Nie radzę sobie na studiach :(

[scandalistka]

Dziewczyny już wcześniej dobrze powiedziały, że grunt to regularność, trzeba powtarzać ile się da. Ja studiuję na kierunku raczej medycznym, ale wydaje mi się, że zasada nauki materiału z anatomii, histologii czy fizjologii jest podobna do nauki prawoznawstwa- po prostu trzeba wkuć na pamięć i tyle.
Na pewno dobrze Ci się uczy razem z koleżanką? Mnie druga osoba zawsze bardzo rozprasza. Jedynie wspólne odpytywanie się wchodzi w grę, ale to dopiero wtedy, kiedy już coś umiem.
Nie będę oryginalna i powtórzę- idź do wykładowcy i sprawdź, czy się nie pomylił. To w końcu też człowiek, nie maszyna, chociaż jak tak czasem patrzę na niektórych, to się zastanawiam...

[Marta_88]

Napisane przez Oh Peggy Brown

Ano, serio, serio. Jej pierwsze słowa do mnie gdy się poznawałyśmy to było ''no cześć, ty na swoich studiach się nie napracujesz, a ja mam podobny nawał pracy jak na medycynie i zarządzaniu'' Czyli znajomość cudownie się zaczęła.

Widać, że koleżanka zrobiła przegląd wszystkich kierunków, rozpisała to statystycznie i dopasowała do osób, którym nie warto mówić cześć, bo co? Bo ktoś się będzie z niej śmiał?? A to każdy ma wypisane na twarzy co się studiuje i reszta od razu wie???? Nie rozumiem toku myślenia, stąd tyle pytań.

A tak na marginesie to jak widzę jakie rzeczy trzeba robić na polibudzie i jaki jest przesiew, to chylę czoła. Ja bym pewnie nie dała rady chociaż wszystko dla ludzi.
Widać politologia ma jeszcze gorzej

I też kiedyś myślałam, że prawo to ho ho, tam sami geniusze chodzą, nadludzie i czy ja taka normalna osoba mogę do nich podejść. No cóż. Tam są ludzie jak wszędzie, jedni bardziej zdolni, inni mniej. Jedni mają więcej szczęścia niż inni (bo nikt mi nie wmówi, że szczęście nie ma nic do rzeczy), nie za bardzo wiem skąd ta otoczka. Ok, być może trzeba trochę więcej przysiąść niż na innych kierunkach, ale bez przesady. Znam wiele osób, którzy mają dwa dzienne kierunki w tym jedno prawo i żyją.

[andzia1989r]

E tam Politologia jest fajna Przyjaciel skończył w zeszłym roku, obronił się na 5 średnia ze studiów 4,7 Studiował i studiuje dalej prawo, ze mną w grupie był Same 3ki-czasami 4ka i poprawki itd

Jak sam mówi: studiowałem na politologi, teraz czas się pouczyć

Chociaż wiadomo, że i tak się nie opierdzielał, po prostu milej wspomina czas spędzony tam

[lady17]

Napisane przez Oh Peggy Brown

oj rilax, napisałam po prostu to co jest u mnie a mogę wiedzieć co studiujesz?

Moja współlokatorka studiuje politologię i też ma takie zdanie ja jestem dno, polibuda to dno, ja się w ogóle nie mam czego uczyć, a kiedy spotkała mnie na ulicy z koleżankami to nie powiedziała cześć, a w domu wytłumaczyła to tym, że ''jak by zobaczyły, że zadaję się z kimś z polibudy to by mnie wyśmiały''. Z resztą taki pogląd spotykam też u kilku innych znajomych

Bo to nie zależy od kierunku który się studiuje, a człowieka. Jeżeli ktoś z trudem się dostał i ledwo ciuła to jakoś musi poprawić swoje samopoczucie.

