Ekskluzywny Klub "Stojące nad grobem" dla minimum ćwierćwiecznych. Cz. III

[dzinek]

hahaha stopy? a co to jest?
Kasza chcialam tak dwuznacznie abys sie zamienila we wredniaka na chwile i ex sosowi tak wypalila, moze by dotarlo co nieco.I wiesz reszta gadki automatycznie odpada
Co Cie tak stresuje w pracy?

Dziekuje dziewczyny, jest oki
Olla mam nadzieje ze proroczo gadasz ze chlopak bo jewszcze nie wiem.

[Kasza Manna]

Ale wiesz, że nie mam powodu być wredniakiem. Chłopak bezpośrednio nie zawinił niczym, żebym miała być wredna

W pracy stresuje mnie praca, a najbardziej szef i jego pomysły

[dzinek]

Nie wiem co mi, cala historie wyjasniajaca tu napisalam ale stwierdzilam ze to nijak sie ma.
Jak to nie zawinil?, zawinil.
Oczywiscie mnie w tym ze znalazlas smakowity nowy sos
Coz za pomysly szefa? Trzymaj sie

Wczoraj mi wszytko zmoklo a dzis sie powkurzalam od samego rana czyli norma
Pozdr moje muminki

[Kasza Manna]

Np: zatrudnic siostrzenca i zabrac mi godziny????? :/
Ja tam z Muminkow najbardziej lubilam Wloczykija. Ale bajki, musze przyznac, nie lubilam raczej, wiec muminkowa dobranocke z reguly omijalam

[dzinek]

jaki przyjemniaczek
To wysylam na poprawe
i moze do job centre zajrzyj w celu przegladniecia ofert?

[badymka]

Dzinku gratulacje spokoju i zdrówka życzę Wam obojgu, albo nawet całej grupce, no bo Ty + ewentualnie 2 i więcej to grupa

Kasza Dzinek ma racje, zabezpieczaj tyły

No i po weselu. Szczerze Wam powiem, że nigdy w życiu się tak dobrze nie bawiłam. Ja istota bez jakiegokolwiek poczucia rytmu, nigdy nie tańcząca w parze [chyba że wolne] przetańczyłam do zawrotu głowy większość wesela. Łukasz jako partner na wesele sprawdził się jak nikt , z kim na jakiejkolwiek imprezie byłam. Chyba dlatego, że jako jedyny nie uwierzył w moje 90% zapewnienie, że nie potrafię tańczyć i nie bał się mnie wyciągnąć na parkiet. Na początku było topornie, ale jak dostałam delikatnie ochrzan, że ten okręt ma jednego kapitana i to On prowadzi a ja mam tylko wyluzować to już bawiłam się jak nigdy. W dodatku całkiem na trzeźwo
Najbardziej rozbawiła nas dobra koleżanka przyjaciółki - panny młodej - która się do nas przysiadła, pogadała chwilę i z tekstem "Wybacz Olka ale ja Twojemu mężowi dzisiaj nie odpuszczę, muszę z Nim zatańczyć". Zapadła taka chwila ciszy:
-Dagmara to masz problem... możesz tego nie doczekać... bo ja nie mam męża
- Yyyyy A to Wy nie jesteście małżeństwem
- Nie
- Narzeczeństwem
- Nie
- Parą
-Nie
- No to jak to
Myśmy już z Łukaszem nie wytrzymali i zaczęliśmy się śmiać na całego
Łukasz:
- Ja jestem jako osoba towarzysząca..Tak zapytam.. skąd pomysł z małżeństwem?
- Bo tak jakoś wyglądacie jakbyście się znali jak stare dobre małżeństwo z podkreśleniem, że dobre. Widać, że dogadujecie się bez słów..

