pieniądze na studiach na jedzenie :)

[Oh Peggy Brown]

Napisane przez PaulinciaKWC

jak jem parówki to zawsze zjadam 1,5 i do tego kromka chleba. Więcej parówek nie przejdzie mi przez gardło

Jaaak ekonomicznie

[zollla]

Jak można przepalić 300zł miesięcznie?? W rok można odłożyć na fajne wakacje!
Jak można płacić za smród i prawdopodobieństwo chorób płuc??

Przepraszam jeśli kogoś urażę lub coś, ale ja tego nie pojmuję!
Mój dziadek zmarł na raka płuc przez fajki.... tyle lat płacić za co?! za raka?

A WSZYSTKIE moje palące przyjaciółki tak zaczynały ... "palę 2 dziennie", "palę tylko do towarzystwa", "do kawy", "do piwa" a teraz idzie paczka dziennie....

[oh Mandy]

Napisane przez zollla

Jak można przepalić 300zł miesięcznie?? W rok można odłożyć na fajne wakacje!
Jak można płacić za smród i prawdopodobieństwo chorób płuc??

Przepraszam jeśli kogoś urażę lub coś, ale ja tego nie pojmuję!
Mój dziadek zmarł na raka płuc przez fajki.... tyle lat płacić za co?! za raka?

A WSZYSTKIE moje palące przyjaciółki tak zaczynały ... "palę 2 dziennie", "palę tylko do towarzystwa", "do kawy", "do piwa" a teraz idzie paczka dziennie....

Własnie tak sie u mnie zaczeło - do piwka. Gdy przeprowadzilam sie na studia i rozstalam z facetem, to od grudnia palilam paczke dziennie.
11,60 na fajki dziennie to latwo mozna policzyc ile wydawalam na to miesiecznie.
Gdy mialam problemy finansowe,ograniczylam palenie i tak mi zostalo do dziś.

[maddzia007]

Ja wydaję ok. 250 zł na takie codzienne jedzenie + jakieś 100 zł na pizze, kebaba, piwo itp. Raz na 2 tygodnie jadę do domu i przywożę ze sobą obiady na jakieś 3 dni

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Oh Peggy Brown

Jaaak ekonomicznie

szkoda tylko, że parówki jadam rzadko, a pieniądze przepuszczam na duże ilości mleka, kawy, weekendowe piwo( piwa..) i ogólnie lubię eksperymentować w kuchni więc lista zakupów zawsze jest długa..

[kaja_92]

Napisane przez PaulinciaKWC

jak jem parówki to zawsze zjadam 1,5 i do tego kromka chleba. Więcej parówek nie przejdzie mi przez gardło

ja też pije dużo, z czego część to słodzona kawa a następnie niesłodzona herbata i hektolitry wody.... i cukier jest częstym gościem na mojej liście zakupów, więc nie wierzę w paczkę cukru na pól roku

Ktoś pisał o śniadaniach- ja nigdy nie jem;p Większość ludzi się dziwi, mówi że niezdrowe itp, ale jak mam gdzieś wyjść to nie jestem w stanie niczego zjeść, bo jest za wcześnie i koniec. Śniadań nie jem od jakichś 12 lat, no chyba że są wakacje i siedzę w domu, ale to też zazwyczaj sam jogurt albo płatki z mlekem.

Co do parówek- albo 1 albo 2 bez chleba, zależy jak bardzo głodna jestem

I cukier... ja zużyłam mniej niż kilogram od października do lipca. Zostało mi ok pół opakowania, a część jeszcze się wysypała;p

[nellady]

Napisane przez zollla

A WSZYSTKIE moje palące przyjaciółki tak zaczynały ... "palę 2 dziennie", "palę tylko do towarzystwa", "do kawy", "do piwa" a teraz idzie paczka dziennie....

