Egzamin na prawo jazdy-pytania,relacje,trzymanie kciuków :) cz.IX

[201604190949]

Ile razy jeszcze to powtórzysz?

[zlosliwiec]

Napisane przez semantique

Super, co nie zmienia faktu, że mnie Twoja decyzja zdumiewa. Jeździłaś już samochodem? Jeśli nie pojeździj trochę z manualną i zobaczysz, że nie ma w tym nic skomplikowanego. Serio mówię, mam wrażenie, że uparłaś się przy tej automatycznej bo tak. Ale to czysta głupota, kiedyś się przekonasz, bo nie wierzę, że zawsze będziesz miała do czynienia z automatem. Nie odbieraj tego jako złośliwość z mojej strony, ja się tylko zastanawiam, czy nie myślałaś o tym, że nie będziesz mogła prowadzić innych samochodów?

Masz 100% rację. Objeździć auta z manualem, a potem można leniuchować w automacie - ale np. w podróży za granicą zawsze wsiądziesz do auta z manualną skrzynką i pojedziesz.

[Bayje]

Napisane przez semantique

Nie spinaj się tak,dla mnie to głupota, jeśli jest się pełnosprawną osobą, ale cóż, your choice

Gdybyś przeczytała parę stron wcześniej to byś wiedziała, że 'koleżanka' chce zdawać w ten sposób bo jest w pewien stopień niepełnosprawna .

Uczy się na automacie ? - tak
Chce zdawać na automacie ? - ok
Będzie miała potem auto z automatem - bedzie !

Tak samo jak na egzaminie możesz zdawać ze swoim instruktorem - tylko oczywiście musisz za to dopłacić.
To w jaki sposób ktoś chce się uczyć jeżdzić i zdawać egzamin to jest jego sprawa - tak jak Wam nikt nie będzie pisał/mówił w jakiej pozycji macie rodzić dzieci .

[semantique]

Napisane przez Bayje

Gdybyś przeczytała parę stron wcześniej to byś wiedziała, że 'koleżanka' chce zdawać w ten sposób bo jest w pewien stopień niepełnosprawna .

To może Ty doczytaj, bo chyba jednak nie...

Napisane przez 1000days

I ogólnie- jestem pełnosprawna, wybrałam automat, żeby ułatwić sobie życie.

[Bayje]

Napisane przez semantique

To może Ty doczytaj, bo chyba jednak nie...

Pierwszy post jaki pojawił się - to ktoś stwierdził, że egzamin jest tylko na manualnej

potem zwolenniczka automata napisała

Nie, egzamin będę miała na tym samochodzie, na którym się uczę.
Jak wyobrażasz sobie niepełnosprawnego zdającego w ten sposób egzamin?

więc uznałam, że być można Ona jest tą osobą niepełnosprawną.

Z resztą - jak chce sobie ułatwić życie to niech sobie ułatwia .
Nic nam do tego(!) - tyle, że większość (w tym temacie w tym również ja) ma już prawo jazdy i wie, że łatwiej przenieść się z manuala na automata niż odwrotnie. I Ona jeszcze o tym nie wie ;P

Z resztą mój osobisty wniosek jest taki, że 50 % frajdy jazdy autem jest właśnie zmiana biegów .

[Gregorynka]

To w jaki sposób ktoś chce się uczyć jeżdzić i zdawać egzamin to jest jego sprawa - tak jak Wam nikt nie będzie pisał/mówił w jakiej pozycji macie rodzić dzieci .

No nie wiem,czy nie będzie pisał

Jeśli 1000days ma robić automat i jeździć tylko automatem to niech robi. Nie rozumiem po co się spinacie i dajecie 'dobre' rady skoro dziewczyna jest już zdecydowana, zna plusy i minusy swojej decyzji. Weźcie pod uwagę ilośc osób posiadających normalne prawko a ciągle bojących się wsiąść do auta. Będzie się czuć lepiej w samochodzie z automatem to niech go robi i jeździ a nie słucha rad 'mądrzejszych', bo przecież wszyscy w koło wiedzą co jest dla niej lepsze. Lepiej być czynnym kierowcą jakiegokolwiek samochodu niż za dobrymi radami zrobić coś do czego się do końca nie jest przekonanym, a potem żałować jak okaże się, że dziewczyna jednak boi się bez niczyjego nadzoru obsługiwać tą manualną skrzynię.

