Idiotyczne zachowania klientów ;)

[Dagusiac]

W weekendy pracuję w sklepie z odzieżą męską. Mnóstwo dziwnych i upierdliwych klientów sie zdarza, pamiętam kilka akcji.

1. Przyszła pewna Pani, pytam czy w czymś mogę pomóc, na co ona "potrzebuję koszuli eleganckiej, sportowej". Mówię" przepraszam eleganckiej czy sportowej"?
Pani "noo przecież mówię takiej eleganckiej,ale sportowej"
Wskazałam na dwa miejsca, w których znajdują się koszule i odeszłam

2. Zawsze przy zakupie spodni proponujemy darmowe skracanie. Pan mówi, że są za duże, więc poinformowałam o możliwości skrócenia. Na co Pan "ale na miejscu tak"? Koleżanka krzyknęła zza lady "tak oczywiście mam na zapleczu maszynę i zaraz skrócę" (z ironią oczywiście), a Pan na to "dobrze to ja poczekam"

3. No i ostatnia, ale już mniej zabawna sytuacja. Przyszła para młodych ludzi, chcieli kupić koszulę. Chłopak był dość krępy, więc zasugerowałam największy rozmiar kołnierzyka jaki posiadamy (46). Założył tę koszulę i pyta czy jest większa odpowiadam, że nie i spytałam czy jest za mała (bo widziałam, że leży idealnie). Na co On z wielkim wyrzutem (dobrze, że mnie nie pobił "NOOOO CHYBA WIDAĆ COOO??". Nie komentowałam jego zachowania, ale po prostu rozbroił mnie, gdy 15minut później przyszli i wzięli tę samą koszulę w rozmiarze 45 . Myślałam, że wyjdę z siebie...

[Koffee]

Hihihi, ale się uśmiałam To teraz ja:

1. Teraz pracuję w sklepie z ubraniami, w którego kącie stoi kosz z odzieżą używaną "wszystko za 5 pln". Wczoraj przyszła starsza babka i zaczełą w tymże koszu grzebać. W końcu zapytała, czy ona tam znajdzie jakieś stroje kąpielowe dla pięcioletniej dziewczynki i spodnie dla tejże. Odpowiedziałam, że nie, ale spodnie może kupić na wyprzedaży - pokazałam takie spodenki, cena 30 zł. Baba z wielkim oburzeniem, że strasznie drogie, i ona woli za 5 pln. Tłumaczę, że za 5 pln nie mamy, a ona odwraca się i dalej grzebie zapamiętale w koszu. W zasadzie nie powinnam siedzieć przy klientach,a le nie mam zamiaru stać i dyszeć jej na kark, więć po kilku minutach usiadłam. W tym momencie babka spojrzała na mnie z wielkim wyrzutem, krzyknęła "No, my chyba interesu nie zrobimy", po czym wyszła. O_o

2. Tenże sklep z ubraniami. Przychodzi młody chłopak, ogląda torebki, paski, damskie bluzki (ubrania mamy przede wszystkim damskie). Pytam, czy mogę w czymś pomóc, on na to, że nie... Chodzi i maca wszystko. Ostatecznie okazało się, że nie jest miejscowy, czeka na kogoś i nie wie, gdzie ma iść, bo nie zna miasta... Chyba z godzinę stał w sklepie i gadał, gadał, gadał.... Przymierzał, przymierzał, przymierzał... nic nie kupił.

3. Market spożywczy. Koffee na stoisku z pieczywem. Dobiega staruszka w obcisłej bluzce i bolerku, rzuca na lade kostkę masła. "Na pół" - krzyczy, "I połowe chleba!". Koffee kroi (po nóż musiałam iść na stoisko warzywne), a baba z mordą, że mam to robić szybciej, bo ona się spieszy na "Modę na sukces"! Zwyzywła mnie, wydarła się i poszłą w końcu. Dodam, że babsko jest naprawdę wredne i każdego tak traktuje.

[Weronika.21]

a teraz z punktu widzenia klientki. Sklep otwarty od 9.30. Jest 9.45, ale mimo to widząc panią która jeszcze się krząta po sklepie, chciałam być uprzejma, otwieram i pytam "czy można?" a ona na to z wielkim fochem: "SKORO PANI MUSI". Nie musiałam...

