Wielki najazd na humanistów.

[Aramintha]

Napisane przez Burberry93

No to naucz ,chętnie popatrzymy : ) Nie musisz na tą dziewczynę najeżdżać, mogło jej po prostu nie pójść...

Po prostu nie pójść, ot tak? Komuś mogło nie pójść, bo akurat w dzień egzaminu zachorował, umarła mu babcia i tysiąc innych przypadków losowych. Ktoś mógł się zwyczajnie nie uczyć i również nie zdać.
Liczne korepetycje, rozwiązywanie tysięcy arkuszy, godziny poświęcone na naukę - to chyba o czymś świadczy? Owszem jedni potrzebują więcej czasu by opanować materiał, inni mniej, ale są pewne granice. Dziewczyna albo ściemnia z tą ilością rozwiązanych zadań albo inteligencją nie grzeszy, tertium non datur.

Napisane przez WhiteCherry

a nie 15pkt?

Faktycznie, miało być 15.

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Napisane przez Burberry93

Ok, chodzi mi po prostu o to ,że nie trzeba być skrajnym idiotą żeby się zestresować nie zdać. Wystarczy być nerwowym człowiekiem ,albo mieć okres.

W dniu matury mialam okres, mega napiecie podczasmiesiaczkowe oraz nie moglam wziac zadnych lekow p.bolowych (mam baaardzo bolesne miesiaczki), nie mialam tez wtedy super mocy matematycznych, mialam dobrze opanowany material z liceum (sama sie przygotowywalam) Jestem nerwowa, nie moglam spac przed matura.... zdalam mature z polskiego pp, matematyki pp i pr angielskiego pp oraz biologi pp. Owszem, napisalam zdziebko gorzej niz liczylam, ale wystarczylo bo dostac sie na wymarzone studia.
Więc teorie szlag strzelil.

[szprotka_]

Napisane przez Burberry93

Ok, chodzi mi po prostu o to ,że nie trzeba być skrajnym idiotą żeby się zestresować nie zdać. Wystarczy być nerwowym człowiekiem ,albo mieć okres.

jestem nerwowym człowiekiem (nawet bardzo nerwowym ), a maturę mimo to zdałam (i to jeszcze z migreną). także da się.
tłumaczenie, że się nie zdało matury, bo jest się nerwowym, albo ma się okres, albo jeszcze coś innego, uważam za dziecinne. szczerze w to wątpię, żeby mojego pracodawcę obchodziło to, że skoro jestem nerwowym człowiekiem to czemuś nie podołam

[guglak]

Skoro wg tej dziewczyny podstawowa wiedza z matematyki nie jest potrzebna do życia to tym bardziej nie jest potrzeba wiedza co autor miał na myśli pisząc wiersz, czyim ojcem był Boryna, w którym roku Mickiewicz napisał Dziady. Nikt raczej nie będzie się zastanawiał gdy ktoś przy nas powie idiota to ma na myśli naszą tępotę czy powieść Dostojewskiego. A i zasad ortografii teżnie trzeba znać przecież komputer poprawi błędy.

Jeśli ktoś nie zdaje historii to nie powinien wiedzieć kiedy była podpisana Konstytucja 3 maja, kiedy zaczęły się wojny i jakie miały skutki. Z WOS-u nie trzeba wiedzieć co to NATO, kto jest premierem Polski i jakie partie są w sejmie. Nie musi też wiedzieć gdzie jest jest wątroba czy ile ma się nerek itp. znać podstawowych zasad fizyki czy tablicy Mendelejewa, nie musi wiedzieć jakie góry są w Polsce, nazw województw i ich stolic. Nic nie musi wiedzieć, przecież ma 100% z Polskiego a na filologie to jej nie potrzebne.

[201604250941]

Tak, zawaliłam maturę z matmy. Tak, mimo korków, mimo tysiąca rozwiązanych arkuszy po prostu spanikowałam widząc zadania zupełnie inne niż rok wcześniej.

Z polskiego nigdy nie sa te same zadania co rok wczesniej.... co to za usprawiedliwienie.