[Fela Von Helvete]

Napisane przez Bayje

Nic nam do tego(!) - tyle, że większość (w tym temacie w tym również ja) ma już prawo jazdy i wie, że łatwiej przenieść się z manuala na automata niż odwrotnie. I Ona jeszcze o tym nie wie ;P

Nie wiem skąd taki wniosek, bo według mnie wie o tym doskonale, co więcej, nie zapowiada się na to, żeby miała taką przesiadkę kiedykolwiek w planach

Nie rozumiem skąd w ludziach ten dziki pęd do uszczęśliwiania kogoś na siłę

[Gregorynka]

Napisz, że chcesz suva do miejskiej jazdy,bo taki ci sie podoba.
Albo, że chcesz sportowe auto, ale zdarza ci się jechać w dłuższą trasę.
Od kosztów paliwa, przez marki samochodów, osprzęt i całą resztę, na trudnościach w ruchu i miejscach parkingowych kończąc...zawsze się znajdzie ktoś, kto wie lepiej.
Ale, żeby ktoś się obruszał, że drugi nie ma ochoty wciskać sprzęgła, bo ma taki kaprys, jeszcze nie słyszałam

[201604190949]

O widzisz, to jak ja. Suv, ale jakiś większy, nie mini suv, stały napęd na 4 koła, na benzynę, motor więcej niż dwa litry, automat oczywiście Najlepiej w wersji amerykańskiej, jakiś starszy.
Mieszkam w centrum Warszawy i uczelnię też mam w centrum.

[Bayje]

Napisane przez Gregorynka

No nie wiem,czy nie będzie pisał

Jeśli 1000days ma robić automat i jeździć tylko automatem to niech robi. Nie rozumiem po co się spinacie i dajecie 'dobre' rady skoro dziewczyna jest już zdecydowana, zna plusy i minusy swojej decyzji.

Jakbyś zauważyła to ja się jakoś specjalnie nie spinam - dla mnie jest to obojętne kto w jaki sposób robi prawo jazdy. Wcześniejsi - mieli dużo do powiedzenia. Wg mnie skoro dziewczyna ma na czym ćwiczyć i ma już auto którym potencjalnie będzie się poruszać po mieście to nie dziwie jej się, że chce zdawać na takiej skrzyni. Nie widzę w tym żadnego problemu

Napisane przez Fela Von Helvete

Nie wiem skąd taki wniosek, bo według mnie wie o tym doskonale, co więcej, nie zapowiada się na to, żeby miała taką przesiadkę kiedykolwiek w planach

Wg mojej oceny trudniej MI byłoby się przenieść z automata na manualną skrzynie i pewnie na początku z tym problemy miałoby duuuużo osób. Nie przypominam sobie, żebym 'zainteresowanej' sugerowała przenosiny na manualną tylko w ten sposób zgadzam się z przedmówcami, że lepiej przenieść się z manualnej na automata niż odwrotnie.

[Gregorynka]

Napisane przez Bayje

Jakbyś zauważyła to ja się jakoś specjalnie nie spinam - dla mnie jest to obojętne kto w jaki sposób robi prawo jazdy. Wcześniejsi - mieli dużo do powiedzenia. Wg mnie skoro dziewczyna ma na czym ćwiczyć i ma już auto którym potencjalnie będzie się poruszać po mieście to nie dziwie jej się, że chce zdawać na takiej skrzyni. Nie widzę w tym żadnego problemu

.

Jakbyś zauważyła, nie odniosłam się bezpośrednio do Ciebie i nie napisałam, że się spinasz. Wręcz Cię zacytowałam, zgadzając się z Twoją wypowiedzią.

