Czy mam jeszcze jakąś szansę na normalne, zdrowe życie? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Zdrowie i Medycyna > Dietetyka > W krzywym zwierciadle odchudzania

Notka

W krzywym zwierciadle odchudzania
Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
  • Jest to forum stworzone dla osób, które chcą zwalczać wszystkie choroby powiązane z zaburzeniem łaknienia (anoreksja, bulimia, kompulsywne objadanie się) oraz dla osób, które pragną takim osobom radzić, pomagać i wspierać.
  • Na tym forum nie można namawiać do drastycznych metod zrzucania wagi, lecz można pisać o terapii przy ED.
  • Jedynie na tym forum osoby z zaburzeniami łaknienia mogą tworzyć swoje grupy wsparcia.
  • Forum to nie zastępuje psychologa ani profesjonalnej terapii.
  • Redakcja nie bierze odpowiedzialności za udzielane tutaj porady, natomiast z pełną stanowczością będziemy tępić wszelkie wątki "pro-ana".
  • Na forum obowiązuje dodatek do regulaminu, zapoznaj się z nim zanim weźmiesz udział w dyskusji.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-02-01, 16:03   #1
noelle96
Raczkowanie
 
Avatar noelle96
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 36

Czy mam jeszcze jakąś szansę na normalne, zdrowe życie?


Moja historia zaczęła się w 1 klasie gim, kiedy to postanowiłam zrzucić "parę kilo". Ważyłam wtedy ok 63 kg, moim celem była waga 52, bo przecież "nie popadajmy w paranoję, nie chcę wyglądać jak jakiś wieszak" (tak, to są moje słowa). Na wakacjach dużo jeździłam na rowerze, 5 posiłków dziennie o stałych porach, 1000 kcal, w miarę racjonalnie w porównaniu z dniem dzisiejszym. Jednakże schudłam do wagi 49,4 kg i rodzice zaczęli we mnie wpychać jedzenie, bo wszyscy dookoła uważali, że jestem za chuda etc. etc.
Przytyłam.
Ważyłam ok. 59 kg. Czułam się źle we własnym ciele, ciągnęło się to przez ok. całą 2 klasę gimnazjum. Próbowałam schudnąć jeszcze raz, bywały i wzloty, i upadki, ale nie potrafiłam zrzucić efektu jo-jo.
Zaczęłam chudnąć chyba gdzieś na początku 3 gimnazjum. Ograniczanie kcal, ćwiczenia, jadłam coraz mniej i mniej; w międzyczasie prawdopodobnie nabawiłam się bulimii. Miałam napady wilczego apetytu i zjadałam sporo kcal, które później lądowały w zlewie. Ale nie robiłam tego zbyt często.
Teraz sama już nie wiem, co myśleć. Ciągle łudzę się, ze jednak nie jestem chora, że przecież gdybym chciała to bym nie wymiotowała.. Ostatnimi czasy zdarzało mi się to coraz częściej, czasem nawet 3 dni pod rząd.. Teraz już wymiotuję rzadziej, staram się pilnować i nie dopuszczać do tego. Jednakże wiem, że i tak nie powinnam tego robić. Ostatnio miałam przerwę 4 dni (dla mnie to już jakiś sukces). I dziś znowu. Po prostu nie mogę powstrzymać się od jedzenia słodyczy. Obiecuję sobie, że w ogóle ich nie będę ruszać, ale jak już zjem jedno ciastko to mam okropne wyrzuty sumienia i jem ich więcej, żeby później wszystko zwymiotować.
Obecnie ważę ok 46 kg przy wzroście 167cm. Wiem, że to mało, ale nie potrafię zmusić się do przytycia. Waga cały czas leci, bo nie potrafię zacząć się odżywiać tak, aby nie chudnąć. Nie wiem jak się do tego zabrać. Widzę, że wystają mi kości, że mam zapadnięte policzki, ale nie chce przybrać na tłuszczu.. Myślałam nad wyrobieniem sobie masy mięśniowej, bo dla mnie nie są najważniejsze cyfry na wadze, ale moje samopoczucie i to, jak według siebie wyglądam. Chciałabym to zmienić, ale boję się, ze mój metabolizm jest już za bardzo rozregulowany, bo ostatnio mam taki okres, że przez jeden dzień potrafię zjeść 3 marchewki, następnego już się objadam. I tak w kółko.
Chciałabym się dowiedzieć, czy istnieje szansa, że będę mogła normalnie jeść? Co mam zrobić, żeby zacząć przybierać na mięśniach, a nie na tłuszczu? Bo panicznie boję się, że znowu przytyję, a tego nie chcę.. Nie wiem ile mam jeść, kiedy, i co, żeby już nie chudnąć ale też nie obrastać w tłuszcz.. Moja historia jest naprawdę skomplikowana, istnieje jeszcze jakaś szansa na to, że będę mogła normalnie żyć? Jak pokonać chęć zjedzenia słodyczy, bo to one są główną przyczyną moich napadów..?
Z góry dziękuję za jakiekolwiek rady.
__________________
n o n o m n i s m o r i a r .
noelle96 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-01, 17:14   #2
tatiana22
Raczkowanie
 
Avatar tatiana22
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 390
Dot.: Czy mam jeszcze jakąś szansę na normalne, zdrowe życie?