Ona tam gdzies pisala ze to poblem podzielic sume przez 12 jak pamietam, no straszne. Poza tym kiedys byla ustna z matmy i jakos ludzie zdawali. Ciekawe co by ta dziewczyna na ustnej zrobila, ataku serca by chyba dostala.

[mm444]

Treść usunięta

[201604250941]

Pacjent ma problem, nie on. On ma hacjende, w niej gabinet, nawet tylka z domu nie musi ruszac. Kasy fiskalnej nie ma. Jesli nie robi czegos zwiazanego z ryzykiem duzym no to raczej mu to rybka czy powolanie czy nie.

Ale bym sie zadzgala chyba jakbym miala byc rodzinnym zwyklym w przychodni wysluchujacym historii zycia starszych bab. To nie jest tego warte.

[blekitne_niebo]

Napisane przez mm444

Treść usunięta

Zdolny rodzinny to prawdziwy skarb - to on ma pierwszy kontakt z pacjentem i wychwytuje co jest nie tak. Ma on w przychodni kontakt z właściwie wszystkimi przypadkami jakie tylko można sobie wyobrazić i musi łączyć w sobie wiedzę z wielu dziedzin medycyny. To nie jest lekki kawałek chleba, powiedziałabym że nawet cięższy od innych specjalizacji i nie wiem czemu według niektórych znajduje się na samym dole hierarchii. Wysłuchiwanie historii życia starych bab może uratować niejedno życie, pamiętaj o tym. Ty byś się zadźgała a komuś może to sprawiać niesamowitą satysfakcję i spełnienie zawodowe.

[201604250941]

No np. dlatego ze maja w wiekszosci przychodni zakaz leczenia mlodych ludzi i bezwgledny zakaz wystawiania im jakichkolwiek skierowan, bo sa mlodzi, pewnie pozyja i sami sobie zaplaca za to. Nigdy nie dostalam zadnego skierowania od rodzinnego, musze sama za wszystko placic. Dziadek pojdzie dostanie 10 skierowan. Jedyne co moge od niej dostac to rutinoscorbin.

Co to za satysfakcja z robienia sobie jaj z pacjentow?

[blekitne_niebo]

Napisane przez candycotton

No np. dlatego ze maja w wiekszosci przychodni zakaz leczenia mlodych ludzi i bezwgledny zakaz wystawiania im jakichkolwiek skierowan, bo sa mlodzi, pewnie pozyja i sami sobie zaplaca za to.

Pierwszy raz coś takiego słyszę. Jeśli tak jest to możesz złożyć skargę.

Napisane przez candycotton

Co to za satysfakcja z robienia sobie jaj z pacjentow?

To że Ty na takich trafiłaś nie znaczy że wszyscy są tacy - to chyba logiczne?

[Wyrak]

Napisane przez guglak

Skoro wg tej dziewczyny podstawowa wiedza z matematyki nie jest potrzebna do życia to tym bardziej nie jest potrzeba wiedza co autor miał na myśli pisząc wiersz, czyim ojcem był Boryna, w którym roku Mickiewicz napisał Dziady. Nikt raczej nie będzie się zastanawiał gdy ktoś przy nas powie idiota to ma na myśli naszą tępotę czy powieść Dostojewskiego. A i zasad ortografii teżnie trzeba znać przecież komputer poprawi błędy.

Jeśli ktoś nie zdaje historii to nie powinien wiedzieć kiedy była podpisana Konstytucja 3 maja, kiedy zaczęły się wojny i jakie miały skutki. Z WOS-u nie trzeba wiedzieć co to NATO, kto jest premierem Polski i jakie partie są w sejmie. Nie musi też wiedzieć gdzie jest jest wątroba czy ile ma się nerek itp. znać podstawowych zasad fizyki czy tablicy Mendelejewa, nie musi wiedzieć jakie góry są w Polsce, nazw województw i ich stolic. Nic nie musi wiedzieć, przecież ma 100% z Polskiego a na filologie to jej nie potrzebne.

