Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz. 5.

[magyarparaszt]

Napisane przez pampuszka

Akurat analiza, o której pisałam na politechnice to podstawa wszystkich nauk technicznych Więc nawet nie wiem jak ktoś chce zdać termodynamikę jeśli nie umie równań różniczkowych czy głupich całek.

Mówiłam o bardziej przyziemnych sprawach Nam wsadzili łacinę, fiński, logikę, filozofię, informatykę (formatowanie dyskietek, żeby nie było...). Szczerze to wolałabym więcej węgierskiego, zamiast takich zapychaczy

Napisane przez WhiteCherry

poza tym, wg mnie jeśli zlecimy komuś napisanie pracy - to tylko dokładamy sobie roboty. No bo później trzeba to jakoś ogarnąć i przygotować się pod kątem możliwych pytań. Jeśli przysiądziemy nad pracą i napiszemy ją w jeden/dwa dni, to nie dość, że łatwiej nam się tego nauczyć, bo napisaliśmy ''swoimi słowami'', to pisząc korzystaliśmy z różnych streszczeń itp., więc pod kątem możliwych pytań też już jesteśmy ogarnięci ;-) więc mamy tak jakby 2 w 1.
a tak to co? dostajemy suchy tekst kogoś innego, i nie dość, że najpierw trzeba go przetrawić, to jeszcze i tak trzeba sięgnąć do streszczeń lektur itp., żeby nie było wtopy przy pytaniach od komisji.


no przecież napisałam, że swoją prezentację napisałam w połowie kwietnia czy tam pod koniec (nie pamiętam już), też na odczepnego bo nie przydałaby mi się do niczego, więc się nie wysilałam ponad niezbędne minimum. A moi znajomi już we wrześniu jęczeli, że ojej, do biblioteki trzeba już gnać, bo w maju matura. I takiego srania ogniem, które zacytowałaś,nie rozumiem ;-)

1. Żeby nie było - nie popieram zlecanie komuś pisania takich rzeczy, bo samemu sobie robi się pod górkę - jak napisałaś - jeśli ktoś sam napisze, to lepiej umie. Wiem, że jakby mi ktoś napisał np. mgr, to bym tego nie obroniła (pomijam, że moja magisterka jest w języku węgierskim)

2. Wiesz, ale może komuś wolniej przychodzi pisanie prezentacji i musi narobić zamieszania już we wrzesniu Są tacy ludzie, przecież: omujborze, matuuura
Tak samo nie rozumiem pisania mgr już na IV roku

[WhiteCherry]

Napisane przez Mother Hedgehog

Bo niektórzy już rok wcześniej wybierają jakieś kosmiczne tematy z całej Trylogii to potem się srają. Ja miałam lekko, coś co lubię w prostym wydaniu - zwykłe 3 wiersze + obrazy. Było lekko, czyli tak jak lubię

ja nie wybrałam zbyt wielu lektur (właśnie dlatego, by sobie nie dokładać niepotrzebnie pracy) + wybrałam takie, które mieliśmy przerobione na polskim na 10tą stronę, więc ucząc się pod kątem pisemnej matury - uczyłam się też pod kątem prezentacji

jestem mistrzem w chodzeniu po linii najmniejszego oporu

magyarparaszt - co do magisterki, my dopiero w czerwcu wybieraliśmy tematy, więc nie ma mowy o pisaniu na IV roku więc będziemy mieć tyle czasu na jej napisanie, ile statystyczny maturzysta na napisanie swojej pracy maturalnej

[Mother Hedgehog]

Napisane przez WhiteCherry

ja nie wybrałam zbyt wielu lektur (właśnie dlatego, by sobie nie dokładać niepotrzebnie pracy) + wybrałam takie, które mieliśmy przerobione na polskim na 10tą stronę, więc ucząc się pod kątem pisemnej matury - uczyłam się też pod kątem prezentacji

jestem mistrzem w chodzeniu po linii najmniejszego oporu

Mój ex, miał chyba wstępnie z 8 kobył. Ambitny

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Mother Hedgehog

Bo niektórzy już rok wcześniej wybierają jakieś kosmiczne tematy z całej Trylogii to potem się srają. Ja miałam lekko, coś co lubię w prostym wydaniu - zwykłe 3 wiersze + obrazy. Było lekko, czyli tak jak lubię