Pewnie że jest szansa na normalne życie; im wcześniej zaczniesz pracować nad sobą i swoim problemem tym lepiej.
Rozumiem że boisz się obrosnąć w tłuszcz jednak jest to nieuzasadnione, bo przy normalnej diecie i aktywności fizycznej osiągniesz jak najbardziej zdrowy wygląd. Ale: Musisz zaakceptować fakt że kobieta nigdy nie będzie miała procentowo więcej mięśni niż tłuszczu w porównaniu do wysportowanego faceta no chyba że jest zawodową kulturystką (jednak jest to nienaturalne i niezdrowe-pomijając kwestię samego dźwigania ciężarów i dopingu, cudowania z dietami czyli drastycznego ingerowania w naturę ); u kobiety w naturę wpisana jest tkanka tłuszczowa w jakimś tam zakresie uznawanym za normę i jest to zakres wyższy niż u mężczyzny, któremu z kolei łatwiej zbudować masę mięśniową. Masz baardzo zaburzony obraz siebie i to powoduje że boisz się normalnego wyglądu zdrowej kobiety. Nikt nie mówi że masz od razu popadać w skrajność i założyć że powinnaś ważyć nie wiem 60 kg. Zresztą mogłabyś ważyć i 70 kg i czuć się dobrze gdybyś akceptowała siebie.
Dlatego uważam że sama nie rozwiążesz problemu i napiszę radę jaka pada w większości takich przypadków: psycholog i to szybko ; masz chęci widzisz problem ale zaczynasz bać się... być zdrowa. Okres masz?
A o metabolizm to ja bym sie tak strasznie nie martwiła na zapas. Musisz zadbać o zdrowie i zdrowy wygląd, będziesz musiała dla zdrowia i urody zaprzestać ćwiczeń jakie uprawiałaś (tak! po to by nie mieć zapadniętych policzków) na jakiś czas aż się waga unormuje. Z doświadczenia mogę ci powiedzieć że tak powinnaś postąpić. W przeciwnym wypadku zostanie z ciebie skóra i kości i będziesz potrzebowała dużo więcej czasu na odbudowanie siebie aniżeli teraz.
Bardzo malutkie masz bmi, jeszcze trochę a doprowadzisz się do totalnego wyniszczenia. Ja wiem że teraz są czasy że ludzie są oswojeni z koszmarnie wychudłymi osobami, ale sama przyznasz że nie jest to normalne. Większości kobietom które mają kompleks "grubych nóg" doradziłabym aby zajęły się raczej górną partią ciała dla wyrównania proporcji a nie doprowadzały się do charłactwa w imię takich a nie innych nóg.
tatiana22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-01, 17:34   #3
noelle96
Raczkowanie
 
Avatar noelle96
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 36
Dot.: Czy mam jeszcze jakąś szansę na normalne, zdrowe życie?

okres miałam ostatni raz w grudniu..
ale skoro miałam tak duże wahania w kaloryczności moich posiłków to mogłabym ot tak nagle zacząć jeść 1000 kcal i nie przytyć? Bo to mi się wydaje trochę mało prawdopodobne.
O psychologu nie ma mowy. Mieszkam w zabitej dechami dziurze, a rodzice nie zrozumieliby. Próbowałam im to tłumaczyć ale do czego to doprowadziło ostatnio? Zmuszali mnie do jedzenia niezdrowych, tłustych rzeczy i przez to przytyłam. Moja mama nie rozumie, że chciałabym jeść zdrowo, a nie same ociekające tłuszczem kotlety i inne "domowe obiadki".
Jak myślisz, od ilu kcal powinnam zacząć..? Żeby powoli z tego, że tak to ujmę, wyjść?
__________________
n o n o m n i s m o r i a r .
noelle96 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-01, 19:36   #4
tatiana22
Raczkowanie
 
Avatar tatiana22
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 390
Dot.: Czy mam jeszcze jakąś szansę na normalne, zdrowe życie?

