Seks i religia

[rapifen]

i w jaki sposób będzie się to różnić od przyjaźni

hehe nie no między nimi jest miłośc to ich różni ale z całą resztą się zgadzam.
nie wiem po co robić z seksu taką tajemnice, im później się zaczyna tym większe można mieć opory, bla bla bla ale nic na siłę

[cudzoziemkawrajukobiet]

A według mnie to przed ślubem trzeba sprawdzić, czy pasujemy do siebie pod względem fizyczności , żeby potem uniknąć rozczarowań. Wszystko jest dla ludzi. Jeśli ktoś jest gotowy, to czemu nie? Zresztą, po pierwsze: po co ludzie na siłę odmawiają sobie przyjemności? A po drugie to taka sama potrzeba jak jedzenie, picie, spanie, wydalanie.
Nie mogę tego pojąć, ale oczywiście akceptuję takie podejście, że seks dopiero po ślubie. Każdy ma swoje zdanie i swój światopogląd. Ale według mnie nie można przez to robić z siebie męczennika, bo tak mówi religia i pytać: "czy udało się komuś wytrwać".

[Vallentina]

Napisane przez cudzoziemkawrajukobiet

A według mnie to przed ślubem trzeba sprawdzić, czy pasujemy do siebie pod względem fizyczności , żeby potem uniknąć rozczarowań. Wszystko jest dla ludzi. Jeśli ktoś jest gotowy, to czemu nie? Zresztą, po pierwsze: po co ludzie na siłę odmawiają sobie przyjemności? A po drugie to taka sama potrzeba jak jedzenie, picie, spanie, wydalanie.
Nie mogę tego pojąć, ale oczywiście akceptuję takie podejście, że seks dopiero po ślubie. Każdy ma swoje zdanie i swój światopogląd. Ale według mnie nie można przez to robić z siebie męczennika, bo tak mówi religia i pytać: "czy udało się komuś wytrwać".

No właśnie. Dwoje ludzi się kocha, to dlaczego ma sobie czegoś odmawiać?

A jak po ślubie dopiero się dowiedzą, że jedno z nich seksu nie lubi, a drgie chciałoby dziesięć razy dziennie? Albo jedno lubi grzecznie pod kołderką, a drógie jakies ostre zabawy?

No i znowu - sami sobie odmawiamy, czy religia zabrania?
Trzeba mieć własny rozum, nie tylko religia...

[lady karen]

Napisane przez ciri15

Vallentina, smutna trochę dla mnie jest historia tej dziewczyny. Znaczy, że chłopakowi bardziej zależało na seksie niż na niej.
Ta dyskusja o KK chyba was do niczego nie zaprowadzi. Każdy wie że Kościół brał udział w krucjatach, chrystianizacji Indian(choć w sprawie Indian większe "zasługi" mieli konkwistadorzy), paleniu na stosach, itp, itp. Ale co z tego? Czy to świadczy o tym że ta religia jest zła? Popatrzmy na to jacy byli wówczas papieże(niektórzy mieli po kilkoro dzieci), jak ścisłe były związki Kościoła z państwem, jakie wpływ wywierał na to wszystko spór o inwestyturę... Jednym słowem: polityka. Teraz tego nie ma. Wiele państw odgrodziło się od religii, są radykalnie świeckie. Nie mówię że kościół jest bez grzechu, ale zauważcie jak dużo się w tej kwestii zmieniło.

---------- Dopisano o 01:34 ---------- Poprzedni post napisano o 01:24 ----------



No, dla Ciebie do oralnego, dla mnie do klasycznego. Myślę że indywidualna sprawa. Ten pierwszy raz wiąże się po prostu dla mnie z... jakby to określić... "rytuałem", czymś "innym" od wszystkiego, oddaniem mężczyźnie całej siebie. Nie zrozumiałam tylko drugiej części twojej wypowiedzi, o tych stopniach bliskości... Wydaje mi się, że to naturalne, że z czasem pewne opory znikają, tak "stopniowo".

---------- Dopisano o 01:35 ---------- Poprzedni post napisano o 01:34 ----------



Podejrzewam, ze do buzi to i po ślubie nie wolno...