No bez przesady ja znam ludzi, którzy ładnych parę lat palą do towarzystwa, także to chyba nie jest regułą. Zresztą ja np też tak pale z dwa dziennie, lubię zapalić przed snem sobie i czasem w dzień, a jeszcze czasami nie palę wcale. Nie uważam tego za jakieś uzależnienie, nie mam kasy nie palę

---------- Dopisano o 01:17 ---------- Poprzedni post napisano o 01:15 ----------

Napisane przez kaja_92

Ktoś pisał o śniadaniach- ja nigdy nie jem;p Większość ludzi się dziwi, mówi że niezdrowe itp, ale jak mam gdzieś wyjść to nie jestem w stanie niczego zjeść, bo jest za wcześnie i koniec. Śniadań nie jem od jakichś 12 lat, no chyba że są wakacje i siedzę w domu, ale to też zazwyczaj sam jogurt albo płatki z mlekem.

Też przez ładnych pare lat nie jadłam śniadań, miałam autobus po 6 do gimnazjum, liceum więc szkoda mi było czasu na jedzenie przed wyjściem, kanapki w szkole to już tak Dopiero jak poszłam na studia to się zmieniło, zajęcia zaczynałam czasami ok 11 i miałam do np 16 więc jak tu wyjść bez śniadania

[abraxas2871]

A ja powiem tak - zależy gdzie się mieszka. Bo ja, mieszkając w warszawskim śródmieściu wydaję na jedzenie (samo, bez kosmetyków, chemii do domu etc.) około 300-400 zł miesięcznie. Razem z całą resztą wszystkich wydatków zamykam się w kwocie 500-600 zł na miesiąc (+mnóstwo za mieszkanie, ale tego nie liczymy). Gotuje sama (tudzież gotuje moja siostra), jem dużo mięsa, prawie co tydzień jest ciasto. Na słodyczach też nie oszczędzam. Myślę, że da się zamknąć w mniejszej kwocie, 250 zł powinno starczyć na takie podstawowe jedzenie.

I ogólnie to na owocach, mięsie etc. widzę ogromne przebicie. Bo umówmy się - nie zawsze mam czas/chce mi się lecieć do Biedronki (którą mam niestety daleko dość) i kupuję w osiedlowych sklepikach, na straganikach z owocami etc. I w porównaniu z np. moim miastem rodzinnym zauważam przebicie cenowe nawet około 4-5 zł. Więc domyślam się, że w mniejszych miastach i nie w śródmimieściu wychodzi taniej. nie jakoś super taniej, ale te 50 zł spokojnie można zaoszczędzić - szczególnie w sezonie, kiedy kupuje się dużo owoców.

[paula54]

abraxas - nie do końca się z Tobą zgodzę. Owszem, owoce są droższe w większych miastach (mam porównanie Warszawa - centrum, Kraków - prawie centrum i Krosno). Ale z drugiej strony idąc raz na tydzień do hipermarketu (albo chociażby zwykłego marketu) częściej spotyka się jakieś promocje, przeceny czy wyprzedaże. Teraz, kiedy w mniejszych miastach są dyskonty typu biedronka, lidl jest fajnie. Kiedyś były ogromne różnice. Zresztą do dziś dnia wożę do domu rodzinnego czasem różne rzeczy, bo są nawet 2x tańsze.
Przeliczałam kiedyś - na życie w Wawie szło mi tyle samo kasy, co na życie w Krakowie. Natomiast jak byłam w Krośnie - wydawałam około 100 zł więcej miesięcznie (przeliczając na jedną osobę).

[kiiisiel]

kurczę, z chęcią bym już wypowiedziała się na ten temat - jak to jest .. :P muszę poczekać do października.

[Bziu]

mnie wychodziło ok300zł, czasami więcej czasami mniej, zależy. Teraz będę starała się robić zakupy rozsądniej bo wiele produktów się marnowało. Kupuję głównie w biedronce, z domu nie przywoziłam jedzenie, jedynie kawę, herbatę.
Nie słodzę, nie jem śniadań, odpadają też soki.
W tym roku bedę starała się więcej gotować, nie jeść kebabów itp ograniczyć słodycze.
Mieszkanie przy uczelni też da swoje, bo w przerwie można skoczyć i przyrządzić coś sobie a nie przesiadywać na na stołówkach czy w bufetach.

