Scent Bar VIII

[Favkes]

Feniks ma dylemat przeprowadzkowy.
Wyniknęła ostatnio dyskusja na forum rodzinnym, w wyniku której zaczęliśmy się zastanawiać na powrotem do Kołobrzegu. Na te chwilę są to tylko dywagacje, ale mogły by być realne. Otóż: Mieszkanie tam mamy, dzieci by chciały, zdrowsze powietrze, wsszytsko na miejscu - wszędzie można dojść pieszo.
Tutaj, jest cała rodzina ( chociaż to czasami nie jest dobre ), ja mam tutaj pracę. Ciachulec nie ma ani tu ani tam. Tutaj jest wyższy poziom w szkołach, ale za to paskudny dojazd gdziekolwiek i 1,5 km do autobusu.

Już nie wiem co robić, przeprowadzić się kolejny raz? kolejny raz zaczynać wszystko od nowa? Ale w przyzwoitych warunkach? Z dala od moich rodziców !!! ( największy plus ) Szukać pracy?
Czy ciągnąć dalej tutaj, mieszkać na naszym stryszku i narzekać na druty wysokiego napięcia, nieustawne ściany i badziewne instalacje, ale cieszyć się obecnością bliskich i tym, że przynajmniej jedno z nas ma pracę.

[ivanna]

Napisane przez Favkes

Feniks ma dylemat przeprowadzkowy.
Wyniknęła ostatnio dyskusja na forum rodzinnym, w wyniku której zaczęliśmy się zastanawiać na powrotem do Kołobrzegu. Na te chwilę są to tylko dywagacje, ale mogły by być realne. Otóż: Mieszkanie tam mamy, dzieci by chciały, zdrowsze powietrze, wsszytsko na miejscu - wszędzie można dojść pieszo.
Tutaj, jest cała rodzina ( chociaż to czasami nie jest dobre ), ja mam tutaj pracę. Ciachulec nie ma ani tu ani tam. Tutaj jest wyższy poziom w szkołach, ale za to paskudny dojazd gdziekolwiek i 1,5 km do autobusu.

Już nie wiem co robić, przeprowadzić się kolejny raz? kolejny raz zaczynać wszystko od nowa? Ale w przyzwoitych warunkach? Z dala od moich rodziców !!! ( największy plus ) Szukać pracy?
Czy ciągnąć dalej tutaj, mieszkać na naszym stryszku i narzekać na druty wysokiego napięcia, nieustawne ściany i badziewne instalacje, ale cieszyć się obecnością bliskich i tym, że przynajmniej jedno z nas ma pracę.

Fav podobno kto nie ryzykuje ten nie ma... ale co jeżeli nie znajdziecie pracy w Kołobrzegu? Ciężko gdziekolwiek o prace teraz a są maluchy które muszą jeść, pić, trzeba je ubrać etc. ciężka decyzja... Może najpierw rozejrzeć się tam za pracą??? (ogłoszenia, powysyłać Cv...)

[studentkaAM]

Witam pięknie
Właśnie wróciłam z zakupów... Byłam na polowaniu jakiejś sukienki na latu i tuńki a wróciłam z kolejną parą butów Do tego na 11 cm obcasie Ciekawe po co mi 24 para butów...

[piroksena]

Napisane przez studentkaAM

Witam pięknie
Właśnie wróciłam z zakupów... Byłam na polowaniu jakiejś sukienki na latu i tuńki a wróciłam z kolejną parą butów Do tego na 11 cm obcasie Ciekawe po co mi 24 para butów...

E tam, kolejna para wystrzałowych butów to prawie jak inwestycja! Ja bym się tam nie zamartwiała, od przybytku głowa nie boli

Zaraz zaczynam przygotowania do wyjścia, miało być fajne spotkanie na luzie w kumpelskim gronie (i nienajbardziej wyszukanymi trunkami) a stanęło na... operze. Cóż, orzynajmniej będzie można zaszaleć z kreacją
A kumpelska popijawa przesunie się na 23-cią.

[envy07]

już po karkówce z grilla..........jutro znów
barbecue coś w sobie ma

[Sabbath]

Napisane przez paollino

Pewnie powiesz znowu Sabb że mam zamknięty umysł na argumenty (i mnie można urazić ), ale cóż, mam taką naturę że nie umiem zobojętnieć!! Jestem uczuciowa i nie potrafię tego wyłączyć.

