Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią

[wyszukiwarka]

Napisane przez linaya

Mój jeden znajomy lubuje się w wymyślaniu takich skrótów: "zapro" (zaproszenie), "pożąd" (pożądanie chyba), a także w dosłownych tłumaczeniach angielskich zwrotów np. proszę znajdź moje zdjęcia (w mailu, w kontekście: przesyłam ci zdjęcia) czy mieliśmy dobry czas (w kontekście: dobrze się bawiliśmy). Strasznie mnie to irytuje

mnie natomiast irytuje,jak ktoś mówi,że była mega zabawa Wkurza mnie to słowo -"mega" Dużo osób mówi: "ale było meega" , "to jest mega fajne" itp.

[gramwzielone]

Napisane przez wika82

Dlaczego brak chęci posiadania dziecka, to egoizm? Jak ktoś nie chce, to nie chce.
No i nikt nie pisał, że albo dziecko, albo ślub. Jedno i drugie jest ok, tylko dla każdego w grę wchodzi różna kolejność.

Nie zrozumiałaś mnie.

Chodziło mi o to, że dla mnie dziwnym jest podejście że: o ślub to poważna decyzja, że musimy być pewni siebie, że musimy spędzić ze sobą dużo czasu i mieć dużo wspólnych przeżyć, a jeśli chodzi o kwestie dziecka to już niekonieczne są te wszystkie warunki.

I nie, nie chodzi o to że jestem zwolenniczką dzieci po ślubie czy nie, ale o to że nie rozumiem dlaczego para, która nie jest siebie na tyle pewna żeby wziąć ślub decyduje się na dziecko. Może jestem dziwna, ale dla mnie decyzja o dziecku jest o wiele poważniejsza niż o ślubie. I tyle.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Po prostu chęć posiadania dziecka nie ma nic wspólnego z chęcia utworzenia formalnego związku.

[gramwzielone]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;26736413]Po prostu chęć posiadania dziecka nie ma nic wspólnego z chęcia utworzenia formalnego związku.[/QUOTE]Ale była mowa o takich ludziach, którzy niby chcą sformalizować swój związek, ale twierdzą że nie są na to gotowi, że nie są jeszcze siebie pewni, a decydują się na dziecko.

[Vivienne]

Napisane przez gramwzielone

Ale była mowa o takich ludziach, którzy niby chcą sformalizować swój związek, ale twierdzą że nie są na to gotowi, że nie są jeszcze siebie pewni, a decydują się na dziecko.

A może po prostu chodzi o finanse? Może po prostu chcą wziąć ślub i zrobić wesele z pompą? A wcześniej właśnie stoją na drodze inne wydatki.

[liquefy]

Napisane przez Vivienne

A może po prostu chodzi o finanse? Może po prostu chcą wziąć ślub i zrobić wesele z pompą? A wcześniej właśnie stoją na drodze inne wydatki.

właśnie. żeby pozwolić sobie na duże wesele, trzeba porządnie się naoszczędzać. ja wolałabym być młodą mamą i mieć dziecko dość wcześnie, a wesele aż tak ważne nie jest moim zdaniem, więc nie dziwie sie takim ludziom

[YipYip]

Napisane przez wyszukiwarka

mnie natomiast irytuje,jak ktoś mówi,że była mega zabawa Wkurza mnie to słowo -"mega" Dużo osób mówi: "ale było meega" , "to jest mega fajne" itp.

Mnie swego czasu, gdy usłyszałam pierwszy raz to MEGA, aż zamurowało.
Podobnie miałam z następującym:
"Ale była impreza. - Noooo, było grubo!"

[gramwzielone]

Napisane przez Vivienne

A może po prostu chodzi o finanse? Może po prostu chcą wziąć ślub i zrobić wesele z pompą? A wcześniej właśnie stoją na drodze inne wydatki.

