Numery WYKRĘCONE PRZEZ MATKI TŻ-tów - byłych/obecnych (przeżyte i zasłyszane)

[dziwnezycie]

Mama mojego ex no tez nie do końca normalna kobieta.
Ja przez wszystkich ludzi jestem uważana za miła,słodka,kochana,spoko jna itd przez nią byłam uważana za zło konieczne. Mówiła że jestem wredna,despotyczna,wykorz ystuje exa itd.
Była późna jesień i było chłodno ale ja nosiłam cienka kurtkę.To zawsze usłyszałam czy ja nie mam mamy ze tak chodzę,że jak tak przyjdę do nich to mnie nie wpuści.
A jak zaczeło robi sie naprawde zimno ubrałam juz zimowa i ja spotkałam a ona z tekstem że ja wkoncu porzadnie ubrana a ja ale rozpieta.Ja miałam satysfakcje z tak jej lekko odp a ex miał awanture ze ja bezczelna.Do tego był maminsynkiem i tylko jej słuchał.

[201706190936]

To ja coś dodam od siebie.
Z mężem mieszkamy jakieś 3 km od teściów. Mamy z nimi dobry kontakt, teściowa mnie lubi, teść też (wspaniały facet), ale czasem kobieta ma naprawdę niebanalne zagrania, a miały one miejsce jeszcze przed ślubem (po już jesteśmy 5 lat).
Zacznę od tego że mój małż jest takim maminsynkiem, mamusia go zawsze głaszcze po główce (a gość ma prawie 40 lat), przytuli, popieści itd itp. A on jak takie małe dziecko prawie z tego wszystkiego włazi jej pod spódnicę.
Pamiętam, jak byłam w ciąży, tż przyjechał do mnie (bo on nie chciał mieszkać ze mną u swojej mamusi, u mojej tez nie chciał mieszkać to on mieskał ze swoją a ja ze swoja mamą, kurna wiem, strasznie chore) i przekazał mi gazetę od swojej mamusi gdzie było ogłoszenie że w tamtym czasie przeprowadzali w jakimś miejscu kursy pielęgniarskie, doszkalające itd. Zapytałam dlaczego to zrobiła, dlaczego dała mi tę gazetę, wiedząc że jestem w 7 miesiącu ciąży, to powiedział że przeciez pracy nie mam i ledwo mam maturę i mamusia pomyślała że dodatkowy zawód mi się przyda... Gest wspaniały, tylko że kto zatrudni kobietę w zaawansowanej ciąży która nienawidzi igieł i strzykawek (mdleję na ich widok - serio.) No ale ona problemu nie widziała przecież...
Albo podczas ostatniej wigilii Bożego Narodzenia, pytała mnie jak mi idzie na studiach (studiuję inżynierię informatyczną), powiedziałam że dobrze itd, to odpowiedziała mi że nareszcie jej syn będzie miał godną siebie żonę.. No kurde, to przez te pięć lat byłam jego niegodna?:rolle yes:
A mąż to taka d*pa wołowa, wszystko co powie mamusia jest święte. I nie pozwoli na nią powiedzieć złego słowa (nawet jeśli jest powód), bo od razu słyszę śpiewkę jaka to ja jestem niewdzięczna, bo tyle od niej dobrego mamy (ciekawe co...) a ja ośmielam się gadać takie rzeczy o niej.
Ostatnio się dowiedziałam, że zamiast na mnie to na swoją mamusię przepisał prawo do odszkodowania w razie swojego wypadku/śmierci. No comment...
Oczywiście żeby nie było że zależy mi na jego kasie, ale boli mnie to przez wzgląd na to że mamy syna. A mamusia zaznaczyła że ona nie chce na starość plątać się po państwowych szpitalach, tylko po prywatnych klinikach. To palnęłam jak głupia że "to niby w normalnym szpitalu umrzeć się już nie da?". Nie odzywał się do mnie potem.
I tak to mam. W sumie mogłam trafić gorzej, jak czytam tu wasze opowieści.

[mehja]

Jak ja czytam te wasze opowieści to na prawdę wam współczuję. Mama mojego Tż będzie za 4 miesiące moją teściową i to super kobieta!