Szczerze mowiac, to wg mnie z pogrubionym to masa osob i tak by miala problem

Napisane przez candycotton

No np. dlatego ze maja w wiekszosci przychodni zakaz leczenia mlodych ludzi i bezwgledny zakaz wystawiania im jakichkolwiek skierowan, bo sa mlodzi, pewnie pozyja i sami sobie zaplaca za to. Nigdy nie dostalam zadnego skierowania od rodzinnego, musze sama za wszystko placic. Dziadek pojdzie dostanie 10 skierowan. Jedyne co moge od niej dostac to rutinoscorbin.

Co to za satysfakcja z robienia sobie jaj z pacjentow?

Taa, bo to sobie lekarze robia jaja z pacjentow, a nie mamy porabany system opieki zdrowotnej

[Aramintha]

Napisane przez candycotton

No np. dlatego ze maja w wiekszosci przychodni zakaz leczenia mlodych ludzi i bezwgledny zakaz wystawiania im jakichkolwiek skierowan, bo sa mlodzi, pewnie pozyja i sami sobie zaplaca za to. Nigdy nie dostalam zadnego skierowania od rodzinnego, musze sama za wszystko placic. Dziadek pojdzie dostanie 10 skierowan. Jedyne co moge od niej dostac to rutinoscorbin.

Zmień lekarza lub przychodnię. Mnie zawsze dają skierowanie do specjalisty/na badania, jeżeli zachodzi taka potrzeba (a w wieku babcinym nie jestem)

[Wyrak]

No np. dlatego ze maja w wiekszosci przychodni zakaz leczenia mlodych ludzi i bezwgledny zakaz wystawiania im jakichkolwiek skierowan, bo sa mlodzi, pewnie pozyja i sami sobie zaplaca za to

Widze, ze to juz kolejny watek, w ktorym bajki opowiadasz

Jak sie to ma do tematu tak w zasadzie?

[nicRu]

Ja się chyba mocno sypię, skoro skierowania dostaję bez większych problemów i to nawet do *babciowych* lekarzy

[201604250941]

U mnie w przychodni jest jasna sytuacja i sie z tym nie kryja ze maja limit skierowan i beda je dawac tylko starszym ludziom. Tylko jak pojde do internisty prywatnie, ktory tez ma kontrakt z nfz to mi da skierowanie.
No i tak, wina sluzby zdrowia, ze sa limity skierowan. Nie wazne ze mam pluca zainfekowane bakteriami na ktore jestem uczulona i w kazdej chwili moge sie udusic bo mam od nich astme, powiedzieli ze dostane skierowanie na wymaz jesli zobacza te bakterie golym okiem w moim gardle, co jest niemozliwe.

Nie wiem jak sie ma do tematu, mialam na mysli wizje bycia lekarka, ktora zanim uslyszy co jest pacjentce najpierw uslyszy o chrzesniaku, potem o rachunkach, potem o rzadzie, potem o kuzynce ciotki wujka pradziadka od strony mamy. Uwazam ze to niezbyt prestizowe zajecie, zwlaszcza ze w sumie niezbyt platne. Oni chyba tam maja 2000 zl.

[blekitne_niebo]

Napisane przez candycotton

U mnie w przychodni jest jasna sytuacja i sie z tym nie kryja ze maja limit skierowan i beda je dawac tylko starszym ludziom. Tylko jak pojde do internisty prywatnie, ktory tez ma kontrakt z nfz to mi da skierowanie.
No i tak, wina sluzby zdrowia, ze sa limity skierowan. Nie wazne ze mam pluca zainfekowane bakteriami na ktore jestem uczulona i w kazdej chwili moge sie udusic bo mam od nich astme, powiedzieli ze dostane skierowanie na wymaz jesli zobacza te bakterie golym okiem w moim gardle, co jest niemozliwe.

Przepraszam że offtopuję, ale nie mogę jak to czytam. Jeśli faktycznie tak jest to zmień przychodnię, w mojej nigdy nie miałam takich problemów - pare wizażanek wyżej tez nie. Limit skierowań? W życiu o czymś takim nie słyszałam.

