brak własnego Tż ;(, czy tylko ja jestem sama ...

[nieznajoma0]

witam w niedzielne przedpołudnie

[m0niq]

też witam^^

brzuchol mnie trochę boli
i niestety zajrzę później, bo trzeba kombinować obiad -.-

see u

[Mikusia321]

hej,.. mogę się przyłączyć?? gdyż ten wątek doskonale pasuje do mnie... otóż jak wynika, że tu jestem nie mam swojego własnego Tż,,, miałam, ale... no właśnie zawsze trafiałam nie tak jak trzeba. Od roku jestem sama i pomimo, że pojawia się ktoś kto mi się podoba ja mu niby też i nagle znika... Przestaję się czuć atrakcyjna może to głupie ale brakuje mi przytulenia, pocałunku... takiego ciepłego spojrzenia i muszę się przyznać, że jak patrze na pary to zastanawiam się, dlaczego ja nie mogę być szczęśliwa i im tego zazdroszczę

[Motylicaja]

Napisane przez Mikusia321

hej,.. mogę się przyłączyć?? gdyż ten wątek doskonale pasuje do mnie... otóż jak wynika, że tu jestem nie mam swojego własnego Tż,,, miałam, ale... no właśnie zawsze trafiałam nie tak jak trzeba. Od roku jestem sama i pomimo, że pojawia się ktoś kto mi się podoba ja mu niby też i nagle znika... Przestaję się czuć atrakcyjna może to głupie ale brakuje mi przytulenia, pocałunku... takiego ciepłego spojrzenia i muszę się przyznać, że jak patrze na pary to zastanawiam się, dlaczego ja nie mogę być szczęśliwa i im tego zazdroszczę

witaj

kazda kobeta jest akrakcyjna nawet nie mow ze ty nie jestes.....

Mnie tego tez brakujee

[tyneczka]

Napisane przez Mikusia321

hej,.. mogę się przyłączyć?? gdyż ten wątek doskonale pasuje do mnie... otóż jak wynika, że tu jestem nie mam swojego własnego Tż,,, miałam, ale... no właśnie zawsze trafiałam nie tak jak trzeba. Od roku jestem sama i pomimo, że pojawia się ktoś kto mi się podoba ja mu niby też i nagle znika... Przestaję się czuć atrakcyjna może to głupie ale brakuje mi przytulenia, pocałunku... takiego ciepłego spojrzenia i muszę się przyznać, że jak patrze na pary to zastanawiam się, dlaczego ja nie mogę być szczęśliwa i im tego zazdroszczę

To nie jest głupie! Myślę, że każdej z nas tego brakuje
A tak poza tym, witam

[perseusz]

Witam wszystkich,
jest cudownie, wyśmienicie, bajecznie.
Tak. Zdecydowanie.
Mam schaboszczaczka na obiadek. Życie jest piękne.
Dziś mi nic więcej nie jest potrzebne do szczęścia.
Miłego dnia.

Kat DeLuna ft. Busta Rhymes - Run The Show
jak już tak się muzycznie u BJean zrobiło.

[Mikusia321]

Napisane przez Motylicaja

witaj

kazda kobeta jest akrakcyjna nawet nie mow ze ty nie jestes.....

Mnie tego tez brakujee

ale tak się zaczynam czuć i szukam w sobie ze mną co jest nie tak... że np moje wymiary ciała są do niczego... albo twarz mam brzydką jak nie wiem... że juz nigdy nikogo nie będę miała moje koleżanki coraz częściej się chwalą tż... a jak mnie zapytaja to probuje z uśmiechem na twarzy mówić , że korzystam z wolności a tak naprawdę... czuję się gorsza.... Tak mi brakuje tuleń.... szczególnie jak moje kumpele w deszczowe dni mają opisy: z tż tulonko i filmiki może ktos pomyśli, że jestem głupia, że zazdroszcze... nie osób... tylko tego, że ktos je kocha a mnie nie....

[nieznajoma0]

Mikusia321. też tak miałam

[Mikusia321]

a może porpostu ja jestem brzydka??.... moze moje wymiary odstraszaja?? moze powinnam schudnac?? mam takie glupie mysli... wszyscy w okolo sie sparowali nawet bracia i kuzyni kazdy gdzies sie rozjechal do swojje drugiej polowy a ja w domku...

