Rozstanie z facetem, część XIX

[BittersweetCocaine]

Napisane przez pika87

Malla ja mam lat 24 i jak zaglądam na NK to mam podobną sytuację, ba, nawet nie musze zaglądać - wystarczy ze spotkam się z kimś znajomym i słyszę "zaręczyliśmy się", "staramy się o dziecko" "niedługo bierzemy ślub" "jestem w ciąży" a na koniec pytanie do mnie - "a wy kiedy planujecie", "mieszkanie wyremontowaliście?" "jak wam się mieszka razem?"

Ja mam 23 i to samo

Napisane przez pika87

dalczego faceci to tacy frajerzy?

Też się nad tym zastanawiam...

[Malla]

Napisane przez pika87

Malla ja mam lat 24 i jak zaglądam na NK to mam podobną sytuację, ba, nawet nie musze zaglądać - wystarczy ze spotkam się z kimś znajomym i słyszę "zaręczyliśmy się", "staramy się o dziecko" "niedługo bierzemy ślub" "jestem w ciąży" a na koniec pytanie do mnie - "a wy kiedy planujecie", "mieszkanie wyremontowaliście?" "jak wam się mieszka razem?"

Mieszkałam z facetem przez 8 lat i te szczęśliwe, dzieciate małżeństwa mają najczęściej krótszy staż, więc zawsze coś tam grzecznie odpyskuję

[elvegirl]

A ja mam prawie 29 lat i wśród moich znajomych przeważnie rozwody

[agusiatko17]

Napisane przez elvegirl

A ja mam prawie 29 lat i wśród moich znajomych przeważnie rozwody

No Żaliłam się kiedyś koledze, że wszystkim moim znajomym układają się związki i śluby i dzieci itd, a moje się rozpadają. A On do mnie: "Mała! Jak Ty będziesz za mąż wychodzić to oni się będą rozwodzić" I co kto będzie miał lepiej

[pika87]

Napisane przez Malla

Mieszkałam z facetem przez 8 lat i te szczęśliwe, dzieciate małżeństwa mają najczęściej krótszy staż, więc zawsze coś tam grzecznie odpyskuję

no różnie to bywa, ale niestety rozpadają się małżeństwa z dłuuuugi stażem, więc nie ma co generalizować. dobra kochaniutki spadam bo dzisiaj u mnie małą domóweczka a ja poza pomalowaniem paznokci na pomarańczowo nie zrobiłam za wiele

[Malla]

Napisane przez pika87

no różnie to bywa, ale niestety rozpadają się małżeństwa z dłuuuugi stażem, więc nie ma co generalizować.

Ale ja nie o tym... Jak się mnie ktoś pyta, jak mi się mieszka z facetem (choć wiem, że wie, że mieszkam sama), to odpowiadam coś w stylu "a co, w czymś Wam pomóc czy jeszcze się docieracie? Służę doświadczeniem, gołąbeczki...". Generalnie - leję na chamskich znajomych.

[Dearlie]

Napisane przez LetMeBeYourFantasy_

Dearlie dobrze czytać, że u Ciebie lepiej! oby tak dalej

Nie dziękuję, żeby nie zapeszac

Napisane przez Malla

Dearlie - to nie poświęcenie, to chore!
Gdyby przyjechał się przytulić, dać kwiatka i odjechać, to jeszcze bym się czegoś doszukiwała, ale jak przyjeżdżał na noc, na seks... cóż, to i tak mniejsza fatyga niż pójście do burdelu i robienie potem badań medycznych...

Fakt tyle, że nie zawsze to wyglądało tak, że przyjeżdżał o 1 w nocy na godzinę i odjeżdżał. Ze dwa razy najpierw miło spędziliśmy czas... wypad do kina, wspólny obiad, dopiero później odwoził mnie do domu i kończyło się jak zawsze. Raz, gdy przyjechał w sobotę wieczorem, spędziliśmy bardzo miło wspólnie sporą częśc niedzieli. Nie wspominając już o naszym wspólnym wyjeździe na majówkę nad morze. To też tak nie do końca, że zawsze przyjeżdżał, używał sobie i wyjeżdżał. Aczkolwiek takie razy też były Stąd mętlik w mojej głowie. Stąd nadzieje. Mam to na własne życzenie, wiem o tym.

Napisane przez pika87

minie jak to było napisane w tym boskim artykule do ktorego link ktos tutaj zapodał - "to tylko receptory"

Czy mogłabyś mi podac link do tego artykułu,bo musiał mi gdzieś umknął? Z góry dziękuję.


