|
|
#1651 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 7 909
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
__________________
they said there's too much caffeine in your blood stream and a lack of real spice in your life |
|
|
|
|
#1652 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-05
Wiadomości: 3 533
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
|
|
|
|
|
#1653 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 9 320
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
__________________
|
|
|
|
|
#1654 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2009-04
Wiadomości: 2 197
|
Dot.: Koty- część V
a Malla gdzie? tez jej dawno nie widzialam...
__________________
|
|
|
|
#1655 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: Gdansk
Wiadomości: 2 419
|
Dot.: Koty- część V
Sejusia, apropo Twojego wpisu o przestraszonym Ancji, jestem więcej niż pewna że zaplątał się w wędkę/zabawki w okolicy łóżka....też miało to u mnie miejsce, tyle że Mojo zaplątał się w papierową siatkę, i wpadł w panikę straszną...latał jak poparzony, o ile jemu szybko przeszło, tak szybko jak wpada w panikę, równie szybko zapomina o całym zajściu, tak Shila patrząc na te jego akcje do dziś ma czasem lęki heh
Edytowane przez marea Czas edycji: 2012-09-25 o 22:34 |
|
|
|
#1656 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 697
|
Dot.: Koty- część V
Z moich doświadczeń wynika, że rzeczywiście przygarnięcie młodego kota ma większe szanse powodzenia, ale i tak może się nie udać
Moje koty śpią w nocy z nami na łóżku, w dzień na sofie, pufach, krzesełku obrotowym, krzesłach w kuchni, a mały na plamie słońca na podłodze jeszcze, jak jakaś znajdzie
|
|
|
|
#1657 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-02
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 1 044
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
Moje też już się rozkręciły. Dzisiaj Irys zajął mi prawie całą poduszkę. O 6 rano natomiast zaczął "aportować" myszkę do łóżka. A Ilarek idzie ciągle w ślady brata bo jest nieśmiały
__________________
|
|
|
|
|
#1658 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 1 186
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
![]() Z moich 6 kotow (ktore mialam) tylko 2 co bylo oczywiste, bo byly to syjamy siadaly nam na kolanach. Marzy mi sie kolankowy "dachowiec"
__________________
Edytowane przez Suarti Czas edycji: 2012-09-26 o 14:26 |
|
|
|
|
#1660 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 812
|
Dot.: Koty- część V
Witaj
a gdzie Twoje kocurki?Ziazik uwielbiam patrzeć na Twoje koty, są takie zaprzyjaźnione ze sobą Rano w trójce mówili, ze dziś imieniny Euzebiusza tak więc wyściskaj go koniecznie o ile jeszcze tego nie zrobiłaś |
|
|
|
#1661 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: .
Wiadomości: 3 499
|
Dot.: Koty- część V
Ja mam jednego kota
![]() ---------- Dopisano o 14:36 ---------- Poprzedni post napisano o 14:35 ---------- I jest strasznie podobny do kotka Nimfa20
|
|
|
|
#1662 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 812
|
Dot.: Koty- część V
|
|
|
|
#1663 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: .
Wiadomości: 3 499
|
Dot.: Koty- część V
Tak na szybko i komórką bo mój aparat odmawia posłuszeństwa
![]() Lodzia jest to samiec. Po kotce perskiej a ojciec nieznany (czyt. dachowiec). Mamy go od 2-3 lat Na ostatnim zdjęciu pokazane jest jaki jest duży
|
|
|
|
#1664 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 812
|
Dot.: Koty- część V
|
|
|
|
#1666 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-10
Lokalizacja: Italia
Wiadomości: 2 390
|
Dot.: Koty- część V
Ziazik super zdjecia widze ze Twoje spia tak jak moje
ostatnio Snoopy tak sie pcha na lozko w nocy ze rano mamy nogi bolace bo spi w nich i musimy oczywiscie zrobic mu miejsce , a spi rozciagniety na szerokosc lozka ( prawie 5 kg kota rozciagnieta jak baton ) bo Giulietta spi albo zwinieta w kulke lub wyciagnieta ale kolo mnie na dlugosc a za dnia krzesla , fotel , lozko , ich poduszka , oparcie kanapy
__________________
|
|
|
|
#1667 | |||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 9 320
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
Cytat:
![]() No ale kotka do niczego nie zmuszę...![]() Hej Cytat:
__________________
|
|||
|
|
|
#1669 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 9 320
|
Dot.: Koty- część V
hihi
Mój jest chudziutki mimo, że duzo je i po kastracji ma większy apetyt staram się go kontrolować by mi się nie roztył za bardzo
__________________
|
|
|
|
#1670 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: .
Wiadomości: 3 499
|
Dot.: Koty- część V
Mój też jest po kastracji no i niestety nie ma umiaru w jedzeniu ;/
|
|
|
|
#1671 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 9 320
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
![]() Ja pilnuję by nie przesadzać z jedzeniem.. ale moja mama twierdzi, że On biedny chodzi głodny i Ona nie może mu odmówić jedzenia ciągle jej powtarzam, że nie możemy dopuścić by zrobił się pulpecikiem yhh
__________________
|
|
|
|
|
#1672 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: .