[veronicas15]

Sklep spożywczy. Stoję przy kasie i czekam aż kasjerka wszystko skasuje. Jakaś kobieta za mną wykłada na taśmę swoje zakupy po czym wymachując w powietrzu kurczakiem woła do sprzedawczyni:
- Przepraszam, ja zwracam tego kurczaka bo on śmierdzi!!
Kasjerka kiwa głową i dalej zajmuje się moimi rzeczami. Zapłaciłam, idę pakować a sprzedawczyni bierze tego kurczaka i zanosi go do lodówki obok. Ale jak ledwo co wstała to tamta mówi z wyrzutem:
- Przepraszam bardzo, mogę zapłacić bo muszę iść?!

[arszeniks]

Napisane przez Weronika.21

a teraz z punktu widzenia klientki. Sklep otwarty od 9.30. Jest 9.45, ale mimo to widząc panią która jeszcze się krząta po sklepie, chciałam być uprzejma, otwieram i pytam "czy można?" a ona na to z wielkim fochem: "SKORO PANI MUSI". Nie musiałam...

Miłe nie ma co nie cierpię takich ludzi, którzy traktują innych z góry, chyba nie weszłabym więcej do tego sklepu :/
żeby się przypadkiem nie przemęczyła :/

[aha]

4 lata pracowałam w sklepie odzieżowym. Zamykaliśmy o 18. 17.53 zawsze przychodził taki ględziarz po skarpetki bezuciskowe. Jak nie było, to ględził, że nie ma i zeby szefowa mu przywiozła. Jak były to zawsze jednak nie takie jak chciał
Kurcze, strasznie wspominam ten okres. Nie wystarczyło podać klientowi towar, trzeba było jeszcze warować pod przymierzalnią i pierniczyć głupoty, jaki piękny, że świetny gatunek, ze bosko lezy... Masssssakra

[Wyrak]

Napisane przez aha

4 lata pracowałam w sklepie odzieżowym. Zamykaliśmy o 18. 17.53 zawsze przychodził taki ględziarz po skarpetki bezuciskowe. Jak nie było, to ględził, że nie ma i zeby szefowa mu przywiozła. Jak były to zawsze jednak nie takie jak chciał

No i? Sklep do 18 to sklep do 18, a nie do 17.30

Napisane przez aha

Kurcze, strasznie wspominam ten okres. Nie wystarczyło podać klientowi towar, trzeba było jeszcze warować pod przymierzalnią i pierniczyć głupoty, jaki piękny, że świetny gatunek, ze bosko lezy... Masssssakra

To sie nijak nie wpisuje w niemadre zachowania klientow, tylko pochlebstwa sprzedawcow raczej...

[Aggie125]

Napisane przez Dagusiac

W weekendy pracuję w sklepie z odzieżą męską. Mnóstwo dziwnych i upierdliwych klientów sie zdarza, pamiętam kilka akcji.

1. Przyszła pewna Pani, pytam czy w czymś mogę pomóc, na co ona "potrzebuję koszuli eleganckiej, sportowej". Mówię" przepraszam eleganckiej czy sportowej"?
Pani "noo przecież mówię takiej eleganckiej,ale sportowej"
Wskazałam na dwa miejsca, w których znajdują się koszule i odeszłam

Jak nie potrafisz pomóc klientowi, to po co sie pytasz "w czym pomóc"? Wskazanie miejsca gdzie wiszą koszulę - pomoc niesłychana

Napisane przez Dagusiac

2. Zawsze przy zakupie spodni proponujemy darmowe skracanie. Pan mówi, że są za duże, więc poinformowałam o możliwości skrócenia. Na co Pan "ale na miejscu tak"? Koleżanka krzyknęła zza lady "tak oczywiście mam na zapleczu maszynę i zaraz skrócę" (z ironią oczywiście), a Pan na to "dobrze to ja poczekam"

Za ta ironięmto ja bym Twoją koleżankę zwyczajnie wywaliła z roboty. Facet zadał normalne pytanie, czy skracanie spodni odbywa sie na miejscu - po cholerę dziewczyna wyskakiwala z durnym komenatrzem, że zaraz bierze się do skracania?

Jak rany koguta, obie nadawałybyście sie raczej do wpisu o aroganckich i niekompetentnych jaśnie paniach ekspedientkach...