Moim zdaniem w obie strony trudno się przestawić, jeśli w ogóle, pewnie są osoby które bez problemu to zrobią. Ja np. widząc auto bez sprzęgła zwyczajnie uciekłam

[sylwiszon757]

ja nie mam z tym problemu, przesiąść się z manuala na automat dla mnie to czysta przyjemność

[Bayje]

No ale napisałaś 'spinacie' więc również wziełam to również do siebie

Moim zdaniem w obie strony trudno się przestawić, jeśli w ogóle, pewnie są osoby które bez problemu to zrobią. Ja np. widząc auto bez sprzęgła zwyczajnie uciekłam

Największy problem to moment w którym szuka się tego '3' pedała

[olap93]

Nie zdałam

[lils_]

a co się stało? Pewnie nerwy Cię zjadły, to nie koniec świata, następnym razem odowodnisz im, że dobry z Ciebie kierowca

[regretsareuseless]

Cześć Dziewczyny Jakiś czas temu pisałam tu na wątku parę postów ale to było jeszcze przed moim 1 egzaminem, o ile dobrze pamiętam
24 września mam kolejny egzamin... (4 już )

[Brooke91]

Witam wszystkie osóbki zdające prawo jazdy mnie zostały jeszcze 3 godz. do wyjeżdżenia no i już. Egzamin
Teraz sobie uświadamiam jak dużo jeszcze nie potrafię !
Niestety dużo zależy od instruktora, którego ja mam niestety do bani

[lils_]

Dlaczego uważasz, że jest do bani? I szkoda w takim razie, że go wcześniej nie zmieniłaś... Ale myślę, że jeśli dobrze Ci się jeździ i czujesz się w miarę pewnie na drodze, to nie będzie problemów. To przecież oczywiste, że w 30 h kursu nie da się wszystkiego nauczyć

[Brooke91]

Lils_ no cóż to jest znajomy mojej mamy i to ona mi go wcisnęła, zresztą ja go nawet nie znałam. Jak zaczęłam z nim jeździć to dopiero się okazało, że zamiast uczyć woli rozmawiać przez telefon i załatwiać swoje sprawy. Nieraz czekałam na niego pół godziny przed urzędami , aptekami itp itd.
Oczywiście ten czas mi oddawał, no ale ile można czekać na takiego. Nie mówiąc juz o jego notorycznym spóźnianiu się.
Wiadomo , że przez 30h nie da się wszystkiego dobrze opanować, ale gdyby on się też trochę przyłozył do tego to na pewno lepiej by mi szło.

Ach może kiedyś zdam w tym tygodniu pierwsze podejście.

[aquarelka199]

Skoro to znajomy Twojej mamy to powinien się przyłożyć do roboty. Pokazuję że ma to w d**ie więc ja na Twoim miejscu tez pokazała bym gdzie go mam i wystawiła odpowiednią opinie. Zaczynając oczywiście od poinformowania mamy że włożyła kasę w nieodpowiednią szkołę. W razie czegoś jazdy dodatkowe bierz już u innego instruktora/w innej szkole.

[alexalexalex]

Cześć dziewczyny

Nie odważyłam się tutaj wcześniej pisać, bo moja historia z prawem jazdy była bardzo przykra i przysparzała mi sporo nerwów i smutku.
Na początku zaczynałam u siebie (Darłowo-Koszalin) - nie spodobał mi się instruktor. Jako młoda i gniewna, przestałam jeździć.

Następnie, gdy poszłam na studia, był Gdańsk - instruktor przesympatyczny, jak się później okazało - skończyło się na sympatii. Lubił czytać gazety, podczas mojej jazdy Nie nauczył mnie wystarczająco dużo, aby zdać egzamin. W Gdańsku zdawałam 3 razy - pierwszy raz, egzaminator zaczął na mnie krzyczeć, zestresowałam się i nie zawróciłam (latająca noga na sprzęgle - dodatkowo pan egzaminator zaczął się ze mnie śmiać ). Drugi raz - wymusiłam. Trzeci raz - górka Byłam wykończona fizycznie i psychicznie - wszyscy oprócz mnie, mieli prawko. Czułam się, jak OFERMA.

W wakacje 2010, wróciłam do Koszalina - instruktor, gorszy od egzaminatora. Poczułam się, jak prawdziwa, stereotypowa baba za kierownicą. Wszystko, co robiłam było ZŁEEE. Skończyło się na jednej jeździe i oddanych pieniądzach od właściciela szkoły jazdy.

W te wakacje znów powróciłam do Koszalina i tym razem, trafiłam na wspaniałego instruktora, który pomógł mi pozbyć się moich okropnych nawyków, które miałam jeszcze po Gdańsku... Dzisiaj zdałam w Koszalinie za pierwszym razem Kosztowało mnie to dużo czasu, nerwów i pieniędzy, ale opłaciło się.