Ale ja pisałam o tym co mówią. Bo nie będę przecież zastanawiać się czy może jednak co innego mówią co innego myślą. I wypowiadałam się na temat konkretnego przykładu: ślub - nie, bo za wcześnie, nie jesteśmy pewni siebie itp, dziecko - a i owszem.

[pani-jesień]

Napisane przez gramwzielone

Ale była mowa o takich ludziach, którzy niby chcą sformalizować swój związek, ale twierdzą że nie są na to gotowi, że nie są jeszcze siebie pewni, a decydują się na dziecko.

Bo zazwyczaj te decyzje są... jakby to powiedzieć... nie bardzo zaplanowane

[dziuba85]

No tak, często dziecka się nie planuje, samo 'jakoś, tak wychodzi'. Ślub łatwiej zaplanować

Ja to sobie siebie nie wyobrażam, jako matko

Sądzę, że w małżeństwie często się tak dzieje, że dziecko ma uratować związek, tak naprawdę guzik to daje.

[wika82]

Napisane przez gramwzielone

Nie zrozumiałaś mnie.

Chodziło mi o to, że dla mnie dziwnym jest podejście że: o ślub to poważna decyzja, że musimy być pewni siebie, że musimy spędzić ze sobą dużo czasu i mieć dużo wspólnych przeżyć, a jeśli chodzi o kwestie dziecka to już niekonieczne są te wszystkie warunki.

I nie, nie chodzi o to że jestem zwolenniczką dzieci po ślubie czy nie, ale o to że nie rozumiem dlaczego para, która nie jest siebie na tyle pewna żeby wziąć ślub decyduje się na dziecko. Może jestem dziwna, ale dla mnie decyzja o dziecku jest o wiele poważniejsza niż o ślubie. I tyle.

Faktycznie Cię nie zrozumiałam wcześniej, bo jestem tego samego zdania co Ty.

[BioIvO]

Napisane przez gramwzielone

NiI nie, nie chodzi o to że jestem zwolenniczką dzieci po ślubie czy nie, ale o to że nie rozumiem dlaczego para, która nie jest siebie na tyle pewna żeby wziąć ślub decyduje się na dziecko. Może jestem dziwna, ale dla mnie decyzja o dziecku jest o wiele poważniejsza niż o ślubie. I tyle.

Dokładnie o to mi chodziło. Sporo znam osób, dla których dziecko nie było wpadką, a do ślubu dochodzi np. dopiero wtedy gdy maluch pójdzie do przedszkola. No i są to osoby, które nie wyobrażają sobie życia bez ślubu "tak wogóle", tylko odwlekają go w czasie. A wesela są zwykle dość skromne. Dziwi mnie, że coraz więcej jest takich par.

[asiulek19]

Hej czy wkurza mnie taki pogląd jeżeli ktoś sądzi o danej osobie ,że nie jest ciekawa , nie warto się z nią kumplować,bo niemodnie się ubiera nie pochodzi z lepszej rodziny ,nie chodzi do określonej szkoły.Dla mnie to jest żenada.

[lara]

Napisane przez Finlora

Wkurza mnie (i dziwi oczywiście ) tworzenie nowych słów, skracanie itd. Jak oglądam X Factor i non stop słyszę "wykon" to aż mnie krew zalewa

Nie znoszę!!! Jak zobaczyłam "wykona" na oficjalnej stronie programu, to myślałam że coś im się pomyliło, niestety postanowili chyba wprowadzić ten, pożal się Boże, neologizm na stałe

Napisane przez linaya

Mój jeden znajomy lubuje się w wymyślaniu takich skrótów: "zapro" (zaproszenie), "pożąd" (pożądanie chyba), a także w dosłownych tłumaczeniach angielskich zwrotów np. proszę znajdź moje zdjęcia (w mailu, w kontekście: przesyłam ci zdjęcia) czy mieliśmy dobry czas (w kontekście: dobrze się bawiliśmy). Strasznie mnie to irytuje

Niedawno miałam okazję słuchać wypowiedzi pewnej skądinąd bardzo sensownej osoby, która co chwila używała wyrażenia "na koniec dnia" jako wyraźnego odpowiednika angielskiego "at the end of the day" (koniec końców), co strrrrasznie, ale to strasznie mnie raziło, bo nijak to "na koniec dnia" po polsku nie brzmi!