[pandulek]

Napisane przez fshelle

wiem, że to nie ładnie ściągać, ale kto napisał, że jestem niezadowolona z trójki i że powiedziałam to z pretensjami do koleżanki, hm? jestem zadowolona, że zaliczyłam( i wdzięczna za to, że pozwoliła mi ściągnąć ) bo NIE MIAŁAM JAK SIĘ TEGO NAUCZYĆ i daruj sobie teksty, że na pewno mogłam. ( bo zakładam, że taka byłaby riposta na to co napisałam ) A opisałam swój egzamin tylko po to by uzmysłowić autorce wątku, że mogło jej się wydawać że wszystko miały to samo. Wystarczyła chwila, żeby sobie coś dopisała ta koleżanka.

spoko, źle odebrałam Twoją wypowiedź . Nie byłoby żadnej riposty w stylu, który przytoczyłaś, nie mi oceniać czy mogłaś się nauczyć czy też nie, różne przypadki się w życiu zdarzają, wiem to po sobie, sama niejednokrotnie nie mam szans aby przyłożyć się dobrze do egzaminu bo z różnych względów, m.in. nadmiaru obowiązków zdarza się, że zwyczajnie brakuje mi na to czasu. Zdarzają się więc sytuacje, że sama jestem zmuszona kombinować aby przetrwać. Dlatego nie krytykuję osób, które sporadycznie muszą uciekać się do tego typu sposobów, ale to jak do tego podchodzą kiedy załóżmy ich "działanie" okazuje się fiaskiem. Czyli, że np dany delikwent taki biedny i poszkodowany bo niedobrzy koledzy z roku tacy zawistni, że odpisać nie dali. Mniej więcej o to mi chodzi.

Napisałam to co napisałam bo odebrałam Twój post, jako, że Ty wielce pokrzywdzona bo koleżanka "specjalnie" dopisała coś kiedy Ty nie widziałaś, a ludzi którzy zwyczajnie się uczą i przykładają do studiowania bo zależy im na dobrych stopniach kwalifikujesz do wyścigu szczurów. Dlatego nieco się oburzyłam. Po Twojej kolejnej wypowiedzi wiem, że zupełnie coś innego miałaś na myśli

[fshelle]

Napisane przez pandulek

spoko, źle odebrałam Twoją wypowiedź . Nie byłoby żadnej riposty w stylu, który przytoczyłaś, nie mi oceniać czy mogłaś się nauczyć czy też nie, różne przypadki się w życiu zdarzają, wiem to po sobie, sama niejednokrotnie nie mam szans aby przyłożyć się dobrze do egzaminu bo z różnych względów, m.in. nadmiaru obowiązków zdarza się, że zwyczajnie brakuje mi na to czasu. Zdarzają się więc sytuacje, że sama jestem zmuszona kombinować aby przetrwać. Dlatego nie krytykuję osób, które sporadycznie muszą uciekać się do tego typu sposobów, ale to jak do tego podchodzą kiedy załóżmy ich "działanie" okazuje się fiaskiem. Czyli, że np dany delikwent taki biedny i poszkodowany bo niedobrzy koledzy z roku tacy zawistni, że odpisać nie dali. Mniej więcej o to mi chodzi.

Napisałam to co napisałam bo odebrałam Twój post, jako, że Ty wielce pokrzywdzona bo koleżanka "specjalnie" dopisała coś kiedy Ty nie widziałaś, a ludzi którzy zwyczajnie się uczą i przykładają do studiowania bo zależy im na dobrych stopniach kwalifikujesz do wyścigu szczurów. Dlatego nieco się oburzyłam. Po Twojej kolejnej wypowiedzi wiem, że zupełnie coś innego miałaś na myśli

No to cieszę się, że się teraz zrozumiałyśmy

[zzzielona]

Oh Peggy Brown, o matko święta... Gdybym usłyszała od swojej koleżanki taki tekst jak Ty od swojej współlokatorki to chyba w twarz bym jej strzeliła. Jakim prawem ona ocenia innych ludzi przez pryzmat tego, co oni studiują? Szlag mnie trafia jak słyszę takie historie. Ja nie wiedziałam, że tacy ludzie w ogóle istnieją! Mam znajomych, którzy są na prawie, na medycynie, na pedagogice, którzy skończyli polibudę, z uczelni ekonomicznych... Nikt nikogo nie ocenia, nikt nigdy nie mówi: "ja to muszę tyle zapierd***ć a ty się nic nie musisz uczyć". Osoby, które uważają, że są lepsze przez to co studiują i wypominają takie rzeczy innym to typowe buraki, wieśniaki totalne... Co z tego, że skończą, pożal się boże, dobre studia, skoro życie i tak zweryfikuje ich postawy? Jak dla mnie to totalne dno...