Cytat:
Napisane przez noelle96 Pokaż wiadomość
okres miałam ostatni raz w grudniu..
ale skoro miałam tak duże wahania w kaloryczności moich posiłków to mogłabym ot tak nagle zacząć jeść 1000 kcal i nie przytyć? Bo to mi się wydaje trochę mało prawdopodobne.
O psychologu nie ma mowy. Mieszkam w zabitej dechami dziurze, a rodzice nie zrozumieliby. Próbowałam im to tłumaczyć ale do czego to doprowadziło ostatnio? Zmuszali mnie do jedzenia niezdrowych, tłustych rzeczy i przez to przytyłam. Moja mama nie rozumie, że chciałabym jeść zdrowo, a nie same ociekające tłuszczem kotlety i inne "domowe obiadki".
Jak myślisz, od ilu kcal powinnam zacząć..? Żeby powoli z tego, że tak to ujmę, wyjść?

Jak duże masz te wahania? Z tego co pisałaś to ok. 1000 kcal. Ale wiesz 1000 kcal to moglo byc 5 mikroskopijnych ale jednak mimo wszystko posiłków a mogł byc np kawałek pizzy i butelka soku marchwiowego. Nie chodzi tylko o kalorie ale o normalna pracę żołądka i całego układu pokarmowego. Inaczej się postępuje w sytuacji gdy dana osoba jadła 3-4 posiłki a inaczej gdy osoba jadała raz dziennie. Ja na przykład z racji paradoksalnego strachu przed wycieńczeniem w okresie drastycznie niskiej wagi wmuszałam w siebie 2-3 paski czekolady albo croissanta z czekoladą kiedy szłam na basen i wiedziałam że będę intensywnie trenować. Co nie zmienia faktu że jadałam 1 do 2 posiłków dziennie (o ile można to nazwać posiłkami).

Wiesz ja ci doradziłam co powinnaś zrobić ale ja nie jestem lekarzem i to lekarz powinien cię obejrzeć i się tobą zająć. Gdyby nie fakt że masz napady pewnie powiedziałabym ci po prostu jedz. Z drugiej strony co nazywasz napadem? Ile na raz zjadasz? Nie jest przypadkiem tak ze normalny posilek na który twoje umęczone ciało czeka już od dawna ty odbierasz jako napad ponieważ przekracza on "twoje' normy? Nie znam twojej sytuacji dokładnie ; piszesz ze mieszkasz w dziurze zabitej dechami ale internet masz więc nie jest tak źle jak to przedstawiasz a twoi rodzice nie urodzili się w średniowieczu; co do domowych obiadków to każdy rodzic widząc że dziecko ma niedowagę postąpiłby tak jak oni teraz. Czy naprawdę przytyłaś wtedy aż tyle że warte to bylo tego żeby znowu się umęczać i chudnąć do niedowagi? Sama wiesz że minęły czasy że wizyta u psychologa była tabu. Ja wiem że różni są ludzie ale może najwyższa pora uświadomić twoim rodzicom że żyjemy w 21 wieku i że wizyta u psychologa spowszedniała jak wizyta u internisty?
Potrzebujesz żeby cię ktoś wyprowadził na prostą a to może zrobić jedynie psycholog/psychoterapeuta. Jeśli nie spróbujesz cos w tym kierunku zrobić to będziesz się tak męczyła dopóki nie wykończysz siebie i wszystkich dookoła.Co do tłustych kotletów to jeżeli nie ma mozliwosci żebyś sama sobie gotowała (ciężko wymagać a co dopiero wyegzekwować od mamy osoby bądź co bądź starszej, zmianę przyzwyczajeń) to po prostu ich nie jedz. Powiedz mamie że jest ci po smażonym niedobrze.
A gotowane mięso zjesz? Albo pieczone? Z pieczonym najmniej w sumie zabawy. Wsadzasz do piekarnika, pieczesz i masz. W dodatku bardzo smaczne.
tatiana22 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-01, 22:12   #5
Ilta
Zadomowienie
 
Avatar Ilta
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 1 972
Dot.: Czy mam jeszcze jakąś szansę na normalne, zdrowe życie?

Noele - jest to Twój piąty temat który kręci się wokół Twojej wagi i jedzenia z czego :

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=471774
2010-09-30
50kg, 165cm wzrostu (zakładam, że wobec kolejnego postu machnęłaś literówkę ze wzrostem).
BMI 18,6 (prawidłowe BMI zaczyna się od 20).
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...7#post23578017
2010-12-05
"Mam 14 lat, 164 cm wzrostu i waże 57 kg "
Prawidłowe BMI 21,2 spowodowało, że postanowiłaś ponownie schudnąć i "pozbyć się efektu jojo".
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...#post298909574
2011-10-04
54kg,167cm wzrostu.
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...5#post30307055
2011-10-27
52kg, 167cm wzrostu.
BMI 18,6. I znowu widzisz, że potrzebujesz pomocy, ale zapada cisza, mija raptem 4 miesiące i mamy...
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...8#post31997978
2012-02-01
46kg,167cm wzrostu.
16,5