Napisane przez YipYip

Mnie swego czasu, gdy usłyszałam pierwszy raz to MEGA, aż zamurowało.
Podobnie miałam z następującym:
"Ale była impreza. - Noooo, było grubo!"

A co powiesz na "chędogo"?
Ale to akurat lubię

[Finlora]

Napisane przez lara

A co powiesz na "chędogo"?
Ale to akurat lubię

"Chędogo" kojarzy mi się z "chędożyć"

[4ac7eae5f92dfa622d89f024e559f952d8de277a_657b9774600aa]

Mnie denerwuje używanie "zrobiłaś mi dzień" (you made my day)

[peggy_blue]

[1=4ac7eae5f92dfa622d89f02 4e559f952d8de277a_657b977 4600aa;26743141]Mnie denerwuje używanie "zrobiłaś mi dzień" (you made my day) [/QUOTE]

albo epicki (epic), kiedyś sama czasem tak mówiłam, ale doszło do mnie, że takie tłumaczenia wychodzą bez sensu
najlepsza jest moja kuzynka, mieszkająca w Niemczech, zawsze zaczyna rozmowę od "Jak Ci idzie?" wie geht es?

[BioIvO]

Napisane przez YipYip

Podobnie miałam z następującym:
"Ale była impreza. - Noooo, było grubo!"

He,he..jak w czasach licealnych słyszałam, że na imprezie było grubo to znaczyło mniej więcej, że wszyscy ostro się spili i był wielki paw

[Sondrina]

W ogóle ja określenie "było grubo" utożsamiam ze stwierdzeniem, że wszyscy się nieźle napili, aż urwał im się film... Też nie lubię tego określenia...
Irytuje mnie pisanie SMSów we wczesnych godzinach porannych. Dla mnie pisanie SMSów o 7 rano w sobotę jest nie na miejscu... Autor powinien się zastanowić, czy aby na pewno odbiorca już wstał o tej godzinie, a nie pisać, bo akurat ma interes, który może poczekać do 10/12. Dla mnie to jest totalny brak kultury i szacunku dla drugiej osoby... Ja na noc nie wyłączam głosu w komórce, bo boję się, ze przy awarii prądu, nie będzie miało mnie co obudzić, więc nastawiam budzik w komórce...

[cheloni]

Napisane przez Sondrina

W ogóle ja określenie "było grubo" utożsamiam ze stwierdzeniem, że wszyscy się nieźle napili, aż urwał im się film... Też nie lubię tego określenia...
Irytuje mnie pisanie SMSów we wczesnych godzinach porannych. Dla mnie pisanie SMSów o 7 rano w sobotę jest nie na miejscu... Autor powinien się zastanowić, czy aby na pewno odbiorca już wstał o tej godzinie, a nie pisać, bo akurat ma interes, który może poczekać do 10/12. Dla mnie to jest totalny brak kultury i szacunku dla drugiej osoby... Ja na noc nie wyłączam głosu w komórce, bo boję się, ze przy awarii prądu, nie będzie miało mnie co obudzić, więc nastawiam budzik w komórce...

Mozna przeciez wylaczyc dzwiek dla smsow... I budzik tez wtedy dziala...

[Chatul]

Mnie dziwi, że ludzie tak małą wagę przywiązują do języka. Sama uwielbiam język polski i szału dostaję jak słyszę/czytam, że "komuś się noga podwinęła", że "coś było napisane w cudzysłowiu", że "ktoś był na dworzu" czy "poszedł po najmniejszej linii oporu". Wymieniać mogłabym w nieskończoność

Napisane przez BioIvO

Dziwi mnie, że łatwiej zdecydować sie na wspólne dziecko niż na ślub.