[caro_l_a]

Napisane przez Wyrak

No i? Sklep do 18 to sklep do 18, a nie do 17.30

owszem do 18 a to oznacza że pani tam pracująca kończy pracę o 18 a nie po 18, a jeśli ktoś przyjdzie za 10 osiemnasta i tak ględzi jak pisze aha to nie wyjdziesz do domu o 18 bo kasę trzeba jeszce podliczyć, sklep ogarnąć posprzątać, tego w minute nie zrobisz.

[Marbella85]

Napisane przez caro_l_a

owszem do 18 a to oznacza że pani tam pracująca kończy pracę o 18 a nie po 18, a jeśli ktoś przyjdzie za 10 osiemnasta i tak ględzi jak pisze aha to nie wyjdziesz do domu o 18 bo kasę trzeba jeszce podliczyć, sklep ogarnąć posprzątać, tego w minute nie zrobisz.

Skoro sklep jest otwarty do 18, to klient ma prawo wejsc do niego nawet o 17:59 a sprzedawca powinien go obsłużyć. Owszem, kase zamyka sie np. o tej 18 jezeli nie ma klientów, ale jeżeli są to zamyka sie jak wszyscy klienci wyjda. To, że sklep zamyka sie o 18 nie znaczy, że sprzedawca wychodzi z pracy punkt 18, bo własnie trzeba kase podliczyc, posprzatac. Ale o tym wie kazdy, kto choc troche popracowal jako sprzedawca.

[caro_l_a]

w takim wypadku byłoby napisane na drzwiach że czynne np od 10 do ostatniego klienta.
niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy i potem piszecie jaki to sprzedawca niemiły itp bo na 10 przed zamnknięciem sklepu przychodzi kilent który nie wie czego chce a może to albo tamto jeszcze.

[Marbella85]

Napisane przez caro_l_a

w takim wypadku byłoby napisane na drzwiach że czynne np od 10 do ostatniego klienta.
niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy i potem piszecie jaki to sprzedawca niemiły itp bo na 10 przed zamnknięciem sklepu przychodzi kilent który nie wie czego chce a może to albo tamto jeszcze.

Nie masz racji, 18 to 18 i do tej godziny sprzedawca jest do dyspozycji klienta, miły, uprzejmy i uśmiechniety. Jeżeli jakiemuś sprzedawcy nie podoba sie, że klienci przychodza o 17.55 to niech zamknie sklep wczesniej nawet o 17.30. Ale w takim wypadku to długo nie popracuje.

[marlienkaa]

Ja pracuję w Urzędzie Skarbowym i tam to dopiero są cyrki. Ludzie potrafią przyjść z nie wypełnionym PITEM i proszą aby im wypełnić na miejscu. Albo wściekają się o byle co, bo np. muszą płacić za wydanie jakiegoś zaświadczenia. Wtedy pracownicy są wyzywani od najgorszych. I nie dociera do nich, że pracownik za podatnika wypełniać dokumentów nie może. Może pomóc, ale nie pisać za niego.

[caro_l_a]

więc nie masz nic przeciwko gdy ktoś o tej 17.55 przyjdzie i zwyczajnie ględzi, nie raz to sie przciąga do kilkunastu minut, i Ty dalej z uśmiechem obsługujesz nie bacząc na to że zbliża sie godzina zamknięcia całego obiektu a Twój ostatni autobus do domu właśnie odjechał?i raporty nie zrobione, ksiązki tez nie uzupełnione a ciuchy na półkach czy wieszakach rozbebeszone na 10 strone, dalej obsługiwałabyś rozumiem.
każdy sklep ma inną politykę, byc może te w których pracujemy tym sie róznią.

[Marbella85]

Napisane przez caro_l_a

więc nie masz nic przeciwko gdy ktoś o tej 17.55 przyjdzie i zwyczajnie ględzi, nie raz to sie przciąga do kilkunastu minut, i Ty dalej z uśmiechem obsługujesz nie bacząc na to że zbliża sie godzina zamknięcia całego obiektu a Twój ostatni autobus do domu właśnie odjechał?i raporty nie zrobione, ksiązki tez nie uzupełnione a ciuchy na półkach czy wieszakach rozbebeszone na 10 strone, dalej obsługiwałabyś rozumiem.
każdy sklep ma inną politykę, byc może te w których pracujemy tym sie róznią.