Ale patrząc na moje koleżanki, które tak jak Ty potrafią wszystko racjonalnie wytłumaczyć, odsunąć od siebie itp. - wolę chyba jednak być taka jak jestem...


I to koniec tematu, bo niewartam bana, jak słusznie zauważono

Po pierwsze, nie napisałam słowa o Twoim umyśle.
Po drugie Nie odróżniasz godności od obojętności.
Po trzecie uczuciowość to nie to samo, co słabość.
Po czwarte racjonalne myślenie nie jest jednoznaczne z "odsuwaniem wszystkiego od siebie".
Po piąte oczywiście, że jesteś warta o wiele więcej, niż bana i gdybym miała nadzieję na to, że jakoś dam rade Ci pomóc pewnie bym się szarpała, bo naiwny frajer ze mnie. Ale nie mam nadziei.

Napisane przez Betty83

Sado-maso? Pewnie, że próbowałam. I cały czas praktykuję.
Ale takiego specjalnego rodzaju - "na niechcący".
Kiedy ja dominowałam to tak się oparłam całym ciężarem na złamanej, zagipsowanej ręce K., że aż zawył z bólu. Albo często obrywa z mojego łokcia po głowie, jakieś nieskoordynowane ruchy miewam, ale tu już się nie obrusza, tylko mówi, że mogę go nawet zabić.
Z drugiej strony, to raz się tak do mnie przysuwał, że aż z łóżka spadłam i nabiłam bardzo efektownego siniaka, a zwykle to jestem unieruchamiana poprzez przyciśnięcie włosów do materaca, oczywiście też niechcący.

A poważnie jakoś mnie nie ciągnie do przemocy, bo gryzienie i drapanie się chyba nie zalicza...
Mogłabym związać faceta gdyby sobie tego życzył, ale nie w celu sprawiania mu bólu.
Mnie lepiej nie wiązać, bo mam straszne łaskotki, a dotknięcie moich stóp grozi kopniakiem w twarz z kolana, ale już bez podtekstu erotycznego.

Oł Dżizas, Betty!
Tak na to nie patrzyłam, ale owszem, w tym ujęciu ja też praktykuję. A z tym dotykaniem stóp i przyciskaniem włosów do materaca to trafiłas w sedno. Z migrującym na moją stronę łóżna Miłym w sumie też.

Napisane przez Aragonte

Pochwalę się Wam, a co Dostałam list pochwalny (no, maila) od świadkowej z tego wesela, na którym byłam tydzień temu. Podobno gdyby nie przykład mój i jeszcze jednej rozkręcaczki imprezy, to spora część dziewczyn nie odważyłaby się wyjść solo na parkiet. Dowiedziałam się, że budowałam fajną atmosferę i ładnie wyglądałam Mordka mi się wyszczerzyła podczas czytania tego

No, to dziwisz się, że ten piórarz nie zaryzykował. B[-Pewnie wyszłaś na najbardziej pewną siebie i zadowoloną z życia laskę w galaktyce.
W sumie.... Gratuluję.

Napisane przez Zuziunia

Dzieki Sab dajesz mi siłę i stawiasz do pionu!

Napisane przez ivanna

Dobry dzień dziewczyny Sabb. Zuziunia, hecate, Gothic, Aragonte, Agnysko, Madzik, Betty i wszystkie inne wizażo-maniaczki zaglądam tutaj się przywitać, pozdrowić i powiedzieć że u mnie dobrze, ba nawet bardzo ale kosztuje nas to dużo wysiłku. Brakuje czasu troszkę, ale jestem szczęśliwa dziś stawiamy sklep, jak będzie skończony wrzuce foto a tak pozatym to fajnie do was wrócić

Wszelki duch!

Napisane przez Favkes

Feniks ma dylemat przeprowadzkowy.
Wyniknęła ostatnio dyskusja na forum rodzinnym, w wyniku której zaczęliśmy się zastanawiać na powrotem do Kołobrzegu. Na te chwilę są to tylko dywagacje, ale mogły by być realne. Otóż: Mieszkanie tam mamy, dzieci by chciały, zdrowsze powietrze, wsszytsko na miejscu - wszędzie można dojść pieszo.
Tutaj, jest cała rodzina ( chociaż to czasami nie jest dobre ), ja mam tutaj pracę. Ciachulec nie ma ani tu ani tam. Tutaj jest wyższy poziom w szkołach, ale za to paskudny dojazd gdziekolwiek i 1,5 km do autobusu.

