Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią

[rosyblush]

a mnie to strasznie irytuje jak umawiam sie z kims nap . z tydzien przed, na jakas impreze albo cos i naprawde licze na ta osobe. Licze tez na to ze jak tej osobie co wypadnie to ona mnie poinformuje na czas. Ale niee.....trzeba sie samemu dopytywac caly tydzien ' to jak idzemy?' ' idziemy! ' ...a dzien przed chce ustalic godzine i miejsce spotkania to ta osoba ' oooo sorry zapomnialam ci powiedziec.. nie moge' .

[201610310857]

Napisane przez rosyblush

a mnie to strasznie irytuje jak umawiam sie z kims nap . z tydzien przed, na jakas impreze albo cos i naprawde licze na ta osobe. Licze tez na to ze jak tej osobie co wypadnie to ona mnie poinformuje na czas. Ale niee.....trzeba sie samemu dopytywac caly tydzien ' to jak idzemy?' ' idziemy! ' ...a dzien przed chce ustalic godzine i miejsce spotkania to ta osoba ' oooo sorry zapomnialam ci powiedziec.. nie moge' .

tak! albo co gorsze, naszykujesz się, dzwonisz do laski, ze czekasz, a ona, że jednak nie idzie:p ala:

[ankasz]

Napisane przez peggy_blue

o kurcze, ja mam kolegę, który pisze właśnie magisterkę i w sumie za każdym razem jak go widzę, to z grzeczności pytam, jak tam idzie pisanie a któregoś pięknego dnia mi wygarnie, jak go wkurzałam cały rok akademicki

dziewczyny, naprawdę tak to wkurza? przysięgam, pytałam z sympatii, nie wścibstwa czy złośliwości

Napisane przez Amanda:)

Ja też się zawsze pytam znajomych Sama piszę, oni też więc zawsze jest jakiś temat na rozpoczęcie konwersacji. Mnie jakoś takie pytania nie irytują, nawet ze strony rodziców którzy pytają o to bardzo często.

wiecie, samo pytanie z grzeczności, nie jest denerwujące. Denerwujące są hasła "Ile masz jeszcze czasu? Tak mało? Zdążysz? A dasz radę? Bylebyś dała. Ile jeszcze musisz napisać? Musisz sie pośpieszyć"
to ostatnie doprowadza mnie do szewskiej pasji, bo co ktoś obcy (a nawet mama, która o pisaniu pracy nie ma najmniejszego pojęcia) może wiedzieć, ile mam jeszcze do napisania i czy się wyrobię.
Mam wrażenie, że cały świat tylko czeka, aż faktycznie nie zdążę napisać tej pracy, żeby triumfalnie wyskoczyć z transparentem "A nie mówiłam?!"

[Celestia]

Napisane przez rosyblush

a mnie to strasznie irytuje jak umawiam sie z kims nap . z tydzien przed, na jakas impreze albo cos i naprawde licze na ta osobe. Licze tez na to ze jak tej osobie co wypadnie to ona mnie poinformuje na czas. Ale niee.....trzeba sie samemu dopytywac caly tydzien ' to jak idzemy?' ' idziemy! ' ...a dzien przed chce ustalic godzine i miejsce spotkania to ta osoba ' oooo sorry zapomnialam ci powiedziec.. nie moge' .

Nie cierpie takich sytuacji

[rosyblush]

Napisane przez Edeldredzia

tak! albo co gorsze, naszykujesz się, dzwonisz do laski, ze czekasz, a ona, że jednak nie idzie:p ala:

W takiej sytuacji tez juz bylam ostatnio to nawet ustalilismy godzine i miesjce, 30 min przed -> bylam w drodze, dzwonie do kolezanki ze juz jade ,a ona do mnie ze jeszczce nawet nie zaczela sie przygotowywac bo chyba jednak nie idzie , jest taaaaaaaka zmeczona.

[kobietasukcesu]

Napisane przez Edeldredzia

[/B]
: cojest:


Edeldredzia)

Przepraszam, czytam na domysł

[201610310857]

Napisane przez rosyblush

W takiej sytuacji tez juz bylam ostatnio to nawet ustalilismy godzine i miesjce, 30 min przed -> bylam w drodze, dzwonie do kolezanki ze juz jade ,a ona do mnie ze jeszczce nawet nie zaczela sie przygotowywac bo chyba jednak nie idzie , jest taaaaaaaka zmeczona.