Dziś spotkałam koleżankę, z którą nie widziałam się z pół roku. Okazało się, że zaszła w ciążę z jakimś 20-latkiem, nie znam go. No i gdy jej mama zadzwoniła do rodziców tego chłopaka, żeby umówić się na spotkanie, pogadać o tym co dalej itp. usłyszała tylko, że ''jej synek na pewno nie jest ojcem tego dziecka bo jak 20-latek ma zrobić dziecko jak sam jest jeszcze dzieckiem" i powiedziała jeszcze że ona nie widzi w takim razie żadnych powodów do spotkania. Więc zapowiada się, że moja koleżanka też będzie miała przechlapane z tą kobitą.

[Sadek]

Napisane przez mehja

Jak ja czytam te wasze opowieści to na prawdę wam współczuję. Mama mojego Tż będzie za 4 miesiące moją teściową i to super kobieta!

Dziś spotkałam koleżankę, z którą nie widziałam się z pół roku. Okazało się, że zaszła w ciążę z jakimś 20-latkiem, nie znam go. No i gdy jej mama zadzwoniła do rodziców tego chłopaka, żeby umówić się na spotkanie, pogadać o tym co dalej itp. usłyszała tylko, że ''jej synek na pewno nie jest ojcem tego dziecka bo jak 20-latek ma zrobić dziecko jak sam jest jeszcze dzieckiem" i powiedziała jeszcze że ona nie widzi w takim razie żadnych powodów do spotkania. Więc zapowiada się, że moja koleżanka też będzie miała przechlapane z tą kobitą.

To że mają dziecko nie oznacza zaraz ze muszą brać slub! Chłopaczek 20 -letni pewnie wszystko ma w glowie tylko nie slub i dziecko wiec po co na sile sie pchac w taki zwiazek!

[mehja]

Napisane przez Sadek

To że mają dziecko nie oznacza zaraz ze muszą brać slub! Chłopaczek 20 -letni pewnie wszystko ma w glowie tylko nie slub i dziecko wiec po co na sile sie pchac w taki zwiazek!

Ale gdzie ja napisalam, ze maja brac slub? Pokaz gdzie! Uwazam ze powinien wziac odpowiedzialnosc za to co zrobil i chociaz alimenty placic.

[Sadek]

Napisane przez mehja

Ale gdzie ja napisalam, ze maja brac slub? Pokaz gdzie! Uwazam ze powinien wziac odpowiedzialnosc za to co zrobil i chociaz alimenty placic.

Wywnioskowałem z Twojego zdania "że bedzie miała przechlapane z tą kobietą"
Pomyslalem że jesli ma miec z nią kontakty to jako z tesciową ale jesli zle wywnioskowalem to przepraszam, tylko dlaczego na mnie "naskakujesz"?
Jesli jest ojcem to powinien placic alimenty to oczywiste...zaangażowania bym jednak od takiego faceta nie oczekiwał tym bardziej ze pewnie dalej jest na utrzymaniu rodziców.

[mehja]

Sadek nie naskakuje na ciebie. To raczej ja się czułam jakbyś naskoczył na mnie. Wiem, że dziecko w drodze nie jest powodem żeby brać szybki ślub. Sama jestem tego przykładem. Mam 1,5 rocznego synka i dopiero teraz zdecydowaliśmy się na ślub
A napisałam, że będzie miała przechlapane z tą kobietą bo już to widać powinni się chyba spotkać wszyscy i pogadać o tym, o alimentach itp. A ta kobieta nie chce w ogóle mieć z moją koleżanką do czynienia.

[edit23]

Napisane przez mehja

Jak ja czytam te wasze opowieści to na prawdę wam współczuję. Mama mojego Tż będzie za 4 miesiące moją teściową i to super kobieta!