Już nie wiem co robić, przeprowadzić się kolejny raz? kolejny raz zaczynać wszystko od nowa? Ale w przyzwoitych warunkach? Z dala od moich rodziców !!! ( największy plus ) Szukać pracy?
Czy ciągnąć dalej tutaj, mieszkać na naszym stryszku i narzekać na druty wysokiego napięcia, nieustawne ściany i badziewne instalacje, ale cieszyć się obecnością bliskich i tym, że przynajmniej jedno z nas ma pracę.

Pierwsze, co mi przyszło do głowy, to to, że jeszcze dalej będziesz mieszkała...
Ale rozumiem ten dylemat. Czasem bezpieczne schronienie wcale nie jest wygodne. czasem wygodne niekoniecznie daje nam poczucie bezpieczeństwa... przynajmniej przez jakiś czas.
Przemyślcie to oboje.
Może spróbujcie szukać pracy w Kołobrzegu na odległość i przenieść się dopiero, kiedy będziecie mieli jakiś punkt zaczepienia?

[201608251020]

Sabb - napisałam mu że mam dość takiej zabawy w przeciąganie sprawy, że nie chcę czekać i że nie zasługuję na takie brzydkie traktowanie... Nagle ustawił sobie opis " "
Sama już nie wiem co o tym myśleć... Ale skoro mu smutno z tego powodu, to czemu do licha tego nie napisze?? Raany mam mętlik


Zuziunia posłała mi ebooka "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"
Od dziś uczę się, jak być zołzą

[melkmeisje]

ivanno, miło Cię widzieć

[Zuziunia]

Napisane przez winter76

Chyba odjechał na białym rumaku

Gryxiu wróć......

zabrzmiało jak Lessie wróć

Napisane przez Favkes

Feniks ma dylemat przeprowadzkowy.
Wyniknęła ostatnio dyskusja na forum rodzinnym, w wyniku której zaczęliśmy się zastanawiać na powrotem do Kołobrzegu. Na te chwilę są to tylko dywagacje, ale mogły by być realne. Otóż: Mieszkanie tam mamy, dzieci by chciały, zdrowsze powietrze, wsszytsko na miejscu - wszędzie można dojść pieszo.
Tutaj, jest cała rodzina ( chociaż to czasami nie jest dobre ), ja mam tutaj pracę. Ciachulec nie ma ani tu ani tam. Tutaj jest wyższy poziom w szkołach, ale za to paskudny dojazd gdziekolwiek i 1,5 km do autobusu.

Już nie wiem co robić, przeprowadzić się kolejny raz? kolejny raz zaczynać wszystko od nowa? Ale w przyzwoitych warunkach? Z dala od moich rodziców !!! ( największy plus ) Szukać pracy?
Czy ciągnąć dalej tutaj, mieszkać na naszym stryszku i narzekać na druty wysokiego napięcia, nieustawne ściany i badziewne instalacje, ale cieszyć się obecnością bliskich i tym, że przynajmniej jedno z nas ma pracę.

Decyzja faktycznie trudna....
ale podejmując decyzje musisz kierować się dobrem całej rodziny...widzisz same warunki już świadczą o tym by wrócić do Kołobrzegu.
A jesli chodzi o poziom w szkołach to jesli dziecko chce sie uczyć to się nauczy

Ja po raz 3 już zaczynam wszystko od nowa...i to czy tkwi się w tym samym miejscu czy w nowy to życie tak samo zaskakuje, bo nigdy nie wiesz co się wydarzy.

Napisane przez paollino

Zuziunia posłała mi ebooka "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"
Od dziś uczę się, jak być zołzą

a nie pisze bo zamknął się w "jaskini"

Ja nie wiem ale udało mi się wrzucić na luz jakoś...co będzie...czas pokarze a moje myślenie i zastanawianie sie co dalej i tak nic nie da...

jak ma cos byc to będzie, jak nie to dalej zostaniemy przyjaciółmi

[madziczka]

Ja nie muszę się uczyć, jak być zołzą, ja jestem zołzą....Mam przesrane

[201608251020]

Jakie przesrane, masz wygodniej z chłopami

[madziczka]

Napisane przez paollino

Jakie przesrane, masz wygodniej z chłopami

A to tak

[Aragonte]

Hej, Ivanno Miło Cię widzieć

Napisane przez Favkes

Feniks ma dylemat przeprowadzkowy.

