Wielki najazd na humanistów.

[paryzanka202]

Napisane przez 1000days

Mój tekst o bezmyślnym wkuwaniu odnosił się do posta innej wizażanki.



Nadrobiłam wątek, moje zdanie gdzieś tam padło, padło dużo zdań, z którymi się nie zgadzam ale po co odpisywać, właściwie wszystko już zostało powiedziane.


paryzanka202, Ty myślisz, że Muszyniance chodziło o ograniczenie liczby studentów na każdym kierunku? Napisała przecież Weź wszystkie uczelnie... ok niech będą państwowe. Weź wszystkie państwowe uczelnie w Polsce i wyszukaj te, gdzie jest taka pedagogika. Zobacz ile osób studiuje na dziennych ile na wieczorowych i zaocznych. Zsumuj to i zobacz ilu łącznie jest studentów pedagogiki. A teraz wywal 1/3 z nich. I o to chodziło. Nie, żeby było 5200 kierunków 3000 uczelni w różnych trybach i na każdej garstka studentów tej pedagogiki.

No wlasnie, akurat z ta specjalizacja za 2 uczelnie,ale ok zgodze sie. Sa kierunki ktore sa na kazdej uczelni i jest za duzo osob.

[201604190949]

Ja mówię o pedagogice ogólnie, nie wnikam w specjalizacje.

[***luna]

Podział: 'humanista' , 'ścisłowiec' i dodawanie do tego teorii kto lepszy kto gorszy jest podziałem sztucznym, uproszczeniem i mam wrażenie słuzy m.in temu by komuś dopiec.

Poza tym podział jest krzywdzący. Wystraczy się zamknąć w jakiejś szufladce... i wymówka gotowa
To chyba oczywistym jest, ze lepiej b yć dobrym historykiem niż marnym fizykiem (i odwrotnie).

Poza tym głównym celem studiów nie jest zdobycie zawodu (od tego są szkoły zawodowe) a zdobycie określonego zasobu wiedzy, umiejętności (m.in. wykorzystywania wiedzy).


Już lepiej myśleć o podziale na tych, którzy potrafią planować swoją przyszłość zawodową i tych, którym się wydaje, miejsca sobie znaleźć nie mogą.


A to jak studia są obciążające zalezy nie tylko od kierunku, ale również od uczelni.

[makeupnotwar]

mi się ten podział kojarzy, z, nie przymierzając, liceum na moich imprezach spotykają się wszelkiej maści filologowie z inżynierami i nikt się o takie rzeczy nie spiera/kłóci ale może my już za starzy?

[Nathalynn]

Sami humaniści wypracowali sobie taki wizerunek ogłaszając wszem i wobec, że są nimi dlatego, bo nie lubią matmy :P Prawda jest taka, że często ze ścisłowcem można porozmawiać o literaturze czy historii prędzej niż z niejednym humanistą, a raczej właśnie "chumanistom", który jest nim z powodu panicznego strachu przed 'niebywale trudną' matmą w liceum...

Ścisłowcy też nie są święci, niesamowicie drażni mnie fakt, że nieraz zaniedbują podstawowe zasady poprawnej pisowni, bo oni tego przecież nie muszą umieć. Na szczęście w moim otoczeniu niewiele jest takich przypadków. Ale jednak im to się odpuszcza, bo to niby elita.

[Burberry93]

Napisane przez ***luna

Podział: 'humanista' , 'ścisłowiec' i dodawanie do tego teorii kto lepszy kto gorszy jest podziałem sztucznym, uproszczeniem i mam wrażenie słuzy m.in temu by komuś dopiec.

Poza tym podział jest krzywdzący. Wystraczy się zamknąć w jakiejś szufladce... i wymówka gotowa
To chyba oczywistym jest, ze lepiej b yć dobrym historykiem niż marnym fizykiem (i odwrotnie).

Poza tym głównym celem studiów nie jest zdobycie zawodu (od tego są szkoły zawodowe) a zdobycie określonego zasobu wiedzy, umiejętności (m.in. wykorzystywania wiedzy).


Już lepiej myśleć o podziale na tych, którzy potrafią planować swoją przyszłość zawodową i tych, którym się wydaje, miejsca sobie znaleźć nie mogą.


A to jak studia są obciążające zalezy nie tylko od kierunku, ale również od uczelni.