Mnie też to dziwi.

[pani-jesień]

Napisane przez Chatul

Mnie dziwi, że ludzie tak małą wagę przywiązują do języka. Sama uwielbiam język polski i szału dostaję jak słyszę/czytam, że "komuś się noga podwinęła", że "coś było napisane w cudzysłowiu", że "ktoś był na dworzu" czy "poszedł po najmniejszej linii oporu". Wymieniać mogłabym w nieskończoność

Zgadzam się, mnie też to do szału doprowadza

[Mags1983]

Napisane przez wika82

Faktycznie Cię nie zrozumiałam wcześniej, bo jestem tego samego zdania co Ty.

Napisane przez BioIvO

Dokładnie o to mi chodziło. Sporo znam osób, dla których dziecko nie było wpadką, a do ślubu dochodzi np. dopiero wtedy gdy maluch pójdzie do przedszkola. No i są to osoby, które nie wyobrażają sobie życia bez ślubu "tak wogóle", tylko odwlekają go w czasie. A wesela są zwykle dość skromne. Dziwi mnie, że coraz więcej jest takich par.

Zgadzam się

Kolega mojego Tżta chce miec ze swoja dziewczyną najpierw dziecko bo wychodzi to taniej niż ślub.... Ręce opadają. . .

[BioIvO]

Napisane przez Sondrina

Irytuje mnie pisanie SMSów we wczesnych godzinach porannych. Dla mnie pisanie SMSów o 7 rano w sobotę jest nie na miejscu... Autor powinien się zastanowić, czy aby na pewno odbiorca już wstał o tej godzinie, a nie pisać, bo akurat ma interes, który może poczekać do 10/12. Dla mnie to jest totalny brak kultury i szacunku dla drugiej osoby... Ja na noc nie wyłączam głosu w komórce, bo boję się, ze przy awarii prądu, nie będzie miało mnie co obudzić, więc nastawiam budzik w komórce...

Szczerze mówiąc dla mnie sms jest znaczniej bardziej na miejscu niż dzwonienie o różnych dziwnych porach. Zawsze można wyciszyć dzwięk dzwonka, albo całkowicie wyłączyc telefon (budzik w telefonie i tak zadzwoni!). Ja nawet gdy usłyszę dzwięk smsa a leże już w łóżku to nie zrywam się, żeby go przeczytać zwłaszcza gdy nie mam ochoty lub jestem zaspana. I po problemie.

[_Matilde_]

Napisane przez Mags1983

Zgadzam się

Kolega mojego Tżta chce miec ze swoja dziewczyną najpierw dziecko bo wychodzi to taniej niż ślub.... Ręce opadają. . .

Dziecko taniej niż ślub? To akurat ciekawe. Chyba że mowa o kosztach krótkoterminowych

[Mags1983]

Napisane przez _Matilde_

Dziecko taniej niż ślub? To akurat ciekawe. Chyba że mowa o kosztach krótkoterminowych

Chyba dosłownie krótkoterminowych. Może "zrobienie" dziecka wychodzi im taniej niz wyprawienie ślubu, a potem to jakoś to będzie? Potem opieka da, rodzice dadzą gdzieś się zarobi itd.

Znam ich już kilka lat i niestety nie są zbyt odpowiedzialni. . .

_________________________ _______________________

Irytuje mnie też w ludziach to, że nic się nigdy nikomu nie opłaca. Czy to chodzi o pójście do pracy czy o cokolwiek.