Wybaczcie, ale zbulwersowałam się przeokropnie.

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Napisane przez inc0rrect

a czy ja pisałam o stopniu trudności?
pisałam o CZASIE poświęconym na naukę

rozwiązuję jakiś 100zadan tygodniowo z matmy, chemi i fizyki, przy tym czytam zaledwie kilka stron teori, jestem zadowolona z takiego obrotu rzeczy i nie spędzam godzin nad książkami przekupując się przez zbędną teorię, sądzę więc że jeśli ktoś się przyzwyczaił do techniczego toku studiów, trudno mu będzie się przestawić i to od razu na prawo.

Na pewno bedzie trudno takiej osobie... ale raczej nie dlatego ze na scislych technicznych jest mniej czytania, a na humanistycznych w cholere duzo. Ciezko sie po prostu przestawic...
Ja jak dostaje na lektoracie wiersz do domu, i mam go zinterpretowac, mam ochote sie poryczec jak dziecko, bo do cholerki, jak to teraz zrobic?:P

Poza tym 100 zadan tygodniowo to nie jest jeszcze masakra

Napisane przez Oh Peggy Brown

Moja współlokatorka studiuje politologię i też ma takie zdanie ja jestem dno, polibuda to dno, ja się w ogóle nie mam czego uczyć, a kiedy spotkała mnie na ulicy z koleżankami to nie powiedziała cześć, a w domu wytłumaczyła to tym, że ''jak by zobaczyły, że zadaję się z kimś z polibudy to by mnie wyśmiały''. Z resztą taki pogląd spotykam też u kilku innych znajomych

Polibuda polibudą... jak uslyszalam od kolezanki, co to zadnych studiow nawet nie rozpoczynala, bo "ona jest ponad to", gdy powiedzialam jej z nieukrywana radoscia ze dostalam sie na matematyke (no cieszylam sie! postawilam nawet znajomym szampana, na ciacho zaprosilam!), ze "Ojej, ale czemu? Staniesz sie nudziara! wszyscy scislowcy to nudziarze", to naprawde niewiedzialam co mam powiedziec. Zasmiac sie, zaplakac?
Wole byc nudziara, ale robic cos co mi sie podoba
i nawet jezeli wyladuje na kasie w tesco za smieszne grosze, to chociaz cholera jasna bede dobrze reszte wydawac

[Marta_88]

Napisane przez zzzielona

Oh Peggy Brown, o matko święta... Gdybym usłyszała od swojej koleżanki taki tekst jak Ty od swojej współlokatorki to chyba w twarz bym jej strzeliła. Jakim prawem ona ocenia innych ludzi przez pryzmat tego, co oni studiują? Szlag mnie trafia jak słyszę takie historie. Ja nie wiedziałam, że tacy ludzie w ogóle istnieją! Mam znajomych, którzy są na prawie, na medycynie, na pedagogice, którzy skończyli polibudę, z uczelni ekonomicznych... Nikt nikogo nie ocenia, nikt nigdy nie mówi: "ja to muszę tyle zapierd***ć a ty się nic nie musisz uczyć". Osoby, które uważają, że są lepsze przez to co studiują i wypominają takie rzeczy innym to typowe buraki, wieśniaki totalne... Co z tego, że skończą, pożal się boże, dobre studia, skoro życie i tak zweryfikuje ich postawy? Jak dla mnie to totalne dno...

Wybaczcie, ale zbulwersowałam się przeokropnie.