No właśnie.
Ale czemu tu się dziwić ,że taki podział istnieje. Przecież już w podstawówce dziecko musi wiedzieć do jakiej klasy, O JAKIM PROFILU chce iść( do gimnazjum). I tu już zaczyna się podział humanista-ścisłowiec. To też jest dość bulwersujące ,jak dziecko może wiedzieć kim jest i co chce robić w przyszłości? Jak poszłam do klasy humanistyczno-językowej. Miałam nacisk na przedmioty humanistyczne oraz języki ,natomiast totalnie olewali fizyke ,chemię...matma była za to prowadzona na bardzo wysokim poziomie. I jaki efekt? Zawalona fizyka na teście gimnazjalnym ,nie ruszyłam ani 1 zadania. Teraz w liceum sytuacja wygląda tak samo. Teraz w liceum jest troszkę lepiej...rówież jestem w humanie ,obniżyli nam poziom chemii i fizy, bo prawie nikt tego na maturze u nas nie zdaje...a jak zdaje jego problem ,mógł myśleć wcześniej.
Swoją drogą to też jest zabawne jak przychodzi ludź do klasy humanistycznej i obwieszcza wszystkim ,że on wybiera się na medycyne hahahah

[Wyrak]

Mi sie przypomnialo, jak tu na forum jedna panna sie produkowala, ze ona to tylko faceta z politechniki, bo innym to wrecz inteligencji brakuje Tak a propos podzialow i tego co ludziom w glowie siedzi

[WhiteCherry]

Napisane przez Wyrak

Mi sie przypomnialo, jak tu na forum jedna panna sie produkowala, ze ona to tylko faceta z politechniki, bo innym to wrecz inteligencji brakuje Tak a propos podzialow i tego co ludziom w glowie siedzi

też to pamiętam
tytuł inżyniera widocznie brzmi podniecająco

[Wyrak]

Napisane przez WhiteCherry

też to pamiętam
tytuł inżyniera widocznie brzmi podniecająco

Najwidoczniej kisiel w majtach byl No ale jak mozna byc tak ograniczonym, to przyznam, ze do dzis nie ograniam

[muszynianka]

Napisane przez Nathalynn

Sami humaniści wypracowali sobie taki wizerunek ogłaszając wszem i wobec, że są nimi dlatego, bo nie lubią matmy :P Prawda jest taka, że często ze ścisłowcem można porozmawiać o literaturze czy historii prędzej niż z niejednym humanistą, a raczej właśnie "chumanistom", który jest nim z powodu panicznego strachu przed 'niebywale trudną' matmą w liceum...

No i ścisłowcy też sobie wypracowali taki wizerunek potrafiąc posługiwać się jedynie cyferkami gorzej z pisaniem po polskiemu, nie mówiąc że poszłem i weszłem...

Przecież już w podstawówce dziecko musi wiedzieć do jakiej klasy, O JAKIM PROFILU chce iść( do gimnazjum). I tu już zaczyna się podział humanista-ścisłowiec. To też jest dość bulwersujące ,jak dziecko może wiedzieć kim jest i co chce robić w przyszłości?

I ja się zgadzam, te profile są stworzone sztucznie. powinno się wrócić do starego systemu, liceum faktycznie było ogólnokształcące...
no jak ktoś idzie do klasy humanistycznej to już raczej wie że chemii i biologii rozszerzonej nie zda (po co podstawa i rozszerzenie?)

aha i ja się zastanawiam, czy jest tylko ścisłowiec, humanista... a...? a lingwista jakiś? a jak nazwać osoby z bio-chemu?

[mm444]

Treść usunięta

[muszynianka]

Ja całe życie językowe gimnazjum, językowe liceum i tak dalej i tak dalej
No i klasa się straaaaaasznie pieniła gdy mówiono że jesteśmy w klasie humanistycznej

Więc chyba faktycznie humanistką nie jestem, gdzie mi tam historia

No i niestety.
Spójrzmy tak:
1. moja klasa - 6 godzin pierwszego języka obcego na poziomie wyższym niż rozszerzony, przedmioty w języku obcym, przykręcona ruga z drugiego języka obcego, rozszerzony polski i historia - która była w języku obcym
2. bio-chem - bodajże po 5 godzin z chemii i biologi rozszerzonej, fizyka do ostatniej klasy przez 3 lata w wymiarze 2 godzin bo na medycynę też się liczy
3. klasa matematyczna - rozszerzona matematyka i fizyka, także informatyka a dla niektórych dodatkowe zajęcia z jezyka obcego
4... klasa humanistyczna... rozszerzony polski, historia i...? i w ramach dodatku można było ale nie trzeba było chodzić na łacinę.

ciekawe który profil wydaje się najłatwiejszy ;-) bo dla mnie numer 4, więc to szkoła tworzy sztuczne podziały i nie trzyma poziomu...

