Scent Bar VII

[Yola]

Napisane przez Margot45

A z takich, ze jest się kobietą, na przykład

Masz rację .... zresztą takich względów może być mnóstwo - np że dorabiasz sobie w weekendy

Napisane przez BigMama

Ponoć

najbardziej to się chyba Gryx ucieszy, bo z wielkiej, acz ukrytej tęsknoty popadał ze skrajności w skrajność (vide avatar)

hihih - jakis powitalny awek powinien sobie ukulać

[Polly_]

Napisane przez Yola

Masz rację .... zresztą takich względów może być mnóstwo - np że dorabiasz sobie w weekendy

- ja dorabiam w weekendy, ale co mojemu pracodawcy do tego?

[Yola]

Napisane przez Polly_

- ja dorabiam w weekendy, ale co mojemu pracodawcy do tego?

Twojemu nic, ale ludzie mają różne pomysły

[Polly_]

Napisane przez Yola

Twojemu nic, ale ludzie mają różne pomysły

znaczy lepiej dorabianie trzymać w tajemnicy ?
U mnie to trochę inaczej jest, bo prawie każdy coś w chacie grzebie i nawet urlopy bierzemy na "odkucie się z fuchami"...no ale jakby mi ktoś miał po pensji polecieć z tego powodu ...

[vesenka]

Napisane przez Contax

a próbowałaś minerały zmieszać z odrobiną kremu i aplikować je jak tradycyjny podkład

Tak jeszcze nie próbowałam. Brzmi nieźle

Napisane przez Yola

Co do podkładów EdM to przez trzy dni stosowałam, ale właśnie z powodu kremu i lenistwa wróciłam do Max Factora. Ciężko czekać rano aż wchłonie się Physiogel

W EdM znalazłam kolor idealny, więc będę kombinować. Jak potraktuję się jakimś antyzmarchowcem, to wchłania się wieki, ale efekt jest fajny. Marzy mi się coś szybkowchłanialnego,żeby mi tapeta tyle czasu nie zajmowała. Dziś spróbuję wymieszać odrobinę z kremem i na pół twarzy, a na drugą połowę nałożę na mokro i porównam efekt. Obym nie osiągnęła efektu maseczki z zaprawy murarskiej

[BigMama]

Napisane przez vesenka

Obym nie osiągnęła efektu maseczki z zaprawy murarskiej

zanabądź dłutko i młoteczek na wypadek gdyby Cię TŻ musiał odkuwać (Pigmalion jeden)

[ultraviolet21]

mam do was kochane prosbe ,zamierzam kupic ok 11 flakonow perfumow i to wtym miesiacu jeszcze -wiem szał

ale chcialabym zeby ktoras z was podala mi reke i "poprowadzila" jak male dziecko ... nie chcialabym trafic na zadne podroby ,nie bardzo wiem u kogo kupowac ,a najlepiej by bylo kupic u jednego sprzedawcy ,zeby koszty wysylki byly nizsze .... pomoze ktoras ??

[Margot45]

Napisane przez ultraviolet21

mam do was kochane prosbe ,zamierzam kupic ok 11 flakonow perfumow i to wtym miesiacu jeszcze -wiem szał

ale chcialabym zeby ktoras z was podala mi reke i "poprowadzila" jak male dziecko ... nie chcialabym trafic na zadne podroby ,nie bardzo wiem u kogo kupowac ,a najlepiej by bylo kupic u jednego sprzedawcy ,zeby koszty wysylki byly nizsze .... pomoze ktoras ??

U góry forum "Perfumy" masz wątek o polecanych sprzedawcach z Allegro - u tych osób raczej się na podróby nie natniesz. Miłego szaleństwa zakupowego!

(i nie gniewaj się, ale nie perfumów tylko perfum)

[Mendosita]

Napisane przez Margot45

Mendosito, współczuję bo znam ten ból z autopsji tyle, ze ja już odkryłam, że samo staranie się g... daje - trzeba się siłą dobijać i wykłócać o każdy grosz. Mnie to osobiście kiepsko wychodzi (to "dobijanie się", znaczy) ale innej metody nie ma, uwierz mi.