Mi z oddaniem mężczyźnie całej siebie nic się nie kojarzy, nie trawię tego określenia.
A uważam że jeśli się ma opory przed jakąś formą seksu (którą ma się zamiar uprawiać w przyszłości, rzecz jasna; jak komuś się anal wydaje okropny i uważa że nigdy nie będzie chciał spróbować, to zupełnie inna bajka), to się nie powinno go uprawiać w ogóle. Ale to moja subiektywna opinia

[ciri15]

[QUOTE=rapifen;13187357]A mi się wydaję że wcale nie. Facet postąpił jak najbardziej uczciwie, wiedział że dla niego jest to nierealne i nie wytrzyma.

Jak dla mnie to jest podejście niemalże: kochamy się= jestem z Tobą, nie kochamy się=goodbye. Facet nie jest takiej dziewczyny wart, nie kocha jej. A że to było uczciwe to już inna sprawa, bo było.

---------- Dopisano o 00:08 ---------- Poprzedni post napisano o 00:00 ----------

Napisane przez lady karen

Mi z oddaniem mężczyźnie całej siebie nic się nie kojarzy, nie trawię tego określenia.
A uważam że jeśli się ma opory przed jakąś formą seksu (którą ma się zamiar uprawiać w przyszłości, rzecz jasna; jak komuś się anal wydaje okropny i uważa że nigdy nie będzie chciał spróbować, to zupełnie inna bajka), to się nie powinno go uprawiać w ogóle. Ale to moja subiektywna opinia

No tak, ale nie chodzi o zwrot "oddać się". Wiem, że kiedy zaczną się z Nim kochać to nasz związek się zmieni(mam nadzieję że na lepsze), to już nie będzie to samo, więź łącząca mnie z Nim będzie silniejsza.

Chyba nie do końca mnie zrozumiałaś... Nie o takie "opory" mi chodziło. Chodziło raczej o to że potrzebujesz czasu, żeby się "przełamać", pokonać jakiś "stopień" bliskości. Ja np. nie wyobrażam sobie poznać chłopaka i od razu uprawiać z nim miłość francuską... No niektóre potrafią... Stopniowo poznajemy ciało partnera.

[Wyrak]

Napisane przez ciri15

Jak dla mnie to jest podejście niemalże: kochamy się= jestem z Tobą, nie kochamy się=goodbye. Facet nie jest takiej dziewczyny wart, nie kocha jej. A że to było uczciwe to już inna sprawa, bo było.

A spojrz na to, jak on to mogl widziec - ona mowi, ze go kocha, a nie chce zblizenia; z tego punktu widzenia - ona nie jest jego warta, nie kocha jego.

[ciri15]

Mógł to tak widzieć Ale wątpię Przecież takie sytuacje często się powtarzają, nawet wątki są zakładane na ten temat... "On odejdzie jeśli nie będziemy się kochać;(" I zastanówmy się kto bardziej cierpiał po rozstaniu.

[Wyrak]

Napisane przez ciri15

Mógł to tak widzieć Ale wątpię Przecież takie sytuacje często się powtarzają, nawet wątki są zakładane na ten temat... "On odejdzie jeśli nie będziemy się kochać;(" I zastanówmy się kto bardziej cierpiał po rozstaniu.

To jeszcze mi powiedz, na jakiej Ty niby podstawie watpisz

[lady karen]

[QUOTE=ciri15;13213267]

Napisane przez rapifen

A mi się wydaję że wcale nie. Facet postąpił jak najbardziej uczciwie, wiedział że dla niego jest to nierealne i nie wytrzyma.

Jak dla mnie to jest podejście niemalże: kochamy się= jestem z Tobą, nie kochamy się=goodbye. Facet nie jest takiej dziewczyny wart, nie kocha jej. A że to było uczciwe to już inna sprawa, bo było.

---------- Dopisano o 00:08 ---------- Poprzedni post napisano o 00:00 ----------



No tak, ale nie chodzi o zwrot "oddać się". Wiem, że kiedy zaczną się z Nim kochać to nasz związek się zmieni(mam nadzieję że na lepsze), to już nie będzie to samo, więź łącząca mnie z Nim będzie silniejsza.

Chyba nie do końca mnie zrozumiałaś... Nie o takie "opory" mi chodziło. Chodziło raczej o to że potrzebujesz czasu, żeby się "przełamać", pokonać jakiś "stopień" bliskości. Ja np. nie wyobrażam sobie poznać chłopaka i od razu uprawiać z nim miłość francuską... No niektóre potrafią... Stopniowo poznajemy ciało partnera.