[Hadassah]

Muszynianka dobrze gada Ja w 3kl przedmiotów humanistycznych (pol, hist, wos, języki) mam 5 godzin więcej niż ścisłych. Na humanach - 3 godziny matmy, koniec. Jakby bardziej przycisnąć, zmotywować, zapewne opinia była by inna, a w takiej sytuacji? Ja też bym nie poświęcała swojego wolnego czasu na przedmioty które mnie nie interesują i na które nie muszę się przygotować do szkoły, proste.

[sine.ira]

Napisane przez makeupnotwar

na moich imprezach spotykają się wszelkiej maści filologowie z inżynierami i nikt się o takie rzeczy nie spiera/kłóci ale może my już za starzy?

A gdzie tam, raczej zbyt zajęci poważniejszymi tematami
Dajcie spokój, przecież wiadomo, że na tego typu "typologiach" skupiają się i podtrzymują je debile z poczuciem niższości, którzy lubią sobie poprawić samopoczucie cudzym kosztem Dzisiaj na tapecie "humaniści" jutro studenci z AWF, potem znowu ktoś inny...nie należy do tego przywiązywać dużej wagi.
Wiadomo, że normalny, spełniony człowiek - dajmy na to - na dobrej politechnice - nie zajmuje sie tym, co i dlaczego studiują inni i czy są od niego lepsi czy gorsi. Zwykle ma to w nosie, nie robi mu to. Podobnie z normalnymi, myślącymi ludźmi na uniwersytetach.

[muszynianka]

Nom, dokładnie klasa humanistyczna w ostatniej klasie ze ścisłych miała tylko matmę chemia fizyka informatyka czy biologia już dawno temu opadły.
Natomiast klasy ścisłe musiały męczyć się z maturą z polskiego, z polskim, historią, często wosem a czasem wokiem.
Ale to tylko i wyłącznie zależy od szkoły, w mojej niestety klasy humanistyczne były potraktowane po macoszemu.
No może teraz jest po równo z obowiązkową matmą i obowiązkowym polskim ale dla mnie jakakolwiek obowiązkowa matura jest bez sensu. Widzę to tak; obowiązek wybrania trzech matur na podstawie i jednej na rozszerzeniu i tyle. a nie tam obowiązek, obowiązek i po co to?

---------- Dopisano o 12:15 ---------- Poprzedni post napisano o 12:13 ----------

Dzisiaj na tapecie "humaniści" jutro studenci z AWF, potem znowu ktoś inny...nie należy do tego przywiązywać dużej wagi.

Humaniści plus kosmetologia (większość Polaków myśli że studiują jak pomalować paznokcie)

AAAA i w najazdach na przyszłe lata też przepowiadam AWFiS'y

[Suvia]

W LO nasza polonistka nazywała uczniów z klas ścisłych "ćwierćinteligentami" . Matematyk nas(klasę humanistyczną) wyzywał od debili (a oceny mieliśmy dobre).

Ja nie rozumiem tych sporów. W społeczeństwie potrzebny jest i matematyk, i psycholog, i polonista. Chociażby do szkół, bo jednak fajnie jak dziecko potrafi coś tam policzyć, coś tam napisać, i jak wie kto to Mickiewicz i Pitagoras.

Dajta spokój tym dyskusjom.

[***luna]

Zgadzam sie z tym, ze klasy profilowane to jest podział sztuczny i niezbyt mądry.

U nas (liceum) był podział na klasy językowe (prócz tego dwie autorskie miały profil: turystyczny i informatyczny).
Reszta podzielona ze względu na język obcy rozszerzony i dodatkowy.