Ja też się tym zbulwersowałam

[pandulek]

Napisane przez fshelle

No to cieszę się, że się teraz zrozumiałyśmy

---------- Dopisano o 12:15 ---------- Poprzedni post napisano o 12:01 ----------

Napisane przez SzpiegZKrainyDeszczowców

Polibuda polibudą... jak uslyszalam od kolezanki, co to zadnych studiow nawet nie rozpoczynala, bo "ona jest ponad to", gdy powiedzialam jej z nieukrywana radoscia ze dostalam sie na matematyke (no cieszylam sie! postawilam nawet znajomym szampana, na ciacho zaprosilam!), ze "Ojej, ale czemu? Staniesz sie nudziara! wszyscy scislowcy to nudziarze", to naprawde niewiedzialam co mam powiedziec. Zasmiac sie, zaplakac?

Mnie najbardziej denerwują komentarze ludzi, którzy nie podjęli żadnych studiów, a udają nie wiadomo kogo myślą że są ponad i krytykują jakby się najwięcej znali.

Moja znajoma- zeszłoroczna maturzystka. Już przed samą maturą wielkie ochy i achy na jakie to ona studia nie pójdzie, wciąż z delikatnymi docinkami w moją stronę, że ona to będzie na takich studiach, że ja ze swoimi mogę się przy niej chować.

Co do czego dziewczyna nie zdała matury z matmy, poprawki również i taki peszek, że na studia nie poszła żadne. Nagle front zmieniony o 180 stopni- pfe po co komu te studia, teraz to każdy ma tytuł magistra, i tak będziesz w Lidlu sprzedawać i takie tam... no ludzie!
Nie chciałam być wredna, ale na końcu języka już miałam jak osoba która nawet matury nie ma śmie wygłaszać sądy, że tytuł magistra nic nie znaczy, że teraz każdy ma i tym podobne

no ciśnienie mi skacze normalnie

A teraz jeszcze bidulka chodzi i wszem i wobec ogłasza jaką to ona nie jest ofiarą systemu bo maturę z matmy musiała pisać, jakie to niesprawiedliwe ochh, ciekawe ile osób by nie studiowało gdyby matura była zawsze obowiązkowa ( oczywiście przytyk do mnie bo maturę zdawałam kilka lat temu i akurat mnie matma ominęła). A za plecami jeszcze gada jaka to ona biedna, jakie to nie fair że Ja studiuje sobie dwa kierunki bo matury z matmy nie pisałam, a ona nie może pójść na żadne studia bo nie zdała.

Ehhh okresliłaby się dziewczyna czy warto mieć tego gównianego magistra w końcu czy jak...weź tu człowieku bądź mądry.

Myślę, że to podobny typ do Twojej koleżanki, która na studia nie poszła żadne ( może się nie dostała) a tak cudownie krytykuje jakie to studia nie są gówniane, och tak strasznie denerwują mnie tacy ludzie- musiałam to napisać.


A teraz do Autorki Jak tam Twoja sprawa?? Postanowiłaś coś? Pójdziesz na konsultacje?

[moooniaaaa]

Napisane przez pandulek

Siostra mojego TŻ- zeszłoroczna maturzystka. Już przed samą maturą wielkie ochy i achy na jakie to ona studia nie pójdzie, wciąż z delikatnymi docinkami w moją stronę, że ona to będzie na takich studiach, że ja ze swoimi mogę się przy niej chować.

Co do czego dziewczyna nie zdała matury z matmy, poprawki również i taki peszek, że na studia nie poszła żadne. Nagle front zmieniony o 360 stopni- pfe po co komu te studia, teraz to każdy ma tytuł magistra, i tak będziesz w Lidlu sprzedawać i takie tam... no ludzie!
Nie chciałam być wredna, ale na końcu języka już miałam jak osoba która nawet matury nie ma śmie wygłaszać sądy, że tytuł magistra nic nie znaczy, że teraz każdy ma i tym podobne

Nie chcę być złośliwa, ale ... o 180 stopni jak coś taka mała wtopa ...