[BJean]

Napisane przez perseusz

Witam wszystkich,
jest cudownie, wyśmienicie, bajecznie.
Tak. Zdecydowanie.
Mam schaboszczaczka na obiadek. Życie jest piękne.
Dziś mi nic więcej nie jest potrzebne do szczęścia.
Miłego dnia.Kat DeLuna ft. Busta Rhymes - Run The Show
jak już tak się muzycznie u BJean zrobiło.

To się nazywa umiejętność cieszenia z drobnostek

: )


Mikusia321, niby dlaczego czujesz się gorsza? Przecież posiadanie Tż nie gwarantuje, że będziesz spełniona, szczęśliwa a Twoje życie będzie cudowne.
Teraz możesz cieszyć się wieloma rzeczami, które mogą być problemem dla sparowanych.

[Mikusia321]

już mam dość chyba takiego cieszenia;/ owszem wiele można, ale moje znajome coraz częśćiej organizują gdzieś wypady w parach później wszystkie opisy, że było super a ja?? siedzę w domu... bo przecież nie pojadę jako przyzwoitka. Dlaczego czuję się gorsza?? hm... czuję się brzydka... Uważam, że nikt na mnie nie popatrzy i nie pomysli: ona ma coś w sobie.

[perseusz]

Napisane przez Mikusia321

już mam dość chyba takiego cieszenia;/ owszem wiele można, ale moje znajome coraz częśćiej organizują gdzieś wypady w parach później wszystkie opisy, że było super a ja?? siedzę w domu... bo przecież nie pojadę jako przyzwoitka. Dlaczego czuję się gorsza?? hm... czuję się brzydka... Uważam, że nikt na mnie nie popatrzy i nie pomysli: ona ma coś w sobie.

Spokkko nosek do góry.
Ja od miesiąca kombinowałem wyjazd na działkę,rzuciłem pomysł,zgrywałem żeby wszyscy mieli czas, nakręcałem wszystkich znajomych (działa nie jest moja), już prawie 99% wyjazd był pewny, no i w piątek wieczorem nagle zrobiło się cicho w eterze. Telefony umilkły. 8 osób pojechało a mi nawet nikt nie powiedział.
Myślałem że jestem dorosły a życie co dzień pokazuje mi jak łatwo można ze mnie zrobić idiotę.
W tym wątku wpisują się ludzie którzy mają coś w sobie tylko albo to bardzo schowali albo nikt jeszcze tego nie zauważył. Chyba nikt nie udaje że mu się podoba ta samotność, ale ja nie zamierzam się zadowalać byle czym.

[Mikusia321]

Napisane przez perseusz

Spokkko nosek do góry.
Ja od miesiąca kombinowałem wyjazd na działkę,rzuciłem pomysł,zgrywałem żeby wszyscy mieli czas, nakręcałem wszystkich znajomych (działa nie jest moja), już prawie 99% wyjazd był pewny, no i w piątek wieczorem nagle zrobiło się cicho w eterze. Telefony umilkły. 8 osób pojechało a mi nawet nikt nie powiedział.
Myślałem że jestem dorosły a życie co dzień pokazuje mi jak łatwo można ze mnie zrobić idiotę.
W tym wątku wpisują się ludzie którzy mają coś w sobie tylko albo to bardzo schowali albo nikt jeszcze tego nie zauważył. Chyba nikt nie udaje że mu się podoba ta samotność, ale ja nie zamierzam się zadowalać byle czym.

ooooo skąd znam takie zachowanie;] tylko, że u mnie to jest tak, że jak zorganizuje wszyscy pięknie spoko a dzień przed albo parę godzin jak ja juz spakowana czy coś oni na to: no wiesz Mała sorki,,,, ale tak wyszło, że z tż stwierdzilismy, że musimy porozmawiać itd itd itd.... a ja się czuję jak FRAJERKA... i mimo, że czas mija zawsze boli tak samo...