Już nie wiem co robić, przeprowadzić się kolejny raz? kolejny raz zaczynać wszystko od nowa? Ale w przyzwoitych warunkach? Z dala od moich rodziców !!! ( największy plus ) Szukać pracy?
Czy ciągnąć dalej tutaj, mieszkać na naszym stryszku i narzekać na druty wysokiego napięcia, nieustawne ściany i badziewne instalacje, ale cieszyć się obecnością bliskich i tym, że przynajmniej jedno z nas ma pracę.

Fav, faktycznie trudna decyzja
Ja myślę podobnie, jak to już wcześniej dziewczyny napisały - że na pewno warto szukać pracy na odległość, a nuż coś się uda, a nuż?
Ale bałabym się rzucać na głęboką wodę, nie mając żadnego zaplecza

Napisane przez Sabbath

No, to dziwisz się, że ten piórarz nie zaryzykował. B[-Pewnie wyszłaś na najbardziej pewną siebie i zadowoloną z życia laskę w galaktyce.
W sumie.... Gratuluję.

Ja jestem zadowolona, że nie tylko swoim zdaniem sprawdziłam się jako samozwańcza widzirejka
A co do piórarza, to zamierzam dowiedzieć się przynajmniej, czy jest zajęty, czy nie
Notabene zgodnie z opowieściami rodzinnymi jako dziecię w wieku przedszkolnym i ciut starsze bez krępacji podrywałam facetów, potem dopiero jakoś straciłam te, khem, umiejętności... W tańcach też nie wykazywałam zahamowań, bo zdarzyło mi się pląsać nawet w kościele, kiedy organista zaczął grać. No dobra, miałam wtedy jakieś pięć lat

Książę Gryksiu te opowieści okołoweselne nijak się mają do mego obrazu własnej osoby w wersji codziennej, zaręczam Ci

[Zuziunia]

Napisane przez madziczka

A to tak

oświeć mnie jak Ty to robisz

[madziczka]

Napisane przez Aragonte

Notabene zgodnie z opowieściami rodzinnymi jako dziecię w wieku przedszkolnym i ciut starsze bez krępacji podrywałam facetów, potem dopiero jakoś straciłam te, khem, umiejętności... W tańcach też nie wykazywałam zahamowań, bo zdarzyło mi się pląsać nawet w kościele, kiedy organista zaczął grać. No dobra, miałam wtedy jakieś pięć lat

Przypomniało mi się, jak w przedszkolu całowałam się (nie, żeby jakoś dogłębnie, khem, khem) z większością kolegów z grupy (Miałam jakieś 6 lat). Ba! - to ja wykazywałam inicjatywę I też, co to się ze mną stało

Zuziu - jak ja to robię? Pytanie - czy ja coś w ogóle "robię" Ja po prostu jestem sobą. Nie pozwalam się oszukiwać, nie szanować, obrażać mężczyźnie. Jeżeli chce odejść - puszczam go - nie trzymam się go kurczowo. bo jak już niejednokrotnie pisałam, facet nie jest gwarantem mojego bezpieczeństwa, poczucia wartości. Cwaniaków wyczuwam na odległość, nigdy też nie daję się zdominować, ubezwłasnowolnić. Nie pozwalam się traktować jak głupia lalka , dodatek itd. I wyznaję świętą zasadę, że wolę być sama niż z byle kim. Mam jedno życie i nie dam go sobie zmarnować byle palantowi, tylko dlatego, żeby nie być samej. Tyle

[princeska69]

Napisane przez piroksena

Aleś Ty drobna!! Z fotki wyglądasz tak na... 170! Fajną musisz mieć figurkę! Co robisz, że ten biust Ci tak ciagle rośnie??