[pandulek]

Napisane przez moooniaaaa

Nie chcę być złośliwa, ale ... o 180 stopni jak coś taka mała wtopa ...

hahah, no masz rację człowiek zdenerwowany to i wtopa się może zdarzyć

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Napisane przez pandulek

A za plecami jeszcze gada jaka to ona biedna, jakie to nie fair że Ja studiuje sobie dwa kierunki bo matury z matmy nie pisałam, a ona nie może pójść na żadne studia bo nie zdała.
(...)

Myślę, że to podobny typ do Twojej koleżanki, która na studia nie poszła żadne ( może się nie dostała) a tak cudownie krytykuje jakie to studia nie są gówniane, och tak strasznie denerwują mnie tacy ludzie- musiałam to napisać.

Nie, nie to ze ona nie poszla na studia bo nie zdala matmy, ona nie dostala sie na studia bo jest zbyt leniwa. Chyba nie pisala rozszerzenia?
Podstawa z matematyki to smiech na sali, co bardziej ogarniety gimnazjalista by ja napisal bez problemu.

Moja kolezanka nie poszla, wlasnie dlatego ze jest zbyt leniwa, i raczej juz jej sie uczyc nie chce.

moooniaaaa moze dziewcze wykonalo obrot, w glowie jej sie zakrecilo, i stad zmienila zdanie?;P

[knight]

Co do autorki - pewnie jeszcze się nie przestawiłaś. Ja w LO nie musiałam uczyć się bardzo dużo, żeby mieć dobre oceny. Nagle na studiach okazało się, że muszę uczyć się więcej, dłużej, nauka idzie mi mozolniej. Trzeba rozpisać sobie plan i się go trzymać, jeśli nie jest się zdyscyplinowanym! Jeśli możesz, porozmawiaj z kimś, kto ma dobre oceny, jaki ma system nauki, z czego się uczy. I przede wszystkim: jak dwa dni nie wystarczą, ucz się cztery. Jak nie cztery, ucz się tydzień. Jak nie tydzień, zacznij wcześniej. Ja na pierwszym roku też sobie nie radziłam, a teraz studiuję dwa kierunki i mam dobre oceny, ale to kwestia organizacji i uporu. Nie liczę na stypendium, ale uczę się dla swojej satysfakcji. Jasne, wielu studentów, którzy wyżej s*ają niż d*py mają powiedziałoby, że kierunki proste, przyjemne i wakacyjne.
I tu się odniosę do reszty dyskusji - jest to jedna z tych rzeczy, o których kwiat narodu pirmandoli bez umiaru i bez sensu. Znam ludzi z prawa, którzy ostro zakuwają i tych, którzy podchodzą do tego na luzie. Znam studentów polibudy, którzy nie robią nic poza sesją i tych, którzy zasuwają okrągły rok. Znam ludzi z kierunków humanistycznych, którzy bardzo się starają, by mieć rzetelną wiedzę i tych, którzy lecą na opracowaniach. Znam studentki różnych pedagogik, które nie dostały się na inne studia i te, które przyszły studiować, bo właśnie tego chciały. Znam panny z resocjalizacji, które są tam po coś, i te, które do zawodu się nie nadają. Gdyby świat był jeszcze taki prosty, jak niektórzy chcieliby sądzić...

[Hultaj]

skoro się uczysz, a nie zaliczasz, koleżanka dostaje 2 Ty 5, powinnas wg mnie iść do wykładowcy obejrzeć pracę. Czasami człowiek myśli, że się napasł wiedzą ;-),napisał na 3 str a4, a diabeł mógł tkwić w szczegółach.

[Rena]

no dobra, widze ze watek sie roooozwinal
A ten egzam z pierwszego postu juz zdany, czy autorka sie nie udziela bo kuje przed poprawka?