[Veronique9]

Napisane przez kiiisiel

kurczę, z chęcią bym już wypowiedziała się na ten temat - jak to jest .. :P muszę poczekać do października.

Ja dokładnie tak samo mam nadzieję, że uda mi się zmieścić w jakichś przyzwoitych kwotach.

[neia]

Teraz ja zaczynam sie zastanawiac czemu wiekszosc daje rade sie miescic w 300, a ja dochodze do 600...
- Gotuje sama, na miescie co najwyzej zdarzy mi sie raz na jakis czas kanapke kupic
- Nigdy nie jem słodyczy
- Nie pije sokow, jedynie wode.
- Alkohol pije co najwyzej 1x w miesiacu
- Zwykle jem 2, góra 3 posilki dziennie
- Nie jem pieczywa, mieso jem rzadko i tylko jako dodatek, wiec głównie żyje na warzywach

Po prostu nie ogarniam... -.-

[wybieramstereo]

ja gotuję sama (aż moje współlokatorki dziwią się, że chce mi się dla jednej osoby- a nie jemy razem bo się mijamy). Raz w tygodniu jadam na mieście bo, gdy mam cały dzień zawalony zajęciami to chyba musiałabym mieć teleport, żeby jadać w domu.

A co do pieniędzy to nigdy nie podliczałam, ale staram się brać większe zakupy w marketach, żeby nie tracić forsy w naciągaczach-osiedlakach.

[viva91]

Napisane przez neia

Teraz ja zaczynam sie zastanawiac czemu wiekszosc daje rade sie miescic w 300, a ja dochodze do 600...
- Gotuje sama, na miescie co najwyzej zdarzy mi sie raz na jakis czas kanapke kupic
- Nigdy nie jem słodyczy
- Nie pije sokow, jedynie wode.
- Alkohol pije co najwyzej 1x w miesiacu
- Zwykle jem 2, góra 3 posilki dziennie
- Nie jem pieczywa, mieso jem rzadko i tylko jako dodatek, wiec głównie żyje na warzywach

Po prostu nie ogarniam... -.-

Też nie ogarniam, że tyle wydajesz przy takich zakupach

[kiiisiel]

Napisane przez neia

Teraz ja zaczynam sie zastanawiac czemu wiekszosc daje rade sie miescic w 300, a ja dochodze do 600...
- Gotuje sama, na miescie co najwyzej zdarzy mi sie raz na jakis czas kanapke kupic
- Nigdy nie jem słodyczy
- Nie pije sokow, jedynie wode.
- Alkohol pije co najwyzej 1x w miesiacu
- Zwykle jem 2, góra 3 posilki dziennie
- Nie jem pieczywa, mieso jem rzadko i tylko jako dodatek, wiec głównie żyje na warzywach

Po prostu nie ogarniam... -.-

a jak z jakością produktów? ;>

[chocolatex]

Ja mam nadzieję, że wystarczy mi z 200 - 250zł góra na miesiąc :P Od października zaczynam więc nie jestem jeszcze rozeznana ale rodzice będą mi co tydzień przywozić jedzenie z domu więc jestem na uprzywilejowanej pozycji

[Bziu]

Napisane przez chocolatex

Ja mam nadzieję, że wystarczy mi z 200 - 250zł góra na miesiąc :P Od października zaczynam więc nie jestem jeszcze rozeznana ale rodzice będą mi co tydzień przywozić jedzenie z domu więc jestem na uprzywilejowanej pozycji

oj skoro będziesz miała tak często jedzenie z domu to nie ma obaw, najgorzej jak trzeba wszystko samemu kupować to troszke wychodzi.

[794f4f7fd0b0868ccd574eb97c8ebd94d2e43545_60bea4f1edd75]

.