Ja miałam obraz idealisty w literaturze. Mogłam sobie wybrać dowolne utwory literackie. Prosty, łatwy i przyjemny temat. Na początku pamiętam, że chciałam coś o holokauście, ale jak zaczęłam się w to wgłębiać, to bym miała masę roboty. Prócz tekstów chcieli tam jeszcze jakieś dzieła sztuki czy coś... więc stwierdziłam, że wezmę coś prostego, byleby mieć za sobą.

A z tym dokładaniem sobie pracy to tak. Jak ja sobie sama coś napiszę, to wiem, o co mi chodziło. Każdy ma swój tok myślenia, kojarzenia itd. Ktoś by mi coś napisał a potem bym musiała to przerabiać po swojemu, czyli i tak robota by mnie nie ominęła i tak.

[Mother Hedgehog]

Napisane przez WhiteCherry

ja nie wybrałam zbyt wielu lektur (właśnie dlatego, by sobie nie dokładać niepotrzebnie pracy) + wybrałam takie, które mieliśmy przerobione na polskim na 10tą stronę, więc ucząc się pod kątem pisemnej matury - uczyłam się też pod kątem prezentacji

jestem mistrzem w chodzeniu po linii najmniejszego oporu

magyarparaszt - co do magisterki, my dopiero w czerwcu wybieraliśmy tematy, więc nie ma mowy o pisaniu na IV roku

Jak to nie? Niektórzy mają wtedy w głowie temat i go opracowują.. w wakacje

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Mother Hedgehog

Jak to nie? Niektórzy mają wtedy w głowie temat i go opracowują.. w wakacje

Nie chciałoby mi się marnować wakacji na takie rzeczy

[funk_you]

Napisane przez MonikaFaustyna

Moje pisanie pracy na ustny to był plan pracy plus jakieś tam notatki z poszczególnych utworów. I tak 90% pracy miałam w głowie.

Kucie na pamięć pracy? O matko, nie wyobrażam sobie tego. Jeżeli znam dzieła literackie ujęte w pracy, to po co mam kuć? Mówię to, co wiem i tyle.

Jestem tegoroczną maturzystką, chodziłam do klasy o profilu humanistycznym. Już od września polonistka goniła nas do wybierania tematu i konsultowania go z nią. Potem był wybór literatury podmiotu i przedmiotu i kolejne konsultacje. Ogólnie biegania z tym było dużo, nie bardzo wiem po co. Wymyśliłam sobie, że napiszę na temat analizy stylistycznej tekstów piosenek. Babka powiedziała żebym sobie nie zawracała czterech liter tylko żebym się skupiła na rozszerzonej maturze. Wybrałam literackie portrety kobiet. Moja koleżanka miała kupioną pracę, której dodatkowo nauczyła się na pamięć. W nerwach zacięła się, nie była w stanie dokończyć prezentacji i ledwo zdała

W ogóle matura w naszej klasie to jakaś żenada. Na 5 osób ze szkoły, 3 nie zdały z naszej klasy. Dwie tradycyjnie z matematyki, i jedna podstawowej matury z polskiego. Będąc w klasie humanistycznej Nie wiem jak można nie zdać matury z polskiego ogólnie, ale będąc w klasie, w której kładzie się nacisk głównie na dwa przedmioty polski i historię ( no i matmę z którą wiecznie były problemy) niezdanie matury z tego przedmiotu to sztuka.

[cute poison]

Napisane przez WhiteCherry

prezentacje maturalne to totalne nieporozumienie, już lepiej, żeby zostawić tylko pisemną albo zmienić formę ustnego, ale nie wiem na jaką.

słyszałam, że forma ma być zmieniona chyba w 2015. maturzyści podczas egzaminu będą losowali pytanie z jakiejś określonej puli i odpowiadali na nie przed komisją

[Mother Hedgehog]

Napisane przez cute poison

słyszałam, że forma ma być zmieniona chyba w 2015. maturzyści podczas egzaminu będą losowali pytanie z jakiejś określonej puli i odpowiadali na nie przed komisją

Czyli jak za czasów mojej babci.