- Bo my się znamy jak stare łyse konie, prawie od 8 lat
Dagmara chyba nie uwierzyła i jeszcze coś ciała wtrącić do argumentacji ale mąż ją spacyfikował Potem jak już była ostro na cyku to przydybała mnie w kiblu i powaliła stwierdzeniem "że ona nie wie, na co my jeszcze czekamy, bo to przecież od razu widać, że powinniśmy być parą, a za rok powinno być nasze wesele.. I ona chyba pójdzie pogonić Łukasza do działania" Musiałam Ją oświecić, że to nie ten typ znajomości i ja wolę, żeby zostało jak jest. Pomoc w zmianach układu nie jest nam potrzebna, jesteśmy wystarczająco duzi żeby sobie sami poradzić, ale dzięki za dobre chęci"


Co do Euro. Nie jestem kibicem, nawet okazjonalnym. Kiedyś jak byłam mała uwielbiałam oglądać z ojcem mecze. potem mi przeszło. Wczoraj obejrzeliśmy z rodziną Łukasza kawałek Irlandia Chorwacja ale nie daliśmy rady do końca, poszliśmy spać bo ja dziś po 6 miałam wyjazd do domu

[olla74]

A jaki t o rodzaj znajomości?
Fajnie,że się dobrze bawiliście.
pogoda paskudna u mnie,a w nocy była burza.

[kurczak Wolf]

Drogie kobietki... nie będę na razie nadrabiać, bo nie mam jak - Mały daje czadu - ciągle w ruchu - a ja za nim... w pracy - ciągły ruch... generalnie - padam na twarz... a teraz dostałam info od dyrekcji, że mam ważne informacje na mailu - i tylko dlatego odpaliłam kompa... a miałam ambitne plany, żeby po dwunastogodzinnym dyżurze, wykąpać się, umyć włosy i paść w pościel...

chciałam się tylko przywitać i Was wybuziać

pamiętam o Was i myślę często

[badymka]

Napisane przez olla74

A jaki t o rodzaj znajomości?
Fajnie,że się dobrze bawiliście.
pogoda paskudna u mnie,a w nocy była burza.

Wiesz Olluś taki bardziej przyjacielski, Łukasz mógłby być mi bratem, mentalnie trochę jest. Uwielbiam Jego na prawdę DOBRY charakter, sam jest bardzo dobrym człowiekiem, za co niejednokrotnie dostał już po tyłku. Bardzo sobie cenię do jaki jest w stosunku do mnie w porządku i że zawsze mogę liczyć na wsparcie z Jego strony. To pomaganie w Jego mgr bardzo nas zbliżyło, ale tak po przyjacielsku nieseksualnie. Fakt, na początku musiałam bardzo walczyć z odruchami swojego ciała na obecność obok tak przystojnego młodego faceta, ale teraz Jego uroda mi nie przeszkadza. I tak na prawdę nie chcę nic więcej. Mam fenomenalnego kumpla, którego bardzo cenię Nie chcę psuć tego jakimiś głupotami. Nie odczuwam potrzeby.

Kurczaku : cmok:

[Kasza Manna]

Badymka, cieszę się, że dobrze się bawiłaś Mi to na weselach (zwłaszcza ostatnim, kiedy sos był już włoski i nie mógł przyjechać... masakra, jak "świetnie" się bawiłam..) nie wychodzi. Właśnie sobie pomyślałam, jakby to był z moim sosem do hamburgera ale niestety, rodzeństwo już zaobrączkowane, a poza kuzynką (ślub jakoś niebawem, w Polandii) nikt się nie szykuje..

Kurczaku, regeneruj się, drobiu Ty nasz. I zaglądaj (aktywnie) częściej!

Dzinku, ze znalezieniem innej pracy problemu tu nie będę miała, jednak póki co czekam na urlop (z tego powodu zrezygnowałam z jednej opcji zmiany pracy - wolę 1,5tyg płatnego, niż bezpłatego urlopu ).

Ściskam wszystkie (skoro akurat net działa - czekałam pół dnia, aż "wróci". Wkurzają mnie zależności pogodowo-netowe )!

[olla74]

Napisane przez Kasza Manna

Badymka, cieszę się, że dobrze się bawiłaś Mi to na weselach (zwłaszcza ostatnim, kiedy sos był już włoski i nie mógł przyjechać... masakra, jak "świetnie" się bawiłam..) nie wychodzi. Właśnie sobie pomyślałam, jakby to był z moim sosem do hamburgera ale niestety, rodzeństwo już zaobrączkowane, a poza kuzynką (ślub jakoś niebawem, w Polandii) nikt się nie szykuje..