U mnie na NK też same dzieciaki i śluby

[enjoy89]

Napisane przez Duszek2

Wszystkie pieski są kochane!! Ja tez jestem psią mamką :P

A wiec prosze pare foteczek: Ciemniejsze umaszczenie ma starszy

Jejj jakie śliczne te psiaki

Napisane przez BittersweetCocaine

Dużo siły życzę w takim razie Nie dośc, ze Ty przeżywasz, to jeszcze dziecko

Heh, ja nie mogę się jakoś przełamac, żeby z kimś się spotykac. Z resztą, nie bardzo mam z kim Chyba łatwiej by mi było zapomnieć, jakby on się nie odzywał... ech...

Ile wy byliście razem?

No dokładnie, mi też byłoby wcześniej lepiej zapomnieć jakby się nie odzywał... ale teraz już wiem, że nie będzie, więc wierzę w to, że będzie lepiej.

Dzisiaj imprezka się szykuje

[BittersweetCocaine]

Napisane przez enjoy89

Jejj jakie śliczne te psiaki



Ile wy byliście razem?

No dokładnie, mi też byłoby wcześniej lepiej zapomnieć jakby się nie odzywał... ale teraz już wiem, że nie będzie, więc wierzę w to, że będzie lepiej.

Dzisiaj imprezka się szykuje

Ja byłam bardzo krótko, bo 3 miesiące. Ale to była bardzo intensywna znajomość I wszystko było w porządku, układało nam się świetnie (albo to moje złudzenie). Mimo, że bylismy krótko ze sobą to kochałam go bardzo. I nie mogę zapomnieć. Dlatego podziwiam wszystkie, które po tak długich związkach potrafią sobie ułożyć życie
Ja mam to do siebie, że jak się zakochuję, to już tak na zabój. I chyba to jest mój błąd.

[pika87]

Napisane przez Malla

Ale ja nie o tym... Jak się mnie ktoś pyta, jak mi się mieszka z facetem (choć wiem, że wie, że mieszkam sama), to odpowiadam coś w stylu "a co, w czymś Wam pomóc czy jeszcze się docieracie? Służę doświadczeniem, gołąbeczki...". Generalnie - leję na chamskich znajomych.

chamskim znajomym tez zawsze coś ciekawego odpowiem. ci lepsi wiadomo - nie zaczynają temtu bo wiedzą na czym sprawa polega. ostatnio spotykam takich znajomych z którymi nie utrzymuje kontaktu na codzien i oni zwyczajnie nie wiedzą, bo przecież byliśmy taką swietną, kochającą się parą, no stworzeni dla siebie. ale to nie znienia faktu, że duza większosć moich znajomych poprostu układa sobie życie, są w stałych związkach...a mnie się wszystko rozpieprzyło choć nie ukrywam, że zależało mi właśnie na takim związku, nawet nie na ślubie bo na to mam jeszcze czas, ale właśnie na byciu z kimś komu na mnie zależy, z kim mogę dzielić swoje pokręcone życie i czuć się bezpiecznie

[LetMeBeYourFantasy_]

Napisane przez BittersweetCocaine

Ja byłam bardzo krótko, bo 3 miesiące. Ale to była bardzo intensywna znajomość I wszystko było w porządku, układało nam się świetnie (albo to moje złudzenie). Mimo, że bylismy krótko ze sobą to kochałam go bardzo. I nie mogę zapomnieć. Dlatego podziwiam wszystkie, które po tak długich związkach potrafią sobie ułożyć życie
Ja mam to do siebie, że jak się zakochuję, to już tak na zabój. I chyba to jest mój błąd.

paradoksalnie - czuję się po tym rozstaniu (po 3 latach) inaczej, lżej, niz po zakonczeniu kilkumiesięcznego związku. Może też dlatego, że wszystko już trwało dłużej, taki bardziej powolny rozkład niż z dnia na dzień.

Edit: lżej to znaczy nie zalewałam się łzami, nie łamałam - to wszystko miało miejsce jak jeszcze bylismy razem.