[MonikaFaustyna]

Z tego, co ja pamiętam, to owszem pytano nas o tematy od września i potem się mówiło, jakie utwory się bierze, czy coś. Jakoś nie było mega ciśnienia. No, ale odkąd ja pisałam maturę, to zasady zdążyły się kilka razy zmienić. W ogóle rozwala mnie polska edukacja. Dlaczego nie może być jednego dobrego systemu pisania matur? Tak samo, dlaczego nie może być jednej serii podręczników do konkretnych klas, żeby rodzeństwo po sobie odziedziczało podręczniki? Wtedy rodzice kupowaliby tylko ćwiczenia i zeszyty. Kiedyś tak było i ludzie żyli. Co się może zmienić w ciągu roku szkolnego, że na następny zmienia się całkowicie zestaw książek? Jeszcze, jak usłyszałam, że taki zestaw średnio kosztuje 500zł, to . Ludzie zarabiają średnio 1500zł a 500zł na same podręczniki dla jednego dziecka. To jakaś kpina normalnie . Ciekawe ile właściciele wydawnictw smarują kasy, żeby co roku przepchnąć nowe podręczniki? Przecież, jakby był jeden zestaw, to by mieli niższe obroty. Tylko, skąd ludzie mają brać na to pieniądze? Chyba z drukarki

[Chatul]

Napisane przez MonikaFaustyna

Z tego, co ja pamiętam, to owszem pytano nas o tematy od września i potem się mówiło, jakie utwory się bierze, czy coś. Jakoś nie było mega ciśnienia. No, ale odkąd ja pisałam maturę, to zasady zdążyły się kilka razy zmienić. W ogóle rozwala mnie polska edukacja. Dlaczego nie może być jednego dobrego systemu pisania matur? Tak samo, dlaczego nie może być jednej serii podręczników do konkretnych klas, żeby rodzeństwo po sobie odziedziczało podręczniki? Wtedy rodzice kupowaliby tylko ćwiczenia i zeszyty. Kiedyś tak było i ludzie żyli. Co się może zmienić w ciągu roku szkolnego, że na następny zmienia się całkowicie zestaw książek? Jeszcze, jak usłyszałam, że taki zestaw średnio kosztuje 500zł, to . Ludzie zarabiają średnio 1500zł a 500zł na same podręczniki dla jednego dziecka. To jakaś kpina normalnie . Ciekawe ile właściciele wydawnictw smarują kasy, żeby co roku przepchnąć nowe podręczniki? Przecież, jakby był jeden zestaw, to by mieli niższe obroty. Tylko, skąd ludzie mają brać na to pieniądze? Chyba z drukarki

Ja bym chciała, żeby weszły jeszcze podręczniki elektroniczne w przyjaznych cenach

[funk_you]

Nasz premier powiedział, że wszyscy uczniowie mają korzystać z e-podręczników do 2015. Ciekawe.

[magyarparaszt]

Napisane przez WhiteCherry

magyarparaszt - co do magisterki, my dopiero w czerwcu wybieraliśmy tematy, więc nie ma mowy o pisaniu na IV roku więc będziemy mieć tyle czasu na jej napisanie, ile statystyczny maturzysta na napisanie swojej pracy maturalnej

My dostaliśmy na początku IV roku i niby na IV mieliśmy mieć zebrane zródła, żeby na V pisać, pisać, pisać, ale... Pisać zaczęłam w styczniu, potem w kwietniu i maju mi się zwolniło (w maju nic nie napisałam, z powodów osobistych), w czerwcu dostałam speeda, zdałam pracę w poniedziałek, a obrona w czwartek (mówię o czerwcu), więc dopinanie na ostatnią chwilę było.