Kurczaku, regeneruj się, drobiu Ty nasz. I zaglądaj (aktywnie) częściej!

Dzinku, ze znalezieniem innej pracy problemu tu nie będę miała, jednak póki co czekam na urlop (z tego powodu zrezygnowałam z jednej opcji zmiany pracy - wolę 1,5tyg płatnego, niż bezpłatego urlopu ).

Ściskam wszystkie (skoro akurat net działa - czekałam pół dnia, aż "wróci". Wkurzają mnie zależności pogodowo-netowe )!

CZyli nie tylko u mnie na wsi takie cuda się zdarzają.
ściskam Drób i inne starowinki.

[dzinek]

Napisane przez badymka

Dzinku gratulacje spokoju i zdrówka życzę Wam obojgu, albo nawet całej grupce, no bo Ty + ewentualnie 2 i więcej to grupa

Kasza Dzinek ma racje, zabezpieczaj tyły

No i po weselu. Szczerze Wam powiem, że nigdy w życiu się tak dobrze nie bawiłam. Ja istota bez jakiegokolwiek poczucia rytmu, nigdy nie tańcząca w parze [chyba że wolne] przetańczyłam do zawrotu głowy większość wesela. Łukasz jako partner na wesele sprawdził się jak nikt , z kim na jakiejkolwiek imprezie byłam. Chyba dlatego, że jako jedyny nie uwierzył w moje 90% zapewnienie, że nie potrafię tańczyć i nie bał się mnie wyciągnąć na parkiet. Na początku było topornie, ale jak dostałam delikatnie ochrzan, że ten okręt ma jednego kapitana i to On prowadzi a ja mam tylko wyluzować to już bawiłam się jak nigdy. W dodatku całkiem na trzeźwo
Najbardziej rozbawiła nas dobra koleżanka przyjaciółki - panny młodej - która się do nas przysiadła, pogadała chwilę i z tekstem "Wybacz Olka ale ja Twojemu mężowi dzisiaj nie odpuszczę, muszę z Nim zatańczyć". Zapadła taka chwila ciszy:
-Dagmara to masz problem... możesz tego nie doczekać... bo ja nie mam męża
- Yyyyy A to Wy nie jesteście małżeństwem
- Nie
- Narzeczeństwem
- Nie
- Parą
-Nie
- No to jak to
Myśmy już z Łukaszem nie wytrzymali i zaczęliśmy się śmiać na całego
Łukasz:
- Ja jestem jako osoba towarzysząca..Tak zapytam.. skąd pomysł z małżeństwem?
- Bo tak jakoś wyglądacie jakbyście się znali jak stare dobre małżeństwo z podkreśleniem, że dobre. Widać, że dogadujecie się bez słów..

- Bo my się znamy jak stare łyse konie, prawie od 8 lat
Dagmara chyba nie uwierzyła i jeszcze coś ciała wtrącić do argumentacji ale mąż ją spacyfikował Potem jak już była ostro na cyku to przydybała mnie w kiblu i powaliła stwierdzeniem "że ona nie wie, na co my jeszcze czekamy, bo to przecież od razu widać, że powinniśmy być parą, a za rok powinno być nasze wesele.. I ona chyba pójdzie pogonić Łukasza do działania" Musiałam Ją oświecić, że to nie ten typ znajomości i ja wolę, żeby zostało jak jest. Pomoc w zmianach układu nie jest nam potrzebna, jesteśmy wystarczająco duzi żeby sobie sami poradzić, ale dzięki za dobre chęci"


Co do Euro. Nie jestem kibicem, nawet okazjonalnym. Kiedyś jak byłam mała uwielbiałam oglądać z ojcem mecze. potem mi przeszło. Wczoraj obejrzeliśmy z rodziną Łukasza kawałek Irlandia Chorwacja ale nie daliśmy rady do końca, poszliśmy spać bo ja dziś po 6 miałam wyjazd do domu

