Rozstanie z facetem, część XXIII

[sudenly]

Napisane przez Annie1441

ja pewnie też jak się znam, ale sama w domu też się rozklejam :P cóż, nie zmuszę go, jak nie chce ze mną być to nic nie poradzę

właśnie otóż to. Dziewczyny NIC NA SIŁĘ. Wy same związku nie naprawicie. Oni też muszą CHCIEĆ.

[hittherock]

A ja mam ochotę pisac, pomocy... napisac ze udajemy ze to takie sztuczne, co on czuje chce wiedziec... i pozegnac sie... znow mnie kusi... byleby miec kontakt... pomocy

[elvegirl]

Napisane przez hittherock

A ja mam ochotę pisac, pomocy... napisac ze udajemy ze to takie sztuczne, co on czuje chce wiedziec... i pozegnac sie... znow mnie kusi... byleby miec kontakt... pomocy

Wiesz. Masz 40 lat. Gdybym była w Twoim wieku, to szkoda by mi było marnować nawet jeden miesiąc swojego życia na coś bez przyszłości. Szkoda by mi było mojego cennego czasu po prostu. Jestem od Ciebie sporo młodsza, a już teraz szkoda mi czasu na bzdury. Życie jest jedno, naprawdę bez sensu jest rozmemływać je na niskiej jakości telenowelowe melodramaty życiowe.

Ale to Twoje życie, jesteś dużą dziewczynką, rób jak uważasz. Tylko nie miej potem do nikogo pretensji, bo masz to wszystko na własne życzenie...niestety.

[hittherock]

Mam to poczucie, ze trace czas i ono mnie paraliżuje w pewien sposob... ja nie siedze i nie zamartwiam sie, trzymam moje zycie jak umiem, prace, dbanie o dziecko, przyjaciol, tylko tutaj pisze co mną targa... bo w tej jednej sferze panuje chaos totalny i nie umiem tego uporzadkowac... nie wie nic o tym, on, mam nadzieje, swietnie gram swoja role ale tu chodzi o moj wewnetrzny ład i spokoj a gdzies mi umyka przez niego... a to nie ma przyszłości zadnej... on sie nie zmieni nigdy... ja tez... a to czego chcemy mija sie na tysiac sposobow a jednak jak go zapomniec tak praktycznie? zupelnie? pewnie moje mysli biora sie z wolnego czasu teraz... nie umiem odpoczywac... a powinnam..

Niedawno odtrąciłam kogos kto chcial byc ze mną i poniekad z powodu tamtego, siedzi mi w glowie i musze go stamtad wygnac a funduje sobie kolezenstwo... cholera ja nie chce byc jego kolezanka i udawac, nie chce....

[elvegirl]

Napisane przez hittherock

(...)jak go zapomniec tak praktycznie? zupelnie?

Totalnie zapomnieć się nie da, ale zakończenie znajomości i uświadomienie samej sobie, że jesteś w stanie ogarnąć swoje życie bez niego, zapewne znacznie by pomogło...

Napisane przez hittherock

Niedawno odtrąciłam kogos kto chcial byc ze mną i poniekad z powodu tamtego, siedzi mi w glowie i musze go stamtad wygnac a funduje sobie kolezenstwo... cholera ja nie chce byc jego kolezanka i udawac, nie chce....

Więc przestań chrzanić głupoty o starości i zmarszczkach, tylko zepnij poślady i zrób coś ze swoim życiem. Nie chcesz być koleżanką, to nie bądź. Tyle.

[bulbulka]

elve? ty przeszłaś już rozstanie z facetem tak? takie długie? w sensie wydaje mi się że tak, ale chcę się☠upewnić

upewnić, że się☠da ;]


aha, ok, już się doczytałam

[elvegirl]

Napisane przez bulbulka

elve? ty przeszłaś już rozstanie z facetem tak?