[assia1709]

Cześć Dziewczyny
a ja też jestem sama... 6 miesięcy, ponad 6 miesięcy. Oczywiście na poczatku też mi się zdawało, że jestem brzydka, głupia itd itp ale już mi przeszło. Prawda jest taka, że owszem wokół jest wiele par, ale tylko niektóre z nich są szczęśliwe. Reszta to jakieś chore układy. Szczerze powiem, że gdybym miała być w takim dziwnym układzie to wole być sama. oczywiście, że brakuje mi kogoś kto mnie przytuli, pocałuje ale jeśli związek miałby być na dziwnych zasadach to wolę być zdecydowanie sama

[m0niq]

Asia, Mikusia witajcie

ście się rozpisali, że nie wiem co mam dodać do tego wszystkiego

może -jak już się muzycznie zrobiło- nutkę zarzucę
może w żywszych rytmach, żeby się zbyt melancholijnie nie zrobiło

> tiaaaa xD <

[BJean]

5 dni wegetacji.
jestem z siebie dumna... : /



#

{w tym miejscu było "uzewnętrznienie się" ale doszłam do wniosku że lato jest to nie będę wizażanek męczyć }

[perseusz]

Co do głupich układów to dziś całą noc tłumaczyłem koleżance dlaczego nie chcę jej przytulić. Nie chcę bo nic nie czuję, to po co mam udawać. I całe długoletnie związki są oparte właśnie na takim postępowaniu. Ludzie się do siebie tulą bo wypada. Ludzie ze sobą są bo wypada.

[Gwiazdaa]

Napisane przez perseusz

Co do głupich układów to dziś całą noc tłumaczyłem koleżance dlaczego nie chcę jej przytulić. Nie chcę bo nic nie czuję, to po co mam udawać. I całe długoletnie związki są oparte właśnie na takim postępowaniu. Ludzie się do siebie tulą bo wypada. Ludzie ze sobą są bo wypada.

Otóż to.
Pewien kolega usiłował mnie całować, zbyt nahalnie. Dostał liścia. Wytłumaczyłam mu. K. nie całuj mnie bo tego nie chce.
On - ale ja chce -.-"
On - dlaczego nie chcesz ze mną być?
Ja - bo nic do Ciebie nie czuje, myślałam,że Cię lubie, pomyliłam się nawet Cię lubić nie potrafie.
On - to co z tego, może z czasem poczujesz? Masz prawie 20 lat potem z górki , mąż, dzieci ...
Ja - WTF ?!

Naprawdę chciałabym z kimś być. Ale jeśli chłopak nie rozumie najprostrzych komunikatów "NIE.
Faceci...pfff.

Perseusz - no tak jest zawsze. Ja otwarta jestem takim lepem można powiedzieć, lgne do ludzi bo lubie być w towarzystwie itp. Jak organizuje jakieś spotkanie to zawsze komuś coś nie pasuje, a to to a tamto... I to mnie wkurza. Prawie zawsze jestem inicjatorem takich spotkań - jeśli już dochodzą do skutku.

[BJean]

miałam kolegę który średnio 5 razy w roku "prosił mnie o chodzenie".
ciągle chciał się całować, ciągle chciał mnie dotknąć, przytulić, nonstop, mimo, że nie było levelu odpowiedniego, nie było chemii, nie było okoliczności, no nic.
Nie zrażało go olewanie ani "lód". Podziwiałam go w pewien sposób ;-)


drugi.
"BJean, dlaczego nie chcesz sprobowac?! Myslisz, ze kiedy przychodzi milosc? Z CZASEM."
Padłam na zawał. jeśli od początku mnie nie kręci, nigdy to się nie zmieni. Nigdy, po prostu "to nie to". Po co mam z "chodzidźźźźźź" ?


Ale nie mam im za złe takiego zachowania, wspominam to z uśmiechem na twarzy bo podobałam im się/kochali mnie/szaleli i przynajmniej na starość (panieńską?!) będę miała co wspominać )

perseusz, długoletnie związki są wg. mnie przyzwyczajeniem i z przykrością stwierdzam, że wszystko ma swój koniec... jakoś nie wierzę w miłość po grobową deskę, tak się chyba nie da...
Jak przyjaźnie się rozwalają, jak kłócą się matki z córkami, ludzie się zmieniają niestety i dlaczego z miłością miałoby być inaczej, dlaczego miałaby być wieczna.

[assia1709]

Hm... ale gafę walnęłam, sorki Perseusz napisałam, że witam dziewczyny...