Nie wiem, ostatnio nikt tak blisko nie podchodzi
Super zes sie wybawila

Napisane przez kurczak Wolf

Drogie kobietki... nie będę na razie nadrabiać, bo nie mam jak - Mały daje czadu - ciągle w ruchu - a ja za nim... w pracy - ciągły ruch... generalnie - padam na twarz... a teraz dostałam info od dyrekcji, że mam ważne informacje na mailu - i tylko dlatego odpaliłam kompa... a miałam ambitne plany, żeby po dwunastogodzinnym dyżurze, wykąpać się, umyć włosy i paść w pościel...

chciałam się tylko przywitać i Was wybuziać

pamiętam o Was i myślę często

A dopiero co startowal byc mobilnym a teraz juz "lata"


Kaszus jak skladasz wypowiedzenie pracodawca jest Ci zobowiazany wyplacic caly zalegly urlop , wystarczy sie o to umopniec, czasem jest wymagane pisemnie ale rzadko.
To czym sie stresowac jak sa dla Ciebie dostepne opcje zastepcze, olac dziada i robic swoje
Kiedy wraca sos?

[Kasza Manna]

Ale to skomplikowane bo ja na ten urlop I TAK chce (musze-mam juz bilety) pojechac a nowy pracodawca szuka kogos na teraz na caly etat. Wiec kiepsko by to wygladalo - ok,moge sie zatrudnic, ale za 2 tygodnie wyjezdzam na 1,5 tygodnia itd. Nie mowiac nic o 2tyg wypowiedzeniu w starej pracy, gdy i tak nie moglabym w nowej na pelen etat pracowac... Skomplikowane, jak mowilam.
Po prostu sprobuje pogadac z szefem i zlapac godziny w innej funkcji. Moze sie da.
A sos wraca jutro

[dzinek]

W celach informacyjnych to napisalam
No widzisz juz zaraz

[Kasza Manna]

Wiem, Dzinku, jednak gdyby nie bilety, to bym się pewnie nie wahała i śmignęła na nowe.
Ostatnio dużo dramatycznych zmian do swojego życia wprowadziłam, ale zmiana pracy jest dużo poważniejsza, więc nie chcę tak na łapu-capu Poczekam na powrót sosa.

[mww]

Cześć kochane

Ja też prawie codziennie Was podczytuję - znów biegam (z nogą już całkiem dobrze) w celu polepszenia kondycji i ujędrnienia pupencji

Badymka - czasami z przyjaźni rodzi się miłość.....


Zaraz idę spać, bo ostatnio potrzebuję bardzo dużo snu - np. wczoraj zasnęłam o 21 i obudziłam się o 6 rano

Dla wszystkich uściski

[olla74]

Napisane przez Kasza Manna

Ale to skomplikowane bo ja na ten urlop I TAK chce (musze-mam juz bilety) pojechac a nowy pracodawca szuka kogos na teraz na caly etat. Wiec kiepsko by to wygladalo - ok,moge sie zatrudnic, ale za 2 tygodnie wyjezdzam na 1,5 tygodnia itd. Nie mowiac nic o 2tyg wypowiedzeniu w starej pracy, gdy i tak nie moglabym w nowej na pelen etat pracowac... Skomplikowane, jak mowilam.
Po prostu sprobuje pogadac z szefem i zlapac godziny w innej funkcji. Moze sie da.
A sos wraca jutro

3 tyg już minęły??????????

Napisane przez mww

Cześć kochane

Ja też prawie codziennie Was podczytuję - znów biegam (z nogą już całkiem dobrze) w celu polepszenia kondycji i ujędrnienia pupencji

Badymka - czasami z przyjaźni rodzi się miłość.....