Twoja waga leci na łeb na szyję i żadne zapytywanie na forum jak widać Ci w niczym nie pomaga od co jakiś 2 lat.
Nie będziesz żyć normalnie jeśli w tej chwili nie zgłosisz sie do lekarza oraz psychologa i nie porozmawiasz poważnie z rodzicami, że masz problem, bo anonimowi ludzie na forum mogą Cię co najwyżej wspierać w leczeniu, które ma się odbywać na żywo.
BMI masz jeszcze na poziomie 16. Od 15 nie zdziw się jak zasłabniesz któregoś dnia w szkole i prosto z niej odwiozą Cię na przymusowe leczenie psychiatryczne, bo od tylu przyjmują bez żadnego "ale".
Do samodzielnego zgłoszenia się o pomoc trzeba mieć jeszcze motywację i swiadomość, że będzie ono obejmowało także powrót do wagi z cyferką 5 na początku oraz że "ten straszny tłuszcz" spełnia istotną rolę w ciele, które musisz się nauczyć kochać i dostrzegać na powrót, jako normalne. Ja Ci powiem więcej - wierzysz w to, że szczupłe osoby są pozbawione jakiegokolwiek tłuszczu ? To według Ciebie co je ogrzewa w zimie - wiara w lepsze jutro ?!

Nie wyrobisz masy mięśniowej bo de facto Twój organizm zaraz zacznie zjadać swoje mięśnie na żywca, by mieć z czego czerapć siłę na pracę serca, nerek itp.

Do roboty.

I jeszcze raz : nie, nie masz szansy na normalne życie i wyzdrowienie, jeśli nie przytyjesz. Chociażby dlatego, że już zaczyna Ci się osteroporoza z niedożywienia, zaraz zatrzyma okres i przestaniesz rosnąć, bo na pewno jeszcze rośniesz. Nerki przestaną Ci działać, jak nie umrzesz przy tym to pójdziesz na dializy i takie tam przyjemności życia z anoreksją...
Ilta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 16:48   #6
noelle96
Raczkowanie
 
Avatar noelle96
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 36
Dot.: Czy mam jeszcze jakąś szansę na normalne, zdrowe życie?

Nie mam możliwości codziennego dostępu do internetu, dlatego też dopiero dzisiaj odpisuję.

Cytat:
Napisane przez tatiana22 Pokaż wiadomość
Jak duże masz te wahania? Z tego co pisałaś to ok. 1000 kcal. Ale wiesz 1000 kcal to moglo byc 5 mikroskopijnych ale jednak mimo wszystko posiłków a mogł byc np kawałek pizzy i butelka soku marchwiowego. Nie chodzi tylko o kalorie ale o normalna pracę żołądka i całego układu pokarmowego. Inaczej się postępuje w sytuacji gdy dana osoba jadła 3-4 posiłki a inaczej gdy osoba jadała raz dziennie. Ja na przykład z racji paradoksalnego strachu przed wycieńczeniem w okresie drastycznie niskiej wagi wmuszałam w siebie 2-3 paski czekolady albo croissanta z czekoladą kiedy szłam na basen i wiedziałam że będę intensywnie trenować. Co nie zmienia faktu że jadałam 1 do 2 posiłków dziennie (o ile można to nazwać posiłkami).