Napisane przez candycotton

Nie wiem jak sie ma do tematu, mialam na mysli wizje bycia lekarka, ktora zanim uslyszy co jest pacjentce najpierw uslyszy o chrzesniaku, potem o rachunkach, potem o rzadzie, potem o kuzynce ciotki wujka pradziadka od strony mamy.

Toz to śmieszne Skąd takie rewelacje? Wywiad lekarski to nie pogaduszki o synie sąsiadki, takie zachowanie jest nieprofesjonalne to po pierwsze. Po drugie przy długiej kolejce przed drzwiami nie ma czasu na plotki bo ledwo się zdąży zbadać pacjenta. Rozmowa w gabinecie lekarskim ze starszymi ludźmi jest często bardziej klarowna niż z młodymi, mówię z doświadczenia.

Napisane przez candycotton

Uwazam ze to niezbyt prestizowe zajecie, zwlaszcza ze w sumie niezbyt platne. Oni chyba tam maja 2000 zl.

Niezbyt prestiżowe dla Ciebie bo masz o tym baaaaaardzo błędne pojęcie.
Co do drugiego zdania to są przychodnie dobrze opłacalne, zresztą przychodnia to nie jedyne miejsce pracy lekarza. Tu dwa tysiące, tam dwa, etat na uczelni, prywatny gabinet i już jest sporo

[201604250941]

Nie musze czasem zmienic zameldowania zeby zmienic przychodnie?
Informacje takie stad ze przez drzwi wszystko slychac Kolejka kilometrowa a tam pogaduszki.
Ale nie robmy offtopu bo sluzba zdrowia to temat rzeka, mozna jeszcze dlugo opowiadac o badaniach, ktore powinno sie wykonywac a nie sa refundowane ze wzgledu na zbyt mlody wiek. Ogolnie ja wiem, ze panstwowo nic nie zalatwie.
Ale musze isc i tak z zaswiadczeniem czy nie ma przeciwskazan do podjecia studiow, tego ostatnio tez mi wypisac nie chcieli

[nicRu]

Nie musisz, mozesz raz w roku zmienic przychodnie bez zadnych oplat.

[BajaderkowaBaba]

Też jestem zachwycona tymi rewelacjami o nieprestiżowej specjalizacji z rodzinnej.
Do lekarzy specjalistów trafia zdecydowanie mniej osób niż do rodzinnego, ale nie tylko z uknutej teorii spiskowej przeciwko wypisywaniu skierowań. Zwyczajnie nie ma najczęściej tak pilnej potrzeby, aby wszystkich od razu słać do ośrodków referencyjnych.
Że zarabiają mało... a co wiesz o zarobkach w innych specjalizacjach? Tylko niech to nie będą dane wyciągnięte z onetu, wp, bądź interii

Ale już z prestiżem to pojechałaś po całości dobry lekarz rodzinny to skarb, jakich mało - zna najczęściej całą rodzinę... poza tym sama specjalizacja, jako taka jest bardzo młoda i lekarze rozpoczynający ją są rozchwytywani.

[muszynianka]

Napisane przez nicRu

Nie nazwałabym tego "najazdem"; chodzi raczej o to, że na uczelniach publicznych przyjmują mnóstwo ludzi na wszelakie socjologie i politologie, na uczelniach prywatnych tak samo, a potem słyszymy o ludziach z wyższym wykształceniem, bez pracy.

Poprawka: na każdy kierunek przyjmują za dużo osób, zamiast podniecać się kierunkami zamawianymi powinno zmniejszyc sie liczbe miejsc na studiach przynajmniej o 1/3

[WhiteCherry]

Napisane przez candycotton

No np. dlatego ze maja w wiekszosci przychodni zakaz leczenia mlodych ludzi i bezwgledny zakaz wystawiania im jakichkolwiek skierowan, bo sa mlodzi, pewnie pozyja i sami sobie zaplaca za to. Nigdy nie dostalam zadnego skierowania od rodzinnego, musze sama za wszystko placic. Dziadek pojdzie dostanie 10 skierowan. Jedyne co moge od niej dostac to rutinoscorbin.