Nienawidze tego!

Napisane przez kobietasukcesu

Przepraszam, czytam na domysł

Nie ma problemu
Prawie każdy myli

[Ejniacz]

Napisane przez czarno czarna

Nie rozumiem dzisiejszej mody. Ten kto jest gorszy tak naprawdę jest lepszy. Już tłumaczę o co chodzi.

Moja koleżanka zapomniała zadania i mówi z uśmiechem na twarzy"Ja już pewnie nie znajdę tego zadania. Mam taki bałagan w pokoju że nawet przejść nie idzie". Na to druga koleżanka również z uśmiechem " U ciebie przejść nie idzie a u mnie nawet drzwi nie można otworzyć". A ja na to, czy nie można po prostu posprzątać. Na to znowu ta pierwsza " Ale ja jestem takim leniem że mi się nawet nie chce z łóżka wstać rano".
Chwilę później ja się szczerze przyznałam, że jestem pedantyczna i mam idealny porządek. Na to one " no co ty, chyba zwariowałaś. Na co ci to ?"

Albo gdy była spowiedź to wszyscy mówili " Ja to chyba nie byłem z dwa lata w spowiedzi" , " A ja to wcale do kościoła nie chodzę", " A ja zrobiłam mam tyle grzechów że rozgrzeszenia nie dostanę".
A kto powie gorszą rzecz o sobie ten budzi większe uznanie w oczach innych. Chore. Wychodzi na to ż nikt z mojej klasy nie ma własnego zdania

Nie można. Mnie nie chce się sprzątać i sama czasem rzucę w towarzystwie, że łatwiej do mojego pokoju wrzucić granat i zamknąć drzwi niż posprzątać Nie dziwię się i nie komentuję że ktoś ma idealny porządek i wszystko pod linijkę no i nie chcę tez żeby się ktoś mojego profesjonalnego bałaganu czepiał.

Od razu mówię że nie żyję zatopiona w kurzu i brudzie, mój bałagan dotyczy ubrań, gazet, butów itp. Często myję i zamiatam podłogę i wtedy siłą rzeczy podnoszę wszystkie graty z ziemi aaaale potem one i tak na nią wracają.

[medija]

ww


---------- Dopisano o 23:53 ---------- Poprzedni post napisano o 23:49 ----------

Napisane przez Hefrena

Wiem, że o dzieciach juz mnóstwo było tekstów, ale nie mogę się przestać dziwić zdumieniu np. mojej rodziny kiedy pytaja mnie o siostrę tż- małżeństwo świeżo po 30 i 3 lata po slubie. I pierwsze pytanie ZAWSZE- a maja dzieci?? a jak odpowiadam że nie- ,, co? ale jak to?? może nie mogą? co, no powiedz, mają problemy?'' Jezu, ludzie są młodzi, budują dom, mają absorbujące prace...... a jak tłumacze ze nic im nie ejst i może nawet nie chcą, to wszyscy no coś ty! głupstwa gadasz! po to są przecież małżeństwem żeby dzieci mieć!

Druga sprawa: nigdy nie czułam potrzeby prawa jazdy. Nie i już. Jednak rodzina, znajomi i reszta tak mnie już męczyli że uległam. Zdawałam 6 razy. Im dłużej to trwało, tym bardziej nachalni byli w kwestii egzaminów. I choć dalej uparcie powtarzam, że gdyby się nie doczepili to bym prawka nie zrobiła, oni dalej swoje- każdy muuusi mieć prawo jazdy itd. A zrezygnować? Hahaha.....
Matko, aż mi dawna irytacja powróciła......