Dziś spotkałam koleżankę, z którą nie widziałam się z pół roku. Okazało się, że zaszła w ciążę z jakimś 20-latkiem, nie znam go. No i gdy jej mama zadzwoniła do rodziców tego chłopaka, żeby umówić się na spotkanie, pogadać o tym co dalej itp. usłyszała tylko, że ''jej synek na pewno nie jest ojcem tego dziecka bo jak 20-latek ma zrobić dziecko jak sam jest jeszcze dzieckiem" i powiedziała jeszcze że ona nie widzi w takim razie żadnych powodów do spotkania. Więc zapowiada się, że moja koleżanka też będzie miała przechlapane z tą kobitą.

Napisane przez Sadek

To że mają dziecko nie oznacza zaraz ze muszą brać slub! Chłopaczek 20 -letni pewnie wszystko ma w glowie tylko nie slub i dziecko wiec po co na sile sie pchac w taki zwiazek!

Następnym razem czytaj uważniej Sadek

[miphuhiz]

Napisane przez Ćwirka

Ale za to teraz tak mi się mama TŻta udała, że aż mnie to wkurza Zakochana we mnie na zabój, ciągle mnie zaprasza do nich, jak dzwoni do TŻta zawsze każe mnie ucałować, specjalnie dla mnie robi ciasto, które lubię i na urodziny mi tort upiekła

hehe. moj eks mowi, ze jego mama by jego i brata z domu wyrzucila a mnie do iebie wziela

[TmargoT]

każda tak mówi,ale większość mysli inaczej.
zawsze syn bedzie blizszy matce,niż obca synowa.

[MySoul695718]

dokładnie moga sie polubic albo i nie ale matka zawsze bedzie przy swoim synu i to jego bedzie bronić
a co do tematu głos oddałam i myśle że takie związki są możliwe gorzej jezeli facet jest maminsynkiem i oczekuje ze bedziesz taka jak jego mamusia wtedy jest nieciekawie....

[nenowka152900]

oj było pełno numerów ze strony mojej 'teściówki'. jesteśmy parą 1.5 roku nie zapowiada się na żadne zaręczyny.... ale to taki off top.

byliśmy kiedyś w piątkę ( tż, jego rodzice, brat i ja) na zakupach. wzięłam spódnice i bluzeczkę do mierzenia mama tż też coś tam wzięła i poszłyśmy do przymierzalni. stoję w staniku i majtkach (dość skąpych na dodatek) i włazi mi tata tż do przymierzalni... chwila konsternacji on patrzy na, mnie ja na niego, szybko zasłania i woła "gosiu, gosiu w której jesteś" Gosia to jego żona of kors. oj buraka spaliłam nieziemskiego...

[1264cfbd25b40f51a2184bab410ce1a999cc0a39_625ded7235d3c]

.

[Dadu]

to i ja napiszę..
nie jestem wymarzoną "synową" matki TeŻeta..mowi o mnie "ona", nawet w mojej obecności.
Jestem po rozwodzie, niezbyt wierząca, mamy dziecko-ogólnie jestem jej plagą egipską!Tak mi się wydaje
w tą sobotę mamy ślub cywilny, o którym powiedzieliśmy rodzinie już w grudniu, czyli po zaklepaniu terminu.Tydzień temu "teściowa" przyszła porozmawiać i w międzyczasie zapytala czy nie możemy go odwołać bo jako samotna matka dostanę od państwa jakieś pieniądze, wszystko to oczywiście z troski o mnie-tak to tłumaczyła mojemu przyszłemu. <SZOK>
Wszystkie jej zachowania względem mnie tolerowałam, nie przejmowałam się nimi po prostu, do momentu kiedy schowała zdjęcie wnuczki przed księdzem, który chodził po kolędzie, żeby się mu nie tlumaczyć kto to, czyje i dlaczego bez ślubu mieszkamy.
Dostrzegam w tym pewna niekonsekwencję..

[NadIia]

Napisane przez TmargoT

każda tak mówi,ale większość mysli inaczej.
zawsze syn bedzie blizszy matce,niż obca synowa.

z tym akurat sie nie zgodze. Np. u mnie matka TŻ uważa mnie za jakiś dar od Boga dla syna.
Kiedyś się go pytała(byl piatek)
"Spotykasz sie dziisiaj z NAdia?"
"Nie... A co ?"
"Przynajmniej wrócisz trzezwy do domu i nie bedziesz sie włóczyc w tymi kolezkami."