Niejedno :P

[sheneedslove]

hej, witam.
znów mam problem
poprzedni związek bardzo dużo we mnie zmienił... nie mam tej pewność siebie, co dawniej, wiem jak wygląda zdrowy związek, ale nie potrafię 'wyluzować' w obecnym.
Nie jestem bluszczem, nie robię awantur chłopakowi, ale co z tego, skoro problem się pojawia, tylko że ja go tłumię w sobie.
Wkręcam sobie, że on mnie nie kocha (nigdy nie powiedział, że kocha) i sobie wkręcam, że prędzej przy później mnie zostawi.
To myślenie się nasila, gdy jesteśmy daleko (np. teraz).

Jestem wkurzona, że eks ma dalej wpływ na moje myślenie.
Więc dziewczyny proszę Was... jak już się ciągnie cała szarpanina z eksem więcej niż kilka tygodni to NIE MA się co łudzić. Bo im dłużej się z nimi szarpiecie to tym większe to robi szkody w Waszej psychice.
Wydaje mi się, że takie przeżycia zostają długo w głowie i mogą potem rzutować negatywnie w przyszłości (jak u mnie).
Dlatego trzeba, jak najszybciej się UWOLNIĆ.

[elvegirl]

sheneedslove - a Ty go kochasz?

[Neffik]

tęsknię i tak mi źle

[elvegirl]

Neffik - w związku z nim wcale Ci nie jest lepiej.

[Neffik]

mam wrażenie że bez niego jest jeszcze gorzej

[svamp]

Od wczoraj jestem poza Polską. Miało być lepiej, póki co jakoś się trzymam, ale wiem, że to nie będzie łatwy wyjazd i będę tęskniła jak głupia. Postałam dzisiaj sporo przy garach, żeby dogodzić bratu i jego dziewczynie i to chyba jedyny plus dzisiejszego dnia. Poza tym pada i spacerowałam tylko jakąś godzinę, bo było za zimno na dłuższe podróże.

Póki co nie miałam zbyt dużo czasu na myślenie, ale teraz tak się zastanawiam nad moją ostatnią rozmową z tż (dosłownie, nie przechodziło mi przez palce nazywanie go 'byłym') Powiedział mi, że jeszcze nie miał czasu za mną naprawdę zatęsknić, ale na samą myśl, że jadę pojawia się w nim tęsknota i że dla niego to też nie jest łatwe. I że ma coraz więcej chęci, bo widzi jak się staram, ale nie chce składać żadnych obietnic, bo to za wcześnie i boi się, że jak za szybko do siebie wrócimy, to i tak się to wszystko rozwali prędko. I kurcze, z jednej strony powinnam się cieszyć, że mnie nie odrzuca, ale z drugiej tak bardzo się boję, że nie będzie chciał podjąć tego ryzyka i spróbować jeszcze raz. Wiem, że jakbyśmy dali sobie jeszcze jedną szansę, to wykorzystałabym ją najlepiej jak potrafię.

[mogg]

generalnie też nie rozumiem czemu faceci tak się boją podjęcia ryzyka tj. naprawy związku ? Ja np. zawsze uważałam że jak się 2 osoby kochają to warto spróbować naprawić to co jest co najwyżej nie wyjdzie a faceci podchodzą do tego inaczej co im potrzebne żeby uwierzyć że może coś się zmienić? szkoda że tu nie ma faceta który by szczerze odpowiedział na to pytanie :/

[elvegirl]

mogg - bo oni, bardzo słusznie zresztą, wychodzą z założenia, że jeśli coś doszło do momentu rozstania, to już nie ma co naprawiać. Naprawia się w trakcie trwania związku, a nie później.

Powroty są możliwe i częste, ale z ich przetrwaniem już gorzej, a ile można sobie dawać szans?

Obie strony muszą kochać i chcieć to poskładać. Niestety, większość związków się rozpada, bo wypaliło się uczucie...

[mogg]

Napisane przez elvegirl

mogg - bo oni, bardzo słusznie zresztą, wychodzą z założenia, że jeśli coś doszło do momentu rozstania, to już nie ma co naprawiać. Naprawia się w trakcie trwania związku, a nie później.