Pożalę się i ja: pozwoliłam sobie wejsć na głowe i teraz mam: sekretariat, kadry i księgowośc jednocześnie. I praktycznie nie ma wieczoru / weekendu, żebym nie dostała jakiegoś dodatkowego tłumaczenia - tak, żebym się nie nudziła. Nie chcę za bardzo narzekać, cieszę się, że w ogóle mam pracę - biorąc pod uwagę aktualną sytuację na rynku, ale chciałabym zostać za tę pracę doceniona chociaż w sposób minimalny. Podwyzki na początku roku były, owszem - tyle, ze nie dla mnie - a na pytanie czemu itd. dostałam odpowiedź, ze "cały rok przed nami i przecież się nie ropzstajemy". Tylko, żeby się mój pracodawca nie pomylił w tej ostatniej kwestii....

Margot- próbowałam dziś pogadać z szefem, wyraził swój żal i zrozumienie jednocześnie podkreślając, że pensje są zamrożone do końca roku i nic na to nie poradzi...

Rozumiem się doskonale, podkreśliłam to zdanie, bo też powinnam się cieszyć, że w ogóle mam pracę, ale to jednak trochę za mało. Przydałyby się jakieś bardziej wymierne powody do zadowolenia.

W tym roku planuję wyprowadzić się od rodziców, dojdzie mi wydatek rzędu 400zł miesięcznie na paliwo (będę mieszkać 35 km od miejsca pracy, teraz mieszkam jakieś 3 km od biura) i każda podwyżka byłaby dla mnie bardzo ważna. Mogę jedynie pomarzyć

Napisane przez Yola

Ech.... a z jakich względów można zarabiać mniej niż inni
Ale fakt, kryzys dotknął wiele firm, u nas też niewesoło.

Może jednak warto ponowić rozmowę za kilka dni?

Zarabiam mniej ze względu na to, że wcześniej pracowałam w innym dziale, przeszłam do mojego obecnego w lipcu, odczekałam 3 "próbne" miesiące, w październiku wystąpiłam z pośbą o podwyżkę jako, że okres próbny minął. Podwyżka została mi obiecana od stycznia i co? Na obietnicy się skończyło...

[Aggie125]

Napisane przez Yola

Masz rację .... zresztą takich względów może być mnóstwo - np że dorabiasz sobie w weekendy

To już wiem, czemu kiedyś jak dorabiałam sobie po godzinach pracy w szkole językowej, szef uprzedził mnie, żeby nic nie mówić swojemu pracodawcy, bo jak stwierdził, ludzie bywają dziwni i może sie nagle okazać, że akurat tego dnia musze zostać 2 godziny dlużej w pracy i nici z lekcji.

[Margot45]

Napisane przez Mendosita

Margot- próbowałam dziś pogadać z szefem, wyraził swój żal i zrozumienie jednocześnie podkreślając, że pensje są zamrożone do końca roku i nic na to nie poradzi...

Rozumiem się doskonale, podkreśliłam to zdanie, bo też powinnam się cieszyć, że w ogóle mam pracę, ale to jednak trochę za mało. Przydałyby się jakieś bardziej wymierne powody do zadowolenia.

Podpisuję się pod całą Twoją wypowiedzią, a zwłaszcza pod podkreślonym

Najlepiej by chyba było powiedzieć szefowi (tak Twojemu jak i mojemu), że z żalu i zrozumienia, tudzież satysfakcji to nikt jeszcze nie wyżył. Tyle, że obie wiemy, że tak się powiedzieć nie da najwyżej sobie możemy na forum ponarzekać.

Pewnie Cię to nie pocieszy, ale ja za dojazdy do pracy płacę już w tej chwili więcej, niż czynszu za mieszkanie a mieszkam sama, i rachunki się niestety same nie popłacą.

A dobra, przepraszam, bo zaraz mi się na smęcenie zbierze, a i tak już jestem wystarczająco wściekła, od rana się usiłuję dodzwonić do prawnika i non stop ma zajęte

[Aggie125]

Już nie wierzę, że naprawde nie dałoby się dać podwyżki.