Czasem, jak zaloze obcasy to faktycznie to 170 cm mam

Hmm.. co do biustu to probowalam sama sie zorientowac, ale jedyna teoria, ktora sobie opracowalam to to, ze dobrze pieszczone rosna myslalam, ze to tabletki, ale te, ktore ja biore maja tam mala ilosc hormonow, ze ginekolog uznala, ze to jest bardzo malo prawdopodobne. Zreszta, one zostaly u mnie dobrane pod katem torbieli i podobno ten hormon, ktorego mi brakuje nie wplywa na to, ze piersi rosna. skoro tak to nawet dobrze, bo jak je odstawie to nie strace moich skarbow zreszta mialam juz jedna mala przerwe i faktycznie nic sie nie zmienily. Natomiast biust z miseczki b urosl mi do d w momencie gdy zaczelam wspolzyc z TZ, moze to obudzilo we mnie jakies hormony, od ktorych zalezy wielkosc sama do konca nie wiem, ale bardzo mi sie to podoba, bo wczesniej jednak troche maly szkielet przypominalam

Napisane przez GothicAristocrat

co myślicie o sado- maso? próbowaliście tego?


dzisiaj miałam bardzo przyjemny wieczór z Dyziem i woskiem (ze świeczki)

Ja lubie jedynie ostre slowka i klapsy Bardziej intensywne sado-maso chyba raczej na mnie podniecajaco nie dziala

Napisane przez GothicAristocrat

Beatko-co z tym biustem? nie to żebym nie lubiła swojego ale kilkoma cm więcej bym nie pogardziła!

Jak juz mowilam, dobrze pieszczone odplaca sie wielkoscia i jedrnoscia Powiedz Dyziowi, to na pewno wprowadzi odpowiednia kuracje

Napisane przez Aragonte

Pochwalę się Wam, a co Dostałam list pochwalny (no, maila) od świadkowej z tego wesela, na którym byłam tydzień temu. Podobno gdyby nie przykład mój i jeszcze jednej rozkręcaczki imprezy, to spora część dziewczyn nie odważyłaby się wyjść solo na parkiet. Dowiedziałam się, że budowałam fajną atmosferę i ładnie wyglądałam Mordka mi się wyszczerzyła podczas czytania tego

Super To strasznie fajne, ze Twoja znajoma tak docenila Ciebie i postanowila napisac maila. To na pewno dodaje pewnej wiary w siebie Ktorej mysle, ze nie powinno Ci brakowac

Napisane przez ivanna

Dobry dzień dziewczyny Sabb. Zuziunia, hecate, Gothic, Aragonte, Agnysko, Madzik, Betty i wszystkie inne wizażo-maniaczki zaglądam tutaj się przywitać, pozdrowić i powiedzieć że u mnie dobrze, ba nawet bardzo ale kosztuje nas to dużo wysiłku. Brakuje czasu troszkę, ale jestem szczęśliwa dziś stawiamy sklep, jak będzie skończony wrzuce foto a tak pozatym to fajnie do was wrócić

Witaj

[edytapa68]

Napisane przez Zuziunia

Gryxiu wróć......

zabrzmiało jak Lessie wróć


a nie pisze bo zamknął się w "jaskini"

Gryx poszedł w tango na miasto

[Sabbath]

Napisane przez Aragonte

Ja jestem zadowolona, że nie tylko swoim zdaniem sprawdziłam się jako samozwańcza widzirejka
A co do piórarza, to zamierzam dowiedzieć się przynajmniej, czy jest zajęty, czy nie
Notabene zgodnie z opowieściami rodzinnymi jako dziecię w wieku przedszkolnym i ciut starsze bez krępacji podrywałam facetów, potem dopiero jakoś straciłam te, khem, umiejętności... W tańcach też nie wykazywałam zahamowań, bo zdarzyło mi się pląsać nawet w kościele, kiedy organista zaczął grać. No dobra, miałam wtedy jakieś pięć lat

Działaj... działaj...

Napisane przez paollino

Zuziunia posłała mi ebooka "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"
Od dziś uczę się, jak być zołzą

Mnie już sam tytuł zdaje się ciężkim nieporozumieniem.
Nie jestem zołzą. Jestem tylko człowiekiem z poczuciem godności.


Buahahaha! Znów wyszedł mi tekst nadęty jak spanikowany rozdym.

Napisane przez paollino

Jakie przesrane, masz wygodniej z chłopami

O tak, Madzik to ma w ogóle najwygodniej.

[madziczka]

Napisane przez Sabbath

O tak, Madzik to ma w ogóle najwygodniej.

[201608251020]

Mi urosły z A do B

---------- Dopisano o 17:12 ---------- Poprzedni post napisano o 17:11 ----------

Ale chodzi o te dobre zołzy...