Wiadomości: 3 499
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
ona prawie tego kota jak dzieciaka własnego traktuje
|
|
|
|
|
#1673 | |||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: z domu :-)
Wiadomości: 3 454
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
![]() Ja miałam tak samo z alergią i jak przyszła do Nas Fioncia nie wyobrażałam sobie że mogłabym Ją oddać. Cytat:
![]() Cytat:
![]() Ps. Dawno mnie nie było, ale Was podczytuję ciągle... tylko jakoś weny brakowało. U Nas ok. Kicia rośnie, biega, lata, szaleje. Teraz zajęta jest kwiatem... niestety podgryza liście. Raz zwymiotowała liściem i myślałam że to ją oduczy, ale gdzie tam. dzisiaj słyszę znowu ciamka coś...przeniosłam kwiat wyżej, miała gadane że nie wolno...ciekawe na jak długo...
|
|||
|
|
|
#1674 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: in Terra Mirabili
Wiadomości: 6 542
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
__________________
My whole life is about doing better tomorrow, that's a solid philosophy. ~ Hank Moody |
|
|
|
|
#1675 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Polska
Wiadomości: 9 320
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
" Mój Ty malusi , słodziusi koteczek"
__________________
|
|
|
|
|
#1676 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: .
Wiadomości: 3 499
|
Dot.: Koty- część V
:d
---------- Dopisano o 21:32 ---------- Poprzedni post napisano o 21:31 ---------- O to to to Brak słów :P
|
|
|
|
#1677 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 812
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
Dzisiaj przyniosłam dwa piękne wielkie wrzosy w doniczce i ciągle Krycha je próbuje podgryzać, to samo niemal ze wszystkimi robi, wszystkie zeszpecone
|
|
|
|
|
#1678 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2005-09
Lokalizacja: Niemcy
Wiadomości: 1 186
|
Dot.: Koty- część V
Cytat:
Wszystkie obgryzaly. Niektore sa trujace wiec nie chce ryzykowac.
__________________
|
|
|
|
|
#1679 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-01
Wiadomości: 21 812
|
Dot.: Koty- część V
|
|
|
|
#1680 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 2 667
|
Dot.: Koty- część V
Hej dziewczyny
Można dołączyć?Aktualnie posiadam 2 kotki, 9 letniego kocura 9 od małego u mnie) i 2,5 mies. kociczkę, przygarniętą 2 tyg. temu. W życiu miałam jeszcze 4 kotki, ale niestety musiałam już je pożegnać, z tego 3 w tym roku. To był straszny cios. Do tego dokarmiałam jeszcze 1 kocicę, wpuszczałam do domu najpierw w zimne noce, a potem już prawie codziennie. Muszę przyznać, że jeszcze 10 lat temu nie przepadałam za kotami. Ale właśnie te 10 lat temu mama znalazła koło pracy małego kotka. Miauczącego przeraźliwie. Wzięła go do takiej firmowej "kanciapy" i tam czekał na właściciela. Ale, że nikt się nie zgłosił, to przyniosła go do domu na weekend. I tak "weekend" przerodził się w 10 lat. Okazało się, że to jednak kociczka a nie kocurek. Strasznie zapchlona, malutka, ale już korzystająca z kuwety. I niestety doświadczyła już prawdopodobnie przemocy. Chowała się, gdy ktoś gwałtownie podniósł rękę. Na szczęście przy mnie udało się jej o tym zapomnieć. Z nieznanym powodów, na swoją "pańcię" wybrała sobie mnie. Została Kicią vel Kitką. I tak to się zaczęło... Niestety 2 lata temu wykryto u Kici nieoperacyjny nowotwór. Weterynarz dawał jej kilka mies., ale przeżyła ze mną jeszcze 2 lata. Odeszła w maju tego roku Była niesamowitą koteczką, bardzo mądrą, miałam wrażenie, że mnie rozumie, nie raz coś mówiłam do niej lub o niej, a ona to wykonywała.Rok później, będąc na wakacjach na wsi, tęskniąc za Kitką, zaopiekowałam się młodym kotkiem. Wszyscy mówili, że to kocica. Postanowiłam ją też przygarnąć, żeby Kicia miała koleżankę. Kilka miesięcy później znalazłam moją Kicię w łazience z 2 malutkimi kotkami. Tak okazało się, że koleżanka jest jednak kolegą. sama nie wiem jak mogłam się nie zorientować. Ale przyznaję, że wtedy (miałam 16 lat) wiedzę o kotach miałam zerową. I tak "koleżanka" została mianowana Tatusiem, dziś dodatkowo nazywany jest Grubciem. Jest ze mną do dziś, już 9 lat.Kotka została wysterylizowana, kocurek wykastrowany. A maluchy rosły. Jakoś nie potrafiłam ich oddać, zresztą nie znalazłam zaufanego domu. A, że przeprowadziliśmy się do domu z ogrodem, w spokojnej okolicy to kociaki miały ruch w ogrodzie