Zaraz idę spać, bo ostatnio potrzebuję bardzo dużo snu - np. wczoraj zasnęłam o 21 i obudziłam się o 6 rano

Dla wszystkich uściski

Wuwuzele Cię nie obudziły?
Jest 1:1.Hura, jak na razie.Choć Nasi w obronie jako tako,to w ataku w 1-szej połowie byli beznadziejniiiiiiiiii

[Kasza Manna]

Olla, 3 tygodnie od czego? Mnie z sosem razem - 4 tygodnie - wczoraj A sos wyjechał na tydzień. I wraca jutro przed południem nie mogę się doczekać, echhh.

Mecz oglądałam, popijając Tyskie (jakiż kontrast z Neapolem, gdzie po polskie piwo trzeba było się wybierać do polskiego, jedynego sklepu, godzinę w sumie i śmierdzącym metrem...).. Cudów nie było, 1:1 to nie tragedia, ale szczęścia też nie było.

[olla74]

Napisane przez Kasza Manna

Olla, 3 tygodnie od czego? Mnie z sosem razem - 4 tygodnie - wczoraj A sos wyjechał na tydzień. I wraca jutro przed południem nie mogę się doczekać, echhh.

Mecz oglądałam, popijając Tyskie (jakiż kontrast z Neapolem, gdzie po polskie piwo trzeba było się wybierać do polskiego, jedynego sklepu, godzinę w sumie i śmierdzącym metrem...).. Cudów nie było, 1:1 to nie tragedia, ale szczęścia też nie było.

Myślałam,żę na 3 tyg wyjechał.Skleroza..... moja
U Was staruchy też tak zimno?
Pracowity dzień, bo po paszport jadę tzn wyrobić dzieciom i sobie.Ostatni angielski dziecka i potem tańce. A i jeszcze farbe kupić, bo garderbę mi kończą , a właściwie ściankę kartonową, którą trzeba maznąć.

[Kasza Manna]

Hehe, nie, no wyjazd na 3 tygodnie to byłaby tragedia

Farbę a ja myślałam, że do włosów (wczoraj farbowałam i w sumie wyszło bardzo, bardzo podobnie do mojego naturalnego koloru włosów (blada mysz ). Po raz pierwszy po 8 latach przypomniałam sobie, dlaczego zaczęłam farbować włosy ale i po raz pierwszy od 8 lat zrozumiałam, że jednak niektóre decyzje kolorystyczne (zwłaszcza na początku ) były takie se.)

Olla, u mnie też zimno, i leje już 3 dzień (w sumie to od dawna pada, ale teraz jakby więcej). I tak macie w Polandii lepszą pogodę.

Też muszę paszport wyrobić przy okazji pobytu w PL. Tu też można, w dzinkowej stolicy, ale koszt jest taki, jak wyjazd do Polski więc ja wolę jednak wyjazd

Mokre buziaki dla wszystkich

[badymka]

Napisane przez mww

Badymka - czasami z przyjaźni rodzi się miłość.....

Kochanie nie w tym przypadku, ale mnie to cieszy. Nie chcę stracić tego co mam teraz, za bardzo to cenie.

Ja wczoraj padłam wcześnie, dotrwałam do 1 połowy wysłuchanej w radio, a potem zgon. Dziś tak lało, że nie mogłam się z wyra podnieść. Już wiem za co niektórzy tak kochają kawę, bo ostatnio nie potrafię bez niej funkcjonować. Pół litra kawy plujki z mlekiem i dzień się może powoli zaczynać.

Teraz chyba pora na kolejną i do nauki.
Kochajcie mnie mimo wszystko

[badymka]

Przez 27 lat walczyłam ze swoimi kompleksami i tym co myślą i mówią na mój temat inni. Po tylu latach usiłuje mieć to gdzieś, zaczęłam się ubierać jak dziewczyna, chodzić w sukienkach, jak mam wenę nawet malować. Myślałam, że w końcu się uodporniłam na cudzą krytykę, nawet tą kulturalną, ale nie... Wczoraj usłyszałam, że nie powinnam chodzić w sukienkach, bo wyglądam źle z racji tego, że moja chudość aż bije po oczach i wyglądam pokracznie.. i zrobiło mi się strasznie przykro i nadal jest mi przykro. A tak na prawdę to siedzę i wyję, chociaż to nie powód do płaczu. To nie sprawiedliwe, dlaczego niby całe życie mam chodzić w spodniach i sportowych butach, dlaczego nie mogę w końcu czuć się i wyglądać jak kobieta? Zawsze się znajdzie ktoś kto mi dokopie i sprawi, że poczuję się jak śmieć.