Egzaminator okazał się być CZŁOWIEKIEM, a nie maszynką oblewania kursantów. Oczywiście, jeżeli ktoś nie potrafi jeździć, to nawet miły egzaminator nie pomoże (np. ja w Gdańsku - egzaminator wspaniały, jak dobry dziadek, a ja wymusiłam ). Ale sporo zależy od atmosfery, jaka panuje w samochodzie. Ten Pan był po prostu profesjonalistą - nie stresował mnie niepotrzebnie. Dodatkowo z tyłu cichutko siedziała Pani praktykantka. Ja czekam teraz tylko na odbiór

Mam nadzieję, że komuś będzie chciało się czytać mój wielki wywód, ale musiałam się komuś wygadać Czuję jednak, że moje wcześniejsze porażki wiele mnie nauczyły - to chyba dobrze.

[Galadriela87]

Piątek coraz bliżej...czy zdam, czy nie dam chcę już mieć to za sobą,

[MarzenMoc]

Witajcie !
Melduje się kolejna skołowana Prawko zaczęłam robić pod koniec sierpnia, intensywne 4 dni teorii i umówiłam się na jazdy. Aktualnie jestem po 2 spotkaniach (każde trwało 1.5h). Jutro wsiadam po raz trzeci, tym razem na 2h. Łącznie będe miała 45h jazd. W sierpniu w wybranej przeze mnie szkole jazdy trwała promocja a więc zapłaciłam całkiem znośną cenę a dodatkowo dostałam 5h jazd gratis.

Nigdy wcześniej nie wsiadałam za kółko. Nie miałam bladego pojęcia o prowadzeniu samochodu. Gdy umawiałam się na pierwszą jazdę, poinformowałam o tym panią instruktor, która zapewniła mnie, że sobie poradzimy Przez telefon zrobiła na mnie dobre wrażenie co potwierdziło się juz na pierwszym spotkaniu. Umówiłyśmy się na parkingu pod dworcem PKP. Wsiadłam jeszcze na miejsce dla pasażera, pani instruktor podwiozła mnie około 100m w boczną uliczkę gdzie wsiadłam za kółko. Wszystko mi wytłumaczyła, okazała się bardzo wesołą i sympatyczna osobą. Wiem, że ma wieloletnie doświadczenie i bałam sie trochę, że będzie trochę gnała z wstepem teoretycznym by wreszcie ruszyć a mogłam posprawdzać wszystko sto razy i zapytać o co tylko chcę. Zaproponowała byśmy mówiły sobie po imieniu.

Gdy omówiła jak ruszać, jak hamować, jak i kiedy zmieniać biegi powiedziała "no to możemy ruszać" a ja "jak to?! to już/?! o matko" i w śmiech, a ona doskonale wiedziała, że byłam przekonana, że zawiezie mnie na placyk, gdzie będe ruszała i hamowała na zmianę.. I ruszyłyśmy tempem ślimaka winniczka by po kilkunastu metrach wjechać w centrum miasta. W tym dniu odbywał się pewien mecz i był bardzo intensywny ruch. Tu policja, tam tramwaj, autobus.. ale nie było tak źle. Czułam, że mi oczywiście pomaga, ale powiedziała, że jest nieźle bo mam dosyć dobre wyczucie. Nie mogłam się doczekać kolejnej jazdy Za drugim razem było lepiej bo hamując nie robimy "spotkania na przedniej szybie" i już nie ruszam z warkotem silnika. Myślę, że za 40h będzie na tyle dobrze, że zdam egzamin. Nie stresuję się jazdami, wiem też ze czasami można mieć poprostu pecha i oblać z powodu, który by nam nawet nie przyszedł do głowy..

Trzymam kciuki za wszystkich którzy też są w trakcie nauki jazdy lub maja już wyznaczony egzamin.