i na pobliskich łąkach. Dostały imiona Pysiu i Huncwot. Również zostały wykastrowane. Problemów nie było, ładnie trzymały się domu, zawsze obowiązkowo wracały na noc do domu. Gdy maluchy miały już po trzy lata, Pysiu został mi skradziony. Wg relacji sąsiadki, jakiś mężczyzna przeskoczył przez płot i go zabrał (Pysiu jako jedyny dał się złapać obcym, reszta uciekała, dodatkowo był wyjątkowo śliczny, wszyscy się nim zachwycali). Szukałam go potem kilka miesięcy, ale na próżno.Dwa lata później do opuszczonej stodoły obok, wprowadziła się kotka (na początku nie dała się obejrzeć, więc nie znałam płci). Dokarmiałam biedaczkę, wpuszczałam do piwnicy, garażu (do domu się bała jeszcze wejść). W końcu urodziła 2 kotki. Kocurki, jeden czarny, drugi biały. Czarnemu znalazłam domek, biały od początku strachliwy, nie dał się złapać, podstawowe oswojenie go zajęło mi kilka miesięcy, całkowite ponad rok. Kotka, zwana Sąsiadką dostawała ode mnie tabletki "antykoncepcyjne", żeby więcej potomstwa nie było. Niestety kilka miesięcy później najprawdopodobniej się rozchorowała, nie dała się złapać i zawieźć do weterynarza i pewnego dnia już nie przyszła ![]() Jej synek, nazwany Maluszkiem, dołączył do mojej trójki (Kici, Tatusia, Huncwotka). I tak minęły kolejne 3 lata. W tym roku straciłam Chuncwotka (w lutym, rozchorował się, musiałam go uśpić, był ze mną 8 lat, największy przytulak, trzymał mnie łapkami za rękę, spał ze mną na poduszce, woził się na ramionach, dawał buziaczki na powitanie), Kicia (jak już pisałam nowotwór, do ostatnich dni nie było po niej nic widać, nadal radosna rozrabiara, nie wyglądała na 10 lat, na 2 dni przed odejściem straciła siły, karmiona była ze strzykawki, odeszła cichutko, w jej oczkach widziałam, że nie rozumie co się stało, że nagle nie ma siły), i Maluszek w lipcu, potrącony przez samochód. Nie wiem co go skusiło, że oddalił się tak daleko od domu, nigdy tam nie chodziły. Przyznam, że niesamowicie mnie to wszystko podłamało. Przy każdym kocie myślałam, że więcej nie wytrzymam, że już nie dam rady. Obiecałam sobie, że żadnego kota więcej. Tatusia przestałam wypuszczać luzem, kupiłam szelki (zaakceptował je ekspresowo, ale on zawsze był najspokojniejszy) i teraz w szelkach wychodzi na taras czy trawkę. Na wiosnę może dorobi się osiatkowanego wybiegu. I tak mieszkałam sobie z jednym kotem, ale widziałam, że od lipca, odkąd Tatuś został sam, posmutniał, zawsze był przylepką, ale teraz widziałam, że niesamowicie tęskni, jak mnie nie ma, po powrocie nie odstępował mnie na krok. Zaczął wybrzydzać przy jedzeniu. Od sierpnia zaczęłam nieśmiało przeglądać ogłoszenia adopcyjne kotków. Chciałam kotkę, najchętniej trikolorkę, nie mogłam się zdecydować. Ale myślę, że po prostu nie byłam jeszcze gotowa na nowego kota. I tak 2 tygodnie temu, zobaczyłam ogłoszenie, napisałam (wcześniej już na inne odpisano mi, że nieaktualne). I 2 dni później kotka była już u mnie. Tatuś się zakochał od pierwszego wejrzenia. Malutka troszkę mniej. Przez kilka pierwszych dni fuczała, warczała, a nawet zamachnęła się z pazurkami. Ale z każdym dniem było coraz lepiej. Teraz, po 2 tyg., kochają się ze wzajemnością. Mnie na szczęście polubiła od razu i już po kilku godzinach mruczała leżąc obok mnie na łóżku. Na razie zapowiada się, że będzie z niej przytulski kotek, śpi albo ze mną albo na dywanie koło okna, łapiąc ostatnie promyki słońca. Jak to taki maluszek dokazuje trochę. Ale mebli nie niszczy. Od razu załapała od czego jest drapak, szaleje na nim niesamowicie. Uwielbia polowania, od takich na Grubcia, po jakieś wyimaginowane punkty na ścianie i bąbelki w butelce z wodą. ![]() Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam tą długą opowieścią i że mnie przyjmiecie do swojego grona. Na co dzień nie mam się z kim powymieniać doświadczeniami. ![]() Zdjęcia moich 2 psot wgram jutro, jak znajdę kabelek.
__________________
"Koty potrafią zranić w jeden sposób - odchodząc."
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Zwierzęta domowe - wiZOOż
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:54.




,







ciągle jej powtarzam, że nie możemy dopuścić by zrobił się pulpecikiem
Ale przyznaję, że wtedy (miałam 16 lat) wiedzę o kotach miałam zerową. I tak "koleżanka" została mianowana Tatusiem, dziś dodatkowo nazywany jest Grubciem. Jest ze mną do dziś, już 9 lat.