Co to za satysfakcja z robienia sobie jaj z pacjentow?

w większości przychodzi czy jednak tylko w Twojej?
gdy poszłam do rodzinnego z bólem brzucha, to tego samego dnia dostałam skierowanie i wylądowałam w szpitalu. Młoda też jestem

[Aramintha]

Napisane przez muszynianka

Poprawka: na każdy kierunek przyjmują za dużo osób, zamiast podniecać się kierunkami zamawianymi powinno zmniejszyc sie liczbe miejsc na studiach przynajmniej o 1/3

Ale w jaki sposób ograniczysz miejsca na danym kierunku?
Poza tym dla uczelni student=pieniądze, szczególnie dotyczy to studiów zaocznych.

[nicRu]

A to tez prawda, że jest w ogóle zbyt dużo miejsc na studiach, co nie zmienia faktu, ze na pierwsze do "obcięcia" powiny jednak isc te najmniej przyszłościowe, prawda? jakoś na japonistykę czy filmoznawstwo niw przyjmują 200 osób, szkoda, że nie mogą tak zrobic z innymi kierunkami...

[muszynianka]

Tja, jak zmniejszyć, normalnie?
Przyszłościowe srowe że tak powiem, 15 lat temu ekonomia była wieeelce przyszłościowym kierunkiem. No i?
Nie da się jednoznacznie powiedzieć co jest przyszłościowe W TYM KRAJU, więc wiesz, daruj sobie. Liczba studentów w porównaniu do początku lat 90 zwiększyła się draaamatycznie...

---------- Dopisano o 00:51 ---------- Poprzedni post napisano o 00:49 ----------

Jedynie i niezmiennie chyba medycyna jest kierunkiem dającym pracę. Cała reszta to jedno wielkie pff ;- ) i nikt mi nie powie że po najściślejszej matematyce wszyscy mają ofert pracy jak lodu.

[marryme21]

To może ja się wypowiem, jako osoba będą po obu stronach barykady.
Skończyłam jeden ścisły a drugi humanistyczny kierunek(oba na państwowych uczelniach).I powiem tak-śmieszy mnie mówienie o maturzyście jako o ''ścisłowcu'' albo ''humaniście''.

Żeby uzyskać taki ''tytuł'', to jednak trzeba skończyć jakieś studia.Albo być straszliwym pasjonatem danej dziedziny i samemu pogłębiać wiedzę.Ale statystyczna osoba w wieku 19 lat,która albo wie lepiej w którym roku Mickiewicz napisał Dziady albo wie lepiej jak obliczać całki czy ułamki,to nie jest jednak od razu humanem albo ścisłym.Ma najwyżej co dopiero zadatki na owego.


Co do moich kierunków,to na ten humanistyczny było 33 kandydatów na jedno miejsce i straszny egzamin,grubo przekraczający ramy wiedzy z LO.Na ścisły konkurs świadectw plus banalny egzamin.
Sama nauka to były dwa różne światy,jeden przyjemno-imprezowo-towarzyski ,a drugi kucie po nocach i ciągły pot na plecach.
I tu może zaskoczę co niektórych-na humanistycznym było milion razy trudniej.
Kobylaste książki do przetrawienia tydzień w tydzień,ogrom projektów,badań,pojęć,itd .Na jeden egzamin np.15 książek do przeczytania,każda tylko po 600-800 stron.Albo głupie zadania domowe na ćwiczeniach-prace na 20 stron z wynikami badań,itd.I tak czasami po kilka prac w tygodniu z różnych przedmiotów.
Na ścisłym kierunku-sporo zajęć,ale wszystko to takie wałkowanie jednego tematu,wystarczyło znać podstawy,potrafić dostosowywać wzory i to na tyle.Przedmioty łączyły się ze sobą ''tematycznie''-np.matematyka,statystyka, ekonometria.Kto się raz nauczył i ''zaskoczył'',przechodził wszystkie kolokwia i egzaminy z przysłowiowym palcem w tyłku.
Ludzie mieli czas na pracę,imprezy,wyjazdy,a koledzy z Uniwerku tylko kombinowali jak tu przełknąć ten ogrom materiału i zdobyć zaliczenia.