[nikolite]

Napisane przez andzia1989r

A autorka dostała konkretne wsparcie (że ma się nie przejmowac itd), rady (idź na konsultację, spróbuj zobaczyc swoją pracę), sugestie (może zły system nauki, zbyt ogólne odpowiedzi, za mało precyzyjny język). I tyle. Naprawdę nie sądzę by autorka mogła czuc się czymkolwiek urażona.

Potem dyskusja zeszła na prawo, i też się nikt nie wywyższał, nie nabijał. Starał się raczej tylko chłopakowi uświadomic jak jest, a nie, że poczytasz raz dwa orientujesz się w miarę i jest cacy.

Naprawdę nie wiem o co ci chodzi.

Ja wiem o co jej chodzi.
W celu uswiadamiania "potencjalnego" studenta prawa, wystarczyloby wyslac mu obszerne PW, zamiast wypisywac szczegoly tutaj.
Nie wyglada to fajnie i tyle.

Ktos wspomnial ze prawo i medycyna to jedne z najciezszych kierunkow, z czym nie moge sie nie zgodzic, jednak prawo nie moze sie rownac z medycyna mimo wszystko.
Pozdrawiam

[pelnia]

.

[knight]

Czy ja wiem? Ja na swoich studiach - humanistycznych i, że tak to ujmę, nie do końca humanistycznych - czasami mam rzeczy, które ciężko jest mi zrozumieć. Chociażby filozofię, trudno byłoby mi po prostu wyryć Wittgensteina, Davidsona, Fregego, Nietzschego, McLuhana. Zależy, jakie studia, jaka partia materiału, nie ma sensu uogólniać.

[Dont]

Dasz sobie radę!

Wiesz, jakie osoby przechodzą na drugi rok?
Te uparte!
Więc bądź uparta i nie daj się!

[pelnia]

.

[zzzielona]

A ja muszę się Wam pochwalić i powiem, że zaliczyłam najtrudniejszy egzamin w sesji ;P. Z mojej grupy, która liczy ok. 24 osoby zaliczyło tylko 6 osób. No i generalnie dość lekko mi idą te egzaminy w sesji.

Z tego powodu dziwię się nie tylko ja ale również osoby z mojej grupy, które zazwyczaj wszystko zaliczały a teraz już mają po kilka poprawek. A zawsze to ja miałam ten problem. Dziś podchodzą i z nadzieją w oczach oraz przekąsem pytają: "A., i jak biotechnologia?" a ja odpowiadam tylko: "Do przodu!" i już widzę to zdziwienie w ich oczach :P.

Tak jak widać... Na studiach różnie bywa, ale w końcu się zalicza, jak ktoś chce to może to zrobić. Jak ktoś już tu wspomniał - trzeba być upartym .

[ankaniehanka]

Autorko może za bardzo się stresujesz? Powtarzasz sobie w kółko 'nic nie umiem' i w końcu zaczynasz w to wierzyć?

[Veredise]

Gratulacje Zielona Co studiujesz?
Masz rację z tym, że na studiach wiele czynników się liczy, nie tylko głowa do nauki. Systematyczność, opanowanie, upór...
Ja nigdy nie miałam samych 6, nawet w podstawówce, w LO każda ocena się trafiała, na studia za pierwszym razem się nie dostałam, dopiero za drugim, a teraz mam 3 dyplomy, robię doktorat i pracuję na uczelni

Napisane przez zzzielona

Dziś podchodzą i z nadzieją w oczach oraz przekąsem pytają: "A., i jak biotechnologia?" a ja odpowiadam tylko: "Do przodu!" i już widzę to zdziwienie w ich oczach :P.