[BittersweetCocaine]

Ja sobie zdaję sprawę, że mnie to wszystko tak boli pewnie dlatego, że to była moja prawdziwa pierwsza miłość. I wierzyłam, że ostatnia Ech, on się odzywa od czasu do czasu do mnie, ja milczę. On chce być ze mną (albo tylko tak pisze), prosił, żebym się zastanowiła jeszcze, on będzie czekał W ogóle niemal mi się oświadczył, pisał, że chciałby się ze mną zestarzeć, takie tam Ale ja nie byłabym mu chyba w stanie zaufać po raz drugi...

[pika87]

Napisane przez BittersweetCocaine

Ja byłam bardzo krótko, bo 3 miesiące. Ale to była bardzo intensywna znajomość I wszystko było w porządku, układało nam się świetnie (albo to moje złudzenie). Mimo, że bylismy krótko ze sobą to kochałam go bardzo. I nie mogę zapomnieć. Dlatego podziwiam wszystkie, które po tak długich związkach potrafią sobie ułożyć życie
Ja mam to do siebie, że jak się zakochuję, to już tak na zabój. I chyba to jest mój błąd.

nie nacieszyłaś się jeszcze nim, nie widziałaś wad, intensywne zauroczenie, lewitowanie nad ziemią i ciągła chęć widzenia się z nim = zakochanie= bycie na haju a odstawienie go to tak ja odstawinie narkotyku dlatego tak bardzo cierpisz. musisz to przezyć, tu pomaga tylko czas. przejdziesz przez dwie najgorsze fazy i będzie lepiej
a z tym zakochanie to nie jesteś sama - ja baaaardzo trudno się zakochuje, ale jak już mie dopadnie to na zabój. byłam w życiu zakochana dwa razy - raz trwało kilka miesięcy, ale w moim ostatnim eks to było przegięcie i to doprowadziło mnie do tego gów** bo chyba za bardzo mi zależało

[BittersweetCocaine]

Napisane przez pika87

nie nacieszyłaś się jeszcze nim, nie widziałaś wad, intensywne zauroczenie, lewitowanie nad ziemią i ciągła chęć widzenia się z nim = zakochanie= bycie na haju a odstawienie go to tak ja odstawinie narkotyku dlatego tak bardzo cierpisz. musisz to przezyć, tu pomaga tylko czas. przejdziesz przez dwie najgorsze fazy i będzie lepiej

No na pewno Są momenty, kiedy naprawdę jest dobrze. Ale niestety codziennie o nim myślę i o wszystkich chwilach, które spędziliśmy razem Nie może mi to wyjść z głowy. Z jednej strony chciałabym nawet z nim utrzymywać kontakt, ale po co mi to? Jeszcze ciężej mi będzie

[bibi2412]

Napisane przez LetMeBeYourFantasy_

paradoksalnie - czuję się po tym rozstaniu (po 3 latach) inaczej, lżej, niz po zakonczeniu kilkumiesięcznego związku. Może też dlatego, że wszystko już trwało dłużej, taki bardziej powolny rozkład niż z dnia na dzień.

Edit: lżej to znaczy nie zalewałam się łzami, nie łamałam - to wszystko miało miejsce jak jeszcze bylismy razem.

dokladnie, ja po 6 latach zwiazku mialam tak samo,pewnego rodzaju ulgę..a takie zalamywanie sie i placz to w trakcie rozkladu zwiazku,gdy podswiadomie czulam ze juz nie da sie tego uratowac ale mialam jeszcze nadzieje..poprostu umieralo smiercia naturalna i w dniu rozstania juz niewiele pozostalo.. ?ehh mimo to,wiadomo ze to przykre ale bylam tak jakby "przygotowana".dla mnie najgorzej bylo podjac decyzje,dojrzec do niej, sam moment zerwania nie byl gorszy.

[enjoy89]

Napisane przez BittersweetCocaine

Ja byłam bardzo krótko, bo 3 miesiące. Ale to była bardzo intensywna znajomość I wszystko było w porządku, układało nam się świetnie (albo to moje złudzenie). Mimo, że bylismy krótko ze sobą to kochałam go bardzo. I nie mogę zapomnieć. Dlatego podziwiam wszystkie, które po tak długich związkach potrafią sobie ułożyć życie
Ja mam to do siebie, że jak się zakochuję, to już tak na zabój. I chyba to jest mój błąd.

No to podobnie do mnie, bo ja 3,5 miesiąca i też myślałam, że nam się świetnie układa... i też się zakochałam niestety

[BittersweetCocaine]

Napisane przez enjoy89

No to podobnie do mnie, bo ja 3,5 miesiąca i też myślałam, że nam się świetnie układa... i też się zakochałam niestety

Kurcze, ja myślałam, że Ty kilka lat byłaś z facetem Ech, kurcze... Najgorsze, że teraz ciężko będzie komuś zaufac... A dlaczego się rozstaliście jeśli mogę spytac?