[madziczka]

Nie ma dobrych zołz. Zołza to zołza. Chyba, że jak naginając wypowiedź Sabb, dobra zołza to po prostu kobieta z godnością własną

[princeska69]

Napisane przez madziczka

Nie ma dobrych zołz. Zołza to zołza. Chyba, że jak naginając wypowiedź Sabb, dobra zołza to po prostu kobieta z godnością własną

Nie wydaje mi sie zeby zolze mozna bylo pokochac Faceci lubia szczere, nie pozujace kobiety, ktore jak trzeba to krzykna i bede mialy poczucie wlasnej wartosci. Nie wyobrazam sobie, zeby ktos chcialby byc tez z kobieta, ktora nie rozumie sama ile jest warta i zeby w tym zwiazku traktowal ja zawsze uczciwie. Bo nawet jak bedzie naprawde chcial, to nauczy sie, ze nie musi. I nawet jak z nia bedzie, to po miesiacu lub po latach ja zostawi, dla kobiety, ktora wie ile jest warta i wymaga docenienia, moze nawet czasem wielbienia.

Moj Landryn, mowi czasem, ze jestek troche ksiezniczkowata i wymagam bardzo duzo zaangazowania z drugiej strony. Ale jego to kreci, bo wie, ze ma o co sie starac i ma ta swiadomosc, ze warto. Dlatego, ja mysle, ze facet musi miec swiadomosc wartosci i wyjatkowosci wlasnej kobiety bo inaczej starac sie nie bedzie chcial i zacznie wkoncu olewac. A ja nie wiem, jak malo trzeba w siebie wierzyc, aby na to olewanie sie zgadzac. To takie samoupokorzenie.

[Aragonte]

Napisane przez madziczka

Przypomniało mi się, jak w przedszkolu całowałam się (nie, żeby jakoś dogłębnie, khem, khem) z większością kolegów z grupy (Miałam jakieś 6 lat). Ba! - to ja wykazywałam inicjatywę I też, co to się ze mną stało

A ze mną?
Do przedszkola jako takiego nie chodziłam, ale całowanie w wieku jakichś pięciu lat zaliczyłam, a jakże - na jakimś spotkaniu u znajomych, którzy mieli ślicznego blond syna. I to ja chyba wykazywałam, khem, inicjatywę...
Udało mi się też nastraszyć jakiegoś kolegę brata, już w wieku szkolnym, przysiadając się do niego coraz bliżej, aż biedak uciekł

Napisane przez princeska69

Super To strasznie fajne, ze Twoja znajoma tak docenila Ciebie i postanowila napisac maila. To na pewno dodaje pewnej wiary w siebie Ktorej mysle, ze nie powinno Ci brakowac

Jednak brakuje, więc na pewno taki list się przyda
A urośnięcia damskich artybutów zazdroszczę Ja dalej mam B w porywach do C

Napisane przez Sabbath

Działaj... działaj...

Nie zamierzam specjalnie kombinować - po prostu zadam stosowne pytanie kumpeli albo świadkowej. W końcu to, że ktoś mi się podoba ciut, to żaden dramat, do licha, do tego mogę im się przyznać
Może to mało subtelne, ale chyba mam krasnoludzkie podejście do męsko-damskich zawiłości.

Napisane przez Sabbath

Mnie już sam tytuł zdaje się ciężkim nieporozumieniem.
Nie jestem zołzą. Jestem tylko człowiekiem z poczuciem godności.

Buahahaha! Znów wyszedł mi tekst nadęty jak spanikowany rozdym.

Spanikowany rozdym?

[studentkaAM]

Napisane przez piroksena

E tam, kolejna para wystrzałowych butów to prawie jak inwestycja! Ja bym się tam nie zamartwiała, od przybytku głowa nie boli

Zaraz zaczynam przygotowania do wyjścia, miało być fajne spotkanie na luzie w kumpelskim gronie (i nienajbardziej wyszukanymi trunkami) a stanęło na... operze. Cóż, orzynajmniej będzie można zaszaleć z kreacją
A kumpelska popijawa przesunie się na 23-cią.