moje napady były, że tak to ujmę, typowo bulimiczne. Potrafiłam (potrafię) pochłonąć niezliczone ilości jedzenia. Może lekko przesadzam, ale w takich momentach naprawdę dużo jem - głównym problemem są właśnie słodycze. Rzadko miewam napady spowodowane chęcią na jakieś typowe jedzenie, np chleb. Zazwyczaj właśnie słodycze. Dzisiaj znowu zwymiotowałam; zjadłam prawie pół upieczonego przeze mnie placka (!) Nie jestem w stanie pojąć, co się ostatnio ze mną dzieje.. Nigdy nie miałam tak częstych napadów, ostatnio zdarzają mi się one nawet 3 razy w tygodniu (tu dodam, ze za każdym razem obiecuję sobie, że to "ostatni raz") Jeszcze przed nim biję się z myślami, czy warto, co mi to da, jeżeli znowu się "opchnę" słodyczami, które tylko rozciągną mój żołądek, spowodują ból brzucha; co mi to da, co będę miała z wymiotowania? W moim przypadku jest jednak taki plus, że nie jem bez opamiętania i nie zwracając nawet uwagi na to, co jem; zdarzają się i takie napady, w których nie doprowadzam się do stanu całkowitego napchania, po prostu dochodzę do wniosku, że zjadłam zdecydowanie za dużo i muszę to zwrócić. Wszystko chyba zaczęło się od momentu, kiedy postanowiłam całkowicie ograniczyć słodycze i cukier rafinowany - do tej pory w sumie i tak jadłam go niewiele, tzn zdarzało mi się coś słodkiego jeść w ciągu dnia, ale bez przesady. A od kiedy postanowiłam cukier całkowicie wyłączyć z mojego menu, to mam na niego niepohamowaną ochotę. Po prostu nie potrafię przejść obojętnie wobec słodyczy. Zwykle wytrzymuję 1, 2 dni bez nich, a później.. Napad.
Wiesz może, w czym tkwi problem..? Jak się od nich uwolnić i nie dopuszczać więcej do napadów..?
Dużo czytałam o bulimii i stwierdziłam, że nie jest ze mną jeszcze "aż tak źle"; jedyną wspólną cechą, która tak naprawdę łączy mnie z tą chorobą są wymioty i pochłanianie sporych ilości jedzenia (choć nie wyobrażam sobie jeść po kilkanaście tys. kalorii dziennie, bądź gotowych półproduktów, które jedzą niektóre osoby chore na tą przypadłość. Nie zdarza mi się wymiotować kilka razy dziennie, przez np cały tydzień. Miałam tak jeden bądź dwa dni, w których wymiotowałam bodajże dwa razy.). Psychikę mam zupełnie odmienną, zachowuję się inaczej niż typowa dziewczyna chora na bulimię (czytałam o tym, jak taka osoba się czuje, co nią kieruje etc. Ja mam z pozoru szczęśliwe życie, chłopaka, którego kocham nad życie, który się o mnie troszczy i dba jak nikt inny; mam przyjaciół, z rodzicami się dogaduję, oceny w szkole mam wręcz idealne. I nie wiem w czym tkwi problem mojej psychiki. Dlaczego w ogóle dochodzi do tych napadów?)
Jeśli chodzi o posiłki to jem ich ok. 5. Nie jestem jedną z tych dziewczyn, które skrupulatnie odmierzają ilość jedzenia i jego kaloryczność; przykładowo robiąc śniadanie po prostu sypię do miseczki płatki owsiane, otręby i siemię lniane. Nie zwracam szczególnej uwagi, ile tego daję. Po zalaniu ich mlekiem wychodzi pełna miseczka. Szacuję to na ok 250-300 kcal.
Chciałabym zacząć zwiększać ilość spożywanych kcal, ale nie wiem jak się do tego zabrać, skoro nawet nie jestem w stanie stwierdzić, ile ich dziennie było.. Plus dochodziły do tego jeszcze ćwiczenia: 40 min na rowerku na wfie i zazwyczaj coś koło 35 minut w domu. Myślę, że zjadałam gdzieś w granicach 800 kcal (?) Od ilu więc powinnam zacząć żeby nie było to "szokiem" dla mojego organizmu? Zwłaszcza po ostatnich dosyć częstych epizodach z objadaniem się, głodowaniem dnia następnego i tak w kółko?


Wiesz ja ci doradziłam co powinnaś zrobić ale ja nie jestem lekarzem i to lekarz powinien cię obejrzeć i się tobą zająć. Gdyby nie fakt że masz napady pewnie powiedziałabym ci po prostu jedz. Z drugiej strony co nazywasz napadem? Ile na raz zjadasz? Nie jest przypadkiem tak ze normalny posilek na który twoje umęczone ciało czeka już od dawna ty odbierasz jako napad ponieważ przekracza on "twoje' normy? Nie znam twojej sytuacji dokładnie ; piszesz ze mieszkasz w dziurze zabitej dechami ale internet masz więc nie jest tak źle jak to przedstawiasz a twoi rodzice nie urodzili się w średniowieczu; co do domowych obiadków to każdy rodzic widząc że dziecko ma niedowagę postąpiłby tak jak oni teraz. Czy naprawdę przytyłaś wtedy aż tyle że warte to bylo tego żeby znowu się umęczać i chudnąć do niedowagi? Sama wiesz że minęły czasy że wizyta u psychologa była tabu. Ja wiem że różni są ludzie ale może najwyższa pora uświadomić twoim rodzicom że żyjemy w 21 wieku i że wizyta u psychologa spowszedniała jak wizyta u internisty?
Potrzebujesz żeby cię ktoś wyprowadził na prostą a to może zrobić jedynie psycholog/psychoterapeuta. Jeśli nie spróbujesz cos w tym kierunku zrobić to będziesz się tak męczyła dopóki nie wykończysz siebie i wszystkich dookoła.Co do tłustych kotletów to jeżeli nie ma mozliwosci żebyś sama sobie gotowała (ciężko wymagać a co dopiero wyegzekwować od mamy osoby bądź co bądź starszej, zmianę przyzwyczajeń) to po prostu ich nie jedz. Powiedz mamie że jest ci po smażonym niedobrze.
A gotowane mięso zjesz? Albo pieczone? Z pieczonym najmniej w sumie zabawy. Wsadzasz do piekarnika, pieczesz i masz. W dodatku bardzo smaczne.
Chciałam gotować sama dla siebie, chcę nadal, ale moja mama nie potrafi tego zrozumieć. Dla niej obiad to obiad, zrobiony przez nią, nie ma mowy w ogóle o wybrzydzaniu, a ja nie tknę np. smażonego kotleta. Nie rozumie, że zjadłabym normalny obiad, gdyby pozwoliła mi np fileta ugotować bądź upiec, a nie smażyć w panierce na oleju. Nie chcę, żeby zmieniała swoje kulinarne upodobania - chciałabym po prostu jeść to, co mi się podoba i uznam za stosowne, chciałabym móc ugotować coś wg własnych upodobań. Próbowałam z nią o tym rozmawiać, ale to jak "grochem o ścianę". Chciałam nawet spróbować coś przyrządzić dla całej rodziny, ale gdzie tam. W konsekwencji praktycznie zawsze wyrzucam wszystko, jak nie widzi. Taki nawyk wyrobiłam po tym, jak takie właśnie obiadki doprowadziły mnie do efektu jo-jo.
W moim "mieście" nie ma raczej dostępu do psychologa, a nawet jeśli to rodzice nie dopuszczają do myśli, że ich idealna córka z wzorowym świadectwem mogłaby mieć takie problemy, z którymi nie byłaby sama sobie w stanie poradzić.