Klasa maturalna to było przygotowanie do matury wg blokó przedmiotowych. (czyli wg przedmiotów zdawanych na maturze, reszta zakończona w klasie 3).

[muszynianka]

No Suvia, potwierdza się to co mówię - to jest zbyt wcześnie by tworzyć taki sztuczny podział. Chyba chodzi o rywalizacje i osobiste ambicje nauczycieli
W ogóle cały system szkolnictwa sprzyja sporom.

I powtorzę to po raz 150933722
najbardziej szkoda mi osób z bio chemu.
ktoś z językowej klasy i tak się uczy angielskiego a musi go zdać na maturze, zda dobrze
ktoś z klasy humanistycznej i tak ma rozszerzony polski, musi go zdać na maturze, zda dobrze
ktoś z klasy ścisłej i tak ma rozszerzoną matmę, musi ją zdać na maturze, zda dobrze

ktoś z klasy bio-chem ma rozszerzoną biologię chemię często fizykę, nie zdaje żadnego na maturze a ma przykręconą śrubę z trzech teoretycznie do niczego nie potrzebnych przedmiotów. to nie jest sprawiedliwe, te matury na chwilę obecną są jakimś nieporozumieniem. nie widzę wyższości matematyki nad polskim, a nawet uważam że jednym z przydatniejszych i życiowych przedmiotów jest biologia - gdyby była traktowana poważniej w szkole, może nie byłoby wątków o dzieciach z palca i podobnych.

[Wyrak]

Napisane przez Nathalynn

Sami humaniści wypracowali sobie taki wizerunek ogłaszając wszem i wobec, że są nimi dlatego, bo nie lubią matmy :P Prawda jest taka, że często ze ścisłowcem można porozmawiać o literaturze czy historii prędzej niż z niejednym humanistą, a raczej właśnie "chumanistom", który jest nim z powodu panicznego strachu przed 'niebywale trudną' matmą w liceum...

No wlasnie to jest bzdura, ktora lezy u zarania tego sterotypu - ze osoby, ktore sa kompletnie lewe z matmy okreslaja sie humanistami, choc to nijak nie warunkuj humanizmu

[karolynka90]

Napisane przez muszynianka

Humaniści plus kosmetologia (większość Polaków myśli że studiują jak pomalować paznokcie)

O taaak. Uwielbiam tłumaczyć, że tam też się uczymy. Biologii, chemii, chemii kosmetycznej, mikrobiologii, farmakologii, dermatologii, immunologii itd itd.
Raz jednej babce powiedziałam, że to studiuję, to usłyszałam a co to to, ile to trwa, tam się uczycie?
Nie, kurde, bawimy się.

[anannke]

Napisane przez Wyrak

Taka jest brutalna prawda - studia nie sa dla wszystkich. Wiekszosc osob w statystycznym spoleczenstwie nie ma odpowiedniej wiedzy, inteligencji i pracowitosci (albo kombinacji tychze), zeby robic i skonczyc studia.

Z drugiej strony - zapotrzebowanie na absolwentow studiow jest tez w pewnym momencie ograniczone, a jesli chodzi o niektore kierunki, to go nie ma po prostu.

Wiec sila rzeczy, z obydwu stron wynika, ze studia nie sa dla wszystkich.

Napisane przez Burberry93

Macie racje mówiąc ,że studia nie są dla wszystkich. Aktualnie jestem w liceum i...czasami po prostu nie wiem co niektórzy ludzie z mojej klasy tam robią. Ich hasło to "OBY ZDAĆ". Z wszystkiego wyciągają dwóje i to jeszcze po mega poprawach i płaczach. Ludzie pchają się teraz do ogólniaków ,ponieważ dziś chodzenie do zawodówki to dla wielu po prostu wstyd. Takie nastawienie mają nawet nauczyciele, którzy nie raz w gimnazjum mówili "ucz się bo wylądujesz w zawodówce". I czemu tu się dziwić? Przyjmują do tych liceów praktycznie wszystkich i mają teraz za swoje choćby w postaci tegorocznych matur. Oczywiście nie chce nikogo obrażać, dla mnie chodzenie do zawodówki to normalna rzecz ,dla mnie to nie jest coś gorszego. Po prostu są różni ludzie, różne zainteresowania i pasje.