Ale jakbym mogła pisać po polsku, to pewnie zaczęłabym w maju

[Marzena17]

Musicie być wszystkie uzdolnione to nie jest złośliwa uwaga, ale tak tu się przechwalcie, która to jak szybko napisała pracę maturalną, że aż trudno uwierzyć, że żadna nie miała z tym rzeczywistych problemów Sama znam kilka takich osób, które po prostu nie umieją pisać wcale. Jak coś sklecą to jest to nielogiczne, z wysłowieniem się niekiedy też mają problem. Mówią nieskładnie i bardzo potocznie. I nie mają żadnych chorób, po prostu lepiej im idzie uczenie się technicznych rzeczy i wykorzystanie w praktyce. Zasady języka polskiego są dla nich taką samą ciemną magią, jak dal niektórych matematyka, czy fizyka.

A odnośnie kupowania prac dyplomowych - właśnie jestem na finiszu swojej magisterki, a jestem tak wyczerpana wydarzeniami w mojej rodzinie, że gdyby ktoś powiedział "daj, napiszę za Ciebie" całowałabym po rękach. Nie chodzi o czas, tylko o psychikę, niemożliwość skupienia się na kleceniu zdań. To się zdarza i w takich sytuacjach jestem w stanie zrozumieć, że ktoś kupuje tę pracę. Od takiego załatwienia sprawy powstrzymuje mnie brak gotówki, ryzyko, że praca, którą otrzymam zupełnie mi się nie spodoba, albo będzie nie na temat, ryzyko plagiatu i możliwość nieobronienia nie swojej pracy. Ale gdybym już całkowicie się poddała, nie miałabym wyrzutów sumienia.

[Iclosemyeyes]

Napisane przez Mother Hedgehog

Myślisz, że z podejściem "mam ważniejsze priorytety a matura z polskiego mi się nie przyda" ktoś będzie się silił na fajną prezentację?

odpowiedziałam tylko na zarzut, że te prezentacje są takie nierozwijające dlatego licealiści nie chcą ich pisać

Napisane przez WhiteCherry

co do magisterki, my dopiero w czerwcu wybieraliśmy tematy, więc nie ma mowy o pisaniu na IV roku więc będziemy mieć tyle czasu na jej napisanie, ile statystyczny maturzysta na napisanie swojej pracy maturalnej

to za mało czasu, lepiej od razu zleć pisanie
ja mam teraz 2 tygodnie na napisanie ostatniego rozdziału ale chyba zrezygnuję, bo to takie nierozwijające i kupię sobie dyplom na kleparzu

[IzzieSt]

Napisane przez Iclosemyeyes

serio ale przecież matura nie jest obowiązkowa i jak ktoś nie umie sobie poradzić z tak trudną i wymagającą wysiłku prezentacją to nie musi w ogóle matury zdawać
sama zdawałam na maturze 5 przedmiotów, w tym 3 rozszerzenia, miałam do zdania 8 egzaminów i prezentację napisałam sobie sama, w maju, jak miałam 2 dni wolnego między egzaminami i nie wydaje mi się, żeby to był jakiś super wyczyn...
dziwią mnie ludzie, dla których takie pierdoły to jest ogromny wyczyn nie wiem po co tacy ludzie idą później na studia, gdzie takich rzeczy się robi multum, a każda sesja jest objętościowo jak matura, tylko poziom wiedzy wyższy (przynajmniej teoretycznie)

Ja nigdzie nie napisałam, że jest trudna i wymaga jakiegoś specjalnego wysiłku. Powiedziałabym, że raczej jest czasochłonna. Zdawałam 3 przedmioty na rozszerzeniu, a matura ani ustna ani pisemna z polskiego nie była brana pod uwagę na żadek z kierunków na jakie składałam na studia. Nie będę rezygnować z matury tylko dlatego, że nie chciałam sama pisać pracy, do której nawet nie wiedziałam jak się zabrać bo nigdy wcześniej takiej pracy na oczy nie widziałam. Ja nie napisałam, że to jest wyczyn, bo 10 razy większym wyczynem było dla mnie przygotowanie się do trzech rozszerzeń, niż pisanie jakiejś bzdurnej pracy . Ustną z polskiego zaliczyłam na 95%, odpowiedziałam na wszystkie pytania, punkt odjęty miałam za płynność wypowiedzi, bo na wstępie się zawiesiłam, a ja jak się zestresuję, to się jąkam i nie jestem w stanie nic sensownego powiedzieć. Nie uważam więc, że matury mieć nie powinnam, bo 'obroniłam' tę pracę, odpowiedziałam na wszystkie pytania, pracy na pamięc też nie kułam, tylko mówiłam w oparciu o plan prezentacji i cytaty.