a ja wlasnie nie rozumiem tego, dlaczego wogole poszlas na to prawko?nie mialas takiej potrzeby, a pod presja zobilas to?mialam tak samo jak ty , tez naciskali mnie znajomi czy mama( niektorzy mieli prawko a niektorzy nie taki maly paradoks)denerowali mnie strasznie , na poczatku nic sie nie odzywalam, ale jak uslyszalam od jednego kumpla(juz nie jest moim kolega)ze kazda kobieta powinna miec prawko, to myslalam ze mu wygarne i wybuchne..ale ze jestm z natury spokojna osoba to zerwalam kontakt, a potem zaczelam myslec ze w zasadzie czemu nie moze to dobry pomysl, ale czulam w srodku ze to jest niezgodne z moim pragnieniem, niewazne, mieszkalam za granica a tam zdaje sie prawko troche inaczej, najpierw testy potem sobie jezdzisz autkiem juz legalnie ulicami i masz 2 lata zeby zrobic praktyke czyli miec pelne prawko, poszlam na testy zdalam bez problemu, ale jak wsiadlam za kierownice to bylo wtedy olsnienie-co ja robie?z 2-3 razy pojezdzilam zeby sie sprawdzic i okzalo sie ze dobrze mi idzie ale nadal czulam dyskomfort i cos mnie ugryzlo od srodka, wtedy zdalam sobie sprawe ze ja spelniam marzenie kogos kto nie ma prawka lub robie to co inni mi narzucali, jak to sobie uswiadomilam, od razu porzucilam chec zdawania na prawko, dalej mi mowili ze jak moglam tak zrobic ze juz pol egzaminu za mna ze to mi sie przyda w zyciu, ale tak naprawde kazdy mial gdzies to co ja chce..wtedy wybuchnelam powiedzialam ze nikt nie bedzie kierowal mna i moim zyciem, i co sie stalo teraz to czuje sie wysmienicie ze tego nie zrobilam, nie dalam za wygrane, i mam spokoj juz nikt nie mowi mi co mam robic, odzyskalam spokoj a znajomi czuja respekt wzgledem mnie, takze prosze was nie robcie niczego wbrew sobie bo bedzie was to gryzlo, to musi wyjsc od was, wy sami musicie tego chciec a jak ktos ma chore ambicje lub nie spelnione marzenia to jesgo problem , pozdrawiam wszystkich i nie dawajcie sie

[comfortably]

Napisane przez rosyblush

W takiej sytuacji tez juz bylam ostatnio to nawet ustalilismy godzine i miesjce, 30 min przed -> bylam w drodze, dzwonie do kolezanki ze juz jade ,a ona do mnie ze jeszczce nawet nie zaczela sie przygotowywac bo chyba jednak nie idzie , jest taaaaaaaka zmeczona.

Ja się wczoraj umówilam z kolegą, cały dzień chodziłam w piżamie, ogólnie miałam leniwy dzieeeń, ale specjalnie dla niego się ogarniałam (1,5 h mi to zajęło), dojechalam na miejsce spotkania (30 min), czekałam na niego 30 minut, na smsy nie odpisywał, nie odbierał, więc wróciłam do domu. Dopiero, gdy bylam w domu, napisał mi, że miał kłopot i nie mógł przyjść.
Byłam wściekła, że straciłam tyle czasu, a mogłam się pouczyć lub poleżeć przed tv.

[Dagusiac]

Napisane przez ankasz

wiecie, samo pytanie z grzeczności, nie jest denerwujące. Denerwujące są hasła "Ile masz jeszcze czasu? Tak mało? Zdążysz? A dasz radę? Bylebyś dała. Ile jeszcze musisz napisać? Musisz sie pośpieszyć"
to ostatnie doprowadza mnie do szewskiej pasji, bo co ktoś obcy (a nawet mama, która o pisaniu pracy nie ma najmniejszego pojęcia) może wiedzieć, ile mam jeszcze do napisania i czy się wyrobię.
Mam wrażenie, że cały świat tylko czeka, aż faktycznie nie zdążę napisać tej pracy, żeby triumfalnie wyskoczyć z transparentem "A nie mówiłam?!"

Mogę się podpisać pod wszystkim co napisałaś. Wyjęłaś mi to z ust

[Shinn]

Mnie dziwi, że ludzie tak szybko oceniają na podstawie wyglądu. Co czasem nijak ma się do rzeczywistości. Ostatnio będąc w centrum handlowym wyszłam przed zapalić. Stała grupka chłopaków w wieku 16-17 lat i komentowała każdego kto przechodzi. Chyba byli święcie przekonani, że ich nie słyszę bo mam słuchawki w uszach. No niestety... Dowiedziałam się, że jestem emo
Cóż, miałam na sobie tunikę, dżinsy i trampki w panterkę. Plus okulary korekcyjne i włosy spięte w koczek.

