiaj u psychologa wypełniałam skalę depresji i czeka mnie chyba psychiatra.
najgorsze jest właśnie to, że nie potrafię się powstrzymać od jedzenia, że tak jak kiedyś myślałam tylko o tym żeby nie jeść, teraz ciągle żeby coś zjeść..
od dzisiejszego popołudnia, w zasadzie od teraz (bo poranek już kompletnie zawaliłam) po raz tysięczny będę próbować.. chociaż i tak wiem, że dłużej niż dwa dni nie dam rady.

[starlight]

Napisane przez zooosia

przeglądam cały czas, ale nie piszę, bo.. bo po co? wszystkim idzie jeśli nie świetnie to co raz lepiej a ja nie robię żadnych postępów, w zasadzie się cofam.
nie ma u mnie dnia bez napadu. codziennie próbuje od nowa nauczyć się jeść ale za każdym razem nie daję rady. byłam na obozie, na dwa tygodnie. każdy był tam pozostawiony sobie, ja byłam sama. efekt? dwa kilo do przodu. ważę teraz więcej niż kiedykolwiek wcześniej. dodając problemy inne niż jedzenie i waga wychodzi stan dosyć depresyjny.. patrzę w lustro i płaczę. pomyślę o czymś przykrym i płaczę. nie śpię po nocach bo boję się przyszłości, tego że niedługo mogę ważyć np 60 kg.. dzisiaj u psychologa wypełniałam skalę depresji i czeka mnie chyba psychiatra.
najgorsze jest właśnie to, że nie potrafię się powstrzymać od jedzenia, że tak jak kiedyś myślałam tylko o tym żeby nie jeść, teraz ciągle żeby coś zjeść..
od dzisiejszego popołudnia, w zasadzie od teraz (bo poranek już kompletnie zawaliłam) po raz tysięczny będę próbować.. chociaż i tak wiem, że dłużej niż dwa dni nie dam rady.

taaa jasne ;p

kochana, czyżby z A w B?

[agnis2908]

Napisane przez zooosia

przeglądam cały czas, ale nie piszę, bo.. bo po co? wszystkim idzie jeśli nie świetnie to co raz lepiej a ja nie robię żadnych postępów, w zasadzie się cofam.
nie ma u mnie dnia bez napadu. codziennie próbuje od nowa nauczyć się jeść ale za każdym razem nie daję rady. byłam na obozie, na dwa tygodnie. każdy był tam pozostawiony sobie, ja byłam sama. efekt? dwa kilo do przodu. ważę teraz więcej niż kiedykolwiek wcześniej. dodając problemy inne niż jedzenie i waga wychodzi stan dosyć depresyjny.. patrzę w lustro i płaczę. pomyślę o czymś przykrym i płaczę. nie śpię po nocach bo boję się przyszłości, tego że niedługo mogę ważyć np 60 kg.. dzisiaj u psychologa wypełniałam skalę depresji i czeka mnie chyba psychiatra.
najgorsze jest właśnie to, że nie potrafię się powstrzymać od jedzenia, że tak jak kiedyś myślałam tylko o tym żeby nie jeść, teraz ciągle żeby coś zjeść..
od dzisiejszego popołudnia, w zasadzie od teraz (bo poranek już kompletnie zawaliłam) po raz tysięczny będę próbować.. chociaż i tak wiem, że dłużej niż dwa dni nie dam rady.

...my tu wszystkie walczymy z choróbskiem i wcale nie jest tak kolorowo.
Są lepsze i gorsze dni, ale jest straaaaasznie trudno.
Kochana, nie łam się Nie jesteś sama....

[starlight]

boję się tylko jednego..
że pewnego dnia będę mogła z ręką na sercu nazwać sie osobą mającą problenm z bulimią

mam głupiutkie pytanie,ale b. mnie trapi??
czy każda osoba cierpiąca na bulimię przybiera na masie

[201705250937]

Napisane przez starlight

o czym mowa??

instytut w Warszawie

Napisane przez starlight

boję się tylko jednego..
że pewnego dnia będę mogła z ręką na sercu nazwać sie osobą mającą problenm z bulimią

mam głupiutkie pytanie,ale b. mnie trapi??
czy każda osoba cierpiąca na bulimię przybiera na masie

nie każda. Ja chudłam i to z niedowagi.

[asvr]

Napisane przez zooosia

przeglądam cały czas, ale nie piszę, bo.. bo po co? wszystkim idzie jeśli nie świetnie to co raz lepiej a ja nie robię żadnych postępów, w zasadzie się cofam.
nie ma u mnie dnia bez napadu. codziennie próbuje od nowa nauczyć się jeść ale za każdym razem nie daję rady. byłam na obozie, na dwa tygodnie. każdy był tam pozostawiony sobie, ja byłam sama. efekt? dwa kilo do przodu. ważę teraz więcej niż kiedykolwiek wcześniej. dodając problemy inne niż jedzenie i waga wychodzi stan dosyć depresyjny.. patrzę w lustro i płaczę. pomyślę o czymś przykrym i płaczę. nie śpię po nocach bo boję się przyszłości, tego że niedługo mogę ważyć np 60 kg.. dzisiaj u psychologa wypełniałam skalę depresji i czeka mnie chyba psychiatra.
najgorsze jest właśnie to, że nie potrafię się powstrzymać od jedzenia, że tak jak kiedyś myślałam tylko o tym żeby nie jeść, teraz ciągle żeby coś zjeść..
od dzisiejszego popołudnia, w zasadzie od teraz (bo poranek już kompletnie zawaliłam) po raz tysięczny będę próbować.. chociaż i tak wiem, że dłużej niż dwa dni nie dam rady.