Nie to nie jest tak, ze nie mam nic przeciwko temu, ale decydujac sie na dana prace godzisz sie z tym, że sa pewne plusy i minusy i zasady panujace w miejscu pracy. Jasne, ze chciałabym wyjsc z pracy punkt 18 ale jak ktos przyjdzie o 17.55 to chyba go nie wyrzuce za drzwi. A ze klient przy tym zrzędzi, to niestety takie jego prawo bo jest klientem, a sprzedawca powinien w takiej go uprzejmie obsłużyć. W miejscu gdzie pracowałam tak czasami bywało, ale wiedziłam na co sie godze.

[sine.ira]

Napisane przez caro_l_a

więc nie masz nic przeciwko gdy ktoś o tej 17.55 przyjdzie i zwyczajnie ględzi, nie raz to sie przciąga do kilkunastu minut, i Ty dalej z uśmiechem obsługujesz nie bacząc na to że zbliża sie godzina zamknięcia całego obiektu a Twój ostatni autobus do domu właśnie odjechał?i raporty nie zrobione, ksiązki tez nie uzupełnione a ciuchy na półkach czy wieszakach rozbebeszone na 10 strone, dalej obsługiwałabyś rozumiem.
każdy sklep ma inną politykę, byc może te w których pracujemy tym sie róznią.

Na pocieszenie powiem Ci, że w rzadko której pracy wychodzi się do domu punktualnie. Ja w sklepie nie pracuję, a nie pamiętam kiedy udawało mi się wyjść do domu równo z końcem dniówki. Życie.

[maxmara]

Tą historyjkę wspominam do dziś bo jest wyjątkowa
Pracuję w perfumerii Douglas na parterze, na piętrze dokładnie nad nami znajduje się Sephora. Pewnego dnia przychodzi klientka i pyta czy mamy balsam do ciała Sephora, koleżanka odpowiada, że nie mamy ale może jej polecić coś innego. Klientka zirytowana, że ona chce tamten i ze była tydzień temu i go tutaj kupowała i nawet pokazywała gdzie stał. Koleżanka ze stoickim spokojem tłumaczy nadal, że to nie możliwe, że napewno go tu nie było. Ja mósiałam na chwile odejść pośmiać się z boku bo już nie wytrzymałam, po jakimś czasie widzę, że kobieta wychodzi, więc ide do kumpeli i pytam się jak to sie skończyło bo klientka była naprawde zajeżona. Kumpela mówi, że gdy klientka zaczeła być już naprawde agresywna powiedziała jej, że może tamta była w naszym dziale na piętrze gdzie mamy pielęgnację ciała i niech idzie tam... no i na szczęście poszła.
Powiem wam jeszcze że tak uparte klienki trafiają się często i są naprawde tak bardzo pewne, że coś u nas widziały, że w rzaden sposób nie da się im przetłumaczyć, że to nie możliwe.

[KarolinaK]

Napisane przez alufa

no tak. bo jak by klientowi brakowało 2 gr do tego durnego znaczka to byś nie sprzedała, ale jakby Tobie zbrakło 5 groszy to ok. "oddasz przy okazji" na mnie tak baba w biedronce wyskoczyła że nie mam drobnych. (miałam CAŁE 50zł a moje zakupy kosztowały 5 zł z groszami) kiedy nie dałam jej końcówki, bo po prostu nie miałam ona stwierdziła, że w spodniach na pewno coś bym znalazła i wydała mi z tej pięćdziesiąchy resztę. ale bez 10gr

O wlasnie to tak dziala. Nie chcialabym zadnej warszawianki czy warszawiaka urazic ale bedac ostatnio w naszej pieknej stolicy na 4 dni tak sie zlozylo ze mieszkalam dosc daleko od centrum wiec codziennie bralam taksowke w obie strony. Zwylke mialam odliczone pieniadze co do zaplaty tz majac zaplacic 19,65 zlotych dawalam 20. Wiekszosc z panow kierowcow obiecala reszte oddac kolejnym razem bo akurat tez nie mieli.