Taaa uwielbiam to :/ podbijanie swojej piłeczki cudzym kosztem :/ Oczywiście (żeby była jasność) nie o Ciebie mi chodzi, tylko o te osoby - nie zdały, więc szukają przyjaciela w niedoli. Bardzo dobrze, że ta odpowiadasz, ja zawsze tępię takie zachowania. Na zasadzie: moja kumpela, studiowałyśmy razem, skończyłyśmy, ja jeszcze kończyłam drugi kierunek, więc co mnie widziała, to pytała: a jak tam praca magisterska? dobrze, że ja już nie muszę pisać
Aż w końcu obroniłam się i na drugim kierunku, jak się dowiedziała ode mnie to mina jej zrzedła i jakoś już się ze mną nie spotyka od tego czasu...
Tak samo inna - męczyłam pracę magisterską, terminy leciały, groziło mi płacenie na uczelni za przedłużenie, jakbym nie zdążyła, a "koleżanka" mi pisze na gg: a ja napisałam w weekend 70 stron!
To był wrzesień i do teraz się nie obroniła, bo cały czas te swoje 70 stron poprawia.

[Capricorn_90]

Hej Kobitki. W zasadzie to mam podobny problem do autorki, a w sumie to chyba jednak inny...bo nie radzę sobie na studiach ponieważ jestem leniem , nie umiem się skutecznie uczyc, jestem niesystematyczna i uczę się na ostatnią chwilę wszystkiego.Więc błagam Was o pomoc i wskazówki jak mam się uczyc ze zrozumieniem , wiadomo że niektóre rzeczy trzeba po prostu wykuc ale większośc można jakoś na logikę chyba nie?
Jak tak piszecie to widzę jakie jesteście mądre , a przede wszystkim macie doświadczenie jak się uczyc.Wiem na pewno ,że muszę byc bardzo systematyczna i powtarzac materiał i tak będę robic od drugiego semestru o ile zalicze poprawki
Pozdrawiam

[miczka21]

Napisane przez Capricorn_90

Hej Kobitki. W zasadzie to mam podobny problem do autorki, a w sumie to chyba jednak inny...bo nie radzę sobie na studiach ponieważ jestem leniem , nie umiem się skutecznie uczyc, jestem niesystematyczna i uczę się na ostatnią chwilę wszystkiego.Więc błagam Was o pomoc i wskazówki jak mam się uczyc ze zrozumieniem , wiadomo że niektóre rzeczy trzeba po prostu wykuc ale większośc można jakoś na logikę chyba nie?
Jak tak piszecie to widzę jakie jesteście mądre , a przede wszystkim macie doświadczenie jak się uczyc.Wiem na pewno ,że muszę byc bardzo systematyczna i powtarzac materiał i tak będę robic od drugiego semestru o ile zalicze poprawki
Pozdrawiam

Nie ma innej opcji jak wziąść się za naukę , lepiej wszystko zdać w pierwszym terminie i oddać się błogiemu lenistwu

[Capricorn_90]

No tak ale ja już mam nie zdane egzaminy więc i tak mnie czeka II termin.

[miczka21]

Ja też mam poprawki nawet 2 , ale jakoś muszę dać radę .
Też planowałam , że skończę sesje wcześniej , jednak nie dałam rady , miała 2 ciężkie egzaminy . Chociaż jak bym się wcześniej uczyła to pewnie by tak nie było .

[Capricorn_90]

Też myślę,że gdybym była systematyczna od początku roku to bym dała rade, a że uczyłam się dwa dni przed bardzo dużą ilośc niełatwego materiału no to cóż...Ale jaki Ty masz np. sposób na skuteczną naukę?

[miczka21]

To zależy jaki rodzaj materiały .Kilka razy przeczytasz i wszystko wiesz , a czasem to ze 100 razy i ciągle się myli . Jedyny skuteczny sposób to odcięcie mnie od laptopa . Nie które rzeczy można skojarzyć , a nie które trzeba kuć aż się zapamięta . Ja ucząc się lubie pisać sobie na kartce , w ten sposób łatwiej zapamiętuje i sprawdzam sama siebie na ile umiem i jak dobrze . Czasem pisze na laptopie , w ten sposób jest szybciej .
Najlepiej uczyć się wcześniej , bo jak przed egzaminem czytam coś pierwszy raz w życiu to wtedy nie ma dobrej metody tylko trzeba liczyć na szczęście , że dostanie się to co umie , ściągnie albo wykładowca da banalne pytania i pobłażliwe sprawdza .