A już bezczelnościa jest dac podwyzki wszystkim oprócz jednej osoby. Czy zostało to jakos uzasadnione, oprócz tego, że "rok się dopiero zaczął i się jeszcze nie rozstajemy"?

[Margot45]

Napisane przez Aggie125

Już nie wierzę, że naprawde nie dałoby się dać podwyżki.

A już bezczelnościa jest dac podwyzki wszystkim oprócz jednej osoby. Czy zostało to jakos uzasadnione, oprócz tego, że "rok się dopiero zaczął i się jeszcze nie rozstajemy"?

Aggie - dałoby się. A wiem, co mówię, bo akurat mam wgląd w tematy finansowe.

Przepraszam, nie chcę tego poruszać zbyt szczegółowo na ogólnym forum, powiem tyle: ja to widzę tak, ze oni (pracodawcy) zbyt dobrze znają moją sytuację i wiedzą, że z dnia na dzień z pracy nie zrezygnuję. Więc po co maja ładować pieniądze w pracownika, który i tak prędko nie odejdzie a robotę będzie wykonywał i tak? I to dobrze? Drugiej takiej idiotki prędko nie znajdą, wiem, ile panienki podawały jak szukali asystentki.

[Aggie125]

Margot, no właśnie.

Z jednej strony Ty obawiasz się stracic pracę i oni o tym wiedzą. Z drugiej, jesli Ty odejdziesz, to aby znaleźć kogoś na Twoje miejsce będą musieli już na starcie zaplacic duzo więcej.Taka gra, kto kogo przetrzyma.

A próbowalas byc upierdliwa i dopytywac się, czemu nie moga Ci dac podwyżki? Podkreslać swój wkład w firmę, to ile pracujesz i że pracujesz naprawdę dobrze, ale przy nierównych zarobkach to trudno Ci wykazywac się dalej takim entuzjazmem?

[Margot45]

Napisane przez Aggie125

A próbowalas byc upierdliwa i dopytywac się, czemu nie moga Ci dac podwyżki? Podkreslać swój wkład w firmę, to ile pracujesz i że pracujesz naprawdę dobrze, ale przy nierównych zarobkach to trudno Ci wykazywac się dalej takim entuzjazmem?

Wszystko powyższe aż do mdłości które się pogłębiają w miarę wysłuchiwania odpowiedzi, jak to firma jest ze mnie zadowolona. Tylko jakoś dziwnie to zadowolenie okazuje

[hecate]

Ja czekam do marca - normalnie w styczniu jest payment review, ale ogloszono w tamtym roku, ze sytuacja firmy jest kiepska i beda rozwazac podwyzki dopiero w marcu.

Ja w tym momencie pracuje w planingu, dziale sprzedazy a za 2 trygodnie obejmuje funkcje w purchasingu.
Robote papierkowa w magazynie perzy wysylkach poprosilam by dali komus innemu bo nie wyrabiam.

Jak nie dostane przynajmniej 200-300 funtow podwyzki to zaczynam szukac pracy, gdzie ktos da mi na reke tyle ile potrzebuje.

Skoro ja taka niezbedna tu i tylko ja mam takie zaufanie szefa to niech mi w koncu zaczna placic pieniadze a nie pieniazki!

[Margot45]

Napisane przez hecate

Skoro ja taka niezbedna tu i tylko ja mam takie zaufanie szefa to niech mi w koncu zaczna placic pieniadze a nie pieniazki!

O to, to

Abstrahując od tematu - czytałam wczoraj bardzo zajmującą książkę z gatunku fantastyki pt. Hecate właśnie

[Aggie125]

W jakiejśc książce z cyklu "Grzeczne dziewczynki..." przytoczona była sytuacja, że przed Bożym Narodzeniem szef oznajmił pracownicom, że w tym roku nie będzie podwyżki (premii). Ale w zamian za to dziewczyny dostaną dodatkowo dzień wolny na zrobienie zakupów. W tym momencie jedna z pracownic spytała: "A za co te zakupy, za paciorki?".

[hecate]

Irytuje mnie tez, ze widze pewne osoby, ktore owszem pracuja tu dluzej... ale te osoby robia mniej, wykazuja sie zerowa inicjatywa.
Dla tych osob trzeba zrobic pewne rzeczy bo same nie sa w stanie.