a jeden pan taksówkarz miał przy sobie taki monetnik i udawal ze mu sie 50 groszy nie chce wyjac (mimo ze nie za specjalnie sie staral) bo sie niby zacielo dalam panu moment na wyjecie ale po kilku nieduanych probach zrezygnowana powiedzialam ze "...OK ODDA PAN PRZY OKAZJI" nagle udalo sie panu wyjac ale musial oczywiscie skomentowac "NO PRZECIEZ NIE MOGLEM PANI ZRUJNOWAC TYCH 50 GR" usmiechnelam sie jedynie i wyszlam.
W koncu tez pracuje i pomagam ludziom ale napiwkow nie wymuszam

[Dagusiac]

Napisane przez Aggie125

Jak nie potrafisz pomóc klientowi, to po co sie pytasz "w czym pomóc"? Wskazanie miejsca gdzie wiszą koszulę - pomoc niesłychana

Za ta ironięmto ja bym Twoją koleżankę zwyczajnie wywaliła z roboty. Facet zadał normalne pytanie, czy skracanie spodni odbywa sie na miejscu - po cholerę dziewczyna wyskakiwala z durnym komenatrzem, że zaraz bierze się do skracania?

Jak rany koguta, obie nadawałybyście sie raczej do wpisu o aroganckich i niekompetentnych jaśnie paniach ekspedientkach...

Pytania typu "w czym mogę pomóc" albo "czy mogę pomóc" nie oznaczają, że faktycznie pomogę, bo wybacz, ale durna prośba klienta nie jest do spełnienia. Jak Ty byś sie zachowała gdyby klient chciał coś eleganckiego, a zarazem sportowego? To chyba wykluczające się slowa. I to nie świadczy o mojej niekompetencji, bo nie Tobie to oceniać prawda? Zastanów się co piszesz.
A co do drugiego, widziałaś kiedyś sklep z pogotowiem krawieckim w jednym? A może ekspedientka ma zostawić cały interes i iść na zaplecze skracać spodnie?
Nie rozumiem twojego wzburzenia, chyba miałaś zły humor.

[chilanes]

Napisane przez caro_l_a

owszem do 18 a to oznacza że pani tam pracująca kończy pracę o 18 a nie po 18, a jeśli ktoś przyjdzie za 10 osiemnasta i tak ględzi jak pisze aha to nie wyjdziesz do domu o 18 bo kasę trzeba jeszce podliczyć, sklep ogarnąć posprzątać, tego w minute nie zrobisz.

Napisane przez caro_l_a

w takim wypadku byłoby napisane na drzwiach że czynne np od 10 do ostatniego klienta.
niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy i potem piszecie jaki to sprzedawca niemiły itp bo na 10 przed zamnknięciem sklepu przychodzi kilent który nie wie czego chce a może to albo tamto jeszcze.

Ja pracuję do 15:30 i do 15:30 mam włączony komputer, telefon, drzwi do biura. Jak zdwoni telefon o 15:29, to podnoszę słuchawkę, bo jeszcze pracuję. Nikogo nie interesuje, ze muszę pościerać kurz, ułożyc papiery, pozamykać, odebrać dokumenty, wysłąć pocztę... Kogo to obchodzi? Skoro czynne 7:30-15:30, to w tych godzinach trzeba się spodziewać kientów.

A skoro sklep wg Ciebie jest czynny do 18, bo Ty do 18 pracujesz, to poinformuj pracodawcę, że zamykać będziesz o 17:30, byś zdąrzyła posprzątać, podliczyć kasę, ułożyć towar... Ciekawe, co by Ci odpowiedział
KOGO TO INTERESUJE, że prócz sterczenia cały dzień masz dodatkwoe obowiązki? To praca, a nie przedszkole. Mnie do szewskiej pasji doprowadzają sprzedawczynie sterczące z kluczamiw ręku już o 17:40 "bo przecież ja już zamykam".

I apropo przykładu Weronika.21 - ja na takis am tekst sprzedawczyni odpowiedziałam "muszę", weszłam, przemaszerowałam jej 5 razy po sklepie,który to umyła 5 minut wcześniej i wyszłam. Na złość! Ja grzecznie, Ona wrednie, kara musiała być Teraz już chocbym niewiadomo co zobaczyła na wystawie do tego sklepu nie wchodzę. Kanaliom zarabiać nie dam!