[linaya]

Dziwią mnie ludzie, którzy strasznie się przechwalają, jaką super mają pracę, w jakiej to prestiżowej firmie/jednostce/znanym miejscu pracują, jakie rozległe mają znajomości, z iloma ważnymi i znanymi figurami są na "ty", jakie mają super perspektywy i widoki na zrobienie błyskotliwej kariery itp. A gdy się takiego "błyskotliwego karierowicza" poprosi, by pomógł w szukaniu pracy, wolnego etatu, wykorzystał swoje znajomości, zaraz się słyszy: yyyy, no wiesz, ja tam za krótko pracuję, u nas są redukcję i sam nie jestem pewien jak długo tam popracuję, XY znam, ale słabo, nie na tyle, by go prosić o przysługę. To po co się tak chwali? Ja w sytuacjach, gdy ktoś prosi mnie o pomoc w szukaniu pracy, zawsze odpowiadam: ok, spytam, dowiem się, dam ci znać.

W ogóle irytujące jest przechwalanie się na wyrost w jakiejkolwiek dziedzinie. Mam znajomego, który w kółko opowiadał, jaki to z niego zaprawiony w bojach rowerzysta, roztaczał wizje dalekich tras, w które rzekomo jeździ, opisywał swój wypasiony sprzęt, łącznie z kaskiem i ochraniaczami itp. Gdy chciałam się z nim umówić na wspólną wycieczkę rowerową (skoro taki zapalony, to może pokaże jakąś fajną trasę), to najpierw wciąż mu nie pasowały terminy, cały czas przekładał ową wycieczkę "na święty Nigdy", a przyciśnięty do muru przyznał, że on nie jeździ tak daleko, że właściwie to jest w kiepskiej kondycji i dawno już nie siedział na rowerze. Więc po kiego grzyba takie przechwałki?

[ankasz]

Napisane przez Dagusiac

Mogę się podpisać pod wszystkim co napisałaś. Wyjęłaś mi to z ust

i jeszcze dodam, że denerwują mnie kolezanki, które muszą na każdym kroku zaznaczać, że maja więcej stron napisanych, niż ja.
I oczywiscie tłumaczenia, że jeden temat jest taki, że można go opisywać przez 200 stron i dalej nie wyczerpie się materiałów, a inny taki, że będąc przy 50-tej stronie wypadałoby wkleić bibliografię i zakończyć pisanie, nie przechodzą :/

[yousuck]

Tak jest ze wszystkimi pracami pisemnymi - licytacja, kto napisał więcej im więcej stron, tym większy prestiż. Tyle, że później okazuje się, że to 200 stron to lanie wody, powtórzenia, a nie o to przecież chodzi.

[carpaibex]

Mnie dziwi czy irytuje jedna sprawa. Myślę, ze w dzisiejszych czasach jest to bardziej nasilone u licealistów niż studentów, ale mogę się mylić. Uznawanie kogoś za odludka, kompletnego sztywniaka etc. jeżeli ktoś nie imprezuje co weekend, nie chwali się ile wypił, ile dziewczyn/chłopaków wylizał i ile potem rzygał. I wielkie zdziwienie, kiedy opowiadam, że w weekend nie robiłam nic ciekawego, odpoczywałam, byłam w domu lub (nie daj Boże!) uczyłam się. W mojej szkole mam wrażenie, że miarą człowieka są własnie imprezy, co mnie strasznie wkurza. Lubię przebywać z ludźmi i się bawić, ale nie zawsze mam na to ochotę.

[makeupnotwar]

no u nas ostatnio miała być na studiach praca do 7 stron, oczywiście 2 (!) nadgorliwców napisało na 17 i później babka reszcie grupy kazała wydłużać. ale sie zdenerwowaliśmy... :<

[Dagusiac]

Napisane przez ankasz

i jeszcze dodam, że denerwują mnie kolezanki, które muszą na każdym kroku zaznaczać, że maja więcej stron napisanych, niż ja.
I oczywiscie tłumaczenia, że jeden temat jest taki, że można go opisywać przez 200 stron i dalej nie wyczerpie się materiałów, a inny taki, że będąc przy 50-tej stronie wypadałoby wkleić bibliografię i zakończyć pisanie, nie przechodzą :/

Dokładnie! Jak mówię, że mam np.30stron i jestem w połowie pracy to zaczyna się"O jaaaa, ale chyba dobijesz do 100"? Nie wiem kurde czy dobiję, bo jeśli wyczerpię temat to nie będę lać wody.
Rzadko na studiach musieliśmy pisać prace zaliczeniowe, bo zazwyczaj mamy egzaminy, ale zdarzyło się 2 razy i podali ile minimum stron trzeba napisać. Pamiętam, że miałam temat "Ruchy separatystyczne na przykładzie narodu Baskijskiego" (coś w tym stylu). Do minimum brakowało mi chyba 3 strony, ale facet powiedział, że krótszych prac nie przyjmie. W efekcie nie byłam zadowolona z pracy, bo po prostu lałam wodę.