Jedna sytuacja - prosta funkcja w exelu (u nas non stop sie tego uzywa) Vlookup...
Probowalam wytlumaczyc dziewusze, ale nie to, ze nie zrozumiala bo nie ogarnela. Poprostu miala w dupie bo jak potrzebuje to ktos to za nia zrobi.

I to mnie wkurza, ze ktos moze 'nie chciec' a ja musze 'chciec'.

I wkurza mnie, kiedy ja biegam jak z piorkiem w tylku robiac robote a ona ostentacyjne rozwalona na stoleczku, z herbatka plotkuje z kolezanusia.

No mam ochote podejsc i trzepnac.

[Aggie125]

Mnie trzęsie, jesli np. odchodze z firmy, bo pensja stoi w miejscu, a po moim odejściu okazuje się, że nagle:
1) pracownicy pozostaliw firmie dostaja podwyzki
2) zatrudnia się nowa osobe, która na starcie dostaje więcej niż ja (no bo jak stary pracownik chce podwyzke, to niech odchodzi - a jak już odejdzie, to się okazuje, że za takie pieniądze to sie NIKOGO nie znajdzie).

Przerabiałam juz paskudnych szefów, a teraz wygląda na to, że jeszcze czeka mnie wojenka podjazdowa z koleżanką.

[hecate]

Napisane przez Aggie125

Przerabiałam juz paskudnych szefów, a teraz wygląda na to, że jeszcze czeka mnie wojenka podjazdowa z koleżanką.

No tej sytuacji Ci wspolczuje.

Ja tez mam takie 3 co to mnie kochaja, plus kilka osob na produkcji co to wymyslaja rozne opowiesci. Np - potrafia poleciec do mojego szefa z tekstem, ze ja na pewno mam ED.
Albo, ze jestem w ciezkiej depresji po rozstaniu z mezem i planuej samobojstwo.

Ja sama nie wiem czy mam sie smiac czy mam isc kogos zabic.

Szef mnie uspokaja ale mnie frustruje to, ze nawet nie rozmawiajac z tamtymi ludzmi, oni wymyslaja takie rzeczy!

Powiedzialam - nastepnym razem uslysze cos takiego i spotkamy sie w HR.

[Margot45]

Napisane przez Aggie125

2) zatrudnia się nowa osobe, która na starcie dostaje więcej niż ja (no bo jak stary pracownik chce podwyzke, to niech odchodzi - a jak już odejdzie, to się okazuje, że za takie pieniądze to sie NIKOGO nie znajdzie).

Aggie, u mnie to jest jeden z głównych powodów "trzęsienia". Jeszcze do niedawna były plany zatrudnienia w firmie asystentki, która w założeniu miała mnie odciążyć od części obowiązków, a na dzień dobry miała zarabiać więcej netto niż ja po 5 latach w tej chwili mam brutto

I to mnie wkurza najbardziej, że zamiast docenic pracownika, który juz się sprawdził, zatrudnia się nową osobę, której z założenia trzeba zapłacić więcej, bo za takie psie pieniadze to nikt pracować nie zechce.

[Mendosita]

Napisane przez Margot45

Podpisuję się pod całą Twoją wypowiedzią, a zwłaszcza pod podkreślonym

Najlepiej by chyba było powiedzieć szefowi (tak Twojemu jak i mojemu), że z żalu i zrozumienia, tudzież satysfakcji to nikt jeszcze nie wyżył. Tyle, że obie wiemy, że tak się powiedzieć nie da najwyżej sobie możemy na forum ponarzekać.

Pewnie Cię to nie pocieszy, ale ja za dojazdy do pracy płacę już w tej chwili więcej, niż czynszu za mieszkanie a mieszkam sama, i rachunki się niestety same nie popłacą.

A dobra, przepraszam, bo zaraz mi się na smęcenie zbierze, a i tak już jestem wystarczająco wściekła, od rana się usiłuję dodzwonić do prawnika i non stop ma zajęte

Ja na razie mam na tyle komfortową sytuację, że mieszkam z rodzicami, nie płacę ani grosza czynszu, rachunków, nie kupuję jedzenia- rodzice utrzymują mnie całkowicie, pensję mam na własne przyjemności.
Ale tak przecież nie będzie w nieskończoność, mam nadzieję, że w połowie roku się przeprowadzę i skończy się beztroska finansowa. I nie będzie mi łatwo.