Aha. No to z mojego punktu widzenia to jest tak: albo ufam komuś i zależy mi na nim na tyle, żeby chcieć jakichkolwiek kontaktów seksualnych - i wtedy zarazem wszystkich, jakie dopuszczam, albo na nic poza pocałunkiem liczyć nie może w danej chwili. Ale każdy ma inne podejście

[ciri15]

Aha. No to z mojego punktu widzenia to jest tak: albo ufam komuś i zależy mi na nim na tyle, żeby chcieć jakichkolwiek kontaktów seksualnych - i wtedy zarazem wszystkich, jakie dopuszczam, albo na nic poza pocałunkiem liczyć nie może w danej chwili. Ale każdy ma inne podejście [/QUOTE]

Rozumiem

Wyrak, po prostu moim zdaniem jeśli chłopak myśli tak jak Ty napisałeś, że jeśli dziewczyna nie chce z nim uprawiać seksu(jeszcze nie chce, ale w przyszłości tak) to znaczy że go nie kocha, to ma trochę skrzywione myślenie. Takie moje zdanie. Po prostu nie jest na to gotowa i już.

[rapifen]

ciri15 - nie wiem ile twoi znajomi mieli lat ale wydaje mi się że już 18 lub więcej skoro dziewczyna myślała poważnie o czymś takim

Jak dla mnie to jest podejście niemalże: kochamy się= jestem z Tobą, nie kochamy się=goodbye. Facet nie jest takiej dziewczyny wart, nie kocha jej. A że to było uczciwe to już inna sprawa, bo było.

słuchasz się? mówisz że to było uczciwe ale on jest nie wart jej, bo postępuje uczciwie? no to chyba jest jej wart skoro mówi wprost ... to by się w nim dusiło i po kilku latach skrzywdziło go :|

Po prostu nie jest na to gotowa i już.

nie jest gotowa na seks = nie jest gotowa na faceta i związek

"On odejdzie jeśli nie będziemy się kochać;(" I zastanówmy się kto bardziej cierpiał po rozstaniu.

zależy czy mówimy o 16 latku który terroryzuje 14 letnia dziewczynę czy o parze dorosłych ludzi :|
jeżeli 30 latek powie że będzie uprawiać seks dopiero po ślubie tj za kilka lat, bo nie czuje się gotowy to wybaczcie ale bym odeszła w siną dal od niego.

[Deede]

Dla mnie idzie to w parze - kocham mojego mężczyznę, pociąga mnie, a więc chcę również zbliżenia seksualnego, bo to może (choć nie musi) być jedną z form okazania uczucia. A poza tym ludzie mają potrzeby seksualne, do jasnej cholery. Natomiast rozumiem, że ktoś ze względu na wyznawaną religię, chce czekać z seksem do ślubu. Ok, ale niech się przygotuje na ewentualne poniesienie konsekwencji tej decyzji, jeśli okaże się, że partner widzi to inaczej. I tu nie chodzi o to, że on będzie draniem, jak nie poczeka, bo "chodziło mu tylko o jedno". Rzecz w tym, że jest tu znacznie poważniejsza różnica - nie chodzi o datę pierwszego zbliżenia, ale świadczy to ogólnie o podejściu do seksu - a to w związku jedna z podstawowych spraw. Ja np. nie mogłabym być z kimś, kto seks traktuje jako coś grzesznego, obwarowanego prawami religijnymi i czymś tam jeszcze. I mam prawo do takiego podejścia, no i jestem z kimś, kto widzi to tak jak ja. Gdyby mój parter był mocno wierzącym katolikiem, zapewne by ze mną zerwał - i miałby do tego prawo.

[Wyrak]

Napisane przez ciri15

Wyrak, po prostu moim zdaniem jeśli chłopak myśli tak jak Ty napisałeś, że jeśli dziewczyna nie chce z nim uprawiać seksu(jeszcze nie chce, ale w przyszłości tak) to znaczy że go nie kocha, to ma trochę skrzywione myślenie. Takie moje zdanie. Po prostu nie jest na to gotowa i już.

Kiedy w przyszlosci? Po slubie? On ma z tego powodu czekac i ona tak pokazuje niby jak go kocha, a on jak nia nie?

Szanuje taka decyzje, jesli ktos ja podejmie, ale ocenianie kogos, komu to nie odpowiada, tak jak Ty to robisz jest wg mnie niesprawiedliwe.