Napisane przez carpaibex

Mnie dziwi czy irytuje jedna sprawa. Myślę, ze w dzisiejszych czasach jest to bardziej nasilone u licealistów niż studentów, ale mogę się mylić. Uznawanie kogoś za odludka, kompletnego sztywniaka etc. jeżeli ktoś nie imprezuje co weekend, nie chwali się ile wypił, ile dziewczyn/chłopaków wylizał i ile potem rzygał. I wielkie zdziwienie, kiedy opowiadam, że w weekend nie robiłam nic ciekawego, odpoczywałam, byłam w domu lub (nie daj Boże!) uczyłam się. W mojej szkole mam wrażenie, że miarą człowieka są własnie imprezy, co mnie strasznie wkurza. Lubię przebywać z ludźmi i się bawić, ale nie zawsze mam na to ochotę.

Ja też uchodziłam za lekkiego odludka bo nie wychodziłam non stop na imprezy. Po prostu nie lubię klubów, upijam się rzadko Wolę wyjść do pubu na drinka, albo do kawiarni na kawę czy przejść się do kina. Czy to tak trudno zrozumieć?

[czarno czarna]

Napisane przez carpaibex

Mnie dziwi czy irytuje jedna sprawa. Myślę, ze w dzisiejszych czasach jest to bardziej nasilone u licealistów niż studentów, ale mogę się mylić. Uznawanie kogoś za odludka, kompletnego sztywniaka etc. jeżeli ktoś nie imprezuje co weekend, nie chwali się ile wypił, ile dziewczyn/chłopaków wylizał i ile potem rzygał. I wielkie zdziwienie, kiedy opowiadam, że w weekend nie robiłam nic ciekawego, odpoczywałam, byłam w domu lub (nie daj Boże!) uczyłam się. W mojej szkole mam wrażenie, że miarą człowieka są własnie imprezy, co mnie strasznie wkurza. Lubię przebywać z ludźmi i się bawić, ale nie zawsze mam na to ochotę.

Ja tak mam już w gimnazjum. Ten kto nie wychodzi w piątek po lekcjach jest uznawany za kujona. Nawet nie musi się uczyć

[BioIvO]

Napisane przez yousuck

Tak jest ze wszystkimi pracami pisemnymi - licytacja, kto napisał więcej im więcej stron, tym większy prestiż. Tyle, że później okazuje się, że to 200 stron to lanie wody, powtórzenia, a nie o to przecież chodzi.

Napisane przez Dagusiac

Do minimum brakowało mi chyba 3 strony, ale facet powiedział, że krótszych prac nie przyjmie. W efekcie nie byłam zadowolona z pracy, bo po prostu lałam wodę.

Nie wiem co to za moda na pisanie ile wlezie. Czasami na egzaminach zdarza się, że wykładowcy zwracaja uwagę na objętość odpowiedzi a nie na dokładność. Wg mnie lepiej odpowiedzieć precyzjnie i krótko na konkretne przecież pytanie niż pisać o wszystkim, bo a nuż trafi się w sedno.
Umiejętnośc wybierania najbardziej wartościowych treści też powinno się liczyć.
Widziałam kilka prac magisterskich po 80-100 stron i jak przyszło co do czego to moim zdaniem w temacie było może ze 20, a reszta mocno naciagana około tematu.

[201607231707]

Napisane przez Ejniacz

Nie można. Mnie nie chce się sprzątać i sama czasem rzucę w towarzystwie, że łatwiej do mojego pokoju wrzucić granat i zamknąć drzwi niż posprzątać Nie dziwię się i nie komentuję że ktoś ma idealny porządek i wszystko pod linijkę no i nie chcę tez żeby się ktoś mojego profesjonalnego bałaganu czepiał.

Od razu mówię że nie żyję zatopiona w kurzu i brudzie, mój bałagan dotyczy ubrań, gazet, butów itp. Często myję i zamiatam podłogę i wtedy siłą rzeczy podnoszę wszystkie graty z ziemi aaaale potem one i tak na nią wracają.