Napisane przez Margot45

Przepraszam, nie chcę tego poruszać zbyt szczegółowo na ogólnym forum, powiem tyle: ja to widzę tak, ze oni (pracodawcy) zbyt dobrze znają moją sytuację i wiedzą, że z dnia na dzień z pracy nie zrezygnuję. Więc po co maja ładować pieniądze w pracownika, który i tak prędko nie odejdzie a robotę będzie wykonywał i tak? I to dobrze? Drugiej takiej idiotki prędko nie znajdą, wiem, ile panienki podawały jak szukali asystentki.

Napisane przez Margot45

Wszystko powyższe aż do mdłości które się pogłębiają w miarę wysłuchiwania odpowiedzi, jak to firma jest ze mnie zadowolona. Tylko jakoś dziwnie to zadowolenie okazuje

Napisane przez Aggie125

Mnie trzęsie, jesli np. odchodze z firmy, bo pensja stoi w miejscu, a po moim odejściu okazuje się, że nagle:
1) pracownicy pozostaliw firmie dostaja podwyzki
2) zatrudnia się nowa osobe, która na starcie dostaje więcej niż ja (no bo jak stary pracownik chce podwyzke, to niech odchodzi - a jak już odejdzie, to się okazuje, że za takie pieniądze to sie NIKOGO nie znajdzie).

Podkreśliłam zdania, które sprawiają, że coś mi się robi... Człowiek naiwnie wierzy, że jeśli się będzie starał i dobrze pracował to zostanie dostrzeżony, doceniony i lepiej opłacany. Tymczasem pracodawca dostrzega, że pracownik się stara, dorzuca mu więc obowiązków, bo przecież wiadomo, że sobie z nimi poradzi, a pensja ani drgnie...

[Margot45]

Napisane przez Mendosita

Podkreśliłam zdania, które sprawiają, że coś mi się robi... Człowiek naiwnie wierzy, że jeśli się będzie starał i dobrze pracował to zostanie dostrzeżony, doceniony i lepiej opłacany. Tymczasem pracodawca dostrzega, że pracownik się stara, dorzuca mu więc obowiązków, bo przecież wiadomo, że sobie z nimi poradzi, a pensja ani drgnie...

Mnie tak tylko przyszło do głowy - czy nasze dzisiejsze pełne entuzjazmu nastawienie do pracy zawodowej jest spowodowane:
a) zimą
b) poniedziałkiem
c) jeszcze czymś innym

Z ciekawszych zajęć właśnie szukam drzwi. Do biura. Nie, żeby mi zginęły - nowych szukam, w celu nabycia drogą kupna

[Aggie125]

Napisane przez Mendosita

Podkreśliłam zdania, które sprawiają, że coś mi się robi... Człowiek naiwnie wierzy, że jeśli się będzie starał i dobrze pracował to zostanie dostrzeżony, doceniony i lepiej opłacany. Tymczasem pracodawca dostrzega, że pracownik się stara, dorzuca mu więc obowiązków, bo przecież wiadomo, że sobie z nimi poradzi, a pensja ani drgnie...

Właśnie coś takiego wyczytałam w "Grzeczne dziewczynki nie awansują" i innych tego typu. Podobno to wcale nie jest dobrze dawać do zrozumienia, że się ze wszystkim bez problemu radzi, bo potem pensja ani drgnie, a dokłada sie obowiązków, no bo Kasia czy Wojtuś sobie nie poradza, a Ty, kochana, jestes taka bystra i szybka, to się z tym uwiniesz. I potem bimbole sobie bimbają, a człowiek haruje jak wół.