No niby nie boli, tylko problem w tym, że już się w szafie nie mieszczą Wniosek -> trzeba kupić nową szafę

Napisane przez princeska69

Czasem, jak zaloze obcasy to faktycznie to 170 cm mam

Hmm.. co do biustu to probowalam sama sie zorientowac, ale jedyna teoria, ktora sobie opracowalam to to, ze dobrze pieszczone rosna myslalam, ze to tabletki, ale te, ktore ja biore maja tam mala ilosc hormonow, ze ginekolog uznala, ze to jest bardzo malo prawdopodobne. Zreszta, one zostaly u mnie dobrane pod katem torbieli i podobno ten hormon, ktorego mi brakuje nie wplywa na to, ze piersi rosna. skoro tak to nawet dobrze, bo jak je odstawie to nie strace moich skarbow zreszta mialam juz jedna mala przerwe i faktycznie nic sie nie zmienily. Natomiast biust z miseczki b urosl mi do d w momencie gdy zaczelam wspolzyc z TZ, moze to obudzilo we mnie jakies hormony, od ktorych zalezy wielkosc sama do konca nie wiem, ale bardzo mi sie to podoba, bo wczesniej jednak troche maly szkielet przypominalam

A wiesz że coś w tym jednak jest Ja zawsze miałam C a teraz to już czasem i w D się nie mieszczę....

[/color]

J

[madziczka]

Co do samej książki o zołzach - jej tezy sprowadzają się do " Szanuj siebie a będziesz szanowana przez faceta" i " Nie podawaj się samcowi na tacy" Też mi odkrycie stulecia - mogłabym sama taką książkę napisać i zgarnąć kupę szmalu i posyłać wam wszystkim po flakonie ukochanych perfum, co miesiąc

Odkąd przestałam brać pigułki mój biust smętnie opadł

[201608251020]

Princeska - więc jesteś zołzą o to chodzi.. by mieć poczucie własnej wartości i godności..

A co do samoupokorzenia... Wierz mi, że osoby z niskim poczuciem wartości wcale nie robią tego świadomie czy z masochizmu!! Po prostu tak im ktoś wbił jakimś zachowaniem czy słowem w głowę, że nie są dużo warte...
To nie jest tak że "ooo pomyślę sobie że jestem beznadziejna i już"...

A wiem co mówię, bo sama mam zerowe poczucie własnej wartości i wciąż muszę się tego uczyć by nie myśleć o sobie jak o kimś kto jest kompletnie do kitu...

Madziczka - nawet jeśli to są wytarte frazesy o szacunku, to ja muszę je poczytać bo nikt mi tego nigdy nie mówił.... niestety.

[princeska69]

Napisane przez studentkaAM

A wiesz że coś w tym jednak jest Ja zawsze miałam C a teraz to już czasem i w D się nie mieszczę....

[/color]

J

Moja mama mi kiedys w sugestywnych zartach powiedziala, ze gdy z tata zaczela to tez nabrala bardziej kobiecych kraglosci wiec wie co sie dzieje

Moze faktycznie to jednak cos w sobie ma i czasem sie sprawdza, moze takie ogarniete zachwytem pieszczoty i komplementujace wyglad slowa faceta podnosza nasza samoocene, a to wplywa na wiekszy rozwoj tych czesci ciala, ktore sa bardzo na ten dotyk wrazliwe, a u kobiety to chyba piersi wlasnie najbardziej, przez co moze osiagaja swoj maksymalny wzrost ale sobie opracowalam teorie

Napisane przez madziczka

Odkąd przestałam brać pigułki mój biust smętnie opadł

Bo tu niszowy facet jest potrzebny Zadne pigulki, facet

[gryx82]

Napisane przez madziczka

Oglądam się, bo mnie paskudnie zaniedbałeś

Od razu "zaniedbałeś" Sprawdzam po prostu, czy metoda "Pokaż, że ci nie zależy, a ona oszaleje" działa

Napisane przez Zuziunia

Gryx gdzie jesteś....Księciuniu mój?????

Tutaj

Od trzech godzin pod balkonem stoję

Napisane przez winter76

Chyba odjechał na białym rumaku

Napisane przez Favkes

Feniks ma dylemat przeprowadzkowy...

Myślę podobnie, jak dziewczyny - wybadałbym grunt pod kątem pracy i dopiero wówczas decydował, co dalej

Ale to tylko moje rozmyślania

Napisane przez Aragonte

Książę Gryksiu te opowieści okołoweselne nijak się mają do mego obrazu własnej osoby w wersji codziennej, zaręczam Ci

Nie mógłbym nie wierzyć w Twe słowa, Niewiasto

Napisane przez edytapa68

Gryx poszedł w tango na miasto

I to w tango, do którego nie trzeba dwojga

[madziczka]

Napisane przez princeska69

Bo tu niszowy facet jest potrzebny]Zadne pigulki, facet

Pracuję nad tym

Ale, że niby co - do masowania?Sama sobie pomasuję
Gryksiu - ja ci już tłumaczyłam,że u mnie ta metoda NIE DZIAŁA. Olewasz? - zostaniesz olany

[princeska69]

Napisane przez paollino

Princeska - więc jesteś zołzą o to chodzi.. by mieć poczucie własnej wartości i godności...