[karolka1008]

Witam
i ja od pewnego czasu czytam ten wątek a czas tak szybko zleciał, że jutro idę na teorię!
moje prawko to taka trochę tragikomedia. Wszystko zaczęło się, kiedy tylko mogłam pójść na kurs prawka. Od zawsze czułam wielką presję: idź, zdaj i tak dalej. Jestem najstarszą wnuczką mojej babci, a mój wujek (jej syn) jest teoretykiem w mojej szkole jazdy. I odkąd ukończyłam odpowiedni wiek było tylko jedno pytanie: kiedy się zapiszę na kurs.
Zapisałam się po równo trzech latach. Moja młodsza siostra zrobiła prawko półtora roku temu i zdała za I razem. Tej wiosny na kurs poszli moi przyjaciele, więc pomyślałam, że już nic mnie później nie zmobilizuje do zrobienia prawka. Mieliśmy różne szkoły. U mnie teoria przeciągnęła się do miesiąca (święta, majowe weekendy itd.), potem zaliczenia, sesja, wyjazd na wakacje, więc jazdy zaczęłam pod koniec lipca. No i jakiś czas temu mój instruktor, na prawdę dobry człowiek, bardzo cierpliwy i konkretny, mówi, że czas na zdawanie teorii (co nastąpi jutro).
I tu się zaczynają schody, bo już z zapisem na teorię zwlekałam ile się dało. Po pierwsze, może to wynika z mojego niekiedy chorego perfekcjonizmu, ale nie czuję się gotowa. Mam trochę tak, że jeśli nie umiem czegoś idealnie, to strasznie negatywnie się nastawiam. A wiadomo, po 30h jazdy (w sumie 5 jeszcze przede mną) po prostu się nie da nauczyć się jeździć bardzo dobrze. Sam mój instruktor bardzo oburza się na egzaminatorów, że wymagają zbyt wiele od kursanta.
Niby mi wszystko wychodzi. Najgorzej jest ze zmianą pasa ruchu. Wiem, że moi przyjaciele, z innym instruktorem, uczyli się górki na np. 28h. Ja to robiłam jakoś na początku. I jeśli chodzi o to, jak mnie instruktor nauczył jeździć, to jestem zadowolona. To, co mi zagraża to moje wrodzone roztrzepanie i rozkojarzenie
Ale u mnie najgorsza jest presja ze strony rodziny. I co ciekawe nie tyle rodziców, co dalszej rodziny. Jako najstarsza wnuczka zawsze miałam być powodem do dumy i radości, zawsze miałam być najlepsza i osiągać najlepsze wyniki. Jak więc mogę teraz być gorsza od mojej siostry?
Ostatnio zaszłam do babci a ona na powitanie 'najważniejsze, żebyś zdała za I razem!'... To jest toksyczna kobieta i staram się jej nie odwiedzić zbyt często, bo ma zły wpływ na mnie, ale zamiast spytać 'jak ci idzie?', wypala z takim tekstem... Poza tym zachodzę po dokumenty do szkoły a kobieta z sekretariatu, kiedy się przedstawiłam od razu powiedziała 'to ja już wiem wszystko'. No i takie sytuacje czasem się zdarzają, co nie wpływa na mnie dobrze...
Ale biorę się w garść! Idę za chwilę rozwiązywać te pytania na teorię, a jeśli chodzi o praktykę i ten nacisk innych w stosunku do mnie to po prostu nikomu nie powiem, kiedy mam egzamin. A zdam, oczywiście za I razem. Za którymś podejściem będzie ten pierwszy, zdany
Także jeśli możecie trzymajcie i za mnie kciuki!

[czekoladoholiczka13]

Napisane przez alexalexalex

Cześć dziewczyny

Nie odważyłam się tutaj wcześniej pisać, bo moja historia z prawem jazdy była bardzo przykra i przysparzała mi sporo nerwów i smutku.
Na początku zaczynałam u siebie (Darłowo-Koszalin) - nie spodobał mi się instruktor. Jako młoda i gniewna, przestałam jeździć.

Następnie, gdy poszłam na studia, był Gdańsk - instruktor przesympatyczny, jak się później okazało - skończyło się na sympatii. Lubił czytać gazety, podczas mojej jazdy Nie nauczył mnie wystarczająco dużo, aby zdać egzamin. W Gdańsku zdawałam 3 razy - pierwszy raz, egzaminator zaczął na mnie krzyczeć, zestresowałam się i nie zawróciłam (latająca noga na sprzęgle - dodatkowo pan egzaminator zaczął się ze mnie śmiać ). Drugi raz - wymusiłam. Trzeci raz - górka Byłam wykończona fizycznie i psychicznie - wszyscy oprócz mnie, mieli prawko. Czułam się, jak OFERMA.