Zawsze jak mial wyjsc na impreze jakas to musial poswiadczyc ze idzie ze mna bo inaczej nici ;p i w ogole zawsze sie dziwila dlaczego z nim jestem jak on jest taki a nie inny i ze za dobra.
Kiedyś tam mówiła ze zawsze chciala mieć córeczke Nadie i w ogole... Nie traktuje syna jak malego chlopczyka. Wrecz przeciwnie czasami mi sie wydaje ze Ci rodzicie to w ogole go nie kochaja. Albo nie umieja z nim rozmawiac i dotrzec do niego. Bo on w tym momencie chce miec z nimi jak najmniej wspolnego i szybko sie wyprowadzic. I tylko spedzac czas poza domem albo u niego w domu ze mna.

[Ilsa Lund]

Moja przyszła teściowa:
- nazywa mnie pulpetem (mam BMI 23.9, ona wiecznie próbuje schudnąć i teraz ma 114 kilo)
- na mojej pierwszej wizycie w ich domu opowiadała mi że je 3 obiady dziennie - w szkole gdzie pracuje, z moim TŻ i z mężem wieczorem jak wróci
- nie zrobiła prawa jazdy i odrywa swojego męża od odpoczynku żeby ją zawiózł do mamusi albo jedzie tam 1,5 godziny autobusem. Jej mąż pracuje chyba z 12 godzin dziennie
- podgląda mojemu chłopakowi sms-y. I raz nawet napisała z jego komórki że z nami koniec !!! Byłam przerażona aż mi wyjaśnił.
- potrafiła godzinę przed wyjściem z domu TŻ odwołać cały nasz wyjazd weekendowy bo przecież w pociągach wszystkich zabijają i wyrzucają na tory
- zabiera mu majtki i ogląda żeby stwierdzić czy był seks
- wtrąca się w naszą opinię że nie chcemy chrzcić dzieci, które się kiedyś pojawią i mówi że ich takich nie będzie kochać
- jak spędzałam z TŻ sylwestra 2008/2009 to zostaliśmy w jego domu i nie mogliśmy być u niego bo nas wciąż wołała do siebie żebyśmy nie byli sami
-zdemontowali mu drzwi od pokoju
- odchudzanie to dla niej wypicie coli light, zjedzenie pół litra jogurtu light i muesli oraz wrąbanie paczki chrupek bo reszta była light to wolno
- dali moim rodzicom w prezencie wino, które dostał jej mąż z partii, którą wiózł tir z jego firmy i rozbił towar a resztki rozdano pracownikom
- nie chciała mnie zaprosić na 18 syna no ale to w końcu jego urodziny więc byłam
- szpiegowała mnie w internecie, wpisując moje imię z nazwiskiem i nicka (dlatego zmieniłam) i miała wąty że wypowiadałam się na temat gruczołu Bartoliniego znajdującego się w pochwie i że mam w rodzinie lekarzy. Bo to nie przystoi mówić o TAKIM gruczole.
- kpi z moich studiów (a sama po swoich studiach bawi się z dziećmi w berka)
- straszyła że zadzwoni do mojej mamy na skargę że noszę wełniany płaszcz zamiast ciepłej kurtki zimą (sorry, mi było ciepło)
- wpędziła mnie w kłopoty mówiąc jakąś bzdurę mojej mamie na temat tegorocznego sylwestra, przez co mama straciła do mnie zaufanie
- świdruje mnie swoimi oczkami i ma zawsze do mnie minę z przekąsem że jestem taka beznadziejna
- zmusza mojego TŻ żeby chodził do kościoła
- po dwóch latach nadal mnie przedstawia jako koleżankę TŻ
- nie sprząta w domu tylko się wysługuje moim chłopem bo twierdzi, że od kurzu ma uczulenie na rękach a od proszku do prania ją boli

[paryzanka202]

Ilsa lund faktycznie wredna baba, ale jesli chodzi o studia to troche przegiecie. Jak maja poczuc sie teraz osoby,ktore studiuja np pedagogike wczesnoszkolna i przedszkolna? Czy to sa smieszne studia? Mało ambitne?
Ona nie ma prawda czepiac sie twoich studiow, ale ty rowniez.