Dagusiac - ja widziałam taki sklep, w którym na zapleczu pracowała krawcowa. Faktycznie, wsytarczyło Waszemu klientowi odpowiedzieć normalnie, a nie kpić, przecież zadał proste pytanie.

[Aggie125]

Napisane przez Dagusiac

Pytania typu "w czym mogę pomóc" albo "czy mogę pomóc" nie oznaczają, że faktycznie pomogę, bo wybacz, ale durna prośba klienta nie jest do spełnienia. Jak Ty byś sie zachowała gdyby klient chciał coś eleganckiego, a zarazem sportowego? To chyba wykluczające się slowa. I to nie świadczy o mojej niekompetencji, bo nie Tobie to oceniać prawda? Zastanów się co piszesz.

Jak bym się zachowała? Pomogła dobrać koszulę z eleganckiego materiału, ale uszyta i skrojoną w nieco luźniejszym stylu. A na pewno bym pokazała klientowi wybor kilku koszul, może facet źle sie wyraził i po takim pokazie wybrałby sobie coś, co mu odpowiada?

W kwestii oceniania: co to znaczy, że nie mi to oceniać? Pochwalilaś się zachowaniami, które moim zdaniem sa żenujące i źle świadczą o Tobie i Twojej koleżance jako osobach pracujących w usługach. Możesz się obrażać ile chcesz, ja nadal uważam, że nie powinnas pracować w usługach, bo każdy kto pracuje w sklepie wie, jak często klienci pytają o naprawde dziwne czy wykluczające się rzeczy. Nie ma tak łatwo, że każdy podejdzie, od razu przyniesie sobie towar i bez pytania o cokolwiek zapłaci. A Ty najwyraźniej nie masz podejścia do ludzi.

Ciekawe, czy to samo co przed chwila napisalaś powtórzyłabys swojemu pracodawcy - że nie będziesz spełniac durnych próśb klientów...

Napisane przez Dagusiac

A co do drugiego, widziałaś kiedyś sklep z pogotowiem krawieckim w jednym? A może ekspedientka ma zostawić cały interes i iść na zaplecze skracać spodnie?
Nie rozumiem twojego wzburzenia, chyba miałaś zły humor.

Widziałam, jak najbardziej. Parę razy byłam w takich sklepikach rodzinnych, gdzie na miejscu, na zapleczu mozna było dokonac natychmiastowej przeróbki. Moja uwaga tyczyla się idiotycznego tesktu Twojej koleżanki, która sama wyskoczyła z "dowcipem", zamiast spokojnie powiedzieć, jak sie ma rzecz. Strasznie zabawne, nabijanie się z klientów.

[sine.ira]

Napisane przez maxmara

Tą historyjkę wspominam do dziś bo jest wyjątkowa
Pracuję w perfumerii Douglas na parterze, na piętrze dokładnie nad nami znajduje się Sephora. Pewnego dnia przychodzi klientka i pyta czy mamy balsam do ciała Sephora, koleżanka odpowiada, że nie mamy ale może jej polecić coś innego. Klientka zirytowana, że ona chce tamten i ze była tydzień temu i go tutaj kupowała i nawet pokazywała gdzie stał. Koleżanka ze stoickim spokojem tłumaczy nadal, że to nie możliwe, że napewno go tu nie było. Ja mósiałam na chwile odejść pośmiać się z boku bo już nie wytrzymałam, po jakimś czasie widzę, że kobieta wychodzi, więc ide do kumpeli i pytam się jak to sie skończyło bo klientka była naprawde zajeżona. Kumpela mówi, że gdy klientka zaczeła być już naprawde agresywna powiedziała jej, że może tamta była w naszym dziale na piętrze gdzie mamy pielęgnację ciała i niech idzie tam... no i na szczęście poszła.
Powiem wam jeszcze że tak uparte klienki trafiają się często i są naprawde tak bardzo pewne, że coś u nas widziały, że w rzaden sposób nie da się im przetłumaczyć, że to nie możliwe.