Tak jak ja . I strasznie mnie wkurza mówienie "Wystarczy posprzątać" Nie wpadłabym na takie rozwiązanie

Napisane przez carpaibex

Mnie dziwi czy irytuje jedna sprawa. Myślę, ze w dzisiejszych czasach jest to bardziej nasilone u licealistów niż studentów, ale mogę się mylić. Uznawanie kogoś za odludka, kompletnego sztywniaka etc. jeżeli ktoś nie imprezuje co weekend, nie chwali się ile wypił, ile dziewczyn/chłopaków wylizał i ile potem rzygał. I wielkie zdziwienie, kiedy opowiadam, że w weekend nie robiłam nic ciekawego, odpoczywałam, byłam w domu lub (nie daj Boże!) uczyłam się. W mojej szkole mam wrażenie, że miarą człowieka są własnie imprezy, co mnie strasznie wkurza. Lubię przebywać z ludźmi i się bawić, ale nie zawsze mam na to ochotę.

U mnie w szkole wszyscy są w szoku, jak słyszą, że nie chcę wyjść z innymi na piwo do parku . A jak tłumaczę, że wolę wypić to piwo z moją mamą podczas np. robienia ciasta, to szooook i mówienie, że kłamię .

[yousuck]

I strasznie mnie wkurza mówienie "Wystarczy posprzątać" Nie wpadłabym na takie rozwiązanie

Ja też mam problem z utrzymywaniem porządku - gdy raz zapanuje chaos, nie jestem w stanie zmobilizować się do uprzątnięcia tego. Jest bałagan ale dbam o czystość, właściwie kuchnię i łazienkę zawsze mam wypucowaną. Podziwiam osoby które mają więcej zapału do sprzątania, ale niech nie mówią mi, że mam coś zmienić, to mój dom.

[peggy_blue]

Napisane przez makeupnotwar

no u nas ostatnio miała być na studiach praca do 7 stron, oczywiście 2 (!) nadgorliwców napisało na 17 i później babka reszcie grupy kazała wydłużać. ale sie zdenerwowaliśmy... :<

po prostu nienawidzę tego! w liceum miałam taką "mądrą", która w klasie humanistycznej uczyła się z podręcznika również treści rozszerzonych, przez co nauczycielka -starowinka myślała, że cała klasa to omawiała- serio, nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu...

co do bałaganu- mam mamę pedantkę, więc automatycznie z wyjazdem na studia przestałam się kontrolować w tej kwestii ale to tzw. "czysty" bałagan, wystarczy 5 minut na złożenie ciuchów do szafy, ogarnięcie notatek i kosmetyków i już jest pięknie

[ville]

Napisane przez peggy_blue

po prostu nienawidzę tego! w liceum miałam taką "mądrą", która w klasie humanistycznej uczyła się z podręcznika również treści rozszerzonych, przez co nauczycielka -starowinka myślała, że cała klasa to omawiała- serio, nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu...

W liceum wg dziennika miałam przed sobą taką koleżankę. Prezentacja referatów: ona 15 stron, ja 5. Pal licho, ale czasem przez to miałam gorszą ocenę

I zgadzam się co do kwestii wyliczanki, kto jest gorszy. Dziwna sprawa

[boinnenazwybylyzajete]

Dziwi mnie jak wiele wizażanek po zmianie na ten nowszy look na wątkach normalnie (według mnie) przesadzało. Rozumiem, napisać ładnie i kulturalnie, że nowy look im się nie podoba, bo blablabla... , a nie, że beznadziejnie, że szefostwu się w głowie poprzewracało, że odejdą bo jest brzydko Jakby 'góra' specjalnie, na złość nam wszystkim dała nowy wygląd

[Shinn]

Dziwi mnie zachowanie nastolatek w miejscach publicznych. Zawsze wnerwiała mie muzyka głośno puszczana z telefonu... Ale dziś miałam ochotę w spokoju poczytać książkę, na parkowej ławeczce... Wystawić buzie do słońca, a nie wysłuchiwać z ławki obok bandy rozwydrzanych gimnazjalistów, którzy kiwali się do piosenek Basshuntera. Do tego żywo komentując co robili na ostatniej imprezie. Nie wspomnę o puszkach piwa, które trzymali w dłoniach. Nie rozumiem... Chyba się starzeje

[yousuck]

Miałam podobne wrażenie. Złośliwiec pisał zresztą, że 2. dobę jest bez snu, praca na pełnych obrotach, spełnianie każdych fanaberii Wizażanek... ok, nowy wygląd niezbyt był trafiony, ale możnaby wykazać się większym zrozumieniem

[matyldaaaa]

1.Przeżywanie przez znajomych, że jak wracam spod prysznica to jestem cała czerwona, nie dociera do nich, że lubię się kąpać w gorącej wodzi i moja skóra tak reaguje (mieszkam w akademiku).