[Ilsa Lund]

Napisane przez paryzanka202

Ilsa lund faktycznie wredna baba, ale jesli chodzi o studia to troche przegiecie. Jak maja poczuc sie teraz osoby,ktore studiuja np pedagogike wczesnoszkolna i przedszkolna? Czy to sa smieszne studia? Mało ambitne?
Ona nie ma prawda czepiac sie twoich studiow, ale ty rowniez.

ale mówiłam w tym kontekście, że zarzuca, że moje studia są dziecinne a jej wykształcenie dotyczy dzieci. Uważam, że ona nie nadaje się do wychowywania dzieci. Moja przyjaciółka studiuje pedagogikę i ma wspaniałe podejście już na praktykach okazało się że nawet nieśmiałe dzieci ożywiają się przy niej i poprawiają zachowanie. Przecież wiadomo, że pedagogika jest bardzo istotna ale trzeba to umieć

A teraz proszę o kolejną porcję wrednych teściowych

[paryzanka202]

Wybacz,ze odebralam Twoja wypowiedz inaczej. Sama kocham dzieci i od zawsze to bylo moje marzenie, na dodatek moja mama jest nauczycielka i ma wspaniale podejscie, dlatego zrobilo mi sie przykro

[MissCzekoladka]

Hm... To może teraz ja opowiem o mojej mam nadzieje przyszłej teściowej. Ogólnie ekstra babka, chociaż mało ją znam (mieszka razem ze swoimi braćmi mężem i mładszą siostrą mojego TŻta w Angli). Niestety są niektóre aspekty, które mnie w niej niezmiernie denrwują... Wyjechali sobie wszyscy do tej Anglii i mojego TŻ zostawili samego bo ma jeszcze szkołę. Więc on tutaj siedzi rano idzie na praktyki potem wraca do dziedków (bo z nimi mieszka) i opiekuje się nimi i domem. Rąbie drewno, plewi na działce, w zimie odśnieża itp itd. Jednak jego rodzice mają wiecznie pretensje dlaczego on aż tyle czasu spędza ze mną? A przecież widujemy się tylko w weekendy. Jednak on ich zdaniem nic w domu nie robi i tylko by się lenił.

I kolejna sprawa. Jak będąc za granicą można zapomnieć o tym, że Twoje dziecko tu w kraju nie pracuje i nie ma z czego żyć?! Niby jego babcia dostaje jakiąś tam emeryturę, ale wszystko to idzie na jej lekarstwa. (dożywotni wykaz leków ze względu na raka piersi i jej amputacje ) I ona tak czasem nie wysyła im pieniędzy na jedzenie i oni nie mają z czego żyć. Ale nie ze względu na to że ich nie ma tylko poprostu o tym zapomina bo oboje mają świetnie płatną pracę i mogę sobie pozwolić na wygody... A babcia mojego TŻ oczywiście wierzy że jej córcia jest tak strasznie zajęta, że nie ma czasu wysłać i idzie do banku bierze kredyt troszkę sobie odłoży a za resztę kupuje nowe meble, dywan albo TV do starego mieszkania córki bo przecież ona wie, że jej kochana córunia do niej wróci już za niedługo...

Albo kolejna sprawa, która już mnie tak denerwuje, że nie mogę wytrzymać Mój TŻ ma młodszą siostrę, która jest przez rodziców rozpieszczana na wszystkie strony... Przytocze taką sytuacje. Mój TŻ ma problemy z uchem ojj bardzo problemy... Więc jesteśmy z tego powodu w szpitalu. Ja mój TŻ jego mama i młodsza siostrzyczka. Siedzimy naprzeciwko szpitalnego sklepu w oczekiwaniu na lekarza... Dialog:
TŻ: Mamo chcę mi się pić... Dasz jakieś drobniaki?
Mama: Ale zobacz jakie tu drogie to picie, aż 3 zł... Może poszedłbyś do sklepu i tak coś sobie kupił?(przy czym sklep był baardzo daleko od szpitala bo obok szpitala były duże parki a potem sklepy z ciuchami więc trzeba było iść dobry kawałek)
TŻ niechętnie ale zgodził się i poszedł. Więc siedzimy tam we trzy. Młodsza sis TŻ przechadza się obok sklepu. Nagle podbiega do nas z uśmiechem na ustach i przerywa nam pogawędkę słowami:
-Mamo zobacz w sklepie jest gazeta z Haną montaną! (niewiem jak to sie piszę ) kupisz mi kupisz?
- Mama no dobrze kupię.
Poszły więc do tego szpitalnego sklepiku i wracają z tą gazetą. Spytałam Eweliny czy mogła by mi pokazać. Na gazecie widniała cena 17 zł... Załamałam się. Na mojego TŻ poskąpiła 3 zł na picie...