A mnie się wydaje że pokutuje u nas historia. Kiedyś studia to było COŚ. Szanowało się takich ludzi, dostawali szanowane posady, mieli większe zarobki niż inni, magister to był na prawdę poważany tytuł... Ale też nie każdy mógł iść na te studia. Więc kiedy zmieniły się czasy i studia stały się powszechniejsze to mentalność ludzi się nie zmieniła. Samo społeczeństwo wymusza zaistniałą sytuacje że magister pracuje w sklepie za ladą czy na zmywaku gdzie swojej wiedzy i umiejętności nigdy nie wykorzysta i z tego punktu widzenia studia to zmarnowany czas pod względem przygotowania do zawodu. Poza tym myślę że to też zachłyśnięcie się amerykańskim stylem bo wałkują to w filmach... Pokazują młodych pięknych szczęśliwych ludzi jak jadą na uniwersytet, jakie cudowne lata to dla nich, jakie dyskusje naukowe jak to ich rozwija, usamodzielnia, jak dojrzewają po prostu cud, miód i orzeszki. No i mamy taką wizję więc wszyscy walą drzwiami i oknami byle tylko mieć status studenta. A o rozsądnym podejściu do problemu to już można zapomnieć. Uczelnie korzystają z tego i rosną jak grzyby po deszczu i zwiększają ilość miejsc dostają kasę i błędne koło. Więc można powiedzieć że uczelnie żerują na niewiedzy maturzystów, którzy ślepo wierzą że jak uczelnia to uczelnia i studia coś im dadzą, bo nie mają pojęcia o co chodzi z programami nauczania, uprawnieniami, akredytacją itd.. A potem się zaczynają problemy że coś się nie zgadza, że nie ma dyplomu, że niski pozom... Wiadomo że każdy chciałby zarabiać kokosy a że u nas w ogóle są niskie płace to ludzie robią wszystko żeby nie zarabiać minimum i studia mają być magiczną przepustką do lepszego świata, szkoda tylko że tak złudną...

Napisane przez marryme21

To może ja się wypowiem, jako osoba będą po obu stronach barykady.
Skończyłam jeden ścisły a drugi humanistyczny kierunek(oba na państwowych uczelniach).I powiem tak-śmieszy mnie mówienie o maturzyście jako o ''ścisłowcu'' albo ''humaniście''.

Żeby uzyskać taki ''tytuł'', to jednak trzeba skończyć jakieś studia.Albo być straszliwym pasjonatem danej dziedziny i samemu pogłębiać wiedzę.Ale statystyczna osoba w wieku 19 lat,która albo wie lepiej w którym roku Mickiewicz napisał Dziady albo wie lepiej jak obliczać całki czy ułamki,to nie jest jednak od razu humanem albo ścisłym.Ma najwyżej co dopiero zadatki na owego.


Co do moich kierunków,to na ten humanistyczny było 33 kandydatów na jedno miejsce i straszny egzamin,grubo przekraczający ramy wiedzy z LO.Na ścisły konkurs świadectw plus banalny egzamin.
Sama nauka to były dwa różne światy,jeden przyjemno-imprezowo-towarzyski ,a drugi kucie po nocach i ciągły pot na plecach.
I tu może zaskoczę co niektórych-na humanistycznym było milion razy trudniej.
Kobylaste książki do przetrawienia tydzień w tydzień,ogrom projektów,badań,pojęć,itd .Na jeden egzamin np.15 książek do przeczytania,każda tylko po 600-800 stron.Albo głupie zadania domowe na ćwiczeniach-prace na 20 stron z wynikami badań,itd.I tak czasami po kilka prac w tygodniu z różnych przedmiotów.
Na ścisłym kierunku-sporo zajęć,ale wszystko to takie wałkowanie jednego tematu,wystarczyło znać podstawy,potrafić dostosowywać wzory i to na tyle.Przedmioty łączyły się ze sobą ''tematycznie''-np.matematyka,statystyka, ekonometria.Kto się raz nauczył i ''zaskoczył'',przechodził wszystkie kolokwia i egzaminy z przysłowiowym palcem w tyłku.
Ludzie mieli czas na pracę,imprezy,wyjazdy,a koledzy z Uniwerku tylko kombinowali jak tu przełknąć ten ogrom materiału i zdobyć zaliczenia.