A nie można było kobiecie wytłumaczyć, że jej się po prostu sklepy pomyliły i że teraz jest w Douglasie gdzie siłą rzeczy nie ma kosmetyków Sephory, a Sephora jest piętro wyżej i tam pewnie była tydzień wcześniej Ta koleżanka tak tępa była, że nie umiała pokojarzyć faktów ? Po co było brnąć w to nieporozumienie i nakręcać klientkę ? Idiotyczne.
Ten wątek zaczyna się zmieniać w niedorzeczne zachowania sklepowej obsługi

[gabipati]

Napisane przez marlienkaa

Ja pracuję w Urzędzie Skarbowym i tam to dopiero są cyrki. Ludzie potrafią przyjść z nie wypełnionym PITEM i proszą aby im wypełnić na miejscu. Albo wściekają się o byle co, bo np. muszą płacić za wydanie jakiegoś zaświadczenia. Wtedy pracownicy są wyzywani od najgorszych. I nie dociera do nich, że pracownik za podatnika wypełniać dokumentów nie może. Może pomóc, ale nie pisać za niego.

ja US odwiedzam raz w roku gdy składam PIT.Stoję w długiej kolejce przy okienku i tak obserwuje prace Pań przy innych stanowiskach.Byłam w szoku cały dzień gdy zobaczyłam Panią siedzącą przy komputerze i układającą pasjansa zamiast przyjmować pity od klientów.Wyszłam z kolejki i zapytałam czy pani tu pracuje , ona nieco wybita z rytmu , zorientowała się co zobaczyłam , zamknęła gierkę i zapytała w czym pomóc.Nie miałam serca głośno wyrażać swego niezadowolenia , za dużo było ludzi, no i zaczęto obsługę na 2 stoiska.
Wiem ,że jesteśmy tylko ludźmi ale szanujmy swój czas wzajemnie.
Pracując jako sprzedawca nie pozwalałam sobie na to by klient mnie wyprowadził z równowagi ale widząc sprzedawcę wywracającego oczyma gdy o coś zapytam, nie robię afery - po prostu wychodzę i już tam nie zaglądam.

---------- Dopisano o 15:53 ---------- Poprzedni post napisano o 15:47 ----------

Napisane przez sine.ira

A nie można było kobiecie wytłumaczyć, że jej się po prostu sklepy pomyliły i że teraz jest w Douglasie gdzie siłą rzeczy nie ma kosmetyków Sepfory, a Sephora jest piętro wyżej i tam pewnie była tydzień wcześniej Ta koleżanka tak tępa była, że nie umiała pokojarzyć faktów ? Po co było brnąć w to nieporozumienie i nakręcać klientkę ? Idiotyczne.
Ten wątek zaczyna się zmieniać w niedorzeczne zachowania sklepowej obsługi

z tego co ja zrozumiałam to po to by miały się z czego pośmiać na zapleczu ,ot takie ekspertki , pracują bo muszą.

szczerze, to wstydziłabym się przyznać , że tak potraktowałam klientkę.

[sine.ira]

Napisane przez gabipati

z tego co ja zrozumiałam to po to by miały się z czego pośmiać na zapleczu ,ot takie ekspertki , pracują bo muszą.

szczerze, to wstydziłabym się przyznać , że tak potraktowałam klientkę.

hehs...

[Dagusiac]

Napisane przez Aggie125

Jak bym się zachowała? Pomogła dobrać koszulę z eleganckiego materiału, ale uszyta i skrojoną w nieco luźniejszym stylu. A na pewno bym pokazała klientowi wybor kilku koszul, może facet źle sie wyraził i po takim pokazie wybrałby sobie coś, co mu odpowiada?

W kwestii oceniania: co to znaczy, że nie mi to oceniać? Pochwalilaś się zachowaniami, które moim zdaniem sa żenujące i źle świadczą o Tobie i Twojej koleżance jako osobach pracujących w usługach. Możesz się obrażać ile chcesz, ja nadal uważam, że nie powinnas pracować w usługach, bo każdy kto pracuje w sklepie wie, jak często klienci pytają o naprawde dziwne czy wykluczające się rzeczy. Nie ma tak łatwo, że każdy podejdzie, od razu przyniesie sobie towar i bez pytania o cokolwiek zapłaci. A Ty najwyraźniej nie masz podejścia do ludzi.

Ciekawe, czy to samo co przed chwila napisalaś powtórzyłabys swojemu pracodawcy - że nie będziesz spełniac durnych próśb klientów...