Albo kolejna sytuacja. Przechadzamy się razem znów w tym samym składzie po targowisku. Ewelina znowu zobaczyła coś pięknego świecącego różowego zapewne z Haną Montaną i oczywiście mama bach portwelik i proszę masz córuniu... I tak co 5 minut. A przyszliśmy tam z celem kupienia czegoś mojemu TŻ. Lecz kiedy on ją o coś poprosił ona stroiła fochy i ciężko było jej mu cokolwiek kupić... Paranoja.

Nie raz już próbowałam o tym rozmawiać z moim TŻ, ale on zawsze ich usprawiedliwia. Twierdzi, że powinnam ich zrozumieć bo im przecież też jest bardzo ciężko i mają tyle spraw na głowie... Ale czasami mi się wydaje że on to chyba sobie wmawia...

[lilka_vanilka]

MissCzekoladka to smutne i przerażające co piszesz... musisz wspiera swojego TŻ i zapewnia go często, że go kochasz, bo jak wida, przez matkę może miec poczucie, że nie jest warty miłości.. Najbardziej szkoda dziadków...Czyżby mamuska nie zdawała sobie sprawy, że oni na nich liczą i czekają na wsparcie?? po co oni tam wyjechali??... A TŻ niedługo sam zacznie na siebie zarabiac i nic nikomu nie będzie zawdzieczał. Taki plus.
Trzymajcie się zdrowo

A ja opisze sytuację z przyszłym teściem. Fajny facet ogólnie, z poczuciem humoru, które jest czasem dośc skrzywione...
Na początku mojego związku z TŻtem, jak do nich przyjezdałam wieczorem, to "teśc" pytał się kąsliwie, czy może jestem głodna i zaraz dodawał "Moze parówkę??" Za trzecim razem posłałam mu takie złowrogie spojrzenie, ze wreszcie przestał.
Ogólnie moi przyszli teściowie są w porządku, czasem sowbie wspólnie drinkujemy, ja pomagam w domu odkąd tylko stało się jasne, że to poważny związek, a ja juz nie jestem tam tylko gościem.
Wszystko spoko, tylko ostatnio jak odwiedziła ich jakas sasiadka w moim wieku i "tesc" ją wypytywal co nowego itp. mnie zabolało, ze oni nigdy się mnie nie pytają co u mnie...Jak przyjeżdzam na łikend i przy wspólnym obiedzie dopiero jak ja podniose jakiś temat to reagują, ale tez bez zaangażowania jakoś. Może mi ktoś powiedziec dlaczego tak jest?

I inna sprawa, tez o "tesciu" - ale już o exTŻ ojcu. (innym całkiem )
Na jakiejs imprezie, jego ojciec się schlał, ale wygladał i mowił w miarę normalnie, poprosił mnie do tanca więc tanczymy, a on mi do ucha, ze o mnie marzy, ze by mnie chętnie przeleciał i tu mnie złapał za tyłek. Na szczęscie kiedy ja sie od niego oderwałam, podszedł mół tż i zeby nie robic awantury tylko mnie "obił". Potem omijałam go z daleka i się nie odzywałam.

[Tygrysiak]

ja do te pory nie mog narzekac, no moze odrobine na "nadopiekunczosc" tesciowej ktora przejawia sie w obdarowywaniu nas jedzeniem ktorego czesto nie zdazymy zjesc i sie psuje. Ale tak to jest wszystko w porzadku.
Widze ze niektore z was trafily na naprawde przedziwne osoby.