[Sephinrot]

Badymko kochana pierd.... to i tych ludzi! Nie ważne jak się wygląda, nawet jak człowiek jest idealny, to zawsze znajdą się tacy, którzy go skrytykują. Zazdrość niestety potrafi dopiec
Jesteś piękną, seksowną kobietą! - A w sukience wyglądasz świetnie (widziałam na zdjęciach) uwierz w to w końcu, a jak uwierzysz to zdanie innych przestanie Cię obchodzić.

Dzinku gratulacje

Mam strasznego lenia i chyba po tym Euro przybędzie mi kilka kg, cały czas piję piwo i jakieś pizze / chipsy podjadam

[dzinek]

Badymka ta osoba to sie moze cmoknac gdzies, zwykla zawisc, no sama spojrz na swoje w.w fotki, my tez widzialysmy i wiadomo co jest na rzeczy.
To co pogrubione

Sephi

[Kasza Manna]

Badymka, i tak jestes o oczko dalej niz ja, ja w kieckach nie chodze, bo uwazam, ze moje nogi sa do niczego jakies 12lat temu powiedzial cos o nich ex sos i ciagle pamietam (nie to, zebym wczesniej byla mocniej sukienkowa, po prostu ciezko mi sie przemoc, by pokazac cialo. Najbardziej komfortowo czuje sie ubrana od stop do glow. Moze nie w golfie ale bez dekoltu
Aa, zapomnialabym, ze Ty wolisz byc zupelnie nago

Sosik popelzl do pracy, wiec jakos mi sie spac odechcialo. Witam wiec wszystkie kubkiem kawy

[badymka]

Najgorsze jest to, że ta osoba ma sporo racji.. bo ja tak na prawdę traktuje chodzenie w sukienkach jako część jakiejś tam wymyślonej przez siebie autoterapii. Na zasadzie robienia czegoś czego nigdy nie robiłam, bo uważałam, że wyglądam źle, że ze swoimi patykowatymi krzywymi nogami to ja mogę chodzić co najwyżej w spodniach albo w długich sukienkach, czego nie znoszę bo plączą mi się nogi jeszcze bardziej. Że krótkie spodenki i sukienki w moim wykonaniu odpadają bo to razi innych. A z resztą ja nienawidzę jak sobie mnie ludzie palcami pokazują, a tak właśnie robią i to wcale nie z zachwytu. I drugie najgorsze jest to, że to osoba, z której zdaniem się zawsze po cichu liczyłam.

---------- Dopisano o 08:19 ---------- Poprzedni post napisano o 08:11 ----------

Łukasz i Al [fotograf] kazali mi to co Wy "pier***ić zdanie innych i chodzić tak jak czuję się dobrze. To Łukaszowi odpisałam, że nie jest ważne jak ja się czuję w sukienkach tylko jak w nich wyglądam i to czy razi to innych. A dobrze wiem, że to zdanie nie tylko tej osoby. On wie i Wy wiecie [Jak Kasza słusznie nadmieniła], że najlepiej i najpewniej to ja się czuję nago, ewentualnie w jakiejś fajnej bieliźnie i pończochach, no ale przecież nie będę tak chodzić, bo nastąpiłby publiczny lincz i mandaty. Więc to ubieranie się jak się nam podoba nie jest wcale takie proste.

Kasza było gorące podgrzewanie sosu na powitanie?... wielokrotnie

[Kasza Manna]

Badymka............