To ja juz chyba wola ta zolza byc. Ale jak dla mnie, to jest poprostu bycie czlowiekiem w pelnym tego slowa znaczeniu

Napisane przez paollino

A co do samoupokorzenia... Wierz mi, że osoby z niskim poczuciem wartości wcale nie robią tego świadomie czy z masochizmu!! Po prostu tak im ktoś wbił jakimś zachowaniem czy słowem w głowę, że nie są dużo warte...
To nie jest tak że "ooo pomyślę sobie że jestem beznadziejna i już"...

A wiem co mówię, bo sama mam zerowe poczucie własnej wartości i wciąż muszę się tego uczyć by nie myśleć o sobie jak o kimś kto jest kompletnie do kitu...

A ja jednak uwazam, ze te osoby maja swiadomosc tego jakie sa i tego co robia ze soba i z wlasnym zyciem. Ktore zreszta nie jest kolorowe i slodkie i kazdy czlowiek czasem upada, czasem musi przezyc zawod, czasem bardzo mocno zaboli ale trzeba isc dalej. Nie wiem czy jest na swiecie ktos, kto choc raz nie musialby zmierzyc sie z czyms takim.

Ja uwazam natomiast, ze sa dwa rodzaje ludzi. Tacy, ktorzy zacisna zeby, beda walczyc dalej i nie pozwola sobie w kasze dmuchac i tacy, ktorzy przyjma poze ofiary i beda czekaly na rozwoj wypadkow, przygotowujac sie psychicznie na to, ze kolejny raz zaboli, ale powiedza wtedy: "to nie moja wina, ja mu jej/jemu ufalam" albo cokolowiek innego co zwolni ich z odpowiedzialnosci za wlasna glupote albo naiwnosc i pozwoli poprostu uzalac sie nad wlasnym okrutnym losem. A przeciez nie raz ktos takiemu czlowiekowi powiedzial, ze powinien zmienic swoje postepowanie, na pewno nie raz szczerze mowil, ze na czyms moze sie bardzo zawiesc albo stracic.

Brak wiary w siebie nie jest wina osob trzecich. Jest tylko i wylacznie wina osoby, ktora tej wiary nie posiada. Dla mnie jest nawet glupota. Bo skoro najpierw pozwalalabym robic z siebie kretynke to jakim prawem moglabym miec zal do kogos kto ja ze mnie zrobil? Przeciez sama mu dalam na to zgode.

Uwazam, ze to co napisalam mam prawo powiedziec, bo nie raz ktos ta kretynke ze mnie robic chcial, nie raz moglam zwalic wine za cos na kogos, bo wkoncu mu wierzylam czy ufalam, ale nie. Bo jezeli cokolwiek takiego sie stalo to ja na to wydalam zgode, czasem z glupoty, ale drugi raz juz jej nie popelnilam. Sama jestem bardzo naiwna, za mocno ludziom ufam, ale zrobic z siebie "smietka" nikomu nigdy bym nie pozwolila, bo zasluguje na duzo. Nawet bardzo duzo. I ta wiara w to pomaga mi walczyc o swoje i nie tylko swoje szczescie. Bo pomaga mi tez walczyc z wlasnym ojcem o szczescie mojej mamy i siostry. Wiec nie wierze w to, ze ktos moze wplywac na czyjes poczucie wartosci, bo gdyby tak bylo, to ja przez mojego ojca juz dawno bylabym nikim w swoim mniemaniu. A uwazam, ze jestem kims. Nawet bardzo wartosciowym kims.

Napisane przez madziczka

Pracuję nad tym

Ale, że niby co - do masowania?Sama sobie pomasuję
Gryksiu - ja ci już tłumaczyłam,że u mnie ta metoda NIE DZIAŁA. Olewasz? - zostaniesz olany

Tak Madzik Do masowania, bo tak czule to tylko facet, no moze jeszcze druga kobieta potrafi