PS> Dzis jest podobno dzien tesciowej

ciekawy artykul na temat relacji: http://www.edziecko.pl/rodzice/1,793..._tesciowa.html

[MissCzekoladka]

lilka_vanilka Może nie jest to w ten sposób, że go nie kocha bo to widać, że go kocha. poprostu o nim zapomina i to jest bardzo przykre...
A co do sytuacji na imprezie to ja na Twoim miejscu zrobiłabym awanturę

[lilka_vanilka]

Napisane przez MissCzekoladka

lilka_vanilka Może nie jest to w ten sposób, że go nie kocha bo to widać, że go kocha. poprostu o nim zapomina i to jest bardzo przykre...
A co do sytuacji na imprezie to ja na Twoim miejscu zrobiłabym awanturę

To jesli tak, to przepraszam, z Twojego postu wynikało, ze nie kocha go(nie okazuje tego) lub mniej niż jego siostrę.

Awantury nie chciałam, bo było za dużo znajomych. po co mieli wiedziec i plotkowac potem?

[MissCzekoladka]

Napisane przez lilka_vanilka

To jesli tak, to przepraszam, z Twojego postu wynikało, ze nie kocha go(nie okazuje tego) lub mniej niż jego siostrę.

Awantury nie chciałam, bo było za dużo znajomych. po co mieli wiedziec i plotkowac potem?

Napewno go kocha, ale bardzo rzadko to okazuje. W przeciągu 2 lat tylko raz widziałam np. jak chciała się do niego przytulić. Ale napewno kocha go mniej niż jego siostrę. Ogólnie to zawsze jest tak. Wszyscy jego siostre wychwalają. Jak Ewelinka pięknie rysuje jak ona pięknie pisze wiersze śpiewa maluje układa piosenki czyta mówi po angielsku recytuje dosłownie wszech uzdolnione dziecko. Zanim ją poznałam pomyślałam że naprawde jest taka i że musi być wyjątkowo ambitna. Ale jednak się myliłam bo te pochwały wynikały tylko i wyłącznie z zapatrzenia w nią rodziny. Tak naprawde nie umiała rysować śpiewać ładnie pisać układać wierszy itp. Ma 12 lat. I stwierdziła kiedyś, że narysuje mi laurke. Po tym jak ją narysowała i jaki wymyśliła wiersz stwierdziłam że ma talent chyba tylko w doborze naklejek itp. Przykro mi to mówić ale wydaje mi się to dziwne. Zauważyła to nawet moja mama kiedy poznała młodszą siostre P. i powiedziała, że nie rozumie czemu ją tak wychwalają... To dla mnie bardzo przykre. Moj P. tego po sobie nie pokazuje ale myślę, że dla niego też. Został tutaj prawie sam. Robi wszystko w domu. Ma od niedawna praktykę i drugą pracę więc jest cały czas poza domem od 7 rano do 21. Od miejsca zamieszkania do miejsca pracy ma do pokonania odległosć 4 km (codziennie jeździ rowerem lub chodzi na nogach nawet w zimie) Od miejsca zamieszkania do najbliższego miasta ma 7 km. Czasami jest mi strasznie przykro. On już się przyzwyczaił do pokonywania tego dystansu zazwyczaj na nogach. Ale jak sobie czasem pomyślę, że on potrafi dla mnie przejść rano te 7 km być u mnie do 21.30 a potem znów wracać te 7 km w nocy to aż mi się chce płakać i strasznie się wtedy o niego martwie

[lilka_vanilka]

MissCzekoladka bądź dzielna i pomysl, że już zaraz wiosna, ciepło, a niedługo pewnie razem zamieszkacie a nie ma żadnych autobusów?A zresztą... napisz teraz coś dobrego o was, to od razu Ci się weselej zrobi