Podsumowując,na ścisłym nie namęczyłam się wcale,wspominam te studia z uśmiechem.Humanistyczny kosztował mnie wiele wysiłku,potu i krwi,do dziś jak ktoś pyta o moje wykształcenie to podaję te uniwersyteckie,bo naprawdę musiałam sobie na nie zapracować.

I patrząc na kariery zawodowe moich obu grup,to koledzy ścisłowcy pracują np.w różnych Instytutach,firmach po 2 tys. na rękę,a humaniści są wolnymi strzelcami i zarabiają o wiele lepiej.

---------- Dopisano o 01:29 ---------- Poprzedni post napisano o 01:21 ----------

Jeszcze tylko dodam,że od zawsze byłam humanistką.Całą podstawówkę i liceum nie cierpiałam matmy i tym podobnych przedmiotów.Jednak po maturze zwyciężył głos rozsądku i wybrałam się na ''męski'' kierunek.Teraz z perspektyw czasu widzę,że w sumie nie warto było być takim zapobiegawczym.Teraz i tak mam większe możliwości po moim Uniwerku i jest to coś co naprawdę kocham i mnie pasjonuje.

Ciekawa jestem jakie kierunki studiowałaś i jako kto teraz pracujesz Z tego jaką ja miałam styczności z ludźmi z "humanistycznych" kierunków to nie widziałam aby jedną książkę nawet przeczytali w całym semestrze, praca zaliczeniowa do napisania w pół godziny, czasem zdarzały się dłuższe aż 4 strony A4, impreza w noc przed egzaminem, potem na egzamin i zdany, zero zakuwania po nocach, warunkiem zaliczenia przedmiotu było pojawienie się na egzaminie i zdanie go ewentualnie oddanie tej "pracy zaliczeniowej" więc chodzenie na zajęcia można sobie odpuścić, czasem jakieś lewe zwolnienie trzeba było ale to może raz na semestr... Widać zależy od kierunku i uczelni

[cerveza]

Napisane przez Burberry93

Witam Jak zawsze po maturach rozpoczęły się ogromne spory na temat humanistów i ścisłowców. Na wielu forach czy w komentarzach pod artykułami poruszającymi ten temat można znaleźć bardzo nieprzyjemne słowa na temat humanistów. Osobiście spotkałam się z opinią ,że humanista to ten ,któremu nie chciało się uczyć i wybiera najlżejszą linię oporu, a ścisłowiec to bardzo dobry, pilny uczeń. Dlaczego matematyka to dziś przedmiot kluczowy...ktoś kto potrafi matematykę jest uznawany za osobę niebywale inteligentną...Ja osobiście nie potrafię się określić. Kocham biologię ,polski i języki ,historii nienawidzę i choć matma idzie mi nie najlepiej o wiele bardziej lubię się uczyć jej niż historii. Moim marzeniem są studia psychologiczne ,ale nie jak większość myśli "bo to łatwe i proste" tylko dlatego ,że taką a nie inną drogę sobie wybieram. Nie czuję się gorsza od osoby która nie ma problemów z matematyką i będzie studiować coś pod tym kątem ,bo niby czemu? Matematyka ,polski czy inne przedmioty są na tym samym poziomie ,a to czy ktoś woli matmę czy polski to jego własna sprawa. Po co ktoś kto jest genialny z polskiego ma na siłę tłuc matmę i iść np. na ekonomię. Bo wyda się bardziej inteligentny? Nie sądzę. Może zacznijmy tych wszystkich "inteligentnych ścisłowców" nazywać analfabetami? ; ) Skoro humanista nie umie matmy to ścisłowiec nie umie polskiego ,niech będzie równowaga
A co wy sądzicie na ten temat?

Śmieszy mnie, że w tym kraju nazywa się wszystkie osoby słabe z matematyki humanistami Słaby z matematyki - aa to musi być humanista Niestety, na miano humanisty to trzeba sobie zasłużyć. Tak samo, to, że ktoś potrafi rozwiązać maturę z matematyki jeszcze nie czyni go "ścisłowcem". Ale ludzie lubią żonglować słówkami.

Poszukaj statystyk, jak polski i matmę zdali uczniowie klas o profilu humanistycznym, poszukaj jak polski i matmę zdali uczniowie klas matematycznych. Mogę się założyć, że suma sumarum, ci drudzy wypadną lepiej

Poza tym, w chwili obecnej rynek pracy jest przesycony ludźmi po studiach humanistycznych.