Podsumowując,na ścisłym nie namęczyłam się wcale,wspominam te studia z uśmiechem.Humanistyczny kosztował mnie wiele wysiłku,potu i krwi,do dziś jak ktoś pyta o moje wykształcenie to podaję te uniwersyteckie,bo naprawdę musiałam sobie na nie zapracować.

I patrząc na kariery zawodowe moich obu grup,to koledzy ścisłowcy pracują np.w różnych Instytutach,firmach po 2 tys. na rękę,a humaniści są wolnymi strzelcami i zarabiają o wiele lepiej.

---------- Dopisano o 01:29 ---------- Poprzedni post napisano o 01:21 ----------

Jeszcze tylko dodam,że od zawsze byłam humanistką.Całą podstawówkę i liceum nie cierpiałam matmy i tym podobnych przedmiotów.Jednak po maturze zwyciężył głos rozsądku i wybrałam się na ''męski'' kierunek.Teraz z perspektyw czasu widzę,że w sumie nie warto było być takim zapobiegawczym.Teraz i tak mam większe możliwości po moim Uniwerku i jest to coś co naprawdę kocham i mnie pasjonuje.

[paryzanka202]

Napisane przez muszynianka

Poprawka: na każdy kierunek przyjmują za dużo osób, zamiast podniecać się kierunkami zamawianymi powinno zmniejszyc sie liczbe miejsc na studiach przynajmniej o 1/3

No ciekawe, na moim kierunku jest 30 miejsc. To co 10 osob ma studiowac?

[marryme21]

Napisane przez paryzanka202

No ciekawe, na moim kierunku jest 30 miejsc. To co 10 osob ma studiowac?

Na moim przyjeli tylko 18 osób,skończyło studia jeszcze mniej.

[paryzanka202]

Napisane przez marryme21

Na moim przyjeli tylko 18 osób,skończyło studia jeszcze mniej.

Strasznie malo.
Rozumiem,mozna ograniczyc liczbe miejsc na kierunkach gdzie jest ich 200 ,ale np zmniejszenie pedagogiki bo nie ma po niej pracy z 30 miejsc na 5 to bezsens.

[Deleteee]

Jak już jest mowa o maturach i kierunkach studiów to powiem tak że znam taki przypadki gdzie ludzie po mat fizie mając podtawowy poziom polskiego w lo zdawali na poziomie rozszerzonym historie i polski duzo lepiej niz ludzie po humanie. Natomiast w drugą stronę OSOBISCIE z czymś takim się nie spotkałam. I cos w tym jest.

I do tej pory na studiach wkurza mnie jak ludzie na polibude po humanie przychodza to potem placza ze sa humanistami i po cholere im matma, gdzie czasem wysarczy znac dwa wzory zeby zdać kolokwium. W ogole co to za głupia duskusja " po co mi matematyka?" Studia przecież nie są obowiązkowe.

[201604190949]

Napisane przez SzpiegZKrainyDeszczowców

Sluchaj, odnosze wrazenie ze zarzucasz mi ze Twoj kierunek jest "w mojej opini" bezmyslna pamieciowka.

Mój tekst o bezmyślnym wkuwaniu odnosił się do posta innej wizażanki.



Nadrobiłam wątek, moje zdanie gdzieś tam padło, padło dużo zdań, z którymi się nie zgadzam ale po co odpisywać, właściwie wszystko już zostało powiedziane.


paryzanka202, Ty myślisz, że Muszyniance chodziło o ograniczenie liczby studentów na każdym kierunku? Napisała przecież

powinno zmniejszyc sie liczbe miejsc na studiach przynajmniej o 1/3

Weź wszystkie uczelnie... ok niech będą państwowe. Weź wszystkie państwowe uczelnie w Polsce i wyszukaj te, gdzie jest taka pedagogika. Zobacz ile osób studiuje na dziennych ile na wieczorowych i zaocznych. Zsumuj to i zobacz ilu łącznie jest studentów pedagogiki. A teraz wywal 1/3 z nich. I o to chodziło. Nie, żeby było 5200 kierunków 3000 uczelni w różnych trybach i na każdej garstka studentów tej pedagogiki.