[WhiteCherry]

Napisane przez Marzena17

Musicie być wszystkie uzdolnione to nie jest złośliwa uwaga, ale tak tu się przechwalcie, która to jak szybko napisała pracę maturalną, że aż trudno uwierzyć, że żadna nie miała z tym rzeczywistych problemów Sama znam kilka takich osób, które po prostu nie umieją pisać wcale. Jak coś sklecą to jest to nielogiczne, z wysłowieniem się niekiedy też mają problem. Mówią nieskładnie i bardzo potocznie. I nie mają żadnych chorób, po prostu lepiej im idzie uczenie się technicznych rzeczy i wykorzystanie w praktyce. Zasady języka polskiego są dla nich taką samą ciemną magią, jak dal niektórych matematyka, czy fizyka.

żadne tam przechwałki, wg mnie każdy maturzysta powinien potrafić sklecić taką pracę w jeden dzień/weekend na wymagane 6pkt do zaliczenia
i co już napisałam - zlecanie komuś napisania pracy, to tak naprawdę dokładanie sobie roboty. A pozornie wydaje się to wybawieniem.

Iclosemyeyes - podaj miejscówę na Kleparzu, to też sobie kupię

[--Olka--]

Napisane przez magyarparaszt

My dostaliśmy na początku IV roku i niby na IV mieliśmy mieć zebrane zródła, żeby na V pisać, pisać, pisać, ale... Pisać zaczęłam w styczniu, potem w kwietniu i maju mi się zwolniło (w maju nic nie napisałam, z powodów osobistych), w czerwcu dostałam speeda, zdałam pracę w poniedziałek, a obrona w czwartek (mówię o czerwcu), więc dopinanie na ostatnią chwilę było.

Ojeżu! Nie przypominajcie mi lepiej o magisterce, bo miałam cyrk na kółkach. Oczywiście niby "myśleć" nad nią mieliśmy od IV roku, ale tematy wybraliśmy na początku V, w styczniu ułożyliśmy plany, a w lutym nagle zmarł promotor. Nowy dał nam tak do wiwatu, że cała grupa napisała prace na wysokim poziomie w przeciągu 2 miesięcy (spotkania co 3 dni, poprawki, poprawki, poprawki). Padałam na twarz, ale chociaż wszystko poszło ekspresowo, nie łaziłam (jak reszta znajomych) przez pół roku narzekając, że: "Nie chce mi się zacząć" (bo kopa dostałam ostrego).

[siarka40]

Napisane przez Mother Hedgehog

Czyli jak za czasów mojej babci.

ja mialam taka mature ustna.

EDIT znaczy, za moich czasow taka byla, bo jak sie juz chwalimy, to bylam z ustnej zwolniona.

[IzzieSt]

Napisane przez Mother Hedgehog

Czyli jak za czasów mojej babci.

Jak za czasów mojego kolegi, 29letniego

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Marzena17

Musicie być wszystkie uzdolnione to nie jest złośliwa uwaga, ale tak tu się przechwalcie, która to jak szybko napisała pracę maturalną, że aż trudno uwierzyć, że żadna nie miała z tym rzeczywistych problemów Sama znam kilka takich osób, które po prostu nie umieją pisać wcale. Jak coś sklecą to jest to nielogiczne, z wysłowieniem się niekiedy też mają problem. Mówią nieskładnie i bardzo potocznie. I nie mają żadnych chorób, po prostu lepiej im idzie uczenie się technicznych rzeczy i wykorzystanie w praktyce. Zasady języka polskiego są dla nich taką samą ciemną magią, jak dal niektórych matematyka, czy fizyka.