Widziałam, jak najbardziej. Parę razy byłam w takich sklepikach rodzinnych, gdzie na miejscu, na zapleczu mozna było dokonac natychmiastowej przeróbki. Moja uwaga tyczyla się idiotycznego tesktu Twojej koleżanki, która sama wyskoczyła z "dowcipem", zamiast spokojnie powiedzieć, jak sie ma rzecz. Strasznie zabawne, nabijanie się z klientów.

Na szczęście w usługach tylko dorabiam i nie wiążę z tym mojej przyszłości. Pracodawca uwierz jest ze mnie zadowolony, a z tekstem wyskoczyła sama szefowa. Nie jestem typem nadętej ekspedientki, obrażonej, że musi wyjść do klienta. Przeciwnie, zawsze chętnie pomogę. Nie pan, a pani wyskoczyła z dziwnym tekstem o koszulach. Znając asortyment sklepu wiedziałam, że nie ma koszuli sportowo-eleganckiej, toteż pokazałam sportowe oraz eleganckie, bo nic więcej zaproponować nie mogłam. Poza tym Pani była wyjątkowo nieuprzejma, więc odpłaciłam pięknym za nadobne.

[arszeniks]

Ten wątek robi się trochę dziwny, nie wiem co jest śmiesznego w nabijaniu się z klientów, czy wprowadzaniu ich w błąd... przecież to zrażanie ich do sklepu, jaki w tym może być cel? Chyba taki, żeby nikt nie przychodził i można było się poobijać :/ przepraszam, ale dla mnie takie osoby nie nadają się do pracy z ludźmi..

[anetka832]

Trochę mnie dziwią narzekania typu sklep czynny do 18,00 a klient śmiał wtargnąć o 17,50 Ja pracuję do 17 i (przynajmniej) do tej pory jestem w pełnej "gotowości". A jak klient wpadnie 0 16.59 to ubezpieczę go tak samo dobrze i grzecznie jak np o 10.30. Wkońcu to mi zależy na tym żeby klient wyszedł zadowolony, i rzecz jasna wrócił ponownie. A też muszę uprzątnąc papiery, podłogę umyć itp. W końcu biuro pracuje od 9,00 do 17,00 - dla klientów, nie dla mnie i to już mój problem kiedy zdążę posprzątać itd.

[Dagusiac]

Wiecie co? Właściwie o co chodzi w tym wątku? Idiotyczne zachowania klientów? Z tego co widzę żadne zachowanie klienta nie jest idiotyczne, takie mogą być tylko reakcje ekspedientek tak? Mimo, że pracuję w sklepie od czasu do czasu jednak częściej jestem klientem, więc też rażą mnie pewne zachowania, ale nigdy nie poszłam do sklepu z zamiarem kupna sera żółtego,ale białego Trudno po takim czymś spodziewać się normalnej rekacji pani sprzedawczyni.

[sine.ira]

Napisane przez Dagusiac

Wiecie co? Właściwie o co chodzi w tym wątku? Idiotyczne zachowania klientów? Z tego co widzę żadne zachowanie klienta nie jest idiotyczne, takie mogą być tylko reakcje ekspedientek tak? Mimo, że pracuję w sklepie od czasu do czasu jednak częściej jestem klientem, więc też rażą mnie pewne zachowania, ale nigdy nie poszłam do sklepu z zamiarem kupna sera żółtego,ale białego Trudno po takim czymś spodziewać się normalnej rekacji pani sprzedawczyni.

Spokojnie, bez nerwów
Wątek jest fajny i chętnie go podczytuję bo ludzie potrafią czasem niezłe numery wywijać, ale pojawiły się tu, zwłaszcza ostatnio, wpisy w których aż razi brak kompetencji i złe nastawienie do pracy i klienta. Miało być zabawnie a jest śmiesznie.

Jeżeli Cię to uspokoi, to obiecuję już nie zabierać tu głosu Atmosfera faktycznie gęstnieje.

[anetka832]

Praca z klientem jest wymagająca i oczywiście zdarzają się klienci totalnie zakręceni/chamscy/wredni itd. ale czytając niektore wypowiedzi "sprzedających" odnoszę wrażenie że pracują "za karę", a najlepiej byłoby gdyby klienci wogóle nie przychodzili...A to podejście trochę dziwne, zwłaszcza w czasach tak ogromnej konkurencji w każdej dziedzinie, gdzie profesjonalna obsługa klienta może zadecydować o sukcesie.