W wakacje 2010, wróciłam do Koszalina - instruktor, gorszy od egzaminatora. Poczułam się, jak prawdziwa, stereotypowa baba za kierownicą. Wszystko, co robiłam było ZŁEEE. Skończyło się na jednej jeździe i oddanych pieniądzach od właściciela szkoły jazdy.

W te wakacje znów powróciłam do Koszalina i tym razem, trafiłam na wspaniałego instruktora, który pomógł mi pozbyć się moich okropnych nawyków, które miałam jeszcze po Gdańsku... Dzisiaj zdałam w Koszalinie za pierwszym razem Kosztowało mnie to dużo czasu, nerwów i pieniędzy, ale opłaciło się.

Egzaminator okazał się być CZŁOWIEKIEM, a nie maszynką oblewania kursantów. Oczywiście, jeżeli ktoś nie potrafi jeździć, to nawet miły egzaminator nie pomoże (np. ja w Gdańsku - egzaminator wspaniały, jak dobry dziadek, a ja wymusiłam ). Ale sporo zależy od atmosfery, jaka panuje w samochodzie. Ten Pan był po prostu profesjonalistą - nie stresował mnie niepotrzebnie. Dodatkowo z tyłu cichutko siedziała Pani praktykantka. Ja czekam teraz tylko na odbiór

Mam nadzieję, że komuś będzie chciało się czytać mój wielki wywód, ale musiałam się komuś wygadać Czuję jednak, że moje wcześniejsze porażki wiele mnie nauczyły - to chyba dobrze.

Może ja nie miałam aż takich przygód , ale taki osoby jak Ty motywują mnie, żebym zrobiła wreszcie to prawo jazdy. Jutro wyznaczam egzamin

[Galadriela87]

Czas na głupie pytanie: czy mogę sobie położyć torbę na tylnym siedzeniu samochodu zanim zacznę manewrować na placu? Nie będzie to faux pas?

[simplicity]

Cześć dziewczyny!

Czy mogę prosić o trzymanie kciuków jutro za mnie? Mam egzamin i jestem makabrycznie zdenerwowana, dzisiaj miałam ostatnią jazdę i manewrowałam jak totalna oferma, łuk był dla mnie gigantycznym wyzwaniem, spędziłam na placu prawie 20 minut mimo że ostatnio łuk robiłam bez żadnego problemu po prostu jak mi instruktor powiedział, że dzisiaj jeździmy tak jak na egzaminie to mi się dosłownie mózg wyłączył z nerwów aż wolę nie myśleć co będzie jutro... Chyba, że przekroczę punkt krytyczny i po prostu zacznę mieć wyłożone Najgorsze jest to, że moi instruktorzy we mnie wierzą, mówią, że nieźle jeżdżę i jak się skupię, to bez problemów dam radę w 1. podejściu... A ja się stresuję i nakręcam jeszcze bardziej Także bardzo proszę o trzymanie kciuków - naprawdę mi się przyda

[olap93]

Napisane przez Galadriela87

Czas na głupie pytanie: czy mogę sobie położyć torbę na tylnym siedzeniu samochodu zanim zacznę manewrować na placu? Nie będzie to faux pas?

Spokojnie mozesz tam polozyc no bo gdzie indziej?

[Galadriela87]

Simplicity trzymam kciuki

Ja mam ten sam problem - instruktor we mnie wierzy, a ja dzisiaj odwalałam kaszanę na mieście. Jeździłam jak zombie, ale zwalam to na karb pogody, bo gorąco mnie rozpręża.

Im bliżej egzaminu (to już w piątek), tym gorzej.

---------- Dopisano o 15:51 ---------- Poprzedni post napisano o 15:49 ----------

Napisane przez olap93

Spokojnie mozesz tam polozyc no bo gdzie indziej?

Bałam się, że może egzaminator uzna, że się panoszę. Tak jak pisałam - im bliżej egzaminu, tym ja bardziej się stresuję i szukam dziury w całym.

[alexalexalex]

Napisane przez czekoladoholiczka13

Może ja nie miałam aż takich przygód , ale taki osoby jak Ty motywują mnie, żebym zrobiła wreszcie to prawo jazdy. Jutro wyznaczam egzamin

Koniecznie daj znać kiedy termin, będę trzymać kciuki