[Margot45]

Jednym słowem, najlepiej udawać słodką idiotkę w rodzaju "bo ja jestem taka mala i sobie nie poradzę?"
To ja już nie wiem, co gorsze

[Aggie125]

Napisane przez Margot45

Jednym słowem, najlepiej udawać słodką idiotkę w rodzaju "bo ja jestem taka mala i sobie nie poradzę?"
To ja już nie wiem, co gorsze

Jak sie kiedys spotkamy na kawie to Ci pozyczę książki. Tu chodzi raczej o niewyrywanie się do mało prestiżowych zadań, szanowanie swojego czasu (czyli nie przjmowanie na siebie dziesięciu rzeczy na raz), uświadamianie ludziom, że nie masz czasu na wyjaśnianie im i pomaganie, bo masz swoje sprawy, stawianie sprawy jasno - nie, nie dam rady tego zrobić, bo zajmuje sie inna sprawą.

[Mendosita]

Napisane przez Margot45

Mnie tak tylko przyszło do głowy - czy nasze dzisiejsze pełne entuzjazmu nastawienie do pracy zawodowej jest spowodowane:
a) zimą
b) poniedziałkiem
c) jeszcze czymś innym

Z ciekawszych zajęć właśnie szukam drzwi. Do biura. Nie, żeby mi zginęły - nowych szukam, w celu nabycia drogą kupna

Ach, nie wiem czym to spowodowane. Tzn u mnie na pewno brakiem perspektyw zarobienia więcej, niż zarabiam przez najbliższy rok...
Doszło nawet do tego, że nawet myśl o potencjalnym zakupie potancjalnej flaszki mnie nie pociesza Czyli źle ze mną bardzo

Napisane przez Aggie125

Właśnie coś takiego wyczytałam w "Grzeczne dziewczynki nie awansują" i innych tego typu. Podobno to wcale nie jest dobrze dawać do zrozumienia, że się ze wszystkim bez problemu radzi, bo potem pensja ani drgnie, a dokłada sie obowiązków, no bo Kasia czy Wojtuś sobie nie poradza, a Ty, kochana, jestes taka bystra i szybka, to się z tym uwiniesz. I potem bimbole sobie bimbają, a człowiek haruje jak wół.

Jest dokładnie tak, jak piszesz. Robić sobie swoje, broń Boże nie za szybko i nie dawać do zrozumienia, że coś nie stanowi dla Ciebie wielkiego problemu.

Napisane przez Margot45

Jednym słowem, najlepiej udawać słodką idiotkę w rodzaju "bo ja jestem taka mala i sobie nie poradzę?"
To ja już nie wiem, co gorsze

Napisane przez Aggie125

Jak sie kiedys spotkamy na kawie to Ci pozyczę książki. Tu chodzi raczej o niewyrywanie się do mało prestiżowych zadań, szanowanie swojego czasu (czyli nie przjmowanie na siebie dziesięciu rzeczy na raz), uświadamianie ludziom, że nie masz czasu na wyjaśnianie im i pomaganie, bo masz swoje sprawy, stawianie sprawy jasno - nie, nie dam rady tego zrobić, bo zajmuje sie inna sprawą.

Nie wiem czy nie jest dla nas za późno na stosowanie się do tych rad- w obecnych miejscach pracy jesteśmy już raczej spalone, tzn wszyscy wiedzą, że sobie radzimy aż zanadto dobrze...

[Margot45]

Napisane przez Mendosita

Jest dokładnie tak, jak piszesz. Robić sobie swoje, broń Boże nie za szybko i nie dawać do zrozumienia, że coś nie stanowi dla Ciebie wielkiego problemu.
Nie wiem czy nie jest dla nas za późno na stosowanie się do tych rad- w obecnych miejscach pracy jesteśmy już raczej spalone, tzn wszyscy wiedzą, że sobie radzimy aż zanadto dobrze...

W obecnych miejscach pracy na zmianę wizerunku nie mamy co liczyć natomiast opcja "zmienić pracę na lepiej płatną i tam się broń Boże nie wychylać z jakimikolwiek umiejętnościami ponad absolutne minimum" brzmi całkiem, całkiem

(chociaż tak szczerze to ja się obawiam, ze tak nie potrafię )

A to wytłuszczone to sobie chyba w podpis wkleję

[bluegirl]

Napisane przez agnyska81

Skoro jesz tyle ciasta, to jak to robisz, że jesteś szczupła? Nooo, chyba że oprócz ciasta swojego wypieku już nic nie ruszasz

Ciasta jem, czasami mam fazę na pączki i wtedy 2 miesiące dzień w dzień się nimi raczę. Oprócz słodkości, jem śniadanie i wieczorem obiad jednodaniowy.