A odnośnie kupowania prac dyplomowych - właśnie jestem na finiszu swojej magisterki, a jestem tak wyczerpana wydarzeniami w mojej rodzinie, że gdyby ktoś powiedział "daj, napiszę za Ciebie" całowałabym po rękach. Nie chodzi o czas, tylko o psychikę, niemożliwość skupienia się na kleceniu zdań. To się zdarza i w takich sytuacjach jestem w stanie zrozumieć, że ktoś kupuje tę pracę. Od takiego załatwienia sprawy powstrzymuje mnie brak gotówki, ryzyko, że praca, którą otrzymam zupełnie mi się nie spodoba, albo będzie nie na temat, ryzyko plagiatu i możliwość nieobronienia nie swojej pracy. Ale gdybym już całkowicie się poddała, nie miałabym wyrzutów sumienia.

Ja swoją magisterkę pisałam i broniłam w bardzo ciężkim dla mnie czasie. Mianowicie, byłam w rozłące z mężem, bo on wyjechał na początku roku do Holandii pracować a ja zostałam sama w Polsce. Gdyby nie wsparcie rodziców, teściów i rodzeństwa od mojej i męża strony, to nie wiem... pewnie bym olała tą magisterkę i jej wcale nie pisała ani broniła. Najgorsze było to, że za moimi plecami zmieniono mi 2 miesiące przed obroną promotorkę. No i ogólnie niezłe przejścia miałam i cieszę się, że mam to za sobą. Przez ogólne życie w tamtym czasie, w stresie, lekką depresję itd. nabawiłam się zapalenia żołądka i ledwo co się w ogóle obroniłam. Tak mi zaszła uczelnia za skórę, że swój dyplom odebrałam przed wyjazdem do Holandii. Na pytanie, czy nie chcę odebrać na uroczystym wręczaniu dyplomów, powiedziałam, że nie będę mieć czasu na takie rzeczy. Co w sumie wykrakałam sobie, bo rok temu w październiku dowiedziałam się, że jestem w ciąży a odbieranie uroczyste dyplomów było chyba w grudniu.

[bowszystkotoiluzjajest]

Musicie być wszystkie uzdolnione to nie jest złośliwa uwaga, ale tak tu się przechwalcie, która to jak szybko napisała pracę maturalną, że aż trudno uwierzyć, że żadna nie miała z tym rzeczywistych problemów

No albo są bardzo odporne na stres

Moja polonistka już na początku września zaczęła przeżywać naszą maturę, ciągle gadała o tym egzaminie ustnym, pospieszała nas, żebyśmy zdawali jej bibliografię. Po świętach (bożonarodzeniowych) pytała każdego po kolei czy przeczytał już jakieś książki do prezentacji - oczywiście nikt A ona gadała o tej maturze ustnej i gadała, i przeżywała. To w końcu aż się trochę zestresowałam i z obawy, że nie zdążę tego napisać, wzięłam się za to w ferie, przeczytałam, co trzeba, no i napisałam. A potem, zadowolona z siebie, rzuciłam w kąt (no bo "przecież mam gotowe"), ale i tak 2 tygodnie przed maturą zaczęłam się bać, że nie ogarnę, i musiałam sobie to codziennie czytać i powtarzać

Nie potrafiłabym zostawić tego na ostatnią chwilę i podejść do tego na luzie "a tam napiszę tydzień przed maturą". Bałabym się, że nie zdążę i nie zdam Dla mnie byłoby to za bardzo ryzykowne i wolałam mieć to napisane wcześniej. Dlatego też podziwiam tych, którzy się nie przejmują i bez problemu piszą coś na ostatnią chwilę

[magyarparaszt]

Napisane przez Marzena17

Musicie być wszystkie uzdolnione to nie jest złośliwa uwaga, ale tak tu się przechwalcie, która to jak szybko napisała pracę maturalną, że aż trudno uwierzyć, że żadna nie miała z tym rzeczywistych problemów Sama znam kilka takich osób, które po prostu nie umieją pisać wcale. Jak coś sklecą to jest to nielogiczne, z wysłowieniem się niekiedy też mają problem. Mówią nieskładnie i bardzo potocznie. I nie mają żadnych chorób, po prostu lepiej im idzie uczenie się technicznych rzeczy i wykorzystanie w praktyce. Zasady języka polskiego są dla nich taką samą ciemną magią, jak dal niektórych matematyka, czy fizyka.