Powroty są możliwe i częste, ale z ich przetrwaniem już gorzej, a ile można sobie dawać szans?

Obie strony muszą kochać i chcieć to poskładać. Niestety, większość związków się rozpada, bo wypaliło się uczucie...

tu masz rację ale np. czemu musi dojść do rozstania czemu nie robią nic wcześniej nie rozmawiają mnie to zastanawia nawet na podstawie mojego własnego byłego związku czemu nie porozmawiał ze mną ? czemu nie próbował nic naprawić? zastanawia mnie to mimo wszystko

albo teksty że teraz możemy ze sobą rozmawiać normalnie ale czy to już nie jest za późno na naprawę wszystkiego itp.
sama nad tym myślę albo te teksty kocham cię ale zastanawiam się co dalej ? to dla mnie jest bez sensu skoro kocham cię to chcę naprawić błędy w związku spróbować bo jeśli kocham to znaczy że nadzieja jest zawsze

Pytam zupełnie luźno tak jakoś naszło mnie na przemyślenia

Elve co Ty o tym myślisz ... może mi coś rozjaśnisz w głowie ?

[elvegirl]

Napisane przez mogg

tu masz rację ale np. czemu musi dojść do rozstania czemu nie robią nic wcześniej nie rozmawiają mnie to zastanawia nawet na podstawie mojego własnego byłego związku czemu nie porozmawiał ze mną ? czemu nie próbował nic naprawić? zastanawia mnie to mimo wszystko

Różne są związki, różne charaktery partnerów, różne podejścia do tego tematu. Są ludzie, którzy nie chcą martwić partnera swoimi obawami, nie chcą płaczu itd, wierzą że samo się naprawi "bo przecież się kochamy, to wystarczy, musi być lepiej, to na pewno chwilowy kryzys", są tacy którzy próbują rozmawiać, ale robią to tak nieudolnie, że druga strona nie zauważa, że był poruszony poważny temat...są też ludzie, którzy nie umieją rozmawiać, tylko uciekają od problemów "bo przecież w idealnym związku nie powinno być zgrzytów, jak są to znaczy że nie pasujemy". Są też tacy, którzy nie widzą problemu, dopóki nie obudzą się któregoś ranka "cholera, nic do niej/niego nie czuję".

Ile ludzi, ile związków, tyle wyjaśnień.

Napisane przez mogg

albo teksty że teraz możemy ze sobą rozmawiać normalnie ale czy to już nie jest za późno na naprawę wszystkiego itp.

No to akurat dziwne nie jest, jak schodzi z człowieka napięcie związane z odpowiedzialnością za drugą, niechcianą już osobę, to często łatwiej jest rozmawiać.

Ja z jednym swoim eksem nie byłam w stanie być w związku, za to świetnie nam wychodzi kumpelstwo

Napisane przez mogg

sama nad tym myślę albo te teksty kocham cię ale zastanawiam się co dalej ? to dla mnie jest bez sensu skoro kocham cię to chcę naprawić błędy w związku spróbować bo jeśli kocham to znaczy że nadzieja jest zawsze

Ja niestety przekonałam się kiedyś, że miłość to za mało żeby związek mógł przetrwać. Jeśli ludzie są niedopasowani charakterami, poglądami, generalnie spojrzeniem na życie i związek, to uczucie się prędzej czy później wypali. Samymi endorfinami się związku nie utrzyma...






No i weźmy pod uwagę, że wiele przypadków to po prostu zwyczajne gówniarstwo, niedojrzałość i ładne ubieranie w słowa faktu, że koleś chce sobie po prostu pobzykać inną

[hittherock]

Napisane przez elvegirl

Totalnie zapomnieć się nie da, ale zakończenie znajomości i uświadomienie samej sobie, że jesteś w stanie ogarnąć swoje życie bez niego, zapewne znacznie by pomogło...



Więc przestań chrzanić głupoty o starości i zmarszczkach, tylko zepnij poślady i zrób coś ze swoim życiem. Nie chcesz być koleżanką, to nie bądź. Tyle.