[wybieramstereo]

u mnie w koszty w różnych miesiącach nie są takie same... pewnie dlatego, bo zmieniają się ceny owoców i warzyw, raz mam więcej czasu na gotowanie, a bliżej sesji to tylko byle coś złapać moja współlokatorka natomiast w czasie sesji ma manię pieczenia

[Oh Peggy Brown]

Ja im mniej mam czasu to tym więcej czasu chcę spędzać w kuchni i wtedy np. robię pierogi 2 godziny zamiast się uczyć

[nellady]

Napisane przez Oh Peggy Brown

Ja im mniej mam czasu to tym więcej czasu chcę spędzać w kuchni i wtedy np. robię pierogi 2 godziny zamiast się uczyć

jej mam identycznie! jak przychodzi sesja to od razu chce mi sie jesc obiady, które sporo czasu zajmują jesli chodzi o przygotowanie

[Bziu]

Napisane przez nellady

jej mam identycznie! jak przychodzi sesja to od razu chce mi sie jesc obiady, które sporo czasu zajmują jesli chodzi o przygotowanie

byle się nie uczyć znam to też odkryłam talent kulinarny w czasie sesji, a i do sprzątania też ! oraz muszę wyjść przewietrzyć się i pół dnia mnie nie ma, no bo w sesji zalecane jest świeże powietrze i ruch

[wybieramstereo]

Napisane przez Bziu

no bo w sesji zalecane jest świeżę powietrze i ruch

to akurat sprawdza się i u mnie akcja reanimacja jest konieczna. A co do gotowania to w czasie sesji mogłabym się żywić samą energią słoneczną jak Stachursky

[al333]

Moje wydatki na jedzenie zależą głównie od tego jak często jeżdżę do domu i czy jest sesja, czy nie. Bywało, że jak jeździłam co 2 tygodnie do domu to przywoziłam ze sobą tyle jedzenia, że na tydzień mi starczało i na obiady, i na śniadania / kolacje ;P Oczywiście, nie licząc chleba. Wtedy miesięcznie wydawałam max 200 zł na jedzenie. Ale do tego dochodziło wyjście na piwo, do kina itp. I wydatki rosły
Od kiedy mieszkam z chłopakiem wydaję o wiele więcej na jedzenie. Częściej eksperymentuję z potrawami, niekiedy nawet nie patrzę na ich cenę. To mnie pogrąża

[aska1415]

Ciekawe ile mi zejdzie na to kasy. W Lo nie jadłam śniadania , moim pierwszym posilkiem byl zwykle obiad koło godziny 15. A potem jakas bulka na kolacje i to na tyle. Hmm

[viva91]

Napisane przez aska1415

Ciekawe ile mi zejdzie na to kasy. W Lo nie jadłam śniadania , moim pierwszym posilkiem byl zwykle obiad koło godziny 15. A potem jakas bulka na kolacje i to na tyle. Hmm

w dużej mierze to zależy od planu zajęć bo jak będziesz mieć zajęcia ciągiem od np. 12:00 do 19:00 to twoja dotychczasowa pora obiadowa przepada. i teraz albo będziesz miała chęci i zrobisz sobie obiad-kolację po zajęciach, albo nie zjesz obiadu

[aska1415]

Napisane przez viva91

w dużej mierze to zależy od planu zajęć bo jak będziesz mieć zajęcia ciągiem od np. 12:00 do 19:00 to twoja dotychczasowa pora obiadowa przepada. i teraz albo będziesz miała chęci i zrobisz sobie obiad-kolację po zajęciach, albo nie zjesz obiadu

Nie jest źle:
mam zajecia w godzinach 15-18, 10.15-18, 8-16, 8-14 także jakoś idzie ogarnąc to:P

[Oh Peggy Brown]

Można też brać obiad ze sobą

Ja przez prawie cały rok robiłam pierogi w niedzielę i mroziłam albo gotowałam jakiś sos do makaronu/kaszy i później tylko rozmrażałam dzień wcześniej i brałam ze sobą

[viva91]

Napisane przez Oh Peggy Brown

Ja przez prawie cały rok robiłam pierogi w niedzielę i mroziłam albo gotowałam jakiś sos do makaronu/kaszy i później tylko rozmrażałam dzień wcześniej i brałam ze sobą

a miałaś miejsce, żeby to podgrzać?