[enjoy89]

Napisane przez BittersweetCocaine

Kurcze, ja myślałam, że Ty kilka lat byłaś z facetem Ech, kurcze... Najgorsze, że teraz ciężko będzie komuś zaufac... A dlaczego się rozstaliście jeśli mogę spytac?

Wiem, pewnie przeżywam to gorzej niż jakiś kilkuletni związek. Wcześniej byłam z facetem 3,5 roku, ja zerwałam i po rozstaniu w życiu lepiej się nie czułam, niż wtedy. A teraz
Rozstaliśmy się przez jedną idiotyczną sytuację, jedna kłótnia o to, że wybrał imprezowanie 3 dni pod rząd z kolegami, kiedy miał jeden wieczór poświęcić dla mnie, bo po tym 3 dniowym imprezowaniu leciał do Nowego Jorku na tydzień. No ale powiedział, że może się ze mną spotkać, np o 2 w nocy po imprezie (czyt. jak już będzie wybawiony i pijany, potanczymy z godzinę do końca imprezy, a później pójdziemy do mnie) powiedziałam, że mam dość i to koniec, a jemu chyba to na rękę było. Bo stwierdził, że w takim razie ok, on się kłócił ciągle o to ze swoją byłą i nie chce mieć tego samego ze mną. No i tak się skończyło wszystko w jednej chwili okazało się, że woli alkohol, imprezy i swoich kolegów ode mnie... a ja tylko chciałam, żeby trochę czasu mi poświęcił. No, ale...

[BittersweetCocaine]

Napisane przez enjoy89

Wiem, pewnie przeżywam to gorzej niż jakiś kilkuletni związek. Wcześniej byłam z facetem 3,5 roku, ja zerwałam i po rozstaniu w życiu lepiej się nie czułam, niż wtedy. A teraz
Rozstaliśmy się przez jedną idiotyczną sytuację, jedna kłótnia o to, że wybrał imprezowanie 3 dni pod rząd z kolegami, kiedy miał jeden wieczór poświęcić dla mnie, bo po tym 3 dniowym imprezowaniu leciał do Nowego Jorku na tydzień. No ale powiedział, że może się ze mną spotkać, np o 2 w nocy po imprezie (czyt. jak już będzie wybawiony i pijany, potanczymy z godzinę do końca imprezy, a później pójdziemy do mnie) powiedziałam, że mam dość i to koniec, a jemu chyba to na rękę było. Bo stwierdził, że w takim razie ok, on się kłócił ciągle o to ze swoją byłą i nie chce mieć tego samego ze mną. No i tak się skończyło wszystko w jednej chwili okazało się, że woli alkohol, imprezy i swoich kolegów ode mnie... a ja tylko chciałam, żeby trochę czasu mi poświęcił. No, ale...

Hmm... widocznie mu tak naprawdę nie zależało na Tobie... Wiem jak to boli Ale skoro taki był jego wybór...
Skoro go tak kochałaś bardzo, to nic dziwnego, że przeżywasz.
Tu znalazłam bardzo fajnego demota (możnaby naszym ex pokazac):
http://demotywatory.pl/3233482/Docenisz-kiedy-stracisz

[LetMeBeYourFantasy_]

Napisane przez enjoy89

okazało się, że woli alkohol, imprezy i swoich kolegów ode mnie... a ja tylko chciałam, żeby trochę czasu mi poświęcił. No, ale...

u mnie dokładnie to samo!

Jestem jakąs wariatka, siedze sama w domu i zaczełam czytać archiwum naszych rozmow na gg, i masz popłakałam się. Pierwszy raz od przeszło miesiąca. W sumie nie z tęksnoty, od tych rozmów nie raz, aż bilo chlodem i kuły w oczy moje prosby o to, zeby przyjechal, żebysmy się spotkali.

---------- Dopisano o 20:19 ---------- Poprzedni post napisano o 20:18 ----------

Zapomniałam! Mam coś dla was:

http://bebzol.com/pl/Stracic-chlopaka-to-jak.9993.html

[BittersweetCocaine]

Napisane przez LetMeBeYourFantasy_

Zapomniałam! Mam coś dla was:

http://bebzol.com/pl/Stracic-chlopaka-to-jak.9993.html

Hahahahha dobre Mi pewna sytuacja uświadomiła dobitnie, że żaden facet nie jest wart ani jednej mojej łzy!