Ja jestem w stanie to zrobic, im dluzej go nie widuje tym lepiej, tym wiecej wifze wad... tylko ze funduje sobie spotkania nie wiadomo w imie czego.... po wakacjach dosc a jezeli sie da to szybciej nawet... teraz siedze cicho i bede siedziec... samo sie rozpłynie tak najlepiej bez pozegnan i dramatycznych gestow po co mu dawac satysfakcje...

Nie bede kolezanką, o nie... a faceci cóż... moze gdzies czeka na mnie jeszcze ktos ale musze go dostrzec dzieki...

[sheneedslove]

Napisane przez elvegirl

sheneedslove - a Ty go kochasz?

Tak. Uświadomiłam sobie to dopiero wtedy, jak wyjechał do pracy. Nawet ignoruje eksa (bo czasem się odzywa), a pewnie pamiętasz jaka byłam głupia kiedyś i latałam za nim.
tylko właśnie boje się, że mój chłopak nie czuje tego samego. i się ze mną pożegna w przyszłości. Na początku tego związku miałam mętlik w głowie, ale mój chłopak przekonał mnie do siebie. Tylko te głupie obawy moje. Teraz kontakt mamy mniejszy, bo wyjechał do innego kraju.
a co u Ciebie? zawiały mi wiatry, że elve zkakochana po uszy

[kaderka]

Napisane przez Lynn

kaderko mądrze napisane Choć w moim przypadku jest inaczej, bo to ja "rzuciłam" i nie chcę powrotu. Chcę natomiast na nowo ułożyć sobie życie, znaleźć sens itp...

u mnie sytuacja wyglądała tak, że najpierw mój eks zgłosił wątpliwosci, wykrzyczał, że nie chce ze mną byc bo zwracam mu uwage. Po 2 dniach chciał rozmawiać itd, ale wtedy już wewnętrznie postanowilam, że to nie to! i nie dam sie wiecej wodzić za nos. Więc...tak naprawdę to ja podjęłam ostateczną decyzje, z jego strony były próby kontaktów, telefonu do moich rodziców, jeżdzenie za mną, przeprosiny itp. Więc to ja powiedziałam BASTA. Jestem z siebie dumna, choć dzisiaj znowu mi się śnił...3 lata spędzone razem robią swoje.

[elvegirl]

Napisane przez sheneedslove

Tak. Uświadomiłam sobie to dopiero wtedy, jak wyjechał do pracy. Nawet ignoruje eksa (bo czasem się odzywa), a pewnie pamiętasz jaka byłam głupia kiedyś i latałam za nim.
tylko właśnie boje się, że mój chłopak nie czuje tego samego. i się ze mną pożegna w przyszłości. Na początku tego związku miałam mętlik w głowie, ale mój chłopak przekonał mnie do siebie. Tylko te głupie obawy moje. Teraz kontakt mamy mniejszy, bo wyjechał do innego kraju.
a co u Ciebie? zawiały mi wiatry, że elve zkakochana po uszy

Zawsze są obawy, nigdy nie ma gwarancji...ale jeśli nie masz realnych podstaw do tego, żeby się martwić, to już jest plus, hehe.

Ja? Ano zakochana aczkolwiek związek z tych trudniejszych, bo związany z dużymi odległościami, długimi rozłąkami...ale ja zawsze lubiłam mieć pod górkę

[sheneedslove]

Napisane przez elvegirl

Zawsze są obawy, nigdy nie ma gwarancji...ale jeśli nie masz realnych podstaw do tego, żeby się martwić, to już jest plus, hehe.