[MissCzekoladka]

lilka_vanilka Autobusy są, ale on oczywiście woli oszczędzać. Od niego z wioski do mnie autobus kosztuje 15 zł a z najbliższego miasta do mnie kosztuje już tylko 4 zł więc on się woli przejść. I tak częstotliwość jazdy tego autobusu jest załamująca... Ale ja się już nie sprzeciwiambo za każdym razem jak mu marudze na ten temat to słyszę tylko: "jak będziesz grzeczna to za zaoszczędzone pieniądze kupie Ci nowe buty " i wtedy już siedze cicho
A co do zamieszkania razem to może się uda za 2 lata. Wtedy już skończyłabym szkołę i jak byśmy zamieszkali w starym mieszkaniu jego rodziców to zrobiłabym sobie zaocznie liceum (bo do szkoły miałabym jedynie przejść przez ulice) I wtedy będziemy myśleć o przyszłości

[lilka_vanilka]

No widzisz od razu lepiej i juz nie chce się płakac nad Twoją historią to trzymam za was kciuki!

[MissCzekoladka]

Wiesz co nie ma co płakać bo my jesteśmy bardzo szczęśliwi i nie nudzimy się sobą (tak jak to bywało w poprzednich moich związkach) a wręcz przeciwnie. Przez te 2 lata pokochaliśmy się jeszcze mocniej Miłość któraj brakuje mu od jego mamy nadrabiam mu ja i moja mama. I za to ją uwielbiam. Każde z nas zawsze ma w niej oparcie.

[Agniesia666]

mama ex 1:
po 1 - zawsze mnie wlokla do kosciola, jak bylam u tz w niedziele. nie pomagalo tlumaczenie, ze jestem niewierzaca, ze nie chadzam do kosciola - teksty typu "jak sie przejdziesz to ci korona z glowy nie spadnie" itp. tz probowal mnie bronic ale jeszcze gorzej bylo, bo ona chyba myslala, ze ja go sprowadzam na zla droge
po 2 - jestesmy na wiekszej imprezie, takiej wiejskiej. kupa ludzi, ja stoje sobie z tz i jego kumplami, gadamy cos, smiejemy sie a ona WRZESZCZALA tak z odleglosci 30m (nie przesadzam) do tz. nie mogla np podejsc i POWIEDZIEC albo poprosic tz na strone i powiedziec, tylko darla pape z 30m. strrraszna baba.

za to tata ex 1 byl idealny, cudowny, wesoly, nie do podrobienia i zyczylabym sobie miec takiego tescia. jak on z tym babskiem wytrzymywal to ja nie wiem

mama ex 2:
dziwna babka. np pierwszy raz bylam u tz w dmu rodzinnym, bylismy ze soba juz z rok. tz poszedl z ojczymem na zakupy, ja z jego mama zostalam w domu. cos ta pomagam przy obiedzie i nagle jego mama wypala do mnie:
mama: a jak wam sie uklada z m?
ja: no dobrze...
mama: ale ja pyatm... 'tak WIESZ'... wam sie uklada?
ja: eee... no nie wiem... chyba tak
mama: no tak W LOZKU dobrze wam jest?
ja: no... dobrze...
mama: i m. tak sobie radzi?
ja: no... chyba tak...
mama: a, to dobrze, bo jego ojciec to byl straszny w lozku, do niczego sie nie nadawal...

i tu gadka na dobre 15min o tym JAKI W LOZKU BYL OJCIEC MOJEGO TZ. No sory, ale chyba malo mnie to interesuje?!

poza tym, odwiedzila nas kiedys, jak mieszkalismy razem. Pomijam, ze miala wpasc na kawe przed poludniem - i owszem wpadla, ale zostala do kolacji grzebala mi w kuchni, zaczela zmywac jakies 3 kubki ktore staly w zlewie
ja: daj spokoj, ja to zrobie
mama: widac nie zrobisz, skoro jeszcze nie zrobilas

a, i jeszcze zaciagnela mnie do kibelka i tlumaczyla, jak sie myje muszle klozetowa. ja takie oczy i mowie, ze mieszkam sama od 4 lat, wiec sory, ALE CHYBA WIEM JAK SIE MYJE MUSZLE. Na co ona wzruszyla ramionami i sobie poszla.



mama mojego obecnego TZ jest swietna babeczka - jest piekna i bardzo dobrze zorganizowana. mowi do mnie o swoim synu ze on jest "sierota zarzygana"