No tak miłość nie jest wieczna, bo nic nie jest, ale z drugiej strony jeśli ludzie są ze sobą długo to może mimo braku miłości nie chcą się rozstawać... Po wielu latach łączą ich np. wspólne dzieci, wspomnienia i nie chcą tego zmieniać na coś nowego, co wywróci ich życie do góry nogami??

Co do tego, że wszyscy w parach gdzieś wychodzą a single nie... Znam ten ból bycia przyzwoitką, patrzenia na całującą się parę itd., ale prawda jest taka, że jeśli miałabym jak moja kumpela co chwilę odbierać telefon od "Misia" i mówić mu z kim jestem, co robię itd. to wolę już czasem nudzić się w domu i zająć się zrobieniem czegoś tylko dla siebie

[BJean]

Napisane przez assia1709

Co do tego, że wszyscy w parach gdzieś wychodzą a single nie... Znam ten ból bycia przyzwoitką, patrzenia na całującą się parę itd., ale prawda jest taka, że jeśli miałabym jak moja kumpela co chwilę odbierać telefon od "Misia" i mówić mu z kim jestem, co robię itd. to wolę już czasem nudzić się w domu i zająć się zrobieniem czegoś tylko dla siebie

Zgadzam się, jeszcze tym bardziej że ja jestem trochę outsiderem jeśli chodzi o "moje moje moje sprawy"... potrzebuję trochę samotności, spokoju, tylko ja i nikt więcej. Patrząc na moją zakochaną przyjaciółkę wpadam w popłoch stawiając sie na jej miejscu... telefony, smsy co chwila, pytanie o zgodę "mogę iść...?" "mogę wrócić w piątek?" "mogę iść po lekcjach do BJean?" Mnie to przeraża... ja potrzebuję dni kiedy słychać tylko mój oddech, mój płacz, mój śmiech. I często myślę, że właśnie takie uwiązanie by mnie zniszczyło i nie nadaję się do tego, nie lubię się poświęcać, pytać o zgodę, nie umiem walczyć o czyjąś uwagę nie mam też potrzeby podtrzymywania czegokolwiek, więc jesli pojawiłby się problem to bym uciekała.

Jeśli miałabym na dzień dzisiejszy stwierdzić, jaki związek mogę zaoferować chłopakowi to byłby to "luz-bluz".
Nie spowiadamy się sobie, nie musimy widzieć się codziennie, nie musimy się siebie pytać o zdanie, możemy bawić się osobno jeśli zajdzie taka potrzeba, nie przedstawiamy sobie rodziców na samym początku(nie chce od razu poznawać jego rodziny).

minutka dla oka i już widzę że napisałam coś dziwnego bo to nie wygląda jak związki dzisiejszych czasów, takie standardowe, ja oferuję przestrzeń, swobodę i tego samego oczekuję.

[assia1709]

Napisane przez BJean

Zgadzam się, jeszcze tym bardziej że ja jestem trochę outsiderem jeśli chodzi o "moje moje moje sprawy"... potrzebuję trochę samotności, spokoju, tylko ja i nikt więcej. Patrząc na moją zakochaną przyjaciółkę wpadam w popłoch stawiając sie na jej miejscu... telefony, smsy co chwila, pytanie o zgodę "mogę iść...?" "mogę wrócić w piątek?" "mogę iść po lekcjach do BJean?" Mnie to przeraża... ja potrzebuję dni kiedy słychać tylko mój oddech, mój płacz, mój śmiech. I często myślę, że właśnie takie uwiązanie by mnie zniszczyło i nie nadaję się do tego, nie lubię się poświęcać, pytać o zgodę, nie umiem walczyć o czyjąś uwagę nie mam też potrzeby podtrzymywania czegokolwiek, więc jesli pojawiłby się problem to bym uciekała.

Jeśli miałabym na dzień dzisiejszy stwierdzić, jaki związek mogę zaoferować chłopakowi to byłby to "luz-bluz".
Nie spowiadamy się sobie, nie musimy widzieć się codziennie, nie musimy się siebie pytać o zdanie, możemy bawić się osobno jeśli zajdzie taka potrzeba, nie przedstawiamy sobie rodziców na samym początku(nie chce od razu poznawać jego rodziny).

minutka dla oka i już widzę że napisałam coś dziwnego bo to nie wygląda jak związki dzisiejszych czasów, takie standardowe, ja oferuję przestrzeń, swobodę i tego samego oczekuję.