Napisane przez mskladaczek

Blue, upieklam polecane przez Ciebie ciasto Boniulki, rewelacyjne jest.
I tak w ciagu pol godziny wciagnal pol blachy

(dodalam oprocz cynamonu przyprawe korzenna do piernika- resztki swiateczne cd )

Mnie tez zaczelo pieczenie ciast sprawiac przyjemnosc
To taki odstresowywacz jest. Wykonujesz cos z przepisu, nie myslisz; po calym dniu myslenia, to dobre zajecie
No i jeszcze wtedy pieknie w domu pachnie, a to tez argument 'za pieczeniem' dla perfumoholiczki

Pyszne to ciasto jest. Szybko się je robi i długo jest wilgotne i smaczne. Pachnie pięknie to fakt, myślę o przepisie nie o problemach to tez ogromny plus.

Napisane przez ragutka

A i ja "w temacie" . dzisiaj szykuję się do pieczenia poduszkowca z bloga Vesenki.

Ja upiekłam na podstawie przepisu na ciasto z owocami z bloga Vesenki, takie ciacho jak w załączniku, zrobiłam z podwójnej ilości składników, do jednej częsci dodałam kakao, powrzucałam brzoskwinie z puszki. Miało wyglądać inaczej ale smaczne jest.

Napisane przez Mendosita

Cały weekend bez Baru miałam, a dziś wpadłam się pożalić.
W listopadzie szef obiecał mi podwyżkę od stycznia, niewielką co prawda, ale zawsze coś. Tymczasem w piątek oznajmił mi, że podwyżki nie będzie, cięcie kosztów.
Pomijam już to, że z powodu sytuacji na rynkach wschodnich z całego działu to ja mam obecnie najwięcej roboty, ale z pewnych względów zarabiam najmniej ze wszystkich z działu i ta obiecana podwyżka miała być pierwszym krokiem w "dobijaniu" do reszty. I nici z tego. Naiwna jestem i wierzyłam, że jak człowiek się będzie starał, to zostanie to docenione. Moja motywacja spadła drastycznie, nie mam ochoty iść do pracy, czuję się oszukana

Napisane przez Aggie125

Mnie trzęsie, jesli np. odchodze z firmy, bo pensja stoi w miejscu, a po moim odejściu okazuje się, że nagle:
1) pracownicy pozostaliw firmie dostaja podwyzki
2) zatrudnia się nowa osobe, która na starcie dostaje więcej niż ja (no bo jak stary pracownik chce podwyzke, to niech odchodzi - a jak już odejdzie, to się okazuje, że za takie pieniądze to sie NIKOGO nie znajdzie).

Przerabiałam juz paskudnych szefów, a teraz wygląda na to, że jeszcze czeka mnie wojenka podjazdowa z koleżanką.

Ja pracując prawie 2,5 roku nie miałam żadnej podwyżki jeszcze. Miałam nadzieję że chociaż dostanę umowę o pracę, ale nic z tego, nadal umowa zlecenie, tylko od momentu kiedy przestałam być studentką zarabiam jeszcze mniej bo odliczają mi z wypłaty składki . Osoby na umowę o pracę miały podwyżkę w styczniu zeszłego roku, w styczniu tego roku podwyżek nie dostał nikt.

Napisane przez Mendosita

Ja na razie mam na tyle komfortową sytuację, że mieszkam z rodzicami, nie płacę ani grosza czynszu, rachunków, nie kupuję jedzenia- rodzice utrzymują mnie całkowicie, pensję mam na własne przyjemności.
Ale tak przecież nie będzie w nieskończoność, mam nadzieję, że w połowie roku się przeprowadzę i skończy się beztroska finansowa. I nie będzie mi łatwo.

I ja chciałabym się wyprowadzić, usamodzielnić, jednak mam świadomość że z obecnymi zarobkami nie mam szans się utrzymać.