Ja? Ano zakochana aczkolwiek związek z tych trudniejszych, bo związany z dużymi odległościami, długimi rozłąkami...ale ja zawsze lubiłam mieć pod górkę

Obaw racjonalnych chyba nie mam, ale takich wymyślonych w swojej chorej głowie mnóstwo. On nie jest z tych 'misiaczkujących', mi się wydawało, że ja też nie, ale ja w porównaniu z nim jest 100x razy bardziej. Czasem chciałabym, żeby był bardziej czuły, ale on jest czuły na żywo, a nie np. w smsach. Tylko, że teraz się nie widzimy kilkanaście tygodni więc mi brakuje takich rzeczy w związku. Czasem mam wrażenie, że pisze jednego smsa i wysyła do mnie i np. do matki ;p

Fajnie, że Ci się ułożyło Zastanawia mnie jak się potoczyło życie innym dziewczynom z poprzednich części. Mam nadzieję, że każda się jakoś podniosła.

[mogg]

czemu ja jestem taka głupia i chcę żeby wrócił ... :/// mimo tego wszystkiego chcę spróbować to posklejać ... ://

A z drugiej strony wiem że nie zrobię nic, nie wypisuję do niego sms, nie dzwonię ani nic. Ale chcę by on zadzwonił, napisał itp.
Po co on mi mówi żebym do niego zadzwoniła i dała znać co z wynikami badań itp. - oczywiście nie robię tego. Wiem że nie wrócimy do siebie nigdy a i tak chcę aby wrócił i napisał ... czy to etap przejściowy? jak można wiedzieć że nic z tego nie będzie i jednocześnie chcieć by wszystko wróciło ?

Po co on się interesuje? ja nie inicjuje nic to on do mnie wychodzi z tym wszystkim ja dystansuje się po co to wszystko ? nie robie sobie nadziei ale jednocześnie chcę by był w moim życiu jemu tego nie okazuje ...
Czy Wy też tak miałyście ? nie rozumiem sama siebie :/

[hittherock]

ja tak mam... wiem ze nuc by z tego nie było juz... ale wbrew sobie jak cma do ognia biegne do niego byle by go widywac miec w zyciu i niszcze siebe sama... nadziejami na to co nigdy sie nie stanie... ale moj nie pisze nie pyta ułatwia mi zadanie... a ja i tak swoje jak glupia a teraz sobie poplacze nad winem...

[bulbulka]

DZIEWCZYNY!
polecam Wam poczytać sobie mniej więcej okolice 11 strony tego wątku - wtedy nie było użalania się nad sobą, a masa dobrych argumentów jak to wszystko przetrwać! poczytajcie, ja dziś czytałam kilka godzin i aż mi się w głowie zakręciło, jak głupia byłam wydzwaniając i wypisując i wyobrazając sobie nie wiadomo co
polecam!
te strony to mogę☠hurtem drukować i sobie nimi życie obwiesić żeby się nie złamac

[Annie1441]

rzucił mnie, rzygam
nie mam siły nic więcej powiedzieć

---------- Dopisano o 00:08 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:56 ----------

zostawił mnie dla innej

[Monichulaa]

Napisane przez Annie1441

rzucił mnie, rzygam
nie mam siły nic więcej powiedzieć

---------- Dopisano o 00:08 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:56 ----------

zostawił mnie dla innej

[bulbulka]

Napisane przez Annie1441

rzucił mnie, rzygam
nie mam siły nic więcej powiedzieć

---------- Dopisano o 00:08 ---------- Poprzedni post napisano Wczoraj o 23:56 ----------

zostawił mnie dla innej

oj bożżżżżeeeeeeee ;(((((((((((((((((((((

CO ZA ŚMIEĆ !!!!!!!!!!!!!!

połóż się spać mała, wstań☠jutro i wymyślimy co robić, jak pokleić serducho....

[mogg]

pokłóciłam się z ex ... żeby było ciekawie o moje zdrowie hah! .. paranoja dlaczego oni nas zostawiają dla innych ... ??? i zawsze za ich nie wiem kryje się inna :| czemu nie potrafią zachować się fer ..

[Annie1441]

troche mi lepiej, tłumaczę sobie że skoro inna była na tyle dobra żeby mnie zostawić to cóż.. przypominam sobie jego wady, nie w sumie nie jest mi lepiej ale walcze.