Dziękuje za to forum, bo utwierdza mnie w przekonaniu, że nie ja jestem dziwna!!

Osobiście nie mam nic przeciwko pisaniu mnóstwa smsów :P ale: żaden mój chłopak nie został nigdy oficjalnie przedstawiony moim rodzicom na obiadku (ok, wiedzieli z kim się spotykam i nie chowali się po pokojach jak chłopak do mnie przychodził ale żadnych znajomości z rodzicami żadnej ze stron nie było), owszem kiedy gdzieś wychodzę mam w zwyczaju poinformować o tym chłopaka (o ile go mam :P) ale ja nie pytam o zgodę "czy mogę" tylko mówię, że idę (no bo jak już piszemy te smsy to na jego pytanie "co robisz" nie kłamię, że nic tylko odpowiadam zgodnie z prawdą, że się właśnie szykuję do wyjścia gdzieś tam) nie mam nic przeciwko temu, że on spędza czas z kolegami na "męskich" spotkaniach ale ja też chcę mieć swobodę...

No i może dlatego, że chcę być taka niezależna i mieć, że tak powiem dużą autonomię przyjaciel byłego chłopaka powiedział mi po naszym rozstaniu, że mam ciężki charakter... Ale cóż, ja sobą rządzić nie dam

[perseusz]

Nie to ja stąd idę.
Ja wierzę w miłość. Wieczną i nieskończoną. Wierzę bo widzę ją dookoła, nie wszędzie ale widzę. Wierzę, bo jeśli bym nie wierzył to nie chciałbym być z kimś bo wiedziałbym że to i tak się kiedyś skończy. Więc dla mnie to bez sensu.
A co do dziwnych układów.... Znam (kiedyś) parę. Byli ze sobą ok 2 lat. Panienka powiedziała po roku że nic z tego nie będzie. Dalej się spotykali, dalej ze sobą spali, chodzili na imprezy rodzinne. Takie udawanie nie wiadomo po co.

[Mikusia321]

Napisane przez perseusz

Nie to ja stąd idę.
Ja wierzę w miłość. Wieczną i nieskończoną. Wierzę bo widzę ją dookoła, nie wszędzie ale widzę. Wierzę, bo jeśli bym nie wierzył to nie chciałbym być z kimś bo wiedziałbym że to i tak się kiedyś skończy. Więc dla mnie to bez sensu.
A co do dziwnych układów.... Znam (kiedyś) parę. Byli ze sobą ok 2 lat. Panienka powiedziała po roku że nic z tego nie będzie. Dalej się spotykali, dalej ze sobą spali, chodzili na imprezy rodzinne. Takie udawanie nie wiadomo po co.

i ja też wierzę, bo widzę ją chociażby w mojej rodzince... Niby na udawanie okazują sobie miłość?? Przytulają się?? Chodzą pod rękę?? a są małżeństwem od 22 lat. Owszem może to nie jest ta młodzieńcza miłośc gdzie widzi się świat w zwariowanych kolorach ale wierzę, że później ta miłość też jest. Tyle, że spokojniejsza... To ludzie mówią, że się przyzwyczaili ale np mój tata jak nie ma mamy na parę dni to ciągle coś o niej mówi dzwoni do niej i jak przyjeżdza jest szczęśliwy a co do mojej samotności... poznałam takiego chłopaka... przez całkowity przypadek na gg poprostu pomyliły sie numery i napisałąm do nie tej osoby co trzeba... zaczęliśmy gadać i w ogóle... rozmowy ciągną się do późna w nocy. Pisze mi, że nie zachowuje sie ja tak, jakbym chciała z nim wylądować w łóżku... Jest dość ładny.... Nawet bardzo dlatego wiecie... są dziewczyny które aby zdobyć chłopaka posuną się do wszystkiego... Czuję, że jest coś w nim, ale obawiam się, że gdy pozna mnie bliżej, zniknie... bo coś tam.... moje kumpele uważają, że mam za niską samoocenę... i że wyolbrzymiam, że wmawiam sobie, że jestem brzydka a one i inni widzą to całkiem inaczej....