[ciri15]

nie jest gotowa na seks = nie jest gotowa na faceta i związek

Serio tak myślisz? Masakra...

Co z tego, ze postąpił uczciwie? Czy to świadczy o tym ze ją kochał? Uczciwym można być wobec każdego człowieka. A to chyba miłość powinna być podstawą istnienia jakiegoś związku. Nie seks.
Jest wielu mężczyzn którym to nie przeszkadza, że muszą czekać aż dziewczyna się zdecyduje. Poświęcą się bo ją kochają. Tamten chłopak tego nie potrafił.

"30 latek powie że będzie uprawiać seks dopiero po ślubie tj za kilka lat, bo nie czuje się gotowy to wybaczcie ale bym odeszła w siną dal od niego." Większość trzydziestolatków jest już gotowa na ślub, a co tu mówić o seksie, nie spotkałam się z trzydziestolatkiem w stanie wolnym i nieuprawiającym seksu... Co innego u osób które przekroczyły 20, czy trochę ponizej. Tu bywa różnie.

[Deede]

Napisane przez ciri15

nie jest gotowa na seks = nie jest gotowa na faceta i związek

Serio tak myślisz? Masakra...

Co z tego, ze postąpił uczciwie? Czy to świadczy o tym ze ją kochał? Uczciwym można być wobec każdego człowieka. A to chyba miłość powinna być podstawą istnienia jakiegoś związku. Nie seks.
Jest wielu mężczyzn którym to nie przeszkadza, że muszą czekać aż dziewczyna się zdecyduje. Poświęcą się bo ją kochają. Tamten chłopak tego nie potrafił.

"30 latek powie że będzie uprawiać seks dopiero po ślubie tj za kilka lat, bo nie czuje się gotowy to wybaczcie ale bym odeszła w siną dal od niego." Większość trzydziestolatków jest już gotowa na ślub, a co tu mówić o seksie, nie spotkałam się z trzydziestolatkiem w stanie wolnym i nieuprawiającym seksu... Co innego u osób które przekroczyły 20, czy trochę ponizej. Tu bywa różnie.

Dlaczego mężczyzna ma się poświęcać? Trzeba się wiązać z ludźmi o podobnym do naszego światopoglądzie i podejściu do seksu również, a nie oczekiwać, że druga strona "z miłości się poświęci". To jest egoizm. A czy ci się to podoba czy nie - większość zdrowych osób ma spore potrzeby seksualne, które chce i musi realizować. Związek opiera się na miłości - jasne, ale pokaż mi związek, w którym oboje partnerów nie ma zahamowań seksualnych, mają normalne potrzeby, za to życie erotyczne im mocno szwankuje lub nie istnieje? Zapewniam cię, że w związkach jest tak, iż jeśli sfera seksualna zaczyna szwankować, to zaraz sypie się cała reszta (bez względu na to, czy te problemy z seksem są też skutkiem czegoś innego, czy pierwotną przyczyną, bo komuś np. bardzo spada libido z niewiadomego powodu itp.).
W przypadku tych czekających do ślubu - trzeba liczyć się z tym, że będzie się podejrzewanym o jakieś zahamowania, bo komuś, kto nie jest bardzo mocno wierzący, tłumaczenie się osób religijnych może się wydawać mocno naciągane i wygodne dla przykrycia właśnie jakichś kompleksów w tej sferze albo z zerowym temperamentem.

[ciri15]

Napisane przez Deede

Dlaczego mężczyzna ma się poświęcać? Trzeba się wiązać z ludźmi o podobnym do naszego światopoglądzie i podejściu do seksu również, a nie oczekiwać, że druga strona "z miłości się poświęci". To jest egoizm. A czy ci się to podoba czy nie - większość zdrowych osób ma spore potrzeby seksualne, które chce i musi realizować. Związek opiera się na miłości - jasne, ale pokaż mi związek, w którym oboje partnerów nie ma zahamowań seksualnych, mają normalne potrzeby, za to życie erotyczne im mocno szwankuje lub nie istnieje? Zapewniam cię, że w związkach jest tak, iż jeśli sfera seksualna zaczyna szwankować, to zaraz sypie się cała reszta (bez względu na to, czy te problemy z seksem są też skutkiem czegoś innego, czy pierwotną przyczyną, bo komuś np. bardzo spada libido z niewiadomego powodu itp.).
W przypadku tych czekających do ślubu - trzeba liczyć się z tym, że będzie się podejrzewanym o jakieś zahamowania, bo komuś, kto nie jest bardzo mocno wierzący, tłumaczenie się osób religijnych może się wydawać mocno naciągane i wygodne dla przykrycia właśnie jakichś kompleksów w tej sferze albo z zerowym temperamentem.