[takajb]

Ale jestem zła
Leje pada oberwanie chmury wszystko chyba na raz i zalało mi auto nie miałam jak po syna jechać kiedy w końcu jakos udało mi sie dojechać w drodze powrotnej żeby było ciekawie stanał mi w tym samym miejscu zostawiłam dzieci u teściowej i pojechałam na 1 do mechanika tyle z niego wyciągnełam zero mocy qrwa czy musi się psuc jak mojego M nie ma w domu na 19 mam go odebrać ciekawe ile skasujei jak nie urok to przemarsz wojsk

Olla gdzie sie wybieracie ze paszporty wyrabiasz? Tak sie pytam bo my ma tym samym etapie moje nasze znaczy sie sa 25 czerwca do odbioru. 8Lipca jedziemy do M na wakacje chcemy pobyc razem troche dłuzej niz 2 tyg.
Pozdrawiam reszte i chyba położę sie jeszcze czeka mnie taka sama droga po auto

[mww]

Badymka - wyluuuzuj skarbie Ty cudnie wygladasz nago więc im mniej ubrań na Tobie tym lepiej.... a TYM, którzy krytykują Cię za sukienki bądź spodenki odpowiedz, ze najlepiej czujesz się saute no, ale wiesz, ze nie wypada więc ubierasz minimum ciuchów

U mnie deszczowo od rana - deszczowo i strasznie sennie - ledwie wyszłam z łóżka i dotarłam do pracy... ale udało się bez kawy i niezdrowego napoju vel Black

[badymka]

Ooo widzę, że nie tylko na lubelszczyźnie deszcz daje popalić.. tylko że mnie to nie pociesza.
Dziewczyny w robocie no cóż... Ale może zacznę od początku...
Moje zwierzchniczki przez 2 z 3 miesięcy z mojego stażu kaszlą jak stare gruźliczki, w związku z czym mają nową pasję - szukam co mi jest. Powszechnie wiadomo, że każdy kto szuka ten coś znajdzie. O ile pani G to szukanie pomogło, bo już kaszle mniej to mojej dyrektorce pani A raczej nie. Zobaczymy co z tego będzie, na razie panikuje z każdym badaniem dopóki nie przyjdą wyniki. Z każdą wizytą u lekarza non stop jest publiczne umieranie, bo ona się już wykończy, jest rzucanie palenia na 2 dni, a potem nadrabianie zaległości w tym temacie i nerwy jak pani G w żartach i nie tylko w żartach ją za to krytykuje. Jest cyrk w związku z tym i jak się okazało w związku z jeszcze jedną rzeczą. Jak tylko przyszłam na staż był telefon z Lu, że lubelscy bibliotekarze będą mieli w lipcu wycieczkę i chcieliby zahaczyć też o naszą bibliotekę, odwiedzić na kawę i ciastko i cichą zapleczną [bo za plecami] krytykę - 50 osób. Mimo tego, że pani G mówiła pani A, żeby odmówiła, bo sama nie da rady [pani G ma wesele syna i będzie na urlopie] to ta się uparła, żeby ich ściągnąć. Jak się teraz okazało pani A chce rodzinnie wyjechać nad Balaton pod koniec czerwca, w związku z 10 rocznicą wypadku, w którym zginęła jej siostra i szwagier [moi nauczyciele i nie tylko oni]. Wyjazd zaplanowała... wczoraj. Niestety dzisiaj jej zapał szlag trafił ponieważ musiałam ją uświadomić, że ja to jestem tylko do 20 czerwca, z bardzo wyraźną aluzją, że ani chwili dłużej i wolontariat nie wchodzi w grę z racji tego, że mam sesję w szkole. Pani G też się wściekła i wcale się jej nie dziwie, bo przecież odradzała, a teraz mimo tego, że zapowiadała swoje wolne ponad rok to będzie się musiała rozdwoić, bo w domu ślub wesele i zagraniczni goście, a w pracy ogarnianie biblioteki i zajmowanie się 50 koleżanek i kolegów po fachu. Pani A ma tyle szczęścia , że jej druga siostra, która pracuje w filii zgodziła się pani G pomóc.
A najzabawniejsze jest to, że pani A była w 1000% pewna, że ja jestem dłużej, a jak się okazało, że nie jestem to, że sama zaofiaruje się z pomocą i uratuję jej tyłek No cóż, może nie cmoknąć mi zostało 5 dni
A teraz powracam do nadrabiania zaległości w nauce.