Mimo wszystko dziękuję za zainteresowanie.


Cytat:
Napisane przez Ilta Pokaż wiadomość
Noele - jest to Twój piąty temat który kręci się wokół Twojej wagi i jedzenia z czego :

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=471774
2010-09-30
50kg, 165cm wzrostu (zakładam, że wobec kolejnego postu machnęłaś literówkę ze wzrostem).
BMI 18,6 (prawidłowe BMI zaczyna się od 20).
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...7#post23578017
2010-12-05
"Mam 14 lat, 164 cm wzrostu i waże 57 kg "
Prawidłowe BMI 21,2 spowodowało, że postanowiłaś ponownie schudnąć i "pozbyć się efektu jojo".
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...#post298909574
2011-10-04
54kg,167cm wzrostu.
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...5#post30307055
2011-10-27
52kg, 167cm wzrostu.
BMI 18,6. I znowu widzisz, że potrzebujesz pomocy, ale zapada cisza, mija raptem 4 miesiące i mamy...
https://wizaz.pl/forum/showthread.ph...8#post31997978
2012-02-01
46kg,167cm wzrostu.
16,5

Twoja waga leci na łeb na szyję i żadne zapytywanie na forum jak widać Ci w niczym nie pomaga od co jakiś 2 lat.
Nie będziesz żyć normalnie jeśli w tej chwili nie zgłosisz sie do lekarza oraz psychologa i nie porozmawiasz poważnie z rodzicami, że masz problem, bo anonimowi ludzie na forum mogą Cię co najwyżej wspierać w leczeniu, które ma się odbywać na żywo.
BMI masz jeszcze na poziomie 16. Od 15 nie zdziw się jak zasłabniesz któregoś dnia w szkole i prosto z niej odwiozą Cię na przymusowe leczenie psychiatryczne, bo od tylu przyjmują bez żadnego "ale".
Do samodzielnego zgłoszenia się o pomoc trzeba mieć jeszcze motywację i swiadomość, że będzie ono obejmowało także powrót do wagi z cyferką 5 na początku oraz że "ten straszny tłuszcz" spełnia istotną rolę w ciele, które musisz się nauczyć kochać i dostrzegać na powrót, jako normalne. Ja Ci powiem więcej - wierzysz w to, że szczupłe osoby są pozbawione jakiegokolwiek tłuszczu ? To według Ciebie co je ogrzewa w zimie - wiara w lepsze jutro ?!

Nie wyrobisz masy mięśniowej bo de facto Twój organizm zaraz zacznie zjadać swoje mięśnie na żywca, by mieć z czego czerapć siłę na pracę serca, nerek itp.

Do roboty.