[elmanana]

witam
i dziękuję za wszystkie gratulacje
BJean, to nie jest kwestia 'wytrzymania' jak dla mnie to i tak ten miesiąc to baaardzo krótko - tak jak pisałam wcześniej... 'motylki w brzuchu' i mimo tego, że spędzam z Nim naprawdę sporo czasu czuję , jakby to powiedzieć, niedosyt

a odnośnie 'wolności w związku', jestem zdecydowanie za... wiadomo każdy ma też własne życie. Nie uznaję tłumaczenia się i meldowania za każdym razem swojemu chłopakowi ;/
ale nie ma też problemu, żeby powiedzieć po prostu: "idę dzisiaj z X do..." , " jutro nie spotkamy się bo..." U mnie każda ze stron to rozumie i szanuje, nie ma jakiegoś wzajemnego ograniczania się
Choć przyznaję, kiedy na początku słyszałam, że ON idzie spotkać się ze swoją przyjaciółką, to nie skakałam jakoś z radości ;P - przesadzałam trochę, ale nie robiłam mu jakiś scen zazdrości czy czegoś w tym stylu w chwili obecnej przeszło mi i nie mam nic przeciwko... ON dostatecznie utwierdził mnie w przekonaniu, że nie mam powodów do obaw... zresztą ich znajomość trwa ładnych pare lat i jakoś nie 'zaiskrzyło'. Zaufanie to podstawa

[tyneczka]

Napisane przez perseusz

Nie to ja stąd idę.
Ja wierzę w miłość. Wieczną i nieskończoną. Wierzę bo widzę ją dookoła, nie wszędzie ale widzę. Wierzę, bo jeśli bym nie wierzył to nie chciałbym być z kimś bo wiedziałbym że to i tak się kiedyś skończy. Więc dla mnie to bez sensu.
A co do dziwnych układów.... Znam (kiedyś) parę. Byli ze sobą ok 2 lat. Panienka powiedziała po roku że nic z tego nie będzie. Dalej się spotykali, dalej ze sobą spali, chodzili na imprezy rodzinne. Takie udawanie nie wiadomo po co.

Nie idź, nie idź! Też jestem podobnego zdania... Jeśli wiązałabym się z kimś, wiedząc, że prędzej czy później uczucie wygaśnie, to byłoby bez sensu. Wierzę, że jeśli się znajdzie prawdziwą miłość, to ona będzie już ZAWSZE!

Tak się zastanowiłam dzisiaj po przeczytaniu tych kilku nowych postów... niby ciężko mi teraz bez ex, chciałabym żebyśmy znowu się zeszli, tęsknie za nim, ale z drugiej strony, czy chcę znowu przeżywać, to co z nim przeżywałam...? Ja chyba za poważnie podchodzę do związków, nie wyobrażam sobie takiego luzu. Jeśli już mam tą osobę, którą kocham, to chciałabym z nią spędzać jak najwięcej czasu. Być może za bardzo się w to angażuję i dlatego potem tak cierpię. W sumie, to może faktycznie mój ex mógł mieć tego dosyć, może on wolał właśnie ten luz, a ja ciągle się zamartwiałam, robiłam awantury, że sie nie odzywa, że ma mnie gdzieś, że koledzy są ważniejsi, byłam zazdrosna o wszystko i wszystkich.... Chyba na siłę chciałam utrzymać szczęście, które się nagle pojawiło i sprawiło, że życie nabrało innych kolorów, ale tym samym najprawdopodobniej przesadziłam

[m0niq]

Hej hej! chwila! co to znaczy?! jak to nie ma miłości do grobowej deski??
pytam się?!
BYŁA, JEST i BĘDZIE!
prawdziwa, oddana miłość pewnie, że jest!
to ona trzyma jeszcze ten świat na nogach

a tak poza tym, dobry wieczór i chyba dobranoc, bo zmykam biegać i raczej dziś już się nie pojawię, a jutro znowu w aronie

[bini6]

Hej ja tez sie do was przylacze bo tez jestem sama ale jakos staram sobie z tym radzic choc wiadomo czasami jest ciezko

[BJean]

bini6, witaj

[perseusz]

Kolejny dzień... coś się dzieje, jest trochę że tak powiem "ruchu w interesie" bez fajerwerków ale coś jest na rzeczy. Nawet ośmielę się stwierdzić iż poczułem się atrakcyjny.
Tymczasem idę poczytać o zdradach, może coś dopisali, czytając te ich historie mam takie wypieki jak moja babcia przy Modzie na sukces.