[Malla]

Napisane przez BittersweetCocaine

Ja byłam bardzo krótko, bo 3 miesiące. Ale to była bardzo intensywna znajomość I wszystko było w porządku, układało nam się świetnie (albo to moje złudzenie). Mimo, że bylismy krótko ze sobą to kochałam go bardzo. I nie mogę zapomnieć. Dlatego podziwiam wszystkie, które po tak długich związkach potrafią sobie ułożyć życie
Ja mam to do siebie, że jak się zakochuję, to już tak na zabój. I chyba to jest mój błąd.

Gdyby układało się świetnie, nie byłoby rozstania...
Tak krótkie zakochanie to szaleństwo, więc nie dziwię się, że tak mocno na Ciebie podziałał koniec. Nie mów, że to błąd i nie próbuj z ostrożności sterować uczuciem w przyszłości, bo to frustrujące - jeśli trafisz na odpowiednią osobę, uczucie będzie się rozwijać i będziesz pewna, że z drugiej strony jest to samo.

Napisane przez pika87

duza większosć moich znajomych poprostu układa sobie życie, są w stałych związkach...a mnie się wszystko rozpieprzyło choć nie ukrywam, że zależało mi właśnie na takim związku, nawet nie na ślubie bo na to mam jeszcze czas, ale właśnie na byciu z kimś komu na mnie zależy, z kim mogę dzielić swoje pokręcone życie i czuć się bezpiecznie

Prawie każdy do tego dąży i prawie każdy wreszcie znajduje, warto poczekać

Napisane przez LetMeBeYourFantasy_

paradoksalnie - czuję się po tym rozstaniu (po 3 latach) inaczej, lżej, niz po zakonczeniu kilkumiesięcznego związku. Może też dlatego, że wszystko już trwało dłużej, taki bardziej powolny rozkład niż z dnia na dzień.

Mam tak samo. Dodatkowo bolała urażona duma ("znooowu mnie ktoś rzucił") i stracone zaufanie do ludzi ("przecież było pięknie, czyli mnie okłamywał nie mówiąc o wątpliwościach").

[janee90]

Dziewczyny ... byłam się spotkać z moim eks... rozmawialiśmy o 'nas'...
on mnie nadal kocha... ( ja też go kocham... ale on nie widzi sensu w naszym związku, bo od dłuższego czasu nam się nie układało.. kłóciliśmy się itd.. zylismy przez rok na odległość, oboje źle się traktowaliśmy... ale teraz mamy w końcu możliwość widywania się codziennie.. a on nie chcę walczyć... powiedział, że nie chce mu się już starać ... ( będziemy się dalej kumplować, bo jest moim najlepszym przyjacielem i on myśli tak samo...ale eh sadzicie, że jeśli będzie nam ta przyjaźń wychodzić to mogę liczyć jeszcze na coś więcej...? może jesli zobaczy, że dobrze sie dogadujemy itd poczuje, że jednak to ma sens? jak sądzicie...?

[BittersweetCocaine]

Napisane przez Malla

Gdyby układało się świetnie, nie byłoby rozstania...
Tak krótkie zakochanie to szaleństwo, więc nie dziwię się, że tak mocno na Ciebie podziałał koniec. Nie mów, że to błąd i nie próbuj z ostrożności sterować uczuciem w przyszłości, bo to frustrujące - jeśli trafisz na odpowiednią osobę, uczucie będzie się rozwijać i będziesz pewna, że z drugiej strony jest to samo.

Hmm... nie wiem dlaczego, ale pierwszy raz w życiu miałam poczucie, że to ten jedyny Wcześniej spotykałam się z facetami, ale to było takie raczej niezobowiązujące, zawsze coś mi się nie podobało w tej drugiej stronie I dlatego chyba tak mocno się zauroczyłam. Widocznie nie poznałam go do końca i zakochałam się tak naprawdę nie w nim, ale w wyobrażeniu, jakie o nim miałam. Chciałabym tylko, żeby ktoś mnie pokochał tak, jak ja jego Każdego dnia dziękowałam Bogu, że postawił mi go na drodze... A teraz modlę się, żeby mi zesłał kogoś, przez kogo o nim zapomnę.