I jeszcze raz : nie, nie masz szansy na normalne życie i wyzdrowienie, jeśli nie przytyjesz. Chociażby dlatego, że już zaczyna Ci się osteroporoza z niedożywienia, zaraz zatrzyma okres i przestaniesz rosnąć, bo na pewno jeszcze rośniesz. Nerki przestaną Ci działać, jak nie umrzesz przy tym to pójdziesz na dializy i takie tam przyjemności życia z anoreksją...
Jeśli chodzi o rodziców i psychologa to jak wyżej napisałam - nie ma raczej opcji wizyt u tego typu specjalistów. A co do mnie, to nie potrafię się pogodzić z widokiem samej siebie ważącej nawet te 52 kg. Mój chłopak, który bądź co bądź uprawia zawodowo kolarstwo, wie o moich problemach. W zasadzie to tylko on. Też kiedyś chorował na anoreksję (choć w sumie nie wiem czy mogę się nazwać osobą chorą na tego typu zaburzenia odżywiania.. jeszcze), o czym dowiedziałam się w momencie wyznania mu prawdy. W 1. kl gimnazjum przy wzroście 167 cm ważył w najbardziej krytycznym momencie 38,5 kg. Opowiedział mi całą historię, o tym, jak wyglądało jego "odżywianie"; doszło nawet do tego, że zaczął ograniczać ilość wypijanych płynów. Wylądował w szpitalu, a o reszcie już chyba nie muszę mówić.. Skończyło się to na szczęście tym, że zaczął przybierać na wadze, znalazł sobie hobby (sport) i jego pasją jest rower.
Mówił mi, że mogę przybrać na wadze, ale niekoniecznie na tłuszczu, tylko masie mięśniowej, ale jest to jednoznaczne z tym, że musiałabym zacząć więcej jeść. Starałam się tak robić, zaczęłam ćwiczyć trochę więcej, jeść mi się wydaje też, ale nie potrafię się zmienić.
Ostatnio nawet już nie chcę się ważyć, nie obchodzi mnie to za bardzo. Nie mam zamiaru już tego robić; nie czuję nawet takiej potrzeby. Spodnie mam trochę luźniejsze, ale nie wiem czy jest to spowodowane spadkiem wagi, czy mi się po prostu coś "roi" bo jestem święcie przekonana, że tyje. Nie wiem dlaczego. Po prostu takie odnoszę wrażenie.
Nie mam pojęcia, jak mogłabym zacząć jeść, żeby waga powoli się podnosiła. Żebym to akceptowała. Nie chcę wywołać szoku w moim organizmie. Po prostu chcę zacząć jeść jak każdy, normalny człowiek, uwzględniając oczywiście codzienną aktywność fizyczną. A z z racji moich głodówek i napadów nie wiem, od ilu kcal powinnam zacząć.
Najgorszym problemem są dla mnie słodycze, które doprowadzają mnie do napadów. Jak przestać być od nich zależną? Bo to jest główna przyczyna niepowodzenia całej diety; starałam się już zwiększać ilość spożywanego jedzenia, ale za każdym razem, kiedy jadłam słodycze to albo opychałam się nimi do bólu brzucha i je wymiotowałam oraz następnego dnia głodowałam, albo robiłam tak samo tylko jadłam ich już trochę mniej, kiedy wiedziałam, że wymiotować nie będe ( jeżeli z góry założyłam, że to zrobię to wpychałam je w siebie nawet na siłę, bo "w końcu od jutra i tak ich nie będę jeść, a poza tym i tak wszystko wyrzygam.)

Dziękuję wam za wsparcie i porady. ;*
__________________
n o n o m n i s m o r i a r .
noelle96 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-02-03, 21:29   #7
Ilta
Zadomowienie
 
Avatar Ilta
 
Zarejestrowany: 2011-05
Wiadomości: 1 972
Dot.: Czy mam jeszcze jakąś szansę na normalne, zdrowe życie?

Cytat:
co do mnie, to nie potrafię się pogodzić z widokiem samej siebie ważącej nawet te 52 kg.
To i inne Twoje posty wskazują, że najprawdopodobniej masz anoreksję więc mówienie iż