[little witch]

http://demotywatory.pl/3034193/Warszawa


to mnie dziwi. i to tak bardzo. że już nawet nie wiem od czego zacząć. sama urodziłam się w Warszawie, podobnie jak oboje moich rodziców i cała czwórka moich dziadków, a także jedna strona pradziadków. ale nigdy, przenigdy nie przyszłoby mi do głowy wywyższać się z tego powodu, ani też twierdzić ze inni ludzie sa gorszi czy lepsi, bo nie pochodza z Warszawy. o co w tym wszytkim chodzi? dlaczego ludzie tak uważają? to jest jakiś ukryty kompleks niepochodzenia z dużego miasta? zawiśc czy coś? albo może naprawdę ludzie ogólnie uważają że w Warszawie nie mieszka żaden warszawiak, że to miast wsioków i debili... co jest po prostu smutne. skąd to sie bierze? i na jakich podstawach opiera?

[Chatul]

Napisane przez little witch

http://demotywatory.pl/3034193/Warszawa


to mnie dziwi. i to tak bardzo. że już nawet nie wiem od czego zacząć. sama urodziłam się w Warszawie, podobnie jak oboje moich rodziców i cała czwórka moich dziadków, a także jedna strona pradziadków. ale nigdy, przenigdy nie przyszłoby mi do głowy wywyższać się z tego powodu, ani też twierdzić ze inni ludzie sa gorszi czy lepsi, bo nie pochodza z Warszawy. o co w tym wszytkim chodzi? dlaczego ludzie tak uważają? to jest jakiś ukryty kompleks niepochodzenia z dużego miasta? zawiśc czy coś? albo może naprawdę ludzie ogólnie uważają że w Warszawie nie mieszka żaden warszawiak, że to miast wsioków i debili... co jest po prostu smutne. skąd to sie bierze? i na jakich podstawach opiera?

Tak, sporo osób ma kompleks z powodu pochodzenia z małego miasta/wsi. I jak przyjadą taki osoby do Warszawy to od razu czują się lepsze i ważniejsze... No bo mieszkają w stolycy

[little witch]

no i dzięki temu pojawia sie taka ogólna niechęć do Warszawy, mam wrażenie. przez tą mniejszość, która czuje się niewiadomo-kim z powodu przeprowadzki do dużego miasta. a przecież w Krakowie, Gdańsku czy Poznaniu (wszędzie tam gdzie są dobre uniwersytety, więcej pracy etc.) tez jest mnóstwo, mnóstwo przyjezdnych ludzi, i jakoś nikt z tego powodu nie czuje nienawiści do tych miast jako zamieszkałych przez wsioków i snoby.

[invisible_01]

Napisane przez little witch

http://demotywatory.pl/3034193/Warszawa


to mnie dziwi. i to tak bardzo. że już nawet nie wiem od czego zacząć. sama urodziłam się w Warszawie, podobnie jak oboje moich rodziców i cała czwórka moich dziadków, a także jedna strona pradziadków. ale nigdy, przenigdy nie przyszłoby mi do głowy wywyższać się z tego powodu, ani też twierdzić ze inni ludzie sa gorszi czy lepsi, bo nie pochodza z Warszawy. o co w tym wszytkim chodzi? dlaczego ludzie tak uważają? to jest jakiś ukryty kompleks niepochodzenia z dużego miasta? zawiśc czy coś? albo może naprawdę ludzie ogólnie uważają że w Warszawie nie mieszka żaden warszawiak, że to miast wsioków i debili... co jest po prostu smutne. skąd to sie bierze? i na jakich podstawach opiera?

Mieszkam w Warszawie od 2 lat, nigdy nie powiedziałam: "jestem stąd". Nie wstydzę się swoich korzeni, wręcz przeciwnie. Poznałam wiele osób, które w stolicy mieszkają od zawsze i są to w większości osoby bardzo życzliwe, pomocne, nie chwalące się i snobujące. Niestety, ci przejezdni są dużo gorsi Mam jedną koleżankę, która mieszka w Wawie od roku, a czuje się Warszawianką z krwi i kości, a pochodzących z innych miast uważa za wsioków. Ogólnie Warszawie i Warszawiakom dostaje się bardzo niesłusznie. Winę za to ponoszą ci "warszawiacy", którzy w piątki wyczekują na pociąg na centralnym.