[agusiatko17]

Napisane przez janee90

Dziewczyny ... byłam się spotkać z moim eks... rozmawialiśmy o 'nas'...
on mnie nadal kocha... ( ja też go kocham... ale on nie widzi sensu w naszym związku, bo od dłuższego czasu nam się nie układało.. kłóciliśmy się itd.. zylismy przez rok na odległość, oboje źle się traktowaliśmy... ale teraz mamy w końcu możliwość widywania się codziennie.. a on nie chcę walczyć... powiedział, że nie chce mu się już starać ... ( będziemy się dalej kumplować, bo jest moim najlepszym przyjacielem i on myśli tak samo...ale eh sadzicie, że jeśli będzie nam ta przyjaźń wychodzić to mogę liczyć jeszcze na coś więcej...? może jesli zobaczy, że dobrze sie dogadujemy itd poczuje, że jednak to ma sens? jak sądzicie...?

W sumie to trochę dziwne, bo skoro naprawdę kocha to powinien chcieć ratować ten związek. Poza tym jak się kocha to rozwiązania raczej same przychodzą, bo naprawdę ich chcemy... Myślę, że ładowanie się z nim w "przyjaźń" niczego dobrego dla Ciebie nie przyniesie...

[howdoi]

Napisane przez agusiatko17

W sumie to trochę dziwne, bo skoro naprawdę kocha to powinien chcieć ratować ten związek. Poza tym jak się kocha to rozwiązania raczej same przychodzą, bo naprawdę ich chcemy... Myślę, że ładowanie się z nim w "przyjaźń" niczego dobrego dla Ciebie nie przyniesie...

si, zgadzam się. Będziesz się łudzić...
Poza tym chyba nie będzie miłe gdy się zacznie z kimś spotykać i będzie Ci o tym opowiadał ?

[agusiatko17]

Napisane przez howdoi

si, zgadzam się. Będziesz się łudzić...
Poza tym chyba nie będzie miłe gdy się zacznie z kimś spotykać i będzie Ci o tym opowiadał ?

dokładnie, poza tym chyba bardziej chodzi o to żeby było Ci łatwiej przeżyć rozstanie. Ale nie martw się- zobacz na nas tu wszystkie Przechodzimy to samo co Ty Dasz radę

[janee90]

Napisane przez howdoi

si, zgadzam się. Będziesz się łudzić...
Poza tym chyba nie będzie miłe gdy się zacznie z kimś spotykać i będzie Ci o tym opowiadał ?

sama nie wiem.. z jednej strony wiem, że będzie mnie to wszystko ranić, ale z drugiej nie wyobrażam sobie, że go nie ma obok.. jest moim najlepszym przyjacielem... i byliśmy ze sobą ponad 3 lata... kurcze sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć.. może i ja i on potrzebujemy trochę czasu po to aby znów nauczyć się być razem...? nie wiem co mam myslec

[Malla]

Napisane przez janee90

on mnie nadal kocha... ( (...) ale on nie widzi sensu w naszym związku, bo od dłuższego czasu nam się nie układało.. kłóciliśmy się itd.. zylismy przez rok na odległość, oboje źle się traktowaliśmy... ale teraz mamy w końcu możliwość widywania się codziennie.. a on nie chcę walczyć... powiedział, że nie chce mu się już starać ... (

Zatem jego miłość to tylko słowa, bo z szansy częstego widywania powinien się cieszyć i ją wykorzystać, a nie uciekać.

Napisane przez janee90

będziemy się dalej kumplować, bo jest moim najlepszym przyjacielem i on myśli tak samo...

Nie ma szans na przyjaźń, póki coś czujesz.

Napisane przez janee90

może jesli zobaczy, że dobrze sie dogadujemy itd poczuje, że jednak to ma sens?

Albo odwrotnie Utwierdzi się w przekonaniu, że lepiej adorować inną, a Tobie zawsze można przyjść na te inne ponarzekać.

[czarodziejka18]

Witajcie ponownie. Nareszcie w sprawach sercowych zaczęło się u mnie układać.Chciałam podziękować Wam wszystkim że mogłam się wyżalić i porozmawiać o tym co mnie trapiło.Zaczynam nowy rozdział w życiu z obecnym chłopakiem. Niestety inną sprawę z własnej winy zawaliłam po całości i teraz będę miała przez to kłopoty,ale jestem gotowa stawić im czoła,chociaż zachowałam się tak głupio i teraz przez tą jedną sprawę wróciły napady bulimiczne