Acha.

[chiante]

Napisane przez Deede

Zapewniam cię, że w związkach jest tak, iż jeśli sfera seksualna zaczyna szwankować, to zaraz sypie się cała reszta (bez względu na to, czy te problemy z seksem są też skutkiem czegoś innego, czy pierwotną przyczyną, bo komuś np. bardzo spada libido z niewiadomego powodu

Zgadzam się całkowicie

[Deede]

Napisane przez ciri15

Acha.

Ty masz damski tyłek w kusych majteczkach w avatarze, a nie ja - podświadomość działa

[chiante]

Napisane przez Deede

Ty masz damski tyłek w kusych majteczkach w avatarze, a nie ja - podświadomość działa

i na dodatek nie swój

[ciri15]

Czy one aż takie kuse? Nie sądzę. Ustawiłam go a propos zupełnie innego wątku.

Cóż, różnica poglądów.

[Deede]

Napisane przez ciri15

Czy one aż takie kuse? Nie sądzę. Ustawiłam go a propos zupełnie innego wątku.

Cóż, różnica poglądów.

No, aseksualne pantalony to to nie są Ale spoko - sypiać ze sobą nie będziemy to i zgadzać się w tych kwestiach też nie musimy.

[rapifen]

Jest wielu mężczyzn którym to nie przeszkadza, że muszą czekać aż dziewczyna się zdecyduje. Poświęcą się bo ją kochają.

kobieta która czeka do ślubu + facet który czeka do ślubu = fajnie
kobieta która nie czeka + facet który nie czeka = fajnie
kobieta która czeka + facet który nie chce czekać = znajdź mi rozwiązanie
:P

Jeżeli facetowi to odpowiada to fajnie, jeżeli nie odpowiada nie rozumiem czemu ma czekać (?)
Dalam specjalnie drastyczny przykład 30 lat. -

Co innego u osób które przekroczyły 20, czy trochę poniżej. Tu bywa różnie.

Miłość to różne poświęcenia i są one fajne jeżeli oboje się z tym zgadzają. Tak to przeraźliwa katorga... - Zapewniam cię, że w związkach jest tak, iż jeśli sfera seksualna zaczyna szwankować, to zaraz sypie się cała reszta - oj to prawda...

[Malaika85]

ja bym nie potrafila bez seksu do slubu - mam za duze libido...ale szanuje takie decyzje innych i zycze powodzenia.

[PannaGray]

jak tak czytam to wszystko to po prostu brak mi slow. Dziewczyna po prostu sie pyta o cos a wszyscy do razu z taka zloscia na nia :/ nie wiem na prawde po co tacy ludzie rejestruja sie na forum skoro w intencach maja same takie glupie ironiczne odpowiedzi?:/

Ja znam pare w ktorej chlopak chcial a ona nie. Pewnego razu tak sie o to poklucili ze obydwoje poszli w inna storne ale ona powiedziala mu ze jezeli nie chce czekac i przez to ja zostawi prosze bardzo bo bez niego na penwo nie umrze... na drugi dzien przyszedl i przeprosil, poczekal az do dnia slubu. To jest prawdziwa milosc i szacunek do tej drugiej osoby, na prawde jezeli chodzi tez juz tu o wiare nasza wiara jest taka i tyle. Nie dziwie sie ze dla wiekszej populacji naszej spolecznosci slub nic nie znaczy bo juz przed slubem osiogneli maksymum. Dla mnie tez slub nie mial by sensu z taka osoba nawet gdybym wiedziala ze jest tym jedynym... no bo na co ?

[ciri15]

Napisane przez PannaGray

To jest prawdziwa miłość i szacunek do tej drugiej osoby

Właśnie tak myślę. Ja już się nie udzielam, bo widzę że nie przekonam ich a one mnie. Oczywiście, że jeśli w seksie później coś się nie układa to mogą być problemy, ale nie wierzę że przy dobrej woli obu partnerów nie da się ich rozwiązać. Wydaj mi się, ze pomija się tu kwestię miłości. Nie wiem jak mogłabym odejść od chłopaka, bo nie układa się nam w seksie, mimo że go bardzo kocham.