Dodam jeszcze, że nauka dziś stoi na bardzo niskim poziomie. Matura podstawowa z matematyki, to jest śmiech na sali 10 lat temu prawdopodobnie ludzie z 8. klas podstawówki by ją rozwiązali. A w tym roku 25% abiturientów oblało. Szok i niedowierzanie z mojej strony.

[muszynianka]

Poszukaj statystyk, jak polski i matmę zdali uczniowie klas o profilu humanistycznym, poszukaj jak polski i matmę zdali uczniowie klas matematycznych. Mogę się założyć, że suma sumarum, ci drudzy wypadną lepiej

cerveza błagam, pewnie dawno zdawałaś maturę, ale nie wiem czy wiesz - na obecnej maturze z polskiego 1/3 punktów albo więcej jest ZA CZYTANIE ZE ZROZUMIENIEM (no po prostu część nazywa się czytanie ze zrozumieniem i masz tekst i pytania do niego typu co autor napisał w trzeciej linicje akapitu drugiego)

więc podkreślam, matura jest tragiczna, system szkolnictwa tragiczny kto myśli inaczej niech mnie oświeci

[Hultaj]

Napisane przez anannke

Ciekawa jestem jakie kierunki studiowałaś i jako kto teraz pracujesz Z tego jaką ja miałam styczności z ludźmi z "humanistycznych" kierunków to nie widziałam aby jedną książkę nawet przeczytali w całym semestrze, praca zaliczeniowa do napisania w pół godziny, czasem zdarzały się dłuższe aż 4 strony A4, impreza w noc przed egzaminem, potem na egzamin i zdany, zero zakuwania po nocach, warunkiem zaliczenia przedmiotu było pojawienie się na egzaminie i zdanie go ewentualnie oddanie tej "pracy zaliczeniowej" więc chodzenie na zajęcia można sobie odpuścić, czasem jakieś lewe zwolnienie trzeba było ale to może raz na semestr... Widać zależy od kierunku i uczelni

Może wizażanka studiowała orientalistykę, bo innej opcji szczerze mówiąc nie widzę.

Zawsze w takich wątkach pojawiają się głosy o tym, że to źle, że tylu i tyle studiuje, z punktu widzenia konkurencyjności to bardzo trafiony argument, tylko pytanie, czemu ludzie oczekują od innych, żeby olali studiowanie, a nie oczekują tego od siebie i nie konczą edukacyjnej karuzeli wraz z maturą.

[Nathalynn]

Napisane przez muszynianka

cerveza błagam, pewnie dawno zdawałaś maturę, ale nie wiem czy wiesz - na obecnej maturze z polskiego 1/3 punktów albo więcej jest ZA CZYTANIE ZE ZROZUMIENIEM (no po prostu część nazywa się czytanie ze zrozumieniem i masz tekst i pytania do niego typu co autor napisał w trzeciej linicje akapitu drugiego)

więc podkreślam, matura jest tragiczna, system szkolnictwa tragiczny kto myśli inaczej niech mnie oświeci

Na maturze z matmy za samo czytanie ze zrozumieniem można uzyskać całkiem niezły wynik. Ludzie mają podane pod nos karty wzorów. Zdaje się od 30%. Żenada.

[muszynianka]

Ale wzory trzeba umieć zastosować, natomiast przeczytać tekst i odpowiedzieć na pytania typu - zacytuj wypowiedź taką i taką z tego i tego akapitu - naprawdę nie jest to według ciebie porażka i drastyczny spadek jakości matury?

---------- Dopisano o 13:23 ---------- Poprzedni post napisano o 13:21 ----------

Zawsze w takich wątkach pojawiają się głosy o tym, że to źle, że tylu i tyle studiuje, z punktu widzenia konkurencyjności to bardzo trafiony argument, tylko pytanie, czemu ludzie oczekują od innych, żeby olali studiowanie, a nie oczekują tego od siebie i nie konczą edukacyjnej karuzeli wraz z maturą.