2.Ruszanie i grzebanie w moich rzeczach bez pytania.

3.Oznajmianie mi "zrobię sobie zdjęcie twojej pracy/ projektu albo pożyczę sobie zeszyt". Nie mam nic przeciwko ale fajnie by było gdyby to było pytanie, a nie rzecz oczywista.

4.Grzebanie w moim telefonie, oczywiście bez jakiegokolwiek zapytania i do tego jeszcze głupkowate komentarze w stylu "boże czego ty słuchasz".

5.Postawa osób "wiem wszystko najlepiej", nie mówiąc już o narzucaniu mi swojego zdania oraz to, że jak mówię "wiem to na 100%" to ta osoba odpowiada mi "ale mi się, wydaje, że to jest jednak to i to będzie to na pewno".

6.Gadanie mi co chwila, że trzeba się uczyć do kolosa/egzaminu i przyłażenie co chwila z zapytaniem czy już się coś uczyłam. A zwłaszcza informowanie mnie (tak choćby mnie to coś w ogóle obchodziło) ile już się nauczył i jak ja zaraz nie zacznę to tego nie ogarnę.

7.Dziwienie się, że się nie uczę, nikt w ogóle nie przyjmuje do wiadomości, iż może ja już to potrafię albo po prostu mam jakiś powód żeby to olać i zostawić sobie na następny termin.

8.Przekonanie mojej współlokatorki, że jeżeli nie pójdę na korki z danego przedmiotu to na pewno nie zdam egzaminu na koniec więc będę i tak musiała płacić za warunek dlatego lepiej tą kasę wydać na korki (nie wiem dlaczego mam wrażenie, że lepiej mi idzie z tego przedmiotu, a jej te korki nic nie dają ).

9.Pytania mojej koleżanki z liceum gdy skończyłam 18 lat dlaczego ja nie idę na prawko przecież to jest oczywiste, że wszyscy w tym wieku muszą iść na prawko.

10.Swatanie mnie i insynuacje na temat rzekomego związku z moim przyjacielem.

[Dagusiac]

Napisane przez Shinn

Dziwi mnie zachowanie nastolatek w miejscach publicznych. Zawsze wnerwiała mie muzyka głośno puszczana z telefonu... Ale dziś miałam ochotę w spokoju poczytać książkę, na parkowej ławeczce... Wystawić buzie do słońca, a nie wysłuchiwać z ławki obok bandy rozwydrzanych gimnazjalistów, którzy kiwali się do piosenek Basshuntera. Do tego żywo komentując co robili na ostatniej imprezie. Nie wspomnę o puszkach piwa, które trzymali w dłoniach. Nie rozumiem... Chyba się starzeje

Mnie też irytują takie wyzwolone gimnazjalistki Ale to jest w nic w porównaniu do dzisiejszej opowieści mojego dziadka Jechał autobusem i stała grupka dzieciaków/nastolatków, wszyscy pijani, zionęło od nich alkoholem. Oczywiście puszczali na głos muzykę z telefonów, darli się i nagle dwie dziewczyny zaczęły się kłócić. Jedna mówi "Bo ci zaraz wy****ę" a druga "No dawaj" no i plask w papę Ta, która dostała rzuciła się na ta drugą, a jak autobus stanął na przystanku to ją wypchnęła. Dziadek mówi, że był w ciężkim szoku i nie wierzył w to co widzi.

[kobietasukcesu]

Ach, jak młodość w człowieku buzuje to się inaczej myśli . Też parę lat temu jak słyszałam, że ktoś ma wolną chatę i zamierza się pouczyć i odpocząć przed tv to miałam taką minę: Bo dla mnie wolna chata= picie, picie i jeszcze raz picie

Ale się człowiek starzeje i zmienia