Cytat:
O psychologu nie ma mowy. Mieszkam w zabitej dechami dziurze, a rodzice nie zrozumieliby. Próbowałam im to tłumaczyć ale do czego to doprowadziło ostatnio? Zmuszali mnie do jedzenia niezdrowych, tłustych rzeczy i przez to przytyłam. Moja mama nie rozumie, że chciałabym jeść zdrowo, a nie same ociekające tłuszczem kotlety i inne "domowe obiadki".
nie oznacza zbyt wiele, bo mając anoreksję masz też sposób widzenia świata, który odbiega od prawidłowego. I tak możesz od rodziców dostawać zupełnie normalny posiłek, który dla Ciebie jest "niezdrowych, ociekający tłuszczem" tak samo jak Twoje sylwetka z normalnym BMI, co obiektywnie - nie jest prawdą.
Twoi rodzice reagują jak większość rodziców z dziećmi, które się głodzą, czyli stosują logiczne myślenie : "WIęc muszę ją zmusić do jedzenia, bo umrze". Rozumieją, że jest z Tobą źle. I rozumieją, że jeśli Cię kochają i chcą mieć Cię żywą między sobą - to muszą coś zrobić, żebyś jadła. To całkiem sporo, nie uważasz ? I czy nie jest teraz tak, że kombinujesz jak tu nie zjeść tego co Ci dają , unikać posiłków i chować jedzenie ? Chowasz się ze swoimi emocjami, nie mówisz im : "To nic nie da, to siedzi w mojej głowie - ja potrzebuję specjalisty" ?
Każda 'zabita dechami dziura' ma darmowego psychologa dla uczniów. Jeśli chesz mogę Ci pomóc go znaleźć i sama się do niego zgłosisz - nawet bez wiedzy rodziców. Możesz.
Cytat:
Mówił mi, że mogę przybrać na wadze, ale niekoniecznie na tłuszczu, tylko masie mięśniowej, ale jest to jednoznaczne z tym, że musiałabym zacząć więcej jeść. Starałam się tak robić, zaczęłam ćwiczyć trochę więcej, jeść mi się wydaje też, ale nie potrafię się zmienić.
Wierz mi lub nie - Twój chłopak też "posiada tłuszcz" i to co on Ci mówi wprowadza CIę nieco w błąd. Jemu chodzi o to, że jakbyś zaczęła normalnie jeść i wróciła do wagi z pogranicza zdrowego BMI, to mogłabyś uprawiać kulturystykę lub chodzić na rzeźbienie ciała na zajęcia typu aerobik. Jest jedno ale - Twój organizm musi otrzymywać dawkę pożywienia taką, żeby mógł żyć (żeby serce pracowało, żeby miał na pracę mózgu, rozwój w okresie dorastania itp), czyli ok. 2000kcal dziennie PLUS dawkę na której będzie budował mięśnie (osoby ćwiczące jedzą zwykle 3000kcal). Jesteś przekonana, że się tego podołasz?
Rozbudowując mięśnie zarysowujesz je a tkanka tłuszczowa jest niewidoczna BO MINIMALNA ale jest pod skórą, ogrzewa Twój organizm. Co więcej - rozbudowane mięśnie WAŻĄ więc i tak i tak jak staniesz na wadze, to będzie znacznie wyższa, niż wskazuje na to Twój wygląd.
Możesz iść na siłownię i spytać trenera - powie Ci coś takiego jak ja. I że z taką wagą jak masz nie masz szans na ćwiczenie bez konsekwencji zdrowotnych, bo Twój organizm przeszedł w stan wygłodzenia i każdy wysiłek SPALI CI mięśnie, a nie je rozbuduje, będzie niszczył Ci kości o nie posiadaniu siły na treningi nie wpsominając.

Co jeszcze - to jest chłopak. Anoreksja u chłopaków wygląda zupełnie inaczej, niż u Ciebie. Co więcej - nierzadko anoreksja przechodzi w bulimię a u chłopaków to oznacza, że potajemnie jedzą potężne ilości jedzenia i nie idą ich wymiotować, tylko spalić na siłowni. Więc wiesz... Nie mówię, że tak jest u niego ale tu też byłabym ostrożna

Cytat:
Najgorszym problemem są dla mnie słodycze, które doprowadzają mnie do napadów. Jak przestać być od nich zależną?
Jeść je. Wszystko co odstawiasz nakręca Twój mózg, bo stanowi pokusę. Metodą radzenia sobie z tym jest po prostu jedzenie słodyczy w ograniczonej ilości, bo przecież one też stanowią normalną częśc składową menu. I np. jedzenie kubka budyniu na deser czy słodką przekąskę.
Rzuć okiem na jadłospis jaki zamieściłam w temacie "Chorobowe jadłospisy" w tym dziale. Przedostatnia strona. Tam masz całe przykładowe menu, jak zacząć jeść na nowo. Żadnego szoku w organizu nie wywołasz, bądź pewna.

http://www.psychologia.net.pl/testy.php?test=F50 - tu masz test na anoreksję. Zrób go sobie szczerze sama ze sobą. Zobacz co Ci wyjdzie. Jakbyś zaniepokoiła się wynikiem daj znać na pw - może uda się znaleźć dla Ciebie darmową i fachową pomoc w okolicy tak, żebyś nie miała więcej problemów z jedzeniem i była zadowolona z siebie i swojego wyglądu

Edytowane przez Ilta
Czas edycji: 2012-02-03 o 21:33 Powód: Zły link
Ilta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-02-08, 10:52   #8
noelle96
Raczkowanie
 
Avatar noelle96
 
Zarejestrowany: 2010-09
Wiadomości: 36
Dot.: Czy mam jeszcze jakąś szansę na normalne, zdrowe życie?

Dziękuję Wam za pomoc i myślę, że Wasze wiadomości dały mi coś do myślenia. Zaczynam przeglądać wątek z Chorobowymi Jadłospisami Mam nadzieję, że uda się coś zmienić

PS. Od kilku dni nie miałam "napadów" i nie wymiotowałam, zawsze to jakiś postęp I szczerze mówiąc - nie brakuje mi tego a co do jedzenia to wydaje mi się, że zmieniłam do niego stosunek - nie odmawiam sobie nawet słodyczy i, o dziwo, jakoś mnie do nich nie ciągnie. Czasem tylko coś tam skubnę staram się jeść więcej, bardziej wartościowo i mniej ćwiczyć niż zwykle
__________________
n o n o m n i s m o r i a r .
noelle96 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-01-01 00:00:00


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 21:50.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.