Ay hultaj, nie mówię że ludzie mają olać swoje studia rzucić je i iść do łopaty bo za dużo studentów. Nie nie, każdy chce polepszyć swoje życie, chodzi o to że miejsc na studiach jest tragicznie zbyt wiele i może iść na nie każdy. Poza tym wykształcenie policealne jest traktowane po macoszemu podczas gdy wiele tytułów technika jest identycznych jak kierunków i specjalizacji licencjackich.
Moim zdaniem stworzenie ograniczeń w przyjmowaniu liczby studentów rozwiązałoby problem - ktoś by się nie dostał to by się nie dostał i tyle, nie wolno zmuszać ludzi by z czegoś rezygnowali bo to naturalne że każdy chce dla siebie jak najlepiej - ale jakby pójście na studia były wyczynem, jak kiedyś, po pierwsze bardziej by się to doceniało po drugie mielibyśmy mniej studentów.
I tyle

[cerveza]

Napisane przez muszynianka

cerveza błagam, pewnie dawno zdawałaś maturę, ale nie wiem czy wiesz - na obecnej maturze z polskiego 1/3 punktów albo więcej jest ZA CZYTANIE ZE ZROZUMIENIEM (no po prostu część nazywa się czytanie ze zrozumieniem i masz tekst i pytania do niego typu co autor napisał w trzeciej linicje akapitu drugiego)

więc podkreślam, matura jest tragiczna, system szkolnictwa tragiczny kto myśli inaczej niech mnie oświeci

Wychodzi na to, że szkoła ludziom szkodzi i zabija w nich logiczne myślenie, kreatywność.
Kiedyś ta matura miała sens i to było coś. A teraz na polskim - traf w klucz.

A czytanie ze zrozumieniem... pominę to wymownym milczeniem.

[muszynianka]

Szczerze to dla mnie matura jakimś nie wiem ogromnym wyczynem nie była bo punktacja nie pokrywała się z rzeczywistością
z rozszerzenia z polskiego miałam bardzo dużo punktów, jeden z wyższych wyników ale? ale z podstawy tyle samo
z angielskiego poszło mi stosunkowo słabiej niż chciałam, podczas gdy z praktycznym posługiwaniem się językiem nie mam problemu

i przykłady można mnożyć matura niczego nie dowodzi, daje ewentualnie jakiś rzut poglądowy ale według mnie skonstruowana jest po prostu źle.
Co to jest ze na egzaminie dojrzałości jest zero wiedzy własnej prawie? Tylko jakieś... czytanie ze zrozumieniem?

Nie wiem nie ogarniam, ale ja jestem tylko naiwnym polaczkiem

[Nathalynn]

Napisane przez muszynianka

Ale wzory trzeba umieć zastosować, natomiast przeczytać tekst i odpowiedzieć na pytania typu - zacytuj wypowiedź taką i taką z tego i tego akapitu - naprawdę nie jest to według ciebie porażka i drastyczny spadek jakości matury?

W zadaniach na dowód owszem, trzeba umieć stosować wzory i takie zadania czasem mogą sprawić problem, ale nie rozumiem jak wielka inteligencja jest potrzebna w zadaniu: oblicz pole czegośtam o boku x i y, a w karcie wzorów jak byk wzór na cośtam, gdzie coś oznacza bok.

Co do czytania ze zrozumieniem na polskim, uważam owszem, że jest zbędne, bo taką umiejętność sprawdza właśnie egzamin z matematyki. Cała ta matura to oczywiście jest porażką, począwszy od treści zadań, a skończywszy na progu zdawalności. Sytuację trochę ratują rozszerzenia z danych przedmiotów, ale co z tego, jak są tylko nieobowiązkowym dodatkiem.

W ogóle to matura pisemna to pikuś w porównaniu do tego, co się dzieje na ustnej. Przykład z życia wzięty: Chłopak jest wzywany na egzamin ustny z j.polskiego. Co robi? Podchodzi do egzaminatorki i mówi: "Proszę Pani, jeszcze 10 minut, bo się zakończenia nie nauczyłem". Zdał na 85%... Hehehehe egzamin dojrzałości

[muszynianka]

No ustna już w ogóle jest cyrkiem szkoła z wysokim poziomem, ustne zdane tak sobie.
Technikum rybołówstwa czy technikum drzewne /co tam wolicie/ wszystko zdane na 100% z kolei pisemne nie
dobrze że ustne się nigdzie nie liczą bo nie da się ich poddać kontroli