[chiante]

Napisane przez ciri15

Właśnie tak myślę. Ja już się nie udzielam, bo widzę że nie przekonam ich a one mnie. Oczywiście, że jeśli w seksie później coś się nie układa to mogą być problemy, ale nie wierzę że przy dobrej woli obu partnerów nie da się ich rozwiązać. Wydaj mi się, ze pomija się tu kwestię miłości. Nie wiem jak mogłabym odejść od chłopaka, bo nie układa się nam w seksie, mimo że go bardzo kocham.

Niekoniecznie ktoś wtedy musi odejść . Jest takie zjawisko jak "skok w bok".

[lady karen]

Napisane przez chiante

Niekoniecznie ktoś wtedy musi odejść . Jest takie zjawisko jak "skok w bok".

Że nie wspomnę o tym, że rzadko jest tak że seks jest bezpośrednią przyczyną rozstania. To nie jest tak "jesteś kiepski, idę szukać innego", tylko nieudane życie seksualne rodzi frustrację, frustracja rodzi ogólne niezadowolenie, a ogólnie niezadowolenie powoduje że dostrzegamy albo wręcz wyszukujemy kolejne problemy w związku. I mało kto robi to świadomie, może więc jednak lepiej przed ślubem sprawdzić jak sytuacja wygląda.

[Deede]

Napisane przez ciri15

Właśnie tak myślę. Ja już się nie udzielam, bo widzę że nie przekonam ich a one mnie. Oczywiście, że jeśli w seksie później coś się nie układa to mogą być problemy, ale nie wierzę że przy dobrej woli obu partnerów nie da się ich rozwiązać. Wydaj mi się, ze pomija się tu kwestię miłości. Nie wiem jak mogłabym odejść od chłopaka, bo nie układa się nam w seksie, mimo że go bardzo kocham.

Czasami są takie rozbieżności w upodobaniach i temperamencie, że nie da się tego "dograć". Nawet nie w kwestiach "technicznych" - partner może lubić w taki sposób (i tylko w taki), który dla ciebie będzie nie do przyjęcia. Bywa. Rozumiem, jeśli ktoś chce czekać do ślubu, ale wiara to jedno, a ignorowanie znaczenia życia erotycznego w związku to już co innego. Miłość miłością, a potrzeby potrzebami.

[chiante]

Napisane przez lady karen

Że nie wspomnę o tym, że rzadko jest tak że seks jest bezpośrednią przyczyną rozstania. To nie jest tak "jesteś kiepski, idę szukać innego", tylko nieudane życie seksualne rodzi frustrację, frustracja rodzi ogólne niezadowolenie, a ogólnie niezadowolenie powoduje że dostrzegamy albo wręcz wyszukujemy kolejne problemy w związku. I mało kto robi to świadomie, może więc jednak lepiej przed ślubem sprawdzić jak sytuacja wygląda.

oczywiście

[Vallentina]

Napisane przez PannaGray

Ja znam pare w ktorej chlopak chcial a ona nie. Pewnego razu tak sie o to poklucili ze obydwoje poszli w inna storne ale ona powiedziala mu ze jezeli nie chce czekac i przez to ja zostawi prosze bardzo bo bez niego na penwo nie umrze... na drugi dzien przyszedl i przeprosil, poczekal az do dnia slubu. To jest prawdziwa milosc i szacunek do tej drugiej osoby, na prawde jezeli chodzi tez juz tu o wiare nasza wiara jest taka i tyle. Nie dziwie sie ze dla wiekszej populacji naszej spolecznosci slub nic nie znaczy bo juz przed slubem osiogneli maksymum. Dla mnie tez slub nie mial by sensu z taka osoba nawet gdybym wiedziala ze jest tym jedynym... no bo na co ?

Jak to po co? A czy Ty postrzegasz ślub jako TYLKO przyzwolenie na seks, czy coś więcej? Nie zgodzę się, że para przed ślubem osiąga maksimum tylko dla tego, bo uprawia seks. W takim razei ślub miałby być własnie takim przyzwoleniem na seks.

Nie rozumiem jak można mówić, że "jak kocha to poczeka". A co dostanie w zamian za swoje poświęcenie?