A odnośnie kupowania prac dyplomowych - właśnie jestem na finiszu swojej magisterki, a jestem tak wyczerpana wydarzeniami w mojej rodzinie, że gdyby ktoś powiedział "daj, napiszę za Ciebie" całowałabym po rękach. Nie chodzi o czas, tylko o psychikę, niemożliwość skupienia się na kleceniu zdań. To się zdarza i w takich sytuacjach jestem w stanie zrozumieć, że ktoś kupuje tę pracę.

1. Dlatego napisałam, że uważam, że jak ktoś sobie z tym nie radzi, to powinien zacząć odpowiednio wcześniej.
2. Ja też miałam gównianą sytuację, a dałam radę, obroniłam na 5, i jestem w cholerę dumna z tego, szczególnie że pisałam w języku, którego nie umiem ( ) o rzeczach, które czasem po polsku miałam problem zrozumieć Ale co kto woli, nie? Jak ktoś chce kupić, to niech kupi, tylko niech się potem nie chwali, że super pracę "napisał".

Napisane przez siarka40

ja mialam taka mature ustna.

toć Mother napisała

[Chatul]

Dziwi (i irytuje) mnie łączenie wątków. Rozumiem, że niefajnie jest, gdy na forum jest ileś wątków na ten sam temat, ale to już chyba lepiej jeden wątek zostawić, a nowe zamykać niż łączyć wszystkie w jeden. Potem się tego wszystkiego czytać nie da Bo w zbiorczym przeplata się ileś dyskusji z różnych wątków

[Mother Hedgehog]

Napisane przez IzzieSt

Jak za czasów mojego kolegi, 29letniego

Nie wiem jak było za czasów osób młodszych niż moja babcia bo o dawnych maturach wiem tylko na podstawie jej doświadczeń.

[siarka40]

Napisane przez magyarparaszt

toć Mother napisała

kpij, kpij z ludzi starszych.

[magyarparaszt]

Napisane przez siarka40

kpij, kpij z ludzi starszych.

a dlaczego byłaś zwolniona z ustnej?

[siarka40]

Napisane przez magyarparaszt

a dlaczego byłaś zwolniona z ustnej?

bo dostalam z pisemnej 5 - tke, a w "moich" czasach byla to podstawa do zwolnienia z ustnej. dzieki temu moj egzamin dojrzalosci skladal sie z dwoch pisemnych egzaminow (jezyk polski i historia - wypracowania) i jednego ustnego (z jezyka angielskiego). nie przemeczalismy sie .

[mallary]

Napisane przez Mother Hedgehog

Bo niektórzy już rok wcześniej wybierają jakieś kosmiczne tematy z całej Trylogii to potem się srają. Ja miałam lekko, coś co lubię w prostym wydaniu - zwykłe 3 wiersze + obrazy. Było lekko, czyli tak jak lubię

Ja za to miałam prezentację o komiksie, wolałam wybrać temat, na którym się znam. Potem pisałam z głowy (jeżeli coś mnie interesuję-zapamiętuję na dłuuuuugo) i śmiać mi się chciało z ludzi biorących jakieś udziwnione tematy na temat lektur, których nie znosili/nie czytali wcześniej/etc i wałkujących je na gwałt, żeby zdążyć
Tak samo pociągnęłam temat pracy licencjackiej i spłodziłam tekst o komiksie erotycznym ;P Pisanie było samą frajdą,a nie męczarnią.
Tak jak już powiedziano w wątku-zlecanie komuś obcemu pisania pracy to raczej strzał w kolano, przynajmniej moim zdaniem.

[Iwonalodz]

Napisane przez siarka40

bo dostalam z pisemnej 5 - tke, a w "moich" czasach byla to podstawa do zwolnienia z ustnej. dzieki temu moj egzamin dojrzalosci skladal sie z dwoch pisemnych egzaminow (jezyk polski i historia - wypracowania) i jednego ustnego (z jezyka angielskiego). nie przemeczalismy sie .

Jeszcze się liczyła 5 na świadectwie żeby można było być zwolnionym z ustnej
Może i się nie przemęczaliśmy ale dzisiejsze 30% z czegokolwiek to nijak się ma do ówczesnych (przynajmniej u mnie) 60% na trójkę