Zosiu! Nie poddawaj się, ja tez miałam problemy długo próbowałam z tego wyjść ale w końcu się udało. Uwierz mi, musi się udać. Nie możesz się poddać. Ty byłaś po obozie 2 kilo do przodu a ja 10... widzisz nie jesteś sama, wiele dziewczyn cierpi tak jak Ty... Proszę spróbuj jeszcze raz dziś. I każdego dnia próbuj choc być trochę bliżej "normalnego" jedzenia. Trzymam kciuki! Pisz jak Ci idzie.

starlight- ja mysle ze jesli mówimy o zaawansowanej bulimii a nie jej początkach kiedy się je założmy o 500 kcal za duzo, tylko kiedy się je o 5 tysięcy za duzo, to mysle ze kązdy tyje chociaz kilak kilo, bo mimo wymiotowania przeczyszczania się nie da sie usunac ttego co się już zjadło. Jesli są dopiero początku bulimii, które moga trwać bardzo dlugo to mysle ze nie jest tak ze sie tyje, wszystko zalezy czy sie probuje ztego wyjsc i np mimo napadow nie przeczyszcza sie i nie wymiotuje, bo wtedy naturalnie sie tyje... Dlaczego pytasz?

Pisz zosia, pisz, wiem, że to trudne, ale musisz z ED wygrać, to ciężkie, ale trzeba, bo życie nie jest od tego by je marnować na takie przejmowanie się jedzeniem, bo przecież to nie wiele znaczy, a mamy wiele innych spraw, ktore są ważniejsze i piękniejsze, bo ono dzięki nim nabiera barw, a nie jest smutne i szare
- dziewczyny zaraz mamy 5000 posta - część trzecia zaraz.
P.S. mogę założyć? - zgłaszamy do ludzi o zamknięcie i linka do tej

[zooosia]

Napisane przez starlight

taaa jasne ;p

kochana, czyżby z A w B?

bulimię? nie.. raczej kompulsywne objadanie się.

Napisane przez agnis2908

...my tu wszystkie walczymy z choróbskiem i wcale nie jest tak kolorowo.
Są lepsze i gorsze dni, ale jest straaaaasznie trudno.
Kochana, nie łam się Nie jesteś sama....

wiem, że tak nie jest ale mam wrażenie, że ja zawalam totalnie wszystko.. jak wieczorem mi nie wyjdzie, to rano mi się już nawet nie chcę starać i cały dzień potrafię jeść. i to wybieram najbardziej kaloryczne rzeczy...

Napisane przez asvr

Zosiu! Nie poddawaj się, ja tez miałam problemy długo próbowałam z tego wyjść ale w końcu się udało. Uwierz mi, musi się udać. Nie możesz się poddać. Ty byłaś po obozie 2 kilo do przodu a ja 10... widzisz nie jesteś sama, wiele dziewczyn cierpi tak jak Ty... Proszę spróbuj jeszcze raz dziś. I każdego dnia próbuj choc być trochę bliżej "normalnego" jedzenia. Trzymam kciuki! Pisz jak Ci idzie.

jak Ci się udało? na prawdę zazdroszczę i podziwiam.

Zgłaszam o zaknięcie i zakładam nową część
Autorką 5000 posta jest: Zooosia

[agnis2908]

Napisane przez zooosia

bulimię? nie.. raczej kompulsywne objadanie się.

zooosiu, ja też... z anoreksji w kompulsy

Link do części 3: http://www.wizaz.pl/forum/showthread.php?t=267132 - zapraszam

[starlight]

zamykamy !

[Asilos Magdalena]

Napisane przez WeronikaWargulak

Link do części 3: http://www.wizaz.pl/forum/showthread.php?t=267132 - zapraszam

Od zakładania kontynuacyjnych wątków jest moderator. Widze, że od wczoraj na to czekałaś.

Już jak zajrzałam to coś napiszę. Tylko co napisać..? Dzisiejszy dzień jest koszmarny! Ale nie chcę pisać niczego więcej, bo nie chodzi o mnie.
Poza tym, hmmm jakoś ciągnę ten wózek.
Trzymacjie się cieplutko, kochane. Może skorbnę coś więcje wieczorem

[Superchic(k)]

Napisane przez WeronikaWargulak

Autorką 5000 posta jest: Zooosia

i co z tego wynika?

Nicto od tak

[Ludowa]

Na przyszłość proszę w miarę możliwości o niezakładanie kolejnych części przez użytkowników, bo chciałam dodać kilka słów wstępu od siebie, a tak będę musiała edytować pierwszy post, i po co to. Nie wiem, czy to takie zaszczytne otworzyć III część tego wątku... No ale trudno.

Nie pozostaje mi nic innego, jak zamknąć.

[zooosia]

Napisane przez Superchic(k)

